Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Postrzyżyny z powodu upałów.

I trudności z utrzymaniem Misiowej fryzury w ryzach.

My jednak spędzamy pół dnia w lesie i na terenach pokopalnianych.

Misiowe futro po naszym wędrowaniu na przykład po pogorzelisku albo po chałdach

wygląda niespecjalnie. Po miesiącu od kąpieli skóra  jest brudna,

a sama sierść mocno nieciekawa.

Misia się drapie, po każdym zakropleniu przeciwkleszczowym dostaje łupieżu.

To jedna sprawa.

Druga - ciepłość.

I tu muszę powiedzieć, że różnica jest wyraźna.

Pierwszy raz Misia nie dyszała w samochodzie,

mimo, że był dosyć nagrzany, tylko się położyła i spała.

Na pierwszym spacerze była chyba mocno skonsternowana,

tarzała się w trawie milion razy a potem zamiast się poderwać,

jak zwykle, leżała przez moment i patrzyła na mnie jakby chciała spytać:

Widzisz to? Widzisz?

Może to moje przywidzenia, ale bryka po łąkach jak konik i pierwsze dwa dni

nie mogłam się napatrzeć jak fika tylnymi łapkami jak uwolniona z ciężkiej zbroi.

Mam też wrażenie, że wreszcie jej skóra zaczęła oddychać pod tą zbitą futrzaną powłoką.

 

Sąsiedzi mają sunię Shih-tzu i mowią, że prowadzą małą do fryzjera kiedy

zaczyna ciężko i chrapliwie oddychać. Po obcięciu to dyszenie mija.

U Misi obserwuję coś podobnego. Zdecydowanie mniej dyszy i więcej biega,

nawet wczoraj, kiedy było naprawdę duszno przed burzą.

 

Na zdjęciach nie była smutna, tylko śpiąca ;)

 

Wieczorem wkleję zdjęcia Owcy.

I Reksia ;)

Posted

Dzisiaj udało nam się uratować taką małą okruszkę:

 

b1fefa130008e75fgen.jpg

 

dd3c7b8100bfbce0gen.jpg

 

Mała jest bezpieczna dzięki Myszy2 i AgusiP oraz dwóm wspaniałym dziewczynom pracującym w firmie tuż obok tej w której pracuję ja,

Marzenie i Pani Ilonie. Wszystkie cztery są niesamowite!

 

Mysza i Agusia przywiozły klatkę, pasztet i smyczki.

Marzena i pani Ilona zaopiekowały się malutką po łapance.

 

A Święty Franciszek patrolował z góry.

 

Jupi!!

Posted

Biegała wzdłuż ulicy między firmami.

Dzikuska, z ogromną, zapleśniałą, sterczącą na dwadzieścia centymetrów obrożą.

Ja widziałam ją w poniedziałek, ale podobno pojawiła się w sobotę w nocy około pierwszej.

Wyjadła jedzenie naszej kotce pracowej, na widok człowieka uciekała z piskiem albo warkotem nie patrząc na samochody.

W ten poniedziałek jeszcze mialam nadzieję, że coś się wyjasni, ale przecież to widać po psim zachowaniu,

że coś jest bardzo, bardzo nie tak.

Wczoraj pojawiała się i znikała, cały czas biegając po ulicy w jakimś dziwnym popłochu.

Marzena i Pani Ilona wystawiły jej jedzenie na ogrodzonym terenie, obserwowałyśmy malutką z okien.

Ja ze swoich, One ze swoich.

Wreszcie zadzwoniłam do Myszy w sprawie klatki,

Mysza i Agusia są niezawodne, przyjechały dzisiaj przed siodmą.

Malutka pojawiła się przed dwunastą, pobiegła chyba od razu do jedzenia, bo jest mocno wychudzona i widać, że wygłodniała.

Złapała się i choć na początku zachowywała się jak dzikie zwierzątko,

to bardzo szybko okazała się być dwukilogramową, przytulną, całuśną małpeczką szukającą człowieka, garnącą się do niego i wciskającą na kolana.

Jest nie z tej ziemi urodziwa. I malutka.

Na razie pojechała do Marzeny a docelowo ma mieć dom u Pani Ilony lub Jej Mamy.

 

Aż mi się wierzyć nie chce.

Posted

Miałaś szczęście, Maleńka. :)

Musiało byc dobrze... 

Jasza, Mysza2, AgusiaP i jeszcze pani Marzena i pani Ilona. :D

Wszystkim Wam dziękuję za szczęśliwe zakończenie.  :wub:

Posted

A króliczka znalazł kolega kuzyna w Parku Kultury.

Kuzyn go chwilowo przygarnął, ale z racji alergii szukaliśmy dla malucha nowego domu.

Wydzwaniałam do kogo mogłam - dziękuję Maciaszku! - byłam pytać w sklepie zoologicznym,

w międzyczasie pomogła też Marta z katowickiego schroniska, która zdecydowała się go przygarnąć po powrocie z gór,

ale wreszcie królik trafił do domu innego kolegi kuzyna, ma też długouchego kompana Wojtusia

i wszystko skończyło się dobrze :)

 

Uff :)

Posted

Zielono, majowo, trawiasto i coraz bardziej gęsto.

Siedzimy na łące, wyławiam z miski z wodą tonące muszki.

Zajadam suszone mango. Nasłuchuję skrzeczących sójek.

Podziwiam cdudnie żółte mniszkii zastanawiam się,

czy znajdę w sobie tyle energii, żeby je pozbierać na mleczowy syrop.

I nie znajduję i wyleguję się dalej z głową na plecaku,

jak badacz nieba i chmur, jak Dyzio marzyciel.

Czasami kontemplację przerywa swędzenie, bo mrówka na plecach, albo pajączek na łydce.

Zasłaniam buzię gazetą z wywietrzałymi wiadomościami sprzed roku a nogi wystawiam do słońca.

"Trwaj chwilo, trwaj. Jesteś taka piękna".

 

I czosnaczek zbieram.

Pyszny do sałatek ;)

Posted

Pochwal się mydłem mniszkowym Patmolu :)

Maciaszku - i wzajemnie!

 

Ja tymczasem nazbierałam jeszcze sosnowych przyrostów.

Dla Mamy. Będziemy robiły syrop.

:)

Majowe dary Góry Hugona.

Posted

Dawno nie zagladalam.

Zagladam, czytam, a tu takie sukcesy.

Psinka zlapana i ma dom, kroliczek uratowany.

Gratulacje serdeczne  :) dla:

 - Jaszki, Myszki2, AgusiP, pani Marzenki i pani Ilonki :)

Posted

I dobry czas nam nastał. Tobołkowo. I pod każdym względem innym też.

I nawet zaczęłam rysować - prezent urodzinowy  :) - i sprawia mi to wielką frajdę,

takie drobne kreseczki i kropeczki i szyszki chmielowe  - takie chwile tylko moje,

na zazielenionym balkonie pachnącym geranium, przy małej lampce, z kieliszkiem cydru wujowego,

z nogami podrapanymi jeżynowymi kolcami, z mokrymi jeszcze włosami,

wreszcie nie w biegu, wreszcie spokojnie i dobrze.

  • Upvote 1

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...