Jump to content
Dogomania

Bejdula i Tobołki. Dziesięć stóp dookoła Hugobergu.


Jasza

Recommended Posts

A ja tego Pana i Fana bardzo lubię, co zrobić :p
Jeżeli jestem sama to mi nie przeszkadzają skaczące po mnie psy, witające się mniej lub bardziej wylewnie, a powiem więcej - lubię to!
Kiedy jest ze mną Misia to też w porządku.
No a Reksio - on nie znosi poufałości i ma bardzo, bardzo ciasno wytyczone granice prywatności ( po widnokrąg :evil_lol:) i tu się zaczyna problem....

Link to comment
Share on other sites

I ja podobnie :oops:

Choć Reksio lubi zaskakiwać.
Kiedyś, kiedy był jeszcze podrostkiem grzecznym i nieszkodliwym,
szedł sobie na spacer leśny bez smyczy, dreptał ścieżką, ja za nim.
Nagle skręcił w krzaki i zniknął.
Czekam, czekam - nie ma go.
No to idę zobaczyć co porabia.
Widocznie byłam wtedy jeszcze naiwną i niedoświadczoną życiowo Jaszą i nie podejrzewałam nawet żadnych spotkań niecnych z kupą, padliną i takimi tam.:diabloti:
Teraz życie nauczyło mnie reagować błyskawicznie :p
Przedarłam się przez chaszcze, znalazłam się na polance i oczom moim ukazał się taki oto obrazek: flaszka wódki, kiełbasa w sporych ilościach rozłożona na gazecie, kilku rozmiarowo słusznych i mocno rozbawionych panów o podejrzanym autoramencie, oraz mój Reksio, siedzący sobie grzecznie i równiutko między nimi. Taki malutki koleżka.
W ogóle mnie nie zauważył, wpatrzony w swoich nowo poznanych przyjaciół jak w obrazek.
Już widziałam oczami wyobraźni jak go poklepują z poufałością po wątłych pleckach.

I do tej pory ma jakąś dziwną słabość do pewnego typu ludzi.
Obszczeka dziadka dziarsko kroczącego po lesie. Bo zbyt dziarsko jednak.
I laskę posiada.
Obszczeka zakochaną parę całującą się pod starą wierzbą.
I dziewczynę w kapturze.
Ale panowie wykopujący stare rurociągi na przykopalnianych terenach Misiowych
- oo, to spoko.
Z twarzami uwęglonymi, w oparach palonej izolacji śmierdzących kabli, miedzy ogniskami, jak wyrobnicy dziewiętnastowieczni w jakichś kopalniach odkrywkowych - a Reksio kroczy tuż obok, nie zważa na ich pozdrowienia i okrzyki: "Pani, a kaj mo pani tego czeciego pieska??".
Mogą być. W porzo. I git.
Jeszcze obwącha ich łopaty, puste butelki po piwie zakopane do połowy w żużlu, siknie na resztki śniadania i mam wrażenie, że jeszcze, jeszcze chwila i skinie im głową i krzyknie "Cześ chopcy!".
I wczoraj piłeczkę od nich dostał. Jeżyka. Bo znaleźli.
Trafił swój na swego ;)

Edited by Jasza
Link to comment
Share on other sites

Wiosna na pewno nie, bo mróz poranny i wieczorny utwardza ziemię.
Ale lód już na kałużach kruchy - Misiowego ciężaru nie zdzierżył wczoraj i zachrupał.

Reksio podziurawił łapeczkę i dwa dni tropiłam jego krwawe, niewielkie piecząteczki
na podłodze. Jedną znalazł sam na klatce schodowej. Zostawił ją po spacerze popołudniowym, a znalazł kiedy wychodziliśmy na wieczorny.
Powąchał w skupieniu i spojrzał na mnie. Tak, to twoja krew - powiedziałam.
A Reksio przejęty ominął kropkę szerokim łukiem.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...