Jump to content
Dogomania

Bejdula i Tobołki. Dziesięć stóp dookoła Hugobergu.


Jasza

Recommended Posts

Adas500, ale co będzie za kilka lat? Jak się na to zapatrujecie?
Może być tak, że Misia dożyje spokojnej starości na kopalni, a może być tak, że przeniosą Was na służbę gdzieś indziej, ktoś wykupi teren kopalni albo wydarzy się coś innego i Misia będzie musiała znaleźć jakieś lokum. Wiadomo - życia nie da się przewidzieć i zaplanować. Nie możecie mieć pewności, że wszystko będzie ok. A jak okaże się za 5 lat, że Misia nie może na kopalni już być to co wtedy?! Jesteście pewni na 100%, że któryś z Was ją zabierze? Znajdziecie jej dom? Macie pewność, że to się uda? Zapewniam, że będzie o wiele trudniej niż teraz...
Wiem, że bardzo kochacie Misię, że się z nią zżyliście. Ale mam też wrażenie, że Misia sama wybrała gdzie woli być. Nikt jej nie zmusza, żeby szła za Jaszą...
Parafrazując Twoje słowa - Misia zawsze może Was odwiedzać bez problemów ;).

Oczywiście nie nam podejmować decyzję. Decyzja należy do Was i do Jaszy. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, by była to decyzja najlepsza dla Misi. I to nie na ten moment, ale i na przyszłe jej lata...

Link to comment
Share on other sites

Maciaszku,
to prawda, bardzo kochamy Misię i żaden z nas nie zostawi jej w potrzebie. Teraz jesteśmy na tej kopalni i Misia ma tam swój dom, gdy zlikwidują tę kopalnie- nas przeniosą na inna, więc Misia pójdzie razem z nami, nie zostawimy jej tam samej. Gdyby jednak nie było takiej możliwości to napewno będzie miała inny dom- Krzysiek B. weźmie ją do siebie- ma duży dom i ogród więc mała będzie miała dużo swobody i nie będzie sama, bo tam zawsze ktoś jest i się nią zajmie...:-)
A co do tego, że Misia sama wybrała-biegnąc za Jaszą- to nie tak do końca.... Jasza przychodzi z Reksiem i to jego Misia goni... Tak samo zachowywała się w stosunku do nas- z kim była dłużej i w patrolu to za tym biegła... Nas Misia zna prawie rok, natomiast Jaszę około miesiąca...

Link to comment
Share on other sites

Misia musi byc niesamowitym stworzeniem... skoro poruszyła do głębi tyle serc i kazdy chce mieć ją przy sobie... za wszelką cenę ;)

Adas500 dał bardzo rzeczowe i konkretne argumenty, mnie przekonały (choć nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie, a jedynie śledzę wątek ;) ). Jasza mogłaby czuć się spokojna o jej los i los swojego życia rodzinnego...

Przecież łóżka i pościele to nie są wyznaczniki psiego szczęścia, niezbędne do życia...
Za to wybieg (który od tak dawna był jej domem...) i stale ktoś do towarzystwa, opieki... Jedzonko, bezpieczne schronienie... Swoboda...

Ach Misiu, Ty to masz szczęście :) Inne psiaki całe życie nie mogą doczekać się nawet 1/10 z tego, co Ty masz do "wyboru" ;)

Jestem bardzo ciekawa dalszego rozwoju wypadków....
A przy okazji przedstawię moje tymczasy, o które nikt się nie zabija :(
Szczeniak Daisy odebrana głupkom, którzy ją bili i traktowali jak rzecz [URL]http://www.dogomania.pl/threads/181201-Jestem-szczeniakiem-nie-pluszakiem-Bita-znerwicowana-5-mieA-Daisy[/URL]
i malusieńki Jeżyk z krzywicą, wyrzucony w kartonie z samochodu [URL]http://www.dogomania.pl/threads/181274-Bardzo-biedny-malutki-szczeniaczek-wyrzucony-w-kartonie[/URL]
[przepraszam za OFFa :oops:]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ulaa']Przecież łóżka i pościele to nie są wyznaczniki psiego szczęścia, niezbędne do życia...
Za to wybieg (który od tak dawna był jej domem...) i stale ktoś do towarzystwa, opieki... Jedzonko, bezpieczne schronienie... Swoboda...[/QUOTE]
Jakby wybieg był wyznacznikiem psiego szczęścia... U mnie na osiedlu jest portiernia, 2 psy zabrałam, ale tęsknią za psem - daj którąś swoją, będą miały wybiegu, a wybiegu.

Link to comment
Share on other sites

Zerduszko, nie zaprzeczysz chyba, że pies woli być z ludźmi na swobodzie i mieć zajęcie, niż siedzieć samotnie ileś godzin w mieszkaniu...
Pisząc "wybieg" nie mam na myśli puszczenie psa na ogródek samopas i z głowy...:roll:

Link to comment
Share on other sites

a ja skrobne: Jaszko PŁACZ! płacz przy kazdej rozmowie, przytulj, wspominaj trudne dziecinstwo ...jakiekolwiek by nie bylo... ja tak przekonalam na tymczas, ktory mial byc na miejscu Lizi... ale znalazl domek...i teraz tez bede 'płakac'... ale ja prawie 30 lat czekalam na psa.....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ulaa']Zerduszko, nie zaprzeczysz chyba, że pies woli być z ludźmi na swobodzie i mieć zajęcie, niż siedzieć samotnie ileś godzin w mieszkaniu...
Pisząc "wybieg" nie mam na myśli puszczenie psa na ogródek samopas i z głowy...:roll:[/QUOTE]
Oczywiście, że zaprzeczę. Misia nie siedzi sama, tylko z Reksiem. A na kopalni oprócz patroli siedzi sama, sama bez innego psa choćby, bez względu na pogodę na dworze. Psu potrzebna jest uwaga, bycie z nim, zajęcia, a nie bycie gdzieś obok, micha i buda. Moje psy nie chcą same chodzić po dworze. Zabierałam do domu suki kompletnie nie nadające się do mieszkania. Jedna po 3 dniach, nie dała się zostawić, mimo iż miała 30 m na zakład, a tam ciepło i micha zawsze pełna, a była tak 1,5 roku!! Z moja suką się zarła, więc argumenty, że szłą za moim psem nie wchodzą w grę.
Zdajesz sobie sparwę, z eona z tamtąd może wychodzić? Nie chce wchodzić do stróżówki, a to nie jest pies nadający się do budy.

Link to comment
Share on other sites

Wydaje mi się, że już sama świadomość, że Misia nie ma konkretnego miejsca na ziemi daje p[B]oczucie niepewności co do przyszłości.[/B] Teraz jest kopalnia, nie wiemy czy tak będzie zawsze. P. Adam pisze, że ktoś ją weźmie, P. Krzysztof jakby co. Ale życia nie znamy, może się wiele zmienić, w tym w życiu P. Krzysztofa, który jej nie będzie mógł wziąć. Poza tym[B] obecnie kogo jest teraz tak naprawdę Misia?[/B] [B]Kogo by była gdyby wróciła na teren kopalni?[/B] [U][B]Kto weźmie za nią dosłownie odpowiedzialność?[/B][/U] Jeśli się pisze: "a, będzie na kopalni, zajmiemy się nią" to tak naprawdę [U]rozmywa się poczucie odpowiedzialności za psa[/U]. Bo kto to jest to MY? zauważcie, że to co wspólne, np. państwowe, mniej się ceni i o to dba niż własne, prywatne. Tak samo ma się to do Miśki. Nie ma konkretnej osoby, podmiotu odpowiedzialnego za Miśkę jak wróci na teren kopalni. Będzie bliżej nieokreślone "My". Rozumiem, że za tym My stoją pewne osoby, lecz mimo wszystko uważam, że ich poczucie odpowiedzialności za tego psa jest i będzie inne niż to, jakie ma każdy indywidualny właściciel za swojego psa.

Tak jak napisała zerduszko, [B]psu potrzebna jest uwaga[/B]. Przyjdzie jeden Pan, powie:" o , Misia, leżysz sobie. Ktoś się z Tobą na pewno pobawi". Przyjdzie kolejny i powie to samo. Po prostu rozmywa się w grupie poczucie odpowiedzialności, zawsze tą odpowiedzialność można "zwalić" na kogoś innego, który niekoniecznie się z niej wywiąże. Myślę, że rozumiecie o co mi chodzi. [U]I nie chodzi mi o robienie zarzutu Panom na kopalni[/U], tak jesteśmy skonstruowani, tak działa nasza świadomość i podświadomość.

[B]Dlatego ja jestem za tym, aby w życiu Misi był jeden, konkretny właściciel. Który weźmie za nią pełnie odpowiedzialności, nie dzieląc jej z nikim. [/B]

Poza tym uważam, że [B]Jasza będzie bardziej cierpieć rozstając[/B] się z Misią i ciągle myśląc czy jest aby bezpieczna niż Panowie na kopalni, którzy będą mieli świadomość, że Misia jest w ciepłym domu. [B]Waga bezpieczeństwa wychodzi dodatkowo więc na korzyść Jaszy.[/B]

Chciałam jeszcze jedno zauważyć. [B]Jasza zna może i Miśkę od miesiąca, ale jej pojawienie się jak wiele zmian wprowadziło w życie Misi! [/B]Wcześniej, mimo długiego okresu czasu, Misia pozostawała niewysterylizowana, z ciągłym zagrożeniem ciążą. To Jasza była pierwszą, która wzięła za to odpowiedzialność. I choćby w tym przypadku widać, że indywidualna odpowiedzialność zdała egzamin, grupowa już nie. Wcześniej z tego co czytałam Misia była bojaźliwa, a jaka jest teraz? Dlatego to, ze Jasza zna 1 miesiąc Misię w niczym jej nie umniejsza. A wręcz odwrotnie. Dodatkowo przekonuje, że Jasza jak najbardziej nadaje się na jedynego właściciela Misi. Każdy pies potrzebuje jednego, jedynego przewodnika. W Panach na kopalni Miśka go nie miała. Znalazła dopiero w Jaszy.

[B]Jasza pokochała Misię, zżyła się z nią.[/B] Jeśli Misia nie zostanie u niej to Jasza nie przestanie o niej automatycznie myśleć. Wręcz odwrotnie. To tak jakby mieć własnego psa, po czym mieć świadomość, że pies nocą chodzi sobie sam po dworze... nie zazdroszczę tego uczucia, ja bym chyba nie wytrzymała z nerwów.

[B]Dla Panów to aż tak bolesna strata nie będzie. Bo nawet jeśli będzie to chwilowa i zrekompensowana świadomością, że Misia jest bezpieczna. Jasza dozna bólu rozłąki, a na dodatek ciągłego strachu o Misię. To nie fair. [/B]

[U][B]Myślę, że Panowie są dżentelmenami i mając na uwadze kruchość kobiecej psychiki ułatwią Jaszy wybór i wesprą ją :) Ja na to bardzo liczę.[/B][/U]
[B]
Jaszo, czy można Ci jakoś pomóc? [/B][U]Pamiętaj, że masz nas. Nawet ja jak będę mogła to mogę wziąć Misię na przechowanie jak gdzieś pojedziecie :) od czego ma się znajomych/ przyjaciół/ etc. :)[/U]

Link to comment
Share on other sites

Podpisuję się pod wszystkim, co napisała _Lara w poście powyżej.
Misia zmieniła się z dzikiej suni w zsocjalizowaną dzięki Jaszy.
To Jasza, tak krótko znając Misię podjęła jakże trafną decyzję o sterylizacji - pamiętajmy, że Misia była ciężarna. Pisała o tym Amicat, że sterylizacja ujawniła trzy misiopodobne.
Co by było, gdyby nie pojawiła się w życiu Misi Jasza?
Odpowiedź jest prosta - Misia byłaby dziką sunią wydającą na świat kolejne dzikie mioty i tyle.
Moim zdaniem jedyną odpowiedzialną Opiekunką dla Misi jest Jasza i nie ma co tu dzielić włosa na czworo.
Amicat i _Lara proponują pomoc, a w razie dłuższego wyjazdu można nawet dwa pieski oddać do dobrego sprawdzonego hoteliku.
Małżonek na pewno okaże się Człowiekiem wspaniałomyślnym, a sąsiadami nie należy się przejmować i chodzić z podniesioną głową.
Jesteś Jaszo wyjątkowa i niech inni, w tym sąsiedzi, biorą z Ciebie przykład.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ulaa']Laro, wspaniale ujęte, otwiera oczy na sprawę... Również przyznam Ci rację.
Czy Ty jesteś prawnikiem albo masz coś wspólnego? :)[/QUOTE]

Nie, nie jestem :) raczej humanistą :) dziękuję, za uznanie. Zaczęłam pisać i jakoś mi tak wyszło :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='__Lara']Nie, nie jestem :) raczej humanistą :) dziękuję, za uznanie. Zaczęłam pisać i jakoś mi tak wyszło :)[/QUOTE]
Ale tak jakoś Ci wyszło, że w tych paru zdaniach krótko i węzłowato ujęłaś chyba to wszystko o czym prawie wszyscy tu myślimy :lol:.

Link to comment
Share on other sites

Witam,
po pierwsze Misia nie musi być w budzie(mimo że mieszkała tam do tej pory) tylko już wchodziła swobodnie sama do stróżówki i leżała sobie na kocyku... Każdy chętnie się nią zajmuje, przynosi jedzenie a nie omija, jak ktoś wyżej napisał. Misia jest nauczona swobodnego życia, wychodzi kiedy chce, nikt jej na kopalni nie zamyka na 9 godzin samotnie w pomieszczeniu ( Reksio mimo swojej obecności też jej nie wyprowadzi na dwór!), pamiętajmy,że mała musiała wcześniej już to przeżyć skoro tak bardzo bała się zamkniętych pomieszczeń, tyle tylko że teraz nikt jej nie bije... Wiem, że Jasza nie robi jej żadnej krzywdy, kocha ją ale zamknięcie Misi w domu nie jest dobrym rozwiązaniem...
Na dzień dzisiejszy mąż Jaszy nie zgadza się na "adopcję" Misi...Psy to wyczuwają... Jeżeli usłyszę osobiście od mężą Jaszy, że on również zgadza sie i chce by mała została u nich to nie będę miał nic przeciwko temu, narazie jednak nikt otwarcie nie powiedział mi, że Misi już nam nie odda, po prostu została u Jaszy....

Link to comment
Share on other sites

Ale się porobilo...
Adas500 - wiem, że jesteś zły na mnie, ale myślę, że żeby to wyjaśnić, musimy porozmawiać,
a nie sms-ować.

Nie wiem od czego zacząć...

Mój mąż zgodził się, żeby Misia była NASZYM psem, jeżeli Ona sama tego chce.:loveu:
Nie jest szczęśliwy, ale mnie kocha i jest najlepszym facetem pod słońcem!
On ma swoje mecze i gry - ja mam psy.
Obiecałam, że na wycieczkę firmową pojedziemy, znajdę dla futrzaków trzydniowy tymczas.:eviltong:

Jestem na kopalni codziennie, Misia do jednych strażników podchodzi, do innych nie, jednych wręcz unika, chowa się za moje kolana.
W poniedziałek jeden Pan który nas przywitał, sam powiedział, że "ten pies się na tym placu marnuje..." Podejście więc jest różne. Jedni wołają na nią Kaśka, inni Czarna, jeszcze inni Misia..jedni nie zwracają na nią uwagi, inni tak, jedni mówili mi że Misia jest tam ponad rok :crazyeye:, inni nie wiedzieli dokładnie.....
Wiem, że nikt jej tam krzywdy nie zrobi, ale nie każdy jest tak Misia przejęty jak Pan Krzysztof i Pan Adam.

Adas500 - piszesz, że Pan Krzysztof malutką weźmie "jakby co" za dwa lata..
Tylko że nie wiadomo jak Misię przywitają dwie suki, ktore On ma..Prawda?



Ja za Malutką decydować nie będę.
Od piątku, ( kiedy to pierwszy raz Adas500 nas nie zawoził do weta) , Misia za każdym razem idzie za nami nie oglądając się za siebie...
I nie zgodzę się z tym, że biegnie za Reksiem..
Przykro mi to słyszeć...
I Reks i Misia są ze sobą bardzo zaprzyjaźnione, to prawda, ale między mną a Misią, też utworzyła się więź, możecie tego nie wiedzieć, możecie nie wierzyć, ale tak jest.

Psy nie są stworzeniami które kierują się tylko instynktami.
Psy też mają uczucia.
Nie wierzę, że MIEJSCE jest ważniejsze dla żywego stworzenia niż więź ze swoją grupą, swoja rodziną, swoimi bliskimi....

Dziewięć godzin w mieszkaniu - to dużo.
Mam jednak pod domem Hugoberg i nie myślcie że spędzamy czas na 15 minutowych spacerach i przed telewizorem...
Rano jesteśmy na spacerze półtorej godziny.
Popołudniu około trzech, wieczorem pół godziny..chociaż wczoraj sama Misia pobiegła wcześniej do domu...

Misia biega cały czas luzem, bez smyczy...zapinam ją tylko na króciutko, na osiedlu, zanim wejdziemy do lasu...
Na smyczy chodzi pięknie, nie ciągnie, nie szarpie..
Poza tym cały czas biega bez zapięcia, jak odbiegnie na kilka metrów w pole, zaraz wraca i domaga się głasków.
Wygłupiają się z Reksiem, potem Misia mnie zaczepia, ciągnie za nogawki, za chwilę biegnie "łapać" myszy..
Widzę , że jest szczęśliwa...
Ale widzę, też, że jest szczęśliwa, kiedy po trzygodzinnym spacerze zje michę mięsa i ułoży się wygodnie na wersalce...

Nie chcę nikogo przekonywać, że nie robię Misi krzywdy....
Wszystkie wątpliwości które Wy macie, odbijają się echem w mojej głowie...


[SIZE=4][COLOR=indigo][B]_Laro[/B][/COLOR] - DZIĘKUJĘ!!!!!!!![/SIZE]
[SIZE=4]Napisałaś wszystko tak jak sama chciałabym napisać!!![/SIZE]


Jeżeli kiedyś, podczas któregoś spaceru Misi "znudzi" się mieszkanie u mnie, życie u mnie, u nas....i nie bedzie chciała wrócić ze mną, tylko zostać na kopalni, na swoim terenie - nie będę jej zmuszać.
Zapłaczę się na śmierć, ale tak będzie.
Ale nie ma mowy, żebym Misię przywiązywała do bramy, albo zamykała w stróżówce, żeby za mną , za nami nie pobiegła....Tego jej nie zrobię...

Adas500 - powiedziałeś kiedyś, że muszę zaakceptować decyzję Misi - ja ją właśnie akceptuję....

Nie wiem jeszcze co mam pisać...
Powiem Wam szczerze,że jest mi bardzo, bardzo przykro...

Link to comment
Share on other sites

Brawo Jasza, brawo mąż :multi:

Kochana trafiasz w sedno, psy to są zwierzęta stadne, potrzebują bardzo stabilizacji - tego na pewno nie dostanie na kopalni.

Misia na pewno bardzo Cię kocha, jakby chciał to by sobie poszła skoro puszczasz ją luzem. Nie przejmuj się :) Ty nie patrzysz egoistycznie na swoje potrzeby, tylko masz na względzie przede wszystkim dobro Misi :p

Link to comment
Share on other sites

Diano, masz rację. Nigdy się wszystkich nie zadowoli. Ale zależy nam na szczęściu Misi. Jaszo, zauważyłaś ją, dostrzegłaś jej problem, w optymalnym momencie wysterylizowałaś, zobowiązałaś się do opieki w trakcie rekonwalescencji. Zachowałaś się wspaniale i dałaś Misi całe swoje serce. A teraz decyzję musi podjąć ona sama.
Buziaki od nas dla całej gromadki.
A może w okolicach świąt wielkanocnych zorganizujemy sobie taki śląski dogospacerek?

p.s. Mój TŻ przybija piątkę Twojemu, bo i on ma podobne podejście do tematu;)

Link to comment
Share on other sites

Zapraszam na Górę Hugona.
Jest pięknie.. i do biegania mnóstwo łąk, pól, krzaków i pagórków..
Lokalizacja na Zumi podana na pierwszej stronie wątku, w drugim lub trzecim poście.

Obojętnie, czy Misia będzie z nami, czy nie..
Ale myslę, że będzie..

Link to comment
Share on other sites

[B][COLOR=purple]Jestem dobrej myśli, ale i tak jest mi strasznie przykro z powodu Adasia500, nie chcę, żeby był zły na mnie, On Misi uratował życie, tyle dla niej zrobił, jest cudownym człowiekeim...[/COLOR][/B]
[B][COLOR=purple]Chciałabym, żeby mnie zrozumiał..[/COLOR][/B]
[B][COLOR=purple]Żeby pozwolił Misi wybrać...[/COLOR][/B]
[B][COLOR=purple]Nie wiem, może jak go dziewczynka zobaczy na tej kopalni, to zechce zostać?[/COLOR][/B]
[B][COLOR=purple]Ale pamiętaj Adas500 - dla Ciebie to TYLKO miejsce pracy - jesteś i Cie nie ma.[/COLOR][/B]
[B][COLOR=purple]Dla Misi - miałby to być cały świat...[/COLOR][/B]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...