Ulka18 Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 Mnie nigdy nie ma na kolędzie, ale moi Rodzice przyjmuja ksiezy. Suczki w tym czasie sa zamkniete, ale tylko dlatego, ze ksiadz by chyba dlugo nie pożyl, jakby byly wypuszczone :wink: Szczegolnie starsza nie lubi ludzi 'dziwnie' ubranych typu ksieza, zakonnice. Ale koty sa 'wypuszczone' i spia sobie na fotelach. Mama opowiadala, ze ze 2-3 lata temu podczas kolędy, wziela kotke z fotela, zeby ksiadz usiadl, a kotka sie mu wpakowala od razu za plecy. Byl oburzony, zaczal narzekac, wyjechal z paroma tekstami, Tata oczytany w Biblli i znajacy lacine z czasow 18-letniej ministrantury, troche z nim podyskutowal i 'gosciu w sukience' wymiekl. Ogolnie to glupota z tymi corocznymi kolędami, w krajach protestanckich nie ma i mają swiety spokój. Pastor jak go zaprosza, to przyjdzie, ale za darmo i raczej jako przyjaciel rodziny, a nie 'ankieter-wywiadowca'. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mala_czarna Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 [quote name='Agnieszka(Visenna)']Uwierz mi Mała Czarna, że empatii mam aż nadto w sobie. Szacunek można wyczuć chociażby z formy, jaką ksiądz zwraca się do właścicieli domu.[/QUOTE] Agnieszko, ale mnie nie chodzi o kulturę. Jeden ją ma, inny nie. Mnie chodzi tylko o to, że zamknięcie psa na 10 minut, na czas trwania wizyty księdza, to nie jest znowu wielka sprawa. A kwestia tego, w jaki sposób ksiądz odzywa się do swoich wiernych owieczek to już zupełnie coś innego. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Agnieszka(Visenna) Posted January 8, 2010 Author Share Posted January 8, 2010 W porządku można być, ale niech wporządku będą obie strony. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Greven Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 Cofnęłam się raz jeszcze do pierwszego postu i NAPRAWDĘ nie rozumiem, o co Tobie chodzi. [quote name='Agnieszka(Visenna)']W tamtym roku Ksiądz chodził po kolędzie. Zawitał do sąsiada. [B]Radośnie podbiegł do niego pies, żeby się przywitać.[/B] [B]-Proszę schować tego psa-podniesionym głosem oznajmił ksiądz [/B][/quote] [quote name='Agnieszka(Visenna)']W sobotę wizyta Księdza. [B]Na Mszy oznajmił, że nie życzy sobie żadnych zwierząt.[/B][/QUOTE] Pogrubienia pochodzą ode mnie. Pies podbiegł "radośnie" do księdza, ten podniesionym głosem oznajmił, że sobie tego nie życzy. Miał do tego pełne prawo. Może podniesiony głos wynikał z tego, że się przestraszył psa? Albo pies był zaśliniony, a on miał przed sobą jeszcze wiele domów do wizytowania i nie chciał pokazywać się ludziom w upapranej sutannie? Druga sprawa, to ogłoszenie z ambony, że "nie życzy sobie żadnych zwierząt". Chyba dobrze, że postawił sprawę jasno. To pozwoli uniknąć takich nieprzyjemnych (dla obu stron) sytuacji, jak w opisanej przez Ciebie powyżej historii o sąsiedzie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Agnieszka(Visenna) Posted January 8, 2010 Author Share Posted January 8, 2010 Co do przywiązywania głównej wagi do walorów zewnętrznych, a nie duchowych , to chyba nie musze się wypowiadać, bo to świadczy o Księdzu. Dobrze , że postawił sprawę jasno podczas mszy.Ja jednak cały czas podkreślam, że FORMA była niegrzeczna. Ta wypowiedź powinna brzmiec troszke inaczej. Jesli ja mam szanowac Ksiedza, niech on szanuje mnie.Co pisze juz poraz kolejny. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Greven Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 [quote name='Agnieszka(Visenna)'] Jesli ja mam szanowac Ksiedza, niech on szanuje mnie.Co pisze juz poraz kolejny.[/QUOTE] Nie musisz szanować tego konkretnego księdza, kto Cię zmusza. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Baski_Kropka Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 Ja zazwyczaj zamykam zwierzaki z tego względu że Baski mocno linieje, byłą natrętny i napastliwy kiedy znajdzie ofiarę do glaskania, a Kropka po prostu strasznie szczeka na obcych i to przeszkadza w rozmowę. Jeśli Ksiądz o to poprosi, a u nas ksieża raczej lubią zwierzaki, to je wypuszczam. W naszej parafii duchowni również mają psa, Owczarka Podhalańskiego taki mix ze schronu i jest już w leciwym wieku. Nie widzę w tym nic złego, że psy czekają te parę minut. Kiedy przychodzą do mnie goście, również zamykam psy na kilka minut aż emocje im opadną, i to po prostu ze względu na komfort gości. Nikt nie musi wiedzieć ze to Baskiego mamlanie pyskiem gadanie i wycie jest z radości... Kropka za ot jak już powiedziałam szczeka niemiłosiernie bo obcych nie lubi i już. Ot unikam nieprzyjemnych sytuacji i uważam że tak jest dobrze, psy też nie muszą być na rażone na moje niezadowolenie z powodu ich napastliwie nachalnego zachowania. A ja nie muszę się martwić że ktoś się przestraszy czy zostanie obwyty i obszczekany, a nie mówiąc już o siwych z haszczych kudłów ubraniach :) Plus jest taki, że nawet przy otwartych drzwiach kied zapomnę o ich przymknięciu, psy same czekają aż pozwolę im wyjść...Kropka szczeka z pod łóżka, a baski w euforii kręci pupcią aż się go nie zawoła... Co do kota on arystokratycznie i olewczo...unosi jedną powiekę, zerka i idzie spać dalej...ale żeby zejsć ze swojego miejsca nie ma szans, położe go na ziemię wskakuje tam spowrotem ;P Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Aziza Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 U mnie po podwórku chodzą 2 duże psy, jak przychodzą goście psy zostają na chwilę zamknięte w kojcu - nie jest to według mnie problemem a miłym gestem w kierunku gości i wygodą dla mnie jako gospodarza. Jako gospodarz nie muszę się wtedy martwić co będzie gdy pies postanowi się pobawić a człowiekowi się to nie spodoba. Według mnie rozsądny człowiek powinien mieć świadomość, że są ludzie którzy nie lubią zwierząt, boją się ich, mają na nie alergie czy też złe wspomnienia z nimi związane. Z ciekawszych wizyt duszpasterskich i spotkań ze zwierzętami: - do dziś pamiętam jak jako dziecko na prośbę księdza pokazałam mu chomika, pokazałam tzn położyłam na dłoni - 180 cm wzrostu, ok. 90 kg wagi i ręka z chomikiem podskakująca jak w delirium - on się po prostu chomika bał, ale go nie upuścił, nie rzucił, nie krzyknął... cierpliwie poczekał, aż go wezmę i schowam - kilka lat temu mieliśmy kota, który uważał, że gdzie ludzie to i on. W trakcie wizyty księdza kot spał w kuchni na krześle, w trakcie modlitwy chwila ciszy została przerwana przeraźliwym miau (jakby ktoś kota obdzierał ze skóry...) - wywołało to tylko uśmiech księdza. A kot przeraźliwie miaucząc przyszedł poooowoli do pokoju, rozglądnął się, wskoczył na fotel, przestał wrzeszczeć i zaczął obserwować. Reakcja księdza - " O jeszcze jeden domownik :-) " Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Baski_Kropka Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 U nas kiedy jeszcze nasz kot młodszy był, psów jeszcze nawet matka natura w planach nie miała :D to kot siedział na krześle za stołem...wiadomo na stole biały obrus świecznik itp...kot jak zobaczył dziwnych ludzi którzy nagle weszli do mieszkania w dziwnych długich kiecach...jak się zjeżył i wystrzelił z kopyta przerażony po tym stole, jak się można domyślać ściągając obrus i wszystko co na min ze stołu.... Straty to przypalony obrus i pokapany woskiem dywan i przy okazji ksiądz... Na szczęście nasz pasterz z jajem...poskładał się prawie ze śmiechu...że nie dość że dzieci się go boją (on był chłop prawie 2m wzrostu) :P to jeszcze koty przed nim uciekają... i chyba powinien stać przy cukrze albo jakiś szyneczkach :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
filodendron Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 [quote name='Agnieszka(Visenna)']Co do przywiązywania głównej wagi do walorów zewnętrznych, a nie duchowych , to chyba nie musze się wypowiadać, bo to świadczy o Księdzu.[/QUOTE] Chodzi od domu do domu, może nie chce komuś nanieść psiej sierści albo śliny do chałupy. Idziesz w gości, to pewnie też chcesz wyglądać porządnie. A co do szacunku - ksiądz też człowiek - jeden lepszy, drugi gorszy, jeden bardziej godzien szacunku, drugi mniej. Akurat katolicyzm nie obliguje swoich wyznawców do szczególnej atencji wobec zwierząt. To się może nie podobać, ale tak jest (vide nieustające od pokoleń, jałowe dysputy na lekcjach religii młodszych klas o tym, czy pies posiada duszę). Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Agnieszka(Visenna) Posted January 8, 2010 Author Share Posted January 8, 2010 "A co do szacunku - ksiądz też człowiek" - czlowiek, ktory powinien glosic milosc, a nie dyktature. Ale skoro uwazasz, ze forma rozkazywania parafianom jest dobra forma, to zapewne masz racje.Zreszta Kosciol Katolicki to w duzej mierze juz sekta. Ksiadz sie musi miec kultury osobistej, nie musi szanowac, bo jest tylko czlowiekiem.( juz nie tylko, jest duchownym, ktory powinien glosic wszechobecna milosc Chrystusa).Wiesz co, chyba to przemysle. Nie bede od ksiezy wymagac nic - szacunku do mnie, do czlonkow mojej rodziny, bede propagowac za to wszechobecna milosc do koperty-jak wielu ksiezy.Tak, tak zrobie :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
filodendron Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 [quote name='Agnieszka(Visenna)']Wiesz co, chyba to przemysle. Nie bede od ksiezy wymagac nic - szacunku do mnie, do czlonkow mojej rodziny, bede propagowac za to wszechobecna milosc do koperty-jak wielu ksiezy.Tak, tak zrobie :)[/QUOTE] Nie chciałam sprowadzić Cię na złą drogę ;) choć wiem, że realia są przykre. Trzeba sobie uświadomić, że katolicyzm w Polsce jest religią egalitarną i to ma swoje konsekwencje. U nas często słychać, że u protestantów jest lepiej. Czasem tak, czasem nie. Jak się trochę pomieszka w miejscu, w którym liczebność obu wyznań jest odwrotna - czyli protestantyzm jest egalitarny, a katolicyzm elitarny, to okazuje się, że i relacje wiernych z duchownymi są inne. Jeśli ksiądz zadeklarował w kościele coś, co Cię oburza - to nie przyjmij kolędy i powiedz wprost, dlaczego. Głosowanie nogami/portfelami jest najskuteczniejsze. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mch Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 czego się boją księża ;-)) [URL]http://www.pardon.pl/artykul/10545/psy_konkubinaty_i_co_jeszcze_oto_czemu_ksiadz_boi_sie_koledy[/URL] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
filodendron Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 [quote name='mch']czego się boją księża ;-)) [URL]http://www.pardon.pl/artykul/10545/psy_konkubinaty_i_co_jeszcze_oto_czemu_ksiadz_boi_sie_koledy[/URL][/QUOTE] Fajne :) Ja do dziś pamiętam kazanie proboszcza w niedzielę po zakończeniu cyklu kolędowania - o tym jak wszedł do mieszkania a tam nad stołem, na którym tradycyjnie krucyfiks i świece, wisiał obraz "proszę państwa, taaaaka wieeeelka duuuupa". Byłam wtedy dzieckiem i to kazanie zrobiło na mnie spore wrażenie, całkiem jak na tych ministrantach :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
requiem. Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 Nasz ksiądz raczej lubi wszystko co się rusza. Zobaczymy jak zareaguje na "małpeczkę". Większy nie będzie się narzucał :D Może poświęci Waliego to diabeł z niego wyjdzie :lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Saite Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 Katolicyzm jest wyznaniem jakim jest i nie ma co się spodziewać wiele względem traktowania psów z szacunkiem czy innych zwierząt. Wg. Kościoła są czymś gorszym, mają służyć człowiekowi i tyle. Ktoś kto oburza się na to, co jest tak głęboko utrwalone w tym wyznaniu, musi albo to zaakceptować mimo, że sam kocha zwierzęta i są one dla niego równie ważne, co bliźni, albo przestać identyfikować się z katolicyzmem. Proste. Ksiądz może lubić zwierzęta i akceptować ich obecność w mieszkaniu, które odwiedza i pewnie miłośnikom psów jest miło, gdy tak jest, ale NIE MA TAKIEGO OBOWIĄZKU. Ksiądz MA PRAWO zażyczyć sobie, by pies został na czas jego wizyty odizolowany ( z powodów już wymienionych). I nie ma się co obrażać. Tak samo jest w przypadku każdego innego obcego człowieka, których nas odwiedza. Gorzej jest i to faktycznie może oburzać, gdy ksiądz przychodząc i widząc, że zwierzęta są odizolowane, że mieszkanie jest w pełni przygotowane na jego przyjście, strzela potocznie mówiąc focha, że on tu już więcej nie przyjdzie, bo jak to, psy w domu?! To świadczy o braku szacunku do duchownego i o braku przygotowania na jego wizytę.Psy na czas kolędy winno się z domu usunąć. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Baski_Kropka Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 [quote name='Saite']Gorzej jest i to faktycznie może oburzać, gdy ksiądz przychodząc i widząc, że zwierzęta są odizolowane, że mieszkanie jest w pełni przygotowane na jego przyjście, strzela potocznie mówiąc focha, że on tu już więcej nie przyjdzie, bo jak to, psy w domu?! To świadczy o braku szacunku do duchownego i o braku przygotowania na jego wizytę.Psy na czas kolędy winno się z domu usunąć.[/QUOTE] Zdarzają się takie przypadki ale przyznam szczerze...że gdyby mnie tak ksiądz powiedział to by mnie chyba krew zalała... Bo co do tego że życzy sobie żeby psy zamknąć to ja rozumiem i w pełni szanuję...ale nie rozumiem co ma wspólnego posiadanie psa do szacunki i przygotowania do kolędy... Przyznam szczerze ze aż mnie to bawi...księża chyba mylą swoje zadania i obowiązki... Oczywiście...nie chce uogólniać bo zdarzają się fajni księża...a zdarzają się tacy którzy w ogóle nie powinni być duchownymi... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Greven Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 [quote name='Baski_Kropka']Zdarzają się takie przypadki ..[/QUOTE] W życiu o czymś takim nie słyszałam. Osobiście już od lat nie mam doczynienia z księżmi (oprócz pojedyńczego przypadku - latem byłam na weselu i jeden zaczął obmacywać mojego młodszego kuzyna, więc zamieniłam z nim kilka słów na temat trzymania łap przy sobie), ale rozmawiam z ludźmi, znam praktykujących katolików i nigdy nawet o uszy mi się nie obiło, że duchowny po kolędzie miał pretensję, iż w domu - gdzieś tam, w jakimś innym pokoju, w kuchni, w łazience - znajduje się zwierzę. To, że z ambony proszą, aby podczas kolendy nie było zwierząt, nie oznacza, że chcą aby wierni masowo wywozili swoje psy do schronisk, tylko żeby w danym pomieszczeniu do którego ksiądz jest zapraszany, oprócz krzyża, kropidła i koperty, nie było psa. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
requiem. Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 hahaha! on jest okropny :diabloti: jak to poztywnie nastawiony ksiądz rozmawiał z nami, az tu nagle pisk! i koniec puisku. To ja przerazona przyszlam do lazienki. Pisk rozległ się przez ugryzienie sobie ogonu ale w łazience ...... papier toaletowy xD wszędzie, w wannie, na kiblu, na podłodze, na wadze xD troche mi sie dostało, bo wyszłam w czasie koledy i wybuchłam śmiechem ala. złoczyńca ;p ale sam ksiądz nie potrafił się oprzeć słotkiej małpeczce :diabloti: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
smerfetka123 Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 ksiądz jak każdy człowiek ma prawo bać się psów,mieć uczulenie,albo ich nie lubić, oczywiście powinien grzecznie poinformować,że nie chce kontaktu z psem, nie każdy musi lubić skakanie na niego, zresztą jak idzie dalej z kolędą to z szacunku dla innych, którzy się przygotowują na przyjęcie go, powinien odpowiednio wyglądać,a nie mieć sierść na sułtanie, rozdarcia,czy coś, ja tam swoje psy biorę na smycz,starszy szczeka na początku,ale to żadnemu księdzu nie przeszkadzało, młodszą puszczam gdy siadamy i pilnuje,siedzi przy mnie, ksiądz chce, zawoła,nie chce,nie zwróci uwagi, jedni głaszczą, komentują,że tyle domowników i pytają się o psy, kto czyj i wogóle, inni nie zauważają, ale pies nie skacze i nie lata pod nogami, zresztą kiedyś chodziłam koło kościoła na polanie, ksiądz przechodził i zwrócił uwagę na psa,pożartował,spytał się czy na spacer i o psiaku pogadał i poszedł, innym razem ten proboszcz mijał mnie w klatce, bo przed kolędą byłam u koleżanki, to zażartował,że uciekam z psem na spacer przed kolędą, to powiedziałam,że to nie mój blok i było ok, ksiądz to człowiek,a nie święty i jak każdy człowiek różnie się zachowuje i tyle Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Baski_Kropka Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 ...ja cały czas do tego zmierzam...nie narzucam mu kontaktu ze zwierzyńcem. Jeśli ma na to ochotę, powie ze można wypuścic futra. Wtedy jest OKAY. Poza tym, w mojej parafi księża są wporzo...:P Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jilly Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 W tamtym roku chodził u mnie proboszcz - super człowiek :) taką samą sytuacje miałam co gops .. też kazał wypuścić. Ma u siebie jakieś znajdy i widać,że kocha zwierzęta. W tym roku chodzi inny więc zobaczymy... A jakbym miała taką sytuacje co sąsiad Agnieszki chyba to samo bym kazała zrobić Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Saite Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 [quote name='Greven']W życiu o czymś takim nie słyszałam. Osobiście już od lat nie mam doczynienia z księżmi (oprócz pojedyńczego przypadku - latem byłam na weselu i jeden zaczął obmacywać mojego młodszego kuzyna, więc zamieniłam z nim kilka słów na temat trzymania łap przy sobie), ale rozmawiam z ludźmi, znam praktykujących katolików i nigdy nawet o uszy mi się nie obiło, że duchowny po kolędzie miał pretensję, iż w domu - gdzieś tam, w jakimś innym pokoju, w kuchni, w łazience - znajduje się zwierzę. To, że z ambony proszą, aby podczas kolendy nie było zwierząt, nie oznacza, że chcą aby wierni masowo wywozili swoje psy do schronisk, tylko żeby w danym pomieszczeniu do którego ksiądz jest zapraszany, oprócz krzyża, kropidła i koperty, nie było psa.[/QUOTE] Widzisz, a ja napisałam z własnych doświadczeń, cytując księdza, więc nie mylmy pojęć. On po prostu nie lubił psów, nie akceptował psów trzymanych wewnątrz domu i w taki sposób, szantażując poniekąd tym, że się już nigdy na kolędzie nie zjawi, chciał wymusić na wiernych, by psy z domów usuwali. Widać uważał, że to iż w jakimś domostwie jest pies jemu uwłacza. I nie chodziło tu o odizolowanie psów, bo jak pisałam wcześniej, psy odizolowane były w tym konkretnym przypadku, a i ja przyznałam i przyznaję księżom prawo do życzenia sobie, by pies był zamknięty w innym pomieszczeniu podczas wizyty (co uwypukliłam w poprzednim poście). Co do zagorzałych katolików, tych prawdziwych-praktykujących, znałam wielu i ich podejście do zwierząt rzadko kiedy mi odpowiadało. Najczęściej pies był dla nich stróżem. Nawet jeśli psy jakichś tam ras im się podobały wizualnie, to już np. poświęcanie się dla zwierzęcia, inwestowanie w nie, roztaczanie opieki, gdy się rozchoruje było dla nich jakąś fanaberią bezsensowną. Na zasadzie, wszystko fajnie, ale w końcu TO TYLKO zwierzę! Dodam na marginesie, że Kościół Katolicki oraz społeczność tegoż jest mi raczej dobrze znana z uwagi na jeden z kierunków, w których się kształciłam, więc z powietrza nie piszę. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
bico Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 [quote name='taks']Zgoda, można się bać psa, można się brzydzić, można wreszcie mieć alergię ale to nie zwalnia z zachowania pewnych norm wynikających po prostu z kultury i szacunku dla "ludu". Zamiast wydawać polecenia można grzecznie poprosić o zamknięcie psa/kota/chomika/papuzki w innym pomieszczeniu i wyjaśnić dlaczego. Wizyta duszpasterska to jednak wizyta a nie wizytacja a szkoda, że najczęściej przybiera tę drugą formę...[/QUOTE] sedno sprawy! Brawo! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Greven Posted January 8, 2010 Share Posted January 8, 2010 [quote name='Saite']Widzisz, a ja napisałam z własnych doświadczeń, cytując księdza, więc nie mylmy pojęć.[/QUOTE] Nie mylimy ;) Ty piszesz o swoich doświadczeniach, ja o swoich. Cztery lata temu ksiądz po kolędzie zabłądził i zamiast do domu sąsiadków podjechał do mojego gospodarstwa (są trzy drogi gruntowe i po prostu skręcił w niewłaściwą). Ja się nikogo nie spodziewałam, psy luzem, ministranci uciekli z powrotem do auta na widok sfory, ksiądz też chciał się ewakuować z podwórka, ale poprosiłam, żeby został, psy zamknęłam i zaczęłam dręczyć go rozmową. Znaczy ja chciałam tylko pogadać o stanowisku kościoła w sprawie zwierząt, sterylizacji itd., a biedak wyglądał, jakby chciał wyparować. Młody był, myślę że świeżo po seminarium. Starał się, ale wiedzy na interesujące mnie tematy nie miał żadnej. Obiecał, że wróci w następnym roku - już dobrze przygotowany do dyskusji. Nie pokazał się nigdy więcej. Szkoda. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.