Monika CzechPl Posted January 10, 2013 Posted January 10, 2013 [quote name='Beatrx']to mogłaś do nich zadzwonić, potem po chłopaka i mogliście iść za dziadem i się dowiedzieć, gdzie mieszka. ja rozumiem, że pies mógł mu uciec, ale za to chamstwo to powinien oberwać.[/QUOTE] teraz to ja wiem ze zle zrobilam, ale w takich chwilach sie nie mysli az tak racjonalnie....ja juz nawet bylam gotowa odpuscic zeby mi nie przyfasolił przypadkiem, bo jak wyciągnęłam telefon to zrobił taki ruch reką jakby miał mi go z ręki wytrącić plując się jeszcze bardziej że jestem bezczelna że mu grożę.... wymieniliśmy się w kazdym badz razie numerami tel. i przed chwilą dzwonił z prośbą o podanie nr rachunku bankowego żeby mógł zrobić przelew, nie wiem co mu się odmieniło, może wpłynie druga część za kurtkę, może na chłodno przemyślał i się wystraszył, że będzie miał problemy? niezły oszołom z gościa, na prawdę, mam nadzieję że go nigdy więcej nie spotkam... ja też rozumiem, że pies może zwiac, że moze na kogos skoczyc, cos komus zrobic- ja bym nawet większych problemów nie robiła gdyby mnie przeprosił, podniósł, zobowiązał się pokryć szkody. Nawet do czasu jego tekstu przez mysl mi nie przeszło dzwonić na policję czy SM...
Beatrx Posted January 10, 2013 Posted January 10, 2013 mam nadzieję, ze facet ochłonął i zrozumiał, że popełnił błąd. oby tylko się to przeniosło na kontrolę nad psem.
motyleqq Posted January 10, 2013 Posted January 10, 2013 ochłonął, albo mu ktoś w domu powiedział, że się nieco głupio zachował.
Diana S Posted January 10, 2013 Posted January 10, 2013 [quote name='Diora']I dziwi się, że jej zachowanie jest przez nas odpowiednio komentowane? :) Szuka tu poklasku dla swojego chamstwa? Coś tu jest nie tak... Prostaczką okazała się ona, a nie facet. I "to z tego" :cool3:[/QUOTE] Oj tam, ze od razu do poklasku, napisala, jak kazdy tutaj zdarzenie. Nie uwazam, ze jest prostaczka, bo tak sie zachowala. No tak powiedziala. Zanadto nad tym sie skupiacie. ... [B]omry[/B], jakie masz psy?
omry Posted January 10, 2013 Posted January 10, 2013 [quote name='Diana S'][B]omry[/B], jakie masz psy?[/QUOTE] Zapraszam do naszej galerii na pierwszą stronę, link w podpisie ;)
Diana S Posted January 10, 2013 Posted January 10, 2013 Juz lece zobaczyc ;) Zmienilaś avatar, mialaś inny :p. Masz trzy psiaki, czy dwa?
ajeczka Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 Wczoraj okazało się, że moja miłość do wiejskich burków jest związana z psami jakie mam. Na łące spotkaliśmy się z dużym czarnym bezpańskim (sięgał mi do połowy uda, a mam 171 cm) psem. Trochę się bałam, ale rudy pokazał, że łąka i labka są jego i nie chce awantury. Zaczęły się razem bawić. Potem przyszła pani z dwiema kundelkami - małymi. Ona miała problem z czarnym. Musiała wziąć obie na ręce bo skowyczały ze strachu. Nie wiem czy coś wyszło z ich spaceru. Ostatnio dużo wiejskich burków podchodzi pod nasze osiedle - cieczka której z suk je przyciąga.
zootechniczka Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 (edited) Dopiero co wróciłam ze spaceru, który był całkowicie nieudany do tego całe postępy z akceptacjią przez Kostka samców poszły pewnie na marne. Jestem cała nabuzowana normalnie więc muszę się wygadać. W parku podbiegł do nas pies, Kostek oczywiście powąchał i do nogi mi przyszedł bo tak go nauczyłam. Ale widocznie ta bardzo spodobał się temu psu, że ten śledził nas całą droge przez park, przez dwa osiedla aż do klatki, pomimo iz Kostek dawał ewidentne znaki że nie ma ochoty na kontakt, warczał, pokazywał kły i cały czas starał się trzymać przy nodze ale miał już tego serdecznie dość. Szczególnie że tamten pies cały czas pobiegał i szczekał. Pies jak pies mogę zrozumieć, bo to roczny samiec młody bawić się chciał. Ale to że właścicielka nie była go wstanie złapać na smycz ani przywołać do siebie przez taką długa drogę. A dodam że próbowała,po nawet sepcjalnie się zatrzymałam, choć dopiero po drugim razie pani stwierdziła ze może wezmie pieska ale pies w ogóle nie zwracał na nią uwagi. Nawet do do klatki nie chciał za nią wejść, więc szła za nami aż do mojego bloku. Edited January 11, 2013 by zootechniczka
motyleqq Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 ja w takiej sytuacji stoję i czekam, aż się uda pieska złapać. szkoda moich nerwów na to, żeby pies za nami łaził ;) czasem nawet sama łapię takiego psa i przytrzymuję, by nieudolny właściciel mógł zapiąć smycz
zootechniczka Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 Ja też stałam i czekałam. Przez 10 minut pani próbowała psa złapać i to nawet na jedzenie ale nic z tego nie wyszło. Już nie mówie o tym że ten pies sam dla siebie stwarzał niebezpieczeństwo. Bo latał tez po ulicy w ta i spowrotwem.
motyleqq Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 ludzie są dziwni, nie potrafiłabym spuścić ze smyczy takiego psa, bo chyba umarłabym ze strachu o niego :roll:
Diana S Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 (edited) [quote name='zootechniczka']Dopiero co wróciłam ze spaceru, który był całkowicie nieudany do tego całe postępy z akceptacjią przez Kostka samców poszły pewnie na marne. Jestem cała nabuzowana normalnie więc muszę się wygadać. W parku podbiegł do nas pies, Kostek oczywiście powąchał i do nogi mi przyszedł bo tak go nauczyłam. Ale widocznie ta bardzo spodobał się temu psu, że ten śledził nas całą droge przez park, przez dwa osiedla aż do klatki, pomimo iz Kostek dawał ewidentne znaki że nie ma ochoty na kontakt, warczał, pokazywał kły i cały czas starał się trzymać przy nodze ale miał już tego serdecznie dość. Szczególnie że tamten pies cały czas pobiegał i szczekał. Pies jak pies mogę zrozumieć, bo to roczny samiec młody bawić się chciał. Ale to że właścicielka nie była go wstanie złapać na smycz ani przywołać do siebie przez taką długa drogę. A dodam że próbowała,po nawet sepcjalnie się zatrzymałam, choć dopiero po drugim razie pani stwierdziła ze może wezmie pieska ale pies w ogóle nie zwracał na nią uwagi. Nawet do do klatki nie chciał za nią wejść, więc szła za nami aż do mojego bloku.[/QUOTE] Powinnaś głosno oznajmić, by wzieła tego psa, zapieła na smycz....! Ja mam na co dzien problem z takimi " psami" ktore podbiegaja do mojego psa, ktory jest na smyczy i mnie szarpie, bo widzi małe cuś, ktore biega niczym oszalale, Czy ludzie to dostrzegaja? Oczywiscie, ze nie, jeszcze usyłyszałam niech sobie "bobik" pobiega, podbiegajac raz po raz.... Od razu glosno i stanowczo mowie, prosze zapiać psa .... Zazwyczaj rekacja jest natychmiastowa... Co sie naszarpałam z moja suka, ( bo np. ma cieczkę i nie tylko) to inna sprawa... Jak wł. nie reaguje spuszczam psa, psy.... i mam w nosie, jak jego pies zareguje na moje "potfory" :) Edited January 11, 2013 by Diana S
klaki91 Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 Ja się przestałam patyczkować- jak pies za mną idzie mając w d...właściciela to go zachęcam do kontaktu (smaczek czy po prostu wyciągnięta dłoń), łapię za obrożę i oddaję właścicielowi ;) Też już nie raz miałam takie sytuacje, często właściciel biegał dookoła mnie goniąc swojego psa, który miał z tego jeszcze większą frajdę co jakiś czas doskakując do mnie próbując dosięgnąc mojej suki (która przy takich szopkach brana jest przeze mnie na ręce żeby się nie irytowała i nie chciała przyfasolić zabawowemu psu). Z tego co zauważyłam to nawet łatwiej mi (czy ogólnie-obcej osobie) jest złapać takiego niesfornego psa niż właścicielowi (może wydaje się mało atrakcyjny, a obca osoba to jednak jakaś nowość?) Mnie to akurat nie irytuje, bo rozumiem że różne psy są, różne etapy wychowania i szkolenia. Mnie nawet nie wytrąca z równowagi atak jakiegoś mało przyjaznego psa, przynajmniej nie jeśli zostanę przeproszona/nie spotkam się z chamskim zachowaniem. Dopóki nie spotykam się z buractwem sama jestem miła, oddaję "zgubę" z uśmiechem, zresztą jak właściciel nieusłuchanego psa widzi że nie łapię spiny to też się wyluzowuje i przeprasza ;)
Diana S Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 Wielkie brava z mojej strony, jak dzialasz. Ja za stara jestem na to :cool3: cokolwiek, dla kogoś to znaczy. Jak sa takie osoby, jak Ty jestem, jak najbardziej ZA ;)
motyleqq Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 [quote name='klaki91']Z tego co zauważyłam to nawet łatwiej mi (czy ogólnie-obcej osobie) jest złapać takiego niesfornego psa niż właścicielowi (może wydaje się mało atrakcyjny, a obca osoba to jednak jakaś nowość?)[/QUOTE] bo on nie wie, po co go łapiesz, a z właścicielem to jasna sprawa-złapie i zapnie na smycz i zabawa się skończy ;)
gops Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 a ja dzisiaj usłyszałam od dziewczyny młodszej ode mnie na oko o pare lat " Ty gówniaro weź tego kundla " po tym jak mój pies RASOWY:evil_lol: będący na smyczy chcący się bawić z podbiegającym szczekaczem płci suka(kocha je obojętnie czy go gryzą czy lubia bez wyjątku) niechcąco ją wgniótł w ziemie . nie odezwałam się , szkoda tylko suczki bo faktycznie pisnęła (miała +/-4kg a mój ponad 17)a nie było to nasza wina że podleciała .
Szura Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 gops, jak nie wasza wina, trzeba było wziąć sukę na głowę, żeby biednego podbiegacza nie zestresować niepotrzebnie. :evil_lol:
gops Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 [quote name='Szura']gops, jak nie wasza wina, trzeba było wziąć sukę na głowę, żeby biednego podbiegacza nie zestresować niepotrzebnie. :evil_lol:[/QUOTE] tym razem byłam z psem dlatego podkreśliłam rasowy :evil_lol: na szczęście on jest pozytywny do suk bardzo ale jakby to był pies to nie wiem czy by nie oddał a wtedy to ja bym była ta zła bo przeciez mam morderce (słysze to tak często że chyba niedługo zaczne wierzyć i go oddam:lol: )
Szura Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 Spoko, ja miałam 'amsztafa' dla szpanu. ;) On był agresywny (tzn u mnie nikogo nie pogryzł, ale hałasu i dymu narobić umiał), a zasada była prosta. Wychodził w kagańcu, to ludzie mieli w dupie, że ich podbiegacz go zaczepia, nie reagowali na moje prośby. Jak na widok podbiegaczy wiadro z mordy było zdejmowane, to nagle i smycze się znajdowały, i po psa się dało pofatygować. :evil_lol: I to oburzenie, 'no co pani wyrabia!'
rozi Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 Ja (jak może wiadomo) mam dwa maluśkie yorki w tej chwili. Traktuję je jak psy, mają się słuchać etc. Ale Miszka ma 7 miesięcy, strasznie chce się bawić z każdym psem, i teraz - co? Trzymam go na smyczy, żeby nie utrudniał życia właścicielom psów... trudnych. Ale on nic złego nie robi, biegałby sobie, radosny (nie ujada, po prostu wije się z radości, jak to szczeniul), popodskakiwałby chwilę w nadziei na zabawę i to wszystko. Czemu taki maluch, który nie jest w żaden sposób zagrożeniem dla nikogo, ma być uwiązany non stop tylko dlatego, że po ulicach chodzą niebezpieczne psy i w dodatku ich właściciele mają za złe, że ten mój szczeniul podejdzie i sprawi im kłopot. Całe życie miałam duże psy, mógł do nich podchodzić kto tylko zechce, byle nie z zębami na wierzchu.
klaki91 Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 [quote name='rozi']Ja (jak może wiadomo) mam dwa maluśkie yorki w tej chwili. Traktuję je jak psy, mają się słuchać etc. Ale Miszka ma 7 miesięcy, strasznie chce się bawić z każdym psem, i teraz - co? Trzymam go na smyczy, żeby nie utrudniał życia właścicielom psów... trudnych. Ale on nic złego nie robi, biegałby sobie, radosny (nie ujada, po prostu wije się z radości, jak to szczeniul), popodskakiwałby chwilę w nadziei na zabawę i to wszystko. Czemu taki maluch, który nie jest w żaden sposób zagrożeniem dla nikogo, ma być uwiązany non stop tylko dlatego, że po ulicach chodzą niebezpieczne psy i w dodatku ich właściciele mają za złe, że ten mój szczeniul podejdzie i sprawi im kłopot. Całe życie miałam duże psy, mógł do nich podchodzić kto tylko zechce, byle nie z zębami na wierzchu.[/QUOTE] Ja wychodzę z założenia, że trzeba nad swoim psem panować, nawet jeśli jest on z tych trudnych. Trzeba to najzwyczajniej w świecie wyćwiczyć. Ja przestałam się już obchodzić jak z jajkiem z moim psem i jego relacjami z innymi psami. Jeśli widzę że leci w moją stronę jakiś sierściuch a właściciel nad nim nie panuje (bądź na moje "czy może pan zabrać psa?" odpowiada głosnym "on nic nie zrobi") to na ogół puszczam smycz (co by dac suce swobodę) i niech się dzieje wola nieba- ja mogę co najwyżej skarcić złe zachowanie mojej suki, nad którą w pełni panuję głosem. No ale jak się podbiegacz jej nie spodoba, albo jest wobec niej niedelikatny (w jej mniemaniu) to niestety- dostanie od niej kilkusekundowy OPR przerwany moją ostrą reakcją. Na szczęście póki co nie dostałam opieprzu od kogokolwiek za jej niegrzeczne zachowanie. Co najwyzej na stwierdzenie właściciela "ojej, a ona nerwowa chyba jest?" odpowiadam "ostrzegałam" ;) Niemniej pojawia się we mnie strach w momencie gdy leci w moją stronę pies dużej rasy bo właśnie te najbardziej psują całą moją pracę. I nie musi taki pies mieć złych zamiarów, wystarczy że jest niedelikatny. Ale ja podbiegacze nawet polubiłam, jak mają spoko właścicieli to niech sobie biegają ile wlezie :) gorzej jak się trafi własciciel-buc i pies-gwałciciel To jest niestety dość skomplikowana sytuacja- z jednej strony wiem co czują właściciele psów problemowych (bo takiego mam),z drugiej- jak ma się odbywać socjalizacja szczyla czy ogólnie zapewnienie psu kontaktu z innymi psami, gdy wszyscy dookoła się pultają, że pies bez smyczy i zaczepia. A na smyczy psy się jednak dogadują o wiele gorzej. Potem chodzą małe frustraty które z nadmiaru emocji na widok innego psa nie potrafią się normalnie przywitać tylko chcą wszystko zrobić na raz i prowokują mniej cierpliwe czworonogi. Także na dobrą sprawę wszystko sie odbywa na Twoje ryzyko- jeśli Twój brzdąc trafi na mało cierpliwego psa i na skutek ataku ze strony takiego będzie miał uraz to będziesz mogła winić tylko i wyłącznie siebie. Niestety ale nie kazdy ma wpływ na zachowanie swojego czwronoga i jego stosunek do innych psów. Można wyćwiczyć z psem ignorowanie innych czworonogów, ale w momencie zbyt intensywnego zaczepiania psiemu nerwusowi mogą puścić nerwy na te kilka sekund.
rozi Posted January 11, 2013 Posted January 11, 2013 No, moje (duże) psy albo ignorowały szczeniaka, albo na chwilę wkręcały się w zabawę. To jest dla mnie norma. Tak się to chyba odbywa w stadzie, dorosły osobnik może skarcić zbyt natarczywego szczeniaka, ale generalnie nie ma obawy, że go poturbuje/okaleczy/ ukatrupi... Teraz widzę, że trzeba się z tym liczyć, to nie jest sytuacja normalna.
asiak_kasia Posted January 12, 2013 Posted January 12, 2013 A ja nie wiem z czym wy macie problem. Skoro jest potrzeba socjalizacji psa, to po pierwsze wybiera się do tego psy zrównoważone, po drugie zawsze można zapytać "czy pieski mogły by się pobawić?" i tyle. Ja kilkakrotnie wyciągałam z paszczy mojego rota taki słodkie joreczki, bo one chcą się bawić. Mój pies tez chciał-ale po swojemu. I co? agresywny nie był, ale krzywdę mogł zrobić, kto cham? Ja bo nie było kagańca czy podbiegacz, bo podbiegał( no socjal c'nie? :diabloti:) Poza tym ja mam schemat spaceru, i duzą jego cześć stanowi ćwiczenie komend, w tym chodzenia przy nodze, ze zmianami kierunków, ogólnie pies ma byc przyklejony. Z czasem robiliśmy to na długiej lince, która leżała na ziemi. I właśnie wtedy blabladorki, joreczki i inne futra KONIECZNIE musiały się przywitać. Pies się najzwyczajniej w świecie irytował, bo o ile 2-3 pierwszych olewał wgapiając się w zabawkę, o tyle przy 6 miał dość i potrafił wystartować z zębami. No i znowu kto cham? Ja bo powinnam przewidzieć, że mój pies się tak zachowa? Czy spragnieni socjalizacji właściciele? Jak to mawiała moja babcia, "koniec języka za przewodnika" i nikt wam w pysk nie strzeli jak zapytacie, czy się wasz szczyl może posocjalizować z obcym pieskiem. A osobom takim jak ja ułatwi i uprzyjemni to życie. Myślę, że wy też nie byłybyście przeszczesliwe gdyby każdy mijany człowiek na ulicy ściskał wam ręce i rozdawał buziaki :diabloti:
mańka_ Posted January 12, 2013 Posted January 12, 2013 [quote name='rozi']Ja (jak może wiadomo) mam dwa maluśkie yorki w tej chwili. Traktuję je jak psy, mają się słuchać etc. Ale Miszka ma 7 miesięcy, strasznie chce się bawić z każdym psem, i teraz - co? Trzymam go na smyczy, żeby nie utrudniał życia właścicielom psów... trudnych. Ale on nic złego nie robi, biegałby sobie, radosny (nie ujada, po prostu wije się z radości, jak to szczeniul), popodskakiwałby chwilę w nadziei na zabawę i to wszystko.[B] Czemu taki maluch, który nie jest w żaden sposób zagrożeniem dla nikogo, ma być uwiązany non stop tylko dlatego, że po ulicach chodzą niebezpieczne psy i w dodatku ich właściciele mają za złe, że ten mój szczeniul podejdzie i sprawi im kłopot.[/B] Całe życie miałam duże psy, mógł do nich podchodzić kto tylko zechce, byle nie z zębami na wierzchu.[/QUOTE] IM sprawi kłopot? Chyba raczej krzywda mu się stanie :roll: Poza tym nie chodzi tylko o psy aresywne, ale też np. chore (chciałabyś, by Twój szczeniaczek podbiegał i zaczepiał chorego psa?) czy coś z właścicielem aktualnie robiące. Dla mnie takie zachowanie jest niedopuszczalne, nigdy na to nie pozwalałam, psy mogą iść bawić się z innymi jak uzgodnimy to z właścicielami i na wyraźną komendę. [quote name='asiak_kasia']A ja nie wiem z czym wy macie problem. Skoro jest potrzeba socjalizacji psa, to po pierwsze wybiera się do tego psy zrównoważone, po drugie zawsze można zapytać "czy pieski mogły by się pobawić?" i tyle. Ja kilkakrotnie wyciągałam z paszczy mojego rota taki słodkie joreczki, bo one chcą się bawić. Mój pies tez chciał-ale po swojemu. I co? agresywny nie był, ale krzywdę mogł zrobić, kto cham? Ja bo nie było kagańca czy podbiegacz, bo podbiegał( no socjal c'nie? :diabloti:) Poza tym ja mam schemat spaceru, i duzą jego cześć stanowi ćwiczenie komend, w tym chodzenia przy nodze, ze zmianami kierunków, ogólnie pies ma byc przyklejony. Z czasem robiliśmy to na długiej lince, która leżała na ziemi. I właśnie wtedy blabladorki, joreczki i inne futra KONIECZNIE musiały się przywitać. Pies się najzwyczajniej w świecie irytował, bo o ile 2-3 pierwszych olewał wgapiając się w zabawkę, o tyle przy 6 miał dość i potrafił wystartować z zębami. No i znowu kto cham? Ja bo powinnam przewidzieć, że mój pies się tak zachowa? Czy spragnieni socjalizacji właściciele? Jak to mawiała moja babcia, "koniec języka za przewodnika" i nikt wam w pysk nie strzeli jak zapytacie, czy się wasz szczyl może posocjalizować z obcym pieskiem. A osobom takim jak ja ułatwi i uprzyjemni to życie. Myślę, że wy też nie byłybyście przeszczesliwe gdyby każdy mijany człowiek na ulicy ściskał wam ręce i rozdawał buziaki :diabloti:[/QUOTE] Ano właśnie.
a_niusia Posted January 12, 2013 Posted January 12, 2013 a ja sie tym tak bardzo nie przejmuje. jaak mijam kogos z psem luzem i ta osoba widzi, ze z przeciwka idzie ktos z psami, a mimo to nie lapie kundla na smycz, to i ja swoich nie zapinam. wiadomo, ze w ktryms momencie mijania ludzie wymienia "dzien dobry" (tak, bardzo czesto wymieniam "dzien dobry z zupelnie obcymi ludzmi), a psy sie przywitaja z wieksza lub mniejsza kurtuazja lub tez nawet sobie zakreca razem kilka kolek i wtedy zawsze czekam az wlasciciel bedzie mogl swojego psa odwolac, jesli nie zamierzamy kontunuowac razem spaceru, bo dobrze wiem, ze ludzie maja w wiekszosci problem z odwolaniem swoich psow z zabawy. a czasem jeden pies drugiemu nie przypasuje, pogonia sie kilka krokow i tez z bani, trudno. dopoki czyjs pies puszczony luzem nie stanowi zagrozenia dla moich psow, to w sumie mam to gdzies.
Recommended Posts