kkanarekk Posted August 8, 2012 Posted August 8, 2012 (edited) To ja dorzucę coś od siebie. Mam trzy psiaki wszystkie adoptowane. Gacka i Gapę- terierki i jedna sunię Gunię- mix amstaffa. Gapa i Gunia nie przepadają za obcymi, pracujemy nad tym ale nie pozwalam obcym osobom głaskać moich psów. Tydzień temu szłyśmy z koleżanką na spacer, moje psiaki były na smyczy. Nagle podbiega do nas Pan i żywiołowo gestykulując pyta się o drogę. Moje psy nie zareagowały, usiadły grzecznie i nagle Pan pcha się z machającymi łapami do nich. Grzecznie poprosiłam by przestał. Nic nie dało, Gapcio zaczął szczekac bo się przestraszył a Gunia warczeć. A Pan nic - po raz kolejny upomniałam Pana a on na to trzymając rękę wyciągniętą wysoko w kierunku psa tak jakby chciał go zaatakować mówi: ja te psy uspokajam Pani się nie zna (nawiasem mówiąc moja koleżanka obok jest behawiorystą.) Zagrodziłam z koleżanką Panu drogę do psów i już podniesionym głosem kazałam odejść, psy już były bardzo podminowane bo wyglądało to tak jakby ten facet chciał mnie teraz uderzyć. Ale nic zero do niego nie dociera - pcha łapy to warczącego amsaffa mimo , że właścicielka mu zabrania!! Szlag mnie trafił. Dopiero jak nie wytrzymałam i powiedziałam, że to ja może spuszczę pieski ze smyczy to nam pokaże jak je uspokoi to sobie poszedł mamrocząc pod nosem, że się nie znamy bo on by je uspokoił!!! Ludzie są beznadziejni! Edited August 8, 2012 by kkanarekk
badmasi Posted August 8, 2012 Posted August 8, 2012 [quote name='kkanarekk']To ja dorzucę coś od siebie. Mam trzy psiaki wszystkie adoptowane. Gacka i Gapę- terierki i jedna sunię Gunię- mix amstaffa. Gapa i Gunia nie przepadają za obcymi, pracujemy nad tym ale nie pozwalam obcym osobą głaskać moich psów. Tydzień temu szłyśmy z koleżanką na spacer, moje psiaki były na smyczy. Nagle podbiega do nas Pan i żywiołowo gestykulując pyta się o drogę. Moje psy nie zareagowały, usiadły grzecznie i nagle Pan pcha się z machającymi łapami do nich. Grzecznie poprosiłam by przestał. Nic nie dało, Gapcio zaczął szczekac bo się przestraszył a Gunia warczeć. A Pan nic - po raz kolejny upomniałam Pana a on na to trzymając rękę wyciągniętą wysoko w kierunku psa tak jakby chciał go zaatakować mówi: ja te psy uspokajam Pani się nie zna (nawiasem mówiąc moja koleżanka obok jest behawiorystą.) Zagrodziłam z koleżanką Panu drogę do psów i już podniesionym głosem kazałam odejść, psy już były bardzo podminowane bo wyglądało to tak jakby ten facet chciał mnie teraz uderzyć. Ale nic zero do niego nie dociera - pcha łapy to warczącego amsaffa mimo , że właścicielka mu zabrania!! Szlag mnie trafił. Dopiero jak nie wytrzymałam i powiedziałam, że to ja może spuszczę pieski ze smyczy to nam pokaże jak je uspokoi to sobie poszedł mamrocząc pod nosem, że się nie znamy bo on by je uspokoił!!! Ludzie są beznadziejni![/QUOTE] Zrobił tzw. Cezara Millana (wyciągnięta ręka i wyprostowane dwa palce, często z odgłosem kszszsz). To samo robi mój kolega, który uważa się za jego polskie wcielenie. Ja mu życzę aby go jakiś pies w końcu urąbał, bo nie sztuka stosować takie metody na moich ułożonych, wyszkolonych sukach. Po ostatniej takiej próbie millanowania najnormalniej kolega bez słowa został wystawiony za drzwi.
Merrick Posted August 8, 2012 Posted August 8, 2012 Przed chwilą dzwoniła moja mama, na jej oczach jakieś hu..e wyrzuciły psa z auta :placz::placz: Straż miejska już jedzie. Nie wiem czy mamie udało się zapamiętać numery rejestracyjne auta :shake: Piesek leży na boku i się nie rusza. Przecież jakbym te bestie dorwała, to bym zabiła :2gunfire: Straż zabrała psa do weterynarza, na szczęście oddychał. To młody haszczak :(
omry Posted August 9, 2012 Posted August 9, 2012 Dobrze, że straż zabrała tego psa. Mojej mamy koleżanki mąż ma myjnie samochodową przy obrzeżach mojego miasta. Któregoś razu przyjechał do pracy, a obok jego myjni leżała sunia DONka. Nie ruszała się, ale oddychała. Straż miejska miała to gdzieś, policja też. Tak samo schronisko. Nikt się nie ruszył. Sam zabrał tego psa do weta, okazało się, że ma połamane żebra i łapy, ale przeżyje. Od tego czasu minęło już kilka miesięcy, a sunia ma nowy domek :)
vege* Posted August 9, 2012 Posted August 9, 2012 Moja nauczycielka jak kiedyś wracała do domu to jechało jakichś dwóch gości przed nią i wyrzuciło z samochodu psa, od razu się zatrzymała i to co zobaczyła zbiło ją z nóg. Pies wyglądał strasznie, miał świerzb, każdą kostkę było widać, że prawie przez skórę się przebijały, robale po nim łaziły, oczy zaropiałe, każdy dotyk sprawiał mu straszny ból :-( Nauczycielka wzięła go do siebie, wyleczyła, odkarmiła i znalazła mu nowy super dom, wzięła go jej wychowanka, bardzo sympatyczna dziewczyna ;-)
Natalia&Lola Posted August 9, 2012 Posted August 9, 2012 [quote name='ulvhedinn']Do mnie psy podchodzą prawie wszystkie, zazwyczaj z pewłnym zdumienia pytaniem w oczach "ty, ty jesteś człowiek, czy jak????" - podejrzewam, że przesiąkłam zapachem psów w sposób nieodwracalny ;) Ale więszkość zdecydowanie reaguje pozytywnie, może dlatego, że staram się zachowywać wobec nich w sposób uspokajający....[/QUOTE] Jakiś czas temu musiałam dojechać kolejką do sklepu-prowadzę sklep zoologiczny i razem ze mną doszło na WKD 4 psy- zastanawiałam się czy przypadkiem już nie przesiąkłam zapachem karm ;P Więc chyba lepiej psami niż karmą :)
Natalia&Lola Posted August 9, 2012 Posted August 9, 2012 U mnie co prawda małe towarzystwo (2 yorki i czi), ale yorki nie przepadają za obcymi którzy usiłują je pogłaskać. Psy nie lubią rozwrzeszczanych dzieci które biegną w ich stronę lub za nimi aby zobaczyć, pogłaskać- a wtórują zazwyczaj mamusie "idź pogłaszcz". Bondzik nie jest agresywny, ale panicznie się boi dzieci, dostaje ataku "histerii" zaczyna drżeć i mieć atak astmy. Inka nie jest chętna aby ktokolwiek ją dotykał, nie ufa nieznajomym. I jakie jest zdziwienie ludzi jak mówię aby nie dotykali, aby zabrali dziecko bo pies może ugryźć. Zaczyna się drwiący śmiech, ze takie psy nie gryzą. Co z tego, ze małe! Zęby mają! A potem ja bym odpowiadała bo jakaś głupia mamuśka KAZAŁA głaskać psa dziecku. Niby małe zęby ale rączka dziecka nie jest z metalu. Wkurzają mnie strasznie uwagi, że "jak to york może ugryźć", "przecież to zabaweczka". Niestety społeczeństwo należałoby uczyć od przedszkoli o zachowaniu w stosunku do zwierząt.
evel Posted August 9, 2012 Posted August 9, 2012 Rozbrajają mnie czasem ludzie. Z wieloma zjawiskami się pogodziłam, w wielu przypadkach postępuję złośliwie, wykorzystując przy tym posłuch własnego psa, cóż, każdy ma jakieś wady. Dzisiaj na przykład pan z "maltańczykiem" nieskażonym smyczą szczerze się zdziwił, że w końcu puściłam sukę luzem do tego małego białego gwałciciela. Jak wszyscy mogą chodzić luzem, to wszyscy :) A że białas został trochę obkłapany zębami, ośliniony i obfuczany... Mamy natomiast na dzielni nowy nabytek, ja się nie znam na terierach, ale mały wygląda jak jakaś wariacja w temacie: welsh. Od maluśkiego szczeniaczka chodzi toto luzem, więc wiedziałam, że prędzej czy później się zetniemy, a że Zu nie lubi szczeniaczków to pewnie nie będzie miło. No i bęc - wczoraj zauważył nas ten stworek, pańcio krzyczy: do nogi!, pies oczywiście leci do nas i obwąchuje nachalnie suczynę, która się mota na smyczy, ja warczę na pańcia półdebila, że może by łaskawie sobie smycz zafundował, pańcio łapie swoją pociechę, szarpie za grzbiet, przyciska zad do ziemi i wydaje z siebie dumne: siad! siad! :mdleje: Po czym stwierdza, że istotnie, może mu się przyda smycz. Dzisiaj piesek miał mniej szczęścia, bo wyleciał zza nas prosto z krzaków. Traf chciał, że Zu akurat była luzem, w kagańcu, a ja nie zauważyłam przybysza. Jak mu pieprznęła to od razu stracił ochotę na zacieśnianie więzów :roll: Mam nadzieję, że chociaż on się nauczy, że do nas nie warto podchodzić, skoro pańcio ma ziemniaka zamiast mózgu. Ciekawam, co się stanie, jak mały podleci np. do ONka z bloku dalej, który nie chadza w kagańcu a zdarza mu się innego pieska ugryźć.
Litterka Posted August 9, 2012 Posted August 9, 2012 [quote name='evel']Rozbrajają mnie czasem ludzie. Z wieloma zjawiskami się pogodziłam, w wielu przypadkach postępuję złośliwie, wykorzystując przy tym posłuch własnego psa, cóż, każdy ma jakieś wady. Dzisiaj na przykład pan z "maltańczykiem" nieskażonym smyczą szczerze się zdziwił, że w końcu puściłam sukę luzem do tego małego białego gwałciciela. Jak wszyscy mogą chodzić luzem, to wszyscy :) A że białas został trochę obkłapany zębami, ośliniony i obfuczany... Mamy natomiast na dzielni nowy nabytek, ja się nie znam na terierach, ale mały wygląda jak jakaś wariacja w temacie: welsh. Od maluśkiego szczeniaczka chodzi toto luzem, więc wiedziałam, że prędzej czy później się zetniemy, a że Zu nie lubi szczeniaczków to pewnie nie będzie miło. No i bęc - wczoraj zauważył nas ten stworek, pańcio krzyczy: do nogi!, pies oczywiście leci do nas i obwąchuje nachalnie suczynę, która się mota na smyczy, ja warczę na pańcia półdebila, że może by łaskawie sobie smycz zafundował, pańcio łapie swoją pociechę, szarpie za grzbiet, przyciska zad do ziemi i wydaje z siebie dumne: siad! siad! :mdleje: Po czym stwierdza, że istotnie, może mu się przyda smycz. Dzisiaj piesek miał mniej szczęścia, bo wyleciał zza nas prosto z krzaków. Traf chciał, że Zu akurat była luzem, w kagańcu, a ja nie zauważyłam przybysza. Jak mu pieprznęła to od razu stracił ochotę na zacieśnianie więzów :roll: Mam nadzieję, że chociaż on się nauczy, że do nas nie warto podchodzić, skoro pańcio ma ziemniaka zamiast mózgu. Ciekawam, co się stanie, jak mały podleci np. do ONka z bloku dalej, który nie chadza w kagańcu a zdarza mu się innego pieska ugryźć.[/QUOTE] Wtedy będzie lament i awantura, że to wielkie bydlę zagryzło małego niewinnego pieseczka. Ludzie czasami to naprawdę debile jednak.
Handzia55 Posted August 9, 2012 Posted August 9, 2012 Idę sobie z moim psem na smyczy, a tu podbiega mały dzieciak, pada na kolana i zaczyna miętosić mojego Filka. Matka, zagadana z kimś, w ogóle nie patrzyła co dziecko robi.:mad: Trwało to moment, dziecko nie chciało się odczepić, musialam wziąć psa na ręce:angryy: Matka zareagowała dopiero jak dzieciak zaczął wrzeszczeć, że mu taką fajną zabawkę zabrałam. Całe szczęście, że Filek jest mały i łagodny ale co będzie, jak ten dzieciak, kiedyś dopadnie psa większego i mniej przyjażnie nastawionego do nieznajomych?:shake: Oczywiście pies będzie winien, że pogryzł dziecko!:angryy: Bezmyślna baba i rozwydrzony dzieciak zepsuli mi dzisiaj humor doszczętnie:cool3:
Iwonaaa Posted August 9, 2012 Posted August 9, 2012 A pro po tych wyrzucanych psów z aut. Miałam taki sam przypadek, no w sumie podobny bo wyrzucony z auta został nie pies ale kot. Jechałam rowerem pewnego wieczoru, i widziałam jak z auta przez okno wyrzucono około 2 miesięcznego kota. Auto nawet nie zwolniło i nie wysiadł ktoś żeby już w tym rowie go zostawić tylko na asfalt z dużą prędkością wyrzucili. Wzięłam do domu i obejrzałam. Kot zabiedzony jak nie wiem co, pchły cały poobijany łapa złamana a kark miał jak skręcony. Chodził cały jak połamany. Nie byłam u weterynarza, ale wiem że powinnam. Kota wyleczyliśmy domowymi sposobami bo i pieniędzy w tedy nie było. Oczy miał całe zaropiałe więc przemywałam mu je szałwią, 2 miesięczny kot ale nie umiał samodzielnie jeść. Karmiłam go mlekiem przez strzykawkę, i na siłę potem wkładałam kawałki mięsa do pyszczka. Wykąpałam i odpchliłam, czesałam tuliłam i starałam się poświęcać mu jak najwięcej czasu. Dzisiaj kot jest piękny, i strasznie wdzięczny. W pełni zdrowy! Biega za człowiekiem jak piesek, łasi się i przytula. Daje "buziaczki" bo został tak nauczony. Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy potrafią wyrządzić zwierzętom chociażby najmniejszą krzywdę. Jakbym tylko mogła zabrałabym do siebie pół schroniska, albo przynajmniej jednego psa. Niestety nie mogę, teraz. Mam nadzieję że nie zbijecie mnie za tego posta o kotku :mad: [IMG]http://i1120.photobucket.com/albums/l485/monisiaxpxp/2011-12-29145302.jpg[/IMG]
omry Posted August 10, 2012 Posted August 10, 2012 Wczoraj z naprzeciwka szedł szczeniak laba, a że Avril coś ostatnio się pomyliło i kilka razy wyrywała mi się do psów, to chciałam ją skupić na sobie. Pies w siadzie, a tu nagle dziecko dolatuje i od razu, bez niczego dotyka ręką po pysku, a mamusia się patrzy :roll: Powiedziałam dziecku, że nie dotyka się pieska bez pytania, bo piesek może być agresywny. To chyba było jak kubeł zimnej wody na głowę :evil_lol: Dziecko nie wiedziało, że coś się mu mogło stać, no bo skąd, skoro nikt nie nauczył, a mamusia ma gdzieś, że córcia może stracić rączkę? Najlepsze w tym wszystkim było spojrzenie mamuśki, jakbym jej dziecko uderzyła co najmniej. A to przecież ja się o to dziecko troszczę bardziej od niej :diabloti:
evel Posted August 10, 2012 Posted August 10, 2012 Ja ostatnio chciałam poprosić pewnych rodziców, żeby się rozmnażali, ile mogą :evil_lol: Idę sobie z Zu, Zu wzbudza w ludziach raczej pozytywne odczucia, bo jest przecież śliczniusia i milusia :evil_lol: Leci dziecko, rodzice za nim z wózkiem. Dziecko: Pieseeeek! Matka: Nie ruszaj pieska. Dziecko: Nie jusiam. Ale łaaadny... :lol:
Uranoe Posted August 10, 2012 Posted August 10, 2012 Dawno, prawie rok temu miałam piękny pokaz chamstwa psiarza. Na prawdę, niektórzy mogliby się od niego uczyć :shake:. Idę sobie z 3 psami (2 nabytki są naszymi znajomymi). Wyskakuje na nas owczarek i od razu rzuca się na Białego. ON był w takim stanie, że nie chciałam narażać się na bliższe spotkanie z jego zębami i zamiast odciągnąć, krzyknęłam. Gdy przestraszony odwrócił głowę, złapałam go za futro i dopiero zaczęłam ciągnąć w stronę właściciela, który z resztą nic nie robił. Parę razy mi się prawie wyrwał, a kiedy przejął go pan, znowu próbował uciec. Na szczęście znalazłam gałąź i go tym odstraszyłam. Już myślałam, że to będzie koniec. O nie, nie z moim szczęściem :roll:. Facet do mnie: - Chodź tu. - Nie!!! - to ja. I zgadnijcie, co na to facet. Spuścił psa. Do moich myśli po tym incydencie aż wstyd się przyznać :D.
evel Posted August 10, 2012 Posted August 10, 2012 Nie rozumiem, po co niby miałaś podejść do tego bezmózgowca? :roll:
ajeczka Posted August 10, 2012 Posted August 10, 2012 Mam takie psy, że ludzie mają mieszane uczucia (labrador i mix amstaffa). Dzieciom zdarza się podbiegać, ale labka się odsuwa, a rudy jest zbyt ekspresyjny w okazywaniu uczuć i ja o tym ostrzegam. Rodzice zwykle są przerażeni widząc uśmiech amstaffa ;-)
Okamia Posted August 10, 2012 Posted August 10, 2012 [quote name='evel']Ja ostatnio chciałam poprosić pewnych rodziców, żeby się rozmnażali, ile mogą :evil_lol: Idę sobie z Zu, Zu wzbudza w ludziach raczej pozytywne odczucia, bo jest przecież śliczniusia i milusia :evil_lol: Leci dziecko, rodzice za nim z wózkiem. Dziecko: Pieseeeek! Matka: Nie ruszaj pieska. Dziecko: Nie jusiam. Ale łaaadny... :lol:[/QUOTE] Uwielbiam takie dzieciaki :loveu: Mam znajomych z prawie 5letnią córą, która uwielbia psy ale wie jak podejść się przywitać. I mimo, że zna mnie i moje psy za każdym razem się najpierw pyta czy może pogłaskać :loveu: Jeszcze jest nadzieja dla ludzkości :evil_lol:
Milena9 Posted August 10, 2012 Posted August 10, 2012 Ja idę z Sarą na polach, patrze jest facet z kundelkiem bez smyczy. Psy się obwąchały, ale tamten pies skacze ni po spodniach a właściciel on nie ugryzie tylko może wybrudzić. Sorry, ale ja nie życzę sobie żeby mnie obce psy brudziły :angryy:
Litterka Posted August 10, 2012 Posted August 10, 2012 [quote name='Milena9']Ja idę z Sarą na polach, patrze jest facet z kundelkiem bez smyczy. Psy się obwąchały, ale tamten pies skacze ni po spodniach a właściciel on nie ugryzie tylko może wybrudzić. Sorry, ale ja nie życzę sobie żeby mnie obce psy brudziły :angryy:[/QUOTE] Trzeba było poprosić o adres, na który masz wysłać rachunek z pralni. :diabloti: Paru takich "yntelygentnych" już tą metodą uświadomiłam, że za zachowanie psa konsekwencje ponosi właściciel. Co prawda adresu nikt nie podał, ale zmywali się wszyscy z głupimi minami, raz mnie ktoś zwyzywał tylko
motyleqq Posted August 10, 2012 Posted August 10, 2012 tak przy tym obskakiwaniu przypomniał mi się taki młody labrador na naszym osiedlu. generalnie jest uroczym, ale raczej mało posłusznym pieskiem ;) jest już dość spory, i mimo swojej łagodności może stanowić zagrożenie. zawsze skacze, zawsze podbiega- mnie to nie rusza. ale ostatnio przeszedł sam siebie :lol: dzień jak co dzień, spierdzielił właścicielowi. patrzymy sobie jak biegnie, myślimy że do ludzi pod restauracją(w parku), a ten wbiegł do otwartej kuchni :lol: ten pies jest tak łakomy, że jestem pewna, że smakami i linką nauczyłby się odwoływać w kilka dni ;) ale cóż...
badmasi Posted August 11, 2012 Posted August 11, 2012 [quote name='Uranoe']Dawno, prawie rok temu miałam piękny pokaz chamstwa psiarza. Na prawdę, niektórzy mogliby się od niego uczyć :shake:. Idę sobie z 3 psami (2 nabytki są naszymi znajomymi). Wyskakuje na nas owczarek i od razu rzuca się na Białego. ON był w takim stanie, że nie chciałam narażać się na bliższe spotkanie z jego zębami i zamiast odciągnąć, krzyknęłam. Gdy przestraszony odwrócił głowę, złapałam go za futro i dopiero zaczęłam ciągnąć w stronę właściciela, który z resztą nic nie robił. Parę razy mi się prawie wyrwał, a kiedy przejął go pan, znowu próbował uciec. Na szczęście znalazłam gałąź i go tym odstraszyłam. Już myślałam, że to będzie koniec. O nie, nie z moim szczęściem :roll:. Facet do mnie: - Chodź tu. - Nie!!! - to ja. I zgadnijcie, co na to facet. Spuścił psa. Do moich myśli po tym incydencie aż wstyd się przyznać :D.[/QUOTE] Facet jakiś psychiczny. Ja bym zadzwoniła na straż miejską lub policję. Tak wogóle to gaz, gaz i jeszcze raz gaz. Ja tam już od dawna z tłumokami nie dyskutuję ani nie walczę z cudzymi psami - wyciągam magiczny pojemnik i już, łańcuch też mam w kieszeni, który mam zamiar zamienić na smycz łańcuszkową dla większego psa więc broń będzie zawsze pod ręką.
asiunia Posted August 11, 2012 Posted August 11, 2012 Na temat dzieci podbiegających do psa mogłabym już książkę napisać...:roll: Zupełnie nie rozumiem dlaczego większość mamusiek(bo ojcowe z moich obserwacji mają więcej instynktu samozachowawczego)wychodzi z założenia że skoro mój pies grzecznie maszeruje przy wózku to znaczy że kocha dzieci?Oczywiście,że kocha ale swoje dziecko,a inne już nie koniecznie-szczególnie te które biegną do niego z piskiem,krzykiem i wymachując kijkiem lub innym przedmiotem:shake: Sytuacja z dzisiaj-czekam na męża przed sklepem z psem i wózkiem. Obok ławeczka na której siedzą dwie kobitki z dzieckiem ok. 2-3 letnim. Mamusia kazała synkowi wyrzucić papierek do kosza znajdującego się w sklepie,dziecko grzecznie posłuchało,poszło przy okazji przytrzaskując sobie paluszki drzwiami-brak reakcji matki. Następnie ni z tego ni z owego podbiega do poczwara wpadając całkowicie na niego a dodatkowo ciągnąc za ogon. Pies odskoczył,a dzieć nie zrażony wyciąga łapki w stronę Pacowego pyska:shake: Złapałam go za rączkę i tłumacze że nie wolno głaskać pieska,bo może ugryźć,na tyle głośno żeby mamusia też usłyszała,bo podobnie jak w przypadku drzwi zero reakcji. Kiedy za dwie minuty sytuacja się powtórzyła i znowu malec koniecznie chciał po swojemu pieścić poczwara zwróciłam uwagę matce że może wypadało by się zająć dzieckiem,bo mój pies takich przytulanek nie lubi i może próbowaź się bronić usłyszałam od niej "no bez przesady". Ciekawe czy równie "bez przesady"byłoby gdyby poczwar przywalił dziecku w buzie kagańcem i pozbawił go kilku zębów?
Agga Posted August 11, 2012 Posted August 11, 2012 Wiesz co rodzice czasami są po prostu beznadziejni. Szkoda gadać. Przecież nic się nie stało, dziecko całe. Wychodzą z założenia, że się czepiasz. Ale jakby się coś stało, to byłoby gadane... i afera murowana. I na pewno winny pies.
zaginiona sara Posted August 12, 2012 Posted August 12, 2012 Zawsze winny pies, tak samo pienił się gnój jak prosiłam nie drażnij psa, zna mnie i to dobrze a klął jak mu pekińczyk palca rozciął zębami i po kilku lekcjach nauczył się, że nawet tak mały pies ma zęby i dostał taki opierd. że raczej już koniec drażnienia, a gnój miał lat naście i było to u niego w domu. Wisi mi to co sobie myśli, jak bym miała rotka albo asta to też będzie się drażnił? I z uśmiechem straci łapy? Ostatnio wychodzę od znajomej z klatki, ciemno już a tu jakieś g.. na mnie szczeka, niby w kagańcu i małe ale luzem skąd mam wiedzieć czy ma kaganiec jak jest ciemno czy nie ma i mnie skubnie powiedziałam tylko do budy ale kupię gaz i będę psa uczyć. Cóż odpowie za właściciela głupotę.
Litterka Posted August 12, 2012 Posted August 12, 2012 No i to jest właśnie najgorsze. Właściciele mają w dupach swoje obowiązki, zarówno wobec psa, jak i otoczenia, a płacić muszą niewychowane, przez właścicieli, oczywiście, psy. Ale skoro do właściciela przemówić się nie da, nie ma innego sposobu. Dzisiaj spacerowałam z Mikrą. Z naprzeciwka nadciąga pan z rottkiem. Pies, jak to pies, z lekka zerka w stronę Mikry, więc Mikra chowa się mi za nogą. Facet odciąga słownie psa, który nawet się go słuchał. O, jak fajnie, myślę sobie, widzę nawet, że pies na lince spaceruje, właściciel świadomy, podoba mi się. I tu następuje kulminacja. Mikra na smyczy mija psa, facet łapie za linkę, wrzeszczy "Do nogi!" i... kopie psa z glana w żebra! Aż mi się słabo zrobiło...
Recommended Posts