Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

O ludzie... Balbina, zdejmij papiloty z mózgu, nie zrobi Ci się od tego więcej zwojów.
Wybieg dla psów jest po to, zeby psy się wybiegały. Nie znaczy to "wybiegały się w stadzie namolnych nieodowływalnych labków lub durnych jorecków z pańciami"
Pies ma prawo z niego korzystać, a właściciel ma prawo powiedzieć, że może nie chcieć się bawić z innymi psami, bo tak ma. Co, ma nie wychodzić w ogóle, bo idzie princeska z jorkiem i chce, żeby jej piesecek podchodził do każdego?

Posted

[quote name='Balbina12']Rzeczywiście. Na dniach zaopatrzę się w gaz pieprzowy, łańcuch, poćwiczę kopniaki...hmmm.Coś jeszcze? :)[/QUOTE]

Ty jak zwykle swoje ;) Tutaj nie chodzi o to, żeby traktować inne psy jak zło. Chodzi o to, żeby szanować fakt, że nie każdy piesek musi chcieć sie bawić z innymi, a mimo to może biegać luzem - bo w sytuacji, którą opisała wikikoniki to nie jej pies podbiegł do innego, tylko inny do niego - a do tego pies przetrzepał szczeniaka na pewno nie od razu, tylko za którymś razem. I to właściciel szczeniaka nie powinien do tego dopuścić - jak ktoś nad psem nie panuje, to niech go ma na lince.

Posted

jak dla mnie "wybieg dla psow" ma sens tylko w przypadku, kiedy jest to miejsce, gdzie psy moga bezpiecznie bawic sie z przedstawicielami swojego gatunku, bo bieganie po ograniczonej siatka przestrzeni moich psow akurat zupelnie nie bawi.

dlatego zgadzam sie, ze nie ma sensu wbijania sie na taki wybieg z psem, ktory nie przepada za przedstawicielami wlasnego gatunku.

ja mimo ze mieszkam we wroclawiu czyli w miescie duzym, nie mam problemu ze znalezieniem miejsca, gdzie moje psy moga sie swobodnie wybiegac bez smyczy, zajac tym, co kochaja najbardziej i jeszcze dodatkowo mieszkam w wybitnie propsiej okolicy, wiec psich kumpli tez maja. u nas jest tak, ze jak psy bawia sie w swoim towarzystwie, a ktos ma psa, ktory innych psow nie lubi, to po prostu nie podchodzi ze swoim psem i nie robi zadymy.


a jesli chodzi o chamstwo...dzis wyslalismy w cholere kundla, ktory przyczepil sie do naszej cieczkujacej suki. a pan z drugiej strony parku, zerowe panowanie nad kundlem. radosc z tego miala nasza mlodsza suka, ktora uwaza, ze wspolne przeganianie intruzow jest calkiem w porzadku draka:)

Posted

Ja nie rozumiem naskoku na[B] wikikoniki[/B] przez balbinę. Dlaczego? Uważam, że wybieg nie służy do tego, by psy sobie biegały i dokuczały innym... to przede wszystkim doskonałe miejsce, gdzie psy ustalają hierarchię, uczą się funkcjonowania w psim stadzie oraz uczą się jak być psem. Jeśli natrętny szczyl zaczepia dorosłe, to te dorosłe mają obowiązek przywrócić go do porządku - powarczeć, potarmosić... każdy psychicznie normalny pies nie zrobi szczeniakowi krzywdy, lecz nauczy go, że natręctwo nie jest mile widziane. I to czy nam się to podoba, czy nie... trzeba to zaakceptować, zaufać psom - często właściciele szczeniaków przesadzają, uważają, że psia nauka manier młodzieniaszka nią nie jest, lecz pies chce zagryźć ich słodkiego szczeniaka, który chciał się tylko z nimi bawić. U psów to troszkę inaczej wygląda niż u nas - pies nie weźmie szczeniaka na bok i mu nie zacznie tłumaczyć, że tak nie wolno... one mają inny sposób porozumiewania się - może dla nas brutalny, ale uwierzcie mi, że psy nie zrobią szczeniaczkowi krzywdy, lecz go wychowają. I uważam też, że zrobią to o wiele lepiej niż my. To, że czasem nasz pies obrywa od innych nie panikujmy, nauczmy się obserwować psy, ich sygnały, mowę ciała czy też funkcjonowanie w stadzie i dopiero wtedy oceniajmy czy nasz oberwał słusznie czy nie... Wiem, że każdy z nas chce bronić swojego pieseczka, ale na dłuższą metę nie jest to dobre, bo wychowujemy małego diabełka, który uprzykrza życie innym psom, a my nadal będziemy traktować to jak zabawę...
Przykład? Nie muszę szukać daleko ;). Mój pies, agresywny wobec psów, bo myślał, że wszystko mu się należy... dużo z nim pracowałam, ale doszłam do etapu, gdzie spotyka się z różnymi psami - wszystkie zrównoważone i spokojne, ale niektóre niedające sobie w kaszę dmuchać i gdy M. za dużo sobie pozwala... dostaje od nich po tyłku. I ja zamiast go ratować, myślę sobie, że bardzo dobrze - dopiero po chwili przywołuję go i ćwiczę komendy. On, na początku zszokowany ("Jak to? Ja? Pan i władca dostaje po tyłku? I jeszcze pani mnie nie ratuje!") dalej prowokował psy do walki... teraz jest to rzadkość, bo wie, że nie tak funkcjonje świat, że nie jest pępkiem świata. Dlatego też moim mottem jest to, że najlepszym wychowawcą dla naszego psa jest jego zrównoważony pobratymiec. ;)

Posted

[quote name='panbazyl']Jak ktoś do mnie przychodzi z psem czy ja ide do kogoś co ma psa, to pies jest ostatnia istota z którą sie witam (jesli w ogóle sie z psem witam, bo najczęściej ignoruję). [/QUOTE]

[quote name='strix']Ja też ignoruję i nie obchodzi mnie, co inni sobie o tym myślą. ;)
.[/QUOTE]
A ja tam sie zawsze witam żywiołowo, jeżeli właścicielowi to nie przeszkadza to ląduje na ziemi tarzając się z psem, po jednej wystawie miałam włosy sztywne od bokserowej śliny, raz ucho "wyczyszczone" przez kanara, czasami to nawet w ferworze walki to i krew mi się poleje. Uwielbiam to, a ja właściciel się zgadza to czemu nie:loveu::loveu:

[quote name='wikikoniki'] I co tu człowieku zrobić ? Powiedzieć "ostrzegałam" ?[/QUOTE]
Dokładnie:razz: No co? tłumaczysz, a ta nadal swoje, nie pozostaje nic innego jak wzruszyć ramionami. Mi nie raz już wielkie oczy robili, bo moja suka akurat szczeniąt nie trawi i próbuje wgnieść w ziemie, no i co ja na to poradze? Mówiła, sie nie słuchało to się ma:p

Posted

Myślę, że sporo ludzi nie rozumie, że socjalizacja psa to [U]pozytywne doświadczenia z innymi psami[/U], a nie każde doświadczenia. Trafiają do mnie ludzie, którzy nie rozumieją, dlaczego ich pies robi się coraz bardziej agresywny wobec innych psów, bo oni przecież trzy razy w tygodniu idą na psi wybieg i go tam puszczają. Umyka im fakt, że trzy razy w tygodniu ich pies jest workiem treningowym dla innych psów.

Moje psy nie chodzą na takie wybiegi w ogóle, bo nie mam kontroli nad tym, jaki pies do nich podbiegnie. A jeden niestabilny emocjonalnie pies potrafi wyrządzić naprawde wielką szkodę. Zwłaszcza psu, który do dziś jest rehablitowany. To nie znaczy, że nie bawią się z innymi psami, owszem, ale to ja wybieram, z jakim psem będą spędzały czas bez smyczy.

Właśnie dziś na środku ulicy (!!!) podbiegł do nas berneński pies pasterski bez smyczy i zaczął wspinać się na Fausta. Bez powitania, bez jakiejkolwiek psiej kurtuazji. Ot, sfrustrowany seksualnie maniak :P Jakoś udało mi się zepchnąć te 60 kg z mojego psa. Myślałam, że pies się zgubił, ale zobaczyłam ,ze właściciel stoi na chodniku po drugiej stronie ulicy i cieszy ryja i mi nerwy puściły. Mam nadzieję, że sobie głupol zapamieta, że ma mnie omjać z daleka ze swoim niewychowanym psem, a jak go nie stać na smycz, to niech znajdzie psu odpowiedzialny dom i kupi chomika.

Posted

Ja miałam ostatnio mały skok ciśnienia, jak babka z czymś a'la sznup olbrzym zobaczyła, że idę z psem i chciała zapiąć na smycz swojego pieska, a jak zorientowała się, że idę "tylko" z małym kundlem to zaniechała tej czynności... Ciekawe, czy jak dołączy do naszego stadka coś większego to pani uzna, że jednak warto łapać swojego pieska a nie tuptać za nim wykrzykując jego imię (niezły ubaw miałam obserwując z pewnej odległości jak "sznupek" zaczął biec do innego, dużego, czarnego psa a babka zamiast zrobić cokolwiek sensownego, np. złapać go zanim się dobrze rozpędził, biegła za nim i wrzeszczała - cóż, można i tak, zasapała się biedaczka, ale nie nauczyło jej to, żeby zareagować [B]zanim [/B]jej pies podejmie szarżę na innego - cóż...).

A z innej beczki - dlaczego wszystkie maltańczyki, jakie spotykam, to jakieś absolutnie sfrustrowane seksualnie zwierzątka? Których właściciele uznają za zabawne, jak Zu nimi wyciera glebę, uważając, że "o, może się nauczy wreszcie!" :roll:

Posted

Bo to są "nowe białe yorki", czyli tak, jak york 2-3 lata temu są traktowane. Rozumiesz już? Małe, słodkie, niewychowane, a że "niegroźne", to można się pośmiać. Ciekawe, czy właścicielowi będzie do śmiechu, jeśli w końcu do jakiejś tragedii dojdzie?

Posted

[quote name='strix'][B]Ćwiczyć[/B].

Nie ma innej metody na oduczenie psa reakcji na rozpraszające go bodźce jak regularne ćwiczenie komend podczas, gdy bodźce są obecne. I oczywiście duża nagroda, kiedy pies komedę wykona. NATYCHMIAST. Pies zorientuje się, że skupienie uwagi na Tobie opłaca się bardziej niż uleganie pokusom z zewnątrz.[/QUOTE]

Dzięki za odpowiedź. A więc się biorę do roboty, heh:)

Posted

[quote name='Maciej Trojanowicz']Dzięki za odpowiedź. A więc się biorę do roboty, heh:)[/QUOTE]

Acha, pamiętaj, żeby samemu ten bodziec ignorować. Tzn nie spinaj się jak zobaczysz, że idzie pies, bo Twój pies to wyczuje i też się zepnie , bo uzna, że widocznie jest powód ;) Uporczywe ignorowanie tego, co nakręca Twojego psa daje naprawdę dobre rezultaty. Ja tak robię z moim młodym ONkiem - idzie pies, a my nic, dalej bawimy się piłeczką. I on się bawi. Ale jak ja bym spanikowała, to on też ;)

Posted

[quote name='strix']Acha, pamiętaj, żeby samemu ten bodziec ignorować. Tzn nie spinaj się jak zobaczysz, że idzie pies, bo Twój pies to wyczuje i też się zepnie , bo uzna, że widocznie jest powód ;) Uporczywe ignorowanie tego, co nakręca Twojego psa daje naprawdę dobre rezultaty. Ja tak robię z moim młodym ONkiem - idzie pies, a my nic, dalej bawimy się piłeczką. I on się bawi. Ale jak ja bym spanikowała, to on też ;)[/QUOTE]
No to pewnie pojawi się też problem edukowania innych :) i wracamy do tematu głównego tego wątku, heh:)
Dzięki za rady. Będziemy oracować i damy znać jak idzie xD

Posted

Jeśli chodzi o wybiegi dla psów, to nie rozumiem stwierdzenia, że skoro mój pies nie lubi i nie chcę się bawić z innymi psami, to nie powinien przychodzić na wybieg. Ja mam dwa psy. Baldur nie przepada za zabawą z innymi psami, ma tylko nieliczne wyjątki. Sam nie podbiega do innych psów, nie lubi gdy inne podbiegają więc do niego. Dlaczego chodzę więc z nim czasem na wybieg ? Ponieważ Baldur uwielbia szaleć z Tamlinem :). Moje psy zajmują się sobą, biegają, skaczą, turlają się itp. Ostatnio gdy byłam na wybiegu, moje psiska bawiły się z jednej strony, a w paru innych miejscach widziałam psy, które też bawiły się parami, żaden nie był nachalny. Ale raz przyszła kobieta ze sznaucerem, który podbiegał do każdego psa. W pewnym momencie zaczął zaczepiać Baldura, który starał się go najpierw przegonić, potem próbował przed nim uciec :angryy:. Poprosiłam grzecznie kobietę żeby zawołała swojego psa, bo mój się stresuje. Kobieta spojrzała na mnie i nie zareagowała.W końcu Baldur siadł przy mnie i zaczął popiskiwać, zawszę tak robi gdy źle się czuje w jakiejś sytuacji. Sznaucer podbiegł, wskoczył Baldiemu na tyłek :mad:. Na moją kolejną prośbę zawołania psa, kobieta odpowiedziała ''no niech się pobawią''. Spróbowałam więc sama zrzucić sznaucera ale ciężko było. Baldur próbował ugryźć natarczywca, ale mu się nie udało. W końcu powiedziałam właścicielce, żeby zabrała swojego psa z mojego nim kopnę go w dupę. Babka zabrała sznaucera ( na wołanie oczywiście nie zareagował ). Następnie zrobiła mi karczemną awanturę, że jej pies się chciał tylko bawić. Odpowiedziałam, że mój nie chcę się bawić z jej psem, na co stwierdziła, że Baldur jest aspołeczny, po za tym ma wygląd wilka :razz:, więc pewnie jest agresywny i mam się wynosić z wybiegu. Nie zdążyłam się nawet odezwać, gdy na ratunek przyszli pozostali właściciele psów :cool3:. Powiedzieli kobiecie, że to ona ma się nauczyć panować nad swoim psem, bo im też się nie podoba, że jej pies bezpardonowo zaczepia inne itp. Stanęli też po stronie Baldura. Babka obrażona poszła sobie, ale wcześniej jeszcze raz puściła sznaucera, który jak na ironię podbiegł do jakiejś kobiety i radośnie wskoczył jej na piękny śnieżnobiały płaszcz :D. Kobieta zaczęła robić karczemną awanturę, a właścicielka psa, ulotniła się z sznaucerem w ciągu 5 sekund. Ja niestety też musiałam pójść, bo Baldur tak się zdenerwował, że ciągnął bez opamiętania do wyjścia, a następnie do domu :shake:. Pies na wybiegu, o ile jest odwoływalny i nieagresywny, niekoniecznie musi bawić się z innym psami. Z moimi oboma chodzę, gdy chcą poszaleć we dwójkę, ale zabieram też je osobno, bo np.Baldur lubi sam pobiegać, poobgryzać patyki, rozprostować łapy bez ograniczającej linki. Co nie znaczy oczywiście, że w ogóle nie bawi się z inny psiskami. Ma swoich upatrzonych kolegów ;)

Posted

Merrick, to chyba najlepszy post w całym tym temacie, jaki się zrodził :) no właśnie, jeśli ja mam Happy, która woli sobie z ciekawością popatrzeć na inne psy i dopiero po iluś tam chwilach spędzonych na jedzeniu nagród i siedzeniu w miejscu jest w stanie obwąchać się przez kilka sekund z bardzo spokojnym, zrównoważonym psem, MAM prawo wejść na psi wybieg, bo Happy nie zakłóca nikomu zabawy, o ile ktoś nie zakłóci wcześniej jej spokoju.
Inna sprawa, że w Toruniu psi wybieg jest dopiero w budowie - co jednak śmieszniejsze, będzie zupełnie niekontrolowany i dla wszystkich... więc na pewno nie skorzystam, bo patrząc na świadomość ludzi, bałabym się tego jakie psy tam spotkam.

Posted

W Pruszczu też jest wybieg nie kontrolowany - muszę przyznać że jest maleńki... ale mimo to ludzie sami się jakoś pilnują - mimo wszystko Soko radziłabym ci chociaż spróbować.. może nie będzie tak źle ;)
Mój pies jest tzw ruchaczem, jak to moja koleżanka określiła - on stresuje się obecnością większej ilości psów.. jak na wybiegu spotkamy jednego psa jest super! ale nie daj bóg jak jest ich więcej.. on piszczy i rwie się do psów, ale jak już ma możliwość to za bardzo jest podniecony i chce za dużo na raz aż sam się gubi i zaczyna kryć.. ćwiczymy właśnie przy wybiegach - najpierw oswaja się z widokiem takiej liczby psów... później na spokojnie zaczniemy wchodzić na teren kiedy psów będzie więcej..

Lenny ma te problemy od jakiegoś czasu - wcześniej było dobrze, odnajdywał się w grupie... teraz kiedy od pół roku nie było wystaw, kiedy straciliśmy grupę do spacerów jest gorzej, więc musimy jeździć kawał drogi żeby spotkać jakiegoś psa ;)

Posted

sachma, na szczęście ja mam las pod domem, więc psi wybieg jest dla mnie ostatecznością ;) kilka razy przejdę się tam bez psa i po prostu ocenię sytuację.

Posted

moje psy biegaja bez linek codziennie. nigdy w zyciu zadna z nich nie biegala z przypieta linka.

jesli sie idzie na wybieg dla psow trzeba jednak liczyc sie z tym, ze np rozbawione psy wpadna przypadkowo na psa, ktory siedzi przy lawce z wlascicielem. i jesli np pies siedzacy przy lawce ugryzie szczeniaka, ktory na niego wpadl w zabawie, to juz swiadczy o tym, ze pies ten nie powinien wchodzic na ten wybieg.

moim zdaniem na takim wybiegu powinny miec wstep tylko psy, ktore nie stanowia zagrozenia dla innych.

ja bym sie z dziewczynami na taki nie wybrala, bo sa odwolywalne, grzeczne i nie potrzebujemy zamknietej plotem przestrzeni, zeby mogly sie bawic.

Posted

[quote name='a_niusia'][B]moje psy biegaja bez linek codziennie. nigdy w zyciu zadna z nich nie biegala z przypieta linka.[/B]

jesli sie idzie na wybieg dla psow trzeba jednak liczyc sie z tym, ze np rozbawione psy wpadna przypadkowo na psa, ktory siedzi przy lawce z wlascicielem. i jesli np pies siedzacy przy lawce ugryzie szczeniaka, ktory na niego wpadl w zabawie, to juz swiadczy o tym, ze pies ten nie powinien wchodzic na ten wybieg.

moim zdaniem na takim wybiegu powinny miec wstep tylko psy, ktore nie stanowia zagrozenia dla innych.

ja bym sie z dziewczynami na taki nie wybrala, bo sa odwolywalne, grzeczne i nie potrzebujemy zamknietej plotem przestrzeni, zeby mogly sie bawic.[/QUOTE]

Mój pies biega wyłącznie na lince ;) I jeszcze pewnie długo będzie ;)

Co do samego chamstwa, ostatnio idąc z forumową koleżanką i naszymi psiakami - mój nieco ponad 5 kg, jej prawie 3 - mijałyśmy panią, która jechała wprost na lodzie za ok. 10 kg sunią targającą nią na flexi. Oczywiście, suka pierwsze, co zrobiła, wsadziła nas pod tyłek mojego psa, który był dzień po kastracji i którego chowałam za siebie. Tłumaczenie pani "bo ona lubi pieski" (nie wyglądała, szczerze mówiąc). Mój wnerw - ogromny. Tym bardziej, że mój pies też zwykle ciągnie do psów, ale po prostu staram się zapobiegać ZANIM to zrobi i odciągnąć jego uwagę, a nie lecieć za nim, bo "on lubi pieski", i to na wąskim chodniku tuż przy skrzyżowaniu.

Posted

moje nie wiedza, co to jest linka. starsza jest z nami od 8 tygodnia zycia, w 10 tygodniu pierwszy raz opuscila ogrod. w bezpiecznym terenie natychmiast zostala spuszczona ze smyczy. myslalam, ze linka przyda sie na cieczke (mamy 10m otok mysliwski). cieczka nadeszla w 16 miesiacu zycia. moja suka nie poznala, co to linka. po prostu troche bardziej na nia uwazam, nie pozwalam znikac sobie z oczu i odwoluje, kiedy widze psa, o ktorym wiem, ze ma jajka lub ktorego nie znam. jednoczesnie zawsze informuje wlasciciela psa o jej stanie.

mlodsza u nas od 13 tygodnia, na pierwszym spacerze odpieta zostala ze smyczy. teraz ma 4,5 miesiaca. jesli nie przychodzi na wolanie tzn ze sie zawiesila i trzeba krzyknac glosniej. jest odwolywalna.


nas dzis z mala dotknelo nastepujace chamstwo nad odra. idziemy sobie same, we dwojke. z przeciwka idzie babka z wielkim otylym labradorem. na moj widok zlapala go za obroze, ale kiedy zawolalam mojego psa i zobaczyla, ze zza krzaka wylazi szczeniak, to go puscila prosto na mala.
mala troche pachnie, bo przeciez mieszka z suka z cieczka i ten wielki zboczeniec zaczal ja napastowac. wiec ja do baby, ze ma go zabierac, bo taki wielki i ciezki pies nie jest towarzystwem dla szczeniaka, a ta do mnie "przeciez nic nie robi". to sama go wzielam za faraki i odprowadzilam.
sa swieta:) nastepnym razem mu szurne w zad.

Posted

[quote name='a_niusia']moje nie wiedza, co to jest linka. starsza jest z nami od 8 tygodnia zycia, w 10 tygodniu pierwszy raz opuscila ogrod. w bezpiecznym terenie natychmiast zostala spuszczona ze smyczy. myslalam, ze linka przyda sie na cieczke (mamy 10m otok mysliwski). cieczka nadeszla w 16 miesiacu zycia. moja suka nie poznala, co to linka. po prostu troche bardziej na nia uwazam, nie pozwalam znikac sobie z oczu i odwoluje, kiedy widze psa, o ktorym wiem, ze ma jajka lub ktorego nie znam. jednoczesnie zawsze informuje wlasciciela psa o jej stanie.

mlodsza u nas od 13 tygodnia, na pierwszym spacerze odpieta zostala ze smyczy. teraz ma 4,5 miesiaca. jesli nie przychodzi na wolanie tzn ze sie zawiesila i trzeba krzyknac glosniej. jest odwolywalna.


nas dzis z mala dotknelo nastepujace chamstwo nad odra. idziemy sobie same, we dwojke. z przeciwka idzie babka z wielkim otylym labradorem. na moj widok zlapala go za obroze, ale kiedy zawolalam mojego psa i zobaczyla, ze zza krzaka wylazi szczeniak, to go puscila prosto na mala.
mala troche pachnie, bo przeciez mieszka z suka z cieczka i ten wielki zboczeniec zaczal ja napastowac. wiec ja do baby, ze ma go zabierac, bo taki wielki i ciezki pies nie jest towarzystwem dla szczeniaka, a ta do mnie "przeciez nic nie robi". to sama go wzielam za faraki i odprowadzilam.
sa swieta:) nastepnym razem mu szurne w zad.[/QUOTE]

Nasz przyjechał do nas w wieku 6miesięcy, przedtem biegał ze stadem swoim w hodowli, więc nie był nauczony powrotów ;)

Co do pani z labkiem - może to ten sam labrador, którego ja spotykam na spacerach, bo miasto to samo ;)

Posted

u nas jest ich pelno. tak samo jak durnych owczarow niemieckich.
jest tez troche jackow i parsonow. nawet sa ziomami moich dziewczyn, bo maja tak samo nierowno jak i one. ostatnio mala z jednym gonila sie polgoniny wokol drzewa. zastanawialismy sie z jego wlascicielka, kto sie pierwszy porzyga.
zaden jednak nie jest bez lat.

Posted

[quote name='a_niusia']u nas jest ich pelno. tak samo jak durnych owczarow niemieckich.
jest tez troche jackow i parsonow. nawet sa ziomami moich dziewczyn, bo maja tak samo nierowno jak i one. ostatnio mala z jednym gonila sie polgoniny wokol drzewa. zastanawialismy sie z jego wlascicielka, kto sie pierwszy porzyga.
zaden jednak nie jest bez lat.[/QUOTE]

Bo nasz jest wyjątkowy :evil_lol: Ale i ja Ciebie nie kojarzę z moich terenów spacerowych ;) U nas nie ma owczarków wcale, za to labradory są, niestety ;)

Posted

W wigilię szykując się nagle usłyszałam dzwonek. Zchodząc na parter słyszałam jakieś piski jestem na dole, a to Teodor wita się z Neską. Teodor jest 9-letnim mieszańcem o głowie Pitbulla, ale łamie wszechobecną wśród NIEKTÓRYCH właścicieli zasadę, że Pitbull, Bokser, Mastif itp jest agresywny więc lepiej nie podchodzić. To bardzo zrównoważony, mądry pies.
Niestety przy głębszym witaniu się co chwilę słyszałam warknięcia. Tedzio był strasznie natarczywy i próbował cały czas lizać Nesce zadek. Cieczkę będzie miała za 3 miesiące, więc nie wiem o co chodziło, bo behawiorystą nie jestem... :oops:
I tak całe święta minęły na warczeniu i ciągłym ostrzeganiu. Ale kiedy wyszliśmy na spacer to oby dwa psy się uspokoiły i razem się bawiły...

Co miałam poroadzić ? Szkoda, że wcześniej nie zapytałam, bo Teodor jutro jedzie... Ale to mi się przyda na potem ;)

Posted

[quote name='a_niusia']jesli sie idzie na wybieg dla psow trzeba jednak liczyc sie z tym, ze np rozbawione psy wpadna przypadkowo na psa, ktory siedzi przy lawce z wlascicielem. i jesli np pies siedzacy przy lawce ugryzie szczeniaka, ktory na niego wpadl w zabawie, to juz swiadczy o tym, ze pies ten nie powinien wchodzic na ten wybieg.
[/QUOTE]
Ja może się czepiam, a i na wybiegi nie chodze. Ale powiedzmy jest spotkanie na łąkach ogólnodostępnych, psy się socjalizują, nagle do grupy (już sporej) dołącza nowy powiedzmy szczeniak, moje psy ignorują lub mają zakaz podchodzenia, ale młode samo podłazi na co zostaje przez mojego psa skarcone aż piszczy, to ja mam się czuć winna? Bo się nie czuje. Dla mnie nawet psy w grupowych spotkaniach powinny być pilnowane przez właścicieli. I co ja mam nie chodzić na takie spotkania, bo ktoś nie potrafi psa koło siebie trzymać? Jak moja suka dzięki właśnie takim spotkaniom nauczyła sie psów nie ruszać? A było i kilka bójek, ale jakoś nikt nigdy nie miał o to pretensji, dla mnie logiczne jest że jeżeli ktoś wchodzi na teren zapełniony innymi psami i celowo doprowadza do kontaktu, powienien zdawać sobie sprawe, że są różne psy mające różne charaktery i zachowania i różnie może się zdażyć, nie musi ale może i jeżeli już uczęszcza w takie miejsca (tu czyt. wchodzi w grupe psów, nie stoi obok) to robi to tylko na własne ryzyko i wsio. Ja się nie będe czuć winna, jeżeli mimo moich ostrzeżeń żeby psa nie puszczać koło moich nie jest to brane pod uwage, bo dla mnie taka osoba robi to na własne ryzyko, przepraszać w razie co też nie przepraszałam i nie będe. ;)

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...