Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Ja też kilka lat temu zadałam kopa astowi.. Błam w Krakowie u rodziny i wyszłam wieczorem na spacer z Filipem, średniej wielkości kundelkiem. Było już całkiem ciemno i ktoś jakieś siedem metrów dalej wjeżdżał na swój teren i brama była otwarta. Wyleciał ast i rzucił się na Filipa. Za amstaffem wyleciało dwóch pewnie dorsłych już chłopaków i zaczęli okładać psa po głowie pięściami, ale on nie puszczał. Ja miałam 13 lat, ale słysząc pisk Filipa nie wytrzymałam i kopnęłam amstaffa prosto w pysk, a buty miałam raczej potężne.
Pies puścił prawie od razu, a Filip wyszedł z tego z jedynie pogryzionym pyskiem.

Wcześniej bym nie powiedziała, że kopnę kiedyś psa. Są jednak takie sytuacje, że trzeba to zrobić i nie ma się nawet nad czym zastanawiać.

Link to comment
Share on other sites

gdy mam wybor-usunac reka natreta i miec ja pogryziona przez obcego psa a odsunac psa noga w miare bezpiecznie...to chyba jasne ze zrobie to tak aby i pies nie ucierpial i moje nogi...
Nas wczoraj dopadly dwa szupy...Bez smyczy,bez obrozy a gosc sobie po prostu szedl dalej...
Dobrze ze negro jest w miare przyjazdy do psow i nie wszczyna awantur bo na 99 proc sznup mial na to ochote....
W takiej syt nie zastanawiala bym sie czy zasunac kopa sznupowi ktory atakuje mojego psa...
Chyba pomysle nad kupnem gazu kiedys bo beztroska wlascicieli innych psow mnie po prostu przeraza czasem;/

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gdarin']No nie wiem czy kopanie rozjuszonych amstaffów bez zastanowienia to taki świetny pomysł... No chyba, że ktoś ma naturę kamikadze.[/QUOTE]


ewentualnie nie ma wyjścia...

Apropo kopania/ odsuwania noga psa natreta.

U mnie na wybiegu ostatnio była sytuacja jak to pan chciał już wyjsc ze swoim psem (jakas duża rasa-samiec) sobie do domu iśc a inny pies tez dużej rasy husky strasznie napastował mu psa i pan nie mógł wyjśc jego pies juz wycofany itp i własnie nogą ODSUNAŁ psa natarczywego. w następnej sekundzie właściciel owego huskiego zmaterializował sie koło pana który chciał wyjść i walnął mu pięścią w twarz rozwalił łuk brwiowy i jak się przewrócił siła uderzenia to jeszcze go skopał :o
to tak tylko ku przestrodze

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gdarin']No nie wiem czy kopanie rozjuszonych amstaffów bez zastanowienia to taki świetny pomysł... No chyba, że ktoś ma naturę kamikadze.[/QUOTE]

Skąd, zawsze mogłam mu zostawić Filipa do rozszarpania, bo już zaczynał rzucać nim jak zabawką..

Link to comment
Share on other sites

Wracając do wcześniejszych postów- pozwolę sobie wystąpić w obronie pinczerów. Te stworki, które w wiekszości widac na ulicy, to żadne pinczerki, ale takie "ratlerki polskie". Rasowy pinczer to pies owszem, dynamiczny, pobudliwy i energiczny, o silnych popędach, ale jednoczesnie zrónoważony i inteligentny. absolutnie nie strachliwy i nie histeryczny, czy agresywny.
Żeby nie było- mam rasową pinczerke i "podróbkę". Różnica jest kolosalna......
Lala jest całkowitym zaprzeczeniem małych, szczekliwych, wrednych podbiegaczy ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saththa']ewentualnie nie ma wyjścia...

Apropo kopania/ odsuwania noga psa natreta.

U mnie na wybiegu ostatnio była sytuacja jak to pan chciał już wyjsc ze swoim psem (jakas duża rasa-samiec) sobie do domu iśc a inny pies tez dużej rasy husky strasznie napastował mu psa i pan nie mógł wyjśc jego pies juz wycofany itp i własnie nogą ODSUNAŁ psa natarczywego. w następnej sekundzie właściciel owego huskiego zmaterializował sie koło pana który chciał wyjść i walnął mu pięścią w twarz rozwalił łuk brwiowy i jak się przewrócił siła uderzenia to jeszcze go skopał :o
to tak tylko ku przestrodze[/QUOTE]

co też ci ludzie mają w głowach...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Wracając do wcześniejszych postów- pozwolę sobie wystąpić w obronie pinczerów. Te stworki, które w wiekszości widac na ulicy, to żadne pinczerki, ale takie "ratlerki polskie". Rasowy pinczer to pies owszem, dynamiczny, pobudliwy i energiczny, o silnych popędach, ale jednoczesnie zrónoważony i inteligentny. absolutnie nie strachliwy i nie histeryczny, czy agresywny.
Żeby nie było- mam rasową pinczerke i "podróbkę". Różnica jest kolosalna......
Lala jest całkowitym zaprzeczeniem małych, szczekliwych, wrednych podbiegaczy ;)[/QUOTE]

Na wystawie w Szczecinie na wybiegu pinczerów była istna masakra. Psy się gryzły, ciągle szczekały i ogólnie robiły zamęt. Deszcz lał, schowaliśmy się pod dachem centralnie przed ich ringiem i musiałam to trochę długo znosić. Nie mogłam się doczekać, kiedy stamtąd ucieknę. A uciekłam zanim jeszcze skończyło padać.

Link to comment
Share on other sites

Martens, hihi, critters to bardzo dobra nazwa dla małych zajadłych podbiegaczy. osobiście znam takich ksywek więcej, bo jestem [I]szczęśliwym [/I] DT takiego cuda pod tytułem "chłop żywemu nie przepuści" i naprawdę czasem się boję, ze mnie czeka wykluczenie społeczne :roll:.
lisław - zdzisław mieści się pod kaloryferem, a chodzi na smyczy i w kagańcu. spuszczam go tylko jak po horyzont na łące nikogo nie widzę, albo wśród znajomych psów, bo się już do jego żulostwa przyzwyczaiły i w doopie go mają. a do niektórych przyzywczaił się on i nie szczeka. im większy pies, tym większy dystans liśko jest w stanie przebiec, zeby takiemu naurągać. miałam kilka wpadek, to wiem... kaganiec zawsze miał ale co z tego?
a ksywek to ma sporo - kargul lub sołtys (jestem pewna, ze pilnował kiedyś obejścia na jakiejś wiosce i nawyki mu po prostu zostały, a że kilkulatek to trudno takiej nodze szkoleniowej je wyplenić),
a, jeszcze forfiter :diabloti:
ostatnio zębacy
ty buraku wioskowy :evil_lol:

ale generalnie to ja go polubiłam, choć jest super wkurzający na spacerach. aaa, ludzi tez potrafi dziabnąć.

i co, myslicie, ze znajdzie dom :cool3:?

Link to comment
Share on other sites

Czemu nie ;) Ja tam lubię takie diabelstwa.....

Do określeń nalezy dodać: "małe jak palec, a złe jak padalec", "dziabąg", "gryzieżnik" (drapieżniki drapią, gryzieżniki gryzą).


Omry, na wystawie we Wrocku bywam regularnie i na ringu pinczerów z reguły jest ok ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']
i co, myslicie, ze znajdzie dom :cool3:?[/QUOTE]

Biorąc pod uwagę popularność tego typu stworków wśród panów po 50tce na moim osiedlu i ich diabelskim błysku w oczach, gdy ich istotki pędzą pożreć ONka czy pita, szanse na dom ma ogromne - tylko może niekoniecznie taki jak byś dla niego wymarzyła :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ulvhedinn']Omry, na wystawie we Wrocku bywam regularnie i na ringu pinczerów z reguły jest ok ;)[/QUOTE]

Nie wiem, czy tak jest zawsze, ponieważ była to pierwsza wystawa, jaką odwiedziłam, ale naprawdę byłam w szoku zachowania pinczerów, do których nigdy nic nie miałam.
Jednego krzykacza często nawet spotykamy na spacerach. Szczeka od razu, ale przychodzi się przywitać, obąchać z Iwanem i wraca do swojego pana już w ciszy :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saththa']
Apropo kopania/ odsuwania noga psa natreta.

U mnie na wybiegu ostatnio była sytuacja jak to pan chciał już wyjsc ze swoim psem (jakas duża rasa-samiec) sobie do domu iśc a inny pies tez dużej rasy husky strasznie napastował mu psa i pan nie mógł wyjśc jego pies juz wycofany itp i własnie nogą ODSUNAŁ psa natarczywego. w następnej sekundzie właściciel owego huskiego zmaterializował sie koło pana który chciał wyjść i walnął mu pięścią w twarz rozwalił łuk brwiowy i jak się przewrócił siła uderzenia to jeszcze go skopał :o
to tak tylko ku przestrodze[/QUOTE]

I jak to się skończyło, policja? Niektórzy ludzie to mają za przeproszeniem nasrane w głowie :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Cockermaniaczka']gdy mam wybor-usunac reka natreta i miec ja pogryziona przez obcego psa a odsunac psa noga w miare bezpiecznie...to chyba jasne ze zrobie to tak aby i pies nie ucierpial i moje nogi...
Nas wczoraj dopadly dwa szupy...Bez smyczy,bez obrozy a gosc sobie po prostu szedl dalej...
Dobrze ze negro jest w miare przyjazdy do psow i nie wszczyna awantur bo na 99 proc sznup mial na to ochote....
W takiej syt nie zastanawiala bym sie czy zasunac kopa sznupowi ktory atakuje mojego psa...
Chyba pomysle nad kupnem gazu kiedys bo beztroska wlascicieli innych psow mnie po prostu przeraza czasem;/[/QUOTE]
Nie bardzo rozumiem co znaczy "dopadły nas dwa sz(n)upy"... Tzn próbowały atakować, rzucały się zamiarem ugryzienia? Jakoś mi się nie wydaje. No i Negro przyjazny do psów...? Dziwne że przeglądając jego galerię przeczytałam że masz z nim spore problemy i w zw z tym byliście u szkoleniowca... No ale tak to jest chyba, że każdy przedstawiając sytuację próbuje przedstawić ją w sposób korzystny dla siebie.... I rzeczywiście- zamiast męczyć nogi kopaniem polecam kupno gazu ;)

A propos tego że ja "chwalę się" że przewróciłam kobietę (można tak powiedzieć, ja też jestem kobietą, a była w moim wieku, a incydent miał miejsce ponad 3 lata temu- a więc miałyśmy jeszcze dwadzieścia kilka lat) to tak, odpychając ją żeby nie wcelowała, zrobiłam to. Jednak się tym nie chwalę, bo napisałabym to jak zauważyła ...Motyleqq- jeszcze w pierwszej edycji. To nie jest powód do dumy, ale nie pozwolę żeby ktoś kopał jakiegokolwiek mojego psa, tym bardziej szczeniaka, który przechodząc obok "pudlicy" chciał ją powąchać, merdał ogonem- wd was zachowywał się jak podbiegacz- z tym, że "panie"- bo były dwie- córka z którą miałam spięcie i jej matka- zamiast kulturalnie powiedzieć "czy mogłaby pani zabrać psa?" od razu przeszła do kopania 3 m-cznego staffika- no cóż, nerwy mi puściły i można powiedzieć że zniżyłam się do poziomu podwórkowych awantur... I szczerze mówiąc nie interesuje mnie to że "zachowałam się jak dres" - bo dresy też zdarza mi się założyć :D To są jakieś małomiasteczkowe stereotypy- ten dres-to głupi, cham itd- i 100% agresywny. Ja miałam tego typu myślenie jakieś...15 lat temu. Jednak nie ma jak dresy na spacer z psem ;)

Nie będę się już wypowiadać a propos tego, co myślę o kopaniu psów (rozumiem- odsunięcie go nogą, ale "zasunięcie kopa"?)- i tak nic nie zmienię, bo z tego co widzę to coraz więcej osób "przyznaje się" czy też czytając takie wypowiedzi myśli że to OK, normalne- więc też napisze, że kiedyś tam kopnęło się psa... Jednak swoje myślę. Ciekawe jest czasami poczytać takie wypowiedzi ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja raz prawie zostałam pobita przez parę, jak ich dwa laby i golden (wszystko luzem) radośnie zaszturmowały na szelciaka, którego miałam na smyczy, a który sobie tego wybitnie nie życzył (szturmu, nie smyczy :P), i do tego ma agresję lękową. Swoją puściłam, dwa ich psy udało mi się złapać za obroże, a jak czarny lab zaczął po szelciaku skakać, to go odsunęłam nogą. Że się o siebie bałam, to pół biedy, ale nie zdziwiłabym się, jakby Ci walnięci ludzie i psa mi skopali.

Na przyszłość mam wymyślone bajeczki w stylu pies jest po ciężkiej operacji bioder/ma świeżba/jest po ciężkiej chorobie i ma padmięty układ immunologiczny, więc nie może stykać się z psami.

Odsuwanie wszelkich, ale głównie małych psów, nogą to norma - ani się schylać nie zamierzam do agresywnego/natrętnego psa (a skąd mam wiedzieć, czy mi ręki/twarzy nie dziabnie?), a i porządnego kopa mam za sobą. Jack Russel wybiegł zza zakrętu i z pianą na pysku i warkotem szarżował mi na pseudoasta. Nie miałam czasu na przemyślenie sytuacji, a tym bardziej na ściągnięciu kagańca mojemu - pies w locie do pyska mojego oberwał z buta w szczękę. Rozstrzęsiona chodziłam przez tydzień (kocham psy i nie lubię im robić krzywdy, to chyba jasne), niemniej nigdy nie miałam do siebie o to pretensji. I dziwią mnie obiekcje niektórych i tańcowanie, podduszanie i cuda niewidy z własnym - dla mnie priorytetowa jest ochrona włąsnego psa.

Co do kopania agresywnego amstaffa - a co, miała zostawić własnego psa na pożarcie? No błagam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']I jak to się skończyło, policja? Niektórzy ludzie to mają za przeproszeniem nasrane w głowie :roll:[/QUOTE]


Tak policja została wezwana. Atakujący pan bardzo szybk osie zmył i odjechał. Spisali nr rejestracyjne i podali na policji. Ale koncowego werdyktu nie znam ale to już raczej pod napaść chyba podchodzi hmmm wiec pewnie Pan zaatakowany załozy sprawę tak myslę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Szura']Co do kopania agresywnego amstaffa - a co, miała zostawić własnego psa na pożarcie? No błagam.[/QUOTE]
A że to niby do mnie??? :D :D Wiesz co, jeżeli tak- to najpierw przeczytaj kto został zaatakowany, jakiej rasy był pies, w jakim wieku, i na końcu czy 3 m-czne szczenię może być agresywne w sposób, by zagrażać dorosłemu pudlowi...:D
Chociaż czy to było do mnie to już chyba tylko autorka wie co miała na myśli...-mnie się skojarzyło bo pod moim postem...

Boże jak ja się cieszę że tylko raz spotkałam się z sytuacją jak ktoś próbował kopnąć mojego szczeniaka- czy jakiegokolwiek psa. [I]I co, później, na Dogomanii wspomagacie pobite, skopane psy? To jakaś paranoja jest[/I] :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='arielka186']A że to niby do mnie??? :D :D Wiesz co, jeżeli tak- to najpierw przeczytaj kto został zaatakowany, jakiej rasy był pies, w jakim wieku, i na końcu czy 3 m-czne szczenię może być agresywne w sposób, by zagrażać dorosłemu pudlowi...:D
Chociaż czy to było do mnie to już chyba tylko autorka wie co miała na myśli...-mnie się skojarzyło bo pod moim postem...[/QUOTE]


Osobiście mnie się wydaje, że Szura pisała do Gdarin :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='arielka186']......................
Boże jak ja się cieszę że tylko raz spotkałam się z sytuacją jak ktoś próbował kopnąć mojego szczeniaka- czy jakiegokolwiek psa. [I]I co, później, na Dogomanii wspomagacie pobite, skopane psy? To jakaś paranoja jest[/I] :D[/QUOTE]

Ja też nie, ale gdyby zaistniała taka sytuacja to myślisz, że ja, albo ktoś z autorów powyższych postów skopałby jakiegokolwiek psa tak,że trzeba by było założyć watek na dogomanii z prośbą o ratunek?

Link to comment
Share on other sites

Ja miałam nieprzyjemną sytuację jakieś dwa miesiące temu. Baldur miał wtedy 5 miesięcy ale jak na wilczaka przystało, na szczeniaka mimo wieku nie wyglądał. Mam z nim świetny kontakt, wystarczy że raz go zawołam i zaraz jest przy mnie, nie zdarzyło się żeby odwołany od razu nie wrócił. Byłam z Baldurem i Tamlinem na spacerze w parku. Baldur biegł luzem ze smyczą, a Tamlin był zapięty na 10-metrowej lince i trzymany przeze mnie. Nagle pojawił się mężczyzna z wolno puszczonym, średniej wielkości kundelkiem. Pies podszedł do Baldura i zaczęli się ze sobą bawić, biegać dookoła, skakać itp. Zatrzymałam się z Tamlinem i z uśmiechem obserwowałam jak psiska się bawią. Byłam tym bardziej szczęśliwa, ponieważ Baldur przez pierwsze tygodnie bał się wszystkich innych psów, nawet tych dużo mniejszych od niego i uciekał przed nimi. Wtedy na spacerze to były pierwsze dni kiedy Baldur ''otworzył'' się na obce psy. W pewnym momencie właściciel kundelka podszedł do bawiących się psów i ...zrobił wielki zamach nogą żeby kopnąć Baldura :angryy: Nie trafił tylko dlatego, że Baldur był w trakcie zabawy i nieświadomie uskoczył w momencie wymierzania kopnięcia :angryy: Stałam dwa kroki od tego mężczyzny i dosłownie mnie zamurowało. Myślałam że rozerwę tego faceta na strzępy i mam gdzieś co zrobi ze mną policja :angryy: Chwila osłupienia minęła, zawołałam Baldura, który zaraz zjawił się przy mojej nodze i tak zaczęłam bluzgać na faceta, że cały park słyszał. Przyznam że leciały najgorsze epitety i wiązanki jakie tylko znałam :angryy: Facet też wyrwał na mnie z ryjem, że mam trzymać tę ''hybrydę'' z dala od jego psa, że on wezwie straż miejską że nielegalnie trzymam w domu ''hybrydę'' itd. Po czym pognał ze swoim psem na drugą stronę parku. Przez kolejną godzinę nie umiałam się uspokoić. Cały czas myślałam o tym co by było gdyby kopniak trafił Baldura w oko, w głowę albo w ogóle w cokolwiek. Wilczaki nie ufają obcym, dużo czasu poświęcam żeby Baldur nie bał się ludzi, a tu taki idiota może wszystkie wysiłki przekreślić w jednej chwili :angryy: Gdyby jeszcze działo się coś złego ale facet musiał widzieć, że psy świetnie się bawiły ze sobą, przez myśl mi nie przeszło, że zaatakuje mojego psa, jeszcze w takiej sytuacji :angryy: Minęły dwa miesiące i tylko wciąż jeszcze czekam kiedy do moich drzwi zapuka policja, że hoduje nielegalnie ''hybrydę'' :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='arielka186']I rzeczywiście- zamiast męczyć nogi kopaniem polecam kupno gazu ;)[/QUOTE]

Obawiam się, że przykre doznania "kopniętych" przeze mnie psów po użyciu gazu byłyby o wiele dłuższe i większe niż po tych moich strasznych kopach...
Dla mnie logiczne jest, że psu ważącemu 8 kilo nie zasadza się z całej siły kopa z glana, bo i pewnie by tego nie przeżył, a chyba nie o to chodzi?
I po co wyciągasz jakieś bzdety o PWP? Jakoś nie zauważyłam, żeby którykolwiek z tych psów doznał najmniejszego uszczerbku na zdrowiu czy psychice - ba, mam nawet wrażenie, że moje kopniaki były o wiele za słabe, bo owe psy bez najmniejszej obawy przede mną nadal usiłują napastować moje zwierzaki. Śladu obrażeń czy w późniejszym czasie lęku przede mną jakoś nie było :roll:

[quote name='arielka186']To są jakieś małomiasteczkowe stereotypy- ten dres-to głupi, cham itd- i 100% agresywny. Ja miałam tego typu myślenie jakieś...15 lat temu.[/QUOTE]

Więc zauważ, że użyłam tego określenia właśnie w ramach porównania do stereotypu, a nie samych bogu ducha winnych spodni dresowych czy ludzi noszących je z praktycznych pobudek. Poziom na którym rozumie się czym są stereotyp, wystarcza chyba też do zrozumienia tego typu środków językowych?
Naprawdę Twoja nadinterpretacja moich wypowiedzi robi się męcząca...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Szura']Na przyszłość mam wymyślone bajeczki w stylu pies jest po ciężkiej operacji bioder/ma świeżba/jest po ciężkiej chorobie i ma padmięty układ immunologiczny, więc nie może stykać się z psami.

Odsuwanie wszelkich, ale głównie małych psów, nogą to norma - ani się schylać nie zamierzam do agresywnego/natrętnego psa (a skąd mam wiedzieć, czy mi ręki/twarzy nie dziabnie?), a i porządnego kopa mam za sobą. Jack Russel wybiegł zza zakrętu i z pianą na pysku i warkotem szarżował mi na pseudoasta. Nie miałam czasu na przemyślenie sytuacji, a tym bardziej na ściągnięciu kagańca mojemu - pies w locie do pyska mojego oberwał z buta w szczękę. Rozstrzęsiona chodziłam przez tydzień (kocham psy i nie lubię im robić krzywdy, to chyba jasne), niemniej nigdy nie miałam do siebie o to pretensji. I dziwią mnie obiekcje niektórych i tańcowanie, podduszanie i cuda niewidy z własnym - dla mnie priorytetowa jest ochrona włąsnego psa.

Co do kopania agresywnego amstaffa - a co, miała zostawić własnego psa na pożarcie? No błagam.[/QUOTE]


taaa mloda jak miala kontuzje miesnia i wybitnie nie bylo wskazane, zeby bawila sie z pieskami i to szczegolnie ciezszymi od siebie, miala bliskie spotkanie z mlodocianym dogiem-waga moze z 70 kg. mloda wazy 21.

i mimo ze glosno i dobitnie powiedzialam wlascicielce doga, ze moj pies nie moze bawic sie z jej psem, bo ma chora lape, mimo ze moj pies zostal na widok doga natychmiast odwolany i zapiety...babka trzymala doga za obroze (lancuszek), pies pocharczal troche...po czym stwierdzila, ze on nic nie zrobi i sie pobawia i...puscila go, bo juz nie mogla go utrzymac.

zareagowalam chlodno lecz grzecznie. mloda posadzilam, a doga zlapalam zanim dobral sie do niej z lapami. ale szczerze mowiac...czekalam w gotowosci z kopem. niezbyt mi sie usmiechalo faszerowanie mlodej kolejna porcja tabletek, bo "on chce sie pobawic".

ostatecznie gosciowa zabrala swoje bydlatko.

ale...zaczela isc za nami i znowu go puscila.
byl jednak na tyle natarczywy, ze moj gremlin poradzil soibie jakos sam i po prostu go wygonila.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...