Apbt_sól Posted October 12, 2009 Posted October 12, 2009 tyle ze ludzie odrazu leca na zaciski i kolce , luzem wiszace na szyji nie mające nic wpolnego z powołaniem.. a pożniej się dziwia ze dobrze zastosowana kolczatka nie działa jak powinnai mówia..."phi.. moj pies twardy " a jak wiemy goowno prawda bo przez lata psy się przyzywczajają to tych ala kolczów, zaciachanych codziennie nawet wachajac siki ... tak samo jak uzywanie kolców na miekich psach , które po korekcie sie wygaszaja- wyłamują i kaput pracy nie ma.... a czasami wystarczy zwykła obroża i oczywiście cała reszta. ten patent z zamiennikami to w sumie fajna rzecz , gorzej jeśli pies się nie zamienia na nic , ani na żarło , ani na zabawki i godzinami siedzi leży nawet śpi z tą swoją zdobyczą...:roll: bo i takie popaprańce sa - którym w trakcie tego można robić operacje a trzymac w ryju będzie , bo tak....:evil_lol::roll: Quote
lupak Posted October 12, 2009 Posted October 12, 2009 [quote name='an1a']A co do pozytywnego zabierania według karjo2 - chyba chodziło o sytuację, w której pies atakuje inne.[/quote] Mnie również bardzo zainteresowało co można zabrac takiemu pieseczkowi. Kiedy mam czas na zmianę kierunku, skupienie itd nie ma sprawy. Ale kiedy już jest nakręcony ? (najwyższa z możliwych samonagroda ) Quote
AngelsDream Posted October 13, 2009 Posted October 13, 2009 Tak, Baaj na pewno bardzo by się ucieszył, gdyby bronił kości, a ja bym się cofała - zajebista metoda. Szkoda, że nie tak uniwersalna, jak się ją obwołuje. Podobnie z nakręcaniem na psy - dobrze, jak jest skupiony, w trybie pracy, ale jeśli akurat trafia w słabszy moment, nie ma czasu na cyrki i cudowania. Są zachowania, które należy ukrócać zdecydowanie, w zarodku - zanim rozwina się w coś gorszego. Quote
betty_labrador Posted October 13, 2009 Posted October 13, 2009 [quote name='AngelsDream']Tak, Baaj na pewno bardzo by się ucieszył, gdyby bronił kości, a ja bym się cofała - zajebista metoda. Szkoda, że nie tak uniwersalna, jak się ją obwołuje. Podobnie z nakręcaniem na psy - dobrze, jak jest skupiony, w trybie pracy, ale jeśli akurat trafia w słabszy moment, nie ma czasu na cyrki i cudowania. Są zachowania, które należy ukrócać zdecydowanie, w zarodku - zanim rozwina się w coś gorszego.[/quote] no dobra ale co kiedy juz sa utrwalone takie nawyki? niedopuscic? Quote
AngelsDream Posted October 13, 2009 Posted October 13, 2009 Co wtedy? Odpowiem zgodnie z własnym przekonaniem: zależy od psa. To, co działa na Baaja delikatniejszego psa mogłoby zepsuć, a to, co działa na Celara na Baaju nie robi wrażenia. To zupełnie nienormalne, żeby do psów różnej wielkości i charakterów stosować jedną - świętą metodę - tak można tylko pogorszyć sytuację. Dlatego jestem przeciwna pisaniu, że ktoś musi zrobić to i to, ale na pewno przy problemach z agresją do psów ostatnim rozwiązaniem jest ich omijanie wielkim łukiem, bo to tylko maskowanie problemu. Quote
an1a Posted October 13, 2009 Posted October 13, 2009 [quote name='lupak']Mnie również bardzo zainteresowało co można zabrac takiemu pieseczkowi. Kiedy mam czas na zmianę kierunku, skupienie itd nie ma sprawy. Ale kiedy już jest nakręcony ? (najwyższa z możliwych samonagroda )[/quote] To nie pierwszy temat, w którym pada to pytanie :evil_lol: i nigdy nie było odpowiedzi, nigdy :diabloti: Aaaa... przepraszam... Uprzedzać agresję, uprzedzać :evil_lol: [B]betty_labrador[/B] wychodzę z założenia, że pies daje mi spokój jak jem i to samo ma z mojej strony. Nie będę mu grzebać w misce, czy w ryju jak ma kość. Oddaje//odchodzi od miski na "zostaw". Nie będę się cackać w unikanie, odchodzenie, bo tak robili rodzice jak on jadł i mimo podtykania żarcia, agresja się zwiększała, bo warknięcie=spokój. Nero warczał nawet jak się przechodziło obok. Jego stresuje zabieranie jedzenia przez mądrą metodę krzyku i zabierania, a później chwalenia. Wystarczy mi zostawienie kości i podejście do mnie. Quote
karjo2 Posted October 14, 2009 Posted October 14, 2009 Po czesci Betty chyba odpowiedziala tu: [URL]http://www.dogomania.pl/forum/13135471-post54.html[/URL] Tyle, ze to fajnie zdaje egzamin przy stosunkowo nieproblemowym, raczej rozpuszczonym, niewychowanym psie. Wydaje mi sie, ze inaczej sprawa wyglada przy psie naprawde problemowym. Za to rzucanie smakow psu broniacemu kosci pieknie zaucza i wzmacnia reakcje. Jak strasznie zalezalo na oddawaniu gnata, preferowalam (na poczatku) przywolanie psa na druga kosc, gdy pierwsza konczyl. Stopniowo coraz wczesniej bylo przywolanie i wymiana. Z czasem, gdy obgryzl mieso, sam przynosil gnata, by wyjac i podac mu szpik ;). Quote
Iwona77 Posted October 14, 2009 Posted October 14, 2009 Nie wczytywałm się ale mam pytanie, jak pies gryzie obcych to może sprawić by ich polubił, najbardziej znienawidzonemu przez psa sąsiadowi dać papu dla pieska i jak piesek na niego warczy sąsiad pokazuje mu kosteczke i daje, albo zaaranżować takie sytuacje kilka razy aż piesek zobaczy inni też są dobrzy. Poza tym, że piesek nauczy się jeść od każdego nie widze tutaj zadnych przeszkód:-)Napewno początkowo będzie zdezorientowany, hmmm mam jesć czy gryźć;-)? a co wy myślicie? gościom zapowiadać, że wstep tylko z zakąskami dla psiaka:-) aż trudno mi uwierzyć, że po jakimś czasie nie będzie się cieszył z każdego gościa:-) tylko zakąski muszą być dawane jak pies nie warczy:-) żeby potem piesek nie warczał i nie gryzł o papu:-) wyczuć dobry moment, bo psy w takich się właśnie najlepiej uczą ups, teraz doczytałam, tu chodzi o innego psa;-) no ten numar raczej tu nie przejdzie:-) Quote
Martens Posted October 14, 2009 Posted October 14, 2009 Pomysł dobry, ale przede wszystkim jako zapobieganie lub przy niewielkim nasileniu problemów, zwłaszcza gdy mamy agresję lękową. Naprawdę agresywny pies chcący kogoś użreć będzie na tyle podniecony, że na jedzenie nawet nie spojrzy. Quote
Bogarka Posted October 21, 2009 Posted October 21, 2009 [quote name='arusha']mam problem z moim chartem angielskim. "Objawy" przypominanły poczatkowo "agresje smyczkową" do innych psów, gdy był na smyczy atakował wszystko- kiedy biegał wolno zachowywał sie przyjaźnie. ale sytuacja zaczyna sie pogarszać i teraz jest juz tylko agresja- zarówno na smyczy jak i bez. Biega juz wyłacznie w kagańcu a i wtedy potrafi nieźe nastarszyc innych włascicieli swoją ruchliwoscia i obskakiwaniem(kiedy np. zdecydują sie wziaśc pupila na ręce...) Mam dwa charty (2.5 roku)psa i sukę (ta jest zupełnym przeciwieństwem jego charakteru). nie wiem skąd mu się to wzieło ani jak z tym walczyc ,bo wszystkie metody, typu nagradzanie, czy karanie są w moim wykonaniu najwyrazniej bezkuteczne. Czy ktos ma takie doświadczenia z chartami- to specyficzne psy do ułozenia i juz zupełnie nie wiem co z tym zrobić. ..[/QUOTE] Masz greye czy whippety? W tym poscie nie ma nic o tym czy pies jest odwoływalny czy nie. Nie jestem szkoleniowcem ale mam charta polskiego chodze z nim na szkolenie. Moze spróbuj tak, ze wez ze soba jakas zabawke czy smakołyk który on bardzo lubi i odwołaj go zanim zobaczy psa a jak podejdzie to najpierw przypnij mu smycz, a potem daj mu w nagrode ten smakołyk albo sie z nim pobaw zabawka. I to niech bedzie taka zabawka czy jedzenie które bardzo rzadko albo i tylko w tym wypadku dostaje. Jak jest nieodwoływalny to najpierw go naucz przychodzic. Quote
Anka i Trufi Posted October 21, 2009 Posted October 21, 2009 To ja znowu poproszę o radę. Jest o niebo lepiej, ale mam jeszcze jeden problem i może mi coś podpowiecie. Trufi jest półtora miesiąca po kastracji, w końcu się wszystko zagoiło i wracamy do normalnego życia. Na spacerach jest na mnie bardzo skupiony, szaleje za piłką jak zawsze, przestały go tak kręcić inne psy (jak ma do wyboru mnie i psa - zawsze wybierze mnie). Poprawiły nam się stosunki z dużymi psami - ostatnio nawet bawił się z takim dużym kudłaczem :crazyeye: Na początku widać było, że się boi, podchodził do niego z 5 minut, ale jak się w końcu powąchali to była chwila gonitwy, a zaraz potem oczywiście zameldował się po piłkę :) Na ulicy też jest super, ładnie chodzi przy nodze i bezproblemowo mijamy inne psy. Czyli generalnie jest dobrze, ale jest jeszcze jednak sytuacja kiedy nie mogę go opanować - weterynarz. Wiadomo, że pewnie się stresuje (chociaż nie widać innych objawów, chętnie tam wchodzi, wita się z lekarzami cały rozmerdany). Problem mamy kiedy w poczekalni czeka jakiś duży kudłaty pies (nagminnie wpadamy na bernardyna, berneńczyka i kudłatego ONka) - wtedy najpierw próbuje się z nimi witać, ale jakoś tak "na ślepo", czyli zaczyna mnie ciągnąć w ich kierunku. Smycz się napina, ja oczywiście nie mogę mu pozwolić tam podejść bo psy są często pod kroplówką, powinnam przynajmniej zapytać czy mogę, ale wszystko dzieje się tak szybko, że jestem bez szans. Przy napiętej smyczy mój na zmianę merda ogonem i powarkuje. Moje wołanie olewa, a jak próbuję go delikatnie odciągnąć - zaczyna się pruć. Oczywiście wiem, że atak wywołuje moje pociągnięcie, ale nie umiem wymyślić jak to zrobić, żeby nie wywołać ataku. Wydaje mi się, że gdybym go tam puściła luzem, to przywitałby się i nic by nie było, to nie jest ślepa furia. Ale jak to kurcze zrobić? Macie jakieś pomysły? Ostatnio często bywaliśmy u weta, więc miałam okazję poobserwować jak to działa. Psy średnie i małe oraz duże niekudłate wita z wielką radością i nic się nie dzieje :niewiem: Quote
filodendron Posted October 21, 2009 Posted October 21, 2009 A może kantarek doraźnie rozwiązywałby problem u weta? Nawet jeśli to nie jest lekarstwo na całe zło, to nieco łatwiej odzyskać kontrolę nad psem. Quote
an1a Posted October 21, 2009 Posted October 21, 2009 Jak jest z chodzeniem na kontakcie? Można np. wejść z nim na komendzie równaj (i kontakt), odgradzając go sobą od psów. Krótka smycz i Twoja osoba powinny spowodować, że nie będzie miał zbyt wielkiego pola manewru, a Ty możesz dawać mu korekty, jeśli próbuje się wyrwać i cały czas skupiać na sobie. Quote
karjo2 Posted October 21, 2009 Posted October 21, 2009 Przede wszystkim niedopuszczalne jest, by pies podchodzil do innych zwierzat u weta. Chocby ze wzgledu na ryzyko chorob, mozliwosc urazu, sam gabinet na ogol jest dla zwierzat dosc stresujacy. Skoro udaje sie Ci skupic psa na sobie, usadz g0o przed otwarciem drzwi do poczekalni, wejdz pierwsza i zorientuj sie, jak wglada sytuacja. jesli jest sporo psow, popros o wywolanie Cie przez rejestratorke i poczekaj na zewnatrz lecznicy. Jesli sa pojedyncze psy i duzo miejsca, na krotkiej smyczy wmanewruj futrzaka w najblizszy kat, usadz i zajmij, np. smakiem, soba odgradzajac od innych. Zalozenie jest takie, ze to nie pies wpada pierwszy do poczekalni i ciaga Cie po katach ;). Quote
Anka i Trufi Posted October 21, 2009 Posted October 21, 2009 Chodzenie w kontakcie mamy świetne we wszystkich miejscach poza wetem :mad: A tam zwykle kiepskie warunki do ćwiczeń... No i niestety rejestracja ulokowana jak na moje potrzeby fatalnie, bo z prawej strony, podchodząc z młodym przy nodze mam go od strony psów i nie odgradzam go sobą od świata. Pewnie w lewo byłoby lepiej :razz: Jakoś nie umiem się tam skoordynować po prostu, mało miejsca i często sporo ludzi. Może ich poprosić o pozwolenie na ćwiczenia w jakieś spokojne dni? W sumie może by mi pozwolili przyjeżdżać jakoś w weekendy i trochę tam z nim połazić po tej poczekalni przy nodze... To co piszecie na pewno by zadziałało, tylko że on się tam zachowuje jak narwaniec, moim zdaniem tak mu się stres objawia, i nie załatwię sprawy pracą w innym miejscu, coś mi się zdaje. Smaki mam tam zawsze i jak się ładnie zachowuje to ćwiczymy sobie w kącie różne rzeczy. Kryzysowy jest moment wejścia i nad tym muszę jakoś popracować :roll: Quote
karjo2 Posted October 21, 2009 Posted October 21, 2009 No to komorke w reke, spod lecznicy dzwonisz, ze juz jestes i prosisz o wywolanie w odpowiedniej chwili. Albo druga osoba, jako wsparcie. No i kwestia niewpuszczenia psa pierwszego do pomieszczenia. Quote
Anka i Trufi Posted October 21, 2009 Posted October 21, 2009 No tak, to skraca czas problemowy, ale nie zmienia faktu, że muszę tam jakoś wejść i dotrzeć do gabinetu, mijając ewentualnego wroga... Mogę psa zostawiać w samochodzie i najpierw zrobić zwiad czy nie ma na horyzoncie jakieś dużego futrzaka, no ale to jednak rozwiązanie tymczasowe, tzn. unikanie problemu. Oczywiście mogę tak podejść do sprawy, ale zastanawiam się czy nie dałoby się jakoś tego wypracować. Zgadzacie się, że to może być stres? Kiedyś reagował tak na duże psy we wszystkich sytuacjach, ale to się po kastracji i chyba też dzięki naszej ciągłej pracy zmieniło. Nie dalej jak 2 dni temu poznał się na spacerze z berneńczykiem i nic się nie działo. A u weta mu wracają stare nawyki. Na tyle się poprawiło, że chciałabym wypracować i to, ale może za dużo oczekuję w tak krótkim czasie? Może to połączyć, tzn. robić zwiad i na razie wchodzić tylko jak nie ma potencjalnego niebezpieczeństwa, i tam ćwiczyć skupienie na mnie, a dopiero po jakimś czasie spróbować wejść jak będzie możliwość awantury? Brzmi logicznie? A w ogóle to czy Wasze psy też tak mają? Te które spotykam zwykle są po prostu wyraźnie zdenerwowane, mój niby wszystko dobrze, ale jest strasznie pobudzony, co może się objawić radosnym szaleństwem na widok weta albo atakiem :angryy: Quote
łamAga Posted October 21, 2009 Posted October 21, 2009 Ja na szczęście nie mam takiego problemu , jak wchodzimy z Neronem na poczekalnie on jak by innych psów nie widział od raz kieruje się do kąta tego co zawsze , siada w nim i czeka aż wejdziemy do gabinetu ;) nigdy go tego nie uczyłam , na ulicy reaguje na psy a tutaj jak aniołek hmmm dziwne .... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.