Jump to content
Dogomania

KrakÓw- bernardynka Mała Mi.. już nie wróci do schroniska :( (*)(*)(*)


Asior

Recommended Posts

A czy ktoś skontaktował się z tym hotelikiem na który namiary podała zuziaM?
Trzeba dać suni szansę!Może ona jest przerażona ciągłymi zmianami w swoim życiu?A do tego głucha!Ja też kiedyś musiałam podjąć decyzję o uśpieniu kundelka,którego do strasznego stanu doprowadziła rodzinka u której mieszkał.Ale najpierw umieściłam go na 2 miesiące w hoteliku u bardzo dobrego szkoleniowca!Dałam mu szansę!Dajcie ją też Małej Mi!!!

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 282
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

o rany Boskie ale sie porobilo!!!
Kto ma kontakt do tych ludzi???
Jezu co robimy??

Zgorzelec to 500km ode mnie, ratunku. Cholera:-(
co robic :-(

ona nie byla taka, no miala tam zagrania ale nie byla taka!!!! Przez 4 dni bylam tam i ja glaskalam, drapalam, przysiegam ze nie zachowywala sie az tak :-( dzieci ja glaskaly, piescily....naprawde:-(
obawiam se ze ona sie boi, ze przerazily ja nastepne zmiany, Jezu, moze to minie??:shake: biedna sunia:-(

Link to comment
Share on other sites

Asiorku, bądź dzielna. Mała Mi na pewno była.

Nie ma co dopatrywac się błędów, może przyczyny były fizjologiczne, ale jednak szkoda, że DT nie meldował o problemach i o tym, że to nie jest to dobre miejsce dla sunki. Dorothy ma pewnie rację - za dużo ludzi, za dużo bodźców, to pogorszyło jej stan, oszalała biedna... Nie dostała swojej szansy..

Mi :-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Asior']
Najgorsze, ze nikt tych bab nie zna... jak schron wydał na tymczas psa nie wolontariuszowi :( ???
Zaraz pewnie usłyszę, ze mogłam tam jechać , sprawdzić, ale to się okazało jest 50 km od krakowa.. a ja chciałam jej pomóc :placz::placz::placz:

.......[/quote]

Asiu nic by to nie dalo gdybys pojechala i sprawdzila. Przeciez tam bylam , i nie od dzis mam do czynienia z psami.
Naprawde jedyne co mnie zaniepokoilo to to neurotyczne szczekanie z slinieniem. Ale moglas trafic na moment gdy nie ma malych suk i nic sie nie dzialo. Musialabys poprzebywac tam jak ja pare dni zeby stwierdzic ze sunia ma jakies problemy ze soba.
ja najbardziej zaluje ze nie weszlam na ten watek wczesniej :-( gdybym wiedziala, ech, gdybym tylko wiedziala, ze ten pies jest na dogo...:shake:
moglby byc inaczej...

Link to comment
Share on other sites

Szczerze mówiąc nie podoba mi się to. Za szybka decyzja. Zdecydowanie.

Pisałyście, że ona miała chore uszy- ktoś wziął to pod uwagę? Że te ataki, to mogła nie być padaczka a np. reakcja bólowa? Niekoniecznie na uszy, cholera, może guz, może cokolwiek..... Widziałam już psa który wpadał w amok po dotknięciu uszu, wyglądało to jak szaleństwo, a było głębokim, zadawnionym stanem zapalnym.
A nawet podejrzenie padaczki, tez nie zostało sprawdzone....

No po prostu moim zdaniem trzeba sprawdzać [B]dlaczego[/B] pies jest agresywny, na uśpienie zawsze jest czas.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Asior']

[URL]http://images44.fotosik.pl/85/2d44b4d9f7281d85.jpg[/URL]

[URL]http://images43.fotosik.pl/84/d57f44acef05b180.jpg[/URL]

[/quote]


to było wspaniałe, rozkoszne psie dziecko. Dlatego nie jestem wstanie zrozumieć tego tragicznego zakończenia życia Małej Mi :-(:-(:-(

Link to comment
Share on other sites

i postarajcie się kobiete zrozumieć....
To nie była dogomaniaczka, która zna się na wielu zachowaniach psich... Ona poprostu chciała łagodnego benka... tylko tyle.... a wyszło na to, ze musiała się bać o swoją niepełnosprawną matkę i jej opiekunkę.... bo Mała Mi ją atakowała.....
ja też nie potrafię zrozumieć DLACZEGO????
Ale wet podją taką a nie inną decyzję.. Oni wezwali weta na pomoc, żeby powiedział co się z psem dzieje.. a wet stwierdził to co stwierdził.... To ponoć wet z długoletnim stażem :shake:

Link to comment
Share on other sites

nawet wet z dlugoletnim stazem nie usypia psa nie zrobiwszy badan, nie podejmuje decyzji w godzine popatrzywszy na psa, ktorego wczesniej nigdy na oczy nie widzial. Rozmawialam z moim wetem. Byl bardzo zaskoczony. Powiedzial ze nawet nabardziej agresywnego psa obserwowalby. Podalby mu relanium i inne leki uspokajajace i zrobil komplet badan, badanie krwi,bad. w kierunku guza mozgu (rtg), usg.
Nigdy nie uspilby psa w ten sposob.
Na agresje i lek wlascicieli podalby leki uspokajajace (bron Boze nie sedalin). Psa mozna nawet na pare dni zamienic na lekach z spiace warzywko, jesli trzeba.
Ale usypiac?
dziwny wet./
:shake:
nie moge sie z tym pogodzic.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze jedno mi przyszło do głowy, czy ona reagowała tak (ślinienie ataki niezrozumiałej agresji i pobudzenia) przed czy po podaniu sedalinu? Bo to mogła być reakcja, skutki sedalinu utrzymuja sie niekiedy i dwa dni, a paradoksalnie czasem nie uspokaja tylko pobudza.

W żadnym przypadku to nie jest oskarżanie Asior, jesli już to do weta można mieć żal, długoletni czy nie (zresztą własnie do "długoletnich" mam srednie zaufanie), po prostu- może takie dywagacje następnemu psu uratują życie.

Link to comment
Share on other sites

Ja nie wiedziałam o tym psie.
Dzisiaj rano dowiedziałam się dopiero telefonicznie.
[B]Ale ja czuję się odpowiedzialna za jego śmierć.[/B]
Nie przemawiają do mnie żadne informacje o wysiłkach jakie były czynione w kierunku uratowania psa. [B]Liczy się rezultat. [/B]I nie szkoda mi nikogo, kto teraz rozpacza po śmierci tej małej. Szkoda mi psa i darować sobie nie mogę, że wcześniej o niej nie wiedziałam. Na pewno nie siedziałabym przed monitorem, ale jechałabym do psa. Bo pies tego potrzebował, a nie kolejnej zadymy na kolejnym wątku. Miejcie te wszystkie psy zawsze w pamięci zanim postanowicie decydować o życiu kolejnego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dorothy']nawet wet z dlugoletnim stazem nie usypia psa nie zrobiwszy badan, nie podejmuje decyzji w godzine popatrzywszy na psa, ktorego wczesniej nigdy na oczy nie widzial. Rozmawialam z moim wetem. Byl bardzo zaskoczony. Powiedzial ze nawet nabardziej agresywnego psa obserwowalby. Podalby mu relanium i inne leki uspokajajace i zrobil komplet badan, badanie krwi,bad. w kierunku guza mozgu (rtg), usg.
Nigdy nie uspilby psa w ten sposob.
Na agresje i lek wlascicieli podalby leki uspokajajace (bron Boze nie sedalin). Psa mozna nawet na pare dni zamienic na lekach z spiace warzywko, jesli trzeba.
Ale usypiac?
dziwny wet./
:shake:
nie moge sie z tym pogodzic.[/quote]


Niestety takich wetów mamy w nadmiarze!!!

Nie będę wdawać się w żadne dyskusje i dywagacje,bo żal jest zbyt duży, i Maleńkiej Mi choć teraz należy się pamięć tylko o niej! [B]Tylko o niej![/B]:-(:-(:-(

[B]Malutka...Mi...tak żal,że nie zdążyłyśmy!!!Bądź już spokojna...nic Cię nie wystraszy,nic nie zaniepokoi,nic nie będzie dezorientowało!!!:-(:-(:-(:-(...tak żal![/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dorothy']...Niestety [B]nikt z nas nie mial wplywu na to[/B], nikt sie nie spodziewal, ze tak bedzie.
...Asior walczyla o dom dla tego psa, znalazla dom, i zrobila wszystko co mogla by bylo dobrze, a potem zwyczajnie nie zdazyla juz zrobic nic.[/QUOTE]

A kto miał kontakt z DS? Kto miał do nich numer telefonu? Kto jedynie mógł i powinien znać realną sytuację i jej zapobiec? Zmusić proźbą groźbą DS do przetrzymania gdziekolwiek MI - nawet tylko przez dobę. Kto podpisał z umowę adopcyjną z DS? Czy Mi była tylko trefnym towarem przekazywanym z rąk do rąk, bez realnej odpowiedzialności? Pięknia "adopcja" z cyklu "z deszczu pod rynnę"... takie są właśnie skutki telefoniczno-virtualnych pomocy...
A Ty Dorothy mogłaś przecież zdobyć telefon do DS od znajomych Pań z DT...

[quote name='Dorothy']...lepiej [B]poswiec czas i energie na szukanie domu[/B] jakim spotrzebujacym psom.[/QUOTE]

Samo szukanie i wynajdywanie nie wystarczy... niedoinformowane i ślepe "pośrednictwo" bez odpowiedzialności?... do dla niektórych robi się standartem "adopcji"... :cool1:

[quote name='Dorothy']Zastanow sie wobec tego co wypisujesz bo niepotrzebnie robisz przykrosc tym, ktorzy chcieli pomoc, a glownie Asior. [/QUOTE]

A co do postu LACRIMY, gdyby wiedziała (miała wczoraj w Wawie operację swojego niewidomego benka, adoptowanego ze schronu 3 miesiące temu) to podobnie jak odebrała benka Stefana - też nie było chętnych na zabranie psa -) pojechałaby po Mi... mimo że to nie Jej adopcja i nie Jej wątek - tego możesz być pewna Dorothy.

NIE MOGĘ POMÓC - TO PRZYNAJMNIEJ NIE SZKODZĘ - to taka prosta zasada... we wszystkim w życiu...

Link to comment
Share on other sites

ja jeszcze tylko chciałam powiedzieć tyle, ze Państwo wezwali weta, osobę, która jak sądzili udzieli im dobrej rady, wesprze, powie, ze będzie OK.... poradzi co dalej robić.. Jednak wet tak zdecydował jak zdecydował.... Kobieta ma do niego zaufanie, bo wiele lat prowadzi jej psy....
Nie ma mowy o tym, ze kobieta powiedziała mu, zeby go uśpił... :shake: Kobieta wezzwała go na pomoc, tak jak poprzedniego dnia kiedy mała była roztrzęsiona po sedalinie.. Przypominam, ze Mała miała najprawdopodobniej chore serce, więc jakiekolwiek podawanie jej leków uspokajających było groźne...
Gdybym wczesniej wiedziała, ze Pani wzywa weta, to napewno uprzedziła bym ja, żeby przypadkiem nie podejmowali pochopnych decyzji.. Ale spóźniłam się o 10 minut...... :shake:
Kiedy Ninka zadzwoniła do mnie, od razu zadzwoniłam do pani..... ale było juz za późno...
Dzis kiedy rozmawiałyśmy z Zuzliczkiem, tak gdybalysmy, co to mogło być.... :shake: co powodowało takie zmiany nastroju....
Pierwsza mysl, te uszy... kiedy sunia rzuciła się na opieklunkę Pan chwycił ją za kark, w okolicach uszu.... moze to to.. jednak dzień wcześniej wet obejrzał jej uszy i powiedział, ze wygląda to bardzo źle, jednak nie jest to nic świeżego... to zaniedbane bardzo uszy...
Kolejna sprawa..... ten rak, Mała mogła mieć przerzuty, cholera wie co jeszcze :placz:
Kolejna opcja- padaczka.... padaczka która mogła się ujawnić poprostu z powodu splotu kilku wydarzeń....

ALE GDYBYŚMY TO WSZYSTKO WIEDZIAŁY WCZEŚNIEJ!!!!!!!! :placz:

Jedno jest pewne.. napewno przyczyną wczorajszego zachowania suni nie jest JEDNA RZECZ.... to musiało być nałożenie się kilku niekorzystnych splotów zdarzeń....
nie jest normalne, ze sunia raz leży grzecznie koło psa a za chwile rzuca mu się bez powodu do gardła... Raz je z ręki panu a za chwile go atakuje ( i nie ma tu mowy o atakowaniu z powodu jedzenia :shake: bo cały czas pięknie jadła im z ręki) :shake: a już uwiązanie jej pod koniec sprawiło ze mała wpadła w furie... czy to nie z powodu tego, ze była wiązana wczesniej jak było wyraźnie napisane.... :shake:

Teraz to sobie można gdybać.... gdybysmy miały kilka godzin więcej....:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Asior']tak tak Luizo, tak tak ;)[/QUOTE]

No własnie - to zmieniłam nik?
Tak czytać jak i pisać należy ze zrozumieniem.

A dziwi mnie jedno, co Ci Asior nagle tak wesoło-mrugająco na tym wątku - przypominam Mała Mi jest za TM - przykre że miałaś [B]tylko[/B] numer do DS
Ale cóż kolejne pieski są do ogłaszania i szukania domków - nowe wyzwania przed Tobą Asior - oby nie ze szkodą dla psów... bo bywanie w schronie raz w tygodniu żeby pocykać fotki do ogłoszeń jest owszem pomocą ale jak się w ogłoszeniach podaje namiary na siebie - to niestety odpowiada się za adopcję.

A co do Twojego stwierdzenia że na dogo jestem, cytując Ciebie "tylko po to żeby kopać ludzi" - popatrz w lustro co wypisywałaś o p. Olimpii na wątku Stefana kobieta była przez to [B]zaszczuta równiez w realu[/B] (telefony, e-maile, wpis na czarne kwiatki) a tu... [B]horrory na temat dwu babek z DT[/B] - gdyby nie Dorothy to również byłby zbiorowy lincz... co jak co ale negatywnie sensacyjną wyobraźnię to masz niczego sobie...

Zniknęłaś z wątku Briarda... w bardzo odpowiednim/nieodpowiednim momencie...
Do zobaczenia przy kolejnej Twojej virtualnej adopcji.
Trzymam kciuki... za psy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dorothy']nawet wet z dlugoletnim stazem nie usypia psa nie zrobiwszy badan, nie podejmuje decyzji w godzine popatrzywszy na psa, ktorego wczesniej nigdy na oczy nie widzial. Rozmawialam z moim wetem. Byl bardzo zaskoczony. Powiedzial ze nawet nabardziej agresywnego psa obserwowalby. Podalby mu relanium i inne leki uspokajajace i zrobil komplet badan, badanie krwi,bad. w kierunku guza mozgu (rtg), usg.
Nigdy nie uspilby psa w ten sposob.
Na agresje i lek wlascicieli podalby leki uspokajajace (bron Boze nie sedalin). Psa mozna nawet na pare dni zamienic na lekach z spiace warzywko, jesli trzeba.
Ale usypiac?
dziwny wet./
:shake:
nie moge sie z tym pogodzic.[/QUOTE]
Zgadzam sie z Dorothy w 100%...

Ja tez rozmawialam z 2 wetami amerykanskimi, byli zaszokowani tak szybka decyzja nawet wspomnieli o etyce lekarskiej. Pies powinien byc zabrany do kliniki poprzedniego dnia , poddany obserwacji po zaaplikowaniu srodkow uspokajajacych (sa lekkie srodki i dawki jak problemy sercowe).

Poradzili jak najszybsza NEKROPSJE (autopsja zwierzecia) , wtedy bedzie odpowiedz na wszystkie pytania.... DLACZEGO...

Nawet chcieli mi pomoc finansowo w zabiegu...wiec jezeli nie jest za pozno to....

Do tej pory nikt mi nie odpowiedzial jak dlugo Mi byla w tym kochajacym domku DS!!!!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...