Jump to content
Dogomania

Dramat dzikusków zamieniony w cud. Lika, Rudy-Moris, Murzynek-Gucio, Tinka, Czesio w DS. I do tego Gandzia, od której wszystko się zaczęło.


Tyśka)

Recommended Posts

Tak jak obiecałam wcześniej pomoc finansową,proszę o dane do przelewu i co mam napisać w tytule.Przeleję 50,00zł.

Jesteście niesamowite w swoim działaniu.Bardzo dobrze,że Agniesiulka K włączyła się do pomocy,jest to wspaniała osoba o wielkim serduszku na której zawsze można polegać.Będę myślami z Wami,oby plan wypalił.Sunia nie może urodzić.

Trzymam także kciuki za Czarnulka aby był odzew z ogłoszeń.Jest śliczny i taki kochany.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

8 minut temu, Anula napisał:

Tak jak obiecałam wcześniej pomoc finansową,proszę o dane do przelewu i co mam napisać w tytule.Przeleję 50,00zł.

Jesteście niesamowite w swoim działaniu.Bardzo dobrze,że Agniesiulka K włączyła się do pomocy,jest to wspaniała osoba o wielkim serduszku na której zawsze można polegać.Będę myślami z Wami,oby plan wypalił.Sunia nie może urodzić.

Trzymam także kciuki za Czarnulka aby był odzew z ogłoszeń.Jest śliczny i taki kochany.

Bardzo, bardzo Ci dziękuję :)

To Wy jesteście niesamowite. Działacie akurat teraz, gdy dziś całkowicie straciłam nadzieję, że się uda.
Gdyby nie Wy, dawno bym się poddała.
Agniesiulka faktycznie spadła nam z nieba.

Czarnuszek ogłoszony na razie na alegratce, gumtree i olx na W-wę - z mojego malutkiego doświadczenia z tych trzech portali jest największy odzew. Jakie jeszcze portale proponujecie?

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj po raz pierwszy przeszłam blisko Rudego, nawet nie drgnął. Coś go musi boleć :(.

Ostatnio widzę go tylko takiego:

IMG_1063.JPG

 


I choć pod koniec wizyty się ożywił, i nawet zaczął szukać jedzenia to mnie to nie pociesza. Zwłaszcza, że wiem, że musi poczekać na swoją kolej.
Za dużo psiego nieszczęścia w jednym miejscu...

IMG_1082.JPG

IMG_1064.JPG
 

Zarówno mi, jak i Karmicielce wydaje mi się, że jest to najmłodszy pies z całego towarzystwa. Ma z dwa, trzy lata może...

Link to comment
Share on other sites

Już przelew poszedł.Jeszcze można dać ogłoszenie na Lento;Przygarnij psa.Głównie prym wiedzie chyba OLX tylko trzeba wyróżnić na miesiąc(30 dni) za 5,99zł i jeszcze można wyróżnić co 7 dni za chyba też taką samą kwotę.To daje dość sporą skuteczność.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję, zaraz uzupełnię o te dwa ogłoszenia.
Co do wyróżnionego... do tej pory wyróżniałam, a ktoś mi na dogo powiedział, że chyba większą skuteczność ma płatne odświeżanie niż wyróżnianie - bo te wyróżnione często skaczą na kolejną stronę, a ludzie jednak patrzą kilka pierwszych stron ;). I chyba odświeżania spróbuję.

Link to comment
Share on other sites

Trzymam kciuki za udaną akcję.

Tymczasem spełnię role korektora tekstu.

Śliczny, długowłosy Murzynek, szuka domu, choćby tymczasowego.

Nie znamy przeszłości tego sympatycznego pieska, choć wszystko wskazuje na to, że kiedyś miał dom i rodzinę. Dlaczego dziś jest sam? Dlaczego nikt go nie szuka? Musiał nauczyć się żyć w nowych, trudnych warunkach, zdobywać pożywienie i skutecznie unikać ludzi, którzy zamiast współczuć, rzucają kamieniem.

Chcemy zmienić jego życie, znaleźć mu dobry dom i kochającego pana, który nigdy nie zawiedzie.

Murzynek (nie jest starym psem,) ma 6-7 lat. Jest średniej wielkości,  waży ok. 12 kg i ma ok. 40 cm w kłębie. Niewątpliwym atutem jest jego długa, czarna sierść i piękny, puszysty ogon. (Nie ma w nim cienia agresji), Na początku jest nieśmiały (początkowa nieśmiałość.) ale widać ,że bardzo brakuje mu człowieka. Zaczepia noskiem, by go głaskać, przychodzi na zawołanie. Jest łagodny i można przy nim zrobić niemal wszystko.  Przy odrobinie miłości i cierpliwości, będzie oddanym przyjacielem.

Szukamy dla niego  domu ,który go pokocha, da poczucie bezpieczeństwa do końca życia. Wielką pomocą dla Murzynka będzie chociaż dom tymczasowy, który wspomożemy karmą i pokryciem kosztów opieki weterynaryjnej. (Zakupimy karmę i w razie potrzeby pokryjemy koszty weterynaryjne.)

Murzynek przebywa w województwie lubelskim. Jeżeli ofiarujesz mu dom, znajdziemy drogę do Ciebie.

Wszelkie informacje (o Murzynku), tylko pod podanym numerem telefonu.

 

Wydaje mi się ,że szczególnie istotna jest zmiana tekstu o domu stałym i tymczasowym , poniewaz czytający moga mieć wrażenie ,że DS będzie wspomagany karmą i opłatą za weta.

Na niebiesko są zmiany ,a cienką czcionką poprzednia wersja.

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny, dramat...

W Lublinie liczą kolosalną cenę po zabiegu - 150zł/doba.

Dzisiaj dobijałam się do weterynarza w Zamościu, udało się dopiero Agniesiulce. Za jej akcję bardzo dziękuję, ja sama obecnie nie wyrabiam, nie mam zbyt wiele czasu, więc gdyby nie Agniesiulka i elficzkowa, które mają gorącą linię obecnie - to nie dałabym rady...


I niestety, wprowadziłam wszystkich w błąd. Doba w lecznicy kosztuje 25zł/doba, tzn. jest możliwość negocjacji ceny i to zrobimy jak zajedziemy z sunią do weta , wtedy ma być szef, więc może się uda coś zaniżyć cenę. Sterylkę należy liczyć w kwocie 300zł.
Moga ją przyjąć dopiero jutro, więc przekładamy akcję łapania dopiero na jutrzejszy poranek. Nie patrzymy obecnie na cenę, wiemy że to jest ponad połowa ceny wcześniejszej, ale po prostu nie mamy czasu na zmianę (zresztą tylko ta lecznica jest gotowa na aborcyjną, przyjęcie suni w weekend oraz sterylkę aborcyjną w zaawansowanym stadium ciąży). Liczymy, że wspólnymi dogomaniackimi siłami udźwigniemy wszystkie koszty. I że jutro uda nam się wynegocjować choć trochę.



Dzisiaj jedziemy po 18 z elficzkową do suni, sprawdzimy czy jeszcze mamy czas sunię uratować.
Jeśli urodzi do jutra to nie wiem co zrobimy :(. Po porodzie sterylizować nie można.

 

Chcę tu znowu zaznaczyć, że nieocenioną pomoc otrzymuję od Agniesiulka K. i elficzkowa - ja naprawdę chyba nie nadaję się do pomagania, bez Was ta sprawa by nie ruszyła. Jesteście zwarte i gotowe, dziękuję.


Olena, Gdyby tylko Rudy był bardziej oswojony, można byłoby z nim iść do weterynarza, ale zarówno łapanie go, jak i jazda z nim, nie mając dużeg kontenera oraz kagańca na jego pycholek jest po prostu ryzykowna. Widziałam rudzielca dwa lata temu podczas łapania szczeniaków w akcji, nie chciałabym znów sprowokować go do pokazu ząbków. On przybity do muru wybiera obronę aktywną, czyli zębną. A nie jest to też mały pies... Pomijając fakt, że nie podchodzi do nikogo, nawet do karmicielki. Co prawda, wczoraj przeszłam obok niego i nawet nie drgnął, ale po chwili chciałam mu podac jedzenie, szłam łukiem, a mimo to na mój widok wziął manatki i się wycofał.

Link to comment
Share on other sites

Tyś, wcale nie dziwię że jesteś podłamana, znam to uczucie bezsilności, dobrze że jesteście we dwie z Elficzkową. Kiedy w 2010r przeniosłam się na wieś i stanęłam oko w oko, samiuteńka, z hordą bezpańskich a także -pańskich kotów rozmnażających się na potęgę gdzie popadnie, to się załamałam. Przy finansowej pomocy gminy wyłapałam co się tylko ruszało, i kotki i kocury które w papiórach były dziewczynami ;), opanowałam sytuację, ale nadwyżka została u mnie ;), na dzień dzisiejszy posiadam osiem kocich futer i cztery psie skórki ;), nie wiem jak mój pan mąż ze mną wytrzymuje, zważając na to, że jeden z psiaków notorycznie gryzie go w nogi.

Dostałam namiary do przelewu, wysłałam stałą na sierpień 20zł i na dobry początek 30zł żeby dołożyć grosik do najpilniejszych rzeczy. Trzymajcie się dziewczyny. 

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Nawet nie wiecie, jak mi głupio, że wprowadziłam wszystkich nieumyślnie w błąd, jeśli chodzi o koszty pobytu suni. Mam nadzieję, że jutro uda nam się choć trochę ją obniżyć. I jeszcze raz przepraszam.

Bardzo, bardzo stresuję się jutrem. Czy wszystko się uda, czy sunia da się złapać. W głowie mam milion scenariuszy, przeżywam to mocno.
Jeśli się nam uda, to sunia po 10 będzie siedziała w samochodzie z Agniesiulką.
Ja już siedzę jak na szpilkach i cała z emocji się trzęsę, chciałabym by się wszystko udało. Sunia jest taka wspaniała...
A dziś moje serce rozpadło się na kilka kawałeczków. Tym razem ze szczęścia. Będąc u psiaczków, sunia na mój widok po raz pierwszy, odkąd do nich chodze merdała na  ogonem tak mocno, takie pirueciki nim kręciła, że coś niebywałego. Po raz pierwszy w ogóle ucieszyła sie na mój widok. Do tej pory się tylko się patrzyła swoimi mądrymi, ale wystraszonymi oczami. A dzisiaj... to było zupełnie coś innego.
Do jedzenia podchodzi, ale bardzo delikatnie i ostrożnie. Ogon już jest zdecydowanie wyżej, ale mimo wszystko jutro musimy wykazać się sprytem. Miejmy nadzieję, że pomysł elficzkowej na złapanie suni zda egzamin. Kciukujcie.
Ja dziś chyba nie zasnę.

Z dobrych wieści, Lisek dzisiaj wylizywał patyczek, który trzymałam w dłoni i którym wykładałam karmę. Jak się najadał, zaczął skakać wokół Murzynka i zaczepiać go do zabawy. Coraz mniej się boi ludzi, coraz lepiej czuje się w naszym towarzystwie, a ja naprawdę jestem totalnie w nim zakochana. Tak bardzo chciałabym mu dać dom... ale dopóki mój dom to w sumie walizki i przeprowadzki... to niestety... ale kiedyś Liskowi dam dom - jak nie swój, to jeszcze lepszy, obiecałam to malutkiemu :)

Rudy dzisiaj był bardziej ruchliwy i zainteresowany otoczeniem, nawet coś przekąsił, gdy już odchodziłyśmy z elficzkowa.

A gdy szłyśmy w stronę samochodu, wszystkie cztery wodziły za nas wzrokiem. Siedziały obok siebie i śledziły nas wzrokiem. Nie ze strachem, ale z zainteresowaniem.
Kocham je mocno. I wiem, że one nas też w swój dzikuskowy sposób.

Skoro o miłości mowa... mam filmik dzikuskowego SPA.
Przyszła mamusia właśnie jest na zabiegu odpchlania (?) u Rudego ;).
Z góry przepraszam za trzęsawki, ale wisiałam na płocie i nagrywałam na sporym zoomie.
Przepraszam też za dźwięk, ale chciałam wykasować nasze rozmowy z elficzkowa, a zapomniałam usunąć dźwięk zanim wgrałam filmik na YT.

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

Tak, Rudy to najprawdopodobniej tatuś. Tym razem może i Murzynek?
Lisek to brat naszej ciężarówki. Przyrodni, bo z tej samej mamusi, ale z innego miotu. Jednak z racji, że to brat, a jednak psiaki w naturze są mądre to raczej wątpię, by Lisek był tatusiem - ale kto tam wie, ja się oczywiście nie znam.

Mam nadzieję tylko, że od jutra  nie będzie już takich dylematów z kim sunia ma dzieci... O rany, to byłoby spełnienie moich marzeń: żadnych nowych szczeniaków!

A Pokerku, zapomniałam podziękować - dziękuję za naniesione poprawki do opisu :).

 


 

Link to comment
Share on other sites

28 minut temu, Olena84 napisał:

I co i co i co???

Jak dostałam powiadomienie o nowym poście w tym wątku, to pomyślałam, że sunia już złapana. Tak szybko, myślę sobie, a tu tylko taka niecierpliwa duszyczka, jak ja :)

Pewnie poczekamy sobie, oj poczekamy.

Link to comment
Share on other sites

Sunia dzisiaj przeniosła się do szczeniakarni, czyli pod przyczepkę... Od godz. 9 elficzkowa próbowała ją wywabić. Udało nam się po 10tej zmusić ją do wyjrzenia spod przyczepki, ale zaraz nam czmychnęła.

Niestety, sunia mimo ruchów dinozaura, ma nad nami przewagę. Zna tu każdą szczelinę. Dzisiaj się łapanie nie powiodło :(

Agniesiulka nadłożyła kilometrów niepotrzebnie.


Nie wiemy, co dalej. Ja się boję, że przez próbę łapania, nadużyliśmy zaufania.

Link to comment
Share on other sites

Byliśmy już blisko ale zwiała. I tak mała bezbronna sunia uciekła czterem dorosłym osobom, które ja łapały. Nie mamy już pomysłu jak ją podejść. Teren jest bardzo duży, są tam tiry, stare naczepy, samochody, palety i sama nie wiem co jeszcze.

Za to czarnuszek cały czas swoim zachowaniem mówił: weźcie mnie ze sobą, chce do domu, do domu...

Speca od łapania nie było ale obawiam się, ze w tym przypadku i on by nie pomógł.

Aby dojść do suni musieliśmy wejść za bramę, nie  było kłódki więc ją przesunęliśmy. Zainteresował się tym jakiś mężczyzna i chciał wiedzieć co robimy na prywatnym terenie jego kolegi. Na szczęście dał sobie wytłumaczyć, ze łapiemy sunie. Następnym razem ktoś inny może nie być tak wyrozumiałym.

Agniesiulka mówi, że będzie jeszcze myśleć jak nam pomóc ale ja zaczynam to czarno widzieć.

 

Link to comment
Share on other sites

Przed chwilą dopiero dostałam namiary do tego pana speca, o którym pisałam.
Podobno jest dobry w swoim fachu, umie łapać psy, ale też jest z Zamościa (zawsze to jednak bliżej niż Jamor). Zadzwonię do niego i dopytam o ew. cenę usługi.
Niemniej jednak i on nie jest gwarancją, że się uda...

Już też nie wiem co robić.
Dziewczyny są dzielne, ja niestety byłam dzisiaj tylko pół godziny. A one długo próbowały. Plan był dobry, ale niestety teren posiada mnóstwo możliwości na ukrycie się.

Myślę, że największą szansę na złapanie mamy wieczorem.
O ile nasze dzisiejsze łapanki faktycznie nie wywołały u suni traumy lub jakiejś cofki, bo jeśli by tak było, to czarno to widzę.

Link to comment
Share on other sites

My też łapaliśmy sunię w zaawansowanej ciąży w 5 pięć osób i nie dało rady .Wieczorem robiliśmy akcję ,a rano były już maluchy. I dopiero wtedy udało się złapać ją i zabrać maluchy,8 sztuk !!! które zawieźliśmy do uśpienia. Chyba trzeba się nastawić na złapanie suni już po porodzie. Może da się zrobić jej budkę ze szmatkami i wkładać do niej jedzenie ,żeby się przyzwyczaiła do miejsca. Jest szansa ,że urodzi w budce ,a wtedy będzie łatwiej ją złapać.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...