Jump to content
Dogomania

Dramat dzikusków zamieniony w cud. Lika, Rudy-Moris, Murzynek-Gucio, Tinka, Czesio w DS. I do tego Gandzia, od której wszystko się zaczęło.


Tyśka)

Recommended Posts

3 godziny temu, kiyoshi napisał:

Tys CUDOWNIE ze znalazlyscie taka opcje dla suni

To rzeczywiscie najlepsze rozwiazanie w tej chwili ktore bardzo pomoze a nie zaszkodzi

Sterylizacja teraz moglaby skonczyc sie tragicznie

Ufff

Nadal twierdze ze trzeba skupic sie na Murzynku- pieska bedzie latwiej wyadoptowac z hoteliku niz z ulicy bo trzeba go zaszczepic odrobaczyc i wykastrowac

Pomyslcie, policzcie moze naprawde starczy? Bede pomagac go oglaszac! A sterylizacje suni pokryje akcja sterylizacja prawda? 

Tak mi sie marzy zeby te pieski byly bezpieczne i szvzesliwe!

Wczoraj nie dalam rady oglosic Murzynka bo mielismy pewne sprawy z 90 letnia nasza babcia dzis o ile u babci bedzie lepiej postaram sie za to zabrac

Kiedys robilam ogloszenia z prosba o DT dla psa i dwa razy udalo sie znalesc miejsce- trzeba wierzyc w cuda:)

 

Nawet nie wiesz, jak ja się cieszę. Aż wróciła mi chęć do życia i nadzieja, że powoli zaczyna nam się układać.
Też z elficzkowa uważamy, że Murzynek koniecznie musi opuścić miejsce pobytu.

Psiak ma ogłoszenia na lento, alegratce, olx, gumtree na Rzeszów, Warszawę i Kraków. Przydałyby się jeszcze ogłoszenia na Lublin, może Wrocław (gdyby znalazł lokum pod koniec września, mógłby jechać ze mną, bo się przeprowadzam do Wrocławia i jadę Tatowym samochodem z całym ekwipunkiem swoim i kocim, ale dla czarnuszka myślę że znalazłoby się miejsce ;) ). Ogłoszenia są różne, np. takie: http://alegratka.pl/ogloszenie/uroczy-spokojny-psiak-27914605.html

Mam nadzieję, że ktoś go zobaczy.

W takim razie piszę do Murki, by zaklepać miejsce w kolejce. Może do tego czasu znajdzie DT, ale zaklepać nie zaszkodzi (bo ja też kilka razy ogłaszałam psiaki z ulicy i znalazłam im BDT).
Psiak musi być odrobaczony, zaszczepiony, wykastrowany i przydałoby się zrobić zdjęcie łapki - niestety, na przednią lewą Murzynek bardzo kuleje :(. Nie pamiętam, by pare miesiecy temu kuśtykał, mam wrażenie, że to świeże jest. I zrobić mu pakiet badań (morfologia, biochemia) nie zaszkodzi - nie wiemy, czy czasem czegoś się nie nabawił przez te parę miesięcy na ulicy.

Murzynek jest naprawdę śliczny, no sami popatrzcie:

05821feb4a1ac528med.jpg

Wierzę, że ktoś go wypatrzy i chociaż dorzuci się do deklaracji stałych.

Nie wiem, co z Akcją Sterylizacją, ale mocno liczę na to, że sfinansuje suni zabieg. Byłoby zdecydowanie lżej to wszystko ogarnąć.

2 godziny temu, Havanka napisał:

Przyznam się, ze nie wierzyłam, ze ten maluszek przeżyje... Brawo dziewczyny !

Powiem szczerze, że ja też i nadal nie wierzę. Podobno trzy pierwsze doby najgorsze, ale mimo wszystko nadal przydadzą się kciuki - bo z maluchami to różnie bywa.
Jednak Krecik to silny chłop, psy stąd tak łatwo się nie poddają, więc wierzę, że psiak wygra walkę o życie. W końcu właściwie już ma dom, tyle osób mu kibicuje i kopnęło go szczęście, że musi to docenić i się nie poddawać :).

2 godziny temu, jaguska napisał:

Super plan, a sunia przez ten czas, może się na tyle oswoi, że da się złapać bez klatki i niepotrzebnego stresu. divers2342.gif

Na to bym nie liczyła, zwłaszcza że mnie nie będzie od połowy września. Niemniej jednak mam pewien sposób, jak próbować ją oswajać z takimi pudełkami, klateczkami - może akurat się uda nam dobrze skojarzyć je i nie będzie problemu ze złapaniem do klatki-łapki.
Na razie odwołałam alarm poszukiwania transportu dla klatki tutaj, bo przez te 2msc może przydać się innemu psiakowi. ;)

1 godzinę temu, Poker napisał:

Czyli w sumie moja propozycja została zaakceptowana. Zresztą to nieistotne. Najważniejsze , by dla suni było jak najlepiej.

W sumie to tak :) Ja od początku byłam za nią, ale nie wiedziałyśmy jak w ten sposób zatrzymać laktację.
Cieszę się więc, że lek można podawać z jedzeniem - wielkie brawa dla Mysza2 i jej lek.wet., którzy podsunęli nam ten pomysł :). Fakt, lek trudno dostępny, ale elficzkowa stanęła na wysokości zadania i jutro będziemy mieć już lek.
 

24 minut temu, elficzkowa napisał:

Środek na powstrzymanie laktacji będzie jutro do odbioru. Nie było do w lecznicach. Znajoma wet zamówiła go w hurtowni i jutro mam go odebrać. Ma dzwonić jak tylko go przywiozą. 

Dziękuję Ci, elficzkowa.

A jak czuje się Twoja kicia?

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Tyś napisał:

Dziękuję Ci, elficzkowa.

A jak czuje się Twoja kicia?

Kicia bardzo słaba ale ma dużą wolę życia. Dzisiaj dostała kolejne leki więc może w końcu coś drgnie. Wet mówi, że na efekty trzeba trochę poczekać. Moja staruszka kochana musi dać radę !

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, elficzkowa napisał:

Kicia bardzo słaba ale ma dużą wolę życia. Dzisiaj dostała kolejne leki więc może w końcu coś drgnie. Wet mówi, że na efekty trzeba trochę poczekać. Moja staruszka kochana musi dać radę !

Wysyłam pozytywne fluidy.
Moja kicia dzisiaj się super czuje, a wczoraj też było z nią źle... A dziś szaleje, okupuje łóżko i jest totalnie nieznośna - znaczy się, humor dopisuje :). Z Twoją też tak będzie, trzymam kciuki.

Napisałam PW do Murki, mam nadzieję, że tutaj się odezwie :)
I oby telefon się rozdzwonił w sprawie Murzynka, trzymajcie kciuki.

Myślę też czy czasem nie ogłaszać już Liska, choć nadal się waham czy jest gotowy.

Link to comment
Share on other sites

Cieszę się, że tak się dobrze sprawy układają ;)

 

2 godziny temu, elficzkowa napisał:

Kicia bardzo słaba ale ma dużą wolę życia. Dzisiaj dostała kolejne leki więc może w końcu coś drgnie. Wet mówi, że na efekty trzeba trochę poczekać. Moja staruszka kochana musi dać radę !

A ile kicia ma? Bo mój koci weteran dziś też był u weta i muszę przemyśleć operację :/

Link to comment
Share on other sites

33 minut temu, elficzkowa napisał:

Kicia ma ok. 14 -15 lat. Ale prawie 7 lat była bezdomna.

No to połowę życia bez domu :/

Mój jest z nami lat 12. Ile był bezdomny, zanim przygarnęła go pani, od której znowu my go mamy, nikt nie wie. Weci oceniają że ma jakieś 17-18 lat.

Link to comment
Share on other sites

To kolejna dobra wiadomość :)
Murzynek ma zaklepane miejsce u Murki. Jest 4ty w kolejce, ale szykują się adopcje, więc możliwe, że niedługo Murzynek będzie mógł się pakować i jechać do Murki.
Koszt miesięczny w przypadku średniego psiaka to 12zł/doba.
Cicho liczę na to, że do wyjazdu, Murzynek zbierze stałe deklaracje choć w 80%.

kiyoshi, dziękuję Ci za ogłoszenia, są cudowne, choć jamnik z niego żaden :D
Niestety, Murzynek ma zapędy samotnika, warczy przy misce na inne psy, wobec samców strasznie się rządzi... Obawiam się, że powinien szukać domu jako jedynak albo z uległą suczką... :( Kastracja może, ale wcale nie musi wyciszyć jego kozakowanie. Z drugiej strony, wobec ludzi ma ogromne serduszko, mnie z elficzkowa zdarza mu się bronić przed innymi ludźmi (w sensie: oszczekuje, ale ładnie też reaguje na to, co się do niego mówi). W odpowiednich rękach naprawdę będzie cudowny, to taki nieoszlifowany diament.
Niestety, Murzynek oprócz kulenia, dzisiaj miał też załzawione oczko - mam nadzieję, że to nie zapowiedź czegoś poważniejszego.

A Liska kocham. Nie mówiłam Wam tego, ale odkąd go poznałam i widzę, jak się do mnie otwiera - śni mi się po nocach, że razem z moim psiakiem latają razem po łąkach, wszędzie mi towarzyszy... ale do czasu aż będę miała wszystkie zwierzaki, kolejny nie wchodzi w rachubę :(. A szkoda, bo gdybyście widzieli, jak on mnie dzisiaj witał w podskokach, jak się przymilał, nawet już nie odskakuje ode mnie, ale spokojnie je, nawet podkrada mi z plecaka i z palców :). Dużo w socjalce pomógł Murzynek, bo teraz prześcigają się który pierwszy przyjdzie na zawołanie. Doszło do tego, że Lisek już nawet nie czeka na moje nawoływania, ale jak tylko słyszy, że idę to biegnie tak, że mało nie pogubi łap. Jak odchodzę, on zawsze mnie odprowadza aż do zakrętu, a potem siada i się patrzy, jak odchodzę... a mnie serce się kraja...
Dzisiaj byłam ze swoim psiakiem, bo po zmroku boję się chodzić tam sama (a dzisiaj wyjątkowo przedłużył mi się trening) i o ile Murzynek niestety kozakował do mojego psa zarówno przy jedzeniu, jak i przy miziakach (mój ładnie siedział 0,5m dalej, nie zwracał na mnie uwagi, ale Murzynek niestety jest zaborczy wokół psiaków), tak Lisek po chwili oszczekiwania ładnie jadł obok mojego i nawet próbował się zaprzyjaźnić.
Niestety, Lisek wobec innych ludzi jest nieufny. Elficzkową już niby zna, ale przy niej zdarza się odskakiwać, jest ostrożny. I o ile kiedy jestem sama, zje mi czasem z ręki i nie boi się żadnych ruchów w jego stronę, tak przy np. elficzkowa traci rezon. Wobec całkiem sobie obcych totalny dzikus - to na tyle dobrze, że ktoś go nie skrzywdzi, ale mimo wszystko martwiące.

Sunia dzisiaj też mnie witała w podskokach, mój pies ją speszył, ale jednak w oczach miała radość i cieszyła się na mój widok. Gdybym była bez swojego psa (jutro będę, bo nie mam treningu, więc wpadnę do psiaków wcześniej), jestem pewna że by podeszła i powiedziała sobą "cześć, fajnie że jesteś". Zresztą dziś też zamiatała ogonem podłogę, kiedy siedziała. Ona od niedawna robi ogromne postępy. Mam wrażenie, że postęp nastąpił od czasu, gdy przyjeżdża do nich również elficzkowa - sunia zaczyna wierzyć, że ludzie są dobrzy, nie tylko Karmicielka, ale i inni. Wg mnie sunia za niedługo będzie na tyle otwarta, że żal będzie ją tu zostawiać. Być może, jak złapiemy ją na sterylkę za 2msc to umieścimy ją w DT/hoteliku? Bardzo bym o tym marzyła...

To niezwykłe obserwować, jak dzikuny zaczynają Cię rozpoznawać, kochać swoim serduszkiem i okazywać to :). Ile bym dała, by wszystkie znalazły nowy dom.

Aaa, dzisiaj Rudego nie widziałam, ale być może wystraszył się ludzi, którzy wymieniali koło w autobusie - było ich paru i nie dziwię się, że się biedny psiaczek wystraszył. Ja szczerze mówiąc też trochę poczułam się niepewnie ;).

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Żałuję, że mnie dzisiaj nie było. Ale jutro będę - zresztą musimy podać lek suni. Piszesz, że kochasz Liska, to ja napiszę, że kocham Murzynka. On musi mieć domek jak z marzeń.

Dobrze, że sunia przychodzi.  Wetka u której byłam ze swoją  kicią była oburzona sposobem załatwienia sprawy przez gminę, czyli zostawieniem suni a zabraniem maluchów.

Link to comment
Share on other sites

A wiesz, że nawet dzisiaj wracając, myślałam, że to zabawne, bo Ty czujesz chemię do Murzynka, a ja do Liska. Gdybyśmy tylko miały możliwość zaadoptować... ach, czemu nie można wygrać w Totka i mieć domu z gumy? ;)
Ja ogólnie uwielbiam zwierzęta z zawirowaną psychiką. Ktoś, kto poznał mojego kota, wie że tylko masochista by go adoptował. Więc zgłosiłam się na ochotnika... ja - co wiecej, bardzo mi to odpowiada. :) Moje tymczasy też często były stuknięte (choćby Gandzia czy Finlandia). Dlatego jakaś trudność z Liskiem wcale, a wcale mnie nie zniechęca - wręcz przeciwnie. Ale niestety, ani nie wygrałam w Totka, ani nie mam domu z gumy...

Myślę, że każdy, kto ma choć trochę jakąś empatię jest oburzony... nie rozumiem, jak można było tak sprawę załatwić. Tyle dobrego, że suni humor dopisuje, nie wygląda na przybitą. Dzisiaj, jak mnie usłyszała, wyglądała zza płotu wraz z Liskiem i Murzynkiem, po czym Lisek wybiegł mi na przeciw i zaczął radośnie szczekać oraz mnie obskakiwać, Murzynek też od razu cały uchachany od ucha do ucha wyszedł zza płotu, a sunia tak merdała ogonem, że aż latała cała dupka. I też szczekała, ale to było takie bardziej wesołe niż ze strachu :). Własnie... czy tylko ja zauważyłam, że w wyniku pomyłki płci wszystkie psiaki mają jakieś imiona, tylko sunia jest bez?

Link to comment
Share on other sites

41 minut temu, Tyś napisał:

Aaa, dzisiaj Rudego nie widziałam, ale być może wystraszył się ludzi, którzy wymieniali koło w autobusie - było ich paru i nie dziwię się, że się biedny psiaczek wystraszył. Ja szczerze mówiąc też trochę poczułam się niepewnie ;).

To miejsce po zmroku jest po prostu niebezpieczne. Gdybyś Ty i twoja znajoma w poniedziałkowy wieczór, kiedy oszczeniła się sunia, nie zaczekały aż wejdę do samochodu to miałabym ogromnego stracha.

Link to comment
Share on other sites

Nadzieja... ładnie... kiedyś nazwałam tak haszczankę, którą znalazłam na ulicy. Tyle,że nazwałam ją po... japońsku, bo miałam "fazę" na Japonię. Więc sunia nazywała się Negai.
Suzi też ładnie - i też jedną sunię bezdomną tak nazwałam. Była bardzo podobna do mojego psiaczka. Znalazłam ją w lesie, w 2012r.
Obie sunie znalazły swój dom jeszcze tego samego dnia (no kłamię, haszczanka po dobie), kiedy je znalazłam. Cud, prawda? Zwłaszcza, że mam szczęście je widzieć, jak są kochane, rozpieszczane :))) I najważniejsze - bezdzietne :). Miałam wtedy mało lat, a mimo to się udało znaleźć dobre domy. W sumie same się znalazły pocztą pantoflową - u haszczanki w sumie zadziałała zaprzyjaźniona fundacja haszcza (tam zaczynałam swoje pierwsze kroki w adopcjach: ogłaszałam, robiłam opisy), a u Suzi - dobre relacje z sąsiadami :).


Dla mnie sunia jest taka delikatna, kochana, mądra, taka kruszynka... i przydałoby się jej jakieś delikatne imię :).
Suzi mi się bardzo podoba. :)))

Link to comment
Share on other sites

Przeczytałam wątek i szczerze podziwiam Was dziewczynki za determinację i całego serducha życzę, żeby udało się to wszystko ogarnąć

i odmienić los tych wszystkich bid.

Jeszcze w kwestii laktacji u suni, wet mówił, żeby ją obserwować mimo podania leku na zatrzymanie laktacji.

Nie można mieć pewności, że jakiś stan zapalny się nie wywiąże.

Ponieważ nie ma możliwości zbadania jej dotykowo, to trzeba obserwować czy nie będzie osowiała, bez apetytu.

Gdyby coś się niepokojącego działo co by wskazywało, że choruje to trzeba by wejść z antybiotykiem.

A może się okaże po złapaniu, że sunia nie jest dzika. Oby tak było:)

A i jeszcze wet mówił, że optymalny czas na kastrację to 3 miesiące po porodzie, a  te 6 do 8 tygodni to minimum.

 

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Mysza, bardzo, bardzo Ci dziękujemy! :)
Jesteś wielka :)))) Bardzo nam pomogłaś. Pojawiłaś się wtedy, gdy miałam kryzys. Ja wszystko bardzo przezywam, żeby zasnąć od par tygodni piłam melisę i brałam leki na uspokojenie, a i to nic nie dawało. Czuję, że dzisiaj w końcu zasnę snem spokojnym, bo takiej ulgi nie czułam dawno.

Na pewno będziemy sunię obserwować. Wiadomo, że nic nie da gwarancji na zatrzymanie laktacji - niemniej jednak wierzymy, że się uda. No i to mimo wszystko najlepsza opcja. Najważniejsze, że nawet teraz jej humor dopisuje, to dobrze wróży na przyszłość. Oczywiście tak myśli mój mały rozumek ;)

Ja będę z powrotem tutaj dopiero za 4miesiące, więc nie będę mogła towarzyszyć przy łapaniu. Ale wierzę, że będzie na tyle przyzwyczajona do człowieka i do nowości, że nie będzie problemu ze złapaniem ją w klatkę. Powtórzę się, ale sunia naprawdę przez ostatnie jakieś 4tyg. zrobiła ogromne, ogromne postępy. Podchodzi do człowieka, reaguje na niego żywo, macha ogonem! A nie chowa się po kątach. Ale do niej trzeba z miłością, mówić czule, zapraszać, zachęcać. Na brutalne traktowanie, gwałtowne ruchy reaguje ucieczką - niestety, wtedy budzi się jej dzika natura. Wierzę, że do czasu sterylki będzie na tyle oswojona, że można by spróbować ją umieścić w doświadczonym DT lub hoteliku. :)

Link to comment
Share on other sites

Piszecie o chemii, no to ja czuję chemię do suni :)

Dajcie jej na imię Tina, Tinka, Tinusia.

Ja wiem, że to bardzo popularne imię na Dogo, ale tak miała na imię moja sunia, która odeszła za TM prawie 2 lata temu.

Zresztą ona nie odeszła ode mnie. Jest nadal w moim sercu, pamięci i nawet w moim nicku :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

36 minut temu, elficzkowa napisał:

To miejsce po zmroku jest po prostu niebezpieczne. Gdybyś Ty i twoja znajoma w poniedziałkowy wieczór, kiedy oszczeniła się sunia, nie zaczekały aż wejdę do samochodu to miałabym ogromnego stracha.

Niestety, wiem że jest niebezpieczne. Sama kilka razy tego doświadczyłam, a i słyszałam to i owo od znajomych, mieszkających w pobliskich blokach.

Dobrze, że byłyśmy tam we trzy, a nie np. rozeszłyśmy się wcześniej.


Dlatego lepiej po zmroku się tam nie zapuszczać w ogóle albo chociaż nie zapuszczać samemu.
Ja dzisiaj musiałam, bo one czekają na to jedzenie (i obym miała rację - także na moje odwiedziny ;) ). A nie wiem co się dzieje, ale nie widzę ostatnio śladów po Karmicicielce - mam nadzieję, że wszystko z nią dobrze i jest zdrowa... tylko to chwilowa niedyspozycja.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...