Marta/Poznan Posted January 22, 2005 Posted January 22, 2005 Roxunia została wypatrzona przez moja mame na DOGO" Psy w potrzebie" pochodzi z wieluńskiego schroniska,a teraz mieszka w Poznaniu :laugh2_2: spory kawał Polski do nas przejechała :D ale mysle,ze jest zadowolona z obrotu sprawy :megagrin: , jest juz z nami od 2 miesiecy :loveu: Quote
Madziara Posted February 2, 2005 Posted February 2, 2005 Mój Daman błąkał się po osiedlu. Koleżanka go znalazła i "wcisnęła" mi, jako, że sama już miała psa, a ja tylko zamówionego szczeniaka. Jest ze mną już 9.5 roku (w styczniu skończył 10) i ma się jeszcze w miarę dobrze. Tzn. czasem choruje (alergik pokarmowy) no i odcierpiał stratę młodszego kolegi. Ale generalnie jest OK. Suczki gojeszcze interesują :) Quote
Dorota_64 Posted February 3, 2005 Posted February 3, 2005 Moja Tofcia jest z ogłoszenia w internecie. Ogłoszenie było rozpaczliwe; "jeżeli nie rozdamy tych psów będą oddane do schroniska" :cry: Okazało sie, że jacys dobrzy ludzie znaleźli na poboczu ranna, potrąconą sukę. Zawieźli ją do weta ale pis potrzbował miejsca, żeby dojśc do siebie, więc postanowili na ten czas zająć się biedactwem. Po jakims czasie okazało sie, że suczka jest szczenna i została u nich a w nagrodę urodziała im 7 ślicznych pieseczków. Niestety ze wszystkich, chyba tylko nasza Tofcia znalazła domek. :( Quote
Madziara Posted February 3, 2005 Posted February 3, 2005 Uuu Smutna historia :( Szkoda, że tylko Tofcia znalazła dom :( Ale fajnie, że chociaż ona :) Quote
jovanna Posted February 3, 2005 Posted February 3, 2005 Moj Oskarek skundlony sznaucer olbrzymi był wzięty ze schroniska.Miał wtedy ok. 6 miesięcy, obecnie ma 12 lat.Mieszka poza domem.Ma dla siebie 300m ogrodu i dwie cieplutke budy oraz kupę wielbicieli, którzy go podkarmiają i jak się ich spytać kogo ten pies to każdy mówi "mój".Musieliśmy przez to wprowadzić dni ,kto kiedy karmi.Pilnuje w sumie 3 posesji i kiedyś dzieki niemu sąsiedzi uniknęli włamania ..To teraz im boczki nadstawia przez płotek do pieszczotek ;) a oni go rozpieszczają...Jak go przywieźlismy ze schroniska to zachorował na nosówkę .Leżał w budzie osowiały i gorączkował i myślelismy ,że nie przeżyje.Ale wyszedł z tego, tylko choruje cały czas na stawy i są okresy kiedy trzeba podawać mu zastrzyki, żeby nie cierpiał.Uciekł nam dwa razy, ale za każdym razem znaleźlismy go w schronisku.Strasznie boi się do dziś wody i facetów z kijem ,laska i pijaczków,rzucał się strasznie i wyrywał a to spory piesio...Przez to musiałam znaleźć weta który przyjeżdza do nas do domu. A mój pierwszy piesek Nero tata kupił na hali też mieszanka jagterriera.Mieszkał z nami kilka lat.Kiedyś pojechał ze mną na wieś na wakacje i tak się mu spodobało ,że nie chciał z nami wracać do domu i od tego czasu jeździlismy tam co tydzien a on czekał na nas na drodze.I zawsze wiedział kiedy będziemy a kiedy nie i nasi krewni dzięki niemu tez ;) Komicznie wyglądał w traktorze jak ktos kojarzy to w tym pojeździe jest takie dodatkowe siodełko nieduże dla pasażera i mój piesio wskakiwal do ciągnika na to siodełko i jeżdził z wujkiem po polu .A jak go zapomniał wziaść to ten zanim biegł i miedzy kolami biegał i szczekał jak oszalały...strach było patrzeć..Na dziki i zajace polował...Zginąl tragicznie ,prawdę mówiąc nikt nie wie jak.Ostatni raz go widzialam jak odprowadzil mnie do autobusu pobiegl kawałek za nim i koniec Neruś znikł ;(.... No a w domciu mam kicie wzięta ze smietnika ma juz 14 lat ,królisia juz 4 z kolei bo 2 uratowane od niechybnej smierci wydalam po jakims czasie małej kuzynce na wieś .Potem był nasz ukochany Bugs-sroka go zadziobała ,a teraz jest zbój Punia musi miec wysokie IQ hihi cwaniara..no i chomik dżungarski ,takie smieszne maleństwo...Kot go ignoruje.Jednynie nie moze przeżyć ze krolik mu jedzenia z miski wyżera ;) No i myśle ze w tym roku kupimy wymarzonego beagielka ;)..Oj i marzy sie mi jeszcze kicia niebieska rosyjska... Quote
Dorota_64 Posted February 4, 2005 Posted February 4, 2005 :lol: :lol: :lol: Stasznie śmieszna historia z psem na traktorze. Przypomina mi się jak mój poprzedni pies, Dingo jeździł ze mną "maluchem". Dingo był bardzo dużym psem, taki bardzo wymixowany ONek. Co tydzień, w piątek pakowaliśmy manele i jechaliśmy na działkę. Maluch mały ale za to dużo maneli, duży pies i zero bagażnika. Rozwiązanie było jedno: manele na tylna kanapę, a piesek, żeby mógł sobie wyglądać przez okienko, na miejsce obok kierowcy, czyli mnie. Żeby Dingunio mógł się obok mnie zmieścić, wyjmowałam przedni fotel i tam właśnie siadał mój pies. Wiem, nie było to bezpieczne :oops: ale bardzo śmiesznie wyglądało: Dingo miał łeb na wysokości mojej głowy i siedział sobie jak prawdziwy, ludzki pasażer. :wink: No, ale żeby trzymać się tematu dodam, że Dingunio był ze schroniska na Paluchu. Pojechałam tam po małą, młodą suczkę. Wiecie, żeby nie niszczyła działki i takie tam trele morele. I co? Zobaczyłam Dinga w boksie, popatrzyłam na niego, on podszedł do siatki, zamerdał ogonem, wsadził nochala w dziury siatki i patrzy. Małżonek mówi "nie - za duży i w dodatku pies", więc odeszliśmy od jego boksu. Po paru krokach obejrzałam się i zobaczyłam, że Dingo wspiął się na łapy na siatce i mocno wyciąga łeb, żeby nas zobaczyć. A po tygodniu z wielką przyjemnością patrzyłam, jak Dingo vel Fofek kopie dól na naszej działce. :D Quote
elle Posted February 8, 2005 Posted February 8, 2005 [b]Sonia.[/b] [img]http://www.ck-zone.com/~elee/zdjecia/sonia1a.jpg[/img] Urodziła się gdzieś pod lasem u jakiegoś alkoholika. Potem była zabrana jako piesek stróżujący i do towarzystwa dla stróża huty. Wtedy nie mieszkaliśmy jeszcze tutaj gdzie mieszkamy. Po bankructwie huty wynieśli się wszyscy ale o psie zapomnieli. I błąkała się. Przygarnęła ją sąsiadka mieszkająca 3 domy dalej. Dawała jej jeść ale Sonia (wtedy Landi), nie była zabezpieczona przed ciążą. No i szczeniła się biedna co pół roku. Ta pani wyjechała do Niemiec, do pracy. Została jej córka, mąż i dzieci. Wogóle jej nie karmili. Biedna Sonia oszczeniła się w norze (to była zima), szczeniaki jej przemarzły. Wyglądała strasznie i była bardzo nieufna. Zostawialiśmy jej jedzenie za ogrodzeniem. Któregoś dnia Sonia przyszła na jedzonko i już została . Jest z nami do dziś. [b]Lamia.[/b] [img]http://www.ck-zone.com/~elee/zdjecia/lamiadivel1a.jpg[/img] Któregoś wieczoru dzwoni do nas TOZ. Pani pyta czy nie chcemy suki, bo ona się dowiedziała, ze chcieliśmy wziąć ze schroniska, a jest suka w potrzebie. No i chgcieliśmy ją wziąć, bo Soni było smutno samej na podwórku. Lamia (wtedy Saba) była u zakonnic. Tam się skądś przybłąkała. Ale była traktowana okropnie. Jakś facet ją bił grabiami (jak do nas przyjechała to miała szramę pod okie, już się zagoiła), zakonnice chciały ją uśpić. Ale poszły do weterynarza i on się nie zgodził. To zamówiły jakiegoś myśliwego. Jedna z nich, ta bardziej ludzka, pożaliła się nauczycielce a ta z kolei zadzwoniła do znajomeju z TOZu. TOZ wział ją do nas w ostatniej chwili. Była bardzo chuda,zarobaczona i zapchlona. Po jakimś miesiącu się okazało, ze Lamia strasznie przytyła. No i na świat wydała potomstwo w postaci 2 szczeniaków, z tym, ze jeden urodził się martwy. Bardzo chciała go przywrócić do życia ale się nie udało. Został Niuniek (teraz Frater). Trafił w odpowiedzialne ręce (nie na łańcuch, uff). Ma 6 miesięcy i jest już wielkości dorosłego bernardyna . Wogóle to wygląda jak czarny bernardyn. [b]Lola.[/b] [img]http://www.ck-zone.com/~elee/zdjecia/lola1.jpg[/img] W nocy strasznie ujadały psy. Wstawaliśmy kilka razy ale nic nie zauważyliśmy. Szydło wyszło z worka rano. Tata wyszedł za ogrodzenie, wysypać popiół z pieca i wziął psy ze sobą. One się strasznie zinteresowały czymś przy piwnicy. Tata podszedł i okazało się, ze tym czymś jest szczeniak wielkoiści dwóch pięści. No to ją za pazuchę i do domu. Mama w szoku. No i jest u nas do dziś, bo nikt jej nie chce. Nadal szukamy jej domu. Nie wiem jak to się wszystko skończy, oby dobrze. Takie to właśnie są historie moich psów. Jest jeszce [b]Gaja[/b], seniorka, ale ona jest rasowcem (sznaucer miniaturowy biały) :). Quote
Madziara Posted February 8, 2005 Posted February 8, 2005 Elle piękna wzruszająca opowieść :) I piękne zdjęcia :) Chcemy więcej!!!!!!!!!!!!!!!!! Tylko pomniejsz je do 500x500 bo się wszystko rozjeżdża i hryja będzie :( Quote
elle Posted February 9, 2005 Posted February 9, 2005 :D Już. Wziełam na 400 :D. Właśnie nie byłam pewna w jakich rozmiarach można dawać zdjęcia :D. Teraz już będę wiedzieć a pod koniec tygodnia wszystkie będą miały nową sesję zdjęciową, bo pożyczam aparat cyfrowy :D. Quote
Miga Posted February 11, 2005 Posted February 11, 2005 Ja mojego Dina mam od koleżanki mieszkającej dwa bloki dalej. Jej suczka sznaucerka uciekła i "puściła się" ;) z bezdomnym, czarnym, wysokim, kundelekiem. Widziałam go jak miał już 2 godziny. Bacznie obserwowałam jego rozwój. Miał 6 rodzeństwa, ale był z nich najbardziej kolorowy. Hmm pewnie po którymś pokoleniu wstecz, bo jego rodzice są oboję czarni. I tak już prawie 8 lat mieszka z nami kochany kudłacz. :) Quote
AgnieszkaFarba Posted February 11, 2005 Posted February 11, 2005 Bingo urodził się w naszym domu, część jego rodzeństwa została oddana, część też pozostała i tak sobie wszystkie psy ze swoją maumuśką na czele mieszkały... 8) Quote
Dorota_64 Posted February 11, 2005 Posted February 11, 2005 prawie wszystkie nasze psy mają historię ze złym początkiem, ale z bardzo dobrym zakończeniem. Oby więcej takich opowieści :D Quote
elle Posted February 15, 2005 Posted February 15, 2005 Zgodnie z prośbą :D. Moje kundlice :D: Lamia: [img]http://www.ck-zone.com/~elee/zdjecia/dogolamia.jpg[/img] Sonia: [img]http://www.ck-zone.com/~elee/zdjecia/dogosonia.jpg[/img] Lolka: [img]http://www.ck-zone.com/~elee/zdjecia/dogololka2.jpg[/img] Quote
Glapa30 Posted July 9, 2005 Posted July 9, 2005 Z ogłoszenia zadzwoniłam, bo od kilku tygodni szukałam swojego ukochanego pieska. Zadzwoniłam, umówiłam sie i pojechałam, zanim dojechałam na miejsce to zabłądziłam, ale twrdo dążyłam do celu. W końcu mocno spóźniona dotarłam do zabitej dechami wiochy, do miejsca urodzenia mojej Soni. Zobaczyłam bardzo zaniedbane podwórko a na nim 40 psów, dorosłe i szczeniaki, wszystkie małe "ala" pinczerki. ja zadzwoniłam z ogłoszenia, żeby kupić terriera walijskiego, ale jak zobaczyłam otoczenie to wiedziałam, że nie bedzie to opisywany mi przez telefon piesek. W końcu przyniesli mi suczkę, bardzo zastraszoną, wyciagnietą z metalowego pojemnika, jak tylko ja zobaczyłam, to wiedziałam, że nie moge jej tam zostawić i mimo, że to nie był terrier to ją szybko kupiłam (za 90 zł, ale dałabym im kazde pienąidze) i odjechałam. Moja Sonia aklimatyzuje sie do nowego domu, troszczymy sie bardzo o nia i chcemy, żeby zapomniała o poprzedanich właścielach. :agrue: Quote
bo Posted July 9, 2005 Posted July 9, 2005 [b]Glapa30 [/b] powinnaś zgłosić na policję, w jakich warunkach trzymane są psy! Nalezy zabrać tym ludziom wszystkie zwierzaki, żeby nie mieli już żadnej możliwości rozmnażania :evilbat: Również TOZ powinien coś zadziałać. Quote
coztego Posted July 9, 2005 Posted July 9, 2005 [quote name='bo'][b]Glapa30 [/b] powinnaś zgłosić na policję, w jakich warunkach trzymane są psy! Nalezy zabrać tym ludziom wszystkie zwierzaki, żeby nie mieli już żadnej możliwości rozmnażania :evilbat: Również TOZ powinien coś zadziałać.[/quote] Nic dodać nic ująć! Quote
Nitencja Posted July 9, 2005 Posted July 9, 2005 Glapa30.......... to straszne?? gdzie takie psy sprzedaja??!! ZAraz trzeba bylo zglosic to odpowiednim wladzom !! :evil: Quote
Anka_1 Posted July 10, 2005 Posted July 10, 2005 Moj Szogun trafil do nas od znajomej mojej mamy.To bylo zima na gwiazdke.Mielismy juz jednego psa,tez kundelka,przygarnietego z kliniki vet.Znajoma intensywnie szukala domow dla szczeniakow no i mame namowila.Ot i cala historia:) Glapa-popieram przedmowcow-zglos to do inspektora TOZu wlasciwego dla tego okregu.Numery tel.znajdziesz na stronie intern.towarzystwa. Quote
Kosma Posted July 17, 2005 Posted July 17, 2005 Nasza Czika została nam podrzucona.Perełka jest jej córką i to tyle,jesśli chodzi o kundelki. :fadein: Quote
Gorim1 Posted July 27, 2005 Posted July 27, 2005 pierwszy mój pies trafił do nas z ulicy (niestety pięć lat temu zmarł na raka) misiek został przez nas wzięty od znajomych mojej siostry jakieś pięć lat temu a w zeszłe wakacje miałem duży problem przez dom przewinęły mi się trzy dodatkowe psy (sunia ok trzymiesięczna przywiązana do drzewa w lesie) poźniej dowiedziałem się kto tego psa przywiązał i do mojego brata trafiła kolejna sunia zabrana przezemnie od tego człowieka. a kulka cóź pierwotnie miała być dla znajomej mojej bratowej ale została już na stałe u nas. swoją drogą została zabrasna od mojej rodziny ze wsi jej jedna siostra jakiś czas temu została znaleziona w lesie pod radzyminem przywiązana do drzewa (nie wiem komu ją oddali bo bym nie wiemco tej osobie zrobił) Quote
Beff Posted August 4, 2005 Posted August 4, 2005 Jenki ja bym takich ludzi którzy piesy przywiązują do drzew chyba normalnie wlasnymi rekami zabiła!! :x nie wiem jak tak można. Moj pies ma już 7 lat. Dostałam Go jak miał zaledwie 3 m-ce. Mój wujek pracuje jako kierowca autobusu. Kiedyś gdy jechał do pobliskiej wsi zobaczył pieska błąkającego sie po lesie. Gdy wujek wysiadł z busa maleństwo podbiegło do niego. Wujek zabrał go, a że moja siostra miała akurat 18-stke udało nam sie ubłagać mamusie i przygarneliśmy szczeniaczka :) od tamtej pory jest z nami, bardzo go kochamy i on chyba odwzajemnia to uczucie, chociaz na poczatku gdy wyciągałam reke, aby go pogłaskać strasznie sie bał :( ale dalismy mu bardzo dużo miłosci i szybko zyskał do nas zaufanie :) Quote
pati_smerfek Posted August 13, 2005 Posted August 13, 2005 ja pieska przygarnęłam ze schroniska. Quote
AsTkA Posted August 23, 2005 Posted August 23, 2005 Moja psinka uciekla od wyrodnej sasiadki i zostala u nas :P Quote
proszowska79 Posted August 28, 2005 Posted August 28, 2005 Ja swoją śliczną kundelkę mam z dogomanii :lol: Zajrzałam,zobaczyłam i zakochałam się natychmiast :P [url]http://www.dogomania.pl/index.php?name=PNphpBB2&file=viewtopic&t=22023[/url] Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.