Jump to content
Dogomania

kliker


KasiaR

Recommended Posts

[quote name='puli'][I]Natomiast system komunikacyjny to coś więcej niż język. Np. stosowany przez ludzi system komunikacji za pomocą piktogramów czy "system" znaków drogowych spełnia podane przez Ciebie warunki - czy jest to język?[/I]
Nie spełnia i nie sa to "moje" warunki

[/quote]

Puli, ok, warunki nie Twoje, ale przytoczone przez Ciebie. Zresztą takich "definicyjnych" warunków jest więcej...
Ale powiedz wyraźnie, w którym miejscu "system" znaków drogowych rozmija się z podanymi przez Ciebie warunkami?

Przepraszam, że odbiegam od tematu wątku...

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 2.3k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Na mój chłopski rozum,to są obrazki wyrażające jakieś umowne treści. Próba skróconego zapisu jakiejś informacji/przekazu i tyle. Gdzie tu miejsce na rozmowę i kreatywność?
[SIZE=1]Dogo rusza sie tak mułowato,że chyba muszę na razie zrezygnować z tych fajnych rozmówek,bo "nie mozna znaleźć serwera",albo mi posty uciekają...... [/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='puli'][quote name='Marmasza'][I]Tak tylko, że lingwistyczna definicja języka (naturalnego) podana przez Chomsky'ego jest nieco inna: język jest nieskończonym zbiorem zdań generowanych za pomocą skończonej liczby[/I] [I]reguł i słów[/I].
Ta definicja nijak sie ma do praktyki.Język jest zmienny i [B]produktywny[/B] -powstają wciąż nowe słowa na określenie nowych zjawisk i rzeczy.

[I]Ponadto Chomsky twierdził, że umiejętność uczenia się jezyka jest wrodzona. Dokładniej chodzi o fakt, iż podstawowy system gramatyczny jest wrodzony i dzięki temu dzieci są w stanie w krótkim czasie nauczyć się poprawnie posługiwać językiem.[/I]
To,co mogło sie wydawac słuszne w 1957 r jest w obliczu dzisiejszej wiedzy nielogiczne. (pisałam wczesniej)
[/quote]

1. To, że język jest zmienny i powstają nowe słowa nie oznacza, że ich możliwa liczba jest nieskończona. Jest skończona co wynika na wprost z faktu, że słowo składa się z głosek (a tych jest ograniczona ilość) i że każde słowo zawiera skończoną liczbę głosek (inaczej nie można by go wymówić). Tym samym liczba słów (wariacji głosek) jest skończona - zwłaszcza, że bierzemy pod uwagę tylko sensowne połączenia.

2. Ostatnie praca Chomsky'ego na ten temat została wydana w 1986 roku (Knowledge of language), ponadto podobną teorię ogłosił S.Pinker w 1989 (podpartą analizą matematyczną). A więc nie są to takie "stare" teorie.

Ale skończmy z tym odległym od głownych rozważań tematem - chyba, że ktoś chce porozmawiać o komunikacji pies-człowiek...

PS. Jesli zaś chodzi o Chomsky'ego, to podał on, moim zdaniem piękny, przykład zdania w pełni gramatycznego acz... zupełnie bezsensownego: "Bezbarwne zielone idee wściekle śpią". To tak na marginesie "twórczej kreatywności" :lol:

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Marmasza[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Zdanie zacytowane przez Ciebie, faktycznie nie ma sensu, ale właśnie jest dowodem na to, że język jako system jest sztuką. Można się nim bawić tak jak malarz bawi się barwami, czy muzyk dźwiękami.[/SIZE][/FONT]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Weź pod uwagę twórczość Skamandrytów. Niektóre wiersze Witkacego, Gombrowicza, Gałczyńskiego, Mrożka, czy wielu innych, są pozbawione sensu dokładnie tak jak w „Twoim” zdaniu „[COLOR=black]Bezbarwne zielone idee wściekle śpią". Jeżeli więc uznamy język jako narzędzie sztuki (a według mnie tym on jest), to nie można traktować go tylko jako formy komunikacji, czyli tak jak Ty go traktujesz powtarzając za Chomskym. [/COLOR][/FONT][/SIZE]
[COLOR=black][SIZE=3][FONT=Times New Roman]Bo nie komunikacja była ścisłym powodem powstania języków, a to, że kiedyś tam człowiek postanowił treść ubrać w formę. Czyli nie tylko chciał przekazywać, ale również opowiadać.[/FONT][/SIZE][/COLOR]
[COLOR=black][SIZE=3][FONT=Times New Roman]Źródeł języka nie należy szukać na polowaniach, tylko przy wieczornych ogniskach pierwszych wspólnot ludzkich.[/FONT][/SIZE][/COLOR]
[COLOR=black][SIZE=3][FONT=Times New Roman]Według mnie, więc nieporozumieniem jest stosowanie definicji lingwistycznych w odniesieniu do mowy zwierząt. Pytanie, co jest językiem, w przypadku zwierząt, nie ma najmniejszego sensu.[/FONT][/SIZE][/COLOR]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Zbyszek'][COLOR=black][SIZE=3][FONT=Times New Roman]Według mnie, więc nieporozumieniem jest stosowanie definicji lingwistycznych w odniesieniu do mowy zwierząt. Pytanie, co jest językiem, w przypadku zwierząt, nie ma najmniejszego sensu.[/FONT][/SIZE][/COLOR]
[/quote]

I to właśnie cały czas powtarzam :)
Dlatego też mówię (piszę) o "systemach komunikacyjnych" u zwierząt - gdyż tylko tę komunikacyjną funkcję "języka" zwierząt jesteśmy w stanie obserwować i badać a w konsekwencji zrozumieć. A czy "tam istnieje coś więcej" jest poza naszym poznaniem, przynajmniej na razie.
I dlatego bardziej interesuje mnie "komunikacyjna" strona relacji pies-człowiek niż próba "zbadania" co pies myśli machając ogonem (zauważmy, że "co pies mysli" znaczy zupełnie co innego niż "dlaczego pies...").

Zauważmy, że komunikacja pies-człowiek wcale nie jest prosta i łatwa do określenia. Pies żyje w innym "wymiarze" niż my i stąd wiele niezrozumienia. I niestety zarówno pies nie jest w stanie w pełni "pojąć" naszego języka jak i my nie możemy odbierać wszystkich psich sygnałów.
Na szczęście pies jest na tyle elastyczny a my inteligentni, że możemy dojść do pewnego zrozumienia i porozumienia, acz zawsze istnieje ryzyko konfliktu na tle wzajemnego niezrozumienia. Czasem "wysyłamy" do psa sygnały (częściowo świadomie częściowo nieświadomie) w różnych wymiarach, które są sprzeczne i powodują zamieszanie u naszego psiego odbiorcy. Podobnie nie potrafiąc odebrać wszystkich subtelności psich sygnałów błędnie interpretujemy to co odebraliśmy i nasze zachowanie staje w wyraźnej sprzeczności z psimi oczekiwaniami. I konflikt gotowy, niestety... Dlatego tak ważna jest moim zdaniem wiedza o psiej komunikacji w układzie pies-człowiek. Wiedza, którą niestety niewielu posiada, a co gorsza prawie nikt nie uczy. A przecież wydawać by się mogło, że od tego powienien zaczynać się np. każdy kurs grupowego szkolenia psów. A i wprowadzenie tych zagadnień do programu "przyrody" w szkołach też by tylko uatrakcyjniło naukę. Bo o wiele ciekawsze (a i praktyczniejszym też) jest uczenie się o "języku" naszego psa niż przysłowiowa budowa pantofelka, którego prawie nikt na oczy nie widział.

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Times New Roman][SIZE=3]No tak, w pewnym sensie masz racje. Ale już sam fakt komunikacji stwarza domniemanie, że pies musi być świadomy tego, że „on wie coś, czego nie wie ten drugi”. A to, że pies swoje zachowanie uzależnia od „udzielonej odpowiedzi” na oferowane sygnały, każe nam przypuszczać, że jest on świadomy, że „ten drugi wie to, czego on nie wie”. [/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Tego typu świadomość jest (według mnie) dowodem na to, że jednak [B]„istnieje coś więcej”[/B]. [/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Nie jesteśmy w stanie poznać tego, co pies myśli w tym samym zakresie, jak poznanie przez nas myśli drugiego człowieka. Jednak treść myśli innego osobnika (w pewnym stopniu), poznajemy na podstawie jego zachowania i reakcji. Czyli na przykład - widząc reakcję innej osoby podczas spotkania z nami, możemy być pewni, że ten ktoś cieszy się z tego, że nas spotkał, lub wprost przeciwnie. Na podstawie tychże reakcji, możemy upewnić się również, że osoba rozumie, co do niej mówimy, czy nie rozumie, słucha nas, czy nie słucha, czy nas lekceważy, szanuje, lubi, nienawidzi i tak dalej. [/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Możemy poznać też nastrój drugiej osoby, jej humor oraz jej ogólny stan psychiczny.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3]Obserwując reakcje drugiego osobnika, możemy zrozumieć nie tylko, [B]dlaczego[/B] zachowuje się on w ten a nie inny sposób, ale również, do pewnego stopnia, poznajemy,[B] co on myśli. [/B]Przynajmniej na tyle, że widzimy, że w ogóle myśli :lol: ;) .[/SIZE][/FONT]
[SIZE=3][FONT=Times New Roman]Co do reszty Twojej wypowiedzi, czyli „…[I][COLOR=black]Na szczęście pies jest na tyle elastyczny a my inteligentni, że możemy dojść do pewnego zrozumienia i porozumienia, acz zawsze istnieje ryzyko konfliktu na tle wzajemnego niezrozumienia. Czasem "wysyłamy" do psa sygnały (częściowo świadomie częściowo nieświadomie) w różnych wymiarach, które są sprzeczne i powodują zamieszanie u naszego psiego odbiorcy. Podobnie nie potrafiąc odebrać wszystkich subtelności psich sygnałów błędnie interpretujemy to, co odebraliśmy i nasze zachowanie staje w wyraźnej sprzeczności z psimi oczekiwaniami. I konflikt gotowy, niestety... Dlatego tak ważna jest moim zdaniem wiedza o psiej komunikacji w układzie pies-człowiek. Wiedza, którą niestety niewielu posiada, a co gorsza prawie nikt nie uczy. A przecież wydawać by się mogło, że od tego powinien zaczynać się np. każdy kurs grupowego szkolenia psów. A i wprowadzenie tych zagadnień do programu "przyrody" w szkołach też by tylko uatrakcyjniło naukę. Bo o wiele ciekawsze (a i praktyczniejszym też) jest uczenie się o "języku" naszego psa niż przysłowiowa budowa pantofelka, którego prawie nikt na oczy nie widział…” [/COLOR][/I][COLOR=black]Zgadzam się z tym w zupełności i podpisuję się pod tym obiema rękami :lol: :multi: .[/COLOR][/FONT][/SIZE]
[FONT=Times New Roman][SIZE=3] [/SIZE][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

hmm.. moja rada - kliknij dokladnie wtedy kiedy trzyma ja jeszcze w pyszczku i dajesz smakolyk (klik/smakolyk). Stopniowo opozniaj klikniecie:) Jezeli nadal wypuszcza to 1) albo za pozno klikasz (w niewlasciwym momencie) 2) albo za szybko chcesz przejsc do kolejnego etapu a nie ma jeszcze wyuczonego poprzedniego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nathaniel']Aport.
Z piłeczki przerzuciłam sie na rękawiczki (bo to chętniej do pyska bierze).
W martwym punkcie jestem. Bo pies bierze z ręki rękawiczki do pyska i zaraz wypluwa. Nie mam pomyslu jak to przedłużyć. :placz:[/quote]

To częsty problem. Podawaj mu tak, żeby musiał się po nią wyciągnąć, a nawet unieść na łapach. Wtedy opadając, nie będzie myślał o puszczeniu i będziesz miała co kliknąć. Potem powinno pójść z górki ;-) Ale powiem Ci, że my klikerowego aportu też jeszcze nie mamy.

Link to comment
Share on other sites

Wedlug mnie bardzo wazne jest nauczenie psa, ze odbieramy mu przedmiot prosto z pyska, a nie podnosimy z podlogi. Osiagamy w ten sposob nastepujace rzeczy 1. unikamy utrwalania plucia, 2. odwrazliwiamy na ruchy naszej reki 3. z dotyku pod pyskiem robimy "uwarunkoawny bodziec wzmacniajacy', czyli cos co pies zacznie lubic i na co bedzie czekac.

Dlatego wg mnie warto oddzielnie pocwiczyc kladzenie przez psa pyska na nasza dlon lub klikanie podczas dotykania psa glaszczacym ruchem pyska od spodu i fafli.

Nastepny etap to trzymanie przez psa aportu i odbieranie w ten zrytualizowany juz sposob.. Powinno pomoc na "stanie w miejscu".

Link to comment
Share on other sites

hm...fish ,nie wiem czy pamietasz nie tak dawna dyskusje na klikerze o tym wlasnie ,gdzie mowiono mi zeby nie odbierac psu.Nie uczyc ,szczegolnie na poczatku ,ze nasza dlon ma cos wspolnego z zakonczeniem aportu.
Ja dosc szybko pokonałam u Bianki plucie klikajac kiedy glowa z aporetm byal nisko nad ziemia,w fazie podnoszenie ( a wiec i zaciskania zebow) .A dwa to oddzielnie klikalam tylko wtedy kiedy zabawka wyladowala w moim reku.To połaczone dało mi upragnione przedluzenie trzymania.
Inna rzecz ktora sie zmagam to podgryzanie i tu doprawdy nie wiem co moze pomoc.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Romas']hm...fish ,nie wiem czy pamietasz nie tak dawna dyskusje na klikerze o tym wlasnie ,gdzie mowiono mi zeby nie odbierac psu.Nie uczyc ,szczegolnie na poczatku ,ze nasza dlon ma cos wspolnego z zakonczeniem aportu.[/quote]
Nie czytalam, a poza tym, uwazam, ze jesli ktos od dawna stoi w miejscu to moze sprobowac czegos nowego..

Odbieranie z pyska to byla jedna z pierwszych rzeczy, jakich uczylam malego Gifa pod katem aportu, i nauczyl sie b. ladnie. Poza tym, sam wielki :modla:Morgan Spector pisze, zeby od poczatku odbierac aport, zeby pies nie wdrazal sie w pluciu...

[quote name='Romas']Inna rzecz ktora sie zmagam to podgryzanie i tu doprawdy nie wiem co moze pomoc.[/quote]
Czesto pomaga klikanie za branie przednimi zebami (klami) i trzymanie tam, a nie przerzucanie na trzonowce.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nathaniel']Aport.
Bo pies bierze z ręki rękawiczki do pyska i zaraz wypluwa. Nie mam pomyslu jak to przedłużyć. :placz:[/quote]

Ja od początku kształtuję branie aportu z ziemi (podłogi).
Moim zdaniem w ten sposób pies szybciej się uczy "o co mi chodzi".

Link to comment
Share on other sites

Wika pluje niezaleznie czy podnosi z podlogi czy bierze z reki. Przy czym jesli aport lezy dalej, to przynosi, po czym jak jest tuz przy mnie to pluje. Nie ma mowy zeby stala z nim chwile nieruchomo, nie mowiac o siedzeniu.

Teraz zaczelam podawac jej z gory, idzie to wolno bo cwiczymy rzadko i krotko :-)

A z kladzeniem pyska na reke tez moze sprobujemy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marmasza']Ja od początku kształtuję branie aportu z ziemi (podłogi).
Moim zdaniem w ten sposób pies szybciej się uczy "o co mi chodzi".[/quote]

On z ziemi wogóle tego brac nie chciał.

Ale wymyśliłam sposób, poprostu rękawiczki trzymam nad jego głową, musi po nie sięgnąć, czyli robi pozycje na kształt "poproś" i opada do siadu dopiero jak usiądzie to wypuszcza, choć klik był zaraz po wzięciu w zęby :loveu:

Link to comment
Share on other sites

nam na stanie w miejscu (wlasnie nie mglismy przedluzyc trzymania) pomoglo konsekwentne liczenie 'pieskow' (je-den-pie-sek-dwa-pie-ski itd) pocaawszy od pirwszej sylaby stopniowo przedluzajac jesli na danym etapie moglam klikac, po prostu liczylam jeden piesek - patrze - trzyma - klikam - nie trzyma - nie klikam - ponawiamy probe itd i teraz dosc dlugo potrafi trzymac koszyczek, aportuje go i skacze nawwet z nim przez niskie hopki

zas mam pytanie jak mozna wyeliminowac wracanie z koziolkiem z przystankami... tzn on wraca dosc niepewnie, jakby sie bal ze ten koziolek zaraz go zaatakuje i co chwila (roznie, czasem przyniesie od razu czasem z 1 a czasem z 3 postojami) zatrzymuje sie kladzie koziolek na ziemi i bierze od nowa i wraca do mnie...;/

Link to comment
Share on other sites

[quote name='madzior_ka']zas mam pytanie jak mozna wyeliminowac wracanie z koziolkiem z przystankami... [/quote]
Jesli to jest pytanie do mnie, to po pierwsze, pobawilabym sie z psem w "zgubil sie piesek", czyli odwracam sie od psa i mowie "ojej, gdzie jest piesek?", po czym klik za pojawienie sie psa w zasiegu mojego wzroku (czyli gdy np. wystawi leb zza mojego kolana). Potem juz nic nie mowie, tylko moje odwrocenie sie plecami jest dla psa sygnalem, zeby szybko do mnie podbiec.

Nastepnie, rzucasz aport, gdy pies go chwyci, odwroc sie i zacznij psu "uciekac", czekajac az on zrowna sie z Toba, wtedy albo K/s i wyplucie, albo szybkie odebranie aportu i smakolyk w zamian. Aby nie popsuc, najpierw lepiej to cwiczyc na aporcie ze sznurka.

Celem tego cwiczenia jest wyeliminowanie potencjalnej przyczyny wolnego czy przerywanego aportowania - pies czuje sie niepewnie podchodzac en face do przewodnika. Latwiej mu podejsc od tylu.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Sposoby sa rozne, ja uczylam moje psy, ze celem pracy jest przyniesienie aportu i czekanie az odbiore, a nagroda, to zaleznie od etapu szkolenia wyrzucenie aportu ponowne po odebraniu z pozycji stoj, lub nagroda - smakolyk po odebraniu z pozycji siad i przyjeciu przez psa pozycji noga.

Najpierw obudzenie pasji przynoszenia, zrozumienie celu pracy, potem wytrzymywanie nie tylko siedzenia z aportem ale i zmian pozycji z aportem trzymanym caly czas bez podgryzania, nawet gdy na koncowki aportu trzymanego przez psa klade kawalki smakoli.

Przy zaczynaniu od rozbudzania pasji jedynym problem bywa zbyt szybki powrot - psu jest trudno wyhamowac z nadmiaru entuzjazmu...

Ale wole dostac aportem od hamujacego przede mna raptownie psa niz widziec powolny powrot.
Zaden z moich psow nie czul sie niepewnie w pozycji frontalnej przede mna - tak dalece czuly sie pewne w kontakcie bezposrednim, ze moj poprzedni pies probowal samorzutnie oddawac mi aport metoda usta-usta. To juz bylo nieco ryzykowne gdy rozpedzony pies w wyskoku usilowal oddac mi aport do ust...

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska']

Najpierw obudzenie pasji przynoszenia, zrozumienie celu pracy, potem wytrzymywanie nie tylko siedzenia z aportem ale i zmian pozycji z aportem trzymanym caly czas bez podgryzania, nawet gdy na koncowki aportu trzymanego przez psa klade kawalki smakoli.

Przy zaczynaniu od rozbudzania pasji jedynym problem bywa zbyt szybki powrot - psu jest trudno wyhamowac z nadmiaru entuzjazmu...

Ale wole dostac aportem od hamujacego przede mna raptownie psa niz widziec powolny powrot.
Zofia[/quote]
Z tym rozbudzaniem to sie nie popisałam. Suki biegna z aportem z 5 razy. potem jedna sie zaczyna wlec niezaleznie od tego, co zrobie ,żeby ja zmotywować.Z drugą tez musze uwazać,zeby przerwać zanim ona da mi do zrozumienia ze to nudne juz...Z dziesiatym razem stwierdza,ze lepiej sie zając czymś innym.

Link to comment
Share on other sites

dzięki za rady na pweno wykorzystam

[QUOTE]
Celem tego cwiczenia jest wyeliminowanie potencjalnej przyczyny wolnego czy przerywanego aportowania - pies czuje sie niepewnie podchodzac en face do przewodnika. Latwiej mu podejsc od tylu.
[/QUOTE]

będę próbowała chociaż zastanawiam sie czy wlasnie w tym jest rzecz czy nie w czyms innym, bo z innym aportem (koszyczkiem na ktorym zaczynalismy) biegnie sliczni wesołym kłusikiem bez zadnych postojów, które nigdy mu sie nie zdarzały, potem czeka az odbiore cały czas energicznie i chętnie, zas gdy zaczelismy cwiczyc na koziołku ogólnie problemem było dla troche niepewnego nowych rzeczy Denisa to ze koziołek stuka o ziemie (do tej pory nie cwicze na asfalcie ani na parkiecie tylko na dywanie i trawie bo jak mu nawet poloze na betonie a on potem go bierze i jakby mu upadl to juz w ogole przez kolejna sesje sie go boi wziac....;/ bo stuknal o podloge), ze jest ciezszy niz koszyczek itd, po koziolek biegnie bardzo chetnie, a zreszta co ja bede pisac, zobaczcie sami jak bylo jeszcze nie tak dawno ---> [URL]http://youtube.com/watch?v=BS3aRVJvJ6M[/URL] (tu akirat udalo sie bez postojow) a tak było jakis czas temu jak zaczynalismy --> [URL]http://youtube.com/watch?v=ZmqqaMKST9w[/URL] jednak wciąż choć rzadziej pojawiają nam się takie przystanki, ale jak widac na pierwszym filmiku sa tez udane powroty... pozostaje nam nic tylko cwczyc:) a teraz snieg dodatkowo to utrudnia ale damy rade;)

Ps. a tu bonusik: aport koszyczka ze skokiem (pierwsza sesja z hopką) --> [url]http://www.youtube.com/watch?v=WdAdJF8OAGg[/url]

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]
Z tym rozbudzaniem to sie nie popisałam. Suki biegna z aportem z 5 razy. potem jedna sie zaczyna wlec niezaleznie od tego, co zrobie ,żeby ja zmotywować.Z drugą tez musze uwazać,zeby przerwać zanim ona da mi do zrozumienia ze to nudne juz...Z dziesiatym razem stwierdza,ze lepiej sie zając czymś innym.
[/QUOTE]
moim zdaniem za dużo powtórek, rób tyle żevy nie zdazyuły się zmęczyć i znudzić góra 2-3 powrótki za jednym razem raz dziennie z super smakami a zobaczysz jakie będa zmotywane...!!!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='madzior_ka']moim zdaniem za dużo powtórek, rób tyle żevy nie zdazyuły się zmęczyć i znudzić góra 2-3 powrótki za jednym razem raz dziennie z super smakami a zobaczysz jakie będa zmotywane...!!![/quote]
No i tak robię,ale z zazdrościa patrze na psiaki,które chcą aportowac do omdlenia i nigdy nie maja dość.Od czasu do czasu sprawdzam jak długo sa zainteresowane,ale te kudły moje bardzo szybko sie nudza kazdym zajęciem i wciąż czekaja na nowe propozycje.Jak nic im nie oferuję to najciekawszym zajęciem jest oszczekanie i pacyfikowanie wszystkiego,co sie pojawi w zasiegu wzroku...A mnie brakuje koncepcji na wypełnienie im czasu.

Link to comment
Share on other sites

dla jednego psa aportowanie jest nagrodą, kochają to i moga robić to non stop, zaś dla innych jest to zwyczajne ćwiczenie jak siad, czy waruj które powtarzane w nieskończoność kiedyś się znudzi, dlatgo jeśli twoje psy )tak samo zteszta jak mój) należą do drugiego typu to nie warto sprawdzać jak długo są zmotywowane ale kończyć w momencie gdy są najbardziej chętne i gdy najbardziej chcą a wtedy czujhąc niedosyt każda sesje będą zaczynały jeszcze chętniejsze do praxy o czym mniej, czym lepsze nagrody tym lepsza motywacja:) [[heh.. ale to łątwe w teori]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...