Jump to content
Dogomania

Zakocona galeria Poświaty


Poświata

Recommended Posts

  • Replies 8.1k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

A ja będę miała wiosną!! Druga połowa się zgodziła!! i przegląda kocie strony :) :lol: :lol: :lol:

Tynka brawo!!!

A drugą połowe masz suuuper, że się zgodził bez większego marudzenia.

Wiesz już na jaką rasę się zdecydujesz?

Kkrzysiu perska kociczka w nowej fryzurze wygląda odjazdowo. Czy to przez przypadek czy ze względów pielęgnacyjnych tak się nosi :P ?

Olund Dymcio został wycałowany :P .

Link to comment
Share on other sites

U nas narazie taki obrazek, jak kotecek u pancia na kolankach raczej nie grozi. TZ ciągle w rozjazdach, kot nie ma kiedy oswoić się z "obcym" w domu.

Poza tym Dymcio jakoś nie poleguje na kolankach tylko blisko, pod ręką.

A największą ochotę na mizianie ma o 5:oo rano, wskakuje do łóżka odpala motorek i spać nie daje.

Wypieszczochany uwala się na kołdrę i idzie jeszcze z godzinkę dospać :P .

A najśmieszniejsze jest to, że ja zamiłowany śpioch, nawet nie jestem zła o te ranne pobudki :roll: :P .

Link to comment
Share on other sites

Dymcio pierwszą część nocy spędza pod łóżkiem.

Potem jak go kości rozbolą od twardej podłogi, to przenosi się na miękkie łóżeczko, ale zanim zaśnie to musi pańcię obudzić do miziania. A jak już się wyśpi, to przeważnie zaczyna kombinować o 5:oo, 6:oo rano, poluje na kołderkę, gryzie swojego pajacyka, łazi po parapecie, zaczyna chrupać swoje żarełko i milion innych ważnych spraw załatwia.

I taki ożywiony jest do ok. 10:oo.

A potem zaczyna posypiać, zmieniając miejsca i układając się zawsze tam gdzie ktoś akurat przycupnie :P .

Link to comment
Share on other sites

Za to śmiesznie jest jak rano drzwi otwieram. Wybiegają na dwór trzy rudzielce. Truskawek dzielnie towarzyszy Lence i Irydkowi. Troszku jest mniejszy, ale to nie szkodzi.

A dzisiaj psy wykopały mały dołek a Truskawek wlazł i tam nasikał :D

Link to comment
Share on other sites

Beata@Poswiata, czy Dymek, ten cudowny kociak, wychodzi na zewnatrz domu ?

Domniemywam, ze na razie nie, ale w przyszlosci ? :D

No niestety nie. Dymcio bedzie 100% kotem domowym.

Mieszkamy w bloczysku, przy bardzo ruchliwej ulicy i na dodatek stacji benzynowej. Nie ma zupełnie warunków i możliwości wypuszczania kociaka. Niebawem planuję mały remoncik na balkonie + ogrodzenie go siatką i to będzie musiało Dymkowi wystarczyć.

Link to comment
Share on other sites

hahah a jakbyscie widziały kocicę mojej siostry jak czasem u mnie jest na kilka dni - Luna jej nie wpuszcza na swój teren = do mojego pokoju, ale że w nocy Luna śpi jak zabita ze mną, a kocica jak to kocica jak chce to potrafi się skradać i wsmyknie się do mnie na łóżko w inny kąt niż Luna i śpimy tak we trzy a ja się rano buudzę zasmarkana i zapuchnięta a Luna się rano budzi ze szczeną na ziemi że przegapiła :lol:

Link to comment
Share on other sites

Gospodyni topicu mnie 'zawezwała' na dzielenie się doświadczeniami kocio-psimi, a skoro jestem spóźniona o kilkadziesiąt stron to z konieczności w skrócie:

1. kotki są dwie, czarne 'europejki' (dachowce wg. definicji ksiązeczki zdrowia :lol: ) , siostry z miotu, Nikita i Tanita, wyglądają jak dwie krople wody (na 'co lepszych' imprezach u nas niektórzy goście pytali się, czy koty są dwa, czy juz powinni iść do domu ;)), charakterologicznie nie mają ze sobą nic wspólnego - Nikita to odważny łobuz, kocha właściwie tylko mnie i brzydzi się namolnymi pieszczotami, jak ktos jej się nie podoba nie ma u niej szans i już. Tanita to tchórz ostatni i z tego strachu (to moja teoria ;)) przymila i przytula sie do każdego, dałaby się zagłaskac na śmierć, więc w chwilach uniesienia robię z niej 'kota rozetowego' ponieważ jest zaprzeczeniem teorii, że kot nie lubi glaskania pod włos - ona kocha każdy dotyk :o

2. kiedy kocice miały 1,5 roku pojawił sie pies gówniarz :D który jako miłośnik wszystkich i wszystkiego postanowił najpierw zaprzyjaźnić się z kotkami. Tanita wiała ile sił w nogach, Nikita waliła po pysku ile wlazło. Okres szram a'la Bruce Lee na pysiu Rasty, aksamitnych uszu z kropelkami krwi i moich zawałów serca (że zabiją mi sukę) trwał krótko. Potem sytuacja się unormowała i trwa do dziś - Nikita prawie zawsze jest z psem na dystans, niby chłodno, ale śpią razem, za to Tanita kiedy tylko 'napadnie' ją potrzeba dotyku leci do psa i się z nią 'mizia'. Obie wersje kontaktów międzygatunkowych suka znosi ze stoickim spokojem i obie kotki uwielbia 8)

Jak mi się coś przypomni będę dodawać...

Link to comment
Share on other sites

Dymcio bedzie 100% kotem domowym ...
Pytałam, bo jak wiadomo kot jest zwierzakiem wszędobylskim.

Z jednej strony szkoda, ze nie zazna natury, a z drugiej może to i dobrze, bo będzie stale na oku. :D

Jestem pewna, że przyjdzie czas kiedy zechcecie chociaż w szeleczkach i na smyczce go wyprowadzić. :D

Adda, ze można we Francji wchodzić WSZEDZIE z psem to jednak nieprawda. :roll:

Na drzwiach wielu sklepów, czy lokali znajdziesz naklejki z wizerunkiem psa i podpisem : Czekam na zewnątrz.

Jest np zakaz wstępu na plaże strzeżone, po parkach można prowadzić psy tylko na smyczy.

Wszystko jest jednak kwestią okoliczności i ludzi akurat się tam znajdujących.

Zostawiwszy raz sunie pod drzwiami apteki, zostałam poproszona o wprowadzenie jej do środka, mimo, ze stosowna tabliczka na drzwiach widniala :wink:

We Francji panuje w sumie duża tolerancja, mentalność ludzi jest bardziej chyba nastawiona na chęć jak najbardziej zgodnego współżycia niz w Polsce.

Jeżdżę na spacerki z moja psica na okoliczne jeziorka, których brzegi są zaadaptowane na potrzeby spacerowiczów i tam już na parkingu stoi tablica, ze psy mogą być wyprowadzane tylko na smyczy.

Ja się do tego nie stosuje :oops: , wychodząc z założenia, ze skoro moja suczka agresywna nie jest, wiec nie stanowi zagrożenia dla innych. :wink:

Faktem jest ze gdy tylko ktoś zbliża się do nas biorę ja na smycz albo przytrzymuje za obrożę czekając az ludzie przejdą.

Często nie musze nawet tego robić. Ona na każde zawołanie przybiega do mnie i grzecznie siada na komendę. To ludziom wystarcza, maja do mnie i psa zaufanie.

Swoja psice mam już ponad dwa lata. Jak do tej pory nie miałam ani razu okazji spotkać się jakimkolwiek nieprzychylnym komentarzem.

A psica już w rożnych miejscach ze mną bywała. W czasie wakacji np zabrałam ją ze sobą (bo nie miałam gdzie zostawić) na turniej pingla odbywający się na sali z 24 – stołami. :D

Wzięłam ją ze świętym przekonaniem, że na sale się wcisnę.

Wcale nie było to trudne i zostało całkowicie przez wszystkich, a przede wszystkim organizatorów zaakceptowane. :D

Ona jest szalenie posłuszna, dostała komendę leżeć cicho pod krzesłem i się do tego stosowała, nawet pod moja nieobecność.

Najśmieszniejsze jest to że w następnym tygodniu na sali oprócz mojej psicy były również dwa inne czworonogi. :lol:

Wszystkim powtarzam, ze posluszny i dobrze ulozony pies to skarb :wink:

Link to comment
Share on other sites

Pytałam, bo jak wiadomo kot jest zwierzakiem wszędobylskim.

Z jednej strony szkoda, ze nie zazna natury, a z drugiej może to i dobrze, bo będzie stale na oku. :D

I tu się muszę nie zgodzić - dotyczy to wyłącznie wychodzenia na zewnatrz. Kicie zaczęły mieszkać z nami w wynajmowanym mieszkaniu, stara kamienica, ostatnie piętro, mniej więcej 5 pietro 'normalnych' gabarytów. Ponieważ były niezmiernie zainteresowane widokiem za oknem (trzeba dodać, że cały budynek porośnięty był dzikim winem, więc 'działo się' niemało...) mój przyszły teść zainstalował nam w oknie siatkową ramę, żeby maluchy nie wypadły.

Ale nie minęło dużo czasu i zamieszkaliśmy na wsi u siebie, na niskim pierwszym pietrze. Bardzo się bałam, że panny będą wędrować na spacery, zwłaszcza, że balkon duży i naprawdę nisko... Ciągle patrzyłam jak wybiegały na dwór albo siadały na barierce... i nic! Teraz po pięciu latach mieszkania tutaj i zostawiania kotom pełnego wyboru (bo zaszczepione i wysterylizowane, a teren zamknięty) wiem, że absolutnie nigdzie się nie wybierają, choć teoretycznie mogą. No chyba, że na klatkę schodową. Ale spacery tam to zupełnie inna historia...

I jeszcze kilka fotek archiwalnych (z czasów kiedy mieszkaliśmy w mega wysokim mieszkaniu i w dodatku z firankami):

Idziesz tak wysoko... no sama nie wiem...

pofirance_01.jpg

No dobra, ale nie zostawiaj mnie samej...

pofirance_02.jpg

Link to comment
Share on other sites

Adda, ze można we Francji wchodzić WSZEDZIE z psem to jednak nieprawda. :roll:

Spytałam dlatego, że kiedyś chodziła ze mną na szkolenie pewna pani, która bywała we Francji i tak mi powiedziała. Że Francja jest zapsiona, znaczy jest dużo piesków i Francuzi są bardzo tolerancyjni, lubią psy i nie stwarzają problemów.

Natomiast moja koleżanka, która mieszkała 2 lata w Paryżu mówiła, że na chodnikach jest mnóstwo odchodów psich. Po prostu służby porządkowe nie nadążają ze sprzątaniem i trzeba bardzo uważać, żeby nie wdepnąć.

A właściciele nie sprzątają po swoich pupilach?

Link to comment
Share on other sites

Urocze sa zdjecia kociakow na firankach. :D

Pomimo ryzyka zniszczen zawsze mialam radoche patrzac jak moje sie wlasnie tak wspinaly :lol:

Jeden z glodomorow nie mogac sie doczekac swojej miski z papusiem, ktora szykowalam przy zlewie, bez pardonu wlazil po mojej nodze, zeby lepiej widziec co robie ? :lol:

Moje doświadczenia z kotem wyglądają następująco.

Wzięliśmy kociaka (europejskiego) gdy mieszkaliśmy na 12 piętrze.

W takich warunkach kot „skazany” był na pozostawanie w domu.

Zdecydowaliśmy się na kota z tego względu, ze mieliśmy w perspektywie zamieszkanie w następnym roku w domu z ogrodem.

Kot nie zaznał natury przez około rok, w tym czasie został wysterylizowany i zaszczepiony. Po przeprowadzce pomimo wolnego dostępu do ogrodu za żadne skarby nie chciał wyjść na zewnątrz. Po dwóch miesiącach odważył się wysunąć kilka metrów przyklejony do ściany. Każde najmniejsze zaniepokojenie sprawiało, ze pędem zwiewał do domu.

Strach przed zewnętrzem wynikał z jego nieznajomości i myślę, że był całkowicie uzasadniony.

Czas zrobił jednak swoje, powoli oswoił się z przestrzenia i co najważniejsze poznał zasady panujące w kociej społeczności. Niestety po dwóch latach został potracony przez samochód.

Jovka, twoje koty też z pewnością ograniczają swój teren „łowiecki” ze względu na lek przed przestrzenia, gdyż jako maluchy wychowały się w mieszkaniu.

Mój następny kot, a właściwie kotka była Maine Coonem :iloveyou: , znała podwórze od kociaka i nie mieliśmy żadnych problemów z zabieraniem jej pod namiot. Trzymaliśmy ja w klatce transportowej tylko podczas jazdy. Już w czasie rozbijania namiotów swobodnie poruszała się wokół obozowiska, początkowo obserwując bacznie teren.

Była świetnym kotem stróżującym :lol:

Żaden pies nie mógł się do namiotu zbliżyć, niejednego pogonila.

Myślę, ze w kociej naturze leży chęć kontaktu z natura. Mam oczywiście na myśli normalne, nie udziwnione rasy, bo trudno mi sobie wyobrazić sfinksa ganiającego po lesie, czy kota który kosztował majątek wypuszczającego się gdzie go oczy poniosą. :D

Link to comment
Share on other sites

Spytałam dlatego, że kiedyś chodziła ze mną na szkolenie pewna pani, która bywała we Francji i tak mi powiedziała. Że Francja jest zapsiona, znaczy jest dużo piesków i Francuzi są bardzo tolerancyjni, lubią psy i nie stwarzają problemów.
I to jest prawda. "Zapsiona" nie jest to najlepsze okreslenie :wink: .

Powiedzialabym "przyjazna" psom :wink:

Natomiast moja koleżanka, która mieszkała 2 lata w Paryżu mówiła, że na chodnikach jest mnóstwo odchodów psich. Po prostu służby porządkowe nie nadążają ze sprzątaniem i trzeba bardzo uważać, żeby nie wdepnąć.

A właściciele nie sprzątają po swoich pupilach?

Brudno na ulicach Paryza bylo jeszcze dwa lata temu.

Sama gdy sie po nim poruszalam cholera mnie brala :evil:

Idac trzeba bylo patrzec pod nogi :evil:

Jak kto mial dobry humor mogl sie ze sladow na chodniku niezle posmiac :lol: .

Np rozmazana kupa i rozchodzace sie od niej w roznych kierunkach slady po butach :oops:

Eeee nie bede opowiadac :roll:

Od tamtej pory wladze miasta, nie tylko Paryza zreszta, postawily sobie za cel uczynic je czystym. Teraz jest zupelnie inaczej.

Wprowadzono solidne mandaty, ustawiono dystrybutory torebek foliowych, zrobiono specjalne, ogrodzone skwerki zeby pies mogl sie spokojnie zalatwic. :D

Sprzatanie po psie stalo sie wreszcie obowiazkowe, :D

Francuzi oczywiscie nie nazwa tego obowiazkiem, tylko naturalnym odruchem wlasciciela , bo tutaj wszystko musi byc przyjemnoscia :wink:

A tak na marginesie, zycie psa w Paryzu, to kiepskie zycie :( .

Zieleni jak na lekarstwo, parkow malo, a mimo to ludzie z psow zrezygnowac nie chca :D

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...