Jump to content
Dogomania

Dopadła nas choroba Cushinga


kasia_r

Recommended Posts

Z przeczytania waszych postów wychodzi ze wszystko robię zle.Przede wszystkim daje Loli tylko kurczaka i do tego pierś,gdzieś wyczytałam ze pierś jest właśnie najlepsza a nie to mięso od kości.Druga sprawa,mieszam to z fasolka szparagowa z puszki i do tego dosypuje tej nieszczęsnej karmy.To jest cały jej jadłospis,nie ma żadnego urozmaicenia.Nigdy nie dawałam jej innego mięsa czy surowych warzyw i teraz boje sie ze może jej żołądek rożnie zareagować na te zmianę.Jesli chodzi o karmę to ńie wiem czy nazwa coś da, (mieszkam w USA).Wracajac do jedzenia,Lole karmie dwa razy dziennie,wtedy tez dostaje insulinę ,nie dostaje żadnych posiłków w międzyczasie,wiec do tej pory starałam sie iść po najmniejszej lini oporu z przygotowaniem ich.W lipcu przyjeżdżam na wakacje do Polski i w tym czasie rodzina będzie jej doglądać, nie chce tez im dawać dodatkowego kłopotu z tymi posilkami

Link to comment
Share on other sites

Ogólnie mieszanie różnych rodzajów pokarmu (karmy i domowego jedzenia) w jednym posiłku nie jest zalecane.

Zapoznaj się jeszcze z tym tematem: http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=5417&postdays=0&postorder=asc&start=0 i innym tematami, które zostały w nim podane. Znajdziesz tam wiele przydatnych informacji odnośnie karmienia psa cukrzyka.

Link to comment
Share on other sites

Evab,

Na wyjazdy można zaopatrzyć się w puszki  tylko z mięsem (bez warzyw i wypełniaczy).Parę puszek zabrać ze sobą a resztę ( jeśli jest dłuższy pobyt) zamówić na miejscu. Samo mięso jest np  w puszkach Hermans Bio np skład  puszki z wołowiną jest taki: wołowina*(serce, język, płuco, krtań), bulion . Są też puszki z kurczakiem lub indykiem. Natomiast warzywa można kupić suszone. Np Lunderland,  albo innej firmy. Zalać je letnią wodą i gotowe. Albo w puszkach, ale one są gotowane, więc raczej nie dla cukrzyka.

Co do przestawiania na normalne jedzenie- to Twoja sunia ma i tak łatwiej bo widzi mięso i je. Gorzej może być z psami typowo suszkowymi - ale efekty są widoczne. U mnie np z takich zewnętrznych to - brak kamienia nazębnego. Vet się zdziwił baardzo. Oraz zupełnie inny (nawet oki) zapach sierści (niż na suchej karmie). Dlatego warto przejść na normalne nawet jeśli przez kilka dni będzie mała rewolucja. Taki detox :) Moje psy np zwym...towały (przepraszam za zwrot).

Teraz bardzo żałuje, że od razu nie karmiłam ich normalnie. Nie jest to dla mnie proste i trzeba poświęcić troszkę czasu dla 20 kg - ale cóż...

Link to comment
Share on other sites

Ja tylko dopiszę ze nie podawajcie psom nigdy wieprzowiny , na rynku juz od bardzo dawna żadna szanująca się firma nie robi karmy dla zwierząt z wieprzowiny, idźcie do skoepu i sprawdxcie , jest w karmach wszystko oprócz wieprza, mimo ze najtańszy , najłatwiej dostepny , i smaczny ale niestety bardzo szkodliwy i rakotwórczy . Były robione statystyki w USA i wyszło z nich ze Żydzi ortodoksyjni , którzy nie jedzą swiństw takich jak wieprzowina  i Arabowie nie chorują prawie na raka za to Żydzi zasymilowani i Arabowie zasymilowani co to ciagle na wieprzowym w 90% umieraja na raka , A zwierzęta sa duzo mniejsze od ludzi i szybciej w ich organizmach kumulują się toksyny więc nie ma dawno karm z wieprzowym. Ja sama jak sie o tym dowiedziałam to nie ruszam wieprzowego i psu tym bardziej nie daję. To samo unikam kurczaków pędzonych na hormonach , czasem daje kurczaka ale go najpierw mocze i ze 3 razy zmieniam wode i pierwsza z gotowania wylewam żeby jak nawiecej hormonów się pozbyć.niestety zyjemy w czasach kiedy wszystko jest zatrute niestety i musimy na wszystko uważac i na zimne dmuchać, też wszędzie jest pełno nieuczciwości wiec nigdy nie mamy pewności z czego robia te karmy, ja tam ufam tylko sobie , kupuje mięso , kroję na kawałki i mocze i odgotowuje , warzywa też moczę i szczotka szyszczę bo nie mam pewnosci czym sypane. O Puśkę na pioczątku tak nie dbałam i dostawała puszki, kurczaki, karme sucha a żałuja że nie wiedziałam tego co teraz wiem bo moze by zyła jeszcze, nie popełnię z Lalunią tego błędu codziennie ma gotowane i duzo surowych jarzyn. swierzych nie suszonych żeby były z żywymi enzymami.

Link to comment
Share on other sites

Nie jestem pewna czy moczenie mięsa i odgotowywanie go ma jakiś wpływ na jego jakość,to znaczy na pozbycie sie zawartych w nim hormonów.Nie myśle ze czyszczenie warzyw szczotka wyczyści z nich pestycydy i inne świństwa,one już tam są i nic na to nie pomoże .

Link to comment
Share on other sites

Co do warzyw to wierzchnią warstwęę oczyscisz, mieso tez częściowo wypłuczesz a to chociaż zmniejszy dawke tych świństw , u człowieka może to niewielka róznica ale taki malusieńki piesek jak mój to dla niego to duza dwka tej chemii więc jeśli chociaztroche zmniejszę to juz coś zwłaszcza teraz w chorobie to ważne .

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny, już wiemy na czym stoimy i niestety ale nie są to dobre wieści :( właściwie najgorsze z możliwych. Nasza jamniczka miała dziś USG i wykazało że wstrętny guz na nadnerczu dał przerzuty do wątroby, gdzie są liczne guzki :( Także wiemy już skąd niektóre objawy i złe wyniki wątrobowe... Jeszcze 2 miesiące temu przerzutów nie było, ale ponoć u pasa te 2 mies to jak u człowieka rok czasu. Ciężko teraz nam domownikom, ja się już troszkę nastawiałam przez ostatnie dni że to może być coś poważnego, ale i tak łatwo nie jest. Dodatkowo wiemy że eutanazja nas nie ominie i to też jest straszne. Ale nie pozwolę żeby piesek cierpiał :( Na razie po rozmowach z wetem ustaliliśmy że skupimy się na unormowaniu jej układu pokarmowego ( o ile to możliwe ) żeby nie miała biegunek, co też wpływa na jej komfort. No i będziemy ją wzmacniać czymś oraz obserwować. Jak nastąpi pogorszenie i będzie widać że sunia cierpi to będzie trzeba podjąć tą chyba jedną na najtrudniejszych decyzji o jej odejściu... Myślałam żeby już jej też Vetoryl odstawić bo przecież jej nie pomoże, a obciąża organizm, ale wet powiedział żeby wrócić do niższej dawki 30mg bo jakbyśmy całkiem odstawili to mogą się dać we znaki jeszcze bardziej objawy Cushingowe. Także zostawiamy ten Vetoryl. I zrezygnuje też z wizyty u endokrynologa bo to już nie ma sensu w tym momencie :( Test ACTH też już nie będzie potrzebny niestety.

Dzięki Wam za wsparcie i mądre rady, mam nadzieje że Wasze pieski będą jak najdłużej cieszyć się życiem.  Nasza sunia w tym roku będzie miała 15 lat, też już sporo pożyła, ale wiadomo że gdyby nie to pieprz...ne choróbsko to jeszcze by pożyła sobie bo była w świetnej formie jak na swoje lata i bardziej jak szczeniak się zachowywała niż senior ;)

Przykro mi że wprowadzam znowu niepomyślne wieści na to forum, ale miałam potrzebę się z Wami podzielić tym wszystkim.

Link to comment
Share on other sites

Caroline ale jeszcze piesek zyje , i moze troche z nią jeszcze będziesz moja też miała guza ale nie cierpiała, sma umarła cichutko nie zawsze trzeba psa usypiać. są bardzo mocne przeciwbólowe środki wiec jest wiosna badź z nia cały czas razem , Ja Puske cały czas brałam na ławke i na kolana ona to lubiła tak ze mna siedzieć i osiłam ja też kubiła  umarła 3 marca a w kwietniu juz by miała 17 lat , tylko miesiac . Każda chwila z pieskiem jest piękna , psy to takie cudowne istoty i takie kochajace cisz sie każdą chwila puki żyje . Dlatego mimo że moja nowa sunia też ma cushinga to juz wiem jak sie ją cieszyc dopuki ją mam,

Link to comment
Share on other sites

Carolino owszem przykro ze taka djagnoza ale nie zawsze z guzami si e tak szybko umiera są guzy bardziej złosliwe i mniej złośliwe te na nadnerczach żadko daja przerzuty i wolno rosną więc mo,ze masz przed wami jeszcze fajne lato , mysl pozytywnie i teraz bardzo daj jej do zrozumienia ze ją kochasz niech sunia czuje tą twoją miłość , dogadzaj jej, ciesz sie kazda chwila z nią, Ja jeszcze bym ci poradziła nie męczyc jej za bardzo badaniami  kroplówkami i samo pójście do Weta to też stres więc ja bym jej oszczędziła , zrobiłam błąd z Puską ze latałam codziennie na kroplwki i pełno badań a mogłam jej tego nie robić. Z Lalunia zrobie zupełnie inaczej.

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, uxmal napisał:

Evab,

Caroline, tak mi przykro. :(((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((

Oj bardzo :((((((((((

 

Mnie tez :( i całej naszej rodzince, to straszny koszmar patrzeć jak gaśnie w oczach, z dnia na dzień a jeszcze miesiąc temu wszystko było dobrze. Takie życie, dlatego warto cieszyć się każdą chwilą i nie zamartwiać na zapas.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, themagda napisał:

Carolino owszem przykro ze taka djagnoza ale nie zawsze z guzami si e tak szybko umiera są guzy bardziej złosliwe i mniej złośliwe te na nadnerczach żadko daja przerzuty i wolno rosną więc mo,ze masz przed wami jeszcze fajne lato , mysl pozytywnie i teraz bardzo daj jej do zrozumienia ze ją kochasz niech sunia czuje tą twoją miłość , dogadzaj jej, ciesz sie kazda chwila z nią, Ja jeszcze bym ci poradziła nie męczyc jej za bardzo badaniami  kroplówkami i samo pójście do Weta to też stres więc ja bym jej oszczędziła , zrobiłam błąd z Puską ze latałam codziennie na kroplwki i pełno badań a mogłam jej tego nie robić. Z Lalunia zrobie zupełnie inaczej.

Ja jej nie chce usypiać, ale nie pozwolę na to żeby cierpiała :( Tak jak pisałam wyżej ona już ma niestety liczne przerzuty na wątrobę ( zajęte są oba płaty), gdyby dalej był tylko guz nadnercza to bym się nie martwiła specjalnie, ale niestety okazał sie złosliwy... Obawiam sie tez czy nie ma innych przerzutów np na oskrzela czy pluca bo ona ma od2-3 tyg mokry, odrywajacy sie kaszel, który nie przechodzi mimo podawania syropów, a na gardle nic nie widac zeby bylo.. Ale nie bede jej juz fundowac RTG bo to nie ma sensu.

Ona sie zle czuje i to widac, wg mnie z dnia na dzien jest slabsza, glownie lezy, ale chodzi pomalu bez celu i staje nieruchomo ze zwieszona głowka :( Ma takie smutne oczka i patrzy na mnie tak ze serce sie kraje..Jeszcze narazie ma apetyt ale tez taki umiarkowany nie jak wczesniej.. Ledwo chodzi, tak pomalutku, nozki jej sie rozjezdzaja. Ma rozwolnienie codziennie no i ten kaszel ja meczy co chwila.. Mimo wszystko jakos nie moge znalezc ukojenia w tym "przejsciowym" okresie jej odejscia :( Gdyby nie czula sie tak zle, tylko w miare i nie widzialabym tego jej cierpienia to w zyciu bym jej nie poddala eutanazji, wolalabym zeby tak jak Twoja spokojnie zasnela, ale teraz nie wiem zupelnie jak to bedzie. Boje sie ze przeocze moment w ktorym ona zacznie bardzo cierpiec bo bedzie miala duze bole np.. :( A ona nie moze np sterydow przyjmowac ktore sie powinni podawac przy nowotworach.

Ona gaśnie z dnia na dzień, a ja w tej chwili nie chce tylko zeby to się wiazalo dla niej z cierpieniem :( Wystarczy juz ze my cierpimy, nie chce zeby pies musial cierpiec

Link to comment
Share on other sites

A ja widzę w tych objawach przedawkowanie vetorylu. Poza tym nie zawsze w wątrobie jakies guzki to już przerzuty moze to co innego bo guzy nadnerczowe prawie nigdy nie daja przerzutów i do tego tak szybko postępujących moze to ropnie a nie guzy, może dać antybiotyk i zmniejszyć Vetoryl. Jak pies na Vetorylu ma sraczkę , osłabienie itp to znak ze jest przedawkowany , Ja bym dala antybiotyk i zmniejszyła Vetoryl. Niekoniecznie musi już szybko umrzec moze sie uda spokojnie ją wyprowadzic na lepsze samopoczucie na jakis czas.

Link to comment
Share on other sites

nie chce sobie dawac zludnych nadziei :( jeszcze dwa miesiace temu watroba byla "czysta" a teraz mnostwo tych zmian.. USG robil doswiadczony doktor nauk medycznych ktory jest znany we Wrocławiu.

Co do Vetorylu, to nie wiem wlasnie, bo ona tez teraz sika i pije caly czas duzo wiec to by swiadczylo ze Vetorylu jest za malo, no i te slabe miesnie...

Tez bym chciala jej przedluzyc jeszcze zycie we wzglednym komforcie, ale coraz bardziej watpie ze to mozliwe.. Wczoraj jej juz w ogole nie dalam Vetorylu ale dzis wet powiedzial zeby dac jej poprzednia dawke 30mg. Tylko ze ona ma aptetyt w kratke dzisiaj wiec musze czekac az cos zje wiecej zeby jej nie dac na pusty zoladek.

Link to comment
Share on other sites

O 5.04.2016o22:11, uxmal napisał:

ps.2 Mazda fajnie że wpadasz :)

dzięki uxmal, ale bardzo dużo mnie to kosztuje. Nie wiem dlaczego, ale coś mnie tu ciągnie a póżniej jest jeszcze smutniej. Może jakieś podświadome wyrzuty sumienia, że zrobiłam coś źle... sama nie wiem

 

Caroline bardzo dobrze wiem co teraz przeżywasz. Jakiś rok temu po 4 latach walki z zc i podawania vetorylu przyszedł kryzys. Wątroba, nerki, trzustka i serce... wszystko zaczęło odmawiać posłuszeństwa. Wymioty, biegunka, otumanienie, niekontrolowane oddawanie moczu. Sunia nikła w oczach. Było źle, bardzo źle. Z wetem podjęłyśmy decyzję o odstawieniu vetorylu i skupiłyśmy sie na poprawie ogólnego stanu. Wtedy pierwszy raz zaczęłam myśleć, że nadszedł ten czas i trzeba się przygotować na najgorsze. Żyłam praktycznie z dnia na dzień, nic nie planowałam, a wybieganie w przyszłość o jakiś miesiąc było nierealne. MIjały tygodnie, miesiące a wyniki były coraz lepsze a objawów zc nie było. Wróciła do formy, bardzo dobrej formy. Leczenie przyniosło efekty. jednak cały czas gdzieś tam z tyłu głowy kołatała się myśl, że to że dziś jest super nie znaczy że jutro nie bedzie źle. I przyszedł grudzień i najgorsze święta w moim życiu. Decyzja zapadła, że w poniedziałek po świetach się pożegnamy. A w niedzielę wieczorem sunia z wielkim trudem wstała, doczłapała sie do miski i stwierdziła, że jeszcze nie jej czas nie nadszedł. Wszyscy byli w szoku, łącznie z wetem, bo wszystko było juz uzgodnione odnośnie uśpienia. Ponieważ przez ponad tydzień pies nic nie jadł a tym samym nie dostawał żadnych leków ustaliłyśmy, że tak już zostanie i co ma być to będzie. To były chyba najszczęśliwsze dwa miesiące w przeciągu ostatniego roku kiedy patrzyłam jak z dnia na dzień pies odzyskuje siły i czasami zachowuje się jak niesforny szczeniak. Aż do tego cholernego marcowego piątku, kiedy nic nie mogłam zrobić i musiałam patrzeć jak sunia odchodzi a ja nic nie mogę zrobić. 

Wiem, że moja walka jest całkiem inna. Miałam trochę więcej możliwości niż przy walce z nowotworem. Ale możliwa, że Twoja Psinka jeszcze sie pozbiera i znajdzie w sobie się do walki. Z całego serca Ci tego życzę. 

A tak k na marginesie to mimo tego, że "przygotowywałam się" na ten dzień prawie rok, miałam świadomość, że będzie to prędzej niż później to nie byłam gotowa. Nigdy nie bedzie się gotowym. Do du......................

 

Link to comment
Share on other sites

Moja Puśka yez rok wytrzymała z duza poprawą a juz lezała nie chodziła sikała pod siebie i coraz to rzucała ją padaczka a potem pomaleńku zdecydowała ze jeszcze pożyje i pożyła jeszcze rok. Nierób sobie nadziei ale też juz nie stawiaj na niej kreski moze sama dojdzie do siebie , Vetoryl pomaga ale też i niszczy ca kły organizm trzeba jakoś wyczuć ile dawać zeby nie niszczyło organizmu a jednak trocheę hamowało te nadnercza . Pusia miała ogromnego guza. Dawaj Vetoryl ale niewiele ja na twoim miejscu dawałabym dychę tylko żeby ciut chamowwać i zeby wszystkie narzady wykończone przez vetoryl ciut odpoczęły. Najwyzej co będzie sikać , zrobi jej sie skorupka na nosie i uszach i takie tam objawy ale pooprawi sie stan innych rzeczy, Jeśli to naprawdę przerzuty to Vetoryl nic na to nie poradzi ale ja myśle ze moze njie są to przerzuty bo na prawdę rozmawiałam z niejednym wetem i mówił że nadnerczowe guzy wyjątkowo rzadko daja przerzuty.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, mazda73 napisał:

dzięki uxmal, ale bardzo dużo mnie to kosztuje. Nie wiem dlaczego, ale coś mnie tu ciągnie a póżniej jest jeszcze smutniej. Może jakieś podświadome wyrzuty sumienia, że zrobiłam coś źle... sama nie wiem

A tak k na marginesie to mimo tego, że "przygotowywałam się" na ten dzień prawie rok, miałam świadomość, że będzie to prędzej niż później to nie byłam gotowa. Nigdy nie bedzie się gotowym. Do du......................

 

O, przepraszam Cie bardzo  Mazda, ale...

Jak się dowiedziałam że Dyzio ma Cushinga, to przewertowałam ten wątek od pierwszej do ostatniej strony ( jeszcze przed zmianą szaty graficznej dogomanii była to może strona nr 100).

Czytuję Ciebie od dawna :)  Sunia dzięki Tobie była długo w dobrym zdrowiu, byłaś czujna od samego początku i dałaś jej tyle serca i opieki, że szok. A ten jeden dzień w którym już nic nie dało się zrobić nie przekreśla  Twoich  lat walki z Cushingiem, pełnej miłości i profesjonalizmu opieki.  Tak miało być.

Jestem troszkę szorstka w obyciu i raczej nie umiem pocieszać - nawet siebie :) Ale bardzo Cię proszę droga Mazdo nie zadręczaj się bo się jeszcze rozchorujesz.

Tak, na TEN dzień - nigdy nie będziemy gotowi. Niezależnie kto przez Ten dzień przechodzi do ......

Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, Caroline31 napisał:

Mnie tez :( i całej naszej rodzince, to straszny koszmar patrzeć jak gaśnie w oczach, z dnia na dzień a jeszcze miesiąc temu wszystko było dobrze. Takie życie, dlatego warto cieszyć się każdą chwilą i nie zamartwiać na zapas.

I tak trzymaj, bo sunia czuje Wasze nastroje. :((((((((((

Link to comment
Share on other sites

Moje drogie, naszej suni już nie ma z nami :( Dzisiaj nastąpiło wielkie apogeum i poczuła się ok 16 strasznie, zaczęla sie dusić, lapala powietrze i trzesla sie, szybko z nia pojechalam do weta, okazalo sie zebralo sie bardzo dużo płynu w jamie brzusznej i prawdopodobnie był ucisk na płuca. Dostała jakies zastrzyki rozkurczające i po pewnym czasie pojechalismy do domu, o 21 miala dostac drugi zastrzyk. Ale juz jak bylismy z powrotem w domu nie bylo wcale lepiej, a wrecz coraz gorzej :( caly czas nerwowo lapala powietrze, ledwo chodzila i miala biegunke z krwia.. Pojechalismy do weta jak ja zobaczyli to wspolnie podjelismy decyzje ze wysjcie bylo tylko jedno :( Bo to by bylo tylko przedluzanie jej agonii. Lezala i ledwo patrzyla caly czas ciezko oddychajac. W takim stanie tragicznym jeszcze nigdy jej nie widzielismy . Bardzo to ciezkie, te osoby co przezyly to wiedza... Ale odeszla spokojnie, glaskalam ja do konca bo brzuszku i po prostu zasnela, teraz wiem ze juz sie nie meczy.. Gdyby byla nadzieja zrobilabym dla niej wszystko, ale nadzei juz nie bylo.

Bardzo ja wszyscy kochaliśmy i te prawie 15 lat to byl cudny czas, wypełniony psia miłością :) Pamiętam moment jak ja przynieśliśmy ta maleńką cudowna, pachnaca szczeniakiem jamniczke do domu :) I nie zaluje ani dnia spędzonego z nia. Jestem wdzieczna za te lata.

Boje sie ze teraz bedzie bardzo ciężko, juz sporo przeplakalam przez ostatnie dni ale boje sie ze teraz jak jej nie ma to nie bede wiedziala jak dalej zyc normalnie :(  CZas leczy rany, wiadomo ale kiedy sie ulecza to niewiadomo.

Jeszcze raz Wam dzieki, ze moglam z kims pogadac kto wie przez co przechodze. Sciskam WAs i Wasze kochane pieski mocno.

Link to comment
Share on other sites

12 minutes ago, Caroline31 said:

Moje drogie, naszej suni już nie ma z nami :( Dzisiaj nastąpiło wielkie apogeum i poczuła się ok 16 strasznie, zaczęla sie dusić, lapala powietrze i trzesla sie, szybko z nia pojechalam do weta, okazalo sie zebralo sie bardzo dużo płynu w jamie brzusznej i prawdopodobnie był ucisk na płuca. Dostała jakies zastrzyki rozkurczające i po pewnym czasie pojechalismy do domu, o 21 miala dostac drugi zastrzyk. Ale juz jak bylismy z powrotem w domu nie bylo wcale lepiej, a wrecz coraz gorzej :( caly czas nerwowo lapala powietrze, ledwo chodzila i miala biegunke z krwia.. Pojechalismy do weta jak ja zobaczyli to wspolnie podjelismy decyzje ze wysjcie bylo tylko jedno :( Bo to by bylo tylko przedluzanie jej agonii. Lezala i ledwo patrzyla caly czas ciezko oddychajac. W takim stanie tragicznym jeszcze nigdy jej nie widzielismy . Bardzo to ciezkie, te osoby co przezyly to wiedza... Ale odeszla spokojnie, glaskalam ja do konca bo brzuszku i po prostu zasnela, teraz wiem ze juz sie nie meczy.. Gdyby byla nadzieja zrobilabym dla niej wszystko, ale nadzei juz nie bylo.

Bardzo ja wszyscy kochaliśmy i te prawie 15 lat to byl cudny czas, wypełniony psia miłością :) Pamiętam moment jak ja przynieśliśmy ta maleńką cudowna, pachnaca szczeniakiem jamniczke do domu :) I nie zaluje ani dnia spędzonego z nia. Jestem wdzieczna za te lata.

Boje sie ze teraz bedzie bardzo ciężko, juz sporo przeplakalam przez ostatnie dni ale boje sie ze teraz jak jej nie ma to nie bede wiedziala jak dalej zyc normalnie :(  CZas leczy rany, wiadomo ale kiedy sie ulecza to niewiadomo.

Jeszcze raz Wam dzieki, ze moglam z kims pogadac kto wie przez co przechodze. Sciskam WAs i Wasze kochane pieski mocno.

Caroline,naprawdę bardzo mi przykro,napewno nie będzie łatwo ja początku.Ale czy pomyślałaś zeby wziąć innego pieska?Wiem ze nowy nie zastąpi tamtego,ale może będzie ci łatwiej sie oswoić z tym ze jej już nie ma.Mojej znajomej zmarła tez niedawno GUS i za cztery dni wzięła sobie nowego.Trzymaj sie,głowa do góry.

Link to comment
Share on other sites

Godzinę temu, themagda napisał:
21 minut temu, Caroline31 napisał:

 

 

:((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((((

Ból minie- tak jak napisałaś Czas leczy rany. Pozostaną wesołe, śmieszne, miłe i radosne wspomnienia o suni - jest ich przecież o wiele więcej niż smutku i cierpienia.

Trzymaj się teraz mocno.

 

Link to comment
Share on other sites

Caroline, tak bardzo, bardzo mi przykro. Wiem  dokładnie co czułaś i na co musiałaś patrzeć, bo w taki niestety sposób odeszła moja sunia. Ja niestety nie mogłam jej pomóc, bo było późno,  a wet nie zdążył przyjechać. To była straszna śmierć. Podjęłaś decyzję najlepszą z możliwych. Trzymaj się cieplutko. Ty i cała Twoja Rodzina. To będą bardzo ciężkie dni

 

 

Uxmal, bardzo dziękuję za miłe słowa i wsparcie. Niby wiem, że zrobiłam wszystko najlepiej jak potrafiłam, jednak zawsze gdzieś pozostaje jakieś ale...

Link to comment
Share on other sites

19 minut temu, Evab napisał:

 

Kiedys mowilam ze nie bede chciala zadnego innego pieska i narazie tez nie chce, ale nie zarzekam sie na 100% co bedzie w przyszlosci. Jestem z tych co potrzebuja chwili bez innych pieskow , chociaz wiem ze niektorzy biora od razu. Dzieki za mile slowa.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...