Jump to content
Dogomania

Weterynarz jako wyrocznia, czyli lek na całe zło.


Polna

Recommended Posts

Ja osobiście np. wyadoptowując zwierzę wolę właścicieli, którzy polecą z pierdołką, niz takich, co będą zwlekać, aż zwierzak będzie umierający. Mało kto zdaje sobie sprawę, że biegunka u dorosłego psa może być niezbyt istotna i można poczekać, żeby zobaczyć czy się powtórzy, ale np. u małego kociaka jest zabójcza dosłownie w ciągu kilku godzin- jeśli wystąpi wieczorem, to do rana może być za późno....

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 105
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

dlatego zwracam uwage na niewiedze wlascicieli...
niestety jest tak, ze ludzie najpierw kupuja zwierze (czesto spontanicznie) a dopiero pozniej zastanawiaja sie nad tym co trzeba mu zapewnic, jak postepowac w roznych sytuacjach, co dac jesc, na co jest narazone itp. - zazwyczaj ucza sie na bledach... ciekawe czy z dziecmi postepuja podobnie...
niestety czesto zbedne faszerowanie antybiotykami i innymi swinstwami nie sprzyja zdrowiu psa...

Link to comment
Share on other sites

[quote]Moim zdaniem częstsze są przypadki gdy właściciel zwleka z wizytą niż lata z pierdółką. Ludzie oszczędzają na zwierzętach, nie ma co ukrywać.[/quote]wcale nie uwazam inaczej, ale skupilem sie na tych drugich, poniewaz watek dotyczy ludzi narazonych na bledy weterynarzy . czesto bledy swiadome... wiec "tych co nie chodza" temat nie dotyczy;)

Link to comment
Share on other sites

oo ja jestem taka osoba , ktora nie leci do weta z kazdym skaleczeniem peiska.. czy czyms podobnym... baaaa nawet jak jestem u weta to pytam sie co i po co i dlaczego, czy nie mozna pominac itp.... i tak jak ostatnio jedna wetka chciala wcisnac w alfe kilka zastrzykow, a Cek na stol klasc (ranke mial na lapce) tak skonczylo sie na ejndym zastrzyku dla malej i masci dla Cekina.... na drugi dzien na powtorke zastrzyku pojechalismy.. ale byla inna wetka i stwierdzi;a tak jak ja, ze ten zastrzyk nic malej nie da.. sama musi sie chwilke pooszczedzac... a latem w podobnej sytuacji maz pierwszej wetki zbadal mi suke i stwierdzil "krotkie sapcerki na smyczy i wygrzewanie" po 2 dniach jak nowa byla.. bez zastrzykow p. bolowych itp...

raz sie nacielam na wetow.. mili byli itp... ale po czasie zaczeli mi sie nie pdoobac;/ wlasnie ta uprzejmoscia i wciskaniem roznych rzezcy.. a peis jak byl chory tak byl;/ wiec wrocilam do starego weta jeszcze bez psa.. i proste :badania takie i takie wtedy pogadamy bo mozliwosci moga byc takie a takie, zrobione badania, jedna diagnoza jaka ja jzu w domu na podstawie wynikow znalam.. 4 zastrzyki w odstepach cotygodniowych tj jeden zastrzyk co tydz.. i piesek zdrowy od tego czasu...

Link to comment
Share on other sites

dokladnie o to mi chodzilo... takie przypadki sa na porzadku dziennym i wielu vetow robi to swiadomie zeby zarobic.
niestety dlugo jeszcze bedziemy narazeni na leczenie "metodami informatyka",
(tzn jak cos nie dziala to probowac wszystkiego po koleii az sie uda :P)
tylko takimi metodami veci wykanczaja psy i nasze kieszenie ;)

Link to comment
Share on other sites

Prawde powiedziawszy wątek mnie nieco przeraził, psy moich rodziców narazie (odpukać) są zdrowe i poza szczepieniami i odrobaczeniami nic od wetów nie potrzebuja. Ale co bedzie jeśli zachorują, a jeśli nie trafie do dobrego weta - nie jestem specjalistką i myśle, ze to co weterynarz mi powie uznałabym za święte ( w końcu jeśli skończył studnia, praktykuje do X lat to musi sie na tym znać), hym musze profilatycznie przeprowadzic wywiad o okolicznych wetach

[quote name='Amber']jeżeli ktoś ma w miejscu zamieszkania trzech weterynarzy na krzyż, to szczerze współczuje...[/quote]

Trzech na krzyż to i tak jest w czym wybierac, ja w moim rodzinnym miasteczku mam tylko jednego:-(

Link to comment
Share on other sites

Ja uważam, że dobry wet musi mieć podejście i do opiekunów psów- musi mieć czas ich chęć ich wysłuchać- oni wiedzą i znają swego psa czy kota. Wypytać dokładnie co i jak. Jeśli tak się nie dzieje- to ja będę zmykała przed takim lekarzem. Poza tym jeśli się siedzi w danej rasie to wiedza siłą rzeczy jest znaczna- jesli się ma psa czy kota parę lat u boku- to siłą rzeczy zna się go na wylot. Uważam, że wet, który nie potrafi słuchać opiekuna zwierzęcia- jest do bani.To powinien być juz pierwszy sygnał, że trzeba wyjść od takiego weta.
Powiem ze swojego podwórka. Ja wiem jak odporne są ogary i jak wytrzymałe np na ból- wiem, że potafią symulować zdrowie i tam gdzie inny pies będzie się juz pokładał czy już leżał chory to ogar udaje zdrowie (jakby się bał, że "chorego/nieprzydatnego odrzuci stado"). Wiem to i dlatego jestem czuła na każdy sygnał i wymagam od weta by to uszanował co ja widzę/ czy zaobserwowałam.
Niestety zbyt często mi się zdażało, że nie byłam wysłuchana- byłam wręcz olewana jako ten laik- jak coś takiego widziałam to mówiłam adieu.
Dobrze, że mam wybór bo mieszkam w wielkim mieście.
Dobrze, że mam net i dogo i mogę np tutaj zapytać o konkretnego specjalistę i o opinię o nim. Lepiej się uczyć na błędach innych niż na swoich i dobrze, że możemy się dzielić swoim doświadczeniem. Oczywiście współczuję tym, którzy mają jednego weta (jak Wisienki)lub dwóch i nie mają wyboru. Wtedy net jest niecenionym żródłem wiedzy i znam przypadki, gdy forumy psie uratowały psu życie (dosłownie). Dlatego prośby w necie- ratujcie, co mam zrobić itd itd- nie powinno nigdy się lekceważyć.
Cenię także doświadczenie- cenię starszych wiekiem wetów. Oczywiście bywają wyjątki od tej reguły- ale zazwyczaj w tym fachu to właśnie wg mnie doświadczenie jest bezcenne. Poza tym istnieją telefony/net a weci się znają ( to hermetyczne środowisko) i zawsze mogą zrobić konsylijum- przegadać przypadek z kolegami po fachu- wymienić się wiedzą i doświadczeniem właśnie. Nikt nie jest alfą i omegą. Jesli takie jest podejście- to brawo.
Natomiast jesli wet "na wejście" spróbuje dać naszemu pieskowi zastrzyczek z nieznanego antybiotyczku jako lek na całe zło- jeśli nie ma czasu nas wysłuchać- jesli wet jako ta wyrocznia "działa" w ten sposób- to jest to sygnał, że trzeba zmykać gdzie pieprz rośnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wix']Pare lat temu bylam u kartuskiego (wiec małomiejskiego ;) ) weta z psem babci - wtedy bodajze 5 czy 6letnim. Gdy zapytalam o komplet szczepien wytrzeszczyl oczy i oznajmil 'nieeeee, psa w tym wieku sie nie szczepi!' ...[/quote]

A możesz mi powiedzieć gdzie ten weterynarz ma gabinet? Bo ja jeżdzę do Kartuz do weterynarza i może to on :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Chefrenek']Ja i moja rodzina chodzimy do tego samego weta od ponad 15 lat. :)[/quote]
I to jest super sprawa, najlepsza z możliwych, taki lekarz rodzinny :p
Zawsze uważałam, że od poczatku powinno sie dobrze wybrać ( o ile wybór jest) i najlepiej jest gdy wet zna psa od szczeniaka i opiekuje się nim do końca jego życia- oczywiście gdy trzeba specjalisty to ten wet powinien kierować tam pieska w miarę potrzeby- to ideał wręcz- dlatego nawet o tym rozmawiałam ostatnio z opiekunami moich 5 mc szczeniaków- by poszukali opnii w necie i na forumach i dokonali sami takiego "wyboru weta rodzinnego/prowadzącego"- mieli to zrobić sami ( w Łodzi, Szczecinie, Wrocławiu). Tylko czy to się sprawdzi w praktyce? Czas pokaże...

Link to comment
Share on other sites

Mój pies ma straszny uraz do weterynarzy. Gdy byłam z Nim ostatnio (z kolezanką) u weterynarza, żeby zobaczył co ma z uszami, chciał oczywiście pobrać wymaz z ucha. Mój pies waży 40 kg, ja niewiele więcej, więc ciężko było mi utrzymać głowę psa nieruchomo, w trakcie gdy on już trzęsł sie z nerwów i jedyne o czym myślał, było wyjściem z okropnego pomieszczenia. Rezolutny weterynarz nie przywitawszy się nawet z psem oparł sie o stół i powiedział jedynie: "W tym tempie, to my do 20:00 nie skończymy" z wyraźnym niezadowoleniem.
Jak mam przyzwyczaic psa do weterynarzy, kiedy jest on bardzo chorowity i poza szczepieniami nie spotkało go tam nic miłego? (Punkcje, czyszczenie ran itd) Weterynarze mi tego nie ułatwiają. Tylko jedna pani weterynarz głaskała Szarika, zapytała o imię i częstowała smakami. Najczęściej słyszę: "Prosze odwrócić psa", "Prosze trzymać psa".

Link to comment
Share on other sites

Ja dzisiaj trafiłam na fajnego weta w klinice SGGW. Młody, przyjacielski i prawdopodobnie fachowy (dopiero pierwszy raz u niego byłam) Poprzedni okazał sie ciamajda i nie potrafił zdiagnozować czegos tak oczywistego jak grudkowe zapalenie III powieki i podwinięcie II-ich powiek. Nevermind. Chciałam tylko nawiązać do tematu. Więc dlaczego nie można traktować weta jako wyrocznię?? Ostatnio na zajęciach z anatomii doktor prowadzący opowiadał nam jak odbywały sie jego praktyki. Nie uwierzycie. Mianowicie na dyżurach kiedy to miały odbywac sie jego praktykanckie zabiegi chirurgiczne wet prowadzący jego praktyki oznajmiał, że sie spóźni (czasem wiele godzin), podawał mu zwierzęta które miały być zoperowane, mówił co trzeba zoperować i tyle było jego wkładu. Obecny doktor wielokrotnie popełniał pomyłki poniewaz brakowało mu nadzoru osoby doświadczonej na czym cierpiały (lub nawet padały) zwierzęta. Z N I E C Z U L I C A. Jedynym pocieszeniem jest że działo się to zapewne na początku lat 90-tych. Mam nadzieję, że teraz weterynarze bardziej odpowiedzialnie podchodza do swoich obowiązków. Szczególnie, że mojego psa prawdopodobnie niedlugo też czeka mały zabieg:mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pinczerka_i_Gizmo']pani wet proponowała, aby mój średniak pokrył pinczerkę mini :roll: Nie wspomnę o masie wetów przekonujących do tego, że suka przed sterylką powinna mieć młode :angryy:[/quote]

[quote name='Martens']Kiedy zapytałam kilka lat temu jedengo weta o sterylkę suni, wytrzeszczył oczy "Ale to szczeniaczków nigdy nie będzie, a ona taka śliczna!" (Dodam że kundelek). Z usług tego pana oczywiście już nie korzystamy.[/quote]
Pewnie doprowadzili do tego że nie jeden miot kundelków przyszedł na świat:angryy: Bo przecież dla niektórych "wet zawsze ma racje, jest wszystkowiedzący" :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AngelsDream']Nie jest to żadna nowość, że weterynarze sami popierają rozród miksów. Spotkałam się z tym już kilkakrotnie. Zdarzają się i tacy, którzy gorzej odnoszą się do psa i jego właściciela, tylko dlatego, że czworonożny ma radowód.[/quote]

Ja słyszałam, że są tacy co gorzej się odnoszą ale do tych bez rodowodu.:shake:

Link to comment
Share on other sites

czytam i oczom nie wierze, myślałam,że podobne przypadki zdarzają sie tylko na moim zadupiu....

co do sterylki, mi wet odmówił, bo suka za bardzo w typie i on mi poszuka psa do krycia, a na wzmianke o pełnym schronisku wymśmiał mnie.sucz już dawno po ,żadnych szczeniąt nie było i nie będzie.

Z niekompetencją niestety też miałam do czynienia....
Mimo leczenie ,codziennych wizyt / i kupy kasy / wdała się martwica i żólwica nie ma 3 "dłoni"...
Avonka, pierwsza szczurzyca odeszła, bo wet nie rozpoznał zapalenia mózgu i dał tylko witaminki...
Parszywek, nierozpoznana przepuklina sprawiła,że kastracja była dla Niego zabójcza...:-(

Dopiero teraz wiem gdzie i co.Mam osobnego weta do szczepień, odrobaczeń, zabiegów i operacji, chorób.
Najdłużej szukałam weta dla szczurów, dopiero trzeci nie próbowal podnosić ich za ogon..., pozostali dziwili się gdy zabierałam im szczury krzycząc,że Go to boli!
Muejscowy mnie wysmiał, mówiąc,że szczurów się brzydzi i jedyne co ,to może mi sprzedać trutkę...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Szczurosława']czytam i oczom nie wierze, myślałam,że podobne przypadki zdarzają sie tylko na moim zadupiu....

co do sterylki, mi wet odmówił, bo suka za bardzo w typie i on mi poszuka psa do krycia, a na wzmianke o pełnym schronisku wymśmiał mnie.sucz już dawno po ,żadnych szczeniąt nie było i nie będzie.

Z niekompetencją niestety też miałam do czynienia....
Mimo leczenie ,codziennych wizyt / i kupy kasy / wdała się martwica i żólwica nie ma 3 "dłoni"...
Avonka, pierwsza szczurzyca odeszła, bo wet nie rozpoznał zapalenia mózgu i dał tylko witaminki...
Parszywek, nierozpoznana przepuklina sprawiła,że kastracja była dla Niego zabójcza...:-(

Dopiero teraz wiem gdzie i co.Mam osobnego weta do szczepień, odrobaczeń, zabiegów i operacji, chorób.
Najdłużej szukałam weta dla szczurów, dopiero trzeci nie próbowal podnosić ich za ogon..., pozostali dziwili się gdy zabierałam im szczury krzycząc,że Go to boli!
Muejscowy mnie wysmiał, mówiąc,że szczurów się brzydzi i jedyne co ,to może mi sprzedać trutkę...[/quote]
tragedia! współczuję... :shake:

Link to comment
Share on other sites

a mi coroku jak chodze na szczepienia wet mowi ze powinnam psa uspac bo ma padaczke od 8 lat mowi to samo a moj pies zyje i ma sie dobrze :eviltong: zmienilam weta po 8 latch :oops: i ten mowi to samo ze pies sie meczy itd. ale mu naprawde oprocz tego nic niejest i napewno go nieuspie :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Chefrenek']Ja słyszałam, że są tacy co gorzej się odnoszą ale do tych bez rodowodu.:shake:[/quote]
Tak, moja koleżanka u pewnego weta została dopiero wysłuchana porządnie jak przyznała się, że suka jest rodowodowa. Konkrety i natychmiastową pomoc uzyskała jak przyznała się, że suka jest Championką. Trafiła na parapeta. Straszne to wszystko bywa :cool3:

Wet w Wyszkowie 12 lat temu jak przywiozłam po ratunek do niego kotkę (po wypadku) to mi powiedział, że lepiej bym zrobiła gdybym sobie wzięła nowego i zdrowego kota zamiast wyrzucać pieniądze na leczenie tego. Jak to usłyszałam i wybuchłam to dopiero się zmitygował. Mam nadzieję, że tego faceta już tam nie ma...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...