Jump to content
Dogomania

Swiat dzieli sie na "Psairzy" i reszte;)


Ewelina22

Recommended Posts

Mój pies ma 3,5 roku (nie wiem czy to duzo czy mało w tym względzie i czy nadeszła juz ta magiczna granica, ktora sprawia, ze pies przestaje sie innymi interesować) i nie odczuwa również, mam wrażenie,jakiejś szaleńczej potrzeby zabawy z innymi psami. Ale czasami się 'bawi'. Z psami znajomymi, najczęściej suczkami. Nie widzę w takim jego zachowaniu zadnych prob zdominowania suczki, zabawa polega najcześciej na gonitwie raz w jedną raz w drugą stronę. Chociaż to terier, on woli pokazać jaki to nie jest wielki i groźny i sprowokować innego samca... Ale powoli to eliminujemy.. Właśnie poprzez pokazanie tego, ze praca ze mną tez jest fajna no i ze ja zwykle mam pileczke i zarcie :eviltong:
Zgadzam się, że ludzie nie rozumieją tego, ze z psem trzeba pracować. Chodzę z moim na taką łączkę pod osiedlem, gdzie ćwiczymy różne rzeczy, pies aportuje i wykonuje komendy. Rozumiem, ze ta łączka nie jest moja i ze inni 'psiarze' tez z niej korzystają ale nie cierpię jak wlasnie staram sie skupic psa (co czasem nie jest łatwe...) a nagle podbiega inny , ja tylko słysze glos z oddali 'on się tylko pobawi'. Ja zwykle w takiej sytuacji biorę psa na smycz i sobie idę. Bo często słyszę komentarze typu 'ojejku, pieseczku, jak ta pani Cię męczy, ty byś sobie pobiegał z innymi pieskami i w ogóle a tutaj ci karzą robic dziwne rzeczy...' Oczywiscie wszystko z usmiechem ale jestem przekonana, ze te osoby swoje psy wlasnie tak traktują, ze spuszczają psa ze smyczy tylko jak widzą innego, z ktorym sie moze pobawić. Bo tak to co, spusci go i co ? Będzie patrzyła jak trawkę wącha. Nie przyjdzie jej do głowy ze pies potrzebuje silnej więzi z włascicielem. A pies przywiązuje się do tej osoby ktora z nim pracuje...
Nie lubię też komentarzy w stylu 'ooo, pani pies to mądry, mój to taki nie jest, taki mi się trafił, żadnej komendy nie potrafi zrobić...' . Uwielbiam potem odpowiadać, ze psy się nie rodzą ze zdolnością rozumienia slow 'siad' i 'waruj'....
Lubię psiarzy, lubię z nimi porozmawiać. Choćby na dogo :evil_lol:
Na psich spacerach też ale zwykle to jest tak, ze moj przynosi mi zabawkę i za nią biega :) Ale nie lubię psiarzy - ignorantów, którzy są święcie przekonani o potrzebach swojego psa - pobiegać po lesie bez żadnego zajęcia, pospać trochę, pojesc, pobawic sie z innymi psami. I tyle. Z ich perspektywy jestem nienormalna szkoląc swojego psa, chociaż nie jest to takie łatwe :oops:
Dla totalnych nie-psiarzy, jestem jeszcze bardziej nienormalna i mam świra bo lubię wychodzic i pracować z psem:lol:
Bardziej rozumiem tych drugich szczerze mówiąc - bo jak się nie ma i nigdy nie miało psa to się nie czuje w ogóle o co chodzi, czym sie tak ekscytować.

Wybaczie, ze się tak rozpisałam :):oops:
No, reasumując uważam, ze jedno, czyli praca i przywiązanie psa do właściciela nie stoi w sprzeczności w zachowaniu dobrych relacji z (wybranymi) psami.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 189
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Guest Mrzewinska

[quote name='Agnieszka(Visenna)'] ps. zalatuje mi tutaj teoriami p. Mrzewińskiej :razz:[/quote]

A jednak poprosze o sprecyzowanie co tu zalatuje.

Zofia
PS ja na przyklad nie uznaje teorii, ze "pies kocha nas bezgranicznie".

Link to comment
Share on other sites

uważam, że mój pies nie powinien bawić sie z innymi psami, bo po co ? co mu daje to ganianie szczekanie itd? Mi to daje same kłopoty, bo o ile ja swojego psa odwołam jak za daleko pobiegnie, tak właściciel drugiego psa wcale nie potrafi swojego zawołać. Poza tym dla mnie ważny jest kontakt z moim psem, wiele bardziej wolę sama się z nim ganiać wygłupiać rzucać mu piłkę i trenować niż pozwolić latać od tak z innym psem.
Powiem tak, mieszkam w małym mieście , gdzie absolutnie nikt nie pracuje z własnym psem, nie widziałam nigdy żeby ktoś uczyl psa choćby siad. Jak my za dawnych czasów trenowaliśmy w parku to ludzie patrzyli na nas jak na wariatów, dlatego teraz dla świętego naszego spokoju wolimy iść na łąkę.

Wracając do tematu wątku, ja bym podzieliła świat na PSIARZY, PSEUDO PSIARZY I RESZę. Psiarze to ci co kochają swoje zwierzęta, dbają o ich potrzeby i sprawia im to przyjemność, dla których praca czy zabawa z własnym psem to radość. Pseudo psiarze to ci, co w jakiś dziwny sposób zostali właścicielami psów, nie maja na ich temat żadnej wiedzy a piesek na dworzu ma załawić tylko siusiu i kopkę. No i nie psiarze, czyli reszta ludzie nie przepadających za psami. Ja jestem tolerancyjna bardzo jeśli chodzi o psiarzy i nie psiarzy .. bo nie każdy rodzi się z uwielbieniem dla zwierząt albo też został nauczony że pies = fee. (mam znajomą co swojemu dziecku od małego to wpajała i teraz jej córka chodzi do podstawówki i żeby minąć się z malusim pieskiem musi przejść na druga stronę ulicy, nie mówiąc już o innych zwierzętach). Nie potrafię tylko zrozumieć ludzi którzy nie dbają o własne psy i traktują je prawie jak przedmioty.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

A ja do tego dorzucilabym jeszcze psiarzy disneyowskich. Takich, co to na przyklad rozplywaja sie nad "bohaterstwem" psa, ktory szuka narkotykow albo obcego czlowieka w lesie:diabloti:

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek']Twierdzę, że kiedy pies dojrzewa, to traci ochotę na kontakty z innymi psami zwane przez nas "zabawą".
Jeśli pies świruje, wyrywa się do psów, na widok innego psa nie ma z nim praktycznie porozumienia to oznacza, że przewodnik popełnił jakieś tragiczne błędy we wspólnym "byciu" z psem. W pewien sposób stracił swojego psa. A tak w ogóle to jest to hmmm nazwijmy to "spaczenie" psa, to NIE JEST naturalne zachowanie dorosłego psa w kontakcie z innymi dorosłymi psami, zwłaszcza nieznanymi mu.[/quote]
Generalnie się zgadzam. Ale...
Jednak to zbyt skrajna moim zdaniem opinia. Znam osobiście psy, które wcale nie świrują na widok innych psów, ale jesli dojdzie do kontaktu i coś "zaskoczy", to chętnie się pobawią. Więc nie dokońca straciły "ochotę na kontakt".
Takim psem jest np. moja osobista Sabina. Nie chcę gloryfikować naszych relacji, bo Sabina taka znowu wyrywna do współpracy ze mną nie jest, ale na pewno nie napisałabym, że nie ma między nami porozumienia. A czasem poszaleć z innym psem lubi i to niekoniecznie jej wcześniej znanym.

Ale generalnie moje psy innych psów do szczęścia nie potrzebują. Być może jest to też cecha rasy - ON... Trzymają się zawsze blisko mnie, to ja jestem centrum ich wszechświata, ja jestem najfajniejszą kumpelą (no, chyba że pojawi się jakiś kot/wiewiórka/zając, itp, które można pogonić - wtedy Sabina traci świat i mnie razem z nim z oczu :mad:). I bardzo mi taki układ odpowiada :loveu:

Niestety większość znanych mi z okolicy par ludzko - psich jest właśnie taka, jak Berku piszesz: pies mając do wyboru właściciela i innego psa zazwyczaj wybierze to drugie... Mnie by taki układ nie odpowiadał, uznałabym to za totalną porażkę wychowawczą :shake:
No, ale tu się kłania sposób wychowywania psa od szczenięctwa - jedyną psią rozrywką była wspólna bieganina z innymi psami, właściciel ograniczał się na spacerach do... stania i patrzenia, zachwytów, że się ślicznie pieski bawią i zadwolenia, że się piesek wybiega i nie będzie w domu szalał... Zawsze się wtedy zastanawiam, na co takiemu komuś pies? :crazyeye:
Ale, że jestem tolerancyjna, to nie wtrącam się w relacje innych z ich własnymi psami. Oczywiście do momentu, kiedy to nie dotyka mnie bezpośrednio. A dotyka niestety dość często, bo w takim "modelu wychowania" posłuszeńtwo u psa baaardzo często szwankuje :roll:

Link to comment
Share on other sites

Ktos tutaj chyba ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem.Niecierpie takiej zgryzliwosci.Oczywistym jest, ze jesli pies jest/bywa agresywny w stosunku do innych, to n nie dopuszcza sie go do 'zabaw' z innymi.Mój Gustaw spędza ze mną dużo czasu - uczę go komend, bawimy się piłką, chodzimy na wspólne, długie spacery.Nie mniej jednak nie izoluję go od przedstawicieli własnego gatunku.Wiele psów nie pożąda tego kontaktu, ponieważ właściciele nauczyli je w głupi sposób, że do takich kontaktów nie wolną dążyć, nie wolno czuć takiej potrzeby ! (nie piszę wszystkie - psy są różne, tak jak i ludzie).

Pani Mrzewińska - Wiem doskonale, że Pani nie wierzy w bezgraniczną miłość psa, a Pani stosunek do naszych Braci Mniejszych dało się doskonale odczuć w jednym z artykułów do "Mojego psa" - nie pamiętam tytułu.Za to jego końcówka bardzo wbiła mi się w serce - "Schroniska powinny opuszczać w pierwszej kolejności szczenięta, reszcie psów można zagwarantować tylko godne warunki dożywotniego więzienia".Ja gdybym mogła, wzięłabym dzisiaj psa starego, szczeniak zawsze dom znajdzie.A każdy pies ma PRAWO do godnej śmierci. Ma Pani psa rasowego, z którym Pani pracuje, a w Pani teoriach niestety zauważam materialistyczne/programowe podejście do zwierzęcia.Pani zapewne by zwierzęcia ze schroniska nie zaadoptowała :razz:Chociaż może się mylę?? Ja z moim psem tworzę więź emocjonalną i przy tym pozostanę.To nie intrument, który zawsze i wszędzie musi grać, wg. ruchu moich palców.Ma prawo się obrazić, nadąsać, ale też nie przesadnie.To jak z dzieckiem.. dziecko też trzyma się na tak krótkiej smyczy ??Nie ma prawa pisnąć, odwrócić się na pięcie, odejść na krok w niewłaściwą stronę?

Ps.

Pozdrowienia od Gustawa, mojej "kompletnej porażki wychowawczej", która po zabawie ze mną ma czasem ochotę pochasać z Aksą Ulv :D chyba zacznę się tego wstydzić i w podobny sposób jak wy wasze dzieci - psie dzieci - będę wychowywać nie tylko kolejne psy, ale również ludzi :D

Po co mi pies?? Kocham go i spędzam z nim czas, a pies jest mi przede wszystkim potrzebny - nie do zaspokojenia swoich chorych aspiracji hodowlanych/wychowawczych/dowartościowania, ale po to, żeby odmienić jego życie na lepsze, zabrać ze Schroniska i ofiarować normalny dom.Po to, by był szczęśliwy.Po to, żeby uzdrowić jego życie.Tak, właśnie po to jest mi ptrzebny pies.I nigdy nie potrafiłąbym wydać grubych pieniędzy na rasowca, podczas kiedy pod moim nosem umiera masowo cała sterta psów z powodu zagryzień, tęsknoty,uśpień - masowych przepełnień.Swoją drogą bardzo ciekawe, dlaczego właśnie właściciele tych wszystkich wymuskanych, wyciupcianch rasowców mają opory przed tym, aby pies powąchał się z innym.Nie tak dawno, kiedy szłam z Gutkiem na spacerze, na wprost wyszła kobieta z chartem (Gutek nawet nie zwrócił na niego uwagi, bo miał w pyszczku patyk , a wybawił się pól godziny wczesniej :D) Pies delikatnie zboczył z drogi, żeby powąchać mojego psa, a babka ściągnęła smycz mówiąc- "nie wolno".Generalnie to zrobilo mi sie tego psa zal..i takich przypadków jest wiele.Wielu z Was również zapewne tak robi.

Link to comment
Share on other sites

No i widzisz Pani, Pani Mrzewińska, jak celnie tutaj odkryto Pani podstępne knowania oraz odsłonięto Pani lodowaty, pozbawiony współczucia stosunek do naszych zwierząteczek ukochanych.

:lol: :lol: :lol:

"[QUOTE]Nie mniej jednak nie izoluję go od przedstawicieli własnego gatunku."[/QUOTE]

NIKT z biorących udział w dyskusji nie izoluje swoich psow od innych psów - chyba jeśli, to pewnie najmniej tych kontaktow ma piesek Władczyni, ale też wątpię żeby było to przeprowadzana w patologiczny sposób.
:roll:
W tej sytuacji gdy czytam slowa następujące:

[QUOTE]
"Ktos tutaj chyba ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem"
[/QUOTE]

muszę się z nimi zgodzić i pochwalić krytyczne podejście do własnej osoby wypowiadającego się.
:loveu:

Link to comment
Share on other sites

Uwielbiam ten sarkazm :diabloti: może udzielisz mi Berku jedną z lekcji na ten tamat? Bo ja niestety tak nie potrafię :placz:nie moja natura, jestem prostaczką, piszę wprost o co mi chodzi i jak widzę pewne sprawy.

Opisałam ,jak ja personalnie odczuwam teorie i stosunek do psów Pani Zofii - i mam do tego prawo.Od tego jest forum dyskusyjne.

Ps.

czyżby zaczęło się tworzyć towarzystwo wzajemnej adoracji ?? :razz:

Link to comment
Share on other sites

no ale przeciez nie po to kupujemy sobie psy by mial sie z kim bawic pies sąsiada !! no przynajmniej nie po to ja mam ONki . owszem w dziecinstwie kazde z nich mialo swoich psich kupli do memlaków , owszem czasem spotykam sie ze znajomymi z jakimis psami ale raczej w celu iścia np na 3 godz w bezdroża czy lasy czy tym podobne i dla mnie jest oczywiste ze psy sie beda bez problemu akceptowały .jeździmy na weekendy do znajomych gdzie jest młody onek i tez nie widze problemów w ich relacjach . psy po prostu sa obok, jest szybki marsz. mimo ze nie udaje sie z nimi na osiedlowe spędy psiarzy ,czyli stanie w kółku i plucie a psy robią co chcą . osiedlowi psiarze nas znają , mysle ze nie uwazają nas za snobów ani odludków , wrecz przeciwnie wiele razy slysze wyrazy uznania dla wyszkolenia ,wychowania psów . do szalu mnie doprowadza baba z wypierdkiem który dobiega do nas staje 0,5 m.od zasiegu smyczy psów i szczeka . a idiotka mi mówi ze moze by sie pobawiły . powiedzialam jej ze ok , ale moje tez bedą bez smyczy i zeby spojrzala na róznice gabarytów ,ze moj pies w przyjaznych zamiarach pacając lapką moze zlamac kręgosłup jej psu. tych chcących sie zaprzyjaźnic :evil_lol: jest duzo ,zazwyczaj sa niewielkie i jest takie głupie niepisane prawo ze ja swoje psy przytrzymam ,mają sie pozwolic oszczekac ,ale nic z tego . teraz juz nie mam skrupułów ,wale głosne ,wwwwonn" i ide dalej . zabawy doroslych psów ? hmmmmmmmmmm nie widze tego . jak jakis bedzie sie chcial zabawic z moim samcem ,to zostanie ohuczany i owarczany niezaleznie czy pies czy suka jesli mój niunio sobie przypomni ze gdzies przy mnie jest jego pileczka . i wcale nie uwazam tego za naganne. spotkania suki konieczne- z suką w pracy skonczyly sie po 3ej walce dziewczynek , którą to spowodowal taki jeden wszechwiedzący co uwazal ze jak rzuci patyk i powie -belka- to pobiegnie tylko belka a 3 pozostale aportery poczekają .teraz mowi ze one na pewno sie na nowo zaprzyjaźnią :crazyeye:. ja na te chwile nie widze opcji zeby moje dorosłe psy zabawialy sie z nowymi obcymi , znane od dawna poznają,wąchają i tyle . bez problemu natomiast oba przyjeły w ciągu roku do naszego grona dwa szczeniaki .
no i apropos tych zabaw psich , spotkalam wczoraj nad zalewem pana z 6 m-czną donką , wlasnie wraca do zdrowia po ,,zabawie "z dorosłą obcą suką , miala tylko 7 pekniec w łapie przedniej. a teraz facet pomyka w rybackich strojach ,wlazi do wody z psem na rękach i zmusza ja do plywania . jedyna szansa rehabilitacji.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]
"czyżby zaczęło się tworzyć towarzystwo wzajemnej adoracji ??"
[/QUOTE]

Co do w/w towarzystwa, jako jednostka anarchizująca a już na pewno mało socjalna - nie należę.

Natomiast nie ukrywam, ze jak na forum dyskusyjnym czytam z bólem n-tą wypowiedź z gatunku "płyniemy na rózowej chmurce w świecie Disneya i nie otwieramy oczu na świat rzeczywisty" to... mam ochotę skomentować i cokolwiek wyjaśnić, choćby po to, żeby ludzie zajmujący się pomocą zwierzakom nauczyli się... uczyć... bo z tym bywa róznie.

Jak przypomnę sobie imprezę na rzecz pewnego schroniska i to, co robiły tam z przyprowadzonymi nie widomo po co psami panie wolontariuszki to... :shake:.
Czemu tak się działo?
Ano, one pozostawały w światku Disneya i nie chcialy się zeń wydobyć, bo było im tam wygodnie i miło.
I niechby siedzialy tam ile chcą, ale to wszystko przekłada się na ich podopiecznych a i - niestaty, niestety, bardzo często - na całe otoczenie.

I tu już jest pewien problem... :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Ja tylko slowko do Agnieszki... Mam "rasowca za grube pieniadze" i Boze bron go nie izoluje (zwlaszcza, ze to szczeniak sie socjalizujacy obecnie). Podziwiam ludzi pracujacych w schroniskach, ludzi szukajacych domow dla tych "sierotek", ludzi adpotujacych psy. Ale ja, majac dzieci nie pozwolilabym sobie na ryzyko wziecia psa z niewiadoma przeszloscia) ze schroniska. Musze byc pewna jego psychiki i wychowania, ktore sama mu dam. A jesli kupowac to nie w typie a z metryka. I tak wydalam "grube pieniadze" ale nie czuje sie winna, ze nie pomoglam jakiemus psu w schronie...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Agnieszka(Visenna)']Wiele psów nie pożąda tego kontaktu, ponieważ właściciele nauczyli je w głupi sposób, że do takich kontaktów nie wolną dążyć, nie wolno czuć takiej potrzeby ! (nie piszę wszystkie - psy są różne, tak jak i ludzie).[/quote]
'Głupi sposób' - co jest głupiego? Piłeczka? Smaczki? Uczenie, że właściciel jest najważniejszy - to jest wybór psa, a nie zmuszanie go do uległości i pracy na rzecz tyrana. Jeśli mój pies wybiera moje towarzystwo - i pracę, którą mogę mu zaoferować - to tylko mogę się cieszyć z tego, że tak wysoko wartościuje to, co mam mu do zaproponowania. Nie wiem, co w tym głupiego. Mój pies to uwielbia. :eviltong:

[quote name='Agnieszka(Visenna)']
Ja z moim psem tworzę więź emocjonalną i przy tym pozostanę.To nie intrument, który zawsze i wszędzie musi grać, wg. ruchu moich palców.Ma prawo się obrazić, nadąsać, ale też nie przesadnie.To jak z dzieckiem.. dziecko też trzyma się na tak krótkiej smyczy ??Nie ma prawa pisnąć, odwrócić się na pięcie, odejść na krok w niewłaściwą stronę?[/quote]
Heheheh, psy sportowe najczęściej mają bardzo głęboką więź emocjonalną z przewodnikiem.:cool3: A pies nie ma prawa rzucać się na inne, obwarkiwac ich i robić tego, co mu się podoba. Jeżeli jesteś przewodnikiem stada, kontrolujesz jego zachowanie, a on się podporządkowuje temu radośnie, bo ceni sobie ciebie i pracę z tobą.

[quote name='Agnieszka(Visenna)']nie do zaspokojenia swoich chorych aspiracji hodowlanych/wychowawczych/dowartościowania, ale po to, żeby odmienić jego życie na lepsze, zabrać ze Schroniska i ofiarować normalny dom.Po to, by był szczęśliwy.Po to, żeby uzdrowić jego życie.Tak, właśnie po to jest mi ptrzebny pies.I nigdy nie potrafiłąbym wydać grubych pieniędzy na rasowca, podczas kiedy pod moim nosem umiera masowo cała sterta psów z powodu zagryzień, tęsknoty,uśpień - masowych przepełnień.[/quote]
Każdy ma swoje cele - nie możesz potępiać ludzi, którzy chcą hodować, czy brać udział w zawodach kynologicznych, fajnie że wybierasz psa ze schroniska, inni też mają wolność wyboru psa rasowego...
[quote name='Agnieszka(Visenna)']Swoją drogą bardzo ciekawe, dlaczego właśnie właściciele tych wszystkich wymuskanych, wyciupcianch rasowców mają opory przed tym, aby pies powąchał się z innym.Nie tak dawno, kiedy szłam z Gutkiem na spacerze, na wprost wyszła kobieta z chartem (Gutek nawet nie zwrócił na niego uwagi, bo miał w pyszczku patyk , a wybawił się pól godziny wczesniej :D) Pies delikatnie zboczył z drogi, żeby powąchać mojego psa, a babka ściągnęła smycz mówiąc- "nie wolno".Generalnie to zrobilo mi sie tego psa zal..i takich przypadków jest wiele.Wielu z Was również zapewne tak robi.[/quote]
Myślisz że to źle, że tak zrobiła? A skąd mogła wiedzieć, że Twój pies się na jej psa nie rzuci, zwłaszcza że miał patyk w pysku? Nigdy nie widziałaś, jak potrafią się skończyć konflikty o przedmiot??? O ile nie znam psa - nie pozwalam się mojemu obwąchiwać - bo wiem, jak to się kończy, zwłaszcza że moje małe potworstwo jest młodocianym samcem z wysokim poczuciem własnej wartości, a chciałabym żyć z nim jeszcze długie lata. Zupełnie nie przewidujesz konsekwencji - a gdyby Twój pies zechciał tamtemu przyłożyć w ramach walki o patyk? A to, czy pies rasowy, czy nie, nie ma tutaj nic do rzeczy. :angryy::angryy::angryy:

Link to comment
Share on other sites

To ja może jeszcze coś dodam. Czasem mam wrażenie, że takie miejskie, parkowe grupy "psich przyjaciół", bawiących się w grupie kiedy właściciele sobie rozmawiają, to wcale niekoniecznie jest coś dla tych psów dobrego. Myślę, że psy niekoniecznie uczą się w ten sposób prawidłowych reakcji socjalnych. To znaczy może do pewnego stopnia może się uczą, gdy zabawa jest pod całkowitą kontrolą, gdy jest duża przestrzeń, gdy wszystkie psy są zrównoważone. Ale bardzo rzadko tak jest.

Najlepiej przyjechać sobie na wieś i zobaczyć, jak tam zachowują się psy chodzące sobie całe życie luzem (nie mówię o kojcowych/łańcuchowych). Te psy nie bawią się ze sobą właściwie wcale, pomijając szczenięctwo. One nawet rzadko się ze sobą kontaktują, chociaż mieszkają po sąsiedzku. Wolno omijają się łukami, starają się nie wchodzić w konflikt. Owszem, są konflikty terytorialne czy o sukę, natomiast nie ma jakichś tłumnych zabaw, przepychanek, ganianek itp. Chyba że psy świetnie się znają, mieszkają razem, a i to zwykle między psami młodymi, starsze już się w to nie bawią. A psy miejskie, wychowane na parkowych ganiankach? Mam wrażenie, że kompletnie nie znają zasad psiego savoir-vivre. Widzą psa i dostają korby. Lecą na wprost, nie patrząc na wysyłane sygnały, bawićsiębawićsiębawićsiębawićsię, ganiać, gryźć, kotłować się, przewracać. Bez psiego "dzień dobry, przepraszam, czy można", że pozwolę sobie na taką antropomorfizację. Do czego to może prowadzić, wiemy. I obawiam się, że to właśnie jest skutek takich psich gromadnych zabaw, bardzo pobudzających dla psa.

Oczywiście to jest uogólnienie, uproszczenie, są wyjątki na wsi i w mieście.

Ostatnio w pewnej szkole dla psów w Poznaniu podczas "przerwy" zobaczyłam właśnie taką zabawę grupy psów i włos mi się zjeżył na głowie. To nie była zabawa, tylko gnębienie słabszych przez silniejszych i chociaż psy nie gryzły się w żaden sposób, to ja nigdy nie pozwoliłabym żeby jakiś nakręcony pies w ten sposób "ustawiał" moją Wikę w obecności wielu innych równie pobudzonych psów i na ciasnej przestrzeni, na niewielkim ogrodzonym terenie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI'].....Ja interweniuje kładąc moją sukę komendą lub odwołując ją ......
Mój pies nie ma prawa się nie posłuchać, bo wyłamanie komendy może ją kosztować życie jak wlezie pod samochód, [U][B]lub może kosztować życie innego psa kiedy go zagryzie.[/B] [/U]
[/quote]


Hmmm a może w tym tkwi problem ........ ???

Link to comment
Share on other sites

[B]Marta i Wika - [/B]masz całkowitą rację, w parkach, gdzie panuje przeświadczenie, że psy same się ustawią, dorosłe psy jeżdżą po szczeniętach a właściciele w tym czasie plotkują, niewiele tworzy się dobrego (i co więcej, każdy wychodzący poza ten schemat, czyli wołający na psa, bawiący się z nim i dający smaczki, jest uważany za dziwoloąga :shake:). Natomiast ja bardzo cenię sobie grupowe spacerki psiarzy, którzy wychodzą z psami dla psów, a nie dla siebie, ludzi, którzy nawet rozmawiając mają cały czas oczy na swoim psie, odwołują je co jakiś czas i nie pozwalają się rozpędzać w kierunku zachowań niepożądanych, takich jak ustawianie czy pasienie kolegów. Takie spacerki jak najbardziej, wg mnie dla psa mają walory edukacyjne.:cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jfn']Jeśli mój pies wybiera moje towarzystwo - i pracę, którą mogę mu zaoferować - to tylko mogę się cieszyć z tego, że tak wysoko wartościuje to, co mam mu do zaproponowania. Nie wiem, co w tym głupiego. Mój pies to uwielbia. :eviltong:[/quote]
Ergo: twój pies jest głupi :evil_lol::evil_lol::evil_lol:

[quote name='Agnieszka(Visenna)']Po co mi pies?? Kocham go i spędzam z nim czas, a pies jest mi przede wszystkim potrzebny - nie do zaspokojenia swoich chorych aspiracji hodowlanych/wychowawczych/dowartościowania, ale po to, żeby odmienić jego życie na lepsze, zabrać ze Schroniska i ofiarować normalny dom.Po to, by był szczęśliwy.Po to, żeby uzdrowić jego życie.Tak, właśnie po to jest mi ptrzebny pies.[/quote]
No popatrz...
A mnie pies jest potrzebny do tego, żeby był. Po prostu. I nie ważne, czy jest kupionym za grubą kasę rasowcem, przyszłym mistrzem świata w sporcie, czy zabiedzoną bidą zgarnięta z ulicy.
Wcale nie czuję się lepsza od posiadaczy rasowców dlatego, że mam przygarniętą sukę. I wcale nie poczułam sie lepsza od właścicieli przygarniętych psów, kiedy okazało się, że moja poniemiecka przygarnięta suka jest rasowym, rodowodowym owczarkiem niemieckim.
Nie mam chorych ambicji - ani hodowlano-sportowych, ani "samarytańskich"...
Za to owszem, mam ambicje wychowawcze. Bo uwielbiam psy, uwielbiam się z nimi dogadywać, uwielbiam je uczyć i uwielbiam uczyć się od nich.
I nie rozumiem ludzi, którym ten kontakt z psem jest niepotrzebny... Bo w takim razie, czemu nie kupili sobie pluszaka? :niewiem:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jfn']Natomiast ja bardzo cenię sobie grupowe spacerki psiarzy, którzy wychodzą z psami dla psów, a nie dla siebie, ludzi, którzy nawet rozmawiając mają cały czas oczy na swoim psie, odwołują je co jakiś czas i nie pozwalają się rozpędzać w kierunku zachowań niepożądanych, takich jak ustawianie czy pasienie kolegów. Takie spacerki jak najbardziej, wg mnie dla psa mają walory edukacyjne.:cool3:[/quote]

Tu jak najbardziej się zgadzam - też lubię takie spacerki, częściowo socjalizacyjne, częściowo mające charakter grupowego szkolenia.

Link to comment
Share on other sites

To nie kółko wzajemnej adoracji po prostu w tym wypadku idziemy w jedną stronę.
Chyba się musze wytłumaczyć troszkę - mój pies ma kontakt z innymi, ale nie są to niekontrolowane szaleństwa, są to wspólne spacery połączone z ćwiczeniem posłuszeństwa, komend potrzebnych nam na codzień ulica/lewo/prawo/zostaw itd Pies zyskuje na nich dużo więcej niż spuszczony "leć i bądź wolny", uczy się skupiania przy znanych sobie psach, ale również przy mijanych przy okazji.
To nie była zgryźliwośc tylko pytanie, jeżeli Ty, Agnieszko dopuszczasz psa do zabawy po piszczeniu i wyrywaniu może ja też powinnam puszczać moją sukę żeby się spełniła, w końcu to okrutne zabraniać?:cool3:
Niestety mam w okolicy ludzi którzy nie rozumieją że sobie nie życzę kontaktu z ich psem bo jest agresywny/natarczywy/moja suka się pieni na sam widok. W czerwcu moja suka miała wirusówkę więc miałyśmy zakaz kontaktu z psami, niestety to też nie docierało do ludzi "proszę nie podchodzić mój pies jest chory" na co słyszałam "ale mój nic nie zrobi, tylko się przywita":roll:
Już kiedyś pisałam że nie wierzę w miłość mojego psa do mnie personalnie, ale pogodziłam się z tym. Mój pies bardzo szybko zweryfikował bardzo wiele rzeczy w które wierzyłam w tym w disneyowskie mądre pieski,znajomośc komend itd. Teraz wiem że uczenie psa to ciężka praca i bardzo mi miło kiedy ktoś to doceni - mówiąc jakiego mam mądrego pieska i jak wiele potrafi. Puchnę wtedy z dumy, daje mi to motywację do wymyślania następnych sztuczek, motywowania psa do jeszcze dokładniejszego wykonania polecenia. Nie jestem tyranem, ja po prostu wymagam bo zdrowa dyscyplina jest potrzebna zarówno psu jak i dzieciom, oczywiście nagradzam i mojemu psu współpraca się opłaca. I może zabrzmi to upiornie ale jeśli będę miała dziecko będę korzystać przy jego wychowaniu z bardzo podobnych metod jak przy pracy z psem.
Sylwku w czym tkwi problem? W tym że nie pozwalam mojej suce zrobić krzywdy innemu psu?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Agnieszka(Visenna)']
[QUOTE]To nie intrument, który zawsze i wszędzie musi grać, wg. ruchu moich palców.Ma prawo się obrazić, nadąsać, ale też nie przesadnie. [/QUOTE]
To lepsze niz Disney :evil_lol:

[QUOTE][B] pies jest mi przede wszystkim potrzebny[/B] - nie do zaspokojenia swoich chorych aspiracji hodowlanych/wychowawczych/dowartościowania, ale [B]po to, żeby odmienić jego życie na lepsze, zabrać ze Schroniska i ofiarować normalny dom.Po to, by był szczęśliwy.Po to, żeby uzdrowić jego [/B][B]życie.Tak, właśnie po to jest mi ptrzebny pies.[/B] [/QUOTE]
Kliniczny przykład instrumentalnego traktowania psa w celu podniesienia własnej samooceny i samopoczucia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Eve-linka']
Kliniczny przykład instrumentalnego traktowania psa w celu podniesienia własnej samooceny i samopoczucia[/quote]

I uspienia swojego sumienia.

Visenna,
Masz psa ze schroniska - super, to dobrze, ze przygarnęłas tego psa.
Ale to nie czyni Cię ani lepszą ani bardziej kochającą psy osobą.

A ten teskt z "rasowcami za grube pieniądze" był zdecydowanie przesadzony. Czy uważasz , ze posiadanie psa rasowego to snobizm, brak wrażliwości czy jak? :roll:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...