Jump to content
Dogomania

Swiat dzieli sie na "Psairzy" i reszte;)


Ewelina22

Recommended Posts

  • Replies 189
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Zasadniczo zgadzam się z Władczynią itd.
Też nie cierpię jak pędzi do mojego psa inny, wyraźnie napięty a właściciel woła z daleka "on chce się tylko zaprzyjaźnić". No coś tu jest nie halo w tym momencie, zwłaszcza jak moj prowokator pieska nie polubi, to właściciel drugiego jest wielce zawiedziony i zdenerwowany. Moja wina, a jak!
Ale, ale. Myślę, że w dorosłym życiu pies też POWINIEN mieć kontakt i umieć bawić się z innymi psami.Oczywiście pod warunkiem , ze umiemy swojego psa w każdej chwili odwołać, znamy psy z ktorymi nasz się bawi i wiemy, ze nagle psi koledzy nie staną się ważniejsi i nie będzie to przyczyną późniejszych problemów w pracy z psem. Widzi się sytuacje, ze dwa psy bawią się ze sobą, ganiają czy przeciągają (pod kontrolą właścicieli, ktorzy wcale nie stracili duzo w oczach psa) a trzeci patrzy, chce się niby dołaczyć ale wygląda jakby nie za bardzo wiedział o co kaman, czemu ten sznurek, zabawka czy po prostu gonitwa jest dla nich taki fajny. To jest jedna z rzeczy z ktorych pies czerpie radość życia. Nie ujmując nic właścicielowi, bo pies jednak powinien przedkładać pracę/zabawę z właścicielem nad inne psiaki...
Jednak zabawa z każdym napotkanym psem to już przesada.
No, takie jest moje zdanie. Wybaczcie lekką chaotyczność :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

mój psiak natomiast ma już 9,5 roku. Bawi się z niektórymi psami ;) szczerze mówiąc 80 % spotkanych psów on zupełnie olewa ;p powocha albo ominie i idzie dalej ;) juz ma taki charakter ;)
ale wedlug mnie nie da się sprawić żeby pies nie widział się z innymi psami ;P wystarczy zwykły spacer a ile psów po drodze się spotka ;) a odnośnie zabawy to nie musi pies się bawić z każdym ;) mój bawi się bardzo rzadko ale lubi inne psy ;) dlatego trudno jest jednoznacznie określić ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja powiem, co sądzę na temat zabraniania swojemu psu kontaktów z innymi.

Jeśli pies jest wobec nich agresywny, nie toleruje innej zwierzyny dookoła siebie - to akurat jest normalne:eviltong:.Takimi cechami charakteryzują się zazwyczaj przedstawiciele konkretnych ras, tak a nie inaczej ukierunkowanych psychicznie poprzez hodowle.Natomiast jeśli pies ewidentnie wykazuje chęć kontaktu z innym - a właściciel mu na to nie pozwala (jeśli tak bardzo się boi o to, żeby "ten drugi" nie zrobił krzywdy jego pupilkowi, zawsze może najpierw zadać pytanie właścicielowi nt. ustosunkowania do innych zwierząt)to dla mnie jest to akt znęcania się nad zwierzętami :diabloti::diabloti::diabloti:Tak jak człowiek do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje drugiego człowieka (zamknijcie się na miesiąc z samymi psami, zobaczycie, jak będzicie reagować), tak samo pies potrzebuje kontaktu z przedstawicielami własnego gatunku.I nikt mi tego poglądu nie wypersfaduje.Sama widzę, że mój Gustaw jest szczęśliwy mogąc bawić się czy też "rozmawiać" (bo one autentycznie rozmawiają z Kraksą, wystarczy stanąć z boku i posłuchać.. można paść ze śmiechu :evil_lol:).Nie wyobrażam sobie, że mogłabym go tego kontaktu pozbawiać i nastawić go tylko i wyłącznie na siebie.Ja mam przyjaciół- znajomych z którymi chodzę na kawę czy spacer, Gustaw ma swoich z którymi szaleńczo biega nad Odrą.;)I jedno i drugie jest zadowolone.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Agnieszka(Visenna)']Ja powiem, co sądzę na temat zabraniania swojemu psu kontaktów z innymi.

Jeśli pies jest wobec nich agresywny, nie toleruje innej zwierzyny dookoła siebie - to akurat jest normalne:eviltong:.Takimi cechami charakteryzują się zazwyczaj przedstawiciele konkretnych ras, tak a nie inaczej ukierunkowanych psychicznie poprzez hodowle.Natomiast jeśli pies ewidentnie wykazuje chęć kontaktu z innym - a właściciel mu na to nie pozwala (jeśli tak bardzo się boi o to, żeby "ten drugi" nie zrobił krzywdy jego pupilkowi, zawsze może najpierw zadać pytanie właścicielowi nt. ustosunkowania do innych zwierząt)to dla mnie jest to akt znęcania się nad zwierzętami :diabloti::diabloti::diabloti:Tak jak człowiek do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje drugiego człowieka (zamknijcie się na miesiąc z samymi psami, zobaczycie, jak będzicie reagować), tak samo pies potrzebuje kontaktu z przedstawicielami własnego gatunku.I nikt mi tego poglądu nie wypersfaduje.Sama widzę, że mój Gustaw jest szczęśliwy mogąc bawić się czy też "rozmawiać" (bo one autentycznie rozmawiają z Kraksą, wystarczy stanąć z boku i posłuchać.. można paść ze śmiechu :evil_lol:).[B]Nie wyobrażam sobie, że mogłabym go tego kontaktu pozbawiać i nastawić go tylko i wyłącznie na siebie.Ja mam przyjaciół- znajomych z którymi chodzę na kawę czy spacer, Gustaw ma swoich z którymi szaleńczo biega nad Odrą.;)I wydaje mi się, że taki układ jest po prostu dobry[/B].[/quote]
zgadzam sie :lol:

Link to comment
Share on other sites

Ale jednak jest róznica pomiędzy zabawą w wieku szczeniecym a hmmm "zabawą" dorosłych psow, z obcych stad.

Bardzo slusznie zauważył Knut Fuchs na swoim seminarium - my mówimy o "socjalnych" psach w kontekscie psów infantylnych lub pozbawionych twemperamentu, dla gatunku pies "socjalny" to niestety czasem taki ktory całkiem poważnie atakuje innego (np. dwa dojrzałe, świadome swojej wartości samce z obcych stad - oczekiwanie że "się pobawią" świadczy chyba o totalnym zdziecinnieniu :evil_lol: ).

BTW obserwuję nieraz grupy psiarzy tworzace się ad hoc w każdym niemal parku czy na psiej łączce i stwierdzam że 90% z tych osób po prostu robi dobrze SOBIE, a nie swoim psom.

Ludzie kochają przynależeć do jakiejś grupy, no i kochają plotkowac, gadać, wchodzic w socjalne kontakty :cool3: - więc sami sobie szybko tlumaczą że ich Pusio czy Norka nic, tylko cholerycznie marzy o wejściu w grupę dziesięciu piesów róznych rozmiarów i temperamentu i "zabawie".

A de facto chodzi o to żeby podejść, przywitać się ze znajomymi, stać dwie godziny i nawijać, w tym czasie psy tworzą grupę w ktorej te słabsze są gnojone a te silniejsze psychicznie się spokojnie na slabszych wyżywają - przy okazji psy ... nie ucza się niczego, zwłaszcza zaś jakiejkolwiek współpracy z czlowiekiem (ktory przecież w takich chwilach niczego nie wymaga, nie zwraca na psa uwagi itd.).
Potem się pieski odławia na smycz i idzie do domu ze spokojnym sumieniem bo piesulek się wybiegał.
:cool1: :evil_lol:

A jeszcze później czytamy na forum o pieskach ktore są ogromnie grzeczne, ogromnie wszystko umieją, tylko jak widzą psa (rowerzystę, rolkarza, babcię z siatkami) to nie wracają na wołanie tylko lecą do takiego interesującego obiektu :evil_lol: :roll: więc "raczej" są prowadzone na smyczy.

Niestety panuje u nas taki obyczaj - ponieważ nie jesteśmy pieskow pewni, to w miejscach publicznych je smyczujemy - a zwolnienie ze smyczy oznacza na ogółe totalne bezhołowie i jedyną możliwość pobiegania luzem... na ugorach, łąkach, nieużytkach.
:cool1: I oczywiście koniecznie, ale to koniecznie w towarzystwie innych psów.

Nie tędy droga - ale rozumiem że ludzie jednak swoją przyjemność przedkladają nad psią ... ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Chefrenek']Nathaniel nie powiesz mi, że pies który nigdy nie miał kontaktu z psem (nie mówię, że z każdym) jest normalny psychicznie.[/QUOTE]

Nigdy nie twierdziłam że mój pies jest normalny, czuje się usprawiedliwiona:evil_lol: w końcu jaki pan taki kram.

Agnieszko dla mnie szaleńczo biegający pies z innymi nie jest w 100% kontrolowalny, a ja MUSZE mieć nad Suką kontrolę żeby kogoś nie zeżarła od psa z którym się bawiła, ale na nią skoczył po kaczkę w rzece/stawie. Ja jestem za nią odpowiedzialna - za jej zdrowie, ale również wszystkiego co jest wokół.
Mój pies może i marzy o wejściu w grupę psów, ale w celu zdominowania jej i poprowadzeniu na polowanie:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Nie czynię z tego jakiegoś specjalnego zarzutu do kogokolwiek - stwierdzam fakt.

A, że to przy okazji nasze umiłowanie do zbijania się w tymczasowe stada nie musi się pokrywac z potrzebami psów - to insza inszość.

Ale co mnie irytuje - kiedy się tworzy ideologię że WłAŚNIE TO jest idealne dla psów - że ten gatunek TO własnie kocha najbardziej na świecie - i wręcz czyni z tego coś godnego najwyższej pochwały...
:lol:

Link to comment
Share on other sites

Alez ja nie nalegam, ze psu najbardziej konieczne jest przebywanie w psim stadzie. Bo w ludzkim to owszem (no szczesliwszy jest pies w rodzinie niz w schronisku!) Ale na pewno kontrolowane zabawy czy jak kto woli spotkania z innymi psami sa potrzebne. A ze wlasciciele przy okazji zamienia ze soba pare slow, to chyba nic zlego? Tak jak my tu na Dogo o psach rozmawiamy, mozna i w realu.

Link to comment
Share on other sites

"Ale na pewno kontrolowane zabawy czy jak kto woli spotkania z innymi psami sa potrzebne. "

Otóż właśnie tutaj o tym rozmawiamy i wychodzi że to nie takie znowu oczywiste.

Skoro zdecydowana większość psiarzy totalnie nie potrafi "czytać" swoich własnych psów w najniewinniejszych sytuacjach, i ta sama grupa nie umie nauczyć swoich psów rzeczy całkiem banalnych: wracania na wołanie - bezwzględnego, nie atakowania rozmaitych obiektów, nie wycia w samotności itd - to jakże możemy mowić o "kontroli" w sytuacji stadka ludzi (gdy dodatkowo zajęci są rozmowami z innymi właścicielami) plus rozmaitych psów?
:cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dog_master']Hm... Ja bym podzielila ludzi na:
- psiarzy [wiadomo ;)]
- posiadaczy psow [mam, bo dziecko chcialo; 90% ast, yorkow; moda i szpan]
- niestety-nie-psiarzy [nie maja psow, bo nie moga, ale do glaskania pierwsi :P]
- reszte

;)

A w takich sytuacjach najczesciej udaje, ze nie slysze. Czasem powiem cos w stylu tego o lataniu... ;)[/quote]

Ja dodałabym jeszcze ANTY PSIARZY. :roll:

Link to comment
Share on other sites

Ja należę do osób mało towarzyskich, nie lubię stać godzinę i rozmawiać o niczym.Skoro jednak mój pies przechodząc obok grupki psów chce biec w ich kierunku, płacze i patrzy na mnie błagalnie to wnioskuję, że ma emocjonalną potrzebę do kontaktu z nimi.ON, nie JA - bo ja akurat wolałabym w tej chwili zamiast rozmawiać z właścicielami iść na wolontariat. (wnioskuję, że aluzja Berka była kierowana do mnie).

A jeśli chodzi o taką paniczną, a wręcz obsesyjną troskę o swojego zwierzaka, w efekcie której nie dopuszcza się do jego psychicznego, naturalnego zaspokojenia (tak jak napisałam wcześniej - meiszkaj przez 2 miesiące wśród samych psów - zobaczymy, czy nie będzie Ci brakowac przedstawisciela tego samego gatunku, z ktorym bedziesz mogl porozmawiac chociazby)- to nie wypuszczajmy dzieci z domu, kiedy będą już duże, nie puszczajmy ich na imprezy, odprowadzajmy pod drzwi samej szkoły - przecież zawsze, na każdym kroku może stać im się krzywda !! A już napewno podczas zabawy pod naszym nadzorem z grupką rówieśników :evil_lol:

[B]Skoro zdecydowana większość psiarzy totalnie nie potrafi "czytać" swoich własnych psów w najniewinniejszych sytuacjach, i ta sama grupa nie umie nauczyć swoich psów rzeczy całkiem banalnych: wracania na wołanie - bezwzględnego, nie atakowania rozmaitych obiektów, nie wycia w samotności itd - to jakże możemy mowić o "kontroli" w sytuacji stadka ludzi (gdy dodatkowo zajęci są rozmowami z innymi właścicielami) plus rozmaitych psów?[/B]

Skoro wielu rodziców nie potrafi nauczyć swoich dzieci bezwzględnego przychodzienia na zawołanie (a jaka szkoda, że to nie są jasno zaprogramowane maszyny :razz:), nie zabierania dzieciom foremek w piaskownicy i nie bicia ich - to jak mozemy mowic o "kontroli" w sytuacji gdy stadko rodzicow dodatkowo rozmawia ze soba o malo istotnych drobiazgach ?? :razz::razz:Nie dajmy sie zwariowac :crazyeye: Tak jak Ty jestes w stanie reczyc za swoje dziecko, tak ja jestem w stanie reczyc za swojego psa.I kto wie, chyba nawet bardziej niz za swoja wlasna przyjaciolke.

Link to comment
Share on other sites

[quote]
"wnioskuję, że aluzja Berka była kierowana do mnie"
[/quote]

U, przykro mi się zrobiło bowiem absolutnie i totalnie - NIE! Szczerze mówiąc, w mojej wypowiedzi w ogóle nie było aluzji do nikogo...
:roll:

Visenna, uważam że własnie porównanie do dzieci jest nietrafione i wogóle skręca w stronę sofizmu czystej wody - ot, internetowe bajania ilu aniołów zmieści się na czubku szpilki.
Skoro ludzie nie umieją się obchodzić ze swoimi psami, nie umieją w ogóle zrozumieć co oznacza ich zachowanie, takie czy inne, to JAK u Boga Ojca mieliby z niewiarygodnym refleksem i znajomością rzeczy wyczaić że oto sytuacja w stadzie kłębiących się pod ich nogami psów zmierza w kierunku... zdecydowanie "nie halo"...? I jeszcze rozwiązać ją tak, by mimowolnie nie przyczynić się do jej zaognienia albo tak, żeby żaden z psów nie poniósł szkody... choćby psychicznej.
:eviltong: O to mi chodziło... tak po prostu od praktycznej strony.

[quote]"Skoro jednak mój pies przechodząc obok grupki psów chce biec w ich kierunku, płacze i patrzy na mnie błagalnie to wnioskuję, że ma emocjonalną potrzebę do kontaktu z nimi."[/quote]

A tu akurat może to oznaczać (o ile nie jest to młodziuteńkie zwierzątko z naturalnąchęcią zabawy właśnie...) że po prostu przewodnik psa nie jest dla niego atrakcyjny i pies uważa, że towarzystwo innych psów zapewnia mu więcej wrażeń, niż kontakty z tym nudziarzem, jego panem...
:lol:

Moze jednak, zamiast wikłać się w rozważania ad personam, powiem że moim zdaniem dorosły pies powinien zostać nauczony absolutnie obojętnego traktowania innych, obcych przedstawicieli swojego gatunku.
To nie jest co prawda najbliższe naturalnemu zachowaniu (zadyma z obcym z innego stada lub ucieczka żeby nie dać się zadymić) ale w miarę dopuszczalne w naszej cywilizacji i przy obowiązujących naszych, ludzkich normach...

Ponieważ jednak większość psiarzy jest dość leniwa z natury, to triumfujący model jest ten opisany przeze mnie.
W tej sytuacji osoba intensywnie zajmująca się swoim psem, zajmujaca jego uwagę i nie wyrażająca chęci do.... "wejścia w stado kynologów" jest postrzegana jako drący nosa snob ktory się gad jeden " nie brata", albo jako podlec ktory męczy biedniuteńkiego pieska zamiast pozwolić mu na UKOCHANĄ rozrywkę jaką jest "zabawa" z innymi pieskami.

I niemal 100% zachowań o jakich tu czytamy - tj. niby nieumyślne wypuszczanie swojego szalejącego psa na taką parę, czy niechęć do jego odwołania, biorą sie - mam pewność - z podświadomej chęci "dokopania" takiej aspołecznej jednostce. Z chęci udowodnienia jej rozmaitych rzeczy w ktore przeciętny psiarz wierzy (np. mit o tej nieszczęsnej chęci zabawy). :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Tak, owszem, jestem zdania, że człowiek nie jest w stanie zapewnić psu najważniejszego czynnika niezbędnego do prawidłowego rozwoju.I tym czynnikiem - będę to klepać w koło,bezustannie0 jest kontakt z przedstawicielem tego samego gatunku.

Czy jeżeli mój 10 letni brat pragnie bawić się z kolegami w piaskownicy, czy to oznacza, że nie spełniam jego emocjonalnych wymogów ? Poświęcam mu za mało czasu, energii, kupuje mało zabawek, nie potrafię skupić jego uwagi na sobie? NIE ! On potrzebuje do zaspokojenia potrzeb emocjonalnych zabawy/kłótni/[B]relacji[/B] z innymi chłopcami w jego wieku. To po co puszczasz swoją córkę na imprezę wieczorem samą?? Przecież możecie iść we dwoje i tańcząc nie oglądać się na innych??
Nie, to nie jest absurdalny i sprzeczny z logiką przykład.
To przykład najbardziej trafny.

Jeśli stoi ze sobą grupka psiarzy to w momencie, kiedy w zabawie zaczynają się zgrzyty (tak jak czasem wśród kumpli od kieliszka, gdzie niejednokrotnie dochodzi do zranień, a nawet śmierci:razz:) interweniuje się.Psy to żywe istoty, które też muszą chociaż połowicznie zaspokajać swoje instynkty, to nie zabawka ludzka, która ma spełniać 'od deski do deski' ich wymogi, nie może zaszaleć, odwrócić się, nadąsać, czy czasem nawet nie posłuchać.W imię czego ma stać się formą rozrywki dla człowieka, który po randce z dziewczyną wróci do domu i uzna, że chce pobawić się kijem z pieskiem (piesku, broń Boże nie odwracaj się tyłem do drugiego, który idzie z tyłu!!).Dlaczego nie może realizować swoich potrzeb psychicznych ?? ps. zalatuje mi tutaj teoriami p. Mrzewińskiej :razz:

Link to comment
Share on other sites

Cóż, moje zdanie już znasz.

W tej chwili dyskusja przeradza się w golono-strzyżono.

Zofia Mrzewińska jest tu na forum i zapewne gdyby chciała, to by się odezwała, adwokata (ani rzecznika prasowego) nie potrzebuje. NIe rozumiem skąd nagle się ona tu pojawiła w rozmowie.
:roll:
Być może po prostu głosi to, co wie od lat większość rozsądnych szkoleniowców... :cool1:

P.S. Błagam, nie dawajmy przykładów z życia innego gatunku. Stąd właśnie beznadziejny brak zrozumienia, czym jest pies i "jak się to je" - bo antropomorfizujemy sobie aż iskry lecą.

Link to comment
Share on other sites

Wiem doskonale, że p. Mrzewińska udziala się tutaj na forum i generalnie nie rozumiem, jak to ma sie do tematu ;)Stwierdzam po prostu suche fakty i uzewnętrzniam swoje teorie.

A czym jest pies?? Dla mnie jest żywą, odczuwającą istotą, która ma swoje potrzeby, kocha nas bezgranicznie a my jesteśmy jej winni odwdzięczyć się za tą miłość.Tylko tyle.Dla mnie to nie przedmiot, który zawsze i wszędzie musi znać swoje miejsce, jak mebel w domu.Ma prawo do fochów i gorszych dni, tak jak ja je miewam i nikt mnie z tego nie rozlicza ;)

Link to comment
Share on other sites

Rozumiem że mój pies jeżeli chce wpieprzyć innemu, bo czuje taką potrzebę powinien ode mnie usłuszeć "leć słoneczko, spełnij się w tym" ?:cool3:

Ja interweniuje kładąc moją sukę komendą lub odwołując ją co zrobią psiarze mający psy uwielbiające się bawić czyli "pana mam pod ogonem ide do kumpli"?
Mój pies nie ma prawa się nie posłuchać, bo wyłamanie komendy może ją kosztować życie jak wlezie pod samochód, lub może kosztować życie innego psa kiedy go zagryzie.
Ja jestem odpowiedzialna za mojego psa czyli nie chce żeby jej się coś stało lub ona coś komuś zrobiła.
Za miłość się nie odwdzięcza, miłość jest bezinteresowna. Mój pies potrzebuje przewodnika inaczej sama się rządzi w mało sympatyczny sposób, nie chce mieć psa który będzie zagrożeniem dla innych.
Ona ma prawo do gorszych dni, ale nie ma prawa przekraczać pewnych granic, tak jak zbuntowany nastolatek nie może wrócić naćpany bo ma gorszy dzień.

Link to comment
Share on other sites

Berek, zasadniczo się z Tobą zgadzam, ale czy przez swoje posty twierdzisz, ze nie powinno się psu pozwalać bawić z innymi psami? Np. byłam w wakacje na obozie agility, psy miały ze sobą oczywiście kontakt między treningami i pozwalałam, a takze wszyscy inni, psu na zabawę z innymi. Czy wg Ciebie zrobiłam coś złego, coś co zaburzyło moje relacje z psem? Czy psu trzeba zakazać kontaktów z innymi zeby nie 'zasmakował' w relacjach z nimi i potem nie chciał słuchać przewodnika? Albo, czy np jak idę ze znajoma osobą na spacer gdzieś - do lasu np (nie na zasadzie stoimy w jednym miejscu i gadamy), i oboje mamy psy, spuszczone ze smyczy to jak podejmą wspólną zabawę, np patykiem, czy trzeba je rozdzielać czy jak ? Chyba, ze chodziło Ci tu o psy z naszym zaznajomione. Jeśli tak to kiedy psa mozna nazwać znanym a kiedy obcym... ? Ja uważam, ze jeśli jesteśmy w stanie naszego piesa odwołać w takiej sytuacji, kiedy ma kontakt z innym psem - to nie ma w tym nic specjalnie złego... Ale jestem ciekawa Twojej opinii bo nie wiem czy dobrze zrozumiałam. ;)

Pytam z ciekawości. Nie mam jeszcze wyrobionego zdania na ten temat...

A ja swoją drogą chętnie poznam opinię p. Mrzewińskiej, jako pewnego autorytetu w temacie ;)

Link to comment
Share on other sites

no wiec ja "niestety"uwazam zemoim psom zabawa z innymi jest niepotrzebna-one co dziwniejsze twierdza to samo.dla moich psow istotna jestembowiem tylko ja i praca-zabawa ze mna.noi pozorant:loveu:.tez jest fajny:evil_lol:.ale..nie mamy potrzeby kicania z innymi psami i generalnie zycze sobie zabierania innych psow od moich bo...nam przeszkadzaja w naszych zajeciach wspolnych.czas ktory spedzam z psami jest wylacznie dla nich.i one maja mnie tylko dla siebie.to najfajniejszy czas w ciagu dnia-spaceryi treningi.na zajeciach tez nie ma zabawy psow-jest praca.psy maja przewodnikow na wylacznosc i vice versa.jesli ktos chce zeby psy sie pobawily to po zajeciach.i tylko taki sklad zabawowy ktory ja dopuszczam a wogole najlepiej zeby zamiast tego przewodnik ulozyl psu slad albo co innego.czy psy sa "normalne"?tak.czy sa zsocjalizowane?tak.maja gdzies inne psy.bo przewodnik jest najfajniejszy na calym swiecie.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Zostalam wywolana.
Moim zdaniem:
1. Aby psy mogly sie bawic razem, konieczna jest zgodna najpierw wlascicieli psow- i to jest warunek podstawowy
2. Zabawa wspolna ma sens, o ile psy znaja sie od dlugiego czasu i sa przewidywalne
3. Kazda inna zabawa jest cholernie ryzykowna - nie ma tak, ze dwa lub trzy psy dadza sobie na dzien dobry buzi i uscisna lapke, latwiej bedzie - choc w napieciu - klebic sie stado 20 psow, z ktorych zaden nie zna innych, niz bezkonfliktowa znajomosc zawra dwie suki rowne wiekiem, sila i checia kierowania grupa.
4. Stadem i szefem mojego psa jestem ja. Czy to sie komus podoba czy nie, kupilam psa dla siebie, ja mu daje jesc i ja wiem, co mu jest w danej chwili potrzebne, a dla otoczenia bezpieczne
5. Nie mam pojecia, jakimi to moimi "teoriami" zalatuje. Mam za soba 40 lat praktyki w posiadaniu psow, i wiem, ze zaden z nich nie byl taki sam jak poprzednie, łaska Boska. I zadnemu z moich psow nie byly do szczescia potrzebne sporadyczne kontakty z obcymi doroslymi psami, choc radosc dawaly spotkania z psami skumplowanymi od szczeniaka.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

An_bzik, intuicyjnie sama wyczuwasz dobrze, moim zdaniem...

[quote]
"Ja uważam, ze jeśli jesteśmy w stanie naszego piesa odwołać w takiej sytuacji, kiedy ma kontakt z innym psem - to nie ma w tym nic specjalnie złego... "
[/quote]

Ależ oczywiście.
BTW w jakim wieku jest Twoje zwierzątko...?
Czy ono nie jest aby dość młode jeszcze?

Pytam, bo powiem szczerze, znam strasznie mało psów dorosłych ktore się "bawią" z innymi.
Za to znam całą masę przypadków w ktorych jako "zabawa" były przedstawiane drobne konflikty, próby bezustannego ustawiania się itd.

Co do psów znajomych i nieznajomych, to przecież różnie bywa i w najbardziej, zdawałoby się, zaprzyjaźnionym ze soba towarzystwie.
:lol:
Byleby ludzie umieli się zorientowac odpowiednio wcześnie, że to, co uważali za Piekną Psią Przyjaźń prostą drogą zmierza do Efektownej Psiej Awantury.
Najczęściej nie umieją - i bywa że napięcie rośnie ze spotkania na spotkanie a przewodnicy dalej by sobie łby dali poucinać że Pikusia i Bezia kochaja się nad życie i trzymają sztamę.

P.S.

[quote]
ale czy przez swoje posty twierdzisz, ze nie powinno się psu pozwalać bawić z innymi psami?
[/quote]

NIe. Twierdzę, że kiedy pies dojrzewa, to traci ochotę na kontakty z innymi psami zwane przez nas "zabawą".
Jeśli pies świruje, wyrywa się do psów, na widok innego psa nie ma z nim praktycznie porozumienia to oznacza, że przewodnik popełnił jakieś tragiczne błędy we wspólnym "byciu" z psem. W pewien sposób stracił swojego psa. A tak w ogóle to jest to hmmm nazwijmy to "spaczenie" psa, to NIE JEST naturalne zachowanie dorosłego psa w kontakcie z innymi dorosłymi psami, zwłaszcza nieznanymi mu.

Najczęsciej dzieje się tak kiedy ludzie z duuużym nakladem sił pokazują swoim psom że tylko pobyt w grupie psów jest atrakcyjny, wartościowy, stanowi ucieczkę od nudy.

I optuję za działaniem przeciwnym - żeby pokazać psu jak świetna jest możliwość współpracy z właścicielem. A to się robi jak najwcześniej, systematycznie, i ociekając krwawym potem.
Toteż rozumiem że część właścicieli tego nie chce (bo im się nie chce albo zwyczajnie zupelnie nie umieją psu pokazać fajnego świata wewnątrz własnego psio-ludzkiego stada).
Natomiast nie jestem za gloryfikowaniem takiego postępowania i zasłanianiem się bliżej nieokreśloną "naturą" bo to naturalne nie jest - i o to mi chodziło, a nie jestem, jak to w przedziwny sposób interpretowano, za "odcinaniem psom kontaktów z innymi psami".

Link to comment
Share on other sites

Mój pies wita się z innymi psami, jeżeli tego chce i ja na to pozwolę. Pies jednak nie jest przewidujący i np. nie zdaje sobie sprawy z tego, że rottkowi czy ONkowi mały nie podskoczy.

Co do zabawy, to analogicznie - jeżeli pies tego chce, a ja nie widzę niebezpieczeństw, pozwalam. I tyle. Nie pozwolę przy ulicy, nie pozwolę z nieznajomym dużym psem, nie pozwolę w trakcie szkolenia. Hmm... W trakcie szkolenia to pies nie będzie chciał ;).

Gdybym kierowała się 'naturą', to już dawno nie miałabym psa - ktoś by go zagryzł, wpadł pod samochód... Trzymam się Małego Księcia: "Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś".

I popieram słowa Berka - to ludzie muszą znać swoje psy, umieć odczytywać ich zachowanie i odpowiednio reagować. Nic tak nie denerwuje jak "niech się pobawią" - dwa dorosłe samce na napiętych smyczach... :/

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...