Jump to content
Dogomania

Swiat dzieli sie na "Psairzy" i reszte;)


Ewelina22

Recommended Posts

Poczulam sie lekko urazona slowami Visenny:roll:

"swoja droga bardzo ciekawe dlaczego wlasciciele tych wszystkich wymuskanych, wyciupcianych rasowcow..."

A co zlego jest w tym ze moj pies jest "wymuskany" (nie wiem co oznacza wyciupciany:oops:), co zlego jest w tym ze jest rasowy:roll:

Czyli co?? powinnam sie czuc gorsza bo mam psa z rodowodem za ktorego zaplacilam iles tam pieniedzy?? Nie wiedzialam ze to takie zle...

Nie chcialam byc w zadnym wypadku niemila :) Poprostu zastanawia mnie dlaczego masz taka awersje do posiadaczy rasowcow??
Przeciez to ze mam psa z hodowli nie oznacza ze jestem czlowiekiem bez serca, ze mam gdzies psy w schroniskach... wrecz przeciwnie, kocham psy i te rasowe i nie rasowe...

Mam 2 psy, sznaucio (w typie sznaucia;)) nierodowodowy-kundel-, CC rodowodowa suka za ktora zaplacilam "grube pieniadze" jak sie wyrazilas... przez pewien czas mieszkal z nami 16 letni psi staruszek ze schronu, niestety odszedl...

Tak wiec Visenno prosilabym zebys tak nie uogolniala, bo i wsrod wlasccieli rasowcow znajduja sie ludzie bardzo wrazliwi na krzywde innych psow...

Moje psy (szczegolnie czarnuch, przyklad kompletnego braku socjalizacji, agresaja, agresja i jeszcze raz agresja) nie wykazuja szczegolnej checi do zabaw z innymi psami, co nie oznacza ze nie maja z nimi kontaktu...







Link to comment
Share on other sites

  • Replies 189
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Guest Mrzewinska

Visenno, ja nadal uwazam, ze w pierwszym rzedzie nalezy nie dopuszczac, aby szczenieta najwazniejszy okres rozwoju spedzily za kratkami. Postawa -"wezcie tego starego, mlody znajdzie rece" doprowadza do zniszczenia psychicznego kolejnego zwierzecia. Nikt nie broni zabierania ze schroniska psow najstarszych, najbiedniejszych, najtrudniejszych - o ile chetny zdaje sobie sprawe z problemow, na jakie na pewno sie natknie. Im szybciej pies opusci azyl, tym wieksze szanse, ze adopcja bedzie udana. A ze u nas wiedza o zachowaniach zwierzat nie jest zbyt powszechna, ze ludzie nie radza sobie w wychowaniem psa nawet od szczeniaka, co dopiero mowic o problemowych, wiec dla przecietnego chetnego do adopcji nalezy wydawac najlatwiejszego psa. Tak mi mowi zimna Pani Logika, ze tak nalezy postepowac, aby nieudanych adopcji bylo jak najmniej.

Ja owszem, mam wymuskanego rasowca. Wybranego z wybranej hodowli, po matce, ktorą znalam od szczeniaka. I zaplacilam tyle, ile hodowca sobie zyczyl, to moj problem, moje pieniadze. Z naszych pieniedzy moze nas rozliczac tylko ktos, od kogo je dostalismy. Jesli nie dajesz ani grosza ludziom kupujacym psy za ciezkie pieniadze, to nie Twoj problem, ile za nie placa.
Tak samo, jak nikogo nie powinno interesowac, ze Ty wydajesz wlasne pieniadze na swoje zwierzeta, a nie na przyklad na biedne dzieci w Afryce.

Gdyby ludzie rozmnazali i kupowali zwierzeta tylko dla zaspokojenia, jak napisalas aspiracji hodowlano-wychowawczych, azyle opustoszalaby najdalej za 10 lat. Nie rozmnazano by psow przypadkowych ani nie oddawano tych spelniajacych aspiracje wychowawcze. Przemysl to moze na chlodno.
Ty chcialabys poprawic jakos zycia zwierzetom oddanym do azylu, ja chcialabym, aby nikt nie produkowal takich, ktore do azylu trafia. I aby nikt z azylu nie wydawal takich, ktore w najlepszym razie wroca tam bardzo szybko.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Agnieszka(Visenna)']Ktos tutaj chyba ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem.Niecierpie takiej zgryzliwosci.Oczywistym jest, ze jesli pies jest/bywa agresywny w stosunku do innych, to n nie dopuszcza sie go do 'zabaw' z innymi.Mój Gustaw spędza ze mną dużo czasu - uczę go komend, bawimy się piłką, chodzimy na wspólne, długie spacery.Nie mniej jednak nie izoluję go od przedstawicieli własnego gatunku.Wiele psów nie pożąda tego kontaktu, ponieważ właściciele nauczyli je w głupi sposób, że do takich kontaktów nie wolną dążyć, nie wolno czuć takiej potrzeby ! (nie piszę wszystkie - psy są różne, tak jak i ludzie).

Pani Mrzewińska - Wiem doskonale, że Pani nie wierzy w bezgraniczną miłość psa, a Pani stosunek do naszych Braci Mniejszych dało się doskonale odczuć w jednym z artykułów do "Mojego psa" - nie pamiętam tytułu.Za to jego końcówka bardzo wbiła mi się w serce - "Schroniska powinny opuszczać w pierwszej kolejności szczenięta, reszcie psów można zagwarantować tylko godne warunki dożywotniego więzienia".Ja gdybym mogła, wzięłabym dzisiaj psa starego, szczeniak zawsze dom znajdzie.A każdy pies ma PRAWO do godnej śmierci. Ma Pani psa rasowego, z którym Pani pracuje, a w Pani teoriach niestety zauważam materialistyczne/programowe podejście do zwierzęcia.Pani zapewne by zwierzęcia ze schroniska nie zaadoptowała :razz:Chociaż może się mylę?? Ja z moim psem tworzę więź emocjonalną i przy tym pozostanę.To nie intrument, który zawsze i wszędzie musi grać, wg. ruchu moich palców.Ma prawo się obrazić, nadąsać, ale też nie przesadnie.To jak z dzieckiem.. dziecko też trzyma się na tak krótkiej smyczy ??Nie ma prawa pisnąć, odwrócić się na pięcie, odejść na krok w niewłaściwą stronę?

Ps.

Pozdrowienia od Gustawa, mojej "kompletnej porażki wychowawczej", która po zabawie ze mną ma czasem ochotę pochasać z Aksą Ulv :D chyba zacznę się tego wstydzić i w podobny sposób jak wy wasze dzieci - psie dzieci - będę wychowywać nie tylko kolejne psy, ale również ludzi :D

Po co mi pies?? Kocham go i spędzam z nim czas, a pies jest mi przede wszystkim potrzebny - nie do zaspokojenia swoich chorych aspiracji hodowlanych/wychowawczych/dowartościowania, ale po to, żeby odmienić jego życie na lepsze, zabrać ze Schroniska i ofiarować normalny dom.Po to, by był szczęśliwy.Po to, żeby uzdrowić jego życie.Tak, właśnie po to jest mi ptrzebny pies.I nigdy nie potrafiłąbym wydać grubych pieniędzy na rasowca, podczas kiedy pod moim nosem umiera masowo cała sterta psów z powodu zagryzień, tęsknoty,uśpień - masowych przepełnień.Swoją drogą bardzo ciekawe, dlaczego właśnie właściciele tych wszystkich wymuskanych, wyciupcianch rasowców mają opory przed tym, aby pies powąchał się z innym.Nie tak dawno, kiedy szłam z Gutkiem na spacerze, na wprost wyszła kobieta z chartem (Gutek nawet nie zwrócił na niego uwagi, bo miał w pyszczku patyk , a wybawił się pól godziny wczesniej :D) Pies delikatnie zboczył z drogi, żeby powąchać mojego psa, a babka ściągnęła smycz mówiąc- "nie wolno".Generalnie to zrobilo mi sie tego psa zal..i takich przypadków jest wiele.Wielu z Was również zapewne tak robi.[/quote]
Miałam nie pisać ale nie wytrzymałam.
1)wiele z osób które maja rasowe psy ma też mieszańce i często pomaga psom w schroniskach itp. więc nie atakuj tak wszystkich ,że wszyscy są źli.
2)p.Mrzewińska ma takiego a nie innego psa tak samo jak inni właś. "rasowców" bo takiego wybrała bo psa o takim a nie innym charakterze wybrała, nie ma zbyt dużo osób mających mieszańce, które je wzięli żeby uratować i jednocześnie coś z nimi robi, wielu ma żeby poprostu był pies. A pies żyje w ludzkim świecie też i musi jakoś współdziałać, nie może nie być zasad. Z resztą wiele psów ze schronisk ma nie znaną przeszłośc(powiedziałabym,że większość) i trzeba mieć solidne doświadczenie z psami ,żeby psa wychować.Sama psia miłość za nowy dom to nie wszystko kiedy pies np. ze strachu czy dominacji jest agresywny, lub w panice ucieka. Jesteśmy za nasze zwierzęta odpowiedzialni. Psa rzadnego nie da się na 100% przewidzieć zawsze coś mu może "odbić" i zreaguje nietypowo dla siebie. Branie przez osoby niedoświadczone psa ze schroniska po przejściach zwłaszcza kiedy ta osoba ma dzieci i to małe jest niepoważne,bałabym się nieznanego mi psa zostawić z dzieskiem nawet z podstawówki samego w domu,nawet po dłuższym czasie nie wiadomo czy jakieś zachowanie dziecka nie przypomni czegoś z przeszłości i nawet już wychowany i znający dziecko pies ostrzegawczo złapie zębami. Dla niego ostrzegawczo a ludzka skóra to nie psia.
3)zauważ dziwną rzecz np. w czasie zawodów agility pełno psów chodzą na smyczy,lub są przypięte czekają na start tak bardzo wyrywają się do zabawy?przecież się znają widują co zawody, nie dla nich fajniejsze jest pobiec na torze, jak leżą razem to te które się blisko znają.Nawet te co razem żyją pod jednym dachem i śpią poza torem wtulone w siebie kiedy są na torze wolą biec niż wrócić do kumpla
4)co do ściągania psów,wiele osób mających rasowe bywa z nimi na zawodach ,wystawach szkoli ja w jakiś specyficzny dla rasy sposób i często lepiej od innych psiarzy wie jakie są reakcje jego psa na inne zwierzęta. a podany przykład charta mało trafny to żadko psy pracujące w grupie i bywają agresywne do innych obcych psów. Sa rasy które lepiej dogadują się w grupie np. myśliwskie gończe tak jak beagle. Psy pracujące samotnie nie mają takiej aż potrzeby kontaktu z innymi psami.
5) już kilka osób tu mądrze napisało co innego zabawy szczeniąt poznawanie innych psów i nauka zachowań między psami a co innego spotkania obcych psów ze sobą.
6) są też takie psy(np. mój) któe wychowały się w stadzie swoich psich kumpli i inne psy to były tylko te które na niego ujadały i ujadaja spędzając całe życie na podwórkach i lub łańcuchach,wiesz ile kosztuje pracy odczulenie takiego dorosłego psa kosztuje, ja swojego znam zawsze oprócz tego był dominant znajome psy kidy jesteśmy na wspólnym spacerze olewa biegają razem ale bez interakcji pomiędzy. Obce każde im większy tym bardziej chc dominować, młodsze i mniejsze może przestraszyć a duże mogą być dla niego groźne. A wiem po moim mieszańcu jak trwałe są takie urazy kiedy mały szczeniak chce poznać świat psów i na dzień dobry napada na niego tylko pędem biegnąc nawet nie warcząc wielki kilka razy od niego większy pies. Pies miał taką traumę ,ze chwilę potem ze strachu warczał na kilku miesięczne szczenię mimo,że sam miał niecały rok.Ja mam dwa psy one są dla siebie stadem i nie dopuszczam do kontaktów z obcymi bo sunia się boi raz ostrzegawczo szczknie i pies to bierze za hasło do obrony stada i bójka gotowa a tego niechcę, dlatego prawie co spacer mam ze sobą frisbee za które by wszystko oddał i wtedy inne psy mogą biegać wokło a on woli łapać dysk niż biec do nich i ja go tego nie uczyłam sam wybrał.
6) i na koniec psy owszem są stadne ale zauważ z jakich psów składa się stado ??? z rodziny!!! obce stada czy pojedyńcze osobniki zawsze kiedy się spotkają poza czasem rozrodu będą się ścierać o teren , suki,zwierzynę. i nasze psy też takie są zawsze obce psy najpierw się mierzą i jeśli któryś się podda to jest luz ale jak oba silne to jest bójka, ale ani jedna ani druga sytuacja nie jest dobra dla nich,co innego oczywiście psy które się znają jakiś czas i rzeczywiście lubią choć i takie potrafią się nagle(nagle dla nas one mają zawsze jakiś powód to my go nie widzimy)ze sobą ściąć czesto sie to kończy tragicznie.
Sorki ,ze tak długo ale musiałam sie wypisać

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska'] Nikt nie broni zabierania ze schroniska psow najstarszych, najbiedniejszych, najtrudniejszych - o ile chetny zdaje sobie sprawe z problemow, na jakie na pewno sie natknie. Im szybciej pies opusci azyl, tym wieksze szanse, ze adopcja bedzie udana. A ze u nas wiedza o zachowaniach zwierzat nie jest zbyt powszechna, ze ludzie nie radza sobie w wychowaniem psa nawet od szczeniaka, co dopiero mowic o problemowych, wiec dla przecietnego chetnego do adopcji nalezy wydawac najlatwiejszego psa. Tak mi mowi zimna Pani Logika, ze tak nalezy postepowac, aby nieudanych adopcji bylo jak najmniej.

Ja owszem, mam wymuskanego rasowca. Wybranego z wybranej hodowli, po matce, ktorą znalam od szczeniaka. I zaplacilam tyle, ile hodowca sobie zyczyl, to moj problem, moje pieniadze. Z naszych pieniedzy moze nas rozliczac tylko ktos, od kogo je dostalismy. Jesli nie dajesz ani grosza ludziom kupujacym psy za ciezkie pieniadze, to nie Twoj problem, ile za nie placa.
Tak samo, jak nikogo nie powinno interesowac, ze Ty wydajesz wlasne pieniadze na swoje zwierzeta, a nie na przyklad na biedne dzieci w Afryce.

Gdyby ludzie rozmnazali i kupowali zwierzeta tylko dla zaspokojenia, jak napisalas aspiracji hodowlano-wychowawczych, azyle opustoszalaby najdalej za 10 lat. Nie rozmnazano by psow przypadkowych ani nie oddawano tych spelniajacych aspiracje wychowawcze. Przemysl to moze na chlodno.
Ty chcialabys poprawic jakos zycia zwierzetom oddanym do azylu, ja chcialabym, aby nikt nie produkowal takich, ktore do azylu trafia. I aby nikt z azylu nie wydawal takich, ktore w najlepszym razie wroca tam bardzo szybko.

Zofia[/quote]
Widzę,ze APni też nie śpi podpisuję sie nogami i rękoma ,owszem pomagaćpsom już skrzywdzonym ale po pierwsze zapobiegać !!!!! i nie dopuszczać do istnienia potrzeb istnienia azyli ,jeśli już to na zasadzie pies się zgubił a nie wyrzucono bo sobie nie radzono ,czy się znudził. Sama oddawałam znalezionego wyżla do schroniska w którym mi oznajmiomo,że ów pies w nim się urodził i już drugi raz nawiał adoptującemu aż trafił w ręce myśliwego...no comments

Link to comment
Share on other sites

adopcja psa nei wyklucza pracy z nim,wymagania od siebie i od niego.
mam dwa adoptowane onki i wymagam od nich tyle samo czego bym wymagala od psa kupionego jako szczeniaka.bo roznicy dla mnei nie ma zadnej.i to nie ja im zrobilam "przysluge"adoptujac je.to normalne psy-od razu je tak traktowalam,mimo ze suka miala ogromne problemy[i ma jakies do tej pory,po dwoch latach],pies tez nie byl milusi:roll:.
co do schronisk i psow w nich.sama adoptowalam 9 latka ze schronu.ale ten pies nie wykazywal zadnej agresji do ludzi i dzieci.zero.no psy to inna bajka:diabloti: ale od doroslego samca raczej nie oczekiwalam radosnego kicania po chmurkach z innymi samcami.:cool3:.
psy ktore mam nie sa robotami.sa pelnymi zycia wiecznie kipiacymi energia psiakami.maja kontakt z psami z ktorymi chce zeby mialy.bo wiem ze np.pewnym psom od razu beda probowaly wtrabic.a ja nie mam ochoty na to zeby moje psy tak sie zachowywaly.wole zeby chcialy-bo jak napisala jfn -to ich wybor,byc ze mna nie tylko fizycznie ale tez psychicznie.i to ze duzo pracuje z nimi szkoleniowo bardizej je wyluzowuje emocjonalnie niz "robotyzuje".
nie bede pisala ze podejscie:posiadacz psa rasowego kontra dobre serce ktore adoptowalo psa ze schronu i ulzylo jakiejs biedzie jest z gruntu bledne.poniewaz pies ze schronu i pies z hodowli sa tyle samo warte ,roznica jest tylko materialna.

Link to comment
Share on other sites

A ja mam przygarniętego kundla i zwykle jestem jedyną osobą w parku, która z tym psem cokolwiek robi - obedience, frisbee, agility na placu zabaw. I zwykle to właśnie rasowce biegają po tym parku luzem i podbiegają do mojej Wiki. Dziś był westie (całkiem kulturalny, pieski pobawiły się chwilę) i golden (pałający miłością do wszystkiego co żywe, nieopanowany w jej okazywaniu). Nie zawsze mam coś przeciwko, ale jeśli ktoś widzi że z psem coś ćwiczę, to jednak mógłby swojego psa odwołać. A jeszcze czasem doczekam się mądrych rad, że psa nie socjalizuję.

Czasem mam wrażenie, że właściciele goldenów i labradorów uważają gonienie mojej wystraszonej suki w kółko i taranowanie jej za najlepszy sposób na wybieganie psa i zrzucenie mu zbędnych kilogramów :roll:

Więc to nie rasa czy jej brak ma znaczenie :-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marta i Wika']Ależ skąd. To bardzo piękne i inteligentne psy. Ale niestety, to właśnie z goldenami i labkami najczęściej mam problem taki jak opisałam wyżej. Może dlatego, że są zwykle przyjacielskie i właściciele nie boją się ich puszczać luzem, przekonani że pies nic nie zrobi.[/quote]

Ufff... To dobrze, bo myslalam, ze juz calkiem zle ze mna. Nie dosc, ze "rasowiec za grube pieniadze" to jeszcze golden...;)

Link to comment
Share on other sites

Ja mam za to problem z właścicielami, ktorzy chyba nie rozumieja po polsku :roll:

Przykład - Borys w kagancu i na smyczy. Idzie właściciel z psem puszczonym luzem (bez kaganca a jakze!) proszę o odwołanie i słysze znane chyba większości "on nic nie zrobi" :mad: No "on" moze i nie, ale moj samym kagańcem moze zrobić krzywde.
Zresztą ja bym sie z psem nie pchała do kogoś, kogo pies jest na smyczy i w kagancu (widocznie nie nosi bez potrzeby "osprzętu") - no obłęd jakiś :roll:

Albo na łąkach - trenujemy tam zazwyczaj i słysze z daleka pytanie "to pies czy suka? Aaa, jak pies to nic nie zrobi bo moja to suczka" I puszcza taki delikwent od razu psa, prosze o odwołanie i słysze ze ona chce sie tylko pobawic. Ale moj zazwyczaj nie chce :diabloti: on by sie najchetniej pobawił z takim psem ale w spuszczanie łomotu
Niektorzy sa tak bezmyślni ze celowo chca sprawdzic czy tak jest rzeczywiscie :crazyeye: i wmawiaja mi, ze na pewno psiaki sie zaprzyjaznia :angryy::chaos:
Pomijam juz, ze psuja nam trening i cała praca idzie w cholere :mad:

Link to comment
Share on other sites

A ja się szczerze bez bicia przyznam, że na początku, jak Beza do mnie przybyła to byłam właśnie taką osobą, co to do każdego psa by podeszła, byleby szczenior się zapoznał. Ale człowiek szybko się uczy i aktualnie podchodzimy tylko do znajomych psów lub do psów, których właściciele mają na to ochotę.
I przyznaję, że jak jesteśmy na osiedlu, to Beza się nakręca na inne psy (może jej to przejdzie z wiekiem, z moją pomocą, nie wiem), ale jak już spacerujemy pod lasem, to o wiele ważniejsza jest piłeczka od jakichś tam piesków hasających nieopodal. Muszę przyznać, że sprawia mi to jakąś satysfakcję, że jednak jestem ciekawsza dla mojego psa niż potencjalni towarzysze zabaw.

Denerwują mnie za to ludzie, którzy uczą swoich dzieci jakiegoś głupiego podejścia do psów.
Jedni straszą swoje dzieci, żeby nie podchodziły broń Boże do psa. Niedawno usłyszałam tekst matki do córeczki, żeby przypadkiem ta nie podeszła, bo pies jest na pewno chory. Ich można zaliczyć do tych "antypsiarzy".
Drudzy natomiast mówią dzieciom: "leć pogłaskać pieska" nie pytając mnie nawet o zdanie. To już jest brak wyobraźni. Rzadko mi się zdarza, że dziecko się pyta, czy może dotknąć psa.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Wlasnie dlatego na ostatnim Raszkowym blogu na onecie prosze wszystkich sympatycznych psiarzy - najpierw uzgadniajmy, czy psy moga sie bawic, potem pozwalajmy na kontakt.
Tylko tyle - i o ile nerwow na co dzien mniej.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jfn']
Zupełnie nie przewidujesz konsekwencji - a gdyby Twój pies zechciał tamtemu przyłożyć w ramach walki o patyk? [/quote]
wiecie co. dokladnie. ja wlasnie dlatego zawsze mam oczy naokolo glowy jak bawie sie z suka zabawkami. i nie chce myslec jak by sie zachowala gdyby majac [U]nowa[/U] zabawke podlecial do niej jakis obcy... ( oczywiscie jej gabarytow lub mniejszy i do tego jeszcze suka, bo duzych sie boi :roll:)
albo nazbyt dlugo wachal moja/jej saszetke ze smakołykami :mad: badz podszedl do naszego plecaka na ziemi...
Bira do "swoich" rzeczy/zarcia dopuszcza tylko znane=lubiane psy, z ktorymi rowniez ( pomimo swojego wieku- 4lata) czesto sie bawi w ganianego :evil_lol:, a obce psy traktuje podejrzliwie, dlatego nie pozwalam na kontakt nawet na smyczy ( bo po co pozniej maja mnie bolec rece jak sie zacznie jakas akcja? i jeszcze niech no ktores oberwie ...wole zapobiegac takim sytuacjom) chyba ze widze ze obydwa psy bardzo przypadly sobie do gustu to wtedy Birnik moze sie pobawic ( ale takich psow jest stosunkowo bardzo malo) a psiak po jakims czasie dolacza do grona "lubianych" :p

co do tych bojek/ustawiania chcialam jeszcze dodac ze np niby nic sie psom nie dzieje ( fizycznie) ale raz Bira sie poklocila z taka suka ( mloda jeszcze )ktora do nas podbiegla... Birnik chciala ja powalic, tamta tez sie pieklila.. ale nie bylo to jakies tam gryzienie tylko takie klapanie i wiecej bylo w tym ujadania i pazurow niz zebow... a jednak...co prawda bardzo szybko udalo sie rozdzielic pannice ale zoabczylam w Biry oku krew... normalnie kolana sie pode mna ugiely, myslalam ze juz po oku, na szczescie ( w nieszczesciu) okazalo sie ze to tylko male zadrasniecie na powiece... ale wiecie co.. nie chce myslec co by bylo gdyby to zadrasniecie powstalo chciazby milimetr dalej... po oku normalnie.. od tamtego czasu juz z daleka wolam o zapiecie obcych nam zwierzat na smycz.. nie chce pozniej pluc sobie w brode jakby cos sie stalo.. a z obcymi to przeceiz nigdy nie wiadomo... jedno krzywo sie popatrzy na drugie i awantura gotowa... i jak tragiczna moze byc w skutkach-naprawde. tamta akcja strasznie wyczulila mnie na takie "spotkania"

pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

[quote name='lizka']
Albo na łąkach - trenujemy tam zazwyczaj i słysze z daleka pytanie "to pies czy suka? Aaa, jak pies to nic nie zrobi bo moja to suczka" I puszcza taki delikwent od razu psa, prosze o odwołanie i słysze ze ona chce sie tylko pobawic. Ale moj zazwyczaj nie chce :diabloti: on by sie najchetniej pobawił z takim psem ale w spuszczanie łomotu
Niektorzy sa tak bezmyślni ze celowo chca sprawdzic czy tak jest rzeczywiscie :crazyeye: i wmawiaja mi, ze na pewno psiaki sie zaprzyjaznia :angryy::chaos:
Pomijam juz, ze psuja nam trening i cała praca idzie w cholere :mad:[/quote]

Taaa...ja słyszę to samo. Pies mi już się cały rozproszył, napina się jak widzi, ze biegnie do nas pies a ja słysze z oddali głos właściciela 'piesek czy suczka?'. No naprawdę, wątpię w ludzi w takich momentach :roll:

[quote name='shangri_la']w okazalo sie ze to tylko male zadrasniecie na powiece... ale wiecie co.. nie chce myslec co by bylo gdyby to zadrasniecie powstalo chciazby milimetr dalej... po oku normalnie..
[/quote]

Moj w te wakacje tak samo w oczko zarobił, myslalam, ze tam na zawał zejdę :roll: Tylko, ze w tym przypadku nie była to niczyja wina.

Link to comment
Share on other sites

U mnie na osiedlu większość mieszkańców ma psa. Ale nigdy nie rozmawiam z tymi osobami, a jeśli już to rzadko, ponieważ tak naprawdę o psach mało co wiedzą. O rozmowach o karmach czy zabawkach mogę zapomnieć :p
Większość psów jest utuczona, ledwo chodzą... Głównie jak już ktoś się odezwie to po to, żeby spytać jaka to rasa lub stwierdzić, że jest kudłaty :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Nigdy nie powiedziałam, że właściciele psów rasowych są gorsi :crazyeye: To bardzo dobrze, że wybierają szczeniaka skrupulatnie, po dobrych, utytułowanych rodzicach , zamiast kupić przyjaciela z kartonu, jak pietruszkę na targu.Co jednak nie zmienia faktu, że to właśnie Ci ludzie- w znacznej części, zabraniają swoim podopiecznym kontaktów z innymi psami i mają do nich dość materialistyczne podejście.W każdym razie dużo częściej, niż właściciele - a w zasadzie opiekunowie - bo właścicielem to można być samochodu, albo mieszkania- mieszańców.Obawiam się, że zbyt wiele osób odebrało moją wypowiedź nad wyraz personalnie.Ja mam psa ze Schroniska (po to aby podbudować swoją samoocenę, dowartościować się.. :evil_lol:), ponieważ kiedy na codzień przytłacza Cię ogrom tego całego cierpienia, patrzysz, jak psy walczą ze sobą o chociażby jeden dotyk ciepłej, ludziekej dłoni, nie potrafisz przejść obojętnie.A przynajmniej ja nie potrafię.I będę mu pozwalała pod nadzorem kontaktować się z innymi psami, bo widzę, że przynosi mu to radość, tak jak mnie przynosi radość wyjście z koleżanką do kina.Czy to oznacza, że pies mi nie wystarcza? że nie zaspokaja w pełni moich potrzeb emocjonalnych? być może.A ja nie chodzę na czworakach i nie szczekam, dlatego być może nie zaspokajam w pełni jego potrzeb emocjonalnych.Chociaż kocham go, poświęcam mu czas i gdybym mogła, zerwałabym mu gwiazdkę z nieba.To są moje teorie, moje podejście do sprawy.Ja mówię wprost - bez sarkazmów, złośliwości.Nie tędy droga.

To forum dyskusyjne, ja też wyrażam swoją opinię, której myślę już nie zmienię.Wypowiedziałam się, bo ja też "nie mogłam już wytrzymać".I na tym kończę swoją debatę bo chyba wszystko, co miało juz zostac powiedziane w poruszonej kwestii, zostalo powiedziane.Tyle.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Agnieszka(Visenna)'].Co jednak nie zmienia faktu, że to właśnie Ci ludzie- w znacznej części, zabraniają swoim podopiecznym kontaktów z innymi psami i mają do nich dość materialistyczne podejście.W każdym razie dużo częściej, niż właściciele - a w zasadzie opiekunowie - bo właścicielem to można być samochodu, albo mieszkania- mieszańców.[/quote]

A przepraszam skąd takie wnioski?:-o Rozumiem, że nie pijesz do nikogo osobiście ale ja np odebrałam to jako pewną obrazę.

Link to comment
Share on other sites

dzisiaj się aż zdenerwowałam - niektórzy są po prostu chorzy na chamstwo :shake:

idzie sobie kobieta z psem, Dusiasty jak zwykle biegnie gdzieś przede mną, ten beagle jest na smyczy, Dusiak podbiega, machają ogonkami, zaczynają się bawić, a babsztyl odciąga psa, odkopuje Dusia i wrzeszczy na mnie, że psy się na smyczy prowadzi... możecie mi wytłumaczyć, o co chodzi? :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote] Dusiak podbiega, machają ogonkami, zaczynają się bawić, a babsztyl odciąga psa, odkopuje Dusia i wrzeszczy na mnie, że psy się na smyczy prowadzi... możecie mi wytłumaczyć, o co chodzi?[/quote]
Pewnie się bała że Duś zagryzie beagla :roll: :diabloti: Albo naczytała sie za dużo tego wątku ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PositiveThought']dzisiaj się aż zdenerwowałam - niektórzy są po prostu chorzy na chamstwo :shake:

idzie sobie kobieta z psem, Dusiasty jak zwykle biegnie gdzieś przede mną, ten beagle jest na smyczy, Dusiak podbiega, machają ogonkami, zaczynają się bawić, a babsztyl odciąga psa, odkopuje Dusia i wrzeszczy na mnie, że psy się na smyczy prowadzi... możecie mi wytłumaczyć, o co chodzi? :evil_lol:[/quote]


O to, że moim zdaniem ma rację.
Każdy ma obowiązek prowadzenia psa na smycz, chociaż mi osobiście psy latające luzem nie przeszkadzają DOPÓKI nie pyszczą na mojego psa [ o dzisiaj np. taki mały york - bałam się go noga odsunąc, bo jeszcze bym go zabiła, takie to kruche, jak ważyło kg to byłoby dobrze :roll: ] i do niego nie podbiegają , żeby się "pobawić" .



Bez mojej zgody Twój pies nie ma prawa podejść do mojego.
U psów zdarzają się gorsze dni, mógłbyć chory etc.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PositiveThought']dzisiaj się aż zdenerwowałam - niektórzy są po prostu chorzy na chamstwo :shake:

idzie sobie kobieta z psem, Dusiasty jak zwykle biegnie gdzieś przede mną, ten beagle jest na smyczy, Dusiak podbiega, machają ogonkami, zaczynają się bawić, a babsztyl odciąga psa, odkopuje Dusia i wrzeszczy na mnie, że psy się na smyczy prowadzi... możecie mi wytłumaczyć, o co chodzi? :evil_lol:[/quote]


Nie wiem kto tu jest "chory na chamstwo".
Radzę przeczytać nowy wpis na blogu pani Mrzewińskiej. Doskonale rozwieje Twoje problemy...

Ja prawdopodobnie zachowałabym się tak samo jak właścicielka bajgla. Nic mnie to nie obchodzi, ze Twoj pies jest niegroźny i 'chce się tylko pobawić'.
Jeśli właścicielka nie życzy sobie, zeby inny pies do niego podbiegał, to ma do tego ŚWIĘTE PRAWO. A to, ze odgoniła Twojego psiaka nogą... cóż, pewnie nie zrobił mu żadnej krzywdy a skoro sama nie raczyłaś zabrać psiaka, to ona zrobiła to za Ciebie. A, ze york jest mały to nogą było najłatwiej :p I miała racje - psy się prowadzi na smyczy - jesli to nawet odludne miejsce to w obecnosci innego psa - masz cholerny obowiązek swojego upilnować. Kropka.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Agnieszka(Visenna)']Co jednak nie zmienia faktu, że to właśnie Ci ludzie- w znacznej części, zabraniają swoim podopiecznym kontaktów z innymi psami i mają do nich dość materialistyczne podejście.W każdym razie dużo częściej, niż właściciele - a w zasadzie opiekunowie - bo właścicielem to można być samochodu, albo mieszkania- mieszańców.[/quote]

Nie zgadzam sie z Tobą!
Teraz mam suczkę labradora. Też z nią pracuje klikerem, jak niektórzy dogomaniacy. Często po prostu taki podbiegający do nas pies, płoszy mi suczkę, wybija z sesji i co? I nic z tego dobrego nie wynika. A wystarczy zapiąć swojego psiaka, podejść i po prostu zapytać czy mogą sie przywitać. Wtedy szybko zakończę sesje, a Bora może sie "poniuchać". Wybieram jej psich kumpli, bo jak mówiłam walczymy z jej lękiem, nie chce żeby jakiś ją poturbował. Jak ją jakiś inny pies nawet przewróci to już cała moja praca idzie na marne.
Poza tym, przed Borą, miałam suczkę Funię, mieszankę teriera i jamnika (jednym słowem - kundelek, przybłęda - też wzięłam żeby sie dowartościować oczywście :diabloti:) i też z nią pracowałam. Też nie latała po osiedlu samopas tylko bawiła sie ze mną.
Więc nie pasuję do Twojego wzorca.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PositiveThought']że psy się na smyczy prowadzi... możecie mi wytłumaczyć, o co chodzi? :evil_lol:[/quote]
Dobrze Ci powiedziała. :pRacje ma. A skąd wiesz czy psiak nie był chory? ranny? po operacji? z obniżoną odpornościa itd?
No ale kopać psa to już nie musiała...:shake: Choć pewnie lekko odsunęło go nogą.
Jak Bora była po ciężkiej operacji to czasem do szału doprowadzały mnie takie właśnie biegające "futrzaczki".

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...