Jump to content
Dogomania

myślistwo/ myśliwi złe czy dobre...


renia3399

Recommended Posts

[quote name='sleepingbyday']jatka. gdyby nie bohaterscy myśliwi, to hordy dzikich zwierząt, kuropatw, zajęcy, a nawet kotów zalałyby nas jak potop szwedzki. tylko guziki by po nas zostały. jesteśmy gatunkiem zagrożonym, zewsząd wróg....[/QUOTE]
wpiszmy się na listę gatunków zagrożonych i zamknijmy w rezerwacie :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']a ja bylam tlumaczka na polowaniu "dewizowym" i to byla po prostu masakra.
wrocilam do domu i najpierw sie poryczalam a potem upilam.[/QUOTE]
Zapewne z tej nostalgii za łowiecką tradycją? ;)
**
A wiecie, że funkcjonuje termin "intelektualia myśliwskie"?
O, o proszę:
[URL]http://www.muzeumzamoyskich.pl/intelektualiasiodme[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Zapewne z tej nostalgii za łowiecką tradycją? ;)
**
A wiecie, że funkcjonuje termin "intelektualia myśliwskie"?
O, o proszę:
[URL]http://www.muzeumzamoyskich.pl/intelektualiasiodme[/URL][/QUOTE]
to bardziej skomplikowane bo to są
[h=2]Zaproszenie na „Intelektualna myśliwskie” :diabloti::evil_lol::eviltong:[/h]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='panbazyl']to co - jedziemy z głosem do ludu? :diabloti: (jak trzeba to udostępnię swoje stopnie naukowe). Mamy dośc blisko.[/QUOTE]
Ekhę... "do ludu" to raczej nie w tych progach ;) ;)
Zresztą lud, jak lud ludem a kmieć kmieciem - nie poluje ;) Co najwyżej za nagonkę robi ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='panbazyl']a znasz opowieści wędkarzy? o taaaaakiej rybie? Mniej więcej takie same są opowieści myśliwych. Prawie jak staropolskie przepisy na bigos - "weź tura a jak nie masz to dwa dziki".[/QUOTE]

W latach 70- tych polska populacja zajęcy liczyła sobie ok. 3 - 4,5 miliona sztuk a zające były nawet eksportowane do innych krajów, więc takie pokoty są bardzo prawdopodobne.

Edited by lis
Link to comment
Share on other sites

Śmiech śmiechem, ale ja nie potrafię tego zrozumieć, że się oddaje strzał nie będąc na 100% pewnym, do czego się strzela.
Na polowaniach jest całkiem sporo wypadków. Jak myśliwi sobie nawzajem odstrzelają nogi to można by powiedzieć, że na własne życzenie, ale jak giną jacyś bogu ducha winni rolnicy, to człowiek pyta sam siebie, w jakim kraju żyje. Dwa lata temu, jak był ten wypadek na polowaniu, w którym developer z Krakowa-myśliwy pomylił własną żonę z dzikiem (ze skutkiem śmiertelnym), podawali w prasie, że w przeciągu roku na polowaniach zginęły 4 osoby a postrzelonych było jakoś pod 20.

Link to comment
Share on other sites

Heh, mylili już osła z psem i wilka i rysia z lisem lub z psem, oraz jakąś kobietę pracującą w polu z dzikiem
ponoć w Norwegii, gdy zaczyna się okres polowań na renifery, etc. to rolnicy malują konie, krowy, itp. na biało, gdyż myśliwi walą do wszystkiego, co popadnie.

Link to comment
Share on other sites

Heh, nie tylko Polacy mają niedouczonych myśliwych:

[QUOTE]
[b]Dewizowcy przed sądem

[B]Trzy miesiące więzienia i wysoka grzywna. Zakończył się proces myśliwych z Belgii, którzy pod Gorzowem na zbiorówce strzelali do wilków.

[/B]
Dwa wilki padły od kul dewizowców. Sąd Rejonowy w Myśliborzu uznał, że jest to – jak głosi kodeks karny – istotna szkoda w świecie zwierząt chronionych. Każdy ze sprawców dostał po trzy miesiące więzienia, 20 tys. zł grzywny i 8 tys. nawiązki na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Do tego koszty sądowe. Odsiadkę sąd zawiesił na trzyletni okres próby. Od ciężarów pieniężnych ucieczki nie ma. Ale wyrok jest nieprawomocny. Obrona rozważa apelację.

[B]Jenot jak wilk
[/B]10 grudnia 2011 roku. Nadleśnictwo Głusko w okręgu gorzowskim. W OHZ, prowadzonym przez Lasy Państwowe, poluje grupa dewizowców z Belgii. Do odstrzału gruby zwierz, lis, jenot i szop pracz.
– Doskonale wiedzieli, że muszą uważać na wilki – ówczesny leśniczy do spraw łowieckich, Edward Drzewiecki, który prowadził feralne polowanie, nie ma żadnych wątpliwości – od kilku lat, odkąd tylko zinwentaryzowaliśmy u nas stałe wilki, zawsze podkreślałem to na odprawie przed każdą zbiorówką. Uważajcie, bo możecie w pędzeniu spotkać chronionego wilka…

Przestroga zmaterializowała się w połowie dnia, tuż przed przerwą na posiłek. Miot objął przynajmniej trzy wilki. Jeden szczęśliwie przedostał się przez linię. Przemknął tuż obok pozostawionych na dukcie samochodów. Kolejne dwa bure ruszyły w przeciwnych kierunkach, każdy na swoją flankę pędzenia. Olivier D. i Alex D. stali w tym miocie na dobrych stanowiskach. Każdy z nich zamykał przeciwległe skrzydło. Za spust pociągnęli niemal jednocześnie. Żaden nie spudłował. Obaj strzelili po wilku.

– Strzelcy byli w szoku – wspomina Edward Drzewiecki – widać było po twarzach, że są zdruzgotani tym, co się stało. Ale to nas spotkał prawdziwy szok, gdy usłyszeliśmy ich tłumaczenia. [b]Obaj Belgowie jednobrzmiąco wyjaśnili, że strzelili, bo sądzili, że wyszły im jenoty, a nie wilki! Szczerze przyznali, że prawdziwego wilka nigdy wcześniej nie widzieli. Zwierz, którego przygnała naganka, wydał się każdemu z nich właśnie jenotem, a nie wilkiem. Dlatego bez obaw pociągnęli za spust.[/b]

[B]Istotna szkoda
[/B]– Prowadzący polowanie zachował się właściwie. Natychmiast powiadomił nadleśnictwo – wspomina zastępca nadleśniczego w Głusku, Piotr Górecki – wezwaliśmy Straż Leśną i Państwową Straż Łowiecką. Na miejsce szybko dojechali policjanci. Prokuratura Rejonowa w Choszcznie wszczęła śledztwo. Sprawcy nie zaprzeczali, że wilki padły od ich kul. W trakcie przesłuchania powtórzyli, że byli przekonani, iż strzelają do jenotów, a nie do wilków, których wcześniej nie widzieli nawet w ZOO. Prokurator przedstawił każdemu z Belgów zarzut przestępstwa opisanego w art. 181 par. 3 kodeksu karnego. Ścigany przez prawo czyn polega na zabiciu zwierzęcia objętego ochroną gatunkową i spowodowaniu w ten sposób istotnej szkody dla środowiska. Nie było wskazania do tego, aby podejrzanych zamykać w areszcie. Śledczy przyjęli od Belgów po 8 tys. zł poręczenia majątkowego i pozwolili im wrócić do domu.

[B][I] [RIGHT][B][I] Resztę artykułu przeczytasz w papierowym wydaniu "Łowca Polskiego"[/I][/B][/RIGHT]
[/I][/B]
[/QUOTE]

[url]http://www.lowiecpolski.pl/lowiecpolski.php?aID=4953[/url]

a tu myśliwi żalą się, że nie ma już w Polsce określenia " szkodnik łowiecki ":

[QUOTE]
[B]Wielkie żarcie

Nie zdajemy sobie sprawy, ile zjadają wilki, jastrzębie, a nawet niewinne domowe kotki – jak wielka jest skala drapieżnictwa. Badania wskazują na liczby wielokrotnie przekraczające nawet najśmielsze przewidywania i szacunki. Dlatego edukacja społeczna na temat problemów drapieżnictwa należy do najważniejszych wyzwań współczesnego łowiectwa.[/B]

Nie ma już dziś gatunków, które dawniej nazywaliśmy po prostu szkodnikami. Pod naciskiem „ekologów” zmienione zostało prawo i dzisiaj mamy jedynie gatunki chronione oraz łowne. W naszej myśliwskiej świadomości pozostał jednak termin „szkodnik” i nikomu z nas nie trzeba tłumaczyć, co się za nim kryje. Każdy myśliwy – mimo że nie prowadzi badań naukowych – ma świadomość, jakie spustoszenie w przyrodzie wywołuje nadmierna liczebność drapieżników w naszych obwodach. Niestety, kiedy dochodzi do wymiany argumentów i zderzamy się z pytaniem o wpływ, jaki na środowisko mogą wywierać nasze kotki – zwyczajnie brakuje nam twardych dowodów i liczb.

Dwa lata temu nowelizacja ustawy o ochronie przyrody wprowadziła istotne ograniczenia w kwestii odstrzału wałęsających się psów i bezpańskich kotów. Ich odstrzał możliwy jest jedynie w sytuacjach bezpośredniego zagrożenia ludzi i zwierząt. Gdzieś w tym humanitaryzmie naszych „ekologów” i polityków zagubiła się prosta obserwacja, że już sama obecność tych tzw. drapieżników synantropijnych wprowadza poważne konsekwencje dla całych ekosystemów.

Poza zmianą w prawie tak naprawdę nic się nie zmieniło. Organy państwa odpowiedzialne za ochronę przyrody nie egzekwują nowych przepisów, nakładających na jednostki samorządu terytorialnego obowiązek odłowu, doskonale zdając sobie sprawę, że żadna gmina czy powiat nie ma i długo nie będzie mieć odpowiednich środków, aby samodzielnie rozwiązywać narastający problem bezpańskich psów i kotów. Żaden urząd ani ministerstwo nie zlecają również badań na temat skutków obecności drapieżników synantropijnych w przyrodzie, bo po co badać zjawisko doskonale wszystkim znane, którego nikt nie potrafi rozwiązać.

Resztę artykułu przeczytasz w papierowym wydaniu "Łowca Polskiego"
[/QUOTE]

[url]http://www.lowiecpolski.pl/lowiecpolski.php?aID=4951[/url]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...