Jump to content
Dogomania

myślistwo/ myśliwi złe czy dobre...


renia3399

Recommended Posts

SBD, różnie.
[QUOTE] [B]39[/B][COLOR=#333333][FONT=Georgia] - liczba pouczeń udzielonych przez straż leśną w [/FONT][/COLOR][URL="http://www.nadlesnictwo.gdansk.lasy.gov.pl/"]Nadleśnictwie Gdańsk[/URL][COLOR=#333333][FONT=Georgia] osobom z psami bez smyczy[/FONT][/COLOR][COLOR=#333333][FONT=Georgia][B]50[/B] - rekordowa liczba zagryzionych saren w jednym rekordowym miesiącu (na terenie [URL="http://www.nadlesnictwo.gdansk.lasy.gov.pl/"]Nadleśnictwa Gdańsk[/URL])[/FONT][/COLOR]


[/QUOTE]
Ale chodzi mi właśnie o to, że zwący się obrońcami zwierząt nie są w stanie uwierzyć w taki, a nie inny stan rzeczy. Wielokrotne tłumaczenia myśliwych i leśników nie docierają do ludzi (mówię tu o właścicielach psów i obrońcach zwierząt), że najedzony piesek też potrafi zabić dzikie zwierze i robi to dla zabawy. Ba nawet jeśli pies jej nie dopadnie, to skona ze stresu lub zimą z wycieńczenia.
Do ludzi to nie dociera.

Tu przykład, abstrahując od całej sytuacji Lolo(, bo sprawa jest ewidentna i mówi o tym rzecznik PZŁ, swoją drugą nieznajomość prawa przez redaktora jeszcze co innego) ale pani obrończyni nie może uwierzyć w ilość zagryzień.
Niestety, fakty mówią co innego.
[URL]http://www.youtube.com/watch?v=n63bTQv0WPk[/URL]

Swoją drogą ciekawe, że przypadków bezprawnego zastrzelenia psa było "tak wiele", a skazanych myśliwych w ostatnich latach można policzyć na palcach...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kyu']


Swoją drogą ciekawe, że przypadków bezprawnego zastrzelenia psa było "tak wiele", a skazanych myśliwych w ostatnich latach można policzyć na palcach...[/QUOTE]

Ponieważ myśliwi potrafili i nadal potrafią uciekać z miejsca zdarzenia
sami pisali, że nie ma sensu czekać na policję, bo szkoda czasu i pieniędzy na sprawę sądową, którą i tak się wygra, więc lepiej uciec i mieć to z głowy
a psy? - jak to myśliwi piszą:

[quote]
Powtórzę
,,Strzelać skutecznie lub wcale!" Czy to jest pies, kot czy zając nie powinien cierpić - patrz zdjęcie. i tyle.

Hubert c
,, Ch.. mnie obchodzi jak jego właściciel go pilnuje, ma go upilnować." mnie też ch.., ale jak już, to raz a skutecznie a potem saperka.....
[/quote]

[url]http://forum.lowiecki.pl/read.php?f=15&i=108759&t=108759[/url]

nawet myśliwska prasa pisze o kłusownikach:

[quote]
[b]Figo na pokocie[/b]

[B]Kot Figo zginął niemal na progu swojego domu. W biały dzień zastrzelił go myśliwy. Sprawca uciekł w popłochu. Następnego dnia zatrzymała go policja.

[/B]Maine coon to arystokrata kociego rodu, a przy tym zwierzę z charakterem zwyczajnego psa. Porzucił własne ścieżki. Kocha swego pana. Reszta kotów, patrząc na człowieka, mruczy. Maine coon rzecz widzi inaczej – człowiek to jego bóg. Socjalizacja absolutna. Chodzi po domu przy nodze swego pana, a jego ulubiona rozrywka to aportowanie rzucanych przez pana kocich zabawek. Maine coon to kocie piękno. Szlachetna głowa, uszy z pędzelkami jak u rysia, długie futro na łapach uformowane w przedwojenne pumpy do golfa. Koci majestat. Dorosły samiec waży ponad 10 kg.

Maine coon to tajemnica. Nie wiadomo, skąd się wziął na Ziemi. Legenda mówi, że to mezalians żbika z szopem praczem, ale to bajka. Bardziej prawdopodobna jest teza, że przywieźli go ze sobą prawdziwi odkrywcy Ameryki, Wikingowie, którzy dotarli tu już w X wieku. Maine coon jest bowiem bliźniaczo podobny do leśnego kota norweskiego. Za ojczyznę maine coona uchodzi amerykański stan Maine, stąd nazwa, ale tuż zza miedzy prawa do rasy roszczą sobie także Kanadyjczycy. Dla nich ten kot jest symbolem narodowym, jak dla nas owczarek podhalański.

Dwuletni maine coon Figo mieszkał w Brzozowie pod Chełmnem, w okręgu toruńskim. 25 maja, tuż pod domem, dosięgła go wiązka zajęczego śrutu. Myśliwy uznał, że to nie kot, lecz jenot.

[I]Zabił i uciekł
[/I]– Rozumiem, że ludzie są ułomni, popełniają błędy. Ale Natalia ma dopiero 11 lat. Ona tego jeszcze nie pojmuje – mama dziewczynki, Jolanta, jest oligofrenopedagogiem. Pracuje z dziećmi specjalnej troski. Jest też dyplomowaną dogoterapeutką. W zajęciach z dziećmi pomaga jej myśliwski, lecz niepolujący retriever. – Córka o tym kocie marzyła od dawna. Maine coon to jednak wydatek. Mała po prostu na niego sobie odłożyła. Grosik do grosika. Nie chciała porcelanowej świnki, by nie ulec pokusom. Musieliśmy jej założyć takie kocie subkonto w banku… Figo był od początku do końca tylko jej, także w sensie finansowym – wspomina mama Natalii.

25 maja tego roku. Wczesny wieczór. Pochmurno. Właśnie przestał siąpić deszcz. Dochodzi dwudziesta. Przedwieczorną ciszę rozrywa huk wystrzału. Ktoś strzela tuż pod domem. Natalia, zaciekawiona, podchodzi do okna. Na drodze widzi samochód, a przy nim dwóch mężczyzn. Jeden trzyma w ręce strzelbę. I właśnie ten z bronią rusza w łan ledwie co wzeszłej kukurydzy. Zatrzymuje się. Pod jego nogami ciemnobrązowy, znajomy kształt.

[B][I] [RIGHT][B][I] Resztę artykułu przeczytasz w papierowym wydaniu "Łowca Polskiego"
[/quote]

[url]http://www.lowiecpolski.pl/lowiecpolski.php?aID=5048[/url]
[/I][/B]
[/RIGHT]
[/I][/B]

Link to comment
Share on other sites

Lisie, błagam przecież tyle razy było "My wiemy kto"; "Mamy dowody"; "Bestia nie myśliwy"
a jak sprawa trafiała do sądu to nagle bach- wina właścicieli.
Ja wiem najłatwiej zrobić szum i mieć pretensje do wszystkich poza sobą.
Tak się to zazwyczaj kończyło.

Co do samych faktów NIEUZASADNIONEGO strzelania do zwierząt domowych, to już wytłumaczył rzecznik PZŁ i ja się z tym zdaniem zgadzam.

Link to comment
Share on other sites

niedopilnowanie przez właścicieli psów (co więcej jakos mam wrażenie, ze jednak wioskowe psy mają siłą rzeczy więcej "na sumieniu" - aczkolwiek większego dla sarny znaczenia to nie ma) nie zmienia moralnej oceny myślistwa.
oraz tego, że idzie się w tych przypadkach najłatwiejszą bronią - uderzenie w emocje właściciela przez śmierć zwierzęcia. nikt się zbytnio nad tym nie zastanawia, ale jest to tak, że nie osoba odpowiedzialna jest karana, tylko pies, który nie ma przecież odpowiedzialności prawnej. myśliswy go zabija, w takiej samej sytuacji w jakiej znajduje sie nieletnie dziecko, za którego czyny odpowiadają rodzice.

Link to comment
Share on other sites

Tak Lisie, cały świat to układ ;)

SBD, ocenę moralną myślistwa zostawiam, bo morale każdy ma inne.
Co do drugiej części wypowiedzi, nie sposób się z Tobą nie zgodzić, aczkolwiek często zdarzało się tak, że myśliwy po wyłapaniu psa puszczonego samopas, odwiezieniu go do właściciela w towarzystwie leśnika, oczywiście z chęcią wlepienia mandatu, właściciel wypierał się swojego psa.
Po kilku tygodniach od odwiezienia jednego z psów, inny myśliwy psa zastrzelił, w momencie pogoni za koźlakiem.
Gdy ów właściciel się o fakcie dowiedział, sprawę skierował do sądu. Skończyło się to dla właściciela psa pokaźnym mandatem.

Z wiejskimi burkami jest trudniej, czipa nie mają , a nawet jeśli myśliwy wie czyj to pies, to wie, że właściciel powie, że to nie jego.
Właściciela "rasowca" łatwiej ukarać.
Gmina też psy ma w poważaniu.
Powiedz mi czy myśliwy ma się bawić w akcje charytatywną i wyłapywać psy z łowiska, następnie kilkadziesiąt często kilometrów jechać na własny koszt, by odwieść psa do schroniska, nie mając pewności, że psa przyjmą...

Mamy nowelkę, nowelka kuleje strasznie, bo nowelka jest do d.py.
Niech zajmie się nią ktoś poważny, a nie bujający w obłokach.
Bo wg mnie spraw ochrony zwierząt nie należy załatwiać półśrodkami.

Link to comment
Share on other sites

pewnie, że myśliwego nie można obciązac nie jego obowiązkami. dalej powiedz to jednak zastrzelonemu psu ;-). sarna oczywiście może się zgodzić z opinią myśliwego.

niezły motek, ja jednak widze słabośc na tle wypierania się psa. to jest do udowodnienia oczywiście, ale bezwola ludzi, urzędów, sąsiadów, sądu, który powinien walić za składanie fałszywych albo nawet i za obrazę sądu, jkaby już do oficjalnego wypierania sie doszło... nie ma woli do rozwiązani problemu, albo przynajmiej prób ucywilizowania, bo w końcu co to za problem. ani ta sarna nikogo nie obchodzi, ani ten pies.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kyu']Tak Lisie, cały świat to układ ;)


Powiedz mi czy myśliwy ma się bawić w akcje charytatywną i wyłapywać psy z łowiska, następnie kilkadziesiąt często kilometrów jechać na własny koszt, by odwieść psa do schroniska, nie mając pewności, że psa przyjmą...

Mamy nowelkę, nowelka kuleje strasznie, bo nowelka jest do d.py.
Niech zajmie się nią ktoś poważny, a nie bujający w obłokach.
Bo wg mnie spraw ochrony zwierząt nie należy załatwiać półśrodkami.[/QUOTE]

Były przypadki, że sędzia / myśliwy wydał przychylny wyrok dla kolegi po strzelbie i proces trzeba było przenosić i powtarzać od nowa

obecnie myśliwi nie ma prawa strzelać do psów i kotów na takiej zasadzie, jak przed nowelizacją, a nadal to robią, zabijając zwierzęta nawet na progu domu i uciekają

" półśrodkiem " jest właśnie zabicie psa, gdyż karzesz tylko psa, nie właściciela psa - rolnik nic sobie z tego nie zrobi, weźmie kolejnego psa i będzie postępował podobnie
jeżeli wiejski kundel będzie miał chupa to rolnik nie będzie mógł się go tak łatwo wyrzec, bo tam wszystko będzie, wszelkie dane ( a przynajmniej powinny być ),ale tym się trzeba zając na poważnie a nie tak, że psów nie można zachipować, [COLOR=#000000]gdyż jest to sprzeczne z ustawą o ochronie danych osobowych ich właścicieli[/COLOR] ( jak twierdzi pewien burmistrz ).

A wracając do myśliwych, to ostatnio dowiedziałem się, że myśliwi są nie tylko " pierwszymi ekologami " na świecie, nie tylko " ratują " świat i Polskę przed nadmierną liczbą osobników konkretnych populacji poprzez ich odstrzał, nie tylko ratują zagrożone gatunki, ale też ratują nas przed utratą pożywienia - według myśliwych, gdyby zakazać na rok łowiectwa, Polska nie będzie mieć chleba, produktów rolno - spożywczych i mięsa ( gdyż upadnie rolnictwo i hodowla ):

[url]http://natemat.pl/68477,uboj-rytualny-zakazany-kolej-na-myslistwo-nie-jestesmy-mordercami-sens-ich-istnienia-jest-w-strzelaniu[/url]

tak z ciekawostek: 25% polskich myśliwych to emeryci i renciści - ciekawe, w jakich okularach strzelają do zwierząt?

kolejny, ciekawy przykład; Brytyjczycy słyną z ochrony przyrody i zwierząt, zwłaszcza ptactwa, tymczasem w samej Anglii mamy:

[B]Wielka Brytania - 245 tys. m2 - 8000.000 myśliwych

+
[/B]
[B]Irlandia - 70 tys. m2 - 350.000 myśliwych

[/B]na co poluje tak wielka rzesza myśliwych? - ano, na ptactwo, które tak usilnie chronią przed drapieżnikami
ostatnio w tv pokazywali, jak wygląda " relaks " Brytyjczyka przed niedzielnym obiadem: polowanie na ptaki i pogoń z psami za lisem ( czego, na szczęście już im robić nie wolno ).

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze taki cytacik:

[quote]
[COLOR=#000000]Jakże znamienne są słowa znakomitego snajpera,historyka,teoretyka i szkoleniowca :

...prawdziwy myśliwy nigdy nie jest rzeźnikiem ,nie pragnie zabijać dla sztuki zabijania- [b]jest coś pierwotnego w tropieniu i zabijaniu, co pochłania wszystkie inne uczucia i sprawia ,że serce i mózg nie posiadają się z radości, wypełniają się działaniem i euforią . [/b]
Clifford Shore.[/COLOR]
[/quote]

i ksiądz czy myśliwy?:

[url]http://www.diecezja.bielsko.pl/slowo/DSCF2501.jpg[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']pewnie, że myśliwego nie można obciązac nie jego obowiązkami. dalej powiedz to jednak zastrzelonemu psu ;-). sarna oczywiście może się zgodzić z opinią myśliwego.

niezły motek, ja jednak widze słabośc na tle wypierania się psa. to jest do udowodnienia oczywiście, ale bezwola ludzi, urzędów, sąsiadów, sądu, który powinien walić za składanie fałszywych albo nawet i za obrazę sądu, jkaby już do oficjalnego wypierania sie doszło... nie ma woli do rozwiązani problemu, albo przynajmiej prób ucywilizowania, bo w końcu co to za problem. ani ta sarna nikogo nie obchodzi, ani ten pies.[/QUOTE]

Dlatego nowela kuleje, problemu by nie było, gdyby OBOWIĄZKOWE, OGÓLNOPOLSKIE CZIPOWANIE, gdyby mysliwy miał zapewnione, że jeśli złapie psa w łowisku to wie do kogo zadzwonić aby psa zabrał lub wie kogo poinformować o psie, a odpowiednie służby przyjadą i psa wyłapią.


Wiesz we wsi to , że pies znajduje się na czyjejś posesji nie oznacza, że jego właścicielem jest ktoś mieszkający na posesji. Zazwyczaj usłyszysz, ze akurat przybiegł/przybłąkał się itp...

Co oczywiście nie oznacza, że to nie jest karanie psa, a nie właściciela. Ale jak w takim wypadku ukarać właściciela, w obecnej sytuacji...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='lis']Cóż, dla mnie to się jednak ze sobą kłóci.[/QUOTE]
Względem zwierząt i etyki księża mają jeszcze mniej zajęć na studiach niż lekarze w odniesieniu do ludzi.
Łowiectwo to przecież tradycja. A tradycji trzeba bronić. Przecież nawet jesteśmy świadkami porozumienia ponad podziałami w sprawie uboju rytualnego
[URL]http://wyborcza.pl/1,75248,14265015,Biskup_z_Lublina_opowiada_sie_za_ubojem_rytualnym.html[/URL]
Jak to było w tej Anatewce? "Tradycja! Tradycja!"

Link to comment
Share on other sites

Myśliwi triumfują:

[QUOTE][B]Nie będzie zakazu polowań na ptaki[/B]

W wypowiedzi dla Polskiego Radia rzecznik Ministerstwa Środowiska stwierdził, że nie ma planów wprowadzenia w Polsce zakazu polowań na ptaki. Jako argument wskazał stojącą za polowaniami wielosetletnią tradycję oraz podobnie zorganizowane sezony polowań w innych państwach europejskich.

[B]Zakaz polowań – wprowadzić czy nie?[/B]

Polskie Radio cytuje w swoim materiale również Cezarego Wyszyńskiego z Fundacji Viva. Według niego polowania na ptaki nie mają żadnego uzasadnienia, ponieważ nie powodują istotnych strat gospodarczych ani ich populacje nie wymagają regulowania przez człowieka. Według PR niesprecyzowani „obrońcy praw zwierząt” nie kryją, że zakaz polowań na ptaki miałby stanowić pierwszy krok do zakazania polowań w ogóle. Materiał na stronie nadawcy nie podaje jednak źródła takiej informacji. Cytowana jest natomiast rzeczniczka Lasów Państwowych, która wskazuje na powodowane przez zwierzynę szkody w leśnictwie i rolnictwie.

[B]„Niech żyją!” : zakazać polowań na ptaki[/B]

Wprowadzenie w Polsce zakazu polowań na ptaki to główny postulat kampanii „Niech żyją!”, organizowanej przez koalicję organizacji pozarządowych i osób prywatnych. W jej skład wchodzą m.in. Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, Ptaki Polskie, Greenpeace Polska czy Związek Polskich Fotografów Przyrody. Na stronie internetowej kampanii znajduje się m.in. dokument stanowiący zestawienie uwag i stanowisko koalicji wobec przygotowanej przez PTOP „Salamandra” „Aktualizacji listy gatunków zwierząt objętych ochroną gatunkową oraz wskazań dla ich ochrony”. Opracowanie „Niech żyją!” postuluje m.in. objęcie wszystkich gatunków łownych ochroną gatunkową.

[B]Rolnicy: wydłużyć sezon i wprowadzić odszkodowania za straty[/B]

Z drugiej strony, w okresie wiosennej i jesiennej migracji rolnicy w kilku województwach regularnie wskazują na straty, jakie ponoszą w wyniku żerowania stad gęsi na polach. W marcu br. portal farmer.pl poinformował, że Krajowa Federacja Producentów Zbóż wystosowała do ministra Marcina Korolca prośbę o sporządzenie przez ministerstwo środowiska ekspertyzy mającej na celu oszacowanie wielkości strat w uprawach zbóż i rzepaku powodowanych przez gęsi zbożowe. Zdaniem KFPZ należy wydłużyć okres łowiecki oraz wprowadzić wypłatę rekompensat dla rolników wypłacanych przez koła łowieckie. Prawdopodobnie nie przedstawiono jednak żadnych dowodów, że na obszarach, gdzie prowadzone są polowania na gęsi, wielkość szkód jest istotnie mniejsza niż w miejscach, gdzie polowań nie ma.

[B]Czy myśliwi racjonalnie gospodarują populacjami ptaków wędrownych?[/B]

Wydłużenie okresu polowań mogłoby stanowić naruszenie prawa europejskiego, o czym pisze Przemysław Wylegała w artykule „Ptaki łowne – skutecznie chronione?” na stronie miesięcznika „Dzikie Życie”. Przypomina, że w dyrektywie ptasiej znajdziemy m.in. zapis „W przypadku gatunków wędrownych, sprawdzają one [państwa członkowskie – przyp. A.M.] w szczególności czy na gatunki, do których mają zastosowanie przepisy łowieckie, nie są organizowane polowania w okresie ich reprodukcji lub ich powrotu do swoich miejsc wylęgu.” Zarówno gęsi zbożowe, jak i gęsi białoczelne pojawiające się wiosną na polskich polach, to gatunki powracające do swoich miejsc wylęgu.
Autor artykułu zwraca również uwagę na problem związany z planami łowieckimi. Dla większości gatunków łownych gromadzone są dane na temat liczebności w okresie bezpośrednio poprzedzającym okres polowań, co pozwala na określenie liczby osobników przeznaczonych do odstrzału. Ptaki wędrowne są częściowo wyłączone z takiego planowania na mocy par. 3. 1 Rozporządzenia Ministra Środowiska z dnia 13 listopada 2007 r. w sprawie rocznych planów łowieckich i wieloletnich łowieckich planów hodowlanych. W konsekwencji myśliwi nie mają żadnej wiedzy, jak liczba odstrzelonych przez nich ptaków wpłynie na ogólny stan populacji. Wypada zgodzić się z autorem tekstu, że ma to niewiele wspólnego z racjonalnym gospodarowaniem.[/QUOTE]

[url]http://www.birdwatching.pl/wiadomosci/2/art/1658#bxComments_Container[/url]

myśliwi ogłosili już triumf zdrowego rozsądku nad idealizmem i eko oszołomstwem.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

[QUOTE]
[B]Poświęcić lisa, żeby przyuczyć psa? Samowolka na szkoleniach psów myśliwskich

"Weryfikuję swoje kundle na swojej norze, na swoich lisach i na swoich zasadach. A właściwie to nie ma żadnych zasad" - pisze użytkownik forum dla myśliwych. Chociaż Polski Związek Łowiecki powinien dbać o ochronę dzikich zwierząt używanych do szkolenia psów, faktycznie panuje samowolka. W efekcie dziki, lisy, czy jenoty są narażane na cierpienia. - To nieetyczne - komentuje prawnik[/B]

W konkursach dziki są "oszczekiwane" przez psy bezpośrednio na wybiegu. Lisy i jenoty - początkowo zza kraty (tzw. zastawki). Później wypędzane są przez psa ze sztucznej nory. Zdarza się, że pies rzuci się i pogryzie zwierzę; sędziowie mają wówczas obowiązek je rozdzielić.

Prawo Łowieckie wyjmuje "sprawdziany pracy" i "szkolenia" psów myśliwskich spod kontroli ustawy o ochronie przyrody pod warunkiem, że są organizowane przez Polski Związek Łowiecki (PZŁ). Artykuł 9 ustawy znosi w tych przypadkach zakaz "płoszenia, chwytania, przetrzymywania, ranienia i zabijania zwierzyny". Na tej podstawie prawnej PZŁ organizuje konkursy i próby pracy, podczas których psom myśliwskim przyznawane są nagrody.

- W moim przekonaniu, ten wyjątek tworzy zbyt szeroką możliwość wyłączenia stosowania przepisów ustawy o ochronie zwierząt - komentuje w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prawnik specjalizujący się w prawie zwierząt dr hab. Tomasz Pietrzykowski. - Tak szeroki zakres wyłączenia jest nie do zaakceptowania z punktu widzenia etycznego - przekonuje.

W ocenie Pietrzykowskiego, wyjątek dał myśliwym "carte blanche" w kwestii traktowania zwierząt, które są obiektami takich konkursów. - Nawet, jeśli dopuścimy, że polowania same w sobie mogą być wyjątkiem od ogólnych przepisów, to czym innym jest uśmiercenie w toku polowania, a czym innym dopuszczenie do tego, żeby ćwicząc psa ranić, czy męczyć inne zwierzęta - komentuje prawnik.

O wątpliwościach dotyczących sytuacji lisów i jenotów podczas konkursów psów norowców pisały już w 2005 roku m.in. "Kurier Szczeciński" i "Życie Warszawy". W artykułach podkreślano, że psy często ranią, lub zagryzają atakowane lisy. Sytuacja tych zwierząt od tego czasu nie poprawiła się w znaczący sposób.

[B]Myśliwi buntują się przeciw kratom w norach[/B]

Obecne przepisy wewnętrzne PZŁ regulują tę sytuację w dość osobliwy sposób. Pies, który w trakcie konkursu "wykona chwyt" na lisie czy jenocie, wciąż może w konkursie otrzymać dyplom najwyższego, pierwszego stopnia. Tyle, że zostaje zdyskwalifikowany na rok z udziału w konkursach. W przypadku recydywy, dyskwalifikacja jest dwuletnia, za trzecim razem pies traci prawo do startu w konkursach dożywotnio.

Większe ograniczenia, mające na celu bezpieczeństwo zwierzyny, nałożono w przypadku konkursów jamników, wypłaszających z nory królika. Zwierzęta te muszą mieć na sobie podczas zawodów miękki kaganiec. Sytuacja dzików oszczekiwanych przez psy, nie jest regulowana praktycznie w żaden sposób.

"Zastawka", która ogranicza w trakcie konkursu kontakt psa-norowca z lisem, nie podoba się sporej części środowiska myśliwych. - Takie konkursy wypaczają zupełnie rzeczywisty obraz tego, co pies robi w terenie. Nie są nikomu potrzebne. W tym wszystkim nie chodzi przecież o zdobywanie dyplomów i czempionatów, tylko o przygotowanie psa do pracy - komentuje specjalizujący się w hodowli norowców myśliwy, Paweł Lisiak.

Lisiak i kilku innych myśliwych postanowiło stworzyć alternatywne wobec PZŁ sprawdziany, zwane Biesiadami, w których psy oceniane są na podstawie innych kryteriów, a kontakt z lisem nie jest ograniczany. "Warunki panujące w sztucznej norze i reguły ustalone w regulaminie, nie występują w naturze! Poza tym sporo zależy od tego, jaki lis przypadnie psu. W prawdziwej norze nie ma przecież kraty-zastawki, spoza której pies szczeka na lisa, coraz bardziej się nakręcając. Taki wspaniały, "dzielny" pies, gdy wpuści się´ go do prawdziwej nory, często podaje tyły i nie decyduje się wygonić lisa" - pisał we wspierającej ideę Biesiad "Braci łowieckiej" w 2007 roku Mieczysław Teer.

Podobne zarzuty wobec oficjalnych konkursów padają z ust wielu myśliwych, są też powszechne na łowieckich forach. Jeśli rzeczywiście nie sprawdzają wartości psa w terenie, w jakim celu są organizowane? Organizatorzy Biesiad starają się sprawić wrażenie, jakoby oficjalne konkursy służyły jedynie uzyskaniu przez hodowcę dyplomu, a więc - rozrywce.

Wielu myśliwych decyduje się jeździć ze swoimi psami na konkursy do innych państw (np. na Słowację), gdzie przepisy nie są tak restrykcyjne i dopuszczalne jest m.in. gryzienie lisa, czy jenota przez psa. "Warunki na konkursie muszą być jak najbardziej zbliżone do panujących w naturze" - tłumaczą.

Z czasem Biesiady przerosły popularnością oficjalne sprawdziany PZŁ i organizujący je myśliwi zdecydowali się zabronić hodowcom występów na obu imprezach. "Choć na Biesiadach staramy się łączyć ludzi i nie jesteśmy nikomu przeciwni, to nie dopuszczamy do udziału czworonogów, które startują w konkursach pracy. Uważam, że każdy hodowca powinien świadomie wybrać swoją drogę - albo sprawdza i prezentuje psa w konkursach, albo na biesiadach" - mówił Paweł Lisiak w wywiadzie dla wrześniowej "Braci Łowieckiej".

[B]Trening, czy weryfikacja?[/B]

Po co w ogóle organizowane są próby pracy dla psów myśliwskich? Według myśliwych, bardziej niż o szkolenie, chodzi tu o weryfikację naturalnych predyspozycji psa. - Wiele ras z mlekiem matki wysysa to, co potem robi w terenie. Nie wymagają więc wielu szkoleń - zaznacza Marek Roszkiewicz z Polskiego Związku Kynologicznego. - Pies ma instynkt i predyspozycje. Szkoli się przede wszystkim posłuszeństwo - wtóruje mu Bogdan Złotorzyński, redaktor naczelny pisma Brać Łowiecka. "Sukces polowania z dzikarzem lub norowcem [psem wyspecjalizowanym do oszczekiwania dzików bądź pracy w norze - red.] w dużej mierze zależy od wrodzonej ciętości i pasji, która tylko w nieznacznym stopniu korygowana jest podstawowymi wymogami posłuszeństwa. Uczestnictwo psa w polowaniu jest w zasadzie warunkowane jedynie możliwościami psychofizycznymi dorastającego organizmu i chęcią do pracy" - tłumaczył na łamach "Braci Łowieckiej" Cezary Marchwicki.

Oswojenie z dziką zwierzyną jest jednak według Lisiaka niezbędne - Weryfikacja psów potrzebna jest tak naprawdę z jednego powodu. Trzeba psa przygotować do tego, żeby nie stracił życia podczas pracy, kiedy zmierzy się z drapieżnikiem - wyjaśnia, powtarzając, że organizowane przez PZŁ konkursy nie spełniają tej roli.

Biesiady cieszą się poparciem Parlamentarnego Zespołu do Spraw Leśnictwa, Ochrony Środowiska i Tradycji Łowieckich W podsumowaniu działalności za 2012 r., członkowie zespołu wyliczają, że wzięli udział w październikowej biesiadzie norowców w Krotoszynie, gdzie oglądali pokaz psów szkolonych do pracy w łowiskach. [B]"Celem imprezy była popularyzacja działań na rzecz środowiska naturalnego i zachowania fauny zagrożonej ekspansją drapieżników"[/B] - czytamy w sprawozdaniu. Oprócz pokazu psów podczas biesiady odbył się konkurs plastyczny dla dzieci pod tytułem "Chrońmy zwierzynę drobną".


[B]Pietrzykowski: brakuje kontroli nad sprawdzianami psów[/B]

Organizowane przez koła łowieckie Biesiady, są imprezami robionymi "przez myśliwych dla myśliwych" i nie podlegają w zasadzie żadnej kontroli. Jak wynika z internetowych forów, wielu myśliwych idzie jeszcze dalej i próbuje trenować psy całkowicie samodzielnie, wykorzystując w tym celu żywe zwierzęta.[B] "Na razie sam weryfikuję swoje kundle na swojej norze, na swoich lisach i na swoich zasadach. A właściwie to nie ma żadnych zasad" - pisze jeden z użytkowników fora lowiecki.pl. "Witam Szanowną Brać. Do założenia tematu skłonił mnie kolega. Posiada on półtorarocznego Jagteriera i poprosił mnie czy nie pomógłbym mu znaleźć właśnie takiego rudzielca do szkolenia psa. Byłbym wdzięczny za każdą wskazówkę" - czytamy w innym wpisie.[/B]

- Mankamentem regulacji prawnych mających chronić zwierzęta jest to, że mechanizmy egzekucji tych przepisów są nieadekwatne do zapisywanych zakazów, nakazów i sankcji. Co z tego, że za szkolenia odpowiada PZŁ, co z tego, że wprowadza do regulaminów punkty mające zminimalizować cierpienia zwierząt, skoro tak naprawdę nie ma żadnej instytucji, która czułaby się zobowiązana, żeby to kontrolować - komentuje dr Tomasz Pietrzykowski - Potrzeba instytucji, która miałaby możliwość w miarę systematycznych kontroli. Obecnie żadna instytucja publiczna tego nie zrobi, a organizacje NGO będą działać wyrywkowo i na miarę swoich możliwości.

Czy nie trzeba zapewnić tym zwierzętom większej ochrony? - pytam Pawła Lisiaka, myśliwego i organizatora Biesiad Norowców.

- Jest to jakiś temat, ale jest to rodzaj potrzeby trochę wyższej i warto odwrócić pytanie. Jak przygotować psa do polowań? Bo że przygotować trzeba to nie ulega wątpliwości. Norowanie to najbardziej efektywna metoda polowań na lisy - odpowiada Lisiak.

[B]Jak przekonuje myśliwy, lisy są obecnie w Polsce poważnym problemem. - Wyjadają zające, kuropatwy, bażanty.[/B] Nie lisy są temu winne, tylko my, ludzie, bo jedynym mechanizmem ograniczającym ich liczbę była tak naprawdę wścieklizna. Teraz, gdy jej nie ma, liczebność drapieżników wymknęła się zupełnie spod kontroli. Zwierzyna drobna bez pomocy myśliwego nie da sobie rady. [B]Mamy więc wybór: albo regulować liczbę lisów, albo nie robić nic, a wtedy wyzbędziemy się tych gatunków. Szkoda by było bażanta, czy skowronka - przekonuje Lisiak.[/B]
[/QUOTE]


Cały tekst: [URL]http://wyborcza.pl/1,75478,14691739,Poswiecic_lisa__zeby_przyuczyc_psa__Samowolka_na_szkoleniach.html#BoxSlotII3img#ixzz2gJe5h372[/URL]

Link to comment
Share on other sites

tu nie ma co rozwijać - jak chcesz napisać dobry artykuł to musisz poznac wszystkie aspekty - jak to zrozumiesz wtedy pogadamy. Ja nie lubię patrzec na sprawę z jednej strony i nie lubię jak ktoś mi każe tak patrzeć. Ten konkretny artykuł jest jednostronny. I zachęca tylko do walki a nie do zrozumienia (czy to "zielonych" czy myśliwych).

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...