Grażyna49 Posted April 28, 2015 Posted April 28, 2015 Podziwiam Cię , Madziu i serdecznie współczuję tych demolek. Masz cudownego męża , to pewne. Ja zazwyczaj dwie duże suki w domku miałam i poza okresem wymiany ząbków kiedy to nawet dębowy stół był podgryzany,demolki nigdy nie doświadczyłam. Do czasów Tory /ostatniej niufeczki/. Ta za wszystkie chyba się odgryzła rozszarpujac 2 fotele klubowe i 1 kanapę.Ttylko to nie była taka prawdziwa demolka.Ona zapraszała Rasti /CTR/ do zabawy a ponieważ starsza pani wylegiwała się w fotelu lub na kanapie meble z psicą po całym pokoju były ciągane.Przecież to nie wina Tory,że materiał był słaby. Quote
inka33 Posted April 28, 2015 Posted April 28, 2015 Imka to by się tutaj nieźle wtopiła, co nie? ;) 1 Quote
konfirm31 Posted April 28, 2015 Posted April 28, 2015 O, matko :(. To mnie jak dotąd takie tornado nie dopadło....... Quote
Nutusia Posted April 29, 2015 Author Posted April 29, 2015 Na mającym powstać spłachetku trawy już jest... dziura :( Nieduża, ale jest, a płotek z jednej strony jest już "padnięty". Wczoraj Sławek miał szkolenie, które się szybko skończyło, więc w domu był już o 13tej.... Dziś wandale zostały w domu, bo mokro i zimno. Jadę na PA dla Odisia, więc będę w domu później. Ula ma ich wypuścić ok. 16tej i zostaną na zewnątrz do mojego powrotu (chyba, że będzie lało). Jutro mamy urlop - 4 dni spokoju od myślenia o sprzątaniu pobojowiska ;) Quote
Nutusia Posted April 29, 2015 Author Posted April 29, 2015 Miałam przed chwilę telefon w sprawie adopcji Imki. Dom z ogrodem i 3-letnią łagodną goldenką. Powiedziałam wszystko jak na spowiedzi. Na razie głównym problemem jest odległość (pan mieszka po drugiej stronie Wwy). Powiedziałam, że wizyty u nas nie odpuszczę, bo jeśli nie zobaczy Imki u nas, w życiu mi nie uwierzy, że pies, którego do niego przywiozłam to ten sam, o którym mówię i piszę... Pan szuka towarzystwa dla goldenki, bo jesienią odszedł jej koleżka, 17letni mały kudłaczek wzięty ze schroniska. Moim zdaniem nic z tego nie będzie, ale piszę, żeby sama siebie pocieszyć, że w ogóle ktoś te ogłoszenia zauważa ;) Quote
Mattilu Posted April 29, 2015 Posted April 29, 2015 właśnie, kto to słyszał, taki pesymizm u Nutusi?! Quote
Kejciu Posted April 30, 2015 Posted April 30, 2015 Ja w swoim życiu miałam Perełkę szczeniaka ze wsi - nie płakała i nie tęskniła nawet minutę po zabraniu od matki, potem mieliśmy rodowodową rottkę z hodowli ( 20 lat temu ) - w miocie było 9 szt - państwo z hodowli dzwonili i długo dopytywali się o Kamę jak się sprawuje - byli nawet ze dwa razy w odwiedzinach - powiedzieli że 2 psy wróciły do nich bo tak rozpaczały i psociły że ludzie nie dawali sobie z nimi rady - Kama nie skamlała nawet chwili - a miała przecież 8 rodzeństwa i mamę, niewiarygodne bo szczeniaczki przeważnie płaczą przez pierwszą noc, dwie, czasem kilka tygodni... ...raz zdarzyło się że pogryzła mamie buty - ale takie w których z nią wychodziła - mama rzadko zabierała ją na spacery bo nie ukrywam był to kawał psa - więc przeważnie ja i tata z nią wychodziliśmy - widocznie to bardziej pasowało Kamie i zutylizowała mamcine buty :D Później wzięliśmy ze schroniska Sabę - również nie było najmniejszych problemów zero piszczenia, skamlenia, gryzienia jak to na szczeniaka przystało - najpierw jej podziw wzbudzała żółwica Kryśka - baliśmy się że może zrobić jej krzywdę bo wiadomo skorupa i chodzi więc wzbudzała zainteresowanie ale bardzo szybko zrozumiała że nie wolno - że to swój i nie można zrobić krzywdy. Do Saby dołączył Cygan z ulicy miał około roku - nigdy nic nie zostało zniszczone - no i około 18 letni Jamnik Tofik który był u mnie od maja do września 2014 ( już za TM ) no ale akurat w jego przypadku nie ma się co dziwić że nic nie zostało zniszczone :) W międzyczasie miałam jeszczcze 3 lata bokserkę Brendę - która była mojego chłopaka z którym wtedy mieszkałam - i mimo że typowy rasowy bokser - tylko raz w ciągu tych 3 lat zniszczeniu uległy zapakowane przeze mnie prezenty które miały się znaleźć pod choinką - ale Brendusia pomyślała że rozpakuje je wcześniej :) koty też nie sprawiają najmniejszych problemów - a są dwa - nic nie drapią oprócz drapaka itp :) opowiadam często rodzicom o demolkach jakie czytam na dogo - aż ciężko im uwierzyć - ale każdy ma swój krzyż i znając życie kiedyś trafi nam się taki egzemplarz że da nam popalić za wszystkie czasy :):):) Quote
Nutusia Posted April 30, 2015 Author Posted April 30, 2015 No... to płotek... był, a nasionka trawy znajdujące się obecnie jakieś pół metra pod ziemią chyba nie dadzą rady wykiełkować, co?... A dziś rano, jemy sobie śniadanie, odwracam się i co widzę? Imcia leży na chodniczku w przedpokoju, zawinęła sobie róg i obgryza w najlepsze!!! Wyprowadzę całą bandę do lasu i przywiążę do drzewa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Niech się leśniczy martwi, jak mu pół Puszczy "zniknie" ;) Quote
Marysia R. Posted April 30, 2015 Posted April 30, 2015 O Matko... Współczuję z całego serca. U mnie na szczęście takie rzeczy się raczej nie zdarzają (a jeśli już coś, to nie na taką skalę). Za to ostatnio zdarzyło mi się, że wróciłam do domu, otworzyłam drzwi i zdębiałam bo w progu powitał mnie... biało-zielony buldożek. Okazało się, że któraś z panienek postanowiła zrealizować swoje zapędy artystyczne i w tym celu zdjęła z półki pudełko farb temperowych a Figusia, wykazując się niebywałą precyzją, rozgryzła tubki z wszystkimi (bodajże trzema) odcieniami zieleni :P 1 Quote
Nutusia Posted April 30, 2015 Author Posted April 30, 2015 Ufoka chciała z siebie zrobić! :) Byliśmy w lecznicy, bo Lesio cosik mi się nie widzi. Dość wolno porasta po ostatnim strzyżeniu (normalnie powinien już być zarośnięty do samej ziemi), a na ogonku wręcz wyłysiał. Do tego znowu pojawiło się popuszczanie przez sen. Wersją optymistyczną będzie niedoczynność tarczycy. Zrobiliśmy rozszerzone badanie moczu i krwi. Podstawowe wyszły OK. Na dodatek, po powrocie do domu... wyjęliśmy z niego kleszcza (wbitego w szyję) :( A chwilę potem, przy zakrapianiu, kolejnego kleszcza z Helci! Jakbym przeczuwała, przy okazji dzisiejszej wizyty dokupiłam zakraplacze, bo zostało mi na nie wszystkie psy. Właśnie wszyscy zostali zakropieni. Najdłużej zajęło nam.. łapanie Imki! A teraz Sławek w popłochu poszedł kosić trawę! Dodatkowo, wszystkie potwory zostały odrobaczone. Dla kotów na szczęście wzięłam pastę, a nie tabletki, bo i tak z Heleną przyszło nam walczyć - ja zostałam ugryziona, a Sławek udrapany w rękę i w nogę. Matko, co to jest za dzikus! Bilans? Helka się obraziła i poszła precz. Imka i Gapcia zaszyły się w pokoju książkowym i udają, że ich nie ma! Do postu rozliczeniowego wpisuję 10 zł za odrobaczacz i 20 zł za Frontline na kleszcze. Quote
Mattilu Posted April 30, 2015 Posted April 30, 2015 Proponuję regularne podawanie pastylek placebo w ramach pacyfikacji demolujących chuliganów ;) Quote
inka33 Posted April 30, 2015 Posted April 30, 2015 Proponuję regularne podawanie pastylek placebo w ramach pacyfikacji demolujących chuliganów ;) Rewelka!!! Mattiśka, ILY. :) 1 Quote
konfirm31 Posted May 2, 2015 Posted May 2, 2015 Nutusiu, a czemu domek z goldenką nie będzie dobry dla Imki? Może w takim razie, Pomi się nada ;). Jak trzeba, zawieziemy :). Quote
Kejciu Posted May 2, 2015 Posted May 2, 2015 Powinniście zakropić Helkę na kleszcze - bo fakt koty nie zachorują ( chociaż podobno są już pierwsze przypadki ) ale pasażera i owszem przyniosą... ja codziennie drżę jak wracam ze spaceru czy czegoś moje nie złapały i czy nie znajdę obok kleszcza na poduszce, kołdrze co wielokrotnie się zdarzało... ehh taki klimat.... Quote
AMIGA Posted May 2, 2015 Posted May 2, 2015 Wg mnie Nutusia nie mówiła, że domek dla Imki się nie nadaje, tylko pesymistycznie uważa, że nic z tego nie wyjdzie. Ale Przecież nigdy nic nie wiadomo, trzeba myśleć pozytywnie. Nutusiu, po obejrzeniu zdjęć demolkowych już nigdy nie będę narzekać na dziury wykopane przez moje dwie baby na działce Quote
Nutusia Posted May 4, 2015 Author Posted May 4, 2015 O rety, jak to dobrze, że ten weekend już się skończył i można chwilę odpocząć... w pracy! :) Odpowiadając po kolei: Obawiam się, że placebo nie zadziała... Głupole z tych moich psów, to fakt, ale nie AŻ TAKIE! ;) Przez dwa dni z rzędu porządkowaliśmy strych, a co za tym idzie, z góry dochodziły dziwne dźwięki (nie mamy stropu, więc tym bardziej słyszalne było szuranie, stukanie itp.), co niestety przyprawiało Imkę o wielki niepokój! Jak tylko się dało, uciekała do ogrodu, a jeśli już musiała siedzieć w domu, przemykała jak cień z podkulonym ogonkiem albo chowała się na kanapę w pokoju z książkami... Każda nowość, inność, odstępstwo od rutyny to dla niej wróg :( Przez weekend powstała u nas replika Biskupina :D, czyli drewniane zasieki mające chronić fragment z posianą trawą. Zobaczymy czy to zda egzamin... Wczoraj, malując huśtawki ogrodowe przyuważyłam, że Kreska ma konkurencję w pracach kopnych w postaci Gapci i Imki. Zaczynają bardzo nieśmiało, jakby od niechcenia, jedną łapką, ale kto wie jak się potem proceder rozwija?... Helenka jest zakropiona na kleszcze, właśnie w kwestii znoszenia tego ścierwa do domu! Mamy już diagnozę dla Lesia - niedoczynność tarczycy jednak! To się zrobiła jakaś plaga! Najpierw Tośka, potem Nemo Uli, Kejciowy Cygan, teraz Lesław... Ale w sumie lepsze to niż te czarne wizje, które Doktor swoim zwyczajem zdążył przed nami roztoczyć!!!! Będziemy podawać Euthyrox do końca życia, od czasu do czasu kontrolować poziom hormonu i da się żyć :) Quote
Nutusia Posted May 4, 2015 Author Posted May 4, 2015 Zrobi się... Na razie mam pewność, że jeszcze stoi, bo dziś małpiszony zostały w domu - zimno i pi.zi jak w kieleckim :( Quote
DoPi Posted May 5, 2015 Posted May 5, 2015 moje pomimo kropienia znoszą kleszczory, a ja im wyciagam, no ale u mnie w leśnych trawach dużo i w zagrodzie też dużo trawy. Sama też złapałam. Chciałam się zakropić, ale doktor powiedział,że po kropieniu mam się nie kapać przez miesiąc. Po namyśle, zrezygnowałam z kropienia :D Quote
DoPi Posted May 5, 2015 Posted May 5, 2015 a u mię też już wiosennie i piesy niuchają w trawie , a zielń w różnych odcieniach :) Quote
Nutusia Posted May 5, 2015 Author Posted May 5, 2015 O matko - uważaj na te kleszcze! Wg zaleceń każdy człowiek, który znalazł na ciele wbitego kleszcza (bez względu na to czy powstał rumień czy nie), powinien brać antybiotyk przez 21 dni, a potem, po 2 miesiącach (chyba) zrobić badanie krwi w kierunku boreliozy! Jeśli chodzi o zabezpieczenie, to nasza Pani Doktor twierdzi, że można się pryskać frontlinem w sprayu. Potem się umyć i znowu popryskać ;) Quote
konfirm31 Posted May 5, 2015 Posted May 5, 2015 Niedoczynność tarczycy, to jeden z ubocznych efektów kastracji - zarówno u psów, jak i suk....:( A idąc do lasu/na łąkę , stosować repelenty - np OFF. Psa, też można nim dopsikać. Miłej ;) lektury http://medycynapracy-portal.pl/prawo/wydawnictwa/poradnik_borelioza_dla_bhp.pdf Moją koleżankę, użarł kleszcz z boreliozą w jej własnym, przydomowym ogrodzie. Von Karajana - kleszcz z wiedeńskiego trawnika.......One są wszędzie.....Niestety :( Quote
Nutusia Posted May 6, 2015 Author Posted May 6, 2015 Się potnę szarym mydłem - u Lesia jest podejrzenie Cushinga :( W niedzielę jedziemy na pobranie krwi rano, po pobraniu zostanie podany lek, a po 8 godzinach kolejne pobranie krwi i wynik tego badania potwierdzi lub zaprzeczy przypuszczeniom... Jeśli chodzi o tarczycę, to zarówno nasza Tosina, jak i Nemo Uli zachorzały przed sterylizacją. Sławek wczoraj i dziś na urlopie (reminiscencje ubiegłorocznego donosu sąsiedzkiego), więc psy zachwycone, a ja na luziku wracam do domu, nie martwiąc się co znowu poległo. W poniedziałek, gdy jeszcze byliśmy oboje w pracy, a psy zostały zamknięte w domu, "utylizacji" uległ podkład z lesiowego posłania. Imka natomiast dopięła swego i... wyskubała róg chodniczka w przedpokoju! Pobyt Sławka w domu dobrze zrobił także świeżo posianej trawce - już zaczęła wschodzić. Mam nadzieję, że "Biskupin" spełni swoje zadanie i uda jej się dotrwać do pierwszego koszenia... Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.