Jump to content
Dogomania

Warto wierzyć w cuda! Po blisko 2 latach w DT, Imka znalazła super domek! W małym ciałku wielki strach...


Recommended Posts

Posted

Ten weekend jeszcze mamy zajęty, ale w kolejnym tygodniu planuję wizytę z Imką w lecznicy i poważną przymiarkę do sterylki. Już mi skóra cierpnie nie powiem na czym, na samą myśl jak ją tym wszystkim... przestraszę :(

Posted

No właśnie. Też mam gulę, jak trzeba sterylizować :(. Jak to wytłumaczyć psicy, że to dla jej dobra?

Na szczęście, one nas pomimo to kochają i nam wierzą.  Trzymam kciuki za sterylkę Imci i za piękną bezdomną panienkę......

Posted

Nie, nie - ja gulę mam na to, jak ona się będzie bała tej całej wyprawy do lecznicy. No i po takiej "krzywdzie", moje szanse na to, że do mnie z własnej woli podejdzie znów stopnieją do zera :(

Sterylki już na mnie wrażenia nie robią. Szczególnie po tym, jak niektóre "egzemplarze" zaraz po powrocie z lecznicy, jeszcze na miękkich nogach, gnały do bramy szczekać na złodzieja. Fakt, to nie były psie suczki, tylko kosmitki, ale takie się zdarzają! ;)

Posted

Nie, nie - ja gulę mam na to, jak ona się będzie bała tej całej wyprawy do lecznicy. No i po takiej "krzywdzie", moje szanse na to, że do mnie z własnej woli podejdzie znów stopnieją do zera :(

Sterylki już na mnie wrażenia nie robią. Szczególnie po tym, jak niektóre "egzemplarze" zaraz po powrocie z lecznicy, jeszcze na miękkich nogach, gnały do bramy szczekać na złodzieja. Fakt, to nie były psie suczki, tylko kosmitki, ale takie się zdarzają! ;)

 

 

Nutusiu , niekoniecznie .Moja Biana straszliwy tchórz była , ale po sterylce jakoś się jej odmieniło i zaczęła się tulić do domowników . 

Wprawdzie behawioryści różnie podchodzą do sterylek strachulców , twierdząc że może to jeszcze pogorszyć ich zachowania lękowe,ale nam się udało na szczęście . Poprawił się jej tez apetyt .

Trzymam kciuki . 

Posted

No to Wam Kocio stracha napędził. Następnym razem sprawdź czy on się nie chowa w szafie. Nasz Bajbuk [*] tak robił, że uchylał łapą szafę, właził do środka po czym drzwi się zamykały i szukaj wiatru w polu - nie ma kota ;)

Cieszę się bardzo z postępów Imci :)

Posted

Maryś - BINGO! Sławek wczoraj postawił sobie za punkt honoru, że wykryje kocią kryjówkę. Do szafy oczywiście za każdym razem zaglądaliśmy przy poszukiwaniach, ale nigdy aż tak "dogłębnie". Helenka się czasami pcha do szafy, ale po pierwsze zaraz z niej wyłazi (albo miauczy, jeśli nieopatrznie ją zamkniemy), a po drugie ją w tej szafie widać! Kocio natomiast wcisnął się w tylni róg, za długie wiszące rzeczy i miał spokój najświętszy ze świętych :) Dopiero po zapaleniu światła w szafie i przesunięciu wieszaków zobaczyliśmy jego... legowisko! Szafa ma drzwi przesuwne, których "niedomknięcie" nas nie dziwi, bo za jednymi z tych drzwi jest wejście do łazienki. No, przynajmniej wiadomo gdzie go szukać i że jest bezpieczny, bo przedwczoraj naprawdę zaczynałam wpadać w panikę, że skazaliśmy go na poniewierkę na starość.

Kolejne dobre wieści przyszły z lecznicy - zadzwonił Doktor, że badanie histopatologiczne wycinka z paszczy nie wykazało komórek nowotworowych. Czeka nas zatem już tylko jedna wizyta kontrolna proforma, a przy okazji zaszczepimy go na wirusówki.

 

Rudziu, dzięki za iskierkę nadziei :) Rezygnacja ze sterylki w żadnym razie nie wchodzi w grę. Trzymajmy się wersji, że Imka po sterylce stanie się przytulakiem, za to apetyt jej się nie zwiększy, bo już teraz pożarłaby konia z kopytami ;)

Ona jest tak zazdrosna o mizianie naszych psiaków. Jak chcę, żeby np. wskoczyła na kanapę - wystarczy, że przytulę pierwszego z brzegu psiaka i powiem "mooooja kochana Gapcia/Kresia/Lilunia/Lesio..." - natychmiast się pojawia i wpycha między "wódkę a zakąskę" :) Tak też ją zachęcam do podchodzenia na podłodze - wykorzystuję, że inny psiak do mnie podszedł, głaszczę, gadam i Imka też się stara trzymać blisko i aż piszczy - tak bardzo chciałaby podejść. Jednak wciąż na więcej niż muśnięcie noska czy bródki nie pozwoli...

Posted

Ziutka to jednak jest wiedźma skuteczna, nie ma co! ;)

Dorzucone przez nią w pakiecie do ogłoszeń Rudaski czary działają!!!!! Przed chwilą skończyłam rozmowę z przemiłym panem z Warszawy i jak tylko Rudka zostanie ciachnięta, będzie miała chatę jak marzenie! Do tego czasu albo zostanie tam, gdzie jest - jeśli rezydentka choć trochę się wyciszy - albo... zaczeka u mnie :)

 

Państwo w tragicznych okolicznościach stracili swoją sunię - zerwała się za lisem, który wyskoczył z krzaków na... Mokotowie!!!! Na nic zdały się krzyki Pana - sunia (cocer-spaniel) w amoku pędziła za lisem i wpadła pod samochód. Pomimo starań lekarzy, nie przeżyła. Było to dokładnie miesiąc temu, 9 września. Po otrząśnięciu się z szoku, w ramach "pokuty" za stratę Figi, Państwo całą 5-osobową rodziną postanowili dać dom 2 psim biedom. Jedna - 3-miesięczy szczenior mocno w typie cocera - zamieszka z nimi już dziś. Tak więc Rudzielec będzie miał koleżkę :) Państwo mają też działkę pod Warszawą, gdzie psy będą mogły szaleć do woli :)

 

To cholerne wesele w sobotą krzyżuje mi wiele planów, niestety. Ale trudno, trza się dostosować. W niedzielę podjadę poznać sunię i podjedziemy do Doktora podpytać co, jak i kiedy. I w razie gdyby malusia rezydentka nadal tak źle znosiła obecność Rudej, wezmę małego szaleńca do nas i będę się modlić o jeszcze trochę dobrej pogody ;) A jak przyjdzie do sterylki, może nawet ciachniemy dwie panny za jednym zamachem i nie będziemy Doktorowi zawracać głowy dwa razy :)

Posted

Nutusiu, ja już nie wiem jakimi słowami mam powiedzieć, jak Was podziwiam. Chwilkę tu nie wchodziłam,a  tu tyle rzeczy się podziało. Ale najważniejsze, że  Strachulec robi  niesamowite postępy. Trzymam kciuki, żeby po sterylce wszystkie strachy poszły sobie precz

Posted

Nutusiu,jesteś wspaniała a i męża masz niezwykle wyrozumiałego.

Dzięki Wam wielkie.

Płakać mi się chciało nad tym biedactwem a i mojej Rastusi za charakterek dostało się od wrednot.

Posted

Oj tam, oj tam... Się może, to się pomaga, jak się może :)

 

Niestety, Rudaśka musiała wczoraj zmienić DT. Jestem wściekła, że musimy jechać na to wesele, ale teraz już nie możemy odwołać, po prostu nie wypada i jednak z rodziną jako tako trzeba zachowywać poprawne relacje. Rudka wczoraj zaczęła dość mocno napastować rezydentkę - wyraźnie poczuła jak bardzo tamta się jej boi. Do tego pewnie "kobiecość" w postaci cieczki (a może i ciąży), dodała jej pewności siebie. Do niedzieli więc Rudzielec będzie bardzo awaryjnie u innej koleżanki p. Agnieszki. A w niedzielę z rana po nią pojadę, przejadę przez lecznicę omówić z Doktorem plan "gry" i będę miała pół dnia na obserwację co ma panna za uszami ;)

 

Imka przechodzi kolejny etap - miziamy się... na raty! Wcześniej było tak, że jak już się ułożyła na kanapie obok mnie mogłam miziać właściwie ile chciałam. Teraz mizianie mam reglamentowane, bo jeśli przesadzam z intensywnością, Imka się układa na drugim końcu kanapy. Czasami się przeliczy, bo jeśli zeskoczy i pójdzie zrobić rundkę wokół domu, na jej miejsce wpakuje się ktoś inny i po powrocie wolnej miejscówki - szczególnie takiej z dala ode mnie - nie ma! Wtedy chodzi koło kanapy jak ten lisek koło drogi i piszczy, urągając na swój los :)

Posted

No niestety. Czasami "gość", nadmiernie chce poczuc się "domownikiem" ;). Mizianie na raty? jeszcze nie przerabiałam (ale - wszystko przede mną).

Podskoki i wygiby pomiędzy Rodziną i psami.......skąd ja to znam ?

Posted

A to Ci dopiero komunistka jaka,kartek jej się zachciewa? :megagrin:

Pewnie nie wie,że i mięsko było reglamentowane.

Spryciula jedna.

Najważniejsze,że już z kanapy nie ucieka.

Są takie osobniki ,że nie przepadają za mizianiem.

Może inaczej lubią mizianie ale tylko wtedy jak same mają ochotę.

Taka jest moja Rasti.Jak załapie ochotę to trudno jej dogodzić,ale jak leży i pańcia chce pomiziać to albo ucieka albo leciutki wrrr daje znać ,idź sobie.

Posted

Może właśnie tu leży tzw. pies pogrzebany - ja dotąd nie miałam ani jednego egzemplarza, który nie byłby w milionie % miziasty (oczywiście oprócz Helenki, ale to kot jest, a ja się na kotach nie znam ;)) Wręcz odwrotnie - wszystkie były i są miziaste aż nadto! Człowiekowi rąk i czasu brakuje, a im wciąż mało. Mistrzynią świata, którą można dosłownie zagłaskać na śmierć jest Gapcia :)

Posted

Nasza pierwsza ONka(z papierami ), jako dorosła, zdecydowanie, nie lubiła miziania. I było obojętne, kto dopieszczał - swój, czy obcy. Nie lubiła i już. A mieliśmy ją od szczeniaka. Głaskana, klepana, drapana, gliglana stała cierpliwie czekając, aż się to skończy, po czym otrząsała się z wyraźnym obrzydzeniem. Jak te dzieci, które wycierają się po pocałowaniu ;) przez kochającą ciocię :)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...