Jump to content
Dogomania

Warto wierzyć w cuda! Po blisko 2 latach w DT, Imka znalazła super domek! W małym ciałku wielki strach...


Recommended Posts

Posted

Brat nie mógł nawet tymczasowo się nią zaopiekować :(...

Może to i dobrze, bo nie byłoby akcji i - błyskawicznych, dzięki wielkim sercom! - efektów :)!

CUDA ---- zdarzajcie się jak najczęściej!!!

Posted

Nieustająco trzymam kciuki za Kamę. Ona z pysia jest bardzo podobna do naszej  Bliss i też kudłata. ONki - zwłaszcza suńki, to moja słabość. No, tak po prawdzie, to wszystkie psy są moją słabością, bo co one winne, że nie są ONkami ;).

Wspaniale, że jest taka Lecznica z cudownymi nieludzkimi doktorami :)

Posted

Też nie znam nikogo z Suwałk :(

Akcja ONka rozwija się pomyślnie - mamy już osobę do wizyty PA, szansę na transport, ogarniętą sterylkę, a nawet potencjalny dom dla kolejnej ONeczki i awaryjny DT tylko za zwrot kosztów karmy  weta dla jakiegoś rozbitka - tylko niestety bardzo daleko, ale co to dla nas? ;)

Posted
27 minut temu, Nutusia napisał:

Też nie znam nikogo z Suwałk :(

Akcja ONka rozwija się pomyślnie - mamy już osobę do wizyty PA, szansę na transport, ogarniętą sterylkę, a nawet potencjalny dom dla kolejnej ONeczki i awaryjny DT tylko za zwrot kosztów karmy  weta dla jakiegoś rozbitka - tylko niestety bardzo daleko, ale co to dla nas? ;)

To jest (miedzy innymi), ta potęga fb ;). Błyskawicznie łączy ludzi ze sobą w ważnych dla nich sprawach :)

Posted
5 minut temu, Kejciu napisał:

Chociażby dlatego warto mieć FB :D ale i nerwy trzeba mieć stalowe bo na dogo nie zobaczy się tyle cierpienia ile na FB w co 5 filmie różnych organizacji...

To racja :(. Dlatego wielu linków nie otwieram. A w dodatku, jakoś się tam poruszam, ale trochę po omacku  i na czuja ;).

Posted

Cioteczki kochane ,ja też z prośbą gorącą o radę do Was piszę.

Moja wnusia mieszkająca na warszawskiej starówce zabrała od pijaka,menela,który mieszka na tej samej klatce sunię.

22 lutego rozpoczyna magisterkę,więc nie będzie jej w domu długie godziny.

W domu jest jeszcze ich sunia 8 letnia spanielka,która jest terroryzowana przez szczeniaka.

Poza tym "pan" po wyjściu z ciągu chce zabrać sunię grożąc mojej córce i wnuczce nieprzyjemnymi konsekwencjami.

W dniu kiedy Monika zabrała sunię widziała jak była bita i kopana przez kompanów od butelki.

Miała ranną łapinkę.Oczywiście została zaopatrzona przez weta przy okazji odrobaczona./Szczepienia ma aktualne/

Zgłosiła całą sytuację do fundacji zwierzęca polana.Niestety nie ma odzewu.

Co robić ,jeśli nic się nie znajdzie dla suni a pijak będzie dalej je nachodził zostanie tylko odwiezienie do schroniska a przecież nie po to była cała interwencja.

Wygodniej było zgłosić do TOZ-u,że dzieje się taka  sprawa.

Poradźcie co robić.

tu jest link z fb o suni

 

Posted

W Warszawie chyba nadal nie ma Oddziału TOZ = - został w ub. roku zlikwidowany. Może skontaktuj się z Viva http://www.viva.org.pl/kontakt.html

Jak do TOZ, to do Zarządu Głównego(Warszawa)

Zarząd Główny w Warszawie
ul. Noakowskiego 4, 00-666 Warszawa
tel. 0-22 825-75-35, faks 0-22 825-60-49

Ogólnie, to zwierzaka zgodnie z prawem :(, można  odbierać w asyście policji, miejscowej władzy samorządowej lub  przedstawicieli organizacji prozwierzęcej .

Posted

O matko, po co mi FB? Taka Grażyna49 wystarczy :(

Wczoraj Berecik został pozbawiony... źródła smrodu ;) Ale na koniec dał takiego czadu, że szok!!!

Dostał znieczulacz, poszedł na stół, odjajczanie zajęło... kwadrans (!). Następnie został przeniesiony na stół fryzjerski, gdzie p. Witek przez dobre 40 minut walczył z dredami. Walka została uwieńczona sukcesem - z persa została głowa i pięknie wyczesany ogon! No i łapki (tyle o ile).

Powieki Doktor nie ruszał, póki co. Jest jeszcze szansa,że się samoczynnie zagoi. Jeśli nie, trzeba będzie jednak zrobić plastykę... Nadal mamy zapuszczać krople i przemywać oczy solą fizjologiczną.

W trakcie zabiegu, Doktorom nie spodobał się Berecikowy pęcherz. Zrobili USG, które nie wykazało żadnych większych anomalii. Doktor więc przycisnął kota łapiąc go wpół i tym sposobem udało się pobrać mocz. Poszedł z próbką do badania, a ja zostałam z budzącym się Berecikiem, który w pewnym momencie... zasikał caaaaaaaaaaaaaały stół, a co za tym idzie i siebie i mnie! Akurat rozmawiałam przez telefon z kolejnym domkiem chętnym na Kamę i zdążyłam tylko krzyknąć: "oddzwonię, bo mi się kot zsikał na stół"! :D

Z badania moczu wyszło zapalenie pęcherza, więc dostaliśmy na wynos antybiotyk w zastrzykach na tydzień i za tydzień mamy się pokazać na kontrolę.

Po transporcie zasikanego Berecika i mnie samochód wietrzyłam do późnych godzin wieczornych ;)

A Berecik? Po otwarciu kontenerka od razu z niego wylazł, na bardzo chwiejnych nogach. Nalałam letniej wody do umywalki, dodałam odrobinę psiego szamponu i mocząc, a następnie wyżymając miękką szmatkę, porządnie wytarłam całego Berecika. Po tej "operacji" woda w umywalce była brązowa!

Porządnie go wytarliśmy w ręcznik. Gdy wyszłam po sweterek, Berecik usiłował wejść do kuwety, a że mu się nie udało przekroczyć jej "progu", zsikał się na siedząco, więc zastałam go z zadkiem w kałuży sików. Załamka! Jeszcze raz wytarliśmy kuperek i tylne łapki, ubrałam kota w sweterek i zabrałam się za szorowanie śmierdzącego kontenerka. Kot w tym czasie spałaszował zawartość miski i poszedł spać na fotel.

Przed pójściem spać miałam kolejną akcję, bo Berecik zasnął chyba tak mocno, że zsikał się pod siebie na fotelu. Na szczęście, leżał na ręczniku i narzucie. Ale fotel i tak musiałam z wierzchu wyprać.

No, teraz może być już TYLKO LEPIEJ! :D

Za całe dotychczasowe leczenie (odrobaczenia, antybiotyk na stan zapalny oczu, lek na świerzbowca, 3 wizyty, morfologię, badanie krwi na nerki, kastrację, USG, badanie moczu, antybiotyk na zapalenie pęcherza - że o wycinaniu dredów nie wspomnę! - zapłaciłam 170 zł. Nowy look Berecika kosztował 50 zł.

Do rozliczeń wpisuję też 7,59 zł za żwirek "Mruczek", 9,99 zł za żwirek "Dla Kota" (mieszam dwa, bo jeden z nich się nie zbryla), a także 13 zł za suchą karmę i 12,99 zł za puszki.

Posted

O matko, po co mi FB? Taka Grażyna49 wystarczy :(

Wczoraj Berecik został pozbawiony... źródła smrodu ;) Ale na koniec dał takiego czadu, że szok!!!

Dostał znieczulacz, poszedł na stół, odjajczanie zajęło... kwadrans (!). Następnie został przeniesiony na stół fryzjerski, gdzie p. Witek przez dobre 40 minut walczył z dredami. Walka została uwieńczona sukcesem - z persa została głowa i pięknie wyczesany ogon! No i łapki (tyle o ile).

Powieki Doktor nie ruszał, póki co. Jest jeszcze szansa,że się samoczynnie zagoi. Jeśli nie, trzeba będzie jednak zrobić plastykę... Nadal mamy zapuszczać krople i przemywać oczy solą fizjologiczną.

W trakcie zabiegu, Doktorom nie spodobał się Berecikowy pęcherz. Zrobili USG, które nie wykazało żadnych większych anomalii. Doktor więc przycisnął kota łapiąc go wpół i tym sposobem udało się pobrać mocz. Poszedł z próbką do badania, a ja zostałam z budzącym się Berecikiem, który w pewnym momencie... zasikał caaaaaaaaaaaaaały stół, a co za tym idzie i siebie i mnie! Akurat rozmawiałam przez telefon z kolejnym domkiem chętnym na Kamę i zdążyłam tylko krzyknąć: "oddzwonię, bo mi się kot zsikał na stół"! :D

Z badania moczu wyszło zapalenie pęcherza, więc dostaliśmy na wynos antybiotyk w zastrzykach na tydzień i za tydzień mamy się pokazać na kontrolę.

Po transporcie zasikanego Berecika i mnie samochód wietrzyłam do późnych godzin wieczornych ;)

A Berecik? Po otwarciu kontenerka od razu z niego wylazł, na bardzo chwiejnych nogach. Nalałam letniej wody do umywalki, dodałam odrobinę psiego szamponu i mocząc, a następnie wyżymając miękką szmatkę, porządnie wytarłam całego Berecika. Po tej "operacji" woda w umywalce była brązowa!

Porządnie go wytarliśmy w ręcznik. Gdy wyszłam po sweterek, Berecik usiłował wejść do kuwety, a że mu się nie udało przekroczyć jej "progu", zsikał się na siedząco, więc zastałam go z zadkiem w kałuży sików. Załamka! Jeszcze raz wytarliśmy kuperek i tylne łapki, ubrałam kota w sweterek i zabrałam się za szorowanie śmierdzącego kontenerka. Kot w tym czasie spałaszował zawartość miski i poszedł spać na fotel.

Przed pójściem spać miałam kolejną akcję, bo Berecik zasnął chyba tak mocno, że zsikał się pod siebie na fotelu. Na szczęście, leżał na ręczniku i narzucie. Ale fotel i tak musiałam z wierzchu wyprać.

No, teraz może być już TYLKO LEPIEJ! :D

Za całe dotychczasowe leczenie (odrobaczenia, antybiotyk na stan zapalny oczu, lek na świerzbowca, 3 wizyty, morfologię, badanie krwi na nerki, kastrację, USG, badanie moczu, antybiotyk na zapalenie pęcherza - że o wycinaniu dredów nie wspomnę! - zapłaciłam 170 zł. Nowy look Berecika kosztował 50 zł.

Do rozliczeń wpisuję też 7,59 zł za żwirek "Mruczek", 9,99 zł za żwirek "Dla Kota" (mieszam dwa, bo jeden z nich się nie zbryla), a także 13 zł za suchą karmę i 12,99 zł za puszki.

Posted

Oj tak! :)

Berecik się wczoraj rozebrał ze sweterka i głupol się uwalił na parapecie, a tam wieje od okna!!! No i podniósł mi ciśnienie, bo z kolei teraz... przestał sikać. Wpada ze skrajności w skrajność. Skrupulatnie przesypuję żwirek w kuwecie i sprawdzam czy nasikał i ile. Od wieczora po kastracji, gdy najpierw zalał stół w lecznicy, a potem nasikał przed kuwetą, znalazłam tylko jedną niewielką bryłkę wczoraj rano. Potem wieczorem znów taką mocno za małą jak na Berecikową wielkość. Rano już zaczęłam wpadać w panikę, że wieczorem będę go musiała zabrać na akcję "ONka", żeby zajechać do lecznicy. Na szczęście towarzyszył mi przy myciu zębów i był łaskaw spompować się do kuwety jak na wielkiego kota przystało :D Teraz czekamy na kupsko. W razie czego parafinę mamy w pogotowiu ;)

Apetyt dopisuje, smrodek coraz mniejszy. Tylko czasu na biedaka nie mam :( Codziennie coś - wczoraj Mela, dziś Onka, jutro Onki ciąg dalszy, a w sobotę wycieczka aż za Poznań - z Igłą. A doba stanowczo za krótka :(

Posted

Dogo cudem po raz kolejny działa, więc napiszę, to co piszę o Tobie cały czas - Nutusiu, jesteś niesamowita :). Bereciku, siusiaj tyle, ile trzeba i tam gdzie trzeba i nie strasz nam Nutusi :)

Posted

Z zaciśniętymi kciukami, czekam na wieści o ONce i Melci. Niech się wszystko jak najlepiej ułoży, żeby Magda mogła spokojnie wrócić do swoich stałych kłopotów + problemowy ;) Berecik. Idę zapalić kolejną świeczkę przed Hekate - opiekunką Cerbera i Boginią Psów(odpowiedzialną i za inne sprawy - jak ktoś ciekaw, niech czyta ;) )

http://www.figuren-shop.de/gothic-shop/images/product_images/popup_images/6232_0_Stokes_Hekate.jpg

Posted

Nutusiu zapomniałas, że mój Łukasz profesjonalnie pierze sofy i fotele i wykładziny i tapicere w samochodach?

przecież przyjedziemy i wypierzemy. 

Posted
O 11.02.2016o13:15, konfirm31 napisał:

Dogo cudem po raz kolejny działa, więc napiszę, to co piszę o Tobie cały czas - Nutusiu, jesteś niesamowita :). Bereciku, siusiaj tyle, ile trzeba i tam gdzie trzeba i nie strasz nam Nutusi :)

to ja tylko zacytuję zanim po raz kolejny dogo mi zniknie z monitora.

Nutusiu - szczęśliwych zakończeń Ci życzę dla Twoich "przygód" !

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...