Jump to content
Dogomania

~ Mała Karusia i jej dzieci mają swoich ludzi i cudne domki :)


malagos

Recommended Posts

  • Replies 886
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='malagos']Najbardziej mi się podobało, jak opowiedziała Krysia, ze jak złapała szczeniaka, to panie "teraz nasza kolej, teraz my łapiemy"... Wiek 60plus, bolące stawy, ale rad pełne głowy... Na przykład łomotanie w szopę.
A właściciele to jeszcze starsi, pod osiemdziesiątkę, ale ich syn radził wypłoszyć psiaki szlauchem z wodą...[/QUOTE]

w sumie i tak nieźle że mu palnik gazowy do głowy nie przyszedł....

Link to comment
Share on other sites

Spałam półtorej godziny. Dobre i to. Śniły mi się szczeniaki. Że je lapałam w ciemności, wśród belek nad głową. Na szczęście, to był tylko sen......
Teraz szybki obiadek, zabrać Szarutka, zapytać Pań, jak pozostała dwójka - czy wychodziły? I myslę, że jeśli nie jadły, to należy dać im trochę jeść i rano - powtórka z rozrywki:shake:. Najlepiej przed 6 :diabloti:. Będę usilnie prosić Panie, żebynie przychodziły z samego rana, tylko mnie umówiły z P.T. Właścicielami Posesji na wpuszczenie na nią i zamkniecie Timka na tarasie.
Dzisiaj wieczorem raczej nie idę. Wracam do równowagi i zbieram siły na rano. Już trzy psy bezpieczne. Jutro też jest dzień(kolejny - to juz od soboty wieczotrem trwa:p )

Link to comment
Share on other sites

A może zabrać jednego ze złapanych szczeniaczków na wabia, jak zacznie piszczeć, to może tamte wyjdą, gdyby nie udało się ich złapać przy jedzeniu.
Tak łapałam szczeniaki spod stodoły, trzymałam w rękach złapanego i reszta wychodziła, jak on popiskiwał.

Link to comment
Share on other sites

Pogoda się zmienia, zanosi się na deszcz. Nie mam pomysłu na akcje łapankowe, a będę dziś w Makowie i po naradzie dołączę do pań. Zabrałam z zamrażarki wielką kość ramieniową połączona z łokciową - może jak się maluchy nią zainteresują, i zaczną ciągnąć pod dechy, to będzie chwilka czasu na złapanie? Sama już nie wiem...
Wczorajszy maluszek ucieszyła się z zobaczenia mamy, a ja na początku zdrętwiałam, bo sunia na sztywnych nogach podeszła i obwąchiwała go przez chwilę, jak obcego. Ale zaraz schowały sie w budce i cieszyły rodzinnym ciepełkiem. Jak poszłam za godzinę, w kojcu była wykopana jama wielkości budy, ze Karusi nie było z niej widać.... Zasypałam łopatą, udeptałam. Dałam jedzenie, ale przy mnie bała się i ona, i psiaki wyjść. Rano miska pusta, postawiłam następną. Po 15 min znów zdybałam sunię na kopaniu pod budą. Co za kopaczka paskudna!

Link to comment
Share on other sites

[B]Od 6 rano usiłowałam łapać psiaki. Beskutecznie. [/B]Maluchy nie wychodzą poza obrys dachu. Łapią jedzonko, leżące jeszcze w bezpiecznym miejscu i albo szczekają z pretensją, że nie ma więcej, albo obrażone idą spać. Nie pomogło nawet przyjście ok 8 godziny, kolejnej Pani - ze starą, malutką i b. przyjazną dla szczeniąt(sprawdziłyśmy na juz złapanych szczeniorkach) suką. Maluchy na nią tylko naszczekały.
Zimno i mokro. Wróciłam przed chwilą przemarznięta do domu . Zjadłam Gripex(kolejny) i piję gorącą herbatę. Gospodarze posesji coraz bardziej nam życzliwi. Proponują kawę, herbatę, korzystanie z toalety(dziękujemy, nie korzystamy ). I...... też nie mogą się doczekać złapania psiaków. [B]Tłumaczymy, że przyczyną całej akcji, nie jest kwestia odłowienia i oddania szczeniaków z sunią do schroniska(schroniska są i będą), tylko , że do tego z którym Maków podpisał na ten rok umowę - do Radys....A to wyrok śmierci dla maluchów i małej suni......[/B].
Schronisko Canis z Kruszewa, z którym była podpisana w zeszłym roku umowa, to chociaż też schronisko, to daje szansę psom na życie i na adopcję. Współpracuje na stałe z fundacją "Niczyje" z Ostrowii Mazowieckiej i prowadzi je wspaniała i propsowa Pani Wiesia(miałam przyjemność poznać). Niestety, w tym roku, władze Makowa wybrały trochę tańszą opcję. W dodatku - chyba najgorszą :( - Radysy.......Na tym forum, nikogo nie trzeba pewnie przekonywać, ani tłumaczyć co to są RADYSY

Jest pat. I - co tu dużo gadać - zmęczenie materiału :(. To trwa od soboty wieczór, a my łapaczki, ani najmłodsze, ani najzdrowsze. Pogoda też przestaje sprzyjać..... Będę dziś rozmawiać z malagos. Za zgodą gospodarzy, pójdziemy tam na wizje lokalną. Może coś nas oświeci?
Póki co, odmarzam.......i relacjonuję co i jak

Link to comment
Share on other sites

Konfirm współczuję i podziwiam:calus:
A jaka jest szansa na zdobycie klatki-łapki (malagos coś o tym gdzieś pisała ale nie zarejestrowałam)? Można by ją przystawić wejściem szczelnie do wyjścia spod desek i jest szansa, że maluchy wlazłyby tam za jedzeniem. Dodatkowo nawet zakryć od góry kocem, żeby maluchom się wydawało, że nie wychodzą poza "norę".

Link to comment
Share on other sites

Malagos ma, ale wąską(kocią) i drugiego szczeniaka,idacego za pierwszym, może poważnie uszkodzić. A one chodzą jeden za drugim..... W dodatku, jest zawodna, przez co - nieprzewidywalna. Szukamy kogoś(???) ze sprawną psią klatką. Będziemy dzisiaj i na ten temat rozmawiac z malagos. Ja bez Niej(i Jej TZa), już bym dawno "padła".

Link to comment
Share on other sites

Z kocią jest dodatkowo ten problem, że ona jest niska. Kiedy łapałyśmy z Nutusią i kejciu Lunkę też miałyśmy taką klatkę i sunia nawet nie próbowała tam wejść bo musiałaby się schylić (za to koty łapały się bez pudła, chyba wszystkie w okolicy:diabloti:). Chociaż może jak one wczołgują się pod te deski to nie byłoby takiego problemu? Ciężka sprawa:shake:

Link to comment
Share on other sites

Jeśli są bardzo malutkie i poruszają się jeden za drugim to jest szansa, że udałoby się złapał oba na raz bo w takiej klatce (przynajmniej tej którą myśmy miały) trzeba dość głęboko wejść, żeby klapka się zatrzasnęła. Ale tak jak mówisz istnieje ryzyko, że zamykająca się klatka przytrzaśnie drugiego szczeniaka...
Przepraszam, że ja się tak wymądrzam ale po prostu głośno myślę jakby tu pomóc:oops:

Link to comment
Share on other sites

A już miałam nadzieję przeczytać dobre wieści...
Najbardziej się martwię co będzie, gdy uda się złapać tylko jednego malucha. Jakoś sobie nie wyobrażam, że może tam zostać sam jeden. W dwoje przynajmniej dodają sobie otuchy, grzeją się... I jeszcze tak pogoda "pod psem"! Jedyne pocieszenie, że do właścicieli coś zaczęło trafiać i nie podejmą jakichś radykalnych decyzji...

Link to comment
Share on other sites

Podczytuję Was i mocno trzymam kciuki za złapanie dwóch maluszków.
Nutusiu, czuję to samo...
Jak Ludka wyłapywała kociaki naszej osiedlowej kocicy, to najgorszy moment był, gdy na noc został w gnieździe ostatni kotek.
Sam i już bardzo wygłodzony. :-(
Całą noc nie spałam i myślałam o biedaku.
Na szczęście wlazł do klatki następnego dnia... :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...