irenas Posted February 10, 2015 Author Posted February 10, 2015 No właśnie. Zastanawiam się, co ludzie mają w głowach, decydując się na takiego psa. Malutka działka, małe dziecko. Bierzemy maleńkiego doga - był naprawdę uroczy - nie wiedzieli, że urośnie tak bardzo, czy co? Dom zaczynamy ozdabiać, upiększać - a to kominek, a to iglaczki, a to klomby i pies - już teraz duży (a wiecie jaką takie coś robi kupę?) - zaczyna przeszkadzać. Relegujemy więc go do garażu, a żeby nie łaził po działce robimy mu zagródkę, w której siedzi non stop. Bardzo byłam zdziwiona, że go spotkałam luzem. Może im zwiał jak wyjeżdżali do pracy? Jeśli tak, to nie był jakoś szczególnie przejęty tym faktem. Po tym, jak zrobiłam zdjęcie całej trójce, oddalił się w dystyngowanych podskokach w stronę swojego domu. Quote
malagos Posted February 11, 2015 Posted February 11, 2015 Tak jak charty, one też płyną w powietrzu :) Quote
Grażyna49 Posted February 11, 2015 Posted February 11, 2015 Ale fajne towarzystwo. Dog w zagródce to normalnie horror. Dziwne ,ale to są wyjątkowo kanapowe psy. Przy wysokości odnóży,potrafią normalnie po ludzku siedzieć na kanapie. Leonbergery są cudowne.Zazwyczaj samice są sporo mniejsze od samców. Tak jak moja Rastinka od własnego ojca,przynajmniej o 1/4 niższa jest. Pozdrowienia i mizianka dla Szarloczka. Quote
Nutusia Posted February 11, 2015 Posted February 11, 2015 Doga w kojcu bym zgłosiła do dogowej organizacji... Szkoda psa! Może właścicielom się po prostu nie chce mu szukać innego domu, ale wyręczeni chętnie by skorzystali z takiej możliwości? Quote
irenas Posted February 11, 2015 Author Posted February 11, 2015 To już byłby drugi przypadek zasugerowania właścicielom, że może lepiej by im było bez psa. Pierwszy to Fredzia. Wczoraj siedziała w ogródku, szczekając i skowycząc przez cały czas. Podobno państwu jakoś udało się zapobiec ucieczce psicy. Ale szczęście trwało krótko - dziś rano już szalała z Szerlokiem w moim ogródku. Też bym im zasugerowała, żeby ją oddali komuś, kto będzie miał przede wszystkim chęć się nią zająć, skoro wcale im na niej nie zależy. A dog nie jest w kojcu. To by było za dużo zachodu. On po prostu ma odgrodzony kawałek podwórka drewnianym płotkiem i zawsze otwarte wejście do garażu, gdzie wyraźnie sypia. Strasznie mi żal takich zwierzaków co to niby mają domy, ale tak naprawdę to właściwie są bezpańskie. Tyle, że dostają jeść. Chociaż zarówno dogowi jak i Fredzi można policzyć żebra, no ale podobno psu żebra powinny się dać łatwo wyczuć pod skórą. To prawda? Ja tam nie przepadam za szkieletorami, nie lubię się obijać o kości, kiedy się do kogoś przytulam (to się też odnosi do facetów - nie mówię gruby, ale musi być miły w dotyku, a nie kańciasty). Quote
konfirm31 Posted February 11, 2015 Posted February 11, 2015 U mnie też takich domnych inaczej - całe mnóstwo :(. Dzisiaj ganiał za naszym autem przez pół Makowa (za Lerką) pies w typie spaniela. On cały czas lata po osiedlu, a teraz, emabluje Lerkę. Dobrze, że to ganianie, nie skończyło się wypadkiem. Też nie wiem - po co im pies?Jutro chyba zadzwonię do właściciela(ma firmę, więc są namiary w necie) i pogadam....... Quote
irenas Posted February 11, 2015 Author Posted February 11, 2015 Jeśli będzie chciał pogadać. Dziś w czasie spaceru z Suzie dowiedziałam się, że dog biegał samopas już w niedzielę, kiedy w pobliskim lesie były jakieś wyścigi rowerowe (swoją drogą co to za pomysł - w lutym???). Może istotnie trzeba na jego właścicieli nasłać fundację od dogów zanim się stanie jakieś nieszczęście? Poszukam i pomyślę. A w kwestii Fredzi, może bym im wrzuciła do skrzynki kartkę z telefonem do tych behawiorystów. Co o tym myślicie? Skoro facet nie chce rozmawiać. Oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że tam zadzwoni, ale spróbować chyba warto. Quote
Grażyna49 Posted February 12, 2015 Posted February 12, 2015 Irenko,co do doga zgadzam się w 100%. Gdyby chcieli interweniować ludzie znający się na rasie,może skutek by był pozytywny. Takie wypuszczanie samopas wielkiego psa grozi niebezpieczeństwem . Nie wiadomo jak ludzie zareagują a jeszcze groźba niezrównoważonych myśliwych skoro i do lasu biega. Co do Fredzi...co pomogą behawioryści , nawet gdyby pan zadzwonił w co wątpię. Ona na samotność choruje,więc tu by się raczej lekarz dla właścicieli przydał. Poza tym obawiam się czy nie rozpętasz nagonki na siebie. Wiesz jak jest ludzie uważają,że jak dają lepszą lub gorszą michę żarełka to pies jest zaopiekowany. Quote
irenas Posted February 12, 2015 Author Posted February 12, 2015 Na razie muszę się przestać martwić innymi psami, bo Szerlok dzisiaj pogryzł Jaśka. Z zazdrości. Najpierw dlatego, że ja go chciałam pogłaskać, a potem dlatego, że pogłaskała go jego pańcia! Jasiek w pierwszej chwili specjalnie się nie przejął, latał za Szerlokiem i lizał go po pysku, ale za drugim razem nie można było Szerloka odgonić. Musiałam go wziąć na krótką smycz i odejść w przeciwnym kierunku. I tym sposobem skończyły się spacery z Jaśkiem. Ogólnie rzecz biorąc coś się niedobrego dzieje z Szerlokiem. Podejrzewam, że kiedy tak w nocy przesiaduje w ogródku, ktoś się z nim drażni, albo go straszy, bo czasami wraca do domu na podkurczonych nogach, z położonymi uszami i podwiniętym ogonem. To nie byłoby samo w sobie takie straszne, gdyby nie to, że zaczął gonić rowery, szczeka na niektórych ludzi no i ta akcja z Jaśkiem... Ponieważ został włożony do lodówki na dość długo, teraz odsypia stres. Ale zła byłam jak chrzan. Właściwie jeszcze mi do końca nie przeszło, ale wytłumaczyłam sobie, że to za długo, żeby on kojarzył, o co się nadal gniewam i zmusiłam się do czułości. Quote
konfirm31 Posted February 12, 2015 Posted February 12, 2015 Biedny, Szerlok i biedna Ty :(...Może rzeczywiście ktoś/coś go drażni? A może to zapachy cieczkujących suk z okolicy i stąd to jego podminowanie? U nas wyraźnie można było odczuć, że Bliss denerwuje nie tylko sama Lerka(ta nowa), ale i..... cieczka Lerki - zapach? kręcące się, podniecone psy? Wyraźnie Blisia była "inna", ale Lerce się cieczka kończy i Bliss wraca do normalności. Quote
irenas Posted February 12, 2015 Author Posted February 12, 2015 Szerlok jest wykastrowany to chyba ma w nosie cieczki? W każdym razie nie interesuje się suczkami bardziej niż psami. I tak samo się ich na początku boi. Psy to właściwie bardzo wrażliwe i skomplikowane psychicznie stworzenia, ludziom jeszcze bardzo wiele brakuje, żeby je rozumieli. A widziałaś w telewizorze tego wilka, który przejechał jęzorem po twarzy swojej opiekunki? Strasznie to było miłe. A wilk, czyli STRASZNE zwierzę. O nich też pewno jeszcze wszystkiego nie wiemy. Quote
konfirm31 Posted February 12, 2015 Posted February 12, 2015 Bliss też wysterylizowana i w dodatku - suka. Nie wiemy, co czuje nosem pies, a pewnie w czasie cieczek, takich zapachów emocji (niekoniecznie kopulacji dla konkretnego psa;)), jest mnóstwo. Może dlatego - nerwy? Ale jeszcze chciałam zapytać, czy ze strony Szerloka, to była ewidentna agresja? Czy Jasiek zaskomlał, ma ugryzienie? Czasami psy bawią się w okropny dla naszych oczu sposób, ale krew się nie leje, a psy sprawiają wrażenie obustronnie zadowolonych z zabawy (chociaż trzeba uważać, czy ten silniejszy zbyt się nie nakręca i czy cały czas kontroluje swoją siłę). Tak się bawią Bliss i Lerka. Lerka skacze do pyska Bliss, po czym robi przed nią pad na plecy i wystawia brzuch. Bilss doskakuje z głośnym Auf! i obejmuje zębami jej szyję. Po czym puszcza i odskakuje. Lerka zrywa się i podskakuje jej do pyska. I tak w koło Macieju :) . Bliss waży dobrze ponad 30 kg, Lerka - 6. Jak w którymś momencie uznam, że co za dużo, to niezdrowo, muszę zdecydowanie zawiadomić Bliss, że Koniec zabawy! Quote
irenas Posted February 13, 2015 Author Posted February 13, 2015 Ze smutkiem muszę Cie poinformować, że Jasiek piszczał, bo Szerlok może go nie gryzł, ale podszczypywał i owszem. Ze strony Szerloka to była wyraźna zazdrość i chęć pokazania "wara od tych pań. Moje!" Jeśli to była zabawa, to komunikat "koniec" w ogóle do niego nie dotarł. A zresztą, co ja tam wiem... Dziś rano odbyliśmy wielki spacer po lesie w towarzystwie Borysa (chartopodbny) i Buby (basetka). Obaj panowie latali w całkowitej zgodzie, bardzo zadowoleni z wzajemnego towarzystwa. Fakt, że ja w ogóle nie zwracałam uwagi na Borysa, pomna wczorajszego dnia, ale mimo to, nawet jak Borys został wzięty na smycz, ze strony Szerloka nie było żadnej reakcji. A przecież Borys to kawał psa. Szerlok dużych się raczej boi i powarkuje na ich widok. Kto za nimi trafi? W każdym razie spacer był świetny, niebo bezchmurne i samo słońce. Żeby jeszcze było cieplej. No ale nie można mieć wszystkiego. Quote
konfirm31 Posted February 13, 2015 Posted February 13, 2015 No, to jak Jasiek piszczał, to klops. Musicie spacerować osobno - przynajmniej, przez jakiś czas. My jeszcze przed głównym spacerem - tym leśnym. Póki co - piękna pogoda. Quote
Grażyna49 Posted February 13, 2015 Posted February 13, 2015 No i znowu wychodzi mój strach przed psami. Paniki dostawałam jak Maksi w ten sposób "wychowywała " maleńką Rasti,która namiętnie jej do pyska skakała. Nie pozwalałam na takie zabawy Rasti z Torą ,może to też się później zemściło. Mnie się wydaje,że Szerlok po prostu jest zazdrosny. Co innego rezydenci,ale dlaczego jakiś obcy ma głaski dostawać.Tak pewnie myśli. Wydaje mi się,że mogła byś spróbować spacerku z Jaśkiem,ale bez głaskania go. Tylko ja tak gdybam,bo pewnie sama bym się nie odważyła. Quote
irenas Posted February 13, 2015 Author Posted February 13, 2015 Syn moich sąsiadów (tych od bokserów) i jego dziewczyna kupili sobie małą donkę. Trzymiesięczną. Sama słodycz o zupełnie ludzkim spojrzeniu. A jaka dzielna - co prawda zza siatki, ale ostro odszczekiwała się Szerlokowi, który jak jaki głupi darł się na nią i na Sonię (tę od cukrzycy). Wabi się Czelsi (postanowiłam konsekwntnie spolszczać wszystkie obce imiona). Wszystko byłoby super, gdyby nie to, że młodzi pracują tak jak to... młodzi w dzisiejszych czasach, czyli niemal non stop. Na całe szczęście w małej zakochał się tatuś Patryka, czyli biedna mała nie będzie cały czas sama, chociaż do Warszawy daleko. No ale pewno będzie tak jak z huską, która gros czasu spędzała u "teściów" swojej pańci. Wracając do Jaśka - nie będziemy z nim chodzić na spacer. Wyznam Wam w sekrecie, że mnie osobiście nie będzie to kosztowało zbyt wiele, bo pańcia Jaśka nie za bardzo przypadła mi do gustu. I to zdaje się z wzajemnością. Czyli nie ma tego złego... A jak Ci się udał główny spacer, Konfirmie Trzydziesty Pierwszy? Dzisiaj było po prostu cudownie - co prawda rano jeszcze mroźnie, ale potem zupełna wiosna. Aż się zaczęłam rozglądać za grabiami, żeby zacząć wiosenne porządki w ogródku. Quote
konfirm31 Posted February 13, 2015 Posted February 13, 2015 Ta DONka, to teraz słodki maluch. Niestety, ludzie zapominają, że ON, DON, to psy wyjątkowo potrzebujące kontaktu z człowiekiem i...szkolenia. To już taki rodzaj psa. Mam nadzieję, że "tatuś" zastąpi w tej sprawie "dzieci". Haszczaki, to zupełnie inna bajka. Z Jaśkiem, to widać, że nie ma tego złego...;). Spacer nam się udał nad podziw. Nawet film nakręciłam. Zapraszam na wątek Lerki :). Ogródka na szczęście nie mam, ale czeka mnie sprzątanie i uruchamianie działki po zimie. będzie co robić. Jak i jutro będzie tak wiosennie, to pewnie machniemy się do lasów działkowych :) Quote
irenas Posted February 13, 2015 Author Posted February 13, 2015 A co to za różnica ogródek czy działka? I tu i tu trzeba tyrać. Ale w tym roku mam jakąś wyjątkową ochotę na to. Quote
konfirm31 Posted February 13, 2015 Posted February 13, 2015 Ogródek mi się kojarzy z pracami ogrodniczymi. Ja mam działkę leśną, więc upraw nie mam, za to mnóstwo połamanych gałęzi po zimie, a w domku........mysie bobki i zdechłe owady. No i trzeba puścić wodę włażąc do dziury w ziemi, żeby uruchomić hydrofor. I jak zwykle, będzie strach, czy cała woda została jesienią wylana i czy nigdzie nie cieknie ;). Quote
irenas Posted February 14, 2015 Author Posted February 14, 2015 No fakt, ale te wszystkie przygotowania są pozytywne i zapowiadają wielkie przyjemności, prawda? A jak się psiska będą cieszyć! Odwiedziłam Lerkę na jej wątku. Co to za fajne psiątko! Pasowałaby jak ulał do Szerloka, on też jest taki zabawowy. Co nie znaczy, że ją wezmę. Niestety nie. Dziunia chyba by umarła z żalu, że nie jest jedyną przedstawicielką psiej płci pięknej w moim domu, nie mówiąc już o moich siostrach, które by mi łeb urwały gdybym wzięła kolejnego zwierza. Tak to bywa, jak się jest zgraną rodziną. Quote
irenas Posted February 14, 2015 Author Posted February 14, 2015 Taka piękna dziś była pogoda, że pojechaliśmy nad jezioro Góra. Tak patrząc na jego zamarzniętą wodę, pomyślałam sobie, że my mamy jedno jezioro Góra, a w Japonii wszystkie góry to jama... Wracając ad rem, czyli do wycieczki. Okazało się, że powiedzenie "co nagle to po diable" jest w 100% słuszne! Otóż z daleka zobaczyłam na lodzie łabędzia. Siedział bez ruchu, tylko od czasu do czasu szyja mu się tak jakoś dziwnie zginała, jakby się słaniała. Doszłam do wniosku, że ptak przymarzł do lodu i postanowiłam zadzwonić pod 112. Już sięgałam po komórkę, zastanawiając się jednocześnie, jak to ująć, żeby nie potraktowano tej informacji jako żart (podobno 50% wezwań to głupie dowcipy), gdy ptaszydło z trudem uniosło ciężki kuper nad lód, zrobiło trzy niepewne kroki, zamachało skrzydliskami i z powoli oddaliło się 10 cm nad lodem z charakterystycznym ni to poszumem ni to gwizdem. Opadło na lód kilkadziesiąt metrów dalej wśród innych łabędzi. Obawiałam się trochę tej wyprawy nad zamarznięte jezioro, tym bardziej, że lód wyglądał już bardzo krucho. Znając ziemnowodność Dziuni bałam się, że rzuci się w sam środek wody i jak ja ją potem wyciągnę? I znowu nie doceniłam swojej gadziny. Szerlok nawet w stronę wody nie popatrzył, biegał po suchych trawach, wyraźnie było wystarczająco dużo interesujących zapachów, a moja psia kaczka co prawda zanurzyła brzusio, ale wrażenie musiało być raczej z tych wstrząsających, bo wyskoczyła jak oparzona i więcej też nawet w tamtą stronę nie spojrzała. Quote
konfirm31 Posted February 14, 2015 Posted February 14, 2015 Masz rację Irenko, że sezon działkowy, to jest to, co Psy lubią najbardziej :), więc i my - też. Dzisiaj byliśmy w lasach działkowych - tam nadal zima(no, trochę odpuszcza). U Was nad tą wodą(wcale nie widać, że to lód), to istna wiosna. Zaraz bazie zakwitną ;). A Dziunia, to jakie ma koneksje?(nie widziałam na zdjęciu). Jak blablador, to i nie ma się co dziwić. Okropnie dowodne psy. Chociaż nasza pierwsza ONka, też kochała wodę, a i dwie następne, chociaż mniej - ale jednak. Na szczęście Bliss wody nie lubi (jak ja ;)). Nawet kałuże omija, więc nie boimy się z nią chodzić przy błotnistych czy topniejących akwenach. Lerka - jeszcze nie wiemy :) Długo myślałam - co z tą jama - aż wreszcie - zaskoczyłam ;). A Lerkę, nawet bez PA bym Ci dała. Szkoda, że nic z tego ;) Quote
Nutusia Posted February 14, 2015 Posted February 14, 2015 U nas do wody wchodzi tylko Kreska, ale tylko dopóki gruntu nie straci. A ponieważ zamiast łap ma... nibynóżki, jej kąpiele są niezwykle bezpieczne :) Irenasie, uprzejmie donoszę, że na najbliższy czwartek od godz. 16tej jest planowane dogospotkanie na Bankowym! I dodam, że będzie okazja poznać w realu Konfirma Trzydziestego Pierwszego ;) Quote
konfirm31 Posted February 14, 2015 Posted February 14, 2015 O matko, Nutusiu! Zaczynasz mną straszyć ;)? Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.