Jump to content
Dogomania

Szerlok pocieszyciel


Recommended Posts

[quote name='wegielkowa']Najłatwiej rysuje się irenasową, erkę i Szuego :). Mają elementy charakterystyczne, jedyne i niepowtarzalne.[/QUOTE]

Zaraz, zaraz! Jakie to ja mam jedyne i niepowtarzalne elementy charakterystyczne, co?


A tak w ogóle to potrzebna mi Wasza pomoc. Jak mam nauczyć to nieszczęsne stworzenie zabawy patykiem, piłeczką itd? Dzisiaj wzięłam w rękę patyk, to tak się przeraził, że przez pięć minut musiałam go przytulać i szeptać do uszka czułe słówka. Piłkę rzucam, a on patrzy na mnie jak na głupią, wyraźnie zastanawiając się, co tej pańci odbiło (sama se po nią pobiegnij!). Ja tam nie wiem, co były właściciel (mówię zbiorczo, bo może to była właścicielka) mu robił, ale Szerlok boi się tak wielu rzeczy, że robi się smutno. Panicznie przerażają go mężczyźni (zwłaszcza wysocy w roboczym ubraniu. Do tego stopnia, że boi się przejść obok pobliskiej budowy), boi się kija, miotły, energiczniejszych ruchów - chyba musiał być bity, może nie systematycznie, ale dość często, żeby sobie to zapamiętać.

Żeby już nie było tak ponuro, to powiem Wam, że głuptas ciągle zaprasza do zabawy Szymka, od którego już kilka razy dostał po pysku. Tego się nie boi i niestrudzenie trenuje zabawowe przysiady (wiecie takie pupa wyżej, reszta ciała niżej) przed kotem - emerytem, który nawet nie zamierza spróbować z nim się bawić. Ogólnie Szerlok to bardzo wesoły piesek.

Edited by irenas
Link to comment
Share on other sites

Irenasowa moja znajda też nie wiedziała do czego służą zabawki i piłki (patyków nie próbowałam). Zareagowała dopiero na pluszowego kota, który zamiauczał, beczącego baranka, małpkę która coś tam buczała. Wyszukiwałam jej takie zabawki w sklepach "na kilo". Oczywiście zaczynała zabawę od znalezienia we wnętrzu brzucha źródła dźwięku ;). Po 3 latach bawi się (tzn. zaprasza mnie do zabawy) nawet piłką.
Dobrze, że to Ty :loveu: znalazłaś tego biedaka, a nie ktoś komu przydałby się pies do budy.

Link to comment
Share on other sites

Takie "psy bez dzieciństwa" po prostu nie umieja się bawić...
Pamiętam faceta na Mazurach, jak uczył swego sznaucera Barona aportować kijek z wody: stali na brzegu obaj, pan rzucał patyk, wołał "Baron, aport!", pies patrzył bardzo mądrze, jak to tylko psy potrafią i na pana, i na patyk, i na ludzi na pomoście. Wiec pan rzucał się do wody, przynosił patyk, kładł przy psie i zaczynał swoje "Baron, aport".
Ten Baron po nocach mi się śnił..

Link to comment
Share on other sites

Moj dranioł też nie umiał się bawić, do tej pory nie umie się bawić z innymi pieskami, a trener stwierdził, że niektóre psy tak mają, zwłaszcza jeśli wcześniej były karcone/karane za beztroskie brykanie. Podobnie jak betka zastosowałam zabawki piszczące, a wielki entuzjazm wzbudził kong, faszerowany jakimi mniammniammami:multi:

Link to comment
Share on other sites

Nasza Gapcia też nie umiała się bawić - ani zabawkami ani z psami. Nauczyły ją tego dwie zabawowe mistrzynie - Kreśka i Lili.
A kiedyś miałam na tymczasie kaukazicę. Siostra mojego TZa kupiła piszczącą zabawkę w kształcie patyka dla naszego Oskara, który uwielbiam wszystko, co piszczy. Podniosła zabawkę nad głowę, żeby mu rzucić, a Dumka... rzuciła się do ucieczki z podkulonym ogonem. Pokazywaliśmy jej potem, że to nie kij, że miękki, że piszczy - wszystko na nic. Do dziś gdzieś się ta zabawka wala po ogrodzie, choć Dumka od wielu, wielu lat już na swoim...

Link to comment
Share on other sites

Zaczynam pojmować, o co chodzi pańci, kiedy pokazuje mi takie futrzaste, miękkie coś! Dzisiaj nawet pobiegłem po to, kiedy rzuciła. Niezbyt daleko rzuciła, ale zawsze. Poza tym uwielbiam odbierać jej papier toaletowy, kiedy siedzi w łazience na takim białym tronie, i drzeć go na kawałeczki. Cały korytarz jest nimi pokryty. A dziś rano w ramach szkolenia zabawowego porwałem świeżo wypastowany but i wyniosłem go do ogródka. Dobrze, że nie padało, bo pańcia pewno nie byłaby zadowolona.
Znowu jej nie było cały dzień. Nie chcę zostawać w domu, wolę na nią czekać pod iglakami, tak jak Dziunia. A cieszę się, kiedy wraca, że mało ze skóry nie wyskoczę. No bo też dzisiaj przyniosła aż trzy takie futrzaste cosie, niby dla każdego psa po jednym, ale kto by tam na takie drobiazgi zwracał uwagę! Wszystkie są moje. A co? Kto bogatemu zabroni?
W ogóle życie jest fantastycznie wesołą sprawą. Pod płot po południu przychodzą trzy dogi - mama, tata i synek z zabandażowanymi uszami (ciekawe, kto go tak urządził?) - draka jest na czternaście fajerek. Pańcia się trochę złości, bo jej zadeptujemy rosnące tam rośliny, ale to przecież tylko gajowiec żółty, czyli szybko odrośnie. A kiedy dogi znikają, pojawiają się dziki. Jeszcze lepiej, bo one inaczej pachną to i podekscytować się bardziej można. A potem wskakuję na kanapę na przytulanki, bo pańcia nigdy mi ich nie odmawia. Jest super!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Isiak']A mnie zainteresował ten młodzian z zabandażowanymi uszami - przecież nie wolno już obcinać psim uszu :-o[/QUOTE]

Wyraźnie jednym wolno, a innym nie.


Wyznania Szerloka cd.:

Dziś rano pańcia postanowiła ostrzyc Kajtka, który wygląda jak bezdomny pies po przeczołganiu przez błoto i rzepy. A ponieważ nie jest to zadanie łatwe ani małe - Kajtuś istota pokojowa z natury zmienia się w tej sytuacji w szatana - postanowiła go nakarmić hydrospazminą dla świętego spokoju (nie denerwujcie się - po konsultacji z weterynarzem). Lekarstwo włożyła do kawałka kurczaczka podanego na śniadanie. Niestety mnie ten właśnie kawałek szczególnie przypadł do gustu, więc go zjadłem. No co? Kajtek w ogóle nie był zainteresowany jedzeniem. Nie wiem tylko dlaczego jestem taki śpiący. Chyba pójdę się zdrzemnąć. Chrrrrr.....

Edited by irenas
Link to comment
Share on other sites

No nie spałem długo. Widać lekarstwo na mnie za słabe. Po południu na spacerze spotkaliśmy takiego dużego nibyboksera (no z ogonem, długie nogi, uszy do pasa... to chyba nie do końca bokser, co?) Na początku trochę się go bałem, no bo znacznie większy ode mnie, a na dodatek niby zaprasza do zabawy, ale wydaje takie dźwięki jak jadący czołg, to ja wiem... A może go jednak nie zaproszenie do zabawy tylko groźba? No, ale w końcu jednak okazało się, że ten model tak ma, kiedy jest rozbawiony. Wyganialiśmy się jak szaleni - całe pole było nasze, dziewczyny jakoś się nie przyłączyły, trochę szkoda, zawsze weselej jak kompanija większa, ale i tak było świetnie.

A tak na marginesie Rocky (no ten nibybokser) ma ciekawą historię: otóż jako mały szczeniaczek został umieszczony przez swoich pierwszych państwa w... oknie życia dla zwierząt domowych. Jest takie w Warszawie! A że Marylka i jej mąż mają fioła na punkcie tej rasy i właśnie po śmierci poprzedniego dojrzeli do nowego, udali się tam i go wzięli. Wszyscy byli bardzo zdziwieni, dlaczego ktoś oddaje anonimowo rasowego (no nie jestem do końca pewny) psa razem z wszystkimi dokumentami, ale potem szydło wyszło z worka: Rocky ma chore stawy biodrowe! Wymaga dużo opieki medycznej i nie tylko. Wszystkie nazwiska na dokumentach zostały starannie wymazane, nawet nie było wiadomo, z którym weterynarzem się skonsultować. Dziś Rocky jest wspaniałym zadbanym psem, nie widać jakichś ułomności w jego łapach, ale też teraźniejsi właściciele flaki z siebie wypruwali, żeby go uratować i usprawnić. Niech żyją tacy ludzie!

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://i59.tinypic.com/293en7m.jpg[/IMG]


No są zdjęcia, ale niewiele na nich widać. To jest początek porannego spaceru, kiedy Szerlok jeszcze na nas zważa, bo potem, kiedy złapie wiatr w żagle (czy raczej trop w nos), to leci naprzód jakby miał silnik odrzutowy w pupie. Czasem tak się zapędzi, że traci nas z oczu i wraca dzikim galopem przerażony, że został sam.

Link to comment
Share on other sites

Hm, rzeczywiście niewiele widać. Nic nie rozumiem. Chciałam Wam pokazać, jak Szerlok zaprasza ślepego Kajtka do zabawy (bezskutecznie), ale jeśli to ma tak wyglądać jak wyżej, to trudno, będzie tylko słownie. Donoszę TRYUMFALNIE, że zwierz zaczyna biegać za rzucanymi zabawkami. Na razie je oddaje, ale ząbki coraz mocniej na nich zaciska. A rozradowany jest przy tym wielce. Ogólnie rzecz biorąc to wcielenie radości. Tego mi było trzeba.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...