Jump to content
Dogomania

Szerlok pocieszyciel


Recommended Posts

Ciesze sie, ze wszystko sie uklada, niepokoja mnie tylko te dziki:shake: Odkad mielismy je okazje widywac na kazdym kroku w Krynicy, mam prawdziwa dzicza traume.
Pozdrawiamy:)
Aaaa, Szerloczek juz wsuwa mieso, czy tez dalej sie dziwi? Obstawiam pierwsza opcje:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

No to zależy od mięska. Jeśli już jadł, to wsuwa, a jeśli to jakiś nowy gatunek, trzeba go przekonywać. Wczoraj dostałam od przyjaciółki polędwiczki wieprzowe obtoczone w jajku i usmażone. Ponieważ mam dobre serce, postanowiłam się podzielić z resztą rodziny. Dziunia wchłonęła swój kawałeczek z szybkością światła, Kajtuś obwąchiwał, obwąchiwał, żeby w końcu łaskawie zjeść (jako że nie widzi, wyraźnie nie do końca ufa swojemu węchowi. A może na starość i on szwankuje), natomiast Szerlok wziął w dwa zęby i z obrzydzeniem upuścił na podłogę. Aż mną wstrząsnęło, ale nic. Podnoszę i znowu podsuwam pod pyszczydło. Baaardzo ostrożnie zanurzył w mięsku jeden ząb, po czym jednak zjadł. A za chwilę stawił się po więcej!
Bardzo zabawna przygoda zdarzyła się nam u weterynarza. Nie było żadnej potrzeby do niego iść, ale przechodziliśmy akurat koło gabinetu, postanowiłam więc przedstawić nowego rezydenta, tym bardziej, że o tej porze dnia (przed południem) nie ma na ogół żadnych pacjentów, czyli nie przeszkadzalibyśmy w niczym. Wchodzimy, w gabinecie stoi pan Bartek: około 2 m wzrostu, odpowiednia waga, czyli gabaryty, których nie da się nie zauważyć. Już wiem, że Szerloczek -breloczek boi się facetów, więc uprzedzam pana doktora: on się boi mężczyzn. Wet kuca, a mój strachliwy Szerlok.... rzuca się mu w ramiona! Pan Bartek spojrzał na mnie drwiąco i mówi: Boi się mężczyzn?
Misio na niego warczał i go wyraźnie nie lubił, ale może to osobnicze.
Dziś rano odbyło się polowanie na muchę. Szerlok skakał po tapczanie, szykował się wskoczyć na parapet, jakby mógł to by za nią pofrunął. Niestety nie udało się jej złapać.
Kolejny postęp w edukacji: obszczekujemy jednego (słownie jednego) psa za płotem. To Opti onek, który Szerloka pogonił, będąc na spacerze. Widać mu to Szerloczek zapamiętał i jedynemu w okolicy się odszczekuje. Bo reszta szczekaczy raczej go dziwi.

A teraz informacja z Chotomowa, żebyście wiedziały, wśród jakich ekologów i miłośników przyrody przyszło mi mieszkać: ktoś zebrane z ogródka ślimaki (fakt, jest ich dużo) wyrzucił na drogę, żeby je auta rozjechały! No comments.

Link to comment
Share on other sites

Fajny ten Twój Szerloczek.:loveu: Co do obszczekiwania wroga, to na podstawie własnych, długoletnich doświadczeń, wiem, że każdy, nawet najgrzeczniejszy, najlepiej ułożony pies osobistego wroga posiadać musi.:diabloti: Mój pies, szczekaczy zza płotów generalnie olewa, z jednym, jedynym wyjątkiem.:cool3: Co śmieszniejsze, jest to pies moich bliskich znajomych.:shake: My się przyjażnimy a nasze psy się nienawidzą.:shake:

Link to comment
Share on other sites

Czyli jeszcze tak do końca zaufania Szerloczek-Breloczek do Pańci nie ma, że tylko dobre kąseczki podsuwa do pysia ;)
Pan wet widać "swój człowiek" - jak nasz wet - też go wszystkie psiaki lubią (przynajmniej na początku :))
Mucha - cóż - latać potrafi i to jest jej zdecydowana WADA!!!
ONki chyba są pamiętliwe. Mieliśmy kiedyś takiego ONko-charta Oskara, któremu pies sąsiadów przez siatkę odgryzł kawałeczek ucha. I po dłuższym czasie od tego zdarzenia, gdy Oskar dorósł do roli pana naszej posesji... przeskoczył przez płot, spuścił łomot wrogowi i wrócił do siebie. Nie darował tego ucha!
Super sposób na ślimaki! Tak samo można zrobić z żabami, kociętami, szczeniętami, a nawet np. ze starymi, zniedołężniałymi... rodzicami! Bardzo światła myśl :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Nutusia']Czyli jeszcze tak do końca zaufania Szerloczek-Breloczek do Pańci nie ma, że tylko dobre kąseczki podsuwa do pysia ;)
Pan wet widać "swój człowiek" - jak nasz wet - też go wszystkie psiaki lubią (przynajmniej na początku :))
Mucha - cóż - latać potrafi i to jest jej zdecydowana WADA!!!
ONki chyba są pamiętliwe. Mieliśmy kiedyś takiego ONko-charta Oskara, któremu pies sąsiadów przez siatkę odgryzł kawałeczek ucha. I po dłuższym czasie od tego zdarzenia, gdy Oskar dorósł do roli pana naszej posesji... przeskoczył przez płot, spuścił łomot wrogowi i wrócił do siebie. Nie darował tego ucha!
Super sposób na ślimaki! Tak samo można zrobić z żabami, kociętami, szczeniętami, a nawet np. ze starymi, zniedołężniałymi... rodzicami! Bardzo światła myśl :([/QUOTE]


Psy są pamiętliwe i to nawet w kolejnym pokoleniu. Mój Baca (kaukazopodobny) został zszargany (nie pogryziony tylko przeczołgany) przez wyżła weimarskiego, gdy miał 3 miesiące. Weimar sfabrykował sobie synka z nierasową suczką, który to synek w niczym go nie przypominał. No może oprócz wzrostu. Był całkowicie czarny, miał inny kształt pyska, uszu - wszystkiego. Ale Baca nie w ciemię bity - nawet w tym przebraniu potrafił rozpoznać wroga i nienawidził biednego (umówmy się, nie był aż taki biedny, też miał ochotę dziabnąć Bacę) potomka do samej swojej śmierci!

[IMG]http://i57.tinypic.com/wvq2yd.jpg[/IMG]

No pobaw się ze mną wreszcie!

Edited by irenas
Link to comment
Share on other sites

Faktycznie niezłą kitę ma młody, całe szczęscie ,bo w przeciwnym razie mogłaś go WTEDY nie zauważyć:evil_lol:

A to coś dla Ciebie jak sadzę Irenasowa

[IMG]https://scontent-b-cdg.xx.fbcdn.net/hphotos-frc3/t1.0-9/10262135_700576906652519_7798095547270777869_n.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='savahna']Faktycznie niezłą kitę ma młody, całe szczęscie ,bo w przeciwnym razie mogłaś go WTEDY nie zauważyć:evil_lol:

A to coś dla Ciebie jak sadzę Irenasowa

[IMG]https://scontent-b-cdg.xx.fbcdn.net/hphotos-frc3/t1.0-9/10262135_700576906652519_7798095547270777869_n.jpg[/IMG][/QUOTE]

Jejku, jejku! To Twoje? Strasznie zazdroszczę. Czego jak czego, ale talentu do ogrodnictwa nie mam. Ciągle coś sadzę, a to albo nie wyrasta, albo znika, a w tym roku wszędzie dookoła szaleństwo kwiatów -bzy, drzewka owocowe itd. - a u mnie trzy kwiatki na bzie i to było na tyle! Irysy wypuściły całe masy liści i ani jednego pąka, kasztanowiec, chociaż już duży (tak ze 4 - 5 m wysokości) też jeszcze nigdy nie zakwitł. :shake:Może ktoś ma jakiś pomysł, co mogę robić źle, że rośliny mnie tak ignorują?

Szerloka radocha wprost rozsadza. Dziś po porannym spacerze (Dużym! Spotkaliśmy kozy, bardzo był zainteresowany. Na szczęście on już wie, że kiedy ja mówię "niebezpieczne zwierzęta" bardzo przejętym głosem, nie należy się do tych stworów zbliżać.) złapał jedną ze swoich zabawek i zaczął ganiać dookoła domu, zapraszając mnie do ścigania go. Bardzo było wesoło. Chociaż Dziunia emerytka się zirytowała, że ją młodzież prześciga. Taki to już los nas emerytów! Trzeba umieć się z tym pogodzić.

Ciekawa jestem, czy zimą z Szerloka też będzie taki ranny ptaszek. Teraz w drodze wielkiej łaski pozwala mi spać do 6.00, a najczęściej wskakuje na łóżko i usiłuje mnie zalizać na śmierć już po 5.00. Ja na szczęście też jestem raczej skowronek niż sowa. Czyli dobraliśmy się w korcu maku.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='savahna']Ojjjjjj...to sobie nagrabiłaś.:mad::mad::mad:

Tym razem nie moje, wygrzebane dla Ciebie irenasowa w necie.:p
A u mnie kwitnie cudny bez, czechówna!(to do Agaty p irenko;))[/QUOTE]

Bardzo dziękuję. To chyba z powodu tych fioletów, co? Bo u mnie w domu (ale w środku) wszystko fioletowe i zielone.


Byli właściciele Szerloka musieli go bić. Wczoraj wskoczył mi na rabatkę i połamał orliki (jedne z nielicznych roślin, które zakwitły). Surowym tonem powiedziałam "nie wolno, Szerlok", po czym -przekonana, że już zadziałałam pedagogicznie - wzięłam do ręki cienki, plastikowy patyczek, żeby podeprzeć zmaltretowaną roślinkę. Patrzę, a Szerlok leży na ziemi w poddańczej pozie, skręcony w chiński paragraf i błaga, żeby go nie bić! Matko moja jedyna! Myślałam, że się przewrócę z wrażenia. Utuliłam biedaka jak mogłam, ale strasznie mi się zrobiło smutno, że maleństwo musiało przechodzić przez coś takiego. Czasami nienawidzę ludzi!

A dziś w nocy to chyba mieliśmy najazd jakiegoś stada dzików, sądząc po reakcjach psów. Szczekały strasznie długo, latały dookoła domu i ogólnie były bardzo podekscytowane. Do tego stopnia, że dziś rano, kiedy otworzyłam drzwi na taras wypadły z dzikim ujadaniem, w nadziei, że może coś z tego jeszcze się pałęta pod płotem. Ale już było spokojnie. I nawet wyszło słońce! Czego Wam życzę z całego serca, chociaż różne pogodynki straszą ulewami.

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://i61.tinypic.com/2nu3713.jpg[/IMG]

Jeśli myślicie, że Dziunia czuwa nad spokojnym snem Szerloka, to się GRUUUBO mylicie! Ona czyha na jego miejsce. Kiedy psiątko tylko wstanie, zaraz je zajmie, wielce z siebie ukontentowana!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Szareńkowa']:mad: Ar ju szur? :mad:[/QUOTE]
Jejku, co za towarzystwo różnojęzyczne, takie kominfooo :)

Jakby umiescić to zdjecie Szerloka na fb i opisać, że jest taki pies, ze nie ma nawet budy, śpi w jamce, to by się dopiero zrobiło :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malagos']
Jakby umiescić to zdjecie Szerloka na fb i opisać, że jest taki pies, ze nie ma nawet budy, śpi w jamce, to by się dopiero zrobiło :)[/QUOTE]
Nioom i nawet miski z wodą nie widzę, o jedzeniu nie wspomnę...:roll::evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Pewno, że się nie znają! Ale to jeszcze nie jest pełny komfort. Pełny komfort to dołek a) pod ławeczką (vide obrazek), b) pod płotem za iglakiem i starą, żeliwną fontanną przerobioną przez pańcię na kwietnik w nadziei, że zwierz się nie przemknie, c) koło wiaty na samochód, skąd jest dobry widok na podjazd, kiedy czekamy na powrót taty (czyli pańci). A poza tym trawnik i chodnik z krawężnikiem pod głową w charakterze poduszki. A jak znam życie to jeszcze nie wszystko, bo Szerlok jest psem myślącym i na pewno coś nowego wykoncypuje.

Dzisiaj była kompromitacja! Obszczekaliśmy suczkę, bo nie w porę się zorientowaliśmy, że to czarne, co leci za rowerem, to istota płci żeńskiej. Ale był wstyd! Co prawda panna pozwoliła się potem łaskawie obwąchać i nawet dwa razy machnęła przyjaźnie ogonem (co u niej stanowi duże osiągnięcie, bo jest z tych bojaźliwych), ale właściciel panny był nieco skonfundowany. Najpierw rzucił się własną piersią zasłaniać zaatakowane stworzenie przed wielkim, czarnym, kudłatym potworem, potem chyba też mu się zrobiło trochę głupio, że przesadził z tą opiekuńczością. Cała sytuacja skończyła się szczęśliwie uśmiechami i przyjaznym kiwaniem jak to u Chińczyków bywa.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...