Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

U Pomi, nadal OK. Sygnalizuje(piszczy) potrzebę wyjścia. Wychodzi na szelkach i na smyczy. Śpi już razem ze wszystkimi psami. Biedulka, czasem sprawia wrażenie, że szuka Szoguna - Szaggiego.

Jest dobrym, łagodnym psem, o nietypowych(?) właściwościach. Jeden z psów Karniewskiej Pani Krysi, ma padaczkę. Pomi była z Panią i resztą psów w domu, Misiek(ten z padaczką), na dworze. Nagle Pomi podeszła do drzwi i zaczęła piszczeć. Reszta psów nie reagowała. Pomi już wychodziła wcześniej "za potrzebą", więc Pani też nie reagowała. Pomi nadal piszczała pod drzwiami. No, to Pani Krysia podeszła do drzwi i je otworzyła - Pomi uspokoiła się. Pod drzwiami, leżał Misiek w ataku padaczki(obecnie, ma je rzadko i słabe, ale - jednak).......

 

I co, jak myślicie? Zbieg okoliczności, czy coś więcej?

Posted

Pomi wraca do normalności. Przestaje pochłaniać jedzenie  jak odkurzacz. Dużo śpi. Załatwia się na zewnątrz. Brzuszek goi się , przecierany hydrolatem z oczaru. Nie ma charakteru dominantki - uległa do psów. Może żyć z nimi, ale może być i jedynym psem w domu. Słodka Pomi :).

Gdybym miała dom z gumy.......i jeszcze bardziej wyrozumiałego TZta ;)

 

Dziadunio już nie koczuje całe dni pod śmietnikiem - nie ma biedak z kim, ale krąży w okolicy. Widuję go "na horyzoncie". Wieczorami, wynoszę mu jedzenie - nadal pod ten śmietnik, bo  w ciągu dnia, wszystko pożerają gawrony i kawki. Mam nadzieje, że to on to nad ranem zjada - albo inny głodny pies lub kot.

Posted

Konfirm powiedziałabym, że Twój TZ jest naprawdę bardzo wyrozumiały :)
Nie każdy facet ma tyle zrozumienia... i zapału do pomocy :)

Dobrze, że te Twoje bidy mają tam Ciebie na miejscu!

Posted

Dzięki za uznanie dla TZta. Wiem, że nie powinnam marudzić ;).

Na spacerku Robin z Kolegą (kolejne cieczki?, bo to psy wiejskie z okolicy, nie bezdomniaki) i przemykający Dziadunio.

Posted

Dziadunio, bo na tle młodzieży - Szoguna, Pomi, śp. Collara  - sprawiał wrażenie starego psa. Czy bardzo stary? nie wiem, ale chyba tak, bo ma kłopoty z gryzieniem i czasami mam wrażenie, że nie słyszy. Ale mordki nie ma siwej, za to jedno oczko ma uszkodzone - coś tak jak Pianka. Nie bardzo interesuje się otoczeniem - zaaferowany, gdzieś podąża swoimi drogami. Tyle, że jak zabrakło Szoguna, wyraźnie zaopiekował się Pomi, dotrzymując jej towarzystwa pod śmietnikiem(skąd zabrałam Szoguna)

 

 Pomi w sobotę o 9.30, będzie miała zdejmowane szwy u naszego weta. Nie będziemy jej wozić do Ostrołęki, zwłaszcza, że ma stamtąd niemiłe wspomnienia. My - też ;).

Trzymajcie kciuki

Posted

Pisałam u Lerki, że pewnie pójdę na psią interwencję w/s uwiązanego (znowu!) pod ścianką Aresa i "właścicielskiej" suki , której należy zaraz po porodzie uśpić ślepy miot. A piękny  omc wilczasty ONek pod miastem - nadal krąży. Dokarmia go Pani Marzenka i czasem ja. Może on jest domny inaczej i tylko pod słup na wyżerkę przychodzi?

Z sukcesów, to Spaniel Marcin, przestał latać luzem po mieście. Moja rozmowa z właścicielem, przyniosła pozytywny skutek :).

Zajdę tam  jutro i wyrażę swoje uznanie ;)

Posted

Ja też wielbicielka Pomi :).

Dziadunia widziałam wczoraj z daleka, ale pod "mój"  śmietnik, już nie przychodzi.

Za to dzisiaj spotkałam nowego bezdomniaka, o którym wspominała mi Krysia. Wygrzewał się na słońcu w Jej części osiedla. Wracałam z drobiowego, wiec dałam mu to co miałam - polędwiczkę drobiową(swoja drogą, bezsensowna nazwa). Chudzinka, ale polędwiczki nie ruszył. Wiem, że jak nie jadł, to nie chce, ale gdyby był naprawdę bardzo głodny, to by zjadł. Może to stress, wynikający z wyrzucenia? Pies niewątpliwie, miał do niedawna dom....

Potem wrzucę zdjęcia z telefonu.

**************************************************************

Zdjęcie wyszło tylko jedno

 

Posted

Napiszę Wam, już jako społeczny Inspektor TOZ - póki co, bez legitymacji, odznaki itp, ale - jednak :). Oczywiście Koleżanki malagos i Pani Krysia Makowska - też Panie Inspektorki :)

 

Ares był uwiązany przy ściance. Nie miał wody i jedzenia - ucieszył się na nasz widok(mnie i Pani Krysi). Skakał do mnie i się przytulał - może liczył, że znowu go uwolnię? Dałyśmy mu pić - pił jak szalony . Na podane jedzenie - nie reagował. Ares jest dobrze odżywiony , sierść błyszcząca. Zeszła siostra właściciela(właściciel był w pracy). Ares wyraźnie się nią ucieszył - nie boi się jej, nie wygląda na psa bitego. Teraz się napił i rwał się na swobodę. Pouczyłyśmy o zasadach trzymania psa - ze szczególnym uwzględnieniem konieczności zapewnienia schronienia psu, stałego dostępu wody do picia, charakteru i czasu trzymania na uwięzi.  -"Ale to nie mój pies, tylko brata."

 

No, tak. Poszłyśmy na poddasze porozmawiać ze starszą i  chorą mamą właściciela.

Powtórzyłyśmy co i jak, mówiąc, że jak nie są zapewnione ustawowe warunki, mamy prawo odebrać psa i na koszt właściciela, oddać do schroniska, ale chcemy pomóc -a  może oni nie chcą tego psa? możemy mu szukać domu ? Mama, wyraźnie nie chce psa i to ona decyduje, że pies nie będzie w domu, bo wszystko niszczy.A pies jest syna i on decyduje co z psem.

 Kółko się zamyka.

 

 Zostawiłam Pani Mamie swój nr. telefonu, prosząc o przekazanie go synowi. Niech zadzwoni do mnie, jak wróci.

Zadzwonił - nawet dwukrotnie(bo raz nie słyszałam)

 Kocha psa, nie odda wychował od szczeniaka, pytał co z budą, którą mu z zimie obiecywałam od malagos. Powiedziałam, ze pomogę i że będziemy w kontakcie. I żeby pies miał stały dostęp do wody,  i żeby posprzątał teren, na którym ma stanąć buda, bo w obecnym bałaganie, nie ma gdzie jej ustawić. Pochwaliłam, że Ares jest uwiązany na obroży - tej ode mnie ;) (poprzednio sznur na szyi) i że dobrze wygląda.  Powiedziałam, że pies został wprowadzony do ewidencji TOZ i systematycznie będziemy kontrolować warunki, w jakich przebywa - takie są zasady.

 

Zadzwoniłam do malagos - buda u Jej sąsiada stara, ciężka, może się rozsypać przy próbie ruszenia z miejsca. No, to pogadałam z TZem i....załatwiłam budę. Nową :). Pan Aresa, dostanie budę w bezpłatne użytkowanie, po podpisaniu umowy użyczenia na 5 lat (z możliwością prolongaty aneksem). Ja i Pani Krysia, podpisujemy umowę, jako przedstawicielki TOZ Warszawa :). Budę przyślą na początku następnego tygodnia. W sobotę(jutro), o godz 15 idziemy z Panią Krysią sprawdzić, czy teren został sprzątnięty. Będziemy też negocjować jego ogrodzenie, żeby Ares mógł swobodnie po nim biegać. Potem przyjdzie pora na następne działania - czy szczepiony, odrobaczany, odpchlany itd itp.

Teraz najważniejsza buda, bo wkrótce wiosenne deszcze i ulewy........

 Na zdjęciach Ares i miejsce w którym żyje. Mam nadzieję, że uda mi się to zmienić. Trzymajcie kciuki

Posted

Brawo Dzielne Kobiety :)

Bałagan rzeczywiście niezły wokół Aresa :(

Dobrze, że buda wypożyczona, a nie darowana. Bardziej będą o nią dbać i nie sprzedadzą nikomu. A kto jest fundatorem ?

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...