Jump to content
Dogomania

Omar za TM (*), Niko - MA DOM :)


andzia69

Recommended Posts

Zapraszam na szkolenie :jumpie: :megagrin: :mdrmed:   Nikosiński jest piękny :mdrmed:

 

[/url]">http://[url=http://up.programosy.pl/foto/10311842_367761836710698_7084454175785932230_n_1.jpg]10311842_367761836710698_708445417578593[/url]

 

[/url]">http://[url=http://up.programosy.pl/foto/10600541_367761766710705_8087065067227354113_n.jpg]10600541_367761766710705_808706506722735[/url]

 

:bluepaw: :bluepaw: :bluepaw:

Link to comment
Share on other sites

:D Wygląda na to, że musimy chyba łóżka i laptopy do boksów powstawiać. W jednym co prawda jest już kanapa, ale Albin jej nikomu nie odda, nie ma szans  ;) 
 
Co do Nikolca - z tego co ja wiem ma 3-4 lata, ale to wiem tylko z przekazów. Nam zęby pokazywał z tak bliska, że jakoś nie dostrzegłam jak tam kamień na nich się układa i czy bardzo są starte, ale z tego co przyuważyłam oceniam go podobnie. Z jego łapami nie jest dobrze. Jego starość będzie okropna i pewnie w którymś momencie właśnie ten problem będzie największym z problemów Nikodema. I okropne jest, co ludzie zrobili z tymi psami. "Rasowy" powoli już zaczyna oznaczać "chory". 
 
Ale do rzeczy, bo przecież wiem, że czekacie na coś konkretniejszego. Obiecałam napisać co myślę na temat Nikodema i jego przyszłości, bo wiemy wszyscy, że jest to ciężki przypadek. Najlepiej byłoby oczywiście znaleźć dla niego nowego właściciela, ale takiego idealnego - kolejnej wpadki nikt z nas przecież nie chce i chyba ryzykować też już nikt nie zamierza. Zresztą niezależnie od tego jak poukładamy sprawę Niko formalnie, moim zdaniem powinniśmy go ogłaszać i szukać mu kogoś - byłoby przecież znacznie lepej, gdyby był jedynym psem w rodzinie, a nie jak u nas - jednym z wielu. Może się uda?
 
Dopóki jednak się nie znajdzie wszystko może zostać tak jak jest - czyli Nikodem jest u nas w hotelu. To da mu największą możliwość pracy i rozwoju, będzie miał najwięcej czasu spędzanego z nami, co w opcji fundacyjnej nie jest takie proste. Psy hotelowe siłą rzeczy mają pierwszeństwo do zajęć, spacerów, wyjazdów, treningów czy pracy, fundacyjne natomiast mają tych atrakcji mniej.
Jednak na dłuższą metę są to przecież potężne pieniądze. Nawet nasza stawka, raczej przecież niska niż wygórowana, pomnożona przez powiedzmy 10 lat życia Nikodema to pieniądze, za które można zrobić więcej niż utrzymywać jednego psa. Mi opadają ręce kiedy widzę, ile pieniędzy w Polsce wydaje się na hotele niepotrzebnie. Wiadomo - na czas socjalizacji, szkolenia, pracy itp jest to potrzebne, ale o niebo lepiej byłoby tworzyć przy tym coś stałego i rozwiązywać przy okazji problem bezdomności psów. Myślę, że gdyby trochę tylko zmienić podejście do sprawy, spokojnie moglibyśmy co roku postawić niewielkie, fajnie działające schronisko. Ale to znów dygresja. Hotelowanie Niko do końca jego życia uważam za marny pomysł, choć oczywiście hotel to moja praca i w pewien sposób pisząc to sama sobie chleb odbieram. 
 
Opcja fundacyjna miałaby polegać na kupieniu dla Nikodema kojca. Będzie on wtedy dalej pod naszą bezpośrednią opieką, byłoby też fajnie, gdybyście utrzymali deklaracje dla niego w kwocie chociaż 75zł miesięcznie - czyli objęli Nikodema adopcją wirtualną, może od czasu do czasu kupili mu preparat na stawy czy co tam mu będzie potrzebne. My postaramy się, żeby jego codzienność nie odbiegała bardzo od tej, jaką Niko ma teraz - w ostateczności jest to wyjątkowy pies i wyjątkowy "przypadek", więc po prostu trzeba coś niestandardowego dla niego wymyśleć. 
 
Problem z kojcem pojega na tym, że Niko źle reaguje na psy dookoła, frustruje się widząc nas zajmujących się innymi psami. Dla niego  najlepiej jest tak jak teraz - kiedy ma swój boks w budynku, jest osłonięty od denerwujących i nakręcających go bodźców. I raczej dobrze byłoby, żeby tak pozostało, przynajmniej narazie. O to tak na marginesie też zapytaliśmy w Gostarze - pozwolę sobie podeprzeć się więc autorytetem Pani Małgorzaty, która upewniła mnie, że to dobry wybór dla Niko.
My nie możemy jednak przyjąć Niko do Fundacji przeznaczając jej w ten sposób kolejny boks. Nie chcę, żeby to zabrzmiało brzydko, ale ja niestety też muszę jeść, a do tego spłacać kredyt - więc jakoś zarabiać, chciał nie chciał, też muszę. Fundacja którą prowadzę działa w oparciu o nasze własne - czyli właśnie hotelowe kojce i boksy. Dlatego kojec który kupilibyście dla Niko póki co służyłby innemu psu, będąc po prostu miejscem u nas. Jeśli Niko psychicznie będzie na takim etapie, że spokojnie będzie mógł mieszkać obok innych psów oczywiście będziemy mogli go tam przenieść, ale na chwilę obecną byłoby to dla niego po prostu szkodliwe. 
 
Zastanawialiśmy się nad możliwością postawienia całkiem osobnego kojca dla Niko, ale nie bardzo mamy gdzie go ulokować, żeby Niko nie widział psów czy nie miał ich tuż obok siebie. Nie możemy przecież trzymać Nikolca sąsiadom tuż pod oknami, bo głos ma donośny, a my i bez tego nie jesteśmy najłatwiejszymi sąsiadami.
 
Tak to widzę. Już jakiś czas temu rozmawiałam o tym kojcu z Marzeną - zastanawiałyśmy się jak to zrobić, żeby kojec, który kupicie był faktycznie dla Niko, nie dla innego psa. Ja takiej opcji póki co nie widzę, zwyczajnie nie mam pomysłu. I chociaż standardowa opcja zakłada, że kupuje się kojec dla konkretnego psa i ten właśnie pies będzie tam mieszkał, tutaj sytuacja wymusza inne rozwiązanie. 
 
Do tego w perspektywie kilku lat my chcemy stworzyć placówkę, do której zostanie przeniesionych większość kojców fundacji. Swoją drogą projekt wart uwagi - chcemy uruchomić połączenie schroniska dla psów z ośrodkiem szkoleniowym, gdzie dzieci i młodzież mają w ramach regularnych szkolnych zajęć uczyć się opieki nad zwierzętami, pracy z nimi, podstaw tego jak działają emocje, jak nad nimi panować, jak powstają frustracje i co można z nimi robić - przydatna praca i dla psów, i dla samych dzieciaków. ..mogłabym długo pisać, wychodzi na to, że to mój projekt życia ;) Jeśli ktoś z Was chciałby więcej, to jest w informacjach o stronie tutaj: www.facebook.com/greytplace. Ale co do Niko - nawet jak już powstanie GREYt PLACE i przeniesiemy tam kojce i większość fundacyjnych psów, Niko - zakładając że w międzyczasie nie znadzie się ten idealny człowiek, który go adoptuje - zostanie tu z nami. Atmosfera placówki w której dużo się dzieje, przewija się mnóstwo osób i nieustannie są nowe psy, nowe zajęcia, nowe osoby - to chyba nie dla niego. My wtedy z Nikoszką i naszymi starymi hasiorami stworzymy wreszcie spokojny dom, bo wtedy wszyscy będziemy już bardzo, bardzo potrzebowali kawałeczka spokojnej przestrzeni. 
 
 
Nie wiem, co jeszcze mogę Wam napisać. Na szczęście ja mogę tylko sobie dywagować, napisać co myślę i jak ja to widzę - Wy natomiast musicie realnie podjąć decyzje dotyczące Nikodema, to przecież Wasze zębate futro. 
Od siebie powiem, że my go - dziada wstrętnego, co tu dużo pisać - coraz bardziej traktujemy tak, jakby miał z nami spędzić resztę swojego czasu. Jest paskudny, trzeba na niego uważać, obcych by zeżarł, psy też by wszystkie zeżarł, w ogole najbardziej to chciałby być sam jeden na świecie, ale nas pokochał całym swoim łobuzerskim serduszkiem. Po zajęciach w Gostarze, które z perspektywy Niko nie były żadną tam oceną, ale wspólnym polowaniem, Tomek stał się przyjacielem. Od tamtej pory Niko jest swobodneijszy, bardziej "miękki", jeśli wiecie co mam na myśli. Daleko mu jeszcze do psa, któremu ja czy Tomek w pełni zaufamy, ale chyba jesteśmy na jakiejś wspólnej drodze w dobrym kierunku. 
 
Co do Gostaru - jestem głęboko wdzięczna za wszystkie rady, które otrzymaliśmy w tej szkole. Bardzo pomogły w pracy z Nikodemem i jestem pewna, że pomogą jeszcze niejednemu podobnemu psu, z którym w przyszłości skrzyżują się nasze ścieżki, bo tzw "beznadziejnych przypadków" jest u nas pod dostatkiem. Coś jest w tym, że Wiosna nie lubi miłych egzemplarzy ;] 
Wizyta w Gostarze, chociaż nie przyniosła przecież natychmiastowej adopcji, nikt też nie zaczarował Niko i nie rozwiązał w pięć minut wszystkich jego problemów, dała nam jednak bardzo wiele.
Przez swoje dotychczasowe "dokonania" Niko mocno zawęził grupę osób które nadają się na jego nowych właścicieli. Jednak po tylu nieudanych adopcjach mogłoby być nieodpowiedzialne prowadzenie dalej ogłoszeń - wizyta w Gostarze upewniła nas, że Niko jest psem zrównoważonym i pod pewnymi warunkami można oddać go do adopcji. Niestety rygor, który narzucają te warunki dyskwalifikuje większość chętnych, ale jeśli uda nam się znaleźć osobę która chce się podjąć pracy z tym psem i będzie potrafiła zastosować się do zasad bezpieczeństwa, będzie to miało sens. Takich osób jednak, jak wszyscy wiemy, chodzi po świecie bardzo niewiele - a jeśli już chodzą, z reguły podąża z nimi sporo psich łap. Dlatego znów wracamy do początku - dopóki nie ma idealnego nowego opiekuna dla Niko, musimy mu wystarczyć my. 
 
Mam nadzieję, że niezależnie od Waszych decyzji uda nam się jeszcze choć raz, choć czasem pojechać z Nikodemkiem do Gostaru. Zapolować, a jakże! ;)
Link to comment
Share on other sites

Wiosno, bardzo dziekujemy za Twoja obszerną i  jasną wypowiedz. Nie przypuszczam, aby ktos z nas miał inny pomysł, co do przyszłosci Nika.

Pisze oczywiscie w swoim imieniu, ale wydaje mi sie, ze na dzien dzisiajszy Niko nie ma innej alternatywy. Jesli zdarzy sie cud i ktos odpowiedni go zaadoptuje, bedziemy przeszczesliwi, ale póki co, jest jak jest i to chyba najlepsza opcja,ta ktorą zaproponowalas.

Mysle, ze wszyscy decydenci Nikusia powinni sie wypowiedziec w jego sprawie, ale moje zdanie juz znacie. ;-)

Link to comment
Share on other sites

Przerwę ciszę, choć trochę zmieniając temat. Wypadł mi wczoraj wyjazd do lecznicy w Namysłowie z jednym z moich fundacyjnych psów. W moim wiejskim dość regionie jest tak, że do lecznic generalnie jest daleko. Podstawową opiekę sprawuje nad moimi futrami gabinet Ventus w Kluczborku, jednak jeśli potrzebujemy RTG lub bardzo skomplikowanych zabiegów, jeździmy do Namysłowa. Mamy tam jednak 50km. Ponieważ jechałam tam z malamutem, zabrałam przy okazji Niko. Mój wyjazd wypadł raczej nieplanowanie, nie mogłam więc umawiać się wcześniej. Próbowałam dodzwonić się do Marzeny, ale nie udało mi się, dlatego to co zrobiłam zrobiłam na moją odpowiedzialność i jeśli podjęłam złą decyzję, liczę się z konsekwencjami. Przede wszystkim zgodziłam się na podanie Nikodemowi leku usypiającego - bez tego nie da się tknąć obcej osobie, nie mogło być więc mowy o zbadaniu go w jakikolwiek sposób. Prześwietliliśmy łapy, lekarze szukali też zaginionego jądra. Bezskutecznie - w kanale go nie ma, a to oznacza, że Niko ma je w jamie brzusznej, co należy raczej koniecznie zoperować. Takie jądra mają skłonności do nowotworowania, często są upośledzone albo w jakiś sposób zmienione, powiększone, generalnie chore. Dlatego ważne jest zorganizowanie w niedalekiej przyszłości całej akcji poszukiwania zaginionego jąderka i wykastrowanie Nikolca już ostatecznie. O wpływie na zachowanie rozpisywać się nie będę, sprawa chyba jest oczywista. Co do łap - tu nie mam dobrych wieści, choć chyba też bez zaskoczenia. Niko ma wadliwe kości. Są większe niż powinny i inaczej ukształtowane, co upośledza pracę jego stawów. Problem raczej nie jest do usunięcia, nic z tym nie zrobimy. Gdyby Niko był rosnącym młodzikiem, możnaby jeszcze próbować korygować to operacyjnie, ale w tej chwili cudów już nie zdziałamy. Z wiekiem, co też raczej oczywiste, będzie gorzej, i tak jak podejrzewałam prawdopodobnie właśnie to w pewnym momencie zmusi opiekuna Niko - czy to będziemy my, czy ktoś inny - do uśpienia go, ponieważ będzie go to zwyczajnie bolało. Wspomagająco oczywiście będziemy podawać preparaty na stawy, ale na duże zmiany nie ma co liczyć. Co do operacji jądra, jej koszt będzie zależny od tego ile będzie trwała i jak przebiegała. Lekarze nie podali mi jednoznacznej kwoty, ale zaznaczyli, że może to być sporo więcej niż 350zł, co zdarza się być kosztem zwykłej kastracji tak dużego psa. Niestety w tej lecznicy nie mam takich cen jak w "moim" gabinecie w Kluczborku, który wspierając fundację traktuje nasze zwierzęta bardzo bardzo ulgowo. Tak jak zaznaczyłam na wstępie, nie mogłam skontaktować się z Marzeną. Nie chciałam odkładać sprawy, bo jeździmy do tej lecznicy rzadko, a ja nie zawsze mam jak jechać specjalnie - z braku czasu, no i ze względu na koszty - dlatego chciałam połączyć te dwie sprawy za jednym wyjazdem. Przepraszam, że nie skonsultowałam tego z Wami, ale nie mam numeru telefonu do nikogo innego z decydentów w sprawie Nikodema. Nie podjęliśmy jednak żadnych znaczących decyzji, było to jedynie badanie.

Link to comment
Share on other sites

Wiosno, dobrze zrobilas, ze zabralas Niko na badania. Wyniki tej wizyty są niestety malo optymistyczne, ale cóż.. takie zycie tego pechowego psiaka.

Co do dalszych decyzji, musi je podjąc nasz minister finansów, czyli Marzena oraz Ewa. Nie wiem, na co nas stac w tej chwili. Biedny Niko.

Link to comment
Share on other sites

Wiosno, dobrze zrobilas, ze zabralas Niko na badania. Wyniki tej wizyty są niestety malo optymistyczne, ale cóż.. takie zycie tego pechowego psiaka.

Co do dalszych decyzji, musi je podjąc nasz minister finansów, czyli Marzena oraz Ewa. Nie wiem, na co nas stac w tej chwili. Biedny Niko.

 

Właśnie sobie z przerażeniem uświadomiłam, że w tej chwili Niko jest już praktycznie bez grosza :(

Nie wiem, czy starczy na zapłacenie tego RTG, że o czynszu za wrzesień nie wspomnę  :lookarou:

Z lipcowego bazarku na FB uzbierało się ostatecznie 1240 zł, ale z tych pieniędzy opłaciłam 3 kolejne faktury z hotelu na łączną kwotę 1192 zł

Dokładne rozliczenie zrobię niebawem

Musimy ostro zabrać się za bazarkowanie, bo będzie kiepsko  :roll:

Cieszę się, że dałaś już w tej materii dobry przykład  :happy1:

 

Czy ktoś mógłby sprezentować Nikodemowi jakiś dobry suplement na stawy ???

Link to comment
Share on other sites

Jaki suplement i ile kasy na niego trzeba,  Drogie moje Panie :)

żeby dobrze dobrać suplementy chyba trzeba trochę więcej informacji - czy to dotyczy wszystkich stawów? czy tylko łap? co wet sugerował?

Może konsultacje z dobrym chirurgiem - ortopedą? mogę spróbować skonsultować wyniki Niko u swojego chirurga, który specjalizuje się min w terapii komórkami macierzystymi

Czy Niko już ma objawy bólowe? czy nie trzeba włączyć środków p/zapalnych i p/bólowych? czy na jego zachowanie nie ma wpływu właśnie ból i dyskomfort?

Wiosna czy Niko w kojcu ma beton czy drewniane podłoże?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...