Jump to content
Dogomania

Postrzelony jamniczek Frodo- JUŻ W DOMU w SZCZECINIE


Isadora7

Recommended Posts

[quote name='Carrie i Tequila']Znowu pewnie spać nie będę.... psinko trzymaj się tam.
Swoja drogą...został postrzelony w lesie, nie wiadomo jak długo tam był, zdołał się doczołgać do granicy lasu, udało mu się zwrócić na siebie uwagę, a kiedy dobra dusza się zatrzymała, nie warczał i nie uciekał - on chciał pomocy. Tak dzielnie walczy... nie mogę się pogodzić z tym, że to miałby być dla niego koniec...Nic nie dzieje się bez przyczyny prawa? Tyle woli walki i życia miałoby pójść na marne? ;(
Wysyłam wszystkie jakie mi zostały ciepłe i pozytywne myśli w twoją stronę jamnisiu.[/QUOTE]
Też tak uważam. Nie mogę przestać myśleć o Frodo.....:-(

Link to comment
Share on other sites

no i może żeby nie gasło swiatełko nadziei-mój pies miał być jakiś czas temu poddany eutanazji-niby,że miał raka,że beznadziejny przypadek... Zmieniłam weta-pies żyje,żadnego nowotworu nie ma i nie było!
Nie każdemu wet warto wierzyć-bo niektórym łatwiej powiedzieć "beznadziejny przypadek" niż "przykro mi,ale nie wiem co robić" Dobrej nocki wszystkim

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Hope2']no i może żeby nie gasło swiatełko nadziei-mój pies miał być jakiś czas temu poddany eutanazji-niby,że miał raka,że beznadziejny przypadek... Zmieniłam weta-pies żyje,żadnego nowotworu nie ma i nie było!
Nie każdemu wet warto wierzyć-bo niektórym łatwiej powiedzieć "beznadziejny przypadek" niż "przykro mi,ale nie wiem co robić" Dobrej nocki wszystkim[/QUOTE]
Tak ,tylko trzeba chcieć sprawdzić, próbować...

Link to comment
Share on other sites

Nie chcę się mądrzyć, tylko powiem, co myślę...

Lekarzom we Wrocławiu chyba nie brak doświadczenia, zadzwońcie jeszcze z rana do Bieżyńskiego, macie Wrocław o 200 km bliżej niż Grudziądz, klinika uniwersytecka chyba nie jest pozbawiona stosownego sprzętu?

Czy naprawdę nikt z osób będących na miejscu tam, gdzie jamnik, nie zgodzi się zawieźć go do Wrocławia, gdyby tam byli skłonni go zbadać? To 2 godziny jazdy w jedną stronę...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='keakea']Nie chcę się mądrzyć, tylko powiem, co myślę...

Lekarzom we Wrocławiu chyba nie brak doświadczenia, zadzwońcie jeszcze z rana do Bieżyńskiego, macie Wrocław o 200 km bliżej niż Grudziądz, klinika uniwersytecka chyba nie jest pozbawiona stosownego sprzętu?

Czy naprawdę nikt z osób będących na miejscu tam, gdzie jamnik, nie zgodzi się zawieźć go do Wrocławia, gdyby tam byli skłonni go zbadać? To 2 godziny jazdy w jedną stronę...[/QUOTE]
Ja nie mam z nimi nawet kontaktu , nie mam nic do powiedzenia, walczę o Frodo na wątku. Dzwoniłam też do wszystkich, którzy mogli go zawieźć ale transport do Grudziądza najwcześniej może być jutro( a właściwie już dzisiaj) o 21-szej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Energy']Jeśli jest jakiś cień szansy i możliwość dobrej diagnozy to czemu malucha nie można dobę dłużej na lekach przetrzymać? Przecież w perspektywie eutanazji nawet silne przeciwbólowe leki nie zaszkodzą.[/QUOTE]
Też tak uważam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nescca']NASTĘPNY...... QURVA

[URL]https://www.facebook.com/#!/events/357689127657628/359720680787806/?notif_t=plan_mall_activity[/URL][/QUOTE]

No tak, a właśnie mu załatwiłam DT, radosna dyrdam do domu a tu.... szlag musi wyladowac w Śremie w klinice, przez tych dwóch kolesi ja nie wiem czy zasnę, w robocie szef mnie zabije.

[quote name='keakea']Nie chcę się mądrzyć, tylko powiem, co myślę...

Lekarzom we Wrocławiu chyba nie brak doświadczenia, zadzwońcie jeszcze z rana do Bieżyńskiego, macie Wrocław o 200 km bliżej niż Grudziądz, klinika uniwersytecka chyba nie jest pozbawiona stosownego sprzętu?

Czy naprawdę nikt z osób będących na miejscu tam, gdzie jamnik, nie zgodzi się zawieźć go do Wrocławia, gdyby tam byli skłonni go zbadać? To 2 godziny jazdy w jedną stronę...[/QUOTE]

[quote name='ewu']Nie wiem czy się zgodzą , czy dadzą Frodo więcej czasu....:([/QUOTE]

[quote name='Energy'][B][COLOR=#ff0000][SIZE=3]Jeśli jest jakiś cień szansy i możliwość dobrej diagnozy to czemu malucha nie można dobę dłużej na lekach przetrzymać? Przecież w perspektywie eutanazji nawet silne przeciwbólowe leki nie zaszkodzą.[/SIZE][/COLOR][/B][/QUOTE]

I tego się rozpaczliwie trzymam i tak nie wiem czy zasnę

Link to comment
Share on other sites

NIE ZNAM LEKARZY Z WROCŁAWIA .... KTÓRZY PODEJMUJĄ SIĘ TAK SKOMPLIKOWANYCH PRZYPADKÓW NEUROCHIRURGICZNYCH A ZAJMUJĘ SIĘ ZWIERZĘTAMI WIELE LAT..... MOŻE PO ZA DR.NIEDZIELSKIM KTÓREGO ZNAM ZE SŁYSZENIA. JA RÓWNIEŻ NIE CHCĘ SIĘ WYMĄDRZAĆ..... ALE DR.MEDERSKI ZGODZIŁ SIĘ PODJĄĆ LECZENIA. TU TROCHĘ O NIM..... ZNAM GO Z WIELU URATOWANYCH PRZYPADKÓW.... O INNYCH LEKARZACH NIC NIE SŁYSZAŁAM CHOĆ O WIELE BLIŻEJ MI DO WROCŁAWIA NIŻ DO GRUDZIĄDZA. MIESZKAM W OPOLU. JA JUŻ PO DZISIEJSZYM DNIU NIE MAM SIŁY NA NIC..... DECYDUJCIE GDZIE PIES MA TRAFIĆ. JA WYBRAŁAM JEDYNEGO LEKARZA KTÓREMU POWIERZYŁA BYM PSA W TAK POWAŻNYM STANIE. JEŚLI KTOŚ MA CZAS KONSULTOWAĆ WIZYTĘ PSA WE WROCKU I ZAŁATWI TRANSPORT DO POŁUDNIA.....TO JESTEM ZA. CHOĆ NIE CHCIAŁA BYM ABY TO BYŁO TYLKO SPRAWDZENIE ODRUCHÓW ,BO TO MOŻNA ZROBIĆ SAMEMU W DOMU. MAM NADZIEJĘ ,ŻE CHOCIAŻ WYKONAJA MU TOMOGRAF. A TU TROCHE O DR.MEDERSKIM

[url]http://www.klinika-wet.pl/nasza-kadra.html[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nescca']NIE ZNAM LEKARZY Z WROCŁAWIA .... KTÓRZY PODEJMUJĄ SIĘ TAK SKOMPLIKOWANYCH PRZYPADKÓW NEUROCHIRURGICZNYCH A ZAJMUJĘ SIĘ ZWIERZĘTAMI WIELE LAT..... MOŻE PO ZA DR.NIEDZIELSKIM KTÓREGO ZNAM ZE SŁYSZENIA. JA RÓWNIEŻ NIE CHCĘ SIĘ WYMĄDRZAĆ..... ALE DR.MEDERSKI ZGODZIŁ SIĘ PODJĄĆ LECZENIA. TU TROCHĘ O NIM..... ZNAM GO Z WIELU URATOWANYCH PRZYPADKÓW.... O INNYCH LEKARZACH NIC NIE SŁYSZAŁAM CHOĆ O WIELE BLIŻEJ MI DO WROCŁAWIA NIŻ DO GRUDZIĄDZA. MIESZKAM W OPOLU. JA JUŻ PO DZISIEJSZYM DNIU NIE MAM SIŁY NA NIC..... DECYDUJCIE GDZIE PIES MA TRAFIĆ. JA WYBRAŁAM JEDYNEGO LEKARZA KTÓREMU POWIERZYŁA BYM PSA W TAK POWAŻNYM STANIE. JEŚLI KTOŚ MA CZAS KONSULTOWAĆ WIZYTĘ PSA WE WROCKU I ZAŁATWI TRANSPORT DO POŁUDNIA.....TO JESTEM ZA. CHOĆ NIE CHCIAŁA BYM ABY TO BYŁO TYLKO SPRAWDZENIE ODRUCHÓW ,BO TO MOŻNA ZROBIĆ SAMEMU W DOMU. MAM NADZIEJĘ ,ŻE CHOCIAŻ WYKONAJA MU TOMOGRAF. A TU TROCHE O DR.MEDERSKIM

[URL]http://www.klinika-wet.pl/nasza-kadra.html[/URL][/QUOTE]
[B]Tam, byłoby najlepiej.Tego się trzymajmy bo w końcu nie zostanie nigdzie zdiagnozowany...[/B]
Tylko ten cholerny transport...

Edited by ewu
Link to comment
Share on other sites

Jeśli chodzi o dr Mederskiego, to właśnie niedawno rozmawiałam o nim z panią z OTOZ-u Lubliniec (z drugiego końca Polski), że dokonał "naprawy" odbytu u suczki shih-tzu. Po wypadku suka miała wypadnięty odbyt, próba zooperowania tego nie dała rezultatu, odbyt wypadł ponownie. OTOZ korzysta również z dobrych wetów, ale żaden nie potrafił sobie z tym poradzić.
Dr Mederski wymyślił jak ma to naprawić, otworzył suczkę, ponacinał i po pewnym czasie od operacji, powstałe blizny wciągneły odbyt do środka. Sunia żyje, śmiga i ma wszystko na swoim miejscu.

Wybaczcie moje niefachowe wyrażanie się, być może coś pokręciłam, ale zmierzam do tego, że jeśli dr widział dokumentację medyczną jaminsia i podjął się tematu, to warto dać szansę .

Link to comment
Share on other sites

Nie mamy transportu na jutro. Wiem ,że pojutrze dzięki Tobie nie byłoby problemu.
Nie rozumiem dlaczego nie można poczekać jeszcze jeden dzień...
[B]Wątek Frodo założono 8-go a w Gliwicach był diagnozowany 13-go...
Czy nastąpi koniec świata jak Frodo dostanie jeszcze jeden dzień?????????????????
[/B][SIZE=3][B]Bardzo proszę o informację rano czy mam potwierdzić transport dla Frodo na piątek bo i ten możemy stracić.[/B][/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='toyota']Jeśli chodzi o dr Mederskiego, to właśnie niedawno rozmawiałam o nim z panią z OTOZ-u Lubliniec (z drugiego końca Polski), że dokonał "naprawy" odbytu u suczki shih-tzu. Po wypadku suka miała wypadnięty odbyt, próba zooperowania tego nie dała rezultatu, odbyt wypadł ponownie. OTOZ korzysta również z dobrych wetów, ale żaden nie potrafił sobie z tym poradzić.
Dr Mederski wymyślił jak ma to naprawić, otworzył suczkę, ponacinał i po pewnym czasie od operacji, powstałe blizny wciągneły odbyt do środka. Sunia żyje, śmiga i ma wszystko na swoim miejscu.

Wybaczcie moje niefachowe wyrażanie się, być może coś pokręciłam, ale zmierzam do tego, że jeśli dr widział dokumentację medyczną jaminsia i podjął się tematu, to warto dać szansę .[/QUOTE]
[B]Czyli dr Mederski i transport na cito.[/B]

Link to comment
Share on other sites

Jestem już z powrotem. Wybaczcie, że nie ma mnie tutaj cały czas, ale przy wszystkich zajęciach niewiele czasu mogę przeznaczyć na komputer.

To nie jest tak, że Wiosna wymyśliła sobie godzinę, kiedy usypiamy biednego jamniczka, i nie chcę dać mu kilku godzin więcej. Oczywiście, ja też chcę mu pomóc.
Tyle tylko, że ja zadaję sobie teraz dość sporo pytań, na które odpowiedzi są dość trudne. Czy możemy czekać, wiedząc, że pies cierpi TERAZ, a szanse są małe? Każdy z nas chce mu pomóc, to jest oczywiste, tylko to, że my sobie tutaj siedzimy i piszemy nie zmienia faktu, że mały siedzi w mojej łazience i teraz, w tej chwili (i przez wszystkie chwile wcześniejsze) ma w kręgosłupie ołowiany śrut. Czy aby na pewno zasada "cel uświęca środki" powinna być stosowana przy żywych zwierzętach? Czy wiezienie go taki kawał drogi jest humanitarne? To około 5 godzin, albo i więcej, trzepania psem na prawo i lewo. Zdrowym psem - ok, no problem, ale psem w takim stanie?
Pamiętajmy, że pies nie powie nam jak cierpi. Nie każdy pies będzie wył i skomlał, niektóre psy cierpią całkowicie po cichu..

I dalej, co dla mnie jest bardzo ważne. Ja muszę patrzeć na sprawy trochę szerzej. Ja prowadzę fundację i schronisko, i moim celem jest - bo musi być - opanowanie problemu zwierząt na terenie, na którym działam. To się czasem wiąże z wybieraniem mniejszego zła, nie zawsze z robieniem pięknych, ładnie widzianych uczynków.
I pytanie do Was - czy Wy chcecie poprawić los zwierząt w Polsce, czy chcecie, żeby coś się zmieniło i tysiącom zwierząt było lepiej? Czy przez to, że to są zwierzęta anonimowe i nikt nie zrobił zdjęć ich oczek nie bierzecie ich pod uwagę? Sprawa dość prosta, i dość niestety brzydka, ale napisał o tym wprost Hektor (wielki ukłon za spojrzenie bez emocji) - pieniądze. Czy pakowanie ogromnych środków w jednego psa, który ma bardzo niewielką szansę komfortowo funkcjonować (jak dla mnie załatwianie się pod siebie i życie w pieluchach nie jest tak do końca uszczęśliwianiem psa), jest rozsądne? Zastanówcie się nad tym przez chwilę - włożymy w jednego psa kilka tysięcy zł. Ja wiem, że te pieniądze się uzbierają, oczywiście - widzę, jak bardzo sprawa Was porusza, i zapewne poruszy jeszcze wielu, którzy wpłacą. Pytanie jednak brzmi, czy to jest sensowne?
Wiecie, w ilu schroniskach psy zamarzną tej zimy? Ile wiejskich burków żyje w lichych budach? Ile za to byłoby karmy, sterylizacji? Jak dla mnie to właśnie jest ratowanie zwierząt, pomaganie tym, które pomocy potrzebują najbardziej, i pomaganie w taki sposób, żeby coś się zmieniło. Czasem to wymaga trudnych decyzji i wybierania mniejszego zła, ale mimo to uważam, że celem takich osób jak my powinno być pomaganie PSOM, wszystkim które tego potrzebują, pomaganie najskuteczniejsze możliwe, rozsądne i celowe, i poukładane priorytetami.
Gdyby w Polsce nie było psów bezdomnych, gdyby schroniskowe minimum było choćby na poziomie kojec, biepła buda, wybieg i micha karmy, moglibyśmy z czystymi sumieniami pakować góry środków w pojedyncze zwierzęta. Ale wybieranie tego kiedy mamy na porządku dziennym głód, zagryzienia, przepełnienia i krótkie łańcuchy jest działaniem z sercem, ale nie z rozsądkiem.

...
Po co to piszę? Żebyście popatrzyły na temat szerzej. Nie stanę Wam na drodze do ratowania jamniczka, nie pojadę teraz szybko go uśpić, żeby uniemożliwić Wam działanie. I wiem, że Wy uratujecie jamniczka, a ja zostanę złą Wiosną, która chciała go zabić. No trudno, taka moja rola. W tym wszystkim (i w następnych podobnych sytuacjach) jednak przemyślcie, proszę, to co napisałam wyżej.

Ja nie mam jak rzucić wszystkiego i pojechać z małym gdziekolwiek daleko, bo pod moją opieką jest nie sam jeden jamniczek, ale około 30 zwierząt, z których każdym muszę się zająć. No i praca, a jakże, bo to już przecież nie hotelik, którym mogę zajmować się 24/7 i ktoś mi za to płaci. Ja nigdzie pojechać nie mogę, jestem uwiązana. Jedyną szansą na to, żeby malec gdziekolwiek jechał jest to, żeby ktoś go odebrał i zawiózł dalej. Możemy podwieźć go kawałek, ale niestety nie daleko. Nie stać nas na sfinansowanie ani transportu, ani leczenia, niczego - moja fundacja ma na dzień dzisiejszy około 6 tysięcy na minusie, i brakuje na karmę dla zwierząt. Ja nie mogę pomóc temu psu.
Jeśli Wy możecie, pomagajcie, ale proszę, żeby działo się to szybko. Miejcie na uwadze, że pies się męczy, i trzymanie go w takim stanie jest niczym innym, jak znęcaniem się nad nim. Jeśli działać, to na już, jeśli nie, to uśpić - takie jest moje zdanie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...