Dada Posted May 14, 2007 Share Posted May 14, 2007 A ja się boję każdego psa latającego bez smyczy i kagańca. Każdego, ktory zbliża się w stronę moich psów. Już samo to, że psy te chodzą bez smyczy świadczy o odpowiedzialności ich właścicieli. KAŻDEGO PSA. Niezależnie, czy to jest Rotek, czy Onek, czy inny.. Wiadomo, ze większy pies = większy strach. O.... ma-ja -> popieram :multi: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
serek Posted May 15, 2007 Share Posted May 15, 2007 [quote name='Jenny19']ona podeszła i zaczeła okładać go kolczatką po łbie..[/quote] ciekawe gdyby jak ja tak zaczac obkladac kolczatka to co by mowila:angryy: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
zaba14 Posted May 16, 2007 Share Posted May 16, 2007 [quote=Gosia>>>;4953861]Ja nie wiem.... wszyscy uważja się tutaj za wielkich miłośników psów a opisują przejście obok amstaffa jak skok w odchłań conajmniej albo atak krokodyla....:angryy:[/quote] Gosiu, a wiesz ja się z jednej strony nie dziwie, jeśli idę bez psa to nie zwracam uwagi czy mijam pita czy pudelka (tylko przy tych "mordercach" lubie podziwiać bo mi się podobają) jednak jeśli ide z własnym psem i napotkam amstaffa którego [B]nie znam [/B]to mam obawy, jednak nie panikuje i nie przechodze na druga stronę ulicy, bo mój pies nie zaczepia, a jak już zdazylam zaowazyc asty tez nie reaguja na mojego psiaka ;) mój pies ma lat 15 miał kontakt z astami, ale on nie wdaje sie w bujki, nie szczerzy zębów więc nigdy nie było zadnych konfliktów, jest w jednym kawałku :evil_lol: to ostatnio kundelek zrobił z rudego sitko, ale juz wszystkie rany zagojone ;) a co do strasznych sytuacji miałam dwie, moj pies był młodszy wiec biegnał przy rowerze zaowazylam ze z naprzeciwka idzie kobieta z gruba smycza, wiec przystanełam i chciałam zapiąc swojego psa, niestety nie zdazylam, bo pies tej babki, ktorego widac nie było, juz stał kolo rudego i warczał, przestraszylam sie bo tamten to był rottek, o wiele wiekszy niz te rasowe, a kobieta krzyczała do mnie, ze sie chce pobawić :angryy: serce mi waliło, bo widzac 50kg psa obok 7 kg który nie wie co ma robić nie jest przyjemne, Miki dał noge a rottek za nim, na całe szczęscie był troche otyły i nie umiał dogonic małego w zaroślach ;) a dlaczego sie bałam? Bo kobieta to pijaczka, która nie umie zapanować nad psem :angryy::angryy: może go wołać, wołać i wołać a on i tak nie przyjdzie.... także gdy widzimy tych ludzi zmieniamy kierunek, ale nie jestem uprzedzona do rottków, bo do innych moj pies moze podejść ;) a druga sytuacja jak jakiś jamnior bez smyczy i tez nie usłychany zaatakował mojego który akurat był zapięty, musiałam psa oddzielac noga bo jamnik był strasznie zaciekły, na całe szczęście babka zapieła swojego pupila ... tylko wiem, ze jesli miedzy psami nie byłoby nogi to zaczełyby się gryz bo rudy tez nie popusci takiemu kurduplowi, a na co to komu... a jeśli już prześladujecie asty to powiem tylko tyle, ze suka ktora miałam na tymczasie została pogryziona przez yorka! i tego psa tez omijam, bo rzuca sie na wszystkie psy, szajbniety jak mało który... :angryy: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dada Posted May 16, 2007 Share Posted May 16, 2007 Dokładnie.. Każdy pies może byc zagrożeniem, pies , którego nie znamy, a ktorego właściciel nie stosuje się do przepisów prawnych (czyt. smycz)......:mad: Spotkań z jazgoczącymi małymi pieskami też unikam.. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Franca81 Posted May 16, 2007 Share Posted May 16, 2007 U rodziców mam 13 letniego małego kundelka. Kacper nie toleruje żadnych psów i szczeniaków (jedynie suczki). Nie sięga nawet do połowy łydki. Niestety ma kompleks niższości bo im wyższy pies tym Kacper agresywniejszy. Tak więc prawie całe życie spędził na smyczy (jedynie w lesie czy na terenie ogrodzonym jest puszczany). I szlak człowieka trafia jak idąc z Kacprem na smyczy i widze, że biegnie w moim kierunku pies, ja ostrzegam by właściciel go zapiął a facet woła "on nic nie zrobi". A mnie wielkie G obchodzi czy zrobi czy nie zrobi. Poprostu sobie tego nie życzę. Zresztą Kacper jest chory i powinien unikac psy chociażby z tego powodu ale czasem nic nie poradze jak inni właściciele nie reagują bo jak twierdzą "ich nic nie zrobi". Zresztą każdy pies ma swoją cierpliwość a mój Kacper potrafi wkurzyć. Więc po co ryzykować. :roll: U chłopaka z kolei mam 30 kg mixa boksia (chyba z astem). I tu już jest odwrotnie. Satuś wszystkich i wszystko kocha. Ale z wyglądu ludzie się go boją to przynajmniej łapia na nasz widok psy i zchodzą na drugi koniec chodnika. Matki zabierają dzieci na bok. A ja wyluzowana moge sobie przejść obok. I tak to jest z psami u mnie: mały a agresor, duży a łagodny jak baranek. Dlatego nie ma co psa oceniać po wyglądzie czy podobieństwie do danej rasy. Tak jak u ludzi: nie ma że blondynka to miła a szatynka agresywna. :evil_lol: Pies to takie samo zwierze jak człowiek. Każdy ma swój własny charakter. :lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Astarte Posted May 16, 2007 Share Posted May 16, 2007 Ja znam jedną taką historię, tak dziwną, że aż nieprawdopodobną, ale PRAWDZIWĄ! Czasy komuny jeszcze. Facet chciał kupic owczarka kaukaskiego. Wiadomo,jakie czasy były, ludzie kradli rasowe psy z podwórka (mojej mamie 2 razy sie tak zdarzyło:angryy: ). Bezczelnosc. Niestety, Ci ludzie mieli się nieźle, poniewaz pieski zawsze zostały sprzedane (taki delikwent mysli, ooo, uwolnię tego pięknego psiaka i tak do swojego pana nie wróci, a u mnie dobrze mieć będzie ). Facet zapragnął zaoszczędzić i co jakiś czas zaglądał tu i ówdzie na rynku (czy innym takim) i oglądał psiaki, kundelki, rasowe, masci wszelakiej. Raz trafił na pewnego Ruskiego, który miał niezwykle kudłate, rozkoszne zwierzątko. Laik pyta się, co to za rasa. Ruski patrzy, myśli... mówi, że owczarek jakiś tam. Facet pyta się "kaukaski może". Tamtem, naturalnie , nie zaprzecza. Pies został zakupiony. Facet żył sobie całkiem szczęsliwy, ale bardzo krótko, ponieważ obejrzał w domu stworzonko dokładnie i stwierdził, że cos z nim jest nie tak. Pojechał do weterynarza i kazał przepadac psiaka. Wetowi szczęka opadła w dół, po czym oznajmił, że to nie jest żaden pies, tylko... malutki niedźwiadek. Został oddany do ZOO. :D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Behemot Posted May 16, 2007 Share Posted May 16, 2007 [quote name='Astarte']Ja znam jedną taką historię, tak dziwną, że aż nieprawdopodobną, ale PRAWDZIWĄ! Czasy komuny jeszcze. Facet chciał kupic owczarka kaukaskiego. Wiadomo,jakie czasy były, ludzie kradli rasowe psy z podwórka (mojej mamie 2 razy sie tak zdarzyło:angryy: ). Bezczelnosc. Niestety, Ci ludzie mieli się nieźle, poniewaz pieski zawsze zostały sprzedane (taki delikwent mysli, ooo, uwolnię tego pięknego psiaka i tak do swojego pana nie wróci, a u mnie dobrze mieć będzie ). Facet zapragnął zaoszczędzić i co jakiś czas zaglądał tu i ówdzie na rynku (czy innym takim) i oglądał psiaki, kundelki, rasowe, masci wszelakiej. Raz trafił na pewnego Ruskiego, który miał niezwykle kudłate, rozkoszne zwierzątko. Laik pyta się, co to za rasa. Ruski patrzy, myśli... mówi, że owczarek jakiś tam. Facet pyta się "kaukaski może". Tamtem, naturalnie , nie zaprzecza. Pies został zakupiony. Facet żył sobie całkiem szczęsliwy, ale bardzo krótko, ponieważ obejrzał w domu stworzonko dokładnie i stwierdził, że cos z nim jest nie tak. Pojechał do weterynarza i kazał przepadac psiaka. Wetowi szczęka opadła w dół, po czym oznajmił, że to nie jest żaden pies, tylko... malutki niedźwiadek. Został oddany do ZOO. :D[/quote] Jasne. Historia ta od daaawna krąży po necie. Kolejna legenda :cool3: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Blow Posted May 16, 2007 Share Posted May 16, 2007 tiaaaa....:D:D:D:D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Paulina14 Posted May 16, 2007 Author Share Posted May 16, 2007 Fajnie. Spoko piesiu:loveu: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Astarte Posted May 16, 2007 Share Posted May 16, 2007 [quote name='Blow']tiaaaa....:D:D:D:D[/quote] nie wiem, nie jestem pewna, wiecie, znajomy znajomego et cetera. Moja słodka naiwność została przykładnie ukarana, rozumiem? Nie wierze, ze dalam sie tak zrobic w klasyczne bambuko!:stupid: :flaming: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Franca81 Posted May 16, 2007 Share Posted May 16, 2007 [quote name='Astarte']Ja znam jedną taką historię, tak dziwną, że aż nieprawdopodobną, ale PRAWDZIWĄ! Czasy komuny jeszcze. Facet chciał kupic owczarka kaukaskiego. Wiadomo,jakie czasy były, ludzie kradli rasowe psy z podwórka (mojej mamie 2 razy sie tak zdarzyło:angryy: ). Bezczelnosc. Niestety, Ci ludzie mieli się nieźle, poniewaz pieski zawsze zostały sprzedane (taki delikwent mysli, ooo, uwolnię tego pięknego psiaka i tak do swojego pana nie wróci, a u mnie dobrze mieć będzie ). Facet zapragnął zaoszczędzić i co jakiś czas zaglądał tu i ówdzie na rynku (czy innym takim) i oglądał psiaki, kundelki, rasowe, masci wszelakiej. Raz trafił na pewnego Ruskiego, który miał niezwykle kudłate, rozkoszne zwierzątko. Laik pyta się, co to za rasa. Ruski patrzy, myśli... mówi, że owczarek jakiś tam. Facet pyta się "kaukaski może". Tamtem, naturalnie , nie zaprzecza. Pies został zakupiony. Facet żył sobie całkiem szczęsliwy, ale bardzo krótko, ponieważ obejrzał w domu stworzonko dokładnie i stwierdził, że cos z nim jest nie tak. Pojechał do weterynarza i kazał przepadac psiaka. Wetowi szczęka opadła w dół, po czym oznajmił, że to nie jest żaden pies, tylko... malutki niedźwiadek. Został oddany do ZOO. :D[/quote] Hahahaha Też to słyszałam. Gdyby to była prawda to same misie byłyby w polskich ogrodach zoologicznych. :evil_lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
despera Posted May 18, 2007 Share Posted May 18, 2007 Mam nadzieję że to się zalicza do tego tematu: Dzisiaj rano jak zwykle byłam z Nesem na plaży(Nes to sznaucer olbrzym). Puściłam go, jak zwykle zaczął szaleć, ja próbowałam rozplątać sznurek do którego była przywiązana piłka-patent na przywoływanie Szczeniaka. W pewnym momencie zauważyłam że Nes biegnie w moją stronę, nie przejęłam się tym bo zwykle omija mnie z daleka, żeby przypadkiem nie przyszło mi do głowy wziąć go na smycz. Nagle poczułam uderzenie na wysokości uda i dosłownie wyleciałam w powietrze... Po chwili leżałam już na ziemi. Na szczęście piasek był miękki ;) A ten mały drań stał kilkanaście metrów dalej i z bezczelnym uśmiechem patrzył jak się gramolę na nogi... Oczywiście nie przeprosił:shake: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Paulina14 Posted May 21, 2007 Author Share Posted May 21, 2007 co za pies!! Normalnie zero kultury :cool3:Kto go wychowywał?!:razz: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Agnieszka i Ogiś Posted May 25, 2007 Share Posted May 25, 2007 Moja babcia ze swym kundelkiem miała hist.: gdzies w okresie świątecznym babcia robi coś w kuchni i nagle słyszy-Chrup, Chruup... Zastanawia się co to ale nic i potem znów... tuptanie chrup i tak ciągle! W końcu nie wytrzymała znałazła Pędzla a on... Wcina orzechy włoskie w najlepsze! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ulvhedinn Posted May 26, 2007 Share Posted May 26, 2007 [quote name='Behemot']Jasne. Historia ta od daaawna krąży po necie. Kolejna legenda :cool3:[/quote] Nie jestem do końca przekonana, czy to nie ma rzeczywistych podstaw... :shake: Do Wrocka w penym okresie przyjeżdżali masowo "ruscy", no i nie da się ukryć, że przybyło potem trochę "dziwnych" zwierzątek. Chociażby gadów. Z kolei w innych miejscach pojawiły się wilki lub ich mieszańce. Np. Szimi z Korabiewic... Skóry z niedźwiedzi sama widziałam, a czy i młodych trochę nie przyjechało? :shake: Skoro wiadomo, że i dorosłe niedźwiedzie potrafili wozić ze sobą? Pewne rzeczy dość trudno sobie wyobrazić- np. 2 niedźwiedzie na 13 pietrze wieżowca w Moskwie... ...sorry za offa... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Sonix Posted May 27, 2007 Share Posted May 27, 2007 Przeklejam z wątku Ponadzmysłowe(..) I jeszcze jedna historyjka. Kiedy moi rodzice mieszkali u cioci, ich sąsiad miał boksera. Miał kopiowane uszy, ogon, widac bylo ze jest rasowy. I ten sasiad sprzedał im tego boksera za 1000zł, a byl juz dorosły. Pewnego dnia bokserek biegał sobie po ogrodku, a tu zajezdza samochod, facet wola psa i hyc go do samochodu. Tata z wujkiem w poscig. Zatrzymali go. Pan mówi, ze to jego pies, ze to wystawowy, champion Polski i tak wymienia, pokazuje zdjęcia. Wszyscy sie do psiaka przywiązali, spali z nim w łożku, ale skoro ma wlasciela, ktory za nim teskni, oddali psa :( Poszli odrazu do kochanego sąsiada, a ten sie tlumaczy, ze on tego psa nie ukradł, ze to jego znajomy skądś go wziął i dał mu. Zwrócił cioci całą sume :D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Agnieszka i Ogiś Posted May 27, 2007 Share Posted May 27, 2007 Takich spryciarków jest mnóstwo niestety! ale za to ciocia miała zasczyt gościć championa! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jenny19 Posted May 28, 2007 Share Posted May 28, 2007 troche to chamsko wyszło...mógł wysiąść i pogadać a nie w biegu pakować psa do auta i w nogi...:mad: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
domi_nique Posted May 28, 2007 Share Posted May 28, 2007 [quote name='Jenny19']troche to chamsko wyszło...mógł wysiąść i pogadać a nie w biegu pakować psa do auta i w nogi...:mad:[/quote] a jak mial zareagowac? facet mogl miec podejrzenia, ze pies przebywa wlasnie u ludzi, ktorzy go ukradli. z takimi to czasem nie warto dyskutowac, wiec ja mu sie w sumie nie dziwie... niedawno ktos mi opowiadal o suczce yorka, ktora przezyla wlamanie do mieszkania, bo umiala otwierac przesuwane drzwi szafy. weszla tam i przesiedziala cichutko cale wlamanie, schowana za butami. i niech ktos teraz powie, ze yorki to szczurki, maskotki itp... to sa bardzo inteligentne psiaki. kto wie, co by jej sie stalo, gdyby probowala np. bronic domu... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Han&Dom Posted May 28, 2007 Share Posted May 28, 2007 [FONT=Times New Roman][SIZE=3]To i ja napiszę coś o największym łobuzie z wszystkich moich psów, teraz to co prawda już stateczna matrona, ale 10 lat temu można z nią było oszaleć:[/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3]Prawdopodobnie, ktoś wyrzucił ją na osiedlu z samochodu, bo błąkała się pod blokiem, a była wtedy prawdziwa zima z kilkunastostopniowymi mrozami... Właśnie wychodziliśmy z naszą suczką na wieczorny spacer i przybłąkało się do nas coś czarnego w łaciatych skarpetkach... Była to Muka, była zadbana, choć chudzinka... No żal zostawić na mrozie, więc zabraliśmy do domu, a po przepychankach z rodziną koniec końców została z nami....[/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3]Podobno wcześniej sąsiedzi chcieli ją złapać, ale ona jest taka kocia i to nas wybrała...[/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3]Oczywiście okazało się, że jest w ciąży i mieliśmy z nią potem jeszcze wiele problemów, [/SIZE][/FONT] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]ale i tak jest kochana, a jakie były jej najśmieszniejsze wpadki?[/FONT][/SIZE] [LIST] [*][FONT=Times New Roman][SIZE=3]Ponieważ straszny z niej był zawsze szaławiła i na spacerach uwielbiała buszować po chaszczach, więc któregoś razu, jak wypadła oszalała z krzaków, to dopiero gdy po dłuższej chwili udało nam się ją złapać zobaczyliśmy, że we wgłębieniu między jej oczami jest wkłuta niezwykle zadowolona z siebie osa... innym razem druga osa urąbała ją pod ogonkiem...[/SIZE][/FONT] [*][FONT=Times New Roman][SIZE=3]Muka była zupełnie nie wychowana i sikała nam w domu, podgryzała meble, buty i kapcie, ale przeszła kiedyś samą siebie, gdy z bardzo wysokiego stołu ściągnęła antybiotyk w aerozolu i go przegryzła... na szczęście była tam tego tylko końcówka, choć i tak przez kilka dni w jej pobliżu czuć było apteką...[/SIZE][/FONT] [*][FONT=Times New Roman][SIZE=3]Innym razem ukradła mojemu ojcu protezę i można sobie wyobrazić szok mojej mamy gdy znalazła w przedpokoju na dywanie fragmenty ludzkiej szczęki...[/SIZE][/FONT][/LIST][FONT=Times New Roman][SIZE=3]Niezliczone ilości razy doprowadzała nas swoim zachowaniem do rozpaczy, ale też martwiliśmy się jak wpadła pod samochód, czy jak wiele lat później musiała mieć kilka poważnych operacji, które dosłownie w ostatniej chwili uratowały jej życie...[/SIZE][/FONT] [FONT=Times New Roman][SIZE=3]Teraz to już starsza pani, która chce w spokoju zbierać siły na spacery w lesie i na łąkach, bo wtedy za każdym razem młodnieje o co najmniej 10 lat i szaleje jak za młodu...[/SIZE][/FONT] [SIZE=3][FONT=Times New Roman]Pozdrawiam Dominik[/FONT][/SIZE] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Talagia Posted May 28, 2007 Share Posted May 28, 2007 Tydzień temu Raven wyszedł sobie z moją mama na spacer i szalał z jednym wyżełkiem w najlepsze. Po pewnym czasie wrocił wyżełek, a mojego psa nie widać! Mama w panike i wola, wola, szuka go, sasiedzi po osiedlu biegają a psa nie ma!!! Właścicielka wyżła została w miejscu, w którym zniknął i czekała jakby wrocił, ale nic... Po pewnym czasie usłyszała skomlenie !!! Dzwiek dochodził jakos z trawy, pobiegli w tamto miejsce a tam stara studnia!!!! Nie zabezpieczona, głęboka na 5 metrów, wypełniona resztkami szlamu na dnie :angryy: Ciemna jak diabli a na dnie świeciły sie tylko dwa oczka!!! :-o :-o Przyjechała straż pożarna, straż miejska, zaczeli zabezpieczac teren, wszystko otaśmowali. Ale nie chcieli zejść na dół po psa "bo ugryzie" :angryy: OBCY facet wzial od strażaków rękawice, gumiaki, ubrał się w tą uprzaz ratowniczą i zjechał na linie na dno. Wszyscy przerażeni, bo pies właściwie jakby zleciał z 2 pietra na ubłocony beton :placz: spodziewalismy sie, ze nie bedzie mogl sie ruszac, albo caly polamany bedzie w najlepszym wypadku... No i wyciągaja na jakims wyciagniku tego faceta i psa obwiazanego w linke. Pies caly czarny w szlamie i jak tylko go odpieli to poleciał w trawe się wycierać:evil_lol: I po spodniach gapiów :diabloti: My spanikowani, że jest w szoku, pakujemy psa do samochodu i na pogotowie weterynaryjne, w pierwszym zrobili badania i NIC pies jakby nic sie nie stalo, dla pewnosci pojechalismy jeszcze do innej lecznicy i to samo. RTG, USG NIC!!! Na drugi dzien znowu dla pewności do lekarzy i wyniki doskonałe. Pies zadowolony jakby miał super spacer i tyle. Jedyne jego obrażenia to 3 zadrapania na tylniej łapie wielkości paznokcia :diabloti: :diabloti: Oj seter to potrafi adrenaline podnieść :diabloti: :diabloti: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Blow Posted May 28, 2007 Share Posted May 28, 2007 :diabloti::diabloti::diabloti:dobre!naprawde dobre!!!;);););)żem się ino uśmiała:D:D:D:D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Blow Posted May 28, 2007 Share Posted May 28, 2007 hmmm....z moich przeżyć... miałam jamnika,który,jak to jamnik,gotów jest do łowów w każdej chwili,wszędzie wsadzi wścibski nos i wlezie w najgęstrze krzaczory:diabloti: tak więc mój Dżamnik wlazł w gąszcz roslin o krótkich łodygach ale o wielkich szerokich,mięsistych,rozłożystych liściach(coś a'la rabarbar??) okazało się,że tam były kopulujące jeże:diabloti:Riki cały podniecony,zapolowałby z checia,więc wlazł w te krzaczory i buszuje....i buszuje....i buszuje....i końca tego buszowania nie widać:D mogłam się tylko domyslać,gdzie on jest po trzęsących się liściach(chociaż tam było z pięć jeży,więc cholera wie,co akurat gdzie się trzęsło:diabloti:)trwało to już dosyć długo,ja się zaczęłam wkurzać bo nie mogłam wydobyć psa z tej dzungli aż tu nagle Riki wybiega cały zadowolony z krzaków...CAŁY w bomblach!!!!od stópek do głowy pokryty był bomblami jakby od ugryzień komarów!!!przy czym wcale mu to nie przeszkadzało!<lol2> biegał sobie cały zajarany i dumny;)posikałam się ze śmiechu jak gozobaczyłam:cool3: widok był powalający:D na szczęscie bomble zeszły na nastepny dzień:) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Agnieszka i Ogiś Posted May 28, 2007 Share Posted May 28, 2007 Twardy dżamnik nie ma co! TALAGIA Piękna historia! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Rybka_39 Posted May 29, 2007 Share Posted May 29, 2007 Miałam kiedys gatkową niesmaczną historie:lol:. Otoz jak Kora miała pierwszą cieczkę, zakladałam jej gatki takie w kwiatki, ale oczywiscie nosila je tylko w domu. pewnego dnia spieszyłam sie i wybiegłam szybko na spacer z piesem, nagle jakis koleś zaczał z nas polewac....patrze a Kora ma na tyłku te gacie:cool1: spieklam buraka i chodu szybko zdjelam owe gacie:evil_lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.