Jump to content
Dogomania

śmieszne lub straszne sytuacje z czworonogami


Paulina14

Recommended Posts

Ja najstraszniejszą przygodę z moim cielakiem przezyłam parę dni temu...

Byłam z brutusem u rodziny. Mój pies to straszna przylepa, więc większość czasu był przy mnie. W pewnej chwili zauważyłam, że Brutusa nie ma. I teraz tysiąc myśli w głowie- że coś pożera, że niszczy, że sika na dywan, że poluje na kota itd. Chodzę, szukam psa nie ma.... i zamarłam. Weszłam do pokoju a tak wszystkie okna pootwierane na oścież, biorąc pod uwagę samobójcze zapędy Brutusa w wielkich nerwach podeszłam do okna i myślałam, że dostane zawału na miejscu- mój pies chodził sobie po dachu, na który wyszedł przez okno. Dach na wysokości 2 piętra, przylegający do ściany domu. Zawołałam bydle i to był chyba mój błąd, bo jak mnie zobaczył to dostał totalnej głupawki, ryj my się cieszył, zaczął wierzgać i dzikiem galopem przemieszczać się po całym dachu, łapy mu się rozjeżdżaly a mnie normalnie sparaliżowało. Na całe szczęście na widok szynki Brutus łaskawie wrócił ale co przezyłam to moje. ZAWAŁ BYŁ BLISKO:angryy:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 156
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Teraz moja historia:
Parę dni temu zaspaliśmy i wszystko robiliśmy w ogromnym pośpiechu. Mycie, ubieranie itd. Jeszcze tylko z psem na spacerek!!! Szybko ubrałam buty chwyciłam smycz i wybiegłam z mieszkania. Na pierwszym piętrze (mieszkam na czwartym) obejrzałam się....:crazyeye: Wyszłam bez psa!!!! :oops::oops::oops: Szybki powrót na górę, otwieram drzwi, a w korytarzu stoi kompletnie osłupiały psiak.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='fantka']Teraz moja historia:
Parę dni temu zaspaliśmy i wszystko robiliśmy w ogromnym pośpiechu. Mycie, ubieranie itd. Jeszcze tylko z psem na spacerek!!! Szybko ubrałam buty chwyciłam smycz i wybiegłam z mieszkania. Na pierwszym piętrze (mieszkam na czwartym) obejrzałam się....:crazyeye: Wyszłam bez psa!!!! :oops::oops::oops: Szybki powrót na górę, otwieram drzwi, a w korytarzu stoi kompletnie osłupiały psiak.[/quote]

:megagrin::megagrin::megagrin: haha ale się uśmiałam...mnie się jeszcze nie zdarzyło wyjść na spacer z psem bez psa ale wszystko przede mną:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Środek nocy. Nagle słyszę "cholera jasna" (słowa mojego męża). Co się okazało? Z fotela stojącego jakiś metr od łóżka, skoczyła sobie moja jamniczyca (jamnik standart) i wylądowała prosto na brzuchu mężusia :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj rano tradycyjnie wyszłam z Nestorem na rower. Wracaliśmy już, Nes oczywiście coś zwąchał i biegł z nosem przy ziemi... Nagle usłyszałam huk i poczułam szarpnięcie smyczy... Okazało się, że mój geniusz wpadł łbem prosto na lampę:roll: Na szczęście nikomu nic się nie stało:lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='despera']Dzisiaj rano tradycyjnie wyszłam z Nestorem na rower. Wracaliśmy już, Nes oczywiście coś zwąchał i biegł z nosem przy ziemi... Nagle usłyszałam huk i poczułam szarpnięcie smyczy... Okazało się, że mój geniusz wpadł łbem prosto na lampę:roll: Na szczęście nikomu nic się nie stało:lol:[/quote]

Bardzo skupiony na pracy pies-tropiciel. :lol::lol::lol:

Jeszcze jedna historyjka:
Zdarzyła się parę lat temu. Nocny spacer z moim briardem Marcelem ('). Pies biegał po trawie i wąchał. Nagle wbiegł prosto na jeża. Pisnął, odbił się czterema łapami, odskoczył i ...... Wpadł na drugiego jeża!!!!

Link to comment
Share on other sites

Despera - miałam bardzo podobną sytuację, kiedy Aris zagapił się na kolegę Beagla idącego drugą stroną ulicy z przeciwnego kierunku - uderzył w znak drogowy i pisnął tak, że się przestraszyłam coby ludzie nie myśleli, że się nad nim znęcam ;)

Ale i tak najszybciej serce mi waliło zimą, na spacerze, kiedy to Aris, siedmiomiesięczny może jeszcze, podleciał do dwóch wielkich amstaffów (jeden był na smyczy, drugi luzem), szły z napakowanym kolesiem w czarnej kominiarce i blondyną, wałem nad Wartą (ja byłam na dole i nie zauważyłam ich na czas). Wołałam dzieciaka, ale ten chciał się pobawić... Na górze się zakotłowało, facet zaczął któregoś (może wszystkie?) psy lać smyczą, usłyszałam skowyt Arisa i przyleciał do mnie z rozciętą łapą, na szczęście nie tak poważnie... Nie cytuję tu wszystkiego, czego się nasłuchałam, starczy ostatnie zdanie - "zaraz byś tylko skórkę z niego zbierała."
Byłam wściekła na siebie, że w porę psa nie złapałam, i do kolesia, za całokształt. Swoją drogą, tam się często takie 'towarzystwo' z amstaffami bez smyczy szlaja.

Link to comment
Share on other sites

A więc tak śmieszne-
mój kochany owczarek zaplątał mojego brata smyczą do okoła,końcówkę wziął do pyska,więc powstało koło zamknięte.
Na koniec podskoczył i ściągnął mu czapkę z pomponem(była zima)
Straszne-
Moja mama uczyła pieska chodzić po chodniku bez smyczy-Brendzia(mój pies)
wyskoczył na ulicę ale auto zachamowało,na szczęście!!!

Link to comment
Share on other sites

miałam taką samą sytuację!!!!
Fado jak był młodszy idealni trzymał się blisko mnie więc szłam z nim chodnikiem(dosyć szerokim)przy głównej ulicy Sopotu(bardzo ruchliwej)-ale ja głupia byłam:/nie mogę se tego wybaczyć:cry:
pies był spuszczony a z naprzeciwka szedł dziad...że tak powiem....niezbyt estetycznie wyglądający....a do takich starych,brzydkich,śmierdzących dziadów Fado ma uraz...i ani się obejrzałam jak ten się przestraszył faceta i chcąc go ominąć szerokim łukiem,wyskoczył na srodek Al.Niepodległości!!!!:cry:samochód zachamował z piskeim opon:ddosłownie ćwierć sekundy wcześniej w miejscu zahamowania znajdował się mój pies:cry:na szczęście zdeko odskoczył cały w panice,rozhisteryzowany i przerażony:cry:scenę widziałam w zwolnionym tempie,serce miałam w gardle,łzy mi napłynęły do oczu,już oczami wyobrazni widziałam najstraszniejszy scenariusz....a pies natychmiast przybiegł i z całych sił wtulił się w moje nogi:loveu:ja go zaczęłam ściskać i przytulać najmocniej jak tylko potrafiłam tak się cieszyłam,że nic mu się nie stało:loveu:dalej nie mogę sobie wybaczyć takiej bezmyślności:cry:

Link to comment
Share on other sites

hyh ja dziś się przekonałam że mój pies jest niesamowicie wścibski...:cool1:...spacerujemy sobie po takim lasku i już powoli z niego wychodzimy i widzę że koło ścieżki stoi rower górski ale właściciela nie widać...zbliżamy się i co widzimy?w trawce leży sobie parka i hmmm powiedzmy "zajmuje sie sobą";)
udałam że nie zauważyłam i chciałam iść dalej...ale Neska stanęła jak wryta i ani myślała żeby iść dalej...ciągnę ją ale zaparła się łapami i ani myśli iść...to była taka kłopotliwa chwila...parka nie wiedziała czy ma kontynuować ekscesy i jak gdy gapi się na nich mój pies:evil_lol:..mi było głupio bo w gruncie rzeczy ich sprawa co robią chociaż mogli poszukać bardziej ustronnego miejsca...w końcu udało mi się zmusić Neskę do dalszego spaceru ale jeszcze przez najbliższe kilkanaście metrów się oglądała...:lol:

Link to comment
Share on other sites

Ach każda matka tak mówi... A potem "wpadki" :diabloti:
wracając do tematu, dzisiaj szliśmy sobie z Nesem po spacerku, a tu nagle z trawy wyskakuje rozszczekany, wkurzony psiak! Na szczęście to był chihuahua czy cuś podobnego;) Nesik obwąchał, mały dumnie odmaszerował i po krzyku:D Ale wygladało cudnie, piesek wielkości samej paszczy Nesa na cieniutkich nóżkach... Swoją drogą, słodki:loveu:

Link to comment
Share on other sites

Moja suńka, jak jeszcze była młodsza, ugrzęzła w bramie :cool3:
Na działce jest u mnie brama zrobiona z takich pionowych prętów, w odstępach ja wiem, może 15-20 cm. W każdym razie Baryła zawsze wystawiała między nimi tylko głowę, a reszta wydawała sie w ogóle nierealna do przepchnięcia. Do czasu kiedy postanowiłam przynieść wody ze studni :cool1:
Młoda dama została na podwórku, trochę kwiląc za pańcią. Nagle cisza.. Wracam z kubełkiem a tu pies cały uchachany stoi przodem za bramą a dupa na podwórku :crazyeye: Nie wiem jak ona się przecisnęła. Za chwilę zresztą już mniej jej się podobało bo postanowiła do mnie podbiec a tu doopka uwięzła :placz: Szczerze mówiąc spanikowałam, bo próby wyjęcia wydawały się nierealne - jak próbowałam ją cofnąć, to zahaczała łokciami, a z kolei kosteczki biodrowe na oko uniemożliwiały przeciśnięcie jej na zewnątrz :-o
Oczami wyobraźni już widziałam straż pożarna, która rozcina bramę i w ogóle zamieszanie nie z tej ziemi, ale jakos przekręciłam jej dupke bokiem (co z punktu widzenia anatomii i budowy stawu biodrowego wydaje mi sie zupelnie nierealne) i jakims cudem przelazla. Ale do dzis nie wiem jak to mozliwe bo to mi przypominalo przecisniecie parówki przez dziurkę w igle :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Martens miałam coś podobnego z moim ukochanym Toudusiem(za TM:-(). Kiedy miał ze 3 miesiące, zabrałam go po raz pierwszy na plażę, biegał podobało mu się, gorzej było, kiedy pancia przeszła przez falochrony... kilka kroków w bok i znalazłby niski kołek, żeby przejść, ale on wolał dziurę między falochronami:shake: utknął w połowie, zaczął głośno lamentować, wpadłam w panikę nie wiedziałam co robić, na szczęście po chwili jakoś sam się wyśliznął... Też od razu pomyślałam o straży ale oczywiście nie wzięłam komórki, na szczęście okazała się niepotrzebna:roll:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...