Jump to content
Dogomania

ODSZEDŁ ZA TM !!!!!!!! Marley- Maksiu w kochajacym domku !!!!!


rita60

Recommended Posts

A marchewka i jabłka? :)

[quote name='obiezyswiat75']Maksiowa dieta sklada sie glownie z ryzu z dodatkiem miesa i oliwy z oliwek. To jest jego baza. Lekkostrawna, nie wymaga gryzienia, oliwa ma duzo czegos tam waznego, co dobrze wplywa na wszystko. Maksio nie narzeka, lubi. Ale lubi tez probowac nowych smakow. Niektore mu podchodza, niektore nie. Jedne dostaje czeciej, inne rzadziej, niektorych niestety nie sprobuje, chocby chcial.
Do produktow zakazanych naleza zolty ser i kosci z kurczaka. Trudno, slini sie, blaga, ale nie dostanie. Dostaje, jak juz pisalam, chudy twarog, biszkopty. Dzis wysepil bulke z serkiem almette i tez lubil. Nie lubi makaronu, platkow kukurydzianych, ziemniakow ani ryby wedzonej. Smazona moze byc, ale szalu nie ma. Z ciast lubi szarlotke. Sernika nie, chociaz mase serowa przed upieczeniem to i owszem. Bulka z maslem powoduje spazmy szczescia, ale chlebek juz niekoniecznie. Kasza z sosem tez jest dobra, chociaz nie dorowna pieczonemu kurczakowi. Sucha karma moze byc pod warunkiem, ze jest to Chapi lub....Whiskas.
No co ja zrobie, ze pies je kocie chrupki? Kupilam mu Royala, zaplacilam jak za zboze i se moge teraz sama to jesc.
Mam dwie teorie - Maksio albo je kocie chrupki, bo sa male, albo zjada je zlosliwie, bo kot wciaz nie chce sie zaprzyjaznic. Maksio go zachodzi, merda ogonem, probuje polizac, a kot wciaz syczy ostrzegawczo. Poza tym kot ma Maksia w nosie, bo od malego z psami chowany, zna psy, nie ucieka, poza tym nie takich jak Maksio juz sobie ustawila. Sama jestem ciekawa, jak to sie skonczy.

Czy ja juz pisalam, ze Maksiowi wybacza sie wszystko? Nawet cztery czarne pieczatki zostawione na swiezej, bialej poscieli? Bloto bylo i piesek sobie lapki ubrudzil, ach nic sie przeciez nie stalo. Piesek kopie w kwiatkach? Ach niech sobie pokopie, te rosliny i tak jednoroczne. Maksio kopie dol na srodku trawnika - a niech kopie, moze wykopie tego kreta? Itd, itp.
Tak, kochamy Maksia bardzo i kazdego dnia mocniej. A Maksik odwdziecza sie tym samym.
Kiedy wracam z pracy, wybiega na spotkanie do furtki i radosnie macha ogonem, szczeka, skacze, ociera sie. Po czym - zanim ja wejde glownym wejsciem - wraca do domu przez drzwi kuchenne, zeby mnie jeszcze raz powitac - juz w domu. Do spania wybral sobie pokoj corek. Ma tam taki kojec jakby- takie cos miekkie z niskimi sciankami, w srodku dodatkowo spiworek, bo Maksio musi sie do spania zakopac. Glowa musi byc schowana i koniec. Wieczorem, zanim polozy sie spac, podchodzi najpierw do jednego lozka, potem do drugiego i sprawdza, czy zgadzaja mu sie sztuki. Jezeli sa dwie i spia, Maksio idzie do siebie spac. Jezeli jest tyko jedna, Maksio udaje sie na poszukiwania. No i jak go nie kochac?[/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

Jeżeli ta marchewka będzie dodatkiem do mieska to tak :)
ale surowa bez dodatków to nie :)
a Maksio dziś od rana w świetnej formie. Bawi sie jak szczeniak. Złapał pusta butelkę plastikowa i biega z nią wokół domu. Zdjęć nie będzie, bo leje jak z cebra, więc nie będę za nim biegać
ciekawe w co sie wytrze jak wróci?

Link to comment
Share on other sites

Jak to z Maksiem bylo...

Czytalam na gazecie artykul o jakiejs wiedzmie-wrozce, ktora meczy zwierzeta. Wiecej szczegolow mialo byc na dogomanii. Link przeniosl mnie tutaj. Ktos, kto wypowiadal sie w tamtym watku, mial w podpisie baner Marleya. Kliknelam....a potem juz tylko plakalam. Zarejestrowalam se i zapisalam watek. Otwieralam, zamykalam, czytalam, plakalam. I tak przez prawie dwa tygodnie. Podjelam w koncu decyzje, ze sfinansuje mu hotel. Ale hotel to bylo tylko mniejsze zlo. Snulam sie po domu, lzy mi ciekly. W koncu zwierzylam sie mezowi, ktory tylko popatrzyl na mnie i od razu powiedzial, ze Marley skonczy u nas. Pokazalam mu zdjecia i juz wiedzialam, ze maz kupiony. Nastepnie zajelam sie Mama, ktora z racji opieki nad dziecmi, najwiecej czasu spedza w domu, wiec i opieka nad psami na nia w jakis sposob spada.
Ponizej zapis naszych smsow - bardzo lakoniczne sie wydaja, ale uwierzcie mi, zawieraja maksimum tresci, wszystko miedzy wierszami (moja Mama zna mnie od ponad 30 lat i nigdy, przenigdy nie udalo mi sie jej oszukac, wkrecic, ani nic takiego)

ja: pojedziesz ze mna w sobote do Lodzi? Potem Ci wytlumacze.
M: ok. Co to za pies? (mowilam, ze mnie zna?)
ja: nieduzy
M: wg czyich standardow? (kiedys usilowalam jej wmowic, ze mieszaniec rotweilera to piesek na kolanka, wiec czujna jest)
ja: wg ogolnych
M: zdjecie prosze
ja: prosze
M: sliczny. tylko smutny
ja: no
M: nie mam do Ciebie sily
j: to Twoja wina, tak mnie wychowalas
M: zadzwonisz do mnie?
J: nie, boje sie
M: taaaaaa
J: ja go do hotelu chce przeniesc
M: drogi ten hotel?
J: zalezy, do 450 zl
M: drogo, w domu taniej
J: noooooo
M: trzeba pieska obejrzec
J: noooooo
M: ja z Toba zwariuje
J: wolalabys zdechnac w schronie za kratami, czy w hotelu jakbys psem byla?
M: wolalabym zdechnac we wlasnym domu
J: a widzisz
M: noooo
J: do Lodzi niedaleko, najwyzej na pusto wrocimy
M: taaaa, kupilas juz obroze? (znowu trafila w dziesiatke)
J: nie, Tobie zostawiam ostateczna decyzje
M: taa, jasne
M: sliczny ten piesek. ludzie to sa swinie.
J: no....

Po czym jak wrocila, to mi powiedziala, co mysli o hotelu, ze to jest bez sensu, ze lepiej do domu. Decyzja zostala podjeta :)

Link to comment
Share on other sites

A ja to bym chciala, zeby przestali na mnie patrzec jak na nienormalna. Ciekawe, ze w dzisiejszych czasach mozna chlac wode, zdradzac zone i to jest ok. Ale posiadanie w domu wiecej niz jednego zwierzaka budzi zdziwienie, u niektorych wrecz pogarde.
I te pytania - a po ci az tyle? a nie smierdzi ci w domu? nie szkoda ci domu, dywanow, pieniedzy? Jak mnie juz bardzo zdenerwuja, to dodaje, ze dodatkowo mam trojke dzieci, a spimy wszyscy razem na barlogu z kolder, na podlodze, bo lozka psy zjadly. I co glupsi nie wiedza, czy ja zartuje, czy mowie powaznie.
Dziwny jest ten swiat, smutny.
Pamietam kiedys na placu zabaw podeszla do mnie mamusia i naskarzyla, ze moj syn kopnal chlopca. Syn zapytany, dlaczego to zrobil powiedzial, ze tamten meczyl jaszczurke. Kopania jako takiego nie popieram, ale bylam dumna z syna. Bo juz w wieku 5 lat mial odpowiedni stosunek do zwierzat. Ciekawe co taki gowniarz, ktory jako 5-latek meczy jaszczurke, zrobi za lat 10? Podpali kota? Zakopie psa zywcem?
Odkad pamietam w domu byly zwierzeta. Dziadek byl mistrzem w znajdowaniu psow. Normalnie szedl ulica i te wszystkie bezpanskie psy na niego wpadaly :)
A potem zaczely wpadac na mnie. Na moja Mame tez, ale na mnie bardziej.
Swoja droga trzeba byc naprawde szczesciarzem, zeby podczas wyrzucania smieci znalezc w smietniku porzuconego szczeniaka.
Albo znalezc psa w autobusie. Albo w lesie. Albo w piwnicy. Albo pod wlasna brama. Ja ich nie szukam. One mnie same znajduja i co ja moge? Maksia tez nie szukalam. To bylo przeznaczenie. Mojemu mezowi tak koty nachodza. No idzie do pracy z teczka, a wraca z kotem. Tymi kotami obdzielil juz rodzine, blizszych i dalszych znajomych. Jeden zostal u nas. No i co ja moge?
Pamietam Kajtusia - mojego ukochanego mieszanca ON. Przyszedl pod brame w stanie skrajnego wycienczenia i zaglodzenia. Nie mogl jesc, bo wszystko zwracal. Wezwany lekarz mowil, ze raczej nie ma szans, zeby go uratowac. A ja sie zawzielam. Spedzilam z nim cala noc, karmiac go co 5 minut (z zegarkiem w reku), kawalami bulki z maslem, wielkosci znaczka pocztowego. Nie zwrocil. Porcjowalam mu wode, bo wode tez zwracal. Nalewalam mu jej na talerzyk. Z zegarkiem w reku. Codziennie zwiekszalam porcje o 20%. Pies lezal w garazu na koldrze i kocu, nie mial sily wstac. Po kilku dniach zaczelam mu podawac ryz gotowany z miesem. Malutkie porcje. Po tygodniu pies wstal. Po dwoch kolejnych tygodniach mogl juz jesc normalnie. Do konca zycia mial wrazliwy zoladek, byl na lekkostrawnej diecie, mial zaburzenia wchlaniania, ale dostawal leki i zyl. Byl radosny, wierny, ufny, lagodny jak baranek. Ponad polowa moich znajomych pytala po co to robie, lepiej psa uspic. Pewno, tak jest prosciej i latwiej. Ale ja podarowalam mu 5 lat zycia. Tylko i az 5 lat dobrego zycia.

Link to comment
Share on other sites

Wydarzenie to jest taka jakby tymczasowa stronka czyjaś na FB, na konkretną okazję, np. poszukiwania Domu dla psa, albo udziału w jakiejś imprezie.

Jak ktoś bierze udział, to znaczy, że dostaje wiadomości z tego wydarzenia, może je udostępniać u siebie na własnym FB, itp.
Im więcej ludzi biorących udział, tym więcej szans, że znajdzie się Dom, więcej osób przyjdzie np. na koncert PLUS ogólna wiedza jest, jak bardzo dany temat rozszedł się wśród ludzi na FB.

Wydarzenia trwają do jakiegoś wybranego przez założyciela wydarzenia terminu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='obiezyswiat75']Dzięki za odpowiedzi. Maksio lubi rownież kalafiora z maselkiem :)[/QUOTE]

A nasz jamol, Rulon, też ze schroniska, lubi kiszoną kapustę, awokado, żółty ser (pasjami!), mandarynki, arbuza, biały jogurt, surową marchew, surowe jabłko, rzodkiewki i gotowane żółtko z jajka. Kalafiora nie testowałam, ale niewielkie różyczki brokuła chętnie, zwłaszcza z masłem :D

Link to comment
Share on other sites

W każdym bądź razie Maksiowi dieta służy. Miesiąc temu przywiozlam do domu przerażoną kupkę psiego nieszczęścia. Dziś mam radośnie poszczekującego, wesołego, pewnego siebie psa, który wszędzie wsadzi swój nochal, jako pierwszy biegnie do płotu szczekać i któremu w ciagu miesiąca ubyło kilka lat. Skacze!!! Biega!!! Schody? Proszę bardzo. Góra dół góra dół. I któremu pewnego dnia ogon urwie się od wiecznego merdania.
Bylam przygotowana na problemy żołądkowe, piski i rożne takie.
Problemow zero, za to ile radości :)

Link to comment
Share on other sites

Maksio jest śmieszny. I pracowity. Przekopal juz dwie grzadki. Jeszcze kilka mu zostało i ogród będzie gotowy na nadejście zimy :) Ale jestem pewna ze z takim zapałem to chłopak sie uwinie w mig.
wydaje mi sie, ze on z dziećmi mieszkał. Moich pilnuje non-stop. I sposób w jaki Maksio traktuje moje dzieci w ogóle. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale on jakby wiedział, ze dzieciom nie wyrywa sie jedzenia z ręki, nie skacze na nie, kiedy dokads biegnie, to zwalnia jak je mija, podczas kiedy mi smiga miedzy nogami. Maksio jest bardzo delikatny ale do moich córek ma wyjątkowy stosunek. Och jak ja sie cieszę ze go mam :)
ciagle tylko jest utytlany w ziemi od wiecznego kopania, ale skoro mu z tym dobrze, to niech sobie będzie.
Do diety dorzucam rosół, jarzynowa i jogurt.
Owocom mówimy stanowcze nie! No.....chyba ze są to jabłka duszone z cukrem i cynamonem. Te mogą być.
No i kabanosy tez-bez cukru i cynamonu :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...