sacred PIRANHA Posted June 28, 2008 Posted June 28, 2008 teoretycznie nie mozna...ale jesli ja doszlam szybciej niz raport o mandacie to wszystko sie da:D policja i sm mi tak nie przeszkadza jak ludzie ktorzy maja wode w glowie i zero wyobrazni...
jaanna019 Posted June 28, 2008 Posted June 28, 2008 [quote name='akodirka']To byl buldog amerykański. A psy z listy "powinny chodzić na smyczy i dodatkowo w kagańcu" :roll:[/quote] W Białymstoku wszystkie psy, i te z lisy i te spoza listy muszą być na smyczy i w kagańcu. Tylko mało kto się do tego stosuje.
Juliusz(ka) Posted June 28, 2008 Posted June 28, 2008 Pierwszy raz w życiu użyłam dziś żelu pieprzowego... :angryy::mad: W chole*ę poszło wielomiesięczne znieczulanie Jaga na inne psy! Już chyba tego nie odkręcę.. :shake: Znów mną trzęsie... Gdzie mam chodzić na spacer z psem, żeby uniknąć ataków?! :placz: Lasek Marceliński. Szeroka leśna aleja. Miejsce w odległości ok.30m od jednego zakrętu i ok.50m od drugiego; strategicznie - widoczność o.k.+czas na reakcję gdyby pojawił się pies na horyzoncie. Plecak kładę pod drzewem. Zapinam 40cm linkę, odpinam flexi - będziemy ćwiczyć równanie. Kończę po ok.10minutach. Jaga trzymam na lince - idzimy w stronę plecaka po wodę. Z krzaków wybiega bulterier... odległość ok.20 metrów. Ciapatego do lewej, poprawiam chwyt na lince, zasłaniam psa kolanem. Mój pies nie cierpi podbiegających do nas obcych czterołapych - trudno. Rozumiem i popieram. Wołam w krzaki(właściciela nie widzę): 'proszę przywołać psa!'. Bulterier przechodzi w skoczny galopek w naszym kierunku; znów wołam. Z krzaków wyłania się Pan, spacerowym krokiem, psa nie woła, bo po co. Ja już mam nerwa, bo tylko czekam jak mi Ciapaty z zębami się rzucać zacznie. Ale nie tym razem. Tym razem to bulterier będąc w odległości ok.3metrów zęby pokazuje i warczy! Cóż... na warczenie mój pies z cała pewnością obojętny nie pozostanie... I zaczyna się 'taniec': ja Jaga miotającego się na lince zasłaniam sobą, bulterier powarkując nas obskakuje! Teraz już krzyczę przestraszona do kolesia żeby zareagował, na co czeka do chole*y?! To nie sytuacja z cyklu: podbiega radosne 'coś', machając ogonem, a ja się wnerwiam, bo mój pies tak nie lubi! Ten pies warczał, pokazywał zęby i natrętnie zmniejszał dystans! Facet ani razu psa nie próbował zawołać! Wiązankę puściłam, a facet do mnie: to jest 7miesięczna sunia! ona chce się bawić!, a Pani jest nienormalna i ma Pani nienormalnego, niezsocjalizowanego psa! Czy on, do diabła ciężkiego, nie widział/nie słyszał, że jego suka warczy?! Ja dalej 'tańczę' . Koleś sobie stanął na środku alejki i psa ani myśli zabrać! Teraz już się drę: mój pies jest na smyczy, a Pana bez, nie kontroluje go Pan, niech go Pan zabiera natychmiast! 7miesięcy? i przywołać człowieku nie możesz? to się psa ze smyczy nie spuszcza! ja się boję! Koleś mnie wyśmiał, suki nie zabiera, ręka mi mdleje(Jago siłę już ma... a sadzać go i wyciszać nie mam jak, bo ciągle zasłaniam przed doskakująca z warkotem suką!). Jeszcze chwila, puszczę i będzie tragedia . Krzyczę, że dzwonię na Policję. Facet w śmiech - a dzwoń sobie Wycofuję się powoli w stronę plecaka; docieram do drzewa, opieram się o nie, jedną ręką trzymam Jaga, drugą sięgam do plecaka po komórkę i w tym momencie olśnienie - mam przecież żel pieprzowy! Wyciągam żel, Ciapatego za siebie(do drzewa przyciskam), sukę mam pół metra od swoich nóg(!) i celuję w nią żelem - znów krzyczę: 'bierz ją, albo psikam!'. Facet znów w śmiech - 'wariatka z gazem!'. Nacisnęłam raz... Suka dostała w oczy, odskoczyła i nagle facet ruszył pędem, złapał sukę, zapiął smycz i dawaj mnie wyzywać od najgorszych... Wpieprzona byłam na maksa, wystraszona, zmęczona, a koleś do mnie startuje?! Więc pytam grzecznie, czy jemu też mam po oczach dać? Dowiedziałam się, że jestem psychicznie chora - i dobrze! Chyba się koleś wreszcie czegoś przestraszył. Teraz już dałam komendę 'siad!'; ale pyskówki ciąg dalszy. Oddziela nas na moment koleś na rowerze z psem w typie malamuta przy boku; jakoś na niego Jago nie zareagował - ciekawe, może dlatego, że ten pies do niego z zębami nie startował?! Biorę komórkę, dzwonię na Policję - facet się odwrócił na pięcie i prędziutko w te same krzaki, z których wyszedł. Najbardziej uderzyło mnie to, że ów Pan kompletnie nie wyglądal na nieodpowiedzialnego, cha*skiego ignoranta! Jak można w takiej sytuacji nie zabrać psa?! Jak można stać, gapić się, śmiać się? :angryy: Od dziś żel noszę w kieszeni - już nie będę prosić, błagać i czekać na reakcję z drugiej strony... I w głębokim poważaniu mam teksty: swoim zachowaniem sam/sama nakręcasz swojego psa. Być może. Bardzo prawdopodobne nawet. Ale proszę mi pokazać 13miesięcznego psa, który w takiej sytuacji da się posadzić przy nodze, zostać i obserwować/czekać na moment ataku bez reakcji...
joaaa Posted June 28, 2008 Posted June 28, 2008 Hmm, ja Ci pokażę takiego psa. Twoje emocje nakręcają też Twojego psa. Skup się na swoim psie, daj mu siad, waruj, skupienie na piłce, innej zabawce. Nie patrz na innego psa, dla Ciebie najważniejszy jest Twój, który patrzy tyko na Ciebie, chociaż dookoła pełno kretynów nie panujących nad swoimi psami.
Vectra Posted June 28, 2008 Posted June 28, 2008 Juliszka , odemnie to byś po pysku dostała za ten gaz.Osobiście bym po policję zadzwoniła.I narobiła koło zadku. Gdyby bull zaatakował , to ok .. ale to Ty nad psem nie panujesz , więc twój obowiązek uciekać gdzie pieprz rośnie.Albo wymusić na agresywnym swoim psie bezwzględne posłuszeństwo. Twój pies jest "popsuty" nie psuj obcych psów , szczególnie TTB , bo potem pretensja , że się rzuca ... a po takich lekcjach TTB się uczy - napotkany pies/człowiek = bardzo nieprzyjemnie więc od razu utylizujemy.
WŁADCZYNI Posted June 28, 2008 Posted June 28, 2008 Vectra TTB czy nie TTB z warkotem nie miał prawa startować:roll: A właściciel powinien odwołać - raz że padła prośba, dwa widział jak zareagował pies na podchodzenie jego suki, trzy jeżeli uznał Juliuszke za wariatke to dla bezpieczeństwa swojego psa. Joaaa widząc obcego warczącego psa, zbliżjącego się do Ciebie i Twojego psa odwrócisz się do niego plecami?:crazyeye:
maciaszek Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 Czytam, czytam, czytam i nie rozumiem niektórych komentarzy! Juliuszka kilkakrotnie poprosiła o odwołanie WARCZĄCEGO, PRÓBUJĄCEGO ZAATAKOWAĆ psa. Właściciel miał ją w głębokim poważaniu a do tego jeszcze był bezczelny i chamski. Co z tego, że pies nie zaatakował? Ale był napastliwy i wkurzył psa Juliuszki (wcale się nie dziwię). Czy naprawdę myślicie, ze każdy pies ma w takiej sytuacji siedzieć jak anioł i być wpatrzonym we właściciela??? To niestety nie zawsze jest możliwe. Nie każdego psa można tak ułożyć, to raz. A dwa, że takie układanie troszkę trwa i wystarczy, że w jego trakcie pojawi się taki debil, jak z przypadku Juliuszki, i cała nauka bierze w łeb! A poza tym właściciel psa, nawet anioła, ma prawo sobie nie życzyć, żeby agresywne (albo nawet przymilne) psisko do niego i jego psa podbiegało! Tak po prostu. Amen. P.S. Przykro mi, ale myślę, że w sytuacji Juliuszki zrobiłabym to samo, choć żal by mi było tamtego psa. Ale mój, który aniołem byłby tylko do pewnego momentu, mógłby tamtemu psu zrobić większą krzywdę niż gaz.
Vectra Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 Ja się odwrócę ... nie nakręcam swojego psa ... jak fika to i przywalę .... gdy mój pies jest w porządku , mogę wymagać od innych .... a to biegnący z wyszczerzonymi zębami - sorry , ale nie wierzę :diabloti: TTB tak nie atakuje :evilbat: i się tak nie zachowuje ;)
oktawia6 Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='Vectra'] Juliszka , odemnie to byś po pysku dostała za ten gaz.Osobiście bym po policję zadzwoniła.I narobiła koło zadku. [/quote] to miała czekac aż jej zagryzie psa i wykręcac w tym czasie na policję:niedowia::errrr:? by potem w worek go zbierac? bo zanim by przyjechali-jakby przyjechali bo mają takie przypadki głęboko w d... dała ostrzeżenie, użyła gazu-postąpiła zgodnie z KC " w obronie mienia własnego" pies w pojęciu KC jest traktowany jak przedmiot-tutaj był zagrożony. Znajoma kiedyś rozdzieliła ale była odważna babka - jak jeden owczarek niemiecki rzucił się na drugiego i to w ułamku sekundy dosłownie bez ostrzeżenia na jej-ukręciła jajka-momentalnie puścił ten drugi agresor. zaś ostatnio mój sąsiad pytał się czy mój zbiera? ja na to: "co zbiera? aaa śmieci! no jasne! to śmieciarz takie że mówię panu! ale staram się go pilnowac, chodzi na smyczy i na pewno z tego wyrośnie" a on na to "nie nie śmieci w sumie to prawie....koty czy zbiera....bo pare mógłby załatwic z tego osiedla" no to ja zrobiłam " hę?:icon_roc::hmmmm:" mój pies to nie morderca kotów a ja nie crazy! za przeproszeniem...oto miałby byc morderca na zlecenia: [IMG]http://img411.imageshack.us/img411/3848/tnp6240733wz5.jpg[/IMG] a druga debilka pyta się z balkonu gdy szłam z nim na spacerek: "czy on szczeka?" ja na to: "przecie nie beczy!" a ona: "bo mi kot uciekł i siedzi na balkonie" ja jej odparłam by sobie siatkę zabezpieczającą wyłożyła cały balkon to jest groszowa sprawa skoro ma kota w tym samym czasie gdy to mówiłam zagłuszał mnie jej mąż że to jej kot to ja podsumowałam by mi obydwoje duupy nie zawracali i się ogarnęli do cholery!
Vectra Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 jak 7 miesięczne szczenie może zagryźć ? Oktawio NO , proszę was .. gdyby to nie był bullterrier , to by nie było fobii :evilbat: Nie zaatakował , to jest zasadnicza różnica - kolejnym razem po takiej lekcji gazem ZROBI TO !!!! Miałam agresywnego psa , tylko zasadnicza różnica polegała na tym , że był absolutnie odwoływany , bo pracowałam nad tym.Jak trzeba było , to i po ryju dostał.Nie miał prawa odpowiadać na zaczepki. A że mam TTB , to wiem jaką sobie ludzie ideologie i usprawiedliwienia dorabiają. Wystarczy , że idzie , a już że zagryza :evilbat: Mi raz koleś do psa strzelił z gazu , oberwał po pysku z pejcza :diabloti: I błagał by policji nie wzywać. [QUOTE] 'proszę przywołać psa!'. [/QUOTE] a wystarczyło dodać - bo mój jest agresywny i zrobi z bulla kogel - mogel ... czasem wystarczy , uzasadnić , dlaczego prosi się o zabranie psa , wtedy druga strona wie dlaczego .... a przez nagminne demonizowanie TTB , właściciele mają dość. Jeszcze jedna sugestia , rozwścieczony terrier , nie reaguje na gaz :evilbat: Mam od jakiegoś czasu :hmmmm: 11 lat , znienawidzone rasy psów , więc wiem jak ludzie wpadają w panikę na sam widok. Dziamgot rzuca się na smyczy , dusi się .. a ja obrywam tylko za to , że idę.
oktawia6 Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 szczenię widziałam kiedyś szczenię gryzące do krwii Bullterier-spaczony kupiony zapewne z pseudo za 200 zeta....
Juliusz(ka) Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='Vectra']Juliszka , odemnie to byś po pysku dostała za ten gaz.Osobiście bym po policję zadzwoniła.I narobiła koło zadku. Gdyby bull zaatakował , to ok .. ale to Ty nad psem nie panujesz , więc twój obowiązek uciekać gdzie pieprz rośnie.Albo wymusić na agresywnym swoim psie bezwzględne posłuszeństwo. Twój pies jest "popsuty" nie psuj obcych psów , szczególnie TTB , bo potem pretensja , że się rzuca ... a po takich lekcjach TTB się uczy - napotkany pies/człowiek = bardzo nieprzyjemnie więc od razu utylizujemy.[/QUOTE] Ręce mi opadły... WIELOKROTNIE pisałam, że MAM problem z reakcją mojego psa na podbiegające inne psy! Wiem o tym, pracuję od długich miesięcy - i w du*ę mogę sobie wsadzić tą pracę! Przez takich idiotów jak ten wczoraj! :angryy: Proponuję zapoznać się z przepisami! [B]KK: Art. 26. § 1. Nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego. § 2. Nie popełnia przestępstwa także ten, kto, ratując dobro chronione prawem w warunkach określonych w § 1, poświęca dobro, które nie przedstawia wartości oczywiście wyższej od dobra ratowanego.[/B] Mam pełne prawo bronić swojej własności! Nawet poświęcając życie drugiego psa! Nie wspominając o obronie koniecznej! Ja się czułam zagrożona - jak chole*a! Z przyjemnością czekałabym na Twój telefon po Policję! Dostałabyś mandat za prowadzenie psa bez smyczy, za atak na mnie i mojego psa, a gdybyś mi 'dała po pysku' - spotkałybyśmy się w sądzie. Zły adres. Ja miałam psa pod kontrolą! i w przeciwieństwie do Ciebie - znam przepisy. I o czym Ty w ogóle piszesz?! Jak mam dać psu jakąkolwiek komendę i ją egzekwować skoro 'tańczę' próbując nie dopuścić do kontaktu?!:angryy: Mam psa sadzać i co? czekać co będzie?! Uciekać? kolejny 'ciekawy' pomysł:angryy: JAK? odwrócić się plecami do warczącego psa i liczyć na to, że mnie nie dziabnie?! Koleś miał cała sytuację w głębokim poważaniu. Stał, gapił się i śmiał! Mogłam swojego psa też puścić, ale wtedy na pewno doszłoby do tragedii. Piszesz o panowaniu nad psem, o komendach - ale dlaczego kierujesz to w moją stronę? To koleś nie mógł/nawet nie próbował!/odwołać psa, pozwalał na doskakiwanie, warczenie - ja jestem winna?! Bzdura kompletna. [quote name='Vectra']a wystarczyło dodać - bo mój jest agresywny i zrobi z bulla kogel - mogel ... czasem wystarczy , uzasadnić , dlaczego prosi się o zabranie psa , wtedy druga strona wie dlaczego .... a przez nagminne demonizowanie TTB , właściciele mają dość.[/QUOTE] ?! 'druga strona' przez kilka minut obserwowała z wyraźną przyjemnością moją szamotaninę, swojego doskakującego do mnie psa, nie reagowała na moje wielokrotne prośby, na końcu już błagania, żeby psa zabrać - to co? może to nie jest wystarczające 'uzasadnienie'? :angryy: Dlaczego część ludzi myśli - prowadzi psy na smyczy(zwłaszcza, jeśli nie mają kontroli!), potrafi się kulturalnie minąć z innym psiarzem, a niektórzy mają wszystko gdzieś?! Bawimy się w 'cały świat należy do mnie'? Dla mnie nie ma znaczenia, czy dany pies jest 'milusi' czy agresor czystej wody. Dopóki jest prowadzony na smyczy i nie narusza w brutalny sposób mojej najbliższej przestrzeni wychodzę z założenia: żyj i daj żyć innym. ALE jeśli coś/ktoś mnie atakuje(wyobraź sobie [B]Vactra[/B], że atak to niekoniecznie ostateczność=POGRYZIENIE), mam pełne prawo, a wręcz obowiązek, zgodnie z obowiązującymi w naszym kraju przepisami, bronić siebie i swojej własności(w tym przypadku swojego psa).
an1a Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [B]Vectra [/B]Ty masz TTB i wiesz jak się zachowują, ale inni nie wiedzą, a facet na słowa, że ktoś się boi powinien pomimo wszystko psa odwołać. On jeszcze z głupim tekstem, że jego pies jest normalny, a ten drugi niezsocjalizowany... Nikt nie zna psychiki psa który do nas podchodzi. Pomimo wszystko facet powinien odwołać psa, jeśli ktoś o to prosi.
Cimi Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='oktawia6'] Bullterier-spaczony kupiony zapewne z pseudo za 200 zeta....[/QUOTE] No jak widać szybko wyciągasz wnioski :lol:.
Juliusz(ka) Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='Vectra']Ja się odwrócę ... nie nakręcam swojego psa ... jak fika to i przywalę .... gdy mój pies jest w porządku , mogę wymagać od innych .... a to biegnący z wyszczerzonymi zębami - sorry , ale nie wierzę :diabloti: TTB tak nie atakuje :evilbat: i się tak nie zachowuje ;)[/QUOTE] Cudownie. Zaraz się dowiem, że wszystkie psy są takie same, identycznie reagują, wyszkolenie i charakter żadnego znaczenia nie ma - bo: te psy tak się NIE ZACHOWUJĄ i już:crazyeye: Byłam na miejscu zdarzenia - w samym jego centrum wręcz, ale cóż... może mi się tylko WYDAWAŁO:angryy: Pisałam również, że sama byłam zaskoczona, że mój pies pierwszy nie wystartował z pyskówką - warczeć i pokazywać zęby zaczęła suka! Mój ODPOWIEDZIAŁ tym samym! Ja wymagam, żeby obcy pies do mnie nie podbiegał. Żaden - czy to york, czy bull czy wilczarz! Tyle. Gdyby koleś na moją pierwszą prośbę zawołał/zabrał sukę - nie byłoby problemu! Takich sytuacji jest od groma(niestety) - przywykłam i nie robię 'dymu' bez potrzeby, po co? Gdyby suka majtała ogonem, faktycznie 'chciała się bawić' - wkurzałabym się również na brak reakcji, ale żelu bym nie użyła! Tylko że suka 'miła' nie była:mad: Więc wyczerpawszy wszystkie inne możliwości - broniłam się jak mogłam.
sacred PIRANHA Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 hehe jaka mila konwersacja:D a mi sie tu pare rzeczy nie zgadza... bo skoro to byl wielki 7 miesieczny atakujący TTB...to za przeproszeniem w doope sobie mozna wsadzic chowanie swojego psa za kolanem...jakiego ty masz psa juliuszka? ratlerka? wogole jak mozna odgrodzic swojego psa od drugiego atakującego? jak masz malego to oki bo wezmiemsz go na rece...ale jak masz duzego to nie masz najmneijszych szans oddzielic swojego psa od psa ktory naprawde go atakuje. ja mam swoje teraz dwa w tym jeden jest idealnie lagodny a drugi to agresor...wiec wiem jak wyglada sytuacja z obydwu stron medalu; jak jakis obcy atakuje mojego agresora to sadzam go na dupie (nie chce to dostanie po ryju i zechce) i czekam az ktos go zabierze...jesli nie kwapi sie go zabrac to dzwonie na policje natychmiast bez proszenia pietnascie razy o zabranie psa...tak samo jak idzie nawet pozytywnie nastawiony piesek, ja prosze o zabranie a ktos nie reaguje bo twierdzi ze jego jest lagodny to tlumacze ze moj jest agresywny i zaatakuje...nie ma reakcji to tez policja... ta sytuacja rzeczywiscie pozostawia wiele do zyczenia zarowno z jednej jak i drugiej strony...facet mogl zabrac psa widzac, ze ktos kompletnie sobie nie radzi ze swoim psem...a trzymajac sie przepisow...moze jak tym masz takiego agresora z ktorym sobie nie radzisz to zakladaj mu kaganiec?:D oki a teraz powaznie...juliuszka pocwicz nad panowaniem nad wlasnym psem...i wbrew pozorom musisz przechodzic wlasnie przez takie sytuacje z psem zeby wlasnie uczyc go odpowiedniego reagowania w takich sytuacjach...bo co za problem skupiac uwage psa na sobie jak nie ma innych psow w promieniu kilometra? nie licz na to ze kazdy bedzie odpwoiedzialny i zawsze zawola psa...beda sie zadrzac sytuacje ze psy beda podchodzic do ciebie nawet psy negatywnie nastawione...grunt to twoje panowanie nad wlasnym psem...to juz polowa sukcesu...a ja w tej sytuacji widzialam tylko dwa nie do opanowania psy...jeden agresywny na smyczy a drugi ciekawski byc moze nie nauzony wlasciwych relacji z psami bez smyczy(podkreslam gdyby chcial zaatakowac nie zdazylabys reki do plecaka wyciagnac po ten zel)....no i wlasciciele ktorzy nie panowali nad swoimi psami ...tyle:D
Juliusz(ka) Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 NIE napisałam: 'wielki, atakujący TTB.' BĘDĘ zasłaniać swojego psa;miałam bezsprzecznie chole*ne szczęście, że bulterierka nie dziabnęła mnie. NIE mam problemu z koncentrowaniem uwagi mojego psa na mnie, gdy inny pies jest w promieniu kilku/kilkunastu metrów od nas. W trakcie kulturalnej mijanki, również. Odnoszę wrażenie, że osoby piszące o sadzaniu psa przy nodze nigdy nie były w podobnej sytuacji. Pytam więc raz jeszcze: JAK mam psa posadzić przy nodze, skoro ten drugi próbuje go dosięgnąć? zanim zdążę wydać komendę, ten drugi dosięga mojego psa/mnie/gryzie/skacze/nie wiem co jeszcze - skąd mam wiedzieć, jak zachowa się obcy pies, którego zamiary wyraźnie 'przyjazne' NIE są?! ale o.k., powiedzmy - sadzam swojego i co? patrzę co się będzie działo? Nie dopuściłam jeszcze do walki mojego psa z innym - nie wiem jakby się zachował, czy potrafiłby się bronić. I nie chcę wiedzieć! Mój pies nie pała miłością do każdego spotkanego pierwszy raz psa. Moja w tym głowa, żeby kontakty były kontrolowane, z psami, które znamy i lubimy. Obcych podbiegaczy sobie nie życzę. Tak dla ich jak i mojego/mojego psa bezpieczeństwa.
Cimi Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='sacred PIRANHA']moze jak tym masz takiego agresora z ktorym sobie nie radzisz to zakladaj mu kaganiec?:D [/QUOTE] Sacred, a czy Twój pies nosi kaganiec :cool3: , bo z tego co pamietam to kiedyś opisywałas sytuacje co to groziło policją, nie :razz: ? Ja osobiście, nie życzę sobie podbiegania do mnie jak ide z dwoma sukami czy z jedną, żadnego psa nie interesuje mnie czy to łagodny baranek czy charakterne stworzenie, nie i koniec.
Juliusz(ka) Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 Nie radzę sobie, fakt... z debilami, na których trafiam! Nie ma przepisu, który nakazywałby mi miłość do wszystkiego, co się rusza:diabloti: Mojego psa również taki wyimaginowany przepis nie obowiązuje. Ma być pod kontrolą=w naszym kraju: na uwięzi + w moim mieście: bez kagańca. I rzecz jasna - nie wolno mu zrobić krzywdy człowiekowi(zasady współżycia społecznego). Tylko tyle i aż tyle. Chciałam owczarka, mam owczarka - nie pierwszego. Ale pierwszego, który uwielbia towarzystwo ludzi(socjalkę odwaliłam potężną:evil_lol:) i nie lubi obcych psów - po raz n-ty: NIE MUSI. Żałuję, że reaguje tak gwałtownie. Ale mam tego pełną świadomość i po mojej stronie leżą wszelkie działania mające nie dopuścić do zakłócania spokoju/naruszania przestrzeni innych psiarzy, którzy spokojnie/kulturalnie/bezproblemowo korzystają z terenów przeznaczonych dla wszystkich! Przepraszam bardzo, jak ktoś na mnie 'pluje' to mam się uśmiechać i udawać, że 'deszcz pada'? Czy nadstawiać 'drugi policzek' dla chorej przyjemności skrzywionego człowieka?
zerduszko Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='diabelkowa']i to bardzo szczegolnie jak czlowiek sie spieszy z psem na autobus albo gdzies...[/quote] Albo jak się idzie ze swoim psem dzień po zabiegu, ale przecież ona ma tylko śliczne ubranko :angryy: Poza tym, moja suka nie toleruje dorosłych psów, które zachowują się jak szczeniaki. I odgoń tu takiego :angryy: Życzę powodzenia.
sacred PIRANHA Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 haha moj pies nie chodzi w kagancu jak jest na smyczy- wlasnie dlatego ze mialam wielokrotnie takie sytuacje i wiem ze nie da sie zaslonic psa przed naprawde chcacym zaatakowac zdeterminowanym obcym psem...ale moj pies jak jest na smyczy i kaze mu siadac na doopie to siedzi...nawet jak inny pies go atakuje:) wiec jesli pies tylko straszy, szczerzy zeby i atakuje z odleglosci pol metra bez lapania zebami to moj pies w takiej sytuacji siedzialby na dupie za mna a ja dzwonilabym na policje:) nie mowie ze siedzialby na doopie, patrzyl na mnie i merdal ogonem...bylby ostro wpieniony,zajezony i zasliniony...ale siedzialby na doopie i patrzyl na mnie:D co do strzelania pieprzem po oczach...moj pies dostal pieprzem po oczach od rozhisteryzowanej kobiety ktora nie chciala zeby pies powąchąl jej psa (dodam ze mialam psa na krotkiej smyczy mijalam sie z paniusia na chodniku a moj pies szedl z nosem przy ziemi jak to mysliwiec sobie cos wąchal...przechodzac popatrzyl doslownie popatrzyl w jej strone- bo ja bylam miedzy nim a jej pieskiem wiec nawet by go nie dosiegnal gdyby nawet zechcial) efekt? 3 lata pracy nad mijaniem z jakimkolwiek psem w waskich przejsciach...nie wspomne o ludziach ktorzy machna w jego obecnosci reką w jego kierunku... mialam tez sytuacje gdzie zaatakowal nas duzo wiekszy i silniejszy pies...mialam sytuacje gdy pies atakowal mnie a nie mojego psa...wychodze z zalozenia ze pieprz jest wtedy gdy atakuje cie bezpanski pies i nie ma komu go zabrac albo kogo pociagnac do odpowiedzialnosci...to jest moje zdanie...bo tak jak mowilam ja akurat mam dwa zupelnie rozne psy (jeden lagdny i ulegly bardzo przyjaznie snatwiony do wszytskiego co sie rusza i chetnei podchodzacy do wszytskiego a drugi agresor ktory nie zyczy sobie podchodzenia zadnego obsego psa) i po prostu stalam juz po jednej i po drugiej stronie medalu...zadna nie jest ciekawa...z kazdej strony popelnia sie bledy, ja tez je nie raz popelnialam...dla mnie obydiwe strony popelnily w opisywanej sytuacji bledy...byc moze daloby sie to przeprowadzic inaczej...pan moglby zareagowac powazniej, moze zaregaowalby gdyby pani inaczej zareagowala...teraz mozna sobie gdybac...ja wypowiedzialam tylko swoje zdanie:) wiec nez nerwow moi mili:D
Vectra Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 skoro się koleś śmiał , to musiałaś po prostu śmiesznie wyglądać :) Twoja złość potęguje w Twoim psie agresje ... nie rozumiesz tego ? jak chcesz nad tym pracować ? Właśnie , że się odwraca na pięcie i idzie w gwizdu , mówić do psa własnego spokojnym głosem , nie zwracać uwagi na to co się dzieje z tyłu.A nie szamocze ze smyczą i wydziera twarz , to nie pomaga .... Dlaczego doprowadzasz do bezpośredniej konfrontacji swojego psa ? skoro możesz śmiało odejść - odejść by z psem pracować , nie wyzwalać w nim niepotrzebnych złych emocji przez swoją wściekłość.Na jakiegoś kolesia. I ty nie masz psa sadzać , tylko z nim odejść , odwracając uwagę .. jeśli nie chce iść , powiedzieć nie wolno , równaj , idziemy.Gdy idzie, nie odwraca się , możesz chwalić. Sadzać , to sobie możesz jak widzisz stado biegających dalej psów , gdy Twój chce je zutylizować - wtedy tak , ale nie jak jest już konfrontacja - nie mylić z atakiem. Agresywny pies , musi wiedzieć , co oznacza słowo NIE WOLNO i wykonywać w 100%.Jak to osiągniesz , posadzisz psa nawet przed stadem atakujących .... A co do gazu i policji , to byś się grubo pomyliła ......
sacred PIRANHA Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 z tym sadzaniem vectra to ja podejrzewam ze ona nie dalaby rady go odprowadzic i pojsc w druga strone...wyobrazmy sobie...szarpie sie z 40kg? onkiem? pies jest rozwscieczony a ona krzyczy na faceta jakiegos...watpie zeby go odprowadzila w druga strone...grunt to zachowac spokoj...psom sie udzielaja nasze emocje... znow nawiaze do swoich burkow...moja abi jest lagodna...jak ja jakis pies zaatakuje to moja reakcja jest decydujaca...jak ja sie zaczne smiac wolac ja do siebie i mowie cos tam w stylu chodz piesek nie chce sie bawic to ona odwroci sie i merdajac ogonem do mnie wroci...jak moja siostra zaczela piszczec i panikowac w takije samje sytuacji abi sie polozyla na ziemi a pies ja zaczal okladac zebami... sytuacja z timem podlatuje pies i warczy z daleka...moja reakcja stanowcze nie wolno i idziemy w druga strone i gadki w stylu ale glupie piesek ciebie nie lubi hahah...reakcja tima patrzy na mnie i merda ogonem...siostra majac taka sytuacje nie uniknela ataku...bo stanela jak wryta powiedziala "o o" i tim zaczal sie rzucac na to ten pies odpowiedzial tym samym...my nakrecamy wlasne psy:)
maciaszek Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [B]Ale nie wszystkie psy są takie same i nie wszystkie reagują identycznie... Nie wszystkie da się nauczyć tego samego.... [/B] I nic dziwnego w tym, że zaczepiany pies odpowiada na zaczepkę... I nie każdego da się nauczyć, by w takiej sytuacji olewał! Ja nie podnoszę głosu w takich sytuacjach (chyba, że nie mam innego wyjścia), bo wiem, że to nakręca Bazyla dodatkowo. Bazyl jest cierpliwy, ale do czasu... I szczerze mówiąc, nie mam zamiaru wymagać od niego, żeby znosił wszystko cierpliwie i żeby jakiś jazgot spokojnie obszczekiwał go i biegał naokoło z warkotem, symulując doskakiwanie, przez najbliższe 10 minut. I nie dlatego, że mi się nie chce białasa czegoś uczyć, ale choćby dlatego (to tylko 1 z powodów), że wiem (bo mam to przepraktykowane), iż z jednej strony jest on grzeczny, spokojny i olewający, ale z drugiej gromadzi w sobie full niepozytywnej energii, którą wyładuje mi za chwilę, w najmniej spodziewanym momencie... Nie wszystkie psy są identyczne, identycznie reagują... A poza tym - czy od siebie wymagalibyśmy dokładnie tego samego? Ile razy odwrócilibyśmy się plecami do osoby, która nas zaczepia, pyskuje, itd., itp? Ile razy każdy z nas, zaczepiany, wdał się w małą awanturę?
Recommended Posts