Jump to content
Dogomania

Berek

Members
  • Posts

    3222
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    2

Everything posted by Berek

  1. Czy zdiagnozowano u Ciebie alergię na psa? Czy tak sobie wymyśliłaś że to uczulenie? Bo nie trawisz zapachu tego szczeniaka? Alergicy szalenie rzadko reagują akurat w ten sposób na alergen - musiałabyś mieć tak zaawansowaną astmę, że się podduszać do granic możliwości, a coś takiego nie dzieje się w kilka dni, objawy nasilają się zazwyczaj stopniowo. Na jaką chorobową jednostkę się leczysz - piszesz, że masz skierowanie do szpitala na wrzesień? W jaki sposób doszło do uszkodzenia ścięgna i czy była to przypadkowa koincydencja z przybyciem zwierzęcia do domu?
  2. Od początku tak miała...? Czy możesz jakoś określić czas, w którym się to zaczęło?
  3. Syndrom zbieracza - najprostszy przypadek to ktoś kto zaczyna maniakalnie zbierać zwierzęta, głównie psy i koty, uważając że im pomaga, litując się nad nimi. Stopniowo dobro tych, które już są u takiej osoby, staje się mniej ważne od tego żeby uratować jeszcze jedno... i kolejne. Od pewnego czasu ze zgrozą obserwuję ze ten syndrom dotyka osoby prowadzące rozmaite fundacje, domy tymczasowe itd. Mimo że nie ma sił, środków i czasu, "ratuje" się kolejne zwierzę i kolejne, co prowadzi m.in. do takich samych sytuacji, jaka ma teraz miejsce w Pro Equo. Dla zbieracza momentem rozładowania, źródłem "robienia sobie dobrze" jest przygarnięcie kolejnej istoty. Dlatego tak maniakalnie dąży do pomagania całemu światu, przymykając oczy na te zwierzaki, które ma u siebie - w zaawansowanych przypadkach tacy ludzie naprawdę nie widzą że jakiś pies ma wydłubane oko i zaczyna mu się gangrena, że na terenie stoi koń ze złamaną nogą i tak dalej. BTW śmiem twierdzić że ta przypadłość jest powiązana z patologicznym lenistwem, to znaczy osoby te niby wyglądają na zarobione i zapracowane, ale tak naprawdę nuży je i męczy monotonia, rutyna, nuda. Dlatego wizja żeby codziennie wstawać, robić obchód, nakarmić zwierzęta, wyczesać zwierzęta, podać leki, przejrzeć czy coś im nie jest itd. jest dla nich mocno niefajna. Lepiej pędzić od rana na "interwencję" bo ktoś zadzwonił że gdzieś jest kolejny kot, pies, koń, chomik. "Pożar, pożar, wreszcie coś pali się". Dość charakterystyczną cechą jest też unikanie regularnej pracy zawodowej, przy dość lekkomyślnym podejściu do finansów (bo przecież inaczej nie byłoby ciągłego rozszerzania stada podopiecznych). Kolejna cecha charakterystyczna: duża agresja wobec otoczenia sugerującego że źle się dzieje. Zbieracz ma być tylko chwalony i przedstawiany jako święty poświęcający się dla zwierząt. każda krytyka czy nawet próby pomocy / porady są odbierane bardzo źle, jako nadepnięcie na ego.
  4. Grozą wieje. Zawsze, niestety, znajdzie się paru idiotów dla których wychowanie przeciętnego rottka czy wilczaka to, panie, bułka z masłem, co prawda nie mieli i nie szkolili, ale z palcem w nosie daliby radę i, panie, potrzebują większych wyzwań. No i trochę panienek z kosmosu co to "mają potrzebę obcowania z piękną, dziką naturą" więc zwykły pies domowy jest dla nich zbyt banalny. Szkoda, że w efekcie cierpią zwierzęta, no i najczęściej zanim sprawa znajdzie (na ogół smutny) finał, ucierpi też otoczenie.
  5. Znasz określenie jednostki chorobowej "animal hoarding syndrome"...?
  6. No i się rypło... :-( Zadziwia naiwność tzw. miłośników zwierząt - w jakimś miejscu źle dzieje się od kilku lat a oni dalej swoje.
  7. Sławek Kawka bardzo O.K., pod warunkiem, że spotkacie się osobiście, a nie że będziesz mu zawracać głowę mailami oraz bliżej nieokreślonym analizowaniem, koniecznie zza monitora. Pan Ulatowski - nie znam człowieka. Hessa i Kaj pozamiatały: & :-) Czas udać się do realu. Ot co.
  8. ... no to tak samo nie podejdzie do trenera, jak do behawiorysty. Dobry fachowiec pracuje głównie z człowiekiem - przewodnikiem psa, a nie z samym psem. Zwłaszcza jeśli ten pies ma problem z kontaktem z obcą osobą.
  9. 1. To wszystko nie ma nic wspólnego z zachowaniem powagi lub jej brakiem za to wiele z kompletnym wyłączeniem myślenia (czego właściwie chcę, jak chcę to osiągnać, czy wiem gdzie jest mój pies i czy w tym miejscu chcę go mieć itd) 2. Smakołyki? A bo to ja znam Twojego psa?? Przez tyle miesięcy chyba zdążyłaś się zorientować, za co Twoja suka jest gotowa zabić? Każdy ma coś takiego, no prawie każdy, pomijam psy z zaburzeniami łaknienia. Nawet jeśli miałby to być kawior, szampan i truskawki, coś każdy znajdzie. 3. Piszesz "tak tak, wiem że musi mi ktoś pomóc to ogarnąć, ple, ple" a mentalnie dalej jesteś w grajdołku p.t. "będę pracować posiłkując się rozmowami z koleżankami od flyballu, subskrybując filmiki na youtube i czytając książeczki". Ale proszę. Nie gadaj że nie interesujesz się IPO bo chodzi o absolutne początki, o podstawy,a te całkiem sporo schutzhundowców ma lepiej opanowane, niż cipcie od obedience a zwłaszcza od rally-o (w tym ostatnim to nie ma co zbierać). Dla jasności, ja jestem cipcia od obi, jakby się ktoś miał obrazić. Przykłady: Knut Fuchs z czteromiesięcznym szczeniorkiem: https://www.youtube.com/watch?v=k-DcClc6aKI Zwróć uwagę na postawę psa podczas ćwiczeń, jego ogon chociażby... i chęć wyjadania smakołyków. Czy widzisz, ile żarcia ten facet zużywa? I jak krótkie są te ćwiczenia? W posłuszeństwie nie chodzi o to, żeby psa zaj..*...ać, tylko żeby utrzymywać jego stałe zainteresowanie ćwiczeniami. Michael Ellis. Nauka pozycji młodego szczeniaka dobermana (mającego ewidentny problem z obcymi, co facet zauważa i komentuje) i słabo ogarniętej pani: https://www.youtube.com/watch?v=j9_Xtw6zMRg Nie mówię, że wszystko na tych filmach jest idealne, ale naprawdę warto je dokładnie przeanalizować. Ellis jest o tyle fajny, że dużo komentuje, ale nie wiem czy jesteś anglojęzyczna.
  10. Kiedyś w Łodzi była filia szkoły Dorplant. Dalej działają? Może warto to sprawdzić? P.S. Nie mówimy o behawioryście. Mówimy o trenerze który potrafi działać z psami w praktyce, nie w teorii.
  11. Skąd jesteś...? W Mordorze na przykład spotkanie z bardzo dobrym trenerem kosztuje 70 - 80 zł za godzinę. Skoro pies jest objęty opieką weterynaryjną, myślę że płacisz znacznie większe rachunki u lekarza, niż ew. wyniosłaby opłata za jedno spotkanie z fachmanem od szkolenia. Nie mówię o pisz-pan-behawiorystach którzy liczą sobie grube setki za spotkanie i pozostawienie kilku stron bełkotu na kartkach formatu A4. Mówię o praktykach którzy na psach się znają, od tej najbardziej prozaicznej, ale i przydatnej, strony.
  12. oraz - wyjaśniam. Nie chodziło mi o to, że jakimś cudem koleżanka przeczyta i domyśli się, i będzie miała pretensje (bądź nie). Chodziło mi raczej o to, że to jakieś takie nieładne jest, zwłaszcza że od razu znalazły się mądrutki co rozmazały tego domniemanego męża - podleca po ścianie, że nieczuły, że - w sumie - prostak nie czerpiący przyjemności z obcowania z psem i tak dalej. Nawet Ty opisałaś faceta, podejrzewam, wcale na sto procent nie wiedząc jakie są pobudki jego działania w tym przypadku. Szalenie łatwo zdiagnozować: wiadomo, facet małomiasteczkowiec, co to psy na ogródek i na łańcuch. Peem tak: jeśli nie widzisz - jednak - pewnej niestosowności tego co się tu dzieje, no to... nie widzisz. Chyba nic się z tym nie da zrobić. Współczuję troszkę Twoim znajomym którzy opowiadają Ci o tym czy owym problemie. Faktycznie niektórzy uważają że "czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" więc dopóki ktoś się nie dowie, że rozwłóczamy jego problem w necie, to wszystko jest w porządku. Dla części ludzkości jednak ewentualny niepokój że ktoś się dowie albo rozpozna w opisywanej sprawie siebie czy kogoś z rodziny a wtedy może być trochę nieprzyjemnie to nie jest clou takiej historii, po prostu - i na ten aspekt zwracam uwagę. Tyle.
  13. Zostaw seminaria. Nie jesteś na tym etapie, żebyś tak naprawdę z nich coś wyciągnęła - a już zwłaszcza nie ze sztuczkowych czy frisbowych. Jeśli już, odżałuj kasę na BARDZO dobrego gościa od posłuszeństwa i seminarium z nim. Żeby nie było, że tylko marudzę, już i tak robię za Doktora-Samo-Zło: wszyscy, którzy coś robią z psami, a zwłaszcza posłuszeństwo, odkrywają że nie stykają im połączenia ręce - nogi, ręce - oczy, ręce -mózg, oczy - mózg i tak dalej. To jest normalne i większość z nas się z tym strasznie zmaga. Znam tylko kilka osób w wieloosobowej populacji które maja trochę z górki bo mają niesamowitą koordynację i wysoko rozwiniętą empatię czy tam intuicję która im pozwala na łatwe czytanie stanu psychicznego zwierzęcia. Ale wiedząc o tym, musimy to w sobie ciężką pracą wyrabiać. To, co widzę na filmie, to miotanie się od ściany do ściany przy zupełnym braku refleksji nad tym, co temu psu jest potrzebne tu i teraz. Ma być więcej i coraz bardziej zaawansowane, a Wy kompletnie nie macie podstaw! Nieumiejętność pracy z zabawkami - na początku wciskasz jej niemal do pyska, z powietrza, zamiast przywiązać do zabawek długie sznurki które ODDALĄ maksymalnie Twoje ręce - na razie urządzasz suce coś w rodzaju przeglądu dentystycznego za każdym razem. Nie potrafisz animować zabawki, nie uciekasz nią po ziemi (bez sznurka to zresztą trudne...), nie wiesz kiedy ona powinna się poruszać szybko, kiedy wolno, a kiedy nieruchomieć. Muzyczny podkład niestety bardzo szkodzi bo nie słychać, czego Ty właściwie od psa chcesz (rozumiem że kamera za bardzo wychwytywała szumy i to przeszkadzało) ale mam wrażenie, że tak gdzieś w 49 sekundzie, przy kładzeniu nagrody na otwartej dłoni, to niby miała być ta "samokontrola" czyli suka może wziąć dopiero na rozkaz? Problem w tym ,ze suka wcale nie jest za bardzo napalona na Twoje nagródki (zmień ich rodzaj bo pies zjada je z grzeczności, a nie ma ochoty Cię za nie zabić), na dodatek nie potrafisz ich podawać, godzinami wyciągając je z saszetki - life is brutal i czas wrzucenia psu smakołyka do pyska już dawno upłynie zanim Ty w ogóle wyjmiesz ciasteczko. Nadrzędny problem - wprowadzasz psu ograniczenia przy czymś do czego w ogóle nie potrafiłaś go jeszcze rozbujać. Nie panujesz nad własnym ciałem. Miotasz się to tu, to tam, ale w ogóle nie myślisz o kierunku w którym powinnaś podążyć tak, żeby dla psa z tego coś wynikało. Przy "waruj" ustawicznie utrudniasz suce, nie zostawiając jej miejsca na wyciągnięcie łap, wiec robi to opieszale - i tak to dobry, poczciwy pies i się stara. Myślenie. Przewidywanie. Tego tu bardzo brakuje. Mam wrażenie że trochę usiłujesz naśladować to, co widujesz na różnych filmikach itd., tylko bez refleksji - po co. Jeśli już bardzo chcesz się wspierać takimi pomocami, to znajdź jakiegoś IPOwca z czołówki świata i obejrzyj jego trening klatka po klatce, zadając sobie pytanie, o, czemu tu odszedł dwa kroki ,a tu - pięć, i jak na to reagował pies? Czemu facet ustawił się w tym momencie pod kątem 45 stopni, a tu prawie odwrócił się plecami? I tak dalej. Zapewniam Cię że oni to mają dokładnie przemyślane, to nie jest bieganina w kółko "jak wyjdzie". Postaraj się jakoś opanowywać i nie nachylać się bezustannie nad tym psem nieszczęsnym, przestań się wygłupiać z układaniem mu nagród na łapkach i pokaż mu wreszcie jakie życie w treningach jest niesamowicie fajne i jak bardzo nie stawia ograniczeń. Osiągnij najpierw etap pokrwawionych rąk kiedy suka będzie Ci wyrywać nagrody i wtedy możesz z nią zacząć naprawdę ćwiczyć. Szkolenie posłuszeństwa to niesamowite "zen" dla CZŁOWIEKA. To coś co potrafi naprawdę i dosłownie zmienić życie. Już nie wspomnę o genialnym poprawieniu koordynacji nawet u największej melepety (wiem co mówię, z własnego doświadczenia). Ale musisz wiedzieć, o co w nim chodzi, jak nad rozpadającymi się funkcjami własnego ciała trochę zapanować. Dlatego potrzebny Ci nauczyciel, ktoś, kto Ci w tym pomoże i Cię pokieruje. P.S. Piszę o tym po raz ostatni, o tym szukaniu guru z wysokiej półki. Nieodmiennie słyszę że kiedyś, na pewno, ale teraz wojna, panie, susza, powódź i suka nie wsiada do auta. "Kto chce, szuka sposobu, kto nie chce, szuka powodu" - mam wrażenie że to Twój przypadek. Szkoda.
  14. A_ niusiu, ponieważ od pewnego czasu chodzą za mną field trialsy - tak do pooglądania, też tej całej subkultury - czy na jesieni jakieś imprezy tego typu się będą odbywać i gdzie? (tylko nie jakiś Szczecin czy inny Kraniec Świata, nieee...).
  15. Skąd miałabyś nabrać prawidłowych ruchów, skoro nie wiesz, o co w tym chodzi? Naprawdę nie masz możliwości choć jednej konsultacji z kimś znającym się na rzeczy? - i nie mówię o spacerach z dziewczynkami od frisbee czy czymś takim. Albo bierzesz się za robotę (nawet wyłącznie dla siebie i satysfakcji swojej i psa) albo udajesz że chcesz coś z psem robić. Jest albo - albo i nic poza tym. Wiele osób pozostaje na etapie udawania, oczywiście, ale Ciebie uważam za - przepraszam za kolokwializm - lepszy materiał. Nie wierzę że nie jesteś w stanie od tylu miesięcy zorganizować spotkania z fachmanem od tych spraw. Po prostu nie wierzę. Nie jesteś pięcioletnim dzieckiem. Chyba że to wszystko ma pozostać na etapie, hm, "erotomanii - gawędziarstwa" i zadawania niezliczonych pytań na Dogomanii żeby mieć o czym pisać na blogu. A to przepraszam. :-(
  16. Spotkałaś się z Markuskiem? [nie ukrywam że to pytanie z gatunku beznadziejnych] Na pewno masz dobre chęci i się starasz, ale to wszystko jest nie tak. Twój pies stara się być grzeczny, ale nie potrafisz rozpalić w nim jakiegokolwiek ognia, nie budzisz popędów, nic dziwnego, działasz intuicyjnie, nikt Ci nie pokazał jak to powinno wyglądać. Dopóki nie ogarnie Cię dobry trener który sprawi że przestaniesz się poruszać jak skrzyżowanie Hannah Montany z Lurchem z "Rodziny Addamsów" nie wyjdziesz poza magiczną barierę symulowania pracy z psem. Wybacz recenzję, pozwalam sobie bo po pierwsze - prosisz o szczerość, po drugie, wiem że jesteś człowiekiem rozsądnym i się nie obrazisz.
  17. IPO z niedużym gnojkiem który na dodatek musiałby mieć, śmiem twierdzić, zupełnie nie IPO-wski charakterek (osoby zajmujące się flyballem i frisbee są bardzo specyficzne, jeśli na pierwszym miejscu wskazujesz te sporty, to trochę pokazuje Twój "rys psychologiczny") - odpuść.
  18. Hm. Naprawdę zdarzyło mi się pracować z kilkoma owczarkami niemieckimi które - przy zaniedbaniach wychowawczych ze strony właściciela - wykazywały się, doprawdy, dalekimi zasięgami, w znaczeniu: znikam z szybkością światła i odnajdują mnie kilka kilometrów dalej biegającego / polującego na sarenkę. Więc też nie bardzo można generalizować z tymi dalekimi zasięgami i naturalnym trzymaniem się blisko.
  19. To zupełnie jak z pasterskimi testami co to niby mają sprawdzać surowe psy i ich stosunek do owiec. Oraz z obronnymi - testy polegające na, hue hue, testowaniu zupełnych świeżynek, w teorii, bo wszyscy przygotowują zwierzaki aż furczy. Niezły to daje obraz naszego ZKwP i ogólnie, tzw. pracy hodowlanej nastawionej na produkcję psów z naturalnymi popędami i tak dalej. :-)) Testujemy to, co w psie ma niby tkwić od samego urodzenia, ino poprzedzone jest to cięęęężką pracą coby piesek cuś zrobił.
  20. Nie, no spoczko. Po prostu warto mieć na uwadze że tego typu tematy wrzucone w internet zaczynają żyć własnym życiem. A koleżanka opowiedziała Ci o problemie, ale czy oczekiwała że stado internautów pochyli się nad nim z troską...?
  21. Berek

    Wyscigi chartow

    Podtrzymuję stwierdzenie że nareszcie znaleźliśmy kraj który przyjmie bezpopędowe mumie i jeszcze się wszyscy będą z tego cieszyć. :-) Ot, korzyści z internetowych dyskusji. :-))
  22. E tam, na pewno za to owijaliście je kołdrami żeby nie odbierały bodźców ze środowiska...
  23. Aj no, niewiasta złożyła obywatelski donos na ludzieńków (daleka rodzina? nie pamiętam już) że źle wychowują swojego amstaffa, zwłaszcza kłuło ją że mimo dawania im setek światłych rad jako Osoba Która Się Zna nie wyszła na guru, bo ludkowie robili swoje a nawet wygłaszali jakże niestosowne uwagi iż "ich pies, ich metody". Bezczelni, co? :-)
  24. A swoją drogą, to jakiś niesmak mam po lekturze tego tematu, a zwłaszcza po przeczytaniu ocen opisywanego tu pana. Ciekawe, czy koleżanka wątkotwórczyni wie, że jej sytuacja rodzinna i jakiś tam problem(...ik) jest roztrząsany na pewnym psim forum, a jej mężowi zrobiono już pełną psychoanalizę i postawiono różne diagnozy, najczęściej sugerujące co najmniej oschłość jeśli nie pełną psychopatię. Hue hue. Wszystko to na podstawie paru rzuconych zdań zacytowanych przez "przyjaciółkę domu". BTW może po prostu gość nie lubi jamników. Wolno mu, podobnie jak np. mnie. Czy dowolnemu człeniowi na naszej pięknej ziemi. A może właśnie wykazuje się większą odpowiedzialnością, niż żona i dzieci? Może uważa, że nie są gotowi na czworonogiego członka rodziny? Z opisywanych tu słów nie wynika nic baaardzo strasznego, przeciwnie, jak na kompletnego laika facet wykazuje się dość dużą porcją zdrowego rozsądku, mimo że ośmiela się nie wiedzieć że jamniki to norowce.
  25. 1. Dokładnie wiadomo czemu pies się tak zachowuje - naprawdę wiedza o psiej psychice to nie nauka o lotach w kosmos 2. Należy koncentrować się na polepszeniu zachowania, zamiast wikłać się w bajania typu psychoterapeutycznego - co zajmuje ludziom czasem całe życie psa. 3. Panie pracują pod okiem doświadczonego trenera i jak widać są efekty, więc ten cały spicz trochę ni przypiął, ni przyłatał.
×
×
  • Create New...