Jump to content
Dogomania

Berek

Members
  • Posts

    3222
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    2

Everything posted by Berek

  1. Oczywiście. I widać, jak się do tego warto zabrać. Po pierwsze, słuchać rad "jednej pani na spacerze". Potem, kiedy uzna się po kilku dniach że "źle działają" - udać się na forum internetowe, gdzie pytać użytkowników o porady bo, jak wiadomo, w przypadku psa z problemem agresji najlepiej sprawdzają się rady z virtualu , gdzie nie wiadomo co prawda, kto i z jakim doświadczeniem siedzi po drugiej stronie i stuka w klawiaturę, ale co tam. Wypróbuje się dokładnie wszystko, co użytkownicy napisali, ewentualnie parę porad się wyeliminuje bo się nie spodobają. To byłoby nawet zabawne w przypadku - powiedzmy - pięciokilowego pieska i jego miłej nadwrażliwej na punkcie własnego ego młodej damy. W przypadku dziewczynki i dobermana to może być prawdziwy problem i fakt, że dorośli ją z tym problemem zostawiają nie ma tu wiele do rzeczy: niech dziewczynka wywalczy u nich pomoc. Bo może być nieciekawie. P.S. Jeśli założycielka tematu nastoletnim dziewczęciem być już przestała, to peem tak: o rany, co to się porobiło z edukacją.
  2. Proszę państwa, sądząc z tonu tych postów, mamy do czynienia z nastolatką (i to chyba taką ... młodszą niż starszą) która myśli że uda jej się okiełznać samca dobermana. Jak to powiedział kiedyś pewien generał (i potem rano nie było Teleranka): "są granice, których przekroczyć nie wolno" czyli... powodzenia.
  3. Oczywiście. Dlatego tak znakomicie Ci idzie. :-) Czy mogę (niedyskretnie) spytać o Twój wiek...?
  4. Pokora - rzecz pożyteczna. Hm. Zasadniczo powinnaś trafić do dobrego trenera który by Ci pewne rzeczy wytłumaczył, bowiem prezentujesz dość czarujący - przyznaję - misz-masz poglądów i przekonań (Cezarek Millan, na przykład, wychodzi z tego "stukania w słabiznę", przekonanie o szkodliwości kolczatek to pozytywiści i tak dalej). .Na dodatek dość trudno cokolwiek poradzić bo i tak wiesz lepiej. :smile:
  5. Naprawdę nie musi się znać i umieć tego zrobić. Sorki, ale jeśli hodowcy ZKwP popierają akcję r=r, jeśli przedstawiają się jako godni zaufania, jako ludzie niejako z certyfikatem który daje im Związek, to niech, choroba, nabywca nie musi robić doktoratu z zakupu psa rasowego zanim zdecyduje się z kimś umówić. Przeciętny ludek nie musi znać się na zgryzie, kupuje psa określonego jako wystawowy, nie chodzi o interchampiona, ale bez wad dyskwalifikujących, hodowca mu takiego szczeniaka wręcza, pobierając za to stosowną sumę w biletach NBP, ot i wszystko.
  6. Ależ forumowy Jaś Fasola wyłącznie to ma na celu, nie zauważyłaś? Bardzo polecam instytucję tzw. plonka, niezwykle wygodna opcja :-) Nie widzisz postów Jasia Fasoli, więc możesz na spokojnie merytorycznie pisać w tematach gdzie one się pojawiają nie rozpraszając się na kabarety.
  7. Eee... "wielopunktowa obroża sensoryczna"...? Copyright mój. :-))
  8. To jest zupełnie normalne u sześciomiesięcznego szczeniaka.
  9. Może nie tworzysz tabelek według których mają żyć Twoje psy... BTW mnie w tym topiku irytuje ciągłe podkreślanie że opisywany szczeniak jest "nienormalny" - opis wskazuje na zupełnie zwyczajnego szczeniora rasy aussie. Łatwiej przyjąć, że zwierzę jest nienormalne, chore, spaczone itd, itp, niż przyjąć że to my mieliśmy zupełnie inne wyobrażenie na temat życia z młodym psem.
  10. O rany, jasne że trzeba po prostu odpędzić kolesia jak zanadto przeszkadza, ale koleżanka wątkotwórczyni ma żal do garbatego, że ma dzieci proste - chyba nie wyobrażała sobie, jak bardzo energiczne są młode psy. BTW wygląda na to że to raczej jej partner życiowy ją tym psem uszczęśliwił...?
  11. Absolutnie normalne u psa o większym nieco temperamencie i wydolności ruchowej niż... bo ja wiem...? buldog angielski? O, mały yorek po godzinie potrafi dać spokój i idzie spać do posłanka. Na trochę. Kobieto! Szczeniaki działają na okrągło. Prześpi się taki pięć minut, a potem rusza chodzić po ścianach. Twoje opisy brzmią jakbyś miała obsesję kontrolowania wszystkiego i najchętniej albo żeby pies siedział w swoim pokoju i grał w gry komputerowe :smile:)) albo żeby odbywać spacer opisywany przez maniaków z nerwicą natręctw p.t. "dwie minuty chodzenia na krótkiej smyczy, trzy minuty aportowania z wymianą na jedzonko, dwie minuty biegu (byleby niezbyt szybkiego), trzy minuty socjalizacji z psim kolegą, trzy minuty chodzenia na krótkiej smyczy..." itd. " Było sobie kupić chow-chowa.
  12. Ja to powiem. Pies nie ma możliwości być "złośliwy". Natomiast na kanapie fajnie wsiąka. Oto tajemnica tej całej "złośliwości".
  13. Zgadzam się w 100% z przedmówczynią. (O rany, co to się porobiło!). Opis tego, jak jest prowadzony pięciomiesięczny szczeniak pasowałby raczej do rozpadającej się emerytki która wychodzi z zapasionym ratlerkiem.
  14. O. Opis typowego szczeniaka. :-) Trzeba przejść ten okres, jak odrę. Chyba że to dwuletnia suka - to znaczy że macie problem.
  15. Daj spokój. Mnie się podoba że startowali - jak dla mnie wystarczające świadectwo o dystansie do siebie, jaki sędzia ma (bo mówimy o nich jako o sędziach w tej chwili). Jacek na dodatek często pojawiał się na różnych seminariach, jako uczestnik / słuchacz. Wielu znasz takich sędziów "od roboty", którzy nie udają że mają od Ducha Świętego prawdę objawioną i się znają najlepiej i sami też by tak umieli... , więc nie będą się patrzeć na kogoś na jakimś seminarium bo po co? Sędzia startujący - nawet przelotnie i nawet nie w najwyższej klasie - po prostu dużo lepiej rozumie to, co się na płycie dzieje. BTW Lewkowicz to znacznie bardziej IPO, rozumiem że nie miał parcia na "bycie mistrzem świata obi" - tym bardziej należy docenić że postanowił rozkminić ten sport od środka, że tak powiem. Ale off top nam się zrobił. Inna sprawa, że jak najbardziej w ramach tematu. Spróbujcie zorganizować zawody obi nie pod egidą ZK... :smile:) Nie, no wiem, można to nazwać "przebieg treningowy" i tak dalej..., ale cóż... :smile:
  16. ... ale my właśnie mówimy o - poniekąd - obniżeniu wymagań... :-) Jacek Lewkowicz. Kiedyś Elżbieta Hader. Niemniej oczywiście zgadzam się - ci od sportów to już w ogóle dla władz ZKwP porąbańcy i jednostki niewarte uwagi. :-)
  17. Asiek, nieśmiało przypomnę ze w Niemczech, przy tym ich porządku, wymytych krówkach i trawie pomalowanej na zielono istnieje doskonale zorganizowane zaplecze ... zoofili. BTW są oni zasilani zwierzątkami z Polski, między innymi - bo nad zwierzęciem z rodzimego schronu trochę kontroli jednak jest, więc wygodniej jest sprowadzać. To wszystko, naprawdę, nie jest takie znowu czarno-białe. Doggar, z posłami i sejmem jest tak - chętnie powtarzamy utarte slogany, że wszyscy mają los zwierzątek w d...*, że nieczułość i olewka, ale to nieprawda. Są tacy, którym zależy, są olewacze. Istnieje parlamentarne koło przyjaciół zwierząt i ono grupuje posłów z różnych partii, naprawdę ponad podziałami. Ale nie jest wszechmocne. Przy okazji każdej ustawy w sejmie ścierają się rozmaici lobbyści i istnieją walki wpływów. Widać to choćby po zupełnie kretyńskiej nowelizacji Ustawy o Ochronie Zwierząt dzięki której dorobiliśmy się powstania zyliarda stowarzyszeń hodowców. Można było to przewidzieć, ale to i owo lobby zatykało oczka i uszka i przepychało swoją, bardzo uproszczoną, wizję rzeczywistości. Dodam, że bardzo wielu fundacjom i organizacjom broniących praw zwierząt na rękę jest chaos i panująca sytuacja - w bałaganie robi się dobre interesy. Kosztem zwierzątek, a jakże - ale zawsze można mieć duży zapas serduszek i aniołków do wklejenia na Facebooku, prawda? Wracając do ustawodawstwa, na pewno problemem jest - niestety - duża nadreprezentacja lobby myśliwskiego w Sejmie i Senacie. Oni robią fatalną, krecią robotę.
  18. No, toteż sytuacja pewnie by wyglądała inaczej gdyby poddawano u nas eutanazji milion czy dwa zwierząt rocznie. W USA jest to, według ostrożnych szacunków, 3-4 miliony. W tym wiele młodych, zdrowych, rasowych itd. Wtedy mielibyśmy pewnie wyśnione czyściutkie schroniska z jednym pieskiem w każdym boksie. Tylko... czy o to - i takimi drogami uzyskane - nam chodzi...?
  19. Służby ich może i działają sprawniej, ale głównie zajmują się dostarczaniem delikwentów do komór gazowych. :-( Proponuję przeczytać choćby ten tekst: http://www.psy.pl/aktualnosci-psy/art7900,przeciw-eutanazji-psow-w-komorach-gazowych.html
  20. Ależ tak. Ale głównie pieski z wiejskich psich wesel. I coraz częściej rodowodowce też. Rzecz w tym, że naprawdę nie ma opcji wprowadzenia monopolu ZKwP na ROZMNAŻANIE psów (a tak - bo hodowla to rozmnażanie, opakowane w błyszczące papierki haseł o poprawianiu ras - wystarczy popatrzeć na angielskie buldogi, owczarki niemieckie i tak dalej żeby docenić ową pracę hodowlaną dzięki której stopniowo dosługujemy się coraz większej populacji psich inwalidów). Tego się nie da zrobić - a o tym działacze marzą. Co mogłoby pomóc w całej sytuacji psiej w Polsce? Po pierwsze - wytrącenie z rąk oręża pseudohodowcom przez wprowadzenie założenia że każdy pies po rodowodowych rodzicach dostaje rodowód ZKwP - rodowód, który jest potwierdzeniem tego, co u niego w genach siedzi - niezależnie od tego, czy rodzice byli wystawiani, czy nie. Wybieranie psów, kupowanie "według klucza" odbywałoby się wtedy w bezpośrednim kontakcie sprzedający - nabywca; od tego nabywcy zależałoby, czy chce szczeniaka tańszego, ale bez badań / weryfikacji sędziego eksterieru obojga rodziców / weryfikacji sędziego pracy obojga rodziców - czy też szuka dość konkretnego zwierzaka pod jakieś swoje potrzeby. Pewnie wytworzyłaby się z czasem także "średnia półka" - nie pracusie, nie hiper wypas wystawowy, ot, pies dla rodziny, ale jednak rodzice przebadani. To wymusiłby rynek. W takim przypadku - śmiem twierdzić - populacja nie straciłaby "rasowych" genów, tj. jeśli założymy, że o przynależności do konkretnej rasy nie świadczy wyłącznie DNA danego osobnika, ale też dokument jego pochodzenia. Dalej - opodatkowanie wszystkich przychodzących w kraju na świat miotów - naprawdę dałoby się zrobić, ale tylko gdyby znakowano wszystkie psy, obowiązkowo i bez wyjątków. Opodatkowanie bez zniżek, ulg, forteli i wybiegów, po gospodarsku: od sztuki.
  21. ... ale też czasem nie warto rozjeżdżać walcem drogowym pani Jadźki co ma fajną sukę i wyprodukowała miocik z psem sąsiada, miocik nad którym ciumcia cała rodzina. Tak tak, wiem że pani Jadźka "sprzedaje" więc jest "niegodziwa". Tylko nasi ZKwPowscy hodowcy też "sprzedają" ale nie są "niegodziwi" tylko im się "muszą zwrócić koszty". Ops. A podobno hobby to coś do czego się dokłada. Zresztą nie mam nic przeciwko hodowaniu pod szyldem ZKwP, tylko byleby naprawdę było choć większe prawdopodobieństwo... czegokolwiek. Zdrowia, dobrego przygotowania szczeniaków do życia i tak dalej. A tak, to sami strzelamy sobie w kolano, głosząc że tylko Związek jest O.K., a wszystkie panie Jadźki świata to materiał do odstrzału. Kolejność powinna być taka: robimy porządek, i to DRASTYCZNY, na własnym podwórku. A dopiero potem występujemy do ludzi z ofertą, brzydko mówiąc, lepszego, gwarantowanego "towaru". Inaczej będzie dalej tak, jak jest. Przeciętny Kowalski naprawdę nie rozumie, w czym zwierzak z papierkiem FCI jest lepszy od takiego od "Psa, Kota i Fretki" - a różnicę w cenie ma znaczną i na ogół, żeby było śmieszniej, sprzedający jest milszy (no ba, rozumiemy mechanizm psychologiczny). Jego nie obchodzi znajomość rodziny jego Figla czy Reksia do czwartego pokolenia, więc to możemy zostawić - to rajcuje nas, maniaków. P.S. Pisząc "porządek" nie mam na myśli praktykowanego obecnie wchrzaniania się kolegom hodowcom od wybranej rasy w ich życiorys i wybory reproduktora. DDD
  22. Kurczę, ja znam kilku bardzo rozsądnych hodowców z ZKwP ale do bardzo wielu innych, znanych mi osobiście, niestety jest się o co przyczepić. Nie o znęcanie się czy drastyczne zaniedbania, ale o podejście do psów, o kolekcjonerstwo (niestety bardzo częste zjawisko), o brak minimalnej wiedzy o psychice, to niestety tak. Wydaje mi się, że w pewnym momencie robi się z ludźmi coś złego - niejako programowo. Może wystawy to zajęcie ogłupiające, nie wiem... :-) Maryna, nie podam - zresztą akurat oni zdaje się kończą czy nawet już zakończyli działalność (ufff) - podobnie jak nie podam nazwy hodowli yorków wydającej wyniszczone, zaniedbane suki-emerytki - a która to hodowla szczyci się że tak humanitarnie podchodzi do sprawy, znajduje piesuńkom nowy dom na emeryturę, wiadomo, hodowla "musi się rozwijać" i nie ma w niej miejsca dla, eeee, psów nieproduktywnych (oficjalnie: "musimy sprowadzać nowe geny a hodowla nie jest z gumy", co należy rozumieć jako "nie będziemy trzymać darmozjadów"). Nie podam też nazw hodowli ONków trzymanych w szopach, wystraszonych pinczerów trzymanych bez kontaktu z ludźmi i innych takich. Kto chce, znajdzie.
  23. Jeśli ma taki metabolizm, to może nie karmić przez dwa dni...? A potem zobaczyć, czy akcje jedzonka poszły w górę?
  24. No serio, serio. I jeszcze majtali nimi przed nosem tego marudnego sędziego żeby mu wykazać jaki jest głupi i przewrażliwiony, bo co: no da się? da się! I o co mu chodzi w ogóle? :-( Bynajmniej nie przy minimalnym. To znaczy - zależy dla kogo co oznacza minimum.
  25. A ja też obserwuję takie zjawisko - abstrahując nawet od w gruncie rzeczy żenująco infantylnej akcji rasowy=rodowodowy. Piesek chory? Na pewno bez rodowodu, dobrze ci tak! - i inne takie. Z rozbawieniem zdarzyło mi się czytać komentarze po rozbiciu hodowli w Łomiankach - jak komentujący wylewali z siebie duuużo jadu, a potem dowiedziawszy się że to był czysty ZKwP szybciutko rakiem wycofywali. To niestety kwestia podwójnych standardów i większego przywiązania do procedur, niż rzeczywistego dobrostanu (niezależnie, jak górnolotnie to brzmi) zwierząt. Dam nieśmiało przykład: na zebraniu w pewnym oddziale ZKwP wieloletni szkoleniowiec i sędzia proponuje wystosowanie projektu uchwały o minimum przyzwoitych warunków w hodowli. Obecni są niezadowoleni, a już dowiedziawszy się, jakie by one miały być, łapią za głowy. Usiłują wyjaśnić inicjatorowi jaki jest niemądry na przykładach z życia: na przykład nasz szanowany kolega, pan Fiubściński, trzyma swoje dogi w kojcu przerobionym z garażu na tyłach bloku mieszkalnego - i co, panie kolego, śmie pan twierdzić że te dogi nie mają tam dobrze??? Nawet kilka razy na tydzień są wyprowadzane żeby poćwiczyć pozycję wystawową, czego się pan czepia? Zwariowany miłośnik zwierzątek - i tak dalej. Przecież te dogi mają medale i są championami I tak dalej, i tak dalej. Przeważająca większość działaczy ZKwP nie różni się, mentalnie, od przeważającej części członków stowarzyszeń typu "Puc Bursztyn i Goście". A że marzą o monopolu? No ba.
×
×
  • Create New...