Jump to content
Dogomania

sika wszędzie gdzie popadnie :(


kajaa21

Recommended Posts

[B]kajaa21[/B] Wiesz, że nie jestem wrogo do Ciebie nastawiony, ale muszę przyznać, że niektórzy przedpiścy:evil_lol: mają rację.
Moim zdaniem nie tylko kłopoty z ułożeniem psów są istotną sprawą, lecz także Twoja córeczka.
Wiem, że ją bardzo kochasz, więc proszę rozważ następujące kwestie:
Małe dziecko podejdzie do Dory aby się "pobawić" w najmniej odpowiednim dla psa momencie....Dora kłapnie pyskiem...Nie złośliwie, ze strachu, zaskoczenia lub "zapomni się". Nie masz szans aby zareagować... Kłapnięcie, to nie niewinne "podgryzanie" kiedy pies panuje nad siłą nacisku....
zastanów się, czy warto tracić młode lata na socjalizowanie psów oraz [B]dziecka[/B] do przebywania z psami?
Nie umoralniam, nie marudzę, po prostu proszę o przemyślenia.
PS. moja sygnaturka po polsku brzmi: [COLOR="red"]Jesteś odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 176
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='wagens']Obserwuję wątki kajaa21 od samego początku, najpierw ten o amstafie teraz ten o sikaniu. Bez urazy ale poznałam w życiu kilka takich dziewuch jak ona i wydaje mi się że w jej przypadku trzymanie dalej Maszy nic nie pomoże, pies jest zestresowany bo zajmuje się nią (lub nie) nieodpowiedzialna dziewczynka która jak już ma rasowego ( w typie) amstafa którego bez problemu zdobyła i którym może szpanować przed kolegami na osiedlu to skundlona Masza zaczyna przeszkadzać. Wszystko to można wyczytać w jej wypowiedziach na obu wątkach . Jak chciała amstafa to wtedy mama z nią nie mieszka i nie ma nic do gadania, jak trzeba pozbyć się kundla to wtedy mama jest winna bo jej nie lubi. Wydaje mi się że w tym przypadku jedynym słusznym rozwiązaniem to zabrać od niej Masze i bacznie obserwować tą panienke bo coś czuję że jeszcze dużo o niej usłyszymy.[/QUOTE]

po pierwsze, chcę prosić abyś nie pisała o mnie PANIENKA ponieważ takie osoby możesz spotkać na ulicach, i o swoich znajomych możesz się tak wypowiadać. Po drugie nie sądzę byście mogły zabrać ode mnie Maszę bo niby jak chciała byś to osiągnąć??

Link to comment
Share on other sites

ale wyobraź sobie że mam internet bez przewodowy i jednak weszłam tutaj bo znalazłam chwilę czasu, każdemu mogą się zmienić plany

nie chcę być nie miła, ale spotkałam się z behawiorystką dzisiaj i jakoś ona nie powiedziała mi że źle zajmuję się swoimi psami, czy że powinnam je oddać, powiedziała że razem będziemy nad nimi pracowały tak aby w przyszłości nie było żadnych problemów z Dorą i wyjaśniła czemu Masza może być taka lękliwa, po prostu jeśli komuś nie ufa nie podejdzie albo jeśli kogoś nie zna ale nie ucieka nie chowa się za mnie. I psów samych z córką nie zostawiam do tego może i mam małą córkę ale od maleńkiego była z psem i wie jak można bawić się z psami czy kotami nie maltretuje ich. Behawiorystka powiedziała że mam trzymać je cały czas krótko nie pozwalać im na wszystko co sobie będą chciały robić i będę słuchała rad behawiorystki a nie Waszych dziękuję i pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

[quote name='blackraven'][B]kajaa21[/B] Wiesz, że nie jestem wrogo do Ciebie nastawiony, ale muszę przyznać, że niektórzy przedpiścy:evil_lol: mają rację.
Moim zdaniem nie tylko kłopoty z ułożeniem psów są istotną sprawą, lecz także Twoja córeczka.
Wiem, że ją bardzo kochasz, więc proszę rozważ następujące kwestie:
Małe dziecko podejdzie do Dory aby się "pobawić" w najmniej odpowiednim dla psa momencie....Dora kłapnie pyskiem...Nie złośliwie, ze strachu, zaskoczenia lub "zapomni się". Nie masz szans aby zareagować... Kłapnięcie, to nie niewinne "podgryzanie" kiedy pies panuje nad siłą nacisku....
zastanów się, czy warto tracić młode lata na socjalizowanie psów oraz [B]dziecka[/B] do przebywania z psami?
Nie umoralniam, nie marudzę, po prostu proszę o przemyślenia.
PS. moja sygnaturka po polsku brzmi: [COLOR="red"]Jesteś odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.[/COLOR][/QUOTE]

tak wiem o tym wszystkim, może i wydaję się zwykłą gówniarą która wg Was chce po prostu zaszpanować psem przed znajomymi, ale mogę Wam powiedzieć tylko tyle że większość osób którymi się zadaję nie lubią tej rasy wolą pieski typu york itd. Do tego ze swoimi psami zaczęłam pracować wraz z behawiorystką by po prostu kiedyś nie mieć nie miłej niespodzianki czy coś. behawiorystka wyraźnie mi powiedziała że jeśli pies nie jest uczony agresji i swoje szczenięce życie będzie przebiegało spokojnie bez żadnej agresji to będzie bardzo kochanym i oddanym psem a ja jej nie uczę agresji. już nie zależy mi na Waszym poparciu, mimo że z paroma osobami mogłam normalnie porozmawiać ale nie każda z osób zachowuje się tutaj miło w stosunku do innych, powinęła mi się noga i po raz kolejny przyznaję się że mogłam ja coś źle zrobić i nigdy temu nie zaprzeczałam, ale teraz będzie pomagała mi dobra behawiorystka

Link to comment
Share on other sites

Kajaa21, sądzę, że już nie ma co się rozgadywać nad tym co było. Myślę że jesteś już wystarczająco uświadomiona przez forumowiczów i wiesz co może się stać gdy się "zapuści" psa. Pracuj, bądź w kontakcie z behawiorystką i pisz na forum o twoich postępach :)

Link to comment
Share on other sites

będę w stałym kontakcie z behawiorystką, nie chcę zepsuć swoich psów, po prostu chciałam porady co mogę zrobić by uchronić ją przed schroniskiem i by po prostu jej nie oddawać żeby moja mama zobaczyła że to nie jest zły pies i że da się z tego Maszę wyprowadzić nie od razu ale krok po kroku... zależy mi na moich psach i gdy brałam do domu amstaffa nie robiłam tego tak że chcę mieć psa bo wpadł mi taki pomysł do głowy tydzień temu, tylko już długo zastanawiałam się nad wzięciem takiego psa bo mimo wszystko ta rasa psów podoba mi się najbardziej pod każdym względem nie tylko ich wygląd... nie zepsuję Dory ani Maszy, ani się ich pozbywać... nikt mi tutaj wierzyć nie musi. Behawiorystka będzie dawała mi rady co i jak mam zmieniać czy robić i wszystko będzie dobrze

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kajaa21']
nie chcę być nie miła, ale spotkałam się z behawiorystką dzisiaj i jakoś ona nie powiedziała mi że źle zajmuję się swoimi psami, czy że powinnam je oddać, powiedziała że razem będziemy nad nimi pracowały[/QUOTE]

A co miała Ci powiedzieć osoba, od której słów w dużej mierze zależy to, czy będzie mogła na Tobie zarobić? :diabloti: Trochę realizmu; to że słodzi nam osoba, której płacimy, nie znaczy, że jesteśmy kryształowi. Ludzie na forum nie mają żadnego interesu w byciu dla Ciebie miłymi, nam nie płacisz, więc mamy luksus pisania "prawdy w oczy" bez oporów.

[quote name='kajaa21']behawiorystka wyraźnie mi powiedziała że jeśli pies nie jest uczony agresji i swoje szczenięce życie będzie przebiegało spokojnie bez żadnej agresji to będzie bardzo kochanym i oddanym psem a ja jej nie uczę agresji[/QUOTE]

I ja już od tego momentu podchodziłabym do jej rad z dystansem, bo niestety kwestia psiej agresji nie wygląda tak różowo jak Ci nakreśliła; w przypadku amstaffa szczególnie jeśli chodzi o agresję wobec innych psów tej samej płci.
No ale najwyżej za kilka miesięcy będziesz miała niespodziankę, jak wielu tych co myśleli, że jak asta się niunia i normalnie wychowuje, i nie szczuje, to zawsze będzie kochał wszystkie pieski jak labrador.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']I ja już od tego momentu podchodziłabym do jej rad z dystansem, bo niestety kwestia psiej agresji nie wygląda tak różowo jak Ci nakreśliła; w przypadku amstaffa szczególnie jeśli chodzi o agresję wobec innych psów tej samej płci.
No ale najwyżej za kilka miesięcy będziesz miała niespodziankę, jak wielu tych co myśleli, że jak asta się niunia i normalnie wychowuje, i nie szczuje, to zawsze będzie kochał wszystkie pieski jak labrador.[/QUOTE]

i tu sie zgodzę. nie trzeba uczyc psa agresji, zeby stał sie agresywny.

Link to comment
Share on other sites

hehe, ta behawiorystka bardzo "mądra"! ciekawe, że mojego pierwszego amstaffa NIGDY nie uczyłam agresji, cały okres szczenięctwa i dorastania miał spokojny, był często socjalizowany z psami aż od pewnego momentu zaczął się stawiać na psy i przestały mu się podobać zabawy. po jakimś czasie nienawidził wszystkich psów(suki lubił). jednak my nigdy nie dopuściliśmy by pogryzł się z innym psem, bo go bardzo pilnowaliśmy i był posłuszny (po podstawowym szkoleniu)
więc to chyba nie takie proste jak piszesz...

Link to comment
Share on other sites

zakreśliłam Wam to co powiedziała mi behawiorystka, dalej macie o coś pretensje? ja widziałam amstaffy które jednak były i są takie jak zwyczajne psy, miłe dające się przytulać itd nie każdy pies tak jak Wam się wydaje musi od razu być złym, a Wy chcecie mi wmówić że Dora na pewno kiedyś będzie agresywna. Dajcie już sobie spokój z Waszymi radami bo mimo wszystko wolę słuchać behawiorystki niż zwykłych miłośniczek psów. Aha i behawiorystce też jeszcze nic nie zapłaciłam więc nie miała powodu by być dla mnie miła

Link to comment
Share on other sites

Ale gdzie Ty widzisz pretensje? Po prostu osoby mające lub dobrze znające psy tej rasy próbują przekazać Ci, że miłość i wychowanie nie musi wystarczyć, by pies rasy bojowej całe życie kochał wszystkie inne psy - to nie ta rasa. Są amstaffy socjalne, nieagresywne, ale zaryzykowałabym stwierdzenie, że to mniejszość, a bardzo wiele z nich po prostu w wieku dojrzewania (hormony, etc.) przestaje akceptować inne psy, szczególnie obce, tej samej płci, mimo starannej socjalizacji, braku ataków innych psów, itp. To nie ma nic wspólnego z agresją wobec człowieka, bo tej prawidłowo prowadzony ast jest zwykle wręcz pozbawiony, co jednak nie znaczy, że jego łagodność wobec ludzi przeniesie się na napotkane na spacerach psy.
W polskich realiach może to być duży problem, bo na spacerach na pewno będziecie spotykać dużo psów, także puszczonych luzem, zaczepnych, małych, i silny fizycznie, agresywny wobec nich pies to duże wyzwanie wychowawcze i czysto siłowe - do utrzymania na smyczy.

Ja mimo wszystko w kwestii specyfiki danych ras wolałabym słuchać ludzi, którzy mają je i pracują z nimi od lat, niż behawiorystki, której kompetencji nie znam, a nie wiem czy wiesz, że większość tak zwanych "behawiorystów" w Polsce to osoby po... kursach korespondencyjnych :roll: gdzie o przepracowywaniu takich niuansów jak różnicowanie metod w stosunku do różnych, specyficznych w swojej psychice ras to marzenie.

[SIZE=1]Akurat w kwestii płacenia nie obaliłaś mojej tezy, wręcz przeciwnie.[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']
I ja już od tego momentu podchodziłabym do jej rad z dystansem, bo niestety kwestia psiej agresji nie wygląda tak różowo jak Ci nakreśliła; w przypadku amstaffa szczególnie jeśli chodzi o agresję wobec innych psów tej samej płci.
No ale najwyżej za kilka miesięcy będziesz miała niespodziankę, jak wielu tych co myśleli, że jak asta się niunia i normalnie wychowuje, i nie szczuje, to zawsze będzie kochał wszystkie pieski jak labrador.[/QUOTE]

[quote name='agaga21']hehe, ta behawiorystka bardzo "mądra"! ciekawe, że mojego pierwszego amstaffa NIGDY nie uczyłam agresji, cały okres szczenięctwa i dorastania miał spokojny, był często socjalizowany z psami aż od pewnego momentu zaczął się stawiać na psy i przestały mu się podobać zabawy. po jakimś czasie nienawidził wszystkich psów(suki lubił). jednak my nigdy nie dopuściliśmy by pogryzł się z innym psem, bo go bardzo pilnowaliśmy i był posłuszny (po podstawowym szkoleniu)
więc to chyba nie takie proste jak piszesz...[/QUOTE]

[QUOTE]Ja mimo wszystko w kwestii specyfiki danych ras wolałabym słuchać ludzi, którzy mają je i pracują z nimi od lat, niż behawiorystki, której kompetencji nie znam, [B]a nie wiem czy wiesz, że większość tak zwanych "behawiorystów" w Polsce to osoby po... kursach korespondencyjnych [/B] gdzie o przepracowywaniu takich niuansów jak różnicowanie metod w stosunku do różnych, specyficznych w swojej psychice ras to marzenie.[/QUOTE]

I w tym momencie muszę po raz kolejny przyznać cytowanym rację. :Dog_run: Zajmuję się psami już 20 lat a od 25 posiadam psy, potrafię je ułożyć, pomóc właścicielom ale nigdy nie nazwałbym się "behawiorystom".:diabloti: Po prostu potrafię pojąć, że pies to nie człowiek i ludzkie formy wychowania nijak się mają do odczuć psa.
Na marginesie powiem Ci, że moja "Kora" !996-1999 [*] była świetnie ułożonym psem, posłusznym i wiernym mogłem jej zaufać :dog:[B]w 90% [/B]ale kiedyś.... moja wówczas 7 miesięczna córka podraczkowała do niej ( a czyniła to nie raz i bawiła się z nią) i "coś poszło nie tak" bo Kora bez warknięcia nagle Kłapnęła zebami przed małą, a następnie w wielce uległej postawie wycofała się na swoje miejsce.....
Na szczęście nie trafiła....
Od tamtego czasu nauczyłem się, [COLOR="red"]że kiedy dziecko podchodzi do psa[/COLOR], ... należy [B]psa ostrzec [/B](!) nawet najlepiej ułożony pies kiedy jest zaskoczony działa instynktownie....i może być tragedia....

Link to comment
Share on other sites

przeczytałam cały wątek. moim zdaniem kompletną nieodpowiedzialnością przy niestabilnym, strachliwym psiaku z problemami, których nie umiesz rozwiązać a są w sumie podstawą było branie kolejnego psa. owszem drugi pies może ,,pomóc wychowawczo,, ale pod warunkiem, że wprowadzi się psa stabilnego i ułożonego a nie szczeniaka a i tak nie ma gwarancji czy ,,nowy,, pies nie będzie ,,uczył,, się tego co niekorzystne od domownika.. jeśli miałaś problemy z wychowaniem psa od szczeniaka / a genetyka i cechy matki , na które się powołujesz nie są dla mnie żadnym wytłumaczeniem jeśli chodzi o zachowania wyuczone typu sikanie czy zła socjalizacja/ to co będzie jeśli u Twojego drugiego psa po zapewne niezbadanych genetycznie i bez testów psychologicznych rodzicach pojawi się np. problem agresji? bo u psa o silnej psychice, niewłaściwie prowadzonego jest to dość prawdopodobne. masz w domu spory mix: malutkie dziecko, maleńką sunię i astka, nad którym trzeba bardzo dużo pracy. wg mnie mix nie pozazdroszczenia i taki, z którym nie jeden miłośnik psów z wieloletnim doświadczeniem musiałby się nagimnastykować żeby wszystko było dobrze. obawiam się za jakiś czas postu, że problem jest coraz większy, że psy przestały się dogadywać / bo to że teraz jest ok, gdy ast dojrzeje może się diametralnie zmienić/ albo że relacja pies-dziecko jest nie taka jak powinna. bardzo bym nie chciała ale za mało w Tobie pokory, opanowania i spokoju żeby ułożyć asta, zyskać jego szacunek i być przewodnikiem. psy wyczuwają emocję właściciela i właściciel powinien być bardzo stabilny emocjonalnie. Ty taka nie jesteś.
co do sikania w domu i na łóżko mnie ten problem też dotyczy. mam psa ze zmianami neurologicznymi/ padaczkowymi. psa bardzo pobudzonego, któremu zdarza się mimo regularnych spacerów nasikać w domu. zdarza się mu też nasikać na łóżko mimo że nie ma między nami żadnych relacji , które mogłyby to powodować; pies nie boi się mnie, nie jest złośliwy, nie robi tego w żadnych określonych momentach- po prostu tak ma:/ i przez te 6 lat mojej gehenny ani razu nie pomyślałam żeby jej oddać. czasem nie mam wyjścia i śpię w zasikanym łóżku jak materac nie wyschnie ale miłość do psa jest większa niż taka mała niedogodność. dywanów nie mamy. sprzątam i za każdym razem jak sobie pomyślę, że mnie to wkurza tłumaczę sobie od razu: chciałaś psa? chciałaś. pies to obowiązek. pies jest na dobre i na złe. ja od zawsze powtarzam że każdy zwierzak to w 1 kolejności duży obowiązek i poświęcenie a w drugiej ,,korzyść,, i radość dla właściciela. coś za coś. albo się ma psa albo czyste podłogi. jedno z drugim nigdy w parze nie idzie. bo nawet jeśli pies trzyma czystość mogą nadejść czasy starości i choroby i problem siuśków i kupy może się pojawić.
co do behawiorystów też bym patrzyła na to zawsze z pewną dozą nieufności. ,,moja behawiorystka ,, mówiła żeby psa odizolować od świata, że to ograniczy ataki padaczki..mój pies spędził kilka miesięcy korzystając z kuwety. ataki były. wkurzyłam się i wprowadziłam mu spacery. kilka razy dziennie w tym jeden dość forsowny / mimo że sunia miała też uraz kręgosłupa i miałam ją wyprowadzać tylko na siku dożywotnio- zakaz szelek/. od ,,mojego,, planu ,ataków póki co / żeby nie zapeszyć/ nie ma / a wcześniej były co tydzień, dwa.. doszłam do wniosku ze nawet jeśli pies ma żyć krócej to będzie żył szczęśliwie, jak pies a nie jak kaleka..zrobiłam wszytsko na opak co mówiła behawiorystka i wyszło nam to na dobre..behawiorysta to tylko człowiek, najczęściej młody bo kursie. a tylko lata praktyki mogą dać wiedzę jak pracować z psem. ja mam psy od ponad 20 lat / może z 24 nawet jakby podliczyć/, zawsze w domu było kilka psów i powiem Ci szczerze obcując z nimi dzień w dzień, rozwiązując tysiące problemów, spotykając się z różnymi kłopotami psów schroniskowych nie umiałabym nazwać siebie znawcom a moje umiejętności są na poziomie średnim..popełniam tysiące błędów wychowawczych...a behawiorysta to tylko człowiek

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Ale gdzie Ty widzisz pretensje? Po prostu osoby mające lub dobrze znające psy tej rasy próbują przekazać Ci, że miłość i wychowanie nie musi wystarczyć, by pies rasy bojowej całe życie kochał wszystkie inne psy - to nie ta rasa. Są amstaffy socjalne, nieagresywne, ale zaryzykowałabym stwierdzenie, że to mniejszość, a bardzo wiele z nich po prostu w wieku dojrzewania (hormony, etc.) przestaje akceptować inne psy, szczególnie obce, tej samej płci, mimo starannej socjalizacji, braku ataków innych psów, itp. To nie ma nic wspólnego z agresją wobec człowieka, bo tej prawidłowo prowadzony ast jest zwykle wręcz pozbawiony, co jednak nie znaczy, że jego łagodność wobec ludzi przeniesie się na napotkane na spacerach psy.
W polskich realiach może to być duży problem, bo na spacerach na pewno będziecie spotykać dużo psów, także puszczonych luzem, zaczepnych, małych, i silny fizycznie, agresywny wobec nich pies to duże wyzwanie wychowawcze i czysto siłowe - do utrzymania na smyczy.

Ja mimo wszystko w kwestii specyfiki danych ras wolałabym słuchać ludzi, którzy mają je i pracują z nimi od lat, niż behawiorystki, której kompetencji nie znam, a nie wiem czy wiesz, że większość tak zwanych "behawiorystów" w Polsce to osoby po... kursach korespondencyjnych :roll: gdzie o przepracowywaniu takich niuansów jak różnicowanie metod w stosunku do różnych, specyficznych w swojej psychice ras to marzenie.

[SIZE=1]Akurat w kwestii płacenia nie obaliłaś mojej tezy, wręcz przeciwnie.[/SIZE][/QUOTE]

wiem że może później nie akceptować innych psów nie chcę się tutaj nawet kłócić bo różnie bywa masz rację. taka znajoma pracuje u weterynarza jakąś tam pomocą jest itd spotkałam się z nią sama też miała kilka amstaffów poradziła mi właśnie tą behawiorystkę jak jej o niej wspomniałam to mówiła że p. Marta też właśnie korzystała z jej pomocy i że jest dobra bo sama ma amstaffa od kilku już lat

Link to comment
Share on other sites

i dodam jeszcze , że mimo tego że miałam wiele psów, różnych ras i nie ras nie zdecydowałabym się na asta mimo całej mojej miłości do tej rasy bo:
a/ po pierwsze znam siebie i swoją psychikę i wiem, że nie ma we mnie tych cech jakie powinien mieć świadomy właściciel tej rasy
b/ po drugie nie ryzykowałabym wprowadzenia psiaka tej rasy mając w domu innego psa / relacje w wieku dorastania są różne a ja nie mam możliwości izolacji a u mnie jak coś ,,wchodzi,, do domu i rodziny to do śmierci z niego nie wychodzi
c/po trzecie nie zdecydowałabym się na tą rasę przy małym dziecku chyba że byłby to pies ze sprawdzonej hodowli i w domu byłoby na tyle wielu i na tylu odpowiedzialnych i z czasem wolnym domowników /dorosłych/, że wiedziałabym, że pies ma wystarczającą ilość pracy bo przy małym dziecku bez współpracy członków rodziny moim zdaniem nie ma wystarczająco dużo czasu aby takiego psa ułożyć i zapewnić mu to czego potrzebuje

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marta23t']i dodam jeszcze , że mimo tego że miałam wiele psów, różnych ras i nie ras nie zdecydowałabym się na asta mimo całej mojej miłości do tej rasy bo:
a/ po pierwsze znam siebie i swoją psychikę i wiem, że nie ma we mnie tych cech jakie powinien mieć świadomy właściciel tej rasy
b/ po drugie nie ryzykowałabym wprowadzenia psiaka tej rasy mając w domu innego psa / relacje w wieku dorastania są różne a ja nie mam możliwości izolacji a u mnie jak coś ,,wchodzi,, do domu i rodziny to do śmierci z niego nie wychodzi
c/po trzecie nie zdecydowałabym się na tą rasę przy małym dziecku chyba że byłby to pies ze sprawdzonej hodowli i w domu byłoby na tyle wielu i na tylu odpowiedzialnych i z czasem wolnym domowników /dorosłych/, że wiedziałabym, że pies ma wystarczającą ilość pracy bo przy małym dziecku bez współpracy członków rodziny moim zdaniem nie ma wystarczająco dużo czasu aby takiego psa ułożyć i zapewnić mu to czego potrzebuje[/QUOTE]

ja mam psy od 22 lat i mysle dokładnie tak samo.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marta23t']przeczytałam cały wątek. moim zdaniem kompletną nieodpowiedzialnością przy niestabilnym, strachliwym psiaku z problemami, których nie umiesz rozwiązać a są w sumie podstawą było branie kolejnego psa. owszem drugi pies może ,,pomóc wychowawczo,, ale pod warunkiem, że wprowadzi się psa stabilnego i ułożonego a nie szczeniaka a i tak nie ma gwarancji czy ,,nowy,, pies nie będzie ,,uczył,, się tego co niekorzystne od domownika.. jeśli miałaś problemy z wychowaniem psa od szczeniaka / a genetyka i cechy matki , na które się powołujesz nie są dla mnie żadnym wytłumaczeniem jeśli chodzi o zachowania wyuczone typu sikanie czy zła socjalizacja/ to co będzie jeśli u Twojego drugiego psa po zapewne niezbadanych genetycznie i bez testów psychologicznych rodzicach pojawi się np. problem agresji? bo u psa o silnej psychice, niewłaściwie prowadzonego jest to dość prawdopodobne. masz w domu spory mix: malutkie dziecko, maleńką sunię i astka, nad którym trzeba bardzo dużo pracy. wg mnie mix nie pozazdroszczenia i taki, z którym nie jeden miłośnik psów z wieloletnim doświadczeniem musiałby się nagimnastykować żeby wszystko było dobrze. obawiam się za jakiś czas postu, że problem jest coraz większy, że psy przestały się dogadywać / bo to że teraz jest ok, gdy ast dojrzeje może się diametralnie zmienić/ albo że relacja pies-dziecko jest nie taka jak powinna. bardzo bym nie chciała ale za mało w Tobie pokory, opanowania i spokoju żeby ułożyć asta, zyskać jego szacunek i być przewodnikiem. psy wyczuwają emocję właściciela i właściciel powinien być bardzo stabilny emocjonalnie. Ty taka nie jesteś.
co do sikania w domu i na łóżko mnie ten problem też dotyczy. mam psa ze zmianami neurologicznymi/ padaczkowymi. psa bardzo pobudzonego, któremu zdarza się mimo regularnych spacerów nasikać w domu. zdarza się mu też nasikać na łóżko mimo że nie ma między nami żadnych relacji , które mogłyby to powodować; pies nie boi się mnie, nie jest złośliwy, nie robi tego w żadnych określonych momentach- po prostu tak ma:/ i przez te 6 lat mojej gehenny ani razu nie pomyślałam żeby jej oddać. czasem nie mam wyjścia i śpię w zasikanym łóżku jak materac nie wyschnie ale miłość do psa jest większa niż taka mała niedogodność. dywanów nie mamy. sprzątam i za każdym razem jak sobie pomyślę, że mnie to wkurza tłumaczę sobie od razu: chciałaś psa? chciałaś. pies to obowiązek. pies jest na dobre i na złe. ja od zawsze powtarzam że każdy zwierzak to w 1 kolejności duży obowiązek i poświęcenie a w drugiej ,,korzyść,, i radość dla właściciela. coś za coś. albo się ma psa albo czyste podłogi. jedno z drugim nigdy w parze nie idzie. bo nawet jeśli pies trzyma czystość mogą nadejść czasy starości i choroby i problem siuśków i kupy może się pojawić.
co do behawiorystów też bym patrzyła na to zawsze z pewną dozą nieufności. ,,moja behawiorystka ,, mówiła żeby psa odizolować od świata, że to ograniczy ataki padaczki..mój pies spędził kilka miesięcy korzystając z kuwety. ataki były. wkurzyłam się i wprowadziłam mu spacery. kilka razy dziennie w tym jeden dość forsowny / mimo że sunia miała też uraz kręgosłupa i miałam ją wyprowadzać tylko na siku dożywotnio- zakaz szelek/. od ,,mojego,, planu ,ataków póki co / żeby nie zapeszyć/ nie ma / a wcześniej były co tydzień, dwa.. doszłam do wniosku ze nawet jeśli pies ma żyć krócej to będzie żył szczęśliwie, jak pies a nie jak kaleka..zrobiłam wszytsko na opak co mówiła behawiorystka i wyszło nam to na dobre..behawiorysta to tylko człowiek, najczęściej młody bo kursie. a tylko lata praktyki mogą dać wiedzę jak pracować z psem. ja mam psy od ponad 20 lat / może z 24 nawet jakby podliczyć/, zawsze w domu było kilka psów i powiem Ci szczerze obcując z nimi dzień w dzień, rozwiązując tysiące problemów, spotykając się z różnymi kłopotami psów schroniskowych nie umiałabym nazwać siebie znawcom a moje umiejętności są na poziomie średnim..popełniam tysiące błędów wychowawczych...a behawiorysta to tylko człowiek[/QUOTE]

oczywiście że jest tak jak piszesz, ja też jestem tego zdania że skoro chciałam psa to mam. mi nie przeszkadza że pies nasika na podłogę bo ile to jest po prostu tą podłogę umyć mieszkanie w razie czego wywietrzyć i wszystko. Sama miałam sunię gdy miała ok 5 lat sparaliżowało ją (bo skakała jak kot po parapetach itd) od razu jak zobaczyłam że coś jest nie tak bo nie może wstać poleciałam z nią do weterynarza i pytałam co jest grane że położyła się i po 5 minutach nie mogła już wstać to weterynarz mi odpowiedział że musiała zostać kopnięta czy coś ale to było nie realne bo ona za dziećmi nie przepadała na dworze biegała nie reagowała na ludzi zrobiła co miała zrobić i wracała do domu a do tego moja córka wtedy nawet nie chodziła więc byłam pewna że to nie jest tak jak on powiedział że od kopnięcia ale później pomyślałam że przecież chwilę przed położeniem się zeskoczyła z parapetu na fotel i tu musiała być przyczyna, leczyłyśmy ją ok 2 tygodni ale nie było poprawy, tak rozmawiałam wtedy z mamą że damy jej czas ale jak nie przejdzie jej dajmy na to po miesiącu czy dwóch to ją uśpimy bo nie mogłyśmy patrzeć na jej cierpienie ale Psotka wyczuła to i po tygodniu zaczęła machać ogonkiem a po dwóch powoli stawała na nogi ale tak samo miała dożywotni zakaz wchodzenia po schodach w dodatku my mieszkamy na 4 piętrze gdzie w bloku nie ma windy to zawsze na rękach była wnoszona, dwa lata po tym moja siostra wyszła z nią na dwór nie posłuchała mnie by wzięła ją na smycz bo miała cieczkę i po czasie wyszło że jest szczenna... chciałam by urodziła szczenięta znalazłam im na prawdę dobre domki, ale jak zaczęła się szczenić to za długo, więc znowu do weterynarza pognałam i okazało się że biedulce utknęły dwa szczeniaki w macicy :( a głupi weterynarz od razu nie chciał zrobić jej cesarki a żaden inny już nie miał otwartego gabinetu to musiałam czekać na drugi dzień zrobił jej tą cesarkę szczeniaki się podusiły w tym czasie, a Psocie zaczęło odbijać szukała ich po szafach z butami w łazience wszędzie gdzie się dało, i ten wet poradził mi żebym znalazła dla niej jakiegoś szczeniaka to moja mama pojechała do takiej kobiety i wzięła Maszę do nas Psota od razu uznała ją za swoje, w listopadzie była cesarka a w marcu Psotka została uśpiona bo weterynarz nie zrobił jej badań tylko sprawdził to co jej się zaczęło babrać na brzuchu i uznał że sama sobie to zrobiła poleciałam do innego weterynarza ale było za późno bo mówił że jedyne co mogę teraz zrobić to ją uśpić bo może ją zoperować ale nie jest w stanie powiedzieć co tamten jej tam nakombinował a po drugie ma tak zaawansowanego raka że samej operacji może nie przeżyć, i Masza od tamtej pory zaczęła posikiwać w domu ale nie było takie częste więc myślałam że każdemu psu może się to zdarzyć dopóki nie zaczęła na łóżko robić heh ale i z tym trzeba żyć ja bym jej oddać nigdy nie chciała bo to moja sunia...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...