Jump to content
Dogomania

Pies ze schroniska-agresja i kilka innych problemów.....


malyszek

Recommended Posts

  • Replies 60
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='DZIR']Koniecznie oglądaj "Zaklinacza psów" na kanale National Geographic ,poń- piątek godzi 11 i 18 / cyfra+, kanał nr71/. Zdobędziesz odpowiednią wiedzę i wszystko będzie dobrze. Pozdrawiam.[/QUOTE]

Czy Ty sobie kpisz?
Przeczytałeś kiedykolwiek ostrzeżenie twórców programu, żeby nie robić tego w domu bez konsultacji ze specjalistą? Naprawdę uważasz, że oglądając komercyjny show w tv można zdobyć wiedzę i doświadczenie, żeby pracować samemu z agresywnym psem?
Poczytaj więcej forum i zobacz do jakich problemów z agresją psa doprowadziło ludzi kopiowanie metod tego pana...

Link to comment
Share on other sites

Żadnych Zaklinaczy Psów i prób na własną rękę. Umów się raz jeszcze, tym razem z DOBRYM szkoleniowcem (nawet nie z behawiorystą, tylko kimś, kto ma pojęcie o szkoleniu psów i pokaże Ci krok po kroku jak nauczyć go poprawnego chodzenia na smyczy).

Godzina spaceru dla spaniela, który jest psem myśliwskim, to tyle co nic. Gdyby chociaż to była godzina intensywnej pracy, szkolenia, tropienia, a jeżeli po prostu szarpie Cię tam i z powrotem węsząc po krzaczkach to nawet nie zdąży się zasapać. Moje psy to geriatria, mają po kilkanaście lat, kiepską kondycję i generalnie nie należą do aktywnych, a żeby je trochę zmęczyć potrzebuję co najmniej 2-3 godzin intensywnego spaceru. Prawdziwie zmęczone są dopiero po całodniowym wyjeździe.

Wygodna linka (polecam lonżę dla koni, najlepiej taką "soft", na pewno nie poranisz rąk), mogą też być rękawiczki i jedź do lasu na weekendowy piknik :razz: Psu załóż kaganiec fizjologiczny, dla Twojego spokoju, bo to, że jesteś zestresowana wcale nie pomaga. Po powrocie koniecznie przećwicz z nim jeszcze wychodzenie na klatce, tak jak pisałam.

Generalnie chodź z nim szybkim marszem (oprócz ćwiczenia wychodzenia na klatce, wtedy to może go pobudzić, a chcesz wyciszenia), nie daj się ciągnąć po trawnikach, nie pozwalaj węszyć, zostawać w tyle, ciągnąć. Powinien maszerować przy Tobie, a im szybciej będziesz szła, tym mniej rzeczy będzie go rozpraszać i zatrzymywać. W domu ćwicz skupianie na sobie, patrzenie Ci w oczy i w ogóle pracuj nad kontaktem, bo wygląda na to, że pies Cię olewa na spacerach.

Naprawdę polecam zainwestować w kilka spotkań z dobrym szkoleniowcem, jeżeli już załapiesz o co w tym chodzi, dalej pójdzie z górki.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

To znowu my :( Niestety na tego mojego czubka nic nie działa :( Nie mam siły...Błagam niech ktoś mi poleci jakiegoś bardzo dobrego szkoleniowca w Koszalinie...Znalazłam dwóch-P. Ziobro i P. Falborskiego. Który jest lepszy?Ma ktoś może nr do P. Falborskiego bo nigdzie nie mogę znaleść...
Stosujemy od dłuższego czasu metodę "drzewka" i co mój glutek sobie wymyślił?Przecież nie będzie bezsensu tak stał i czekał aż ja się ruszę i zaczyna skomleć, piszczeć i szczekać....Więc stoimy dalej aż się uspokoi-czasami stoimy tak z 10 minut....A on z każdą minutą denerwuje się coraz bardziej i ja również. Sama nie dam sobie rady, musimy iść na szkolenie. I mam pytanie, bo on jest agresywny w stosunku do psów. Jak widzi psa na spacerze żadne bodźce na niego nie działają. I zastanawiam się jak ja nad nim zapanuje na takim szkoleniu jak tam będą inne psy??

Link to comment
Share on other sites

a czy kiedy stosujesz metode drzewka, to pies rozumie o co chodzi? w sensie, musisz mu pokazac, ze jeśli ciagnie, to wtedy stoicie, a jesli idzie na luznej smyczy, wtedy pojdzie. bo moze on po prostu nie rozumie, ze kiedy nie bedzie ciagnal, to pojdzie dalej i dla niego nie ma żadnej nagrody w takim staniu?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nausicaa']a czy kiedy stosujesz metode drzewka, to pies rozumie o co chodzi? w sensie, musisz mu pokazac, ze jeśli ciagnie, to wtedy stoicie, a jesli idzie na luznej smyczy, wtedy pojdzie. bo moze on po prostu nie rozumie, ze kiedy nie bedzie ciagnal, to pojdzie dalej i dla niego nie ma żadnej nagrody w takim staniu?[/QUOTE]
Ale jak ja mam mu to pokazać?Jak ciągnie to sie zatrzymujemy, musi usiąść(co też przychodzi mu z oporem-chociaż w domu nie ma z tym problemu), uspokoi się, pogłąszczę go i ruszamy i on od razu zrywa się do ciągnięcia....I tak cały spacer :( Nie mam możliwości pochwalić go jak idzie na luźnej smyczy, bo po prostu takie zjawisko jak luźna smycz nie występuje u nas na spacerach. Ja mam wrażenie, że na spacerach on nic nie rozumie...Jakby nic do niego nie docierało :( Jak puszczam go na lince, to chciałabym się z nim pobawić, porzucać patyczki, ale on nie chce...On jest zainteresowany tylko i wyłącznie węszeniem po krzakach....

Link to comment
Share on other sites

nie to, ze nie rozumie, tylko wszystko inne jest fajniejsze od Ciebie. sorry. zamiast się zatrzymywać to rób obrót o 180 stopni i idź na luźnej smyczy i wtedy nagradzaj. przy takim manewrze nie ma opcji, żeby smycz nie była luźna choc przez jakiś czas, bo pies musi przejść dwie odległości smyczy co najmniej zeby zacząć ciągnąć;) a jak zacznie ciągnąć znowu, to znów obrót i zmiana kierunku. przygotuj się na to, ze przez jakiś czas możesz się kręcić w miejscu;)
rada dla was: pokaż psu, ze pańcia jest fajna, fajniejsza od zapachów na trawce czy innych psów. jak jestes w domu to nakręć psa na jakąś zabawkę, pokaż mu, że super się z Tobą bawi i zabieraj tę zabawkę na spacery i to nią się baw. tak samo na spacerach często każ mu wykonywać jakieś polecenia i za to go nagradzaj. pamiętaj, ze spacer nie ma być tylko chodzeniem, ale i pracą z psem;)

Link to comment
Share on other sites

Jak mam go nakręcać na zabawkę?On nie lubi się bawić...Zabawa wygląda tak, że ja szaleje z jego zabawką żeby go jakoś zachęcić, po czym on mi ją zabiera, kładzie się w swoim koszyczku i dostaje głupich oczu jakby bał się, że mu ją zabiorę....Nie wiem co temu psu działo się w dzieciństwie, ale on chyba nie był nauczony zabawy...Wygląda to trochę tak jakby bał się bawić. Jak mam nauczyć 6-letniego psa, że zabawa jest fajna?

Link to comment
Share on other sites

a po co mu oddajesz zabawkę? tu chodzi o to, ze póki pies nie będzie na nią na maksa nakręcony to mu jej nie dajesz;) bierzesz sobie NOWĄ, nie psią zabaweczkę np. pluszowego kotka i sobie nim "chodzisz", mówisz do niego, wydajesz dźwięki miauczące a jak piesek się zainteresuje to chowasz kociaka. za jakiś czas znowu i znowu, aż zobaczysz że jest naprawdę zainteresowany i wtedy próbujesz się z nim bawić. ale zabawa trwa chwilę a potem znowu kota chowasz, póki pies jest nim zainteresowany i tak stopniowo wydłużasz czas zabawy. kluczową sprawą jest to, żebyś wyczuła psa i zabierała zabawkę w momencie, kiedy on chce się jeszcze bawić;)
i nie ma znaczenia, że psiak ma 6 lat, jak się rozkręci to moze się bawić jak szczeniak;)

Link to comment
Share on other sites

Ćwicz z nim chodzenie nie na spacerach tylko w domu, na komendę. Raz że powinien mniej ciągnąć, bo w domu nie ma nic ekscytującego, dwa łatwiej skupisz go na sobie np. smakołykiem i wprowadzisz komendę na chodzenie koło Ciebie.
Jak trochę załapie ćwicz z nim metodą drzewka (w domu) podchodzenie do miski z posiłkiem, do smakołyku położonego na podłodze... Jak załapie w domu to łatwiej będzie Ci pracować z nim na spacerze.

Co do zabawy zabawkami. Często pomaga przykład innego psa nakręconego na zabawki. Umów się na spacer z kimś kto ma takiego zwierzaka, niech twój poobserwuje jak tamci fajnie się bawią. Potem możecie zamienić się psami i Twój pies będzie patrzył, jak fajnie bawisz się z innym. Może się przełamie i sam spróbuje zwrócić tak Twoją uwagę.

Link to comment
Share on other sites

No z tym spacerem z innym psem to będzie problem....Nikt z osiedla nie odważy się na spacer z nami :( Jak ludzie nas widzą, że idziemy (czyt. szarpiemy się ) to albo uciekają ze swoimi psami w drugą stronę, albo biorą swoje yorki na ręce...Z jednej strony to rozumiem, ale z drugiej jest mi strasznie przykro....On naprawdę jest kochanym zwierzem-w domu...Ostatnio odważna sąsiadka podeszła do nas z suczką która miała cieczke-stwierdziła, że pies nie pogryzie suki z cieczką. Niestety on nawet na nią rzucił się z zębami. Co jest z nim nie tak?Bardzo mi przykro jak widzę, że on siedzi na balkonie i z taką stęsknioną miną patrzy na bawiące się psy. Widzę, że chciałby z nimi pobiegać, pobawić się, ale jak już jakiś nieświadomy jego agresji właściciel zbliży się do nas ze swoim psem zawsze kończy się to atakiem ze strony Małysza.

Link to comment
Share on other sites

Ze szkoleniowcem umów się na zajęcia indywidualne, dopiero jak załapiecie o co chodzi i uda się trochę okiełznać pieska możesz pomyśleć o szkoleniu grupowym. Teraz to będzie pewnie dla Ciebie za duży stres, bo nie wiesz jak zachować się w przypadku ataku czy pobudzenia Małysza.

W każdym ćwiczeniu z psem kluczową sprawą jest wyczucie momentu. Musisz być szybsza od swojego psa, przewidywać jego reakcje i wyprzedzać je. Jeżeli ćwiczysz metodę drzewka musisz zatrzymywać się najpóźniej w momencie pociągnięcia, a najlepiej tuż przed nim. Jak tylko smycz się rozluźni, pies zawróci itp. - ruszasz do przodu (to samo w sobie jest nagrodą, nie musisz psa głaskać). Gdy znowu napnie smycz natychmiast stajesz jak wryta (to na początku będzie od razu po ruszeniu z miejsca :eviltong:). I tak do znudzenia, powtarzaj i wykaż się refleksem. Nie czekaj aż on zacznie kombinować, szczekać czy wydziwiać. Ciągnie-stop, masz luz na smyczy-idziesz.
Jeżeli psiak zwraca na Ciebie uwagę na spacerze i przyjmuje smakołyki możesz wołać go do siebie na coś dobrego i wtedy od razu ruszać. Po czym jak wyżej - jak tylko napnie smycz znowu stop, zawołanie do siebie, gdy przyjdzie (to ważne, gdy przyjdzie i prawidłowo ustawi się koło Ciebie, żeby nieświadomie nie nagradzać ciągnięcia) nagroda i ruszacie. Wszystko musi się dziać szybko, bez przeciągania, wahania się. Masz energicznego psa i dla niego każdy ułamek sekundy bez Twojej decyzji i kontroli to okazja na kolejny wyskok ;)

Nie dawaj sobie zabierać i bronić zabawek, nie pozwalaj, żeby pies decydował kogo atakuje, gdzie, kiedy i w jakim tempie idziecie, i w ogóle co w danej chwili robicie. To najkrótsza droga do problemów.

Naprawdę polecam choć kilka spotkań z dobrym szkoleniowcem, zobaczysz o co chodzi i wtedy będzie wam łatwiej pracować.

Link to comment
Share on other sites

ja mam psa problemowego, z opisu podobne problemy jak twój pies ma moja Wega ... po jednym spotkaniu z dobrym behawiorystą i szkoleniowcem w jednej osobie wiem co mam robić, jakie błędy popełniałam, moge na bieżąco mailowo sie skonsultować - warto zapłacić choć za jedną konsultację, bo dobry specjalista już po jednym spotkaniu coś ci podpowie, nawet jeżeli pies jest tzw. trudnym przypadkiem. Ja jechalam z mieszanymi uczuciamy ponad 100km, z myslą, że na regularne konsultacje mnie nie stać, i wątpiłam czy po jednym spotkaniu się coś zmieni. Ale juz rozmowa telefoniczna (blisko godzinna) natchnełamnie optymizmem... po 4 miesiącach pracy jest juz widoczna poprawa w zachowaniu suki :-)

Co do kosztów - zadzwoń i zapytaj ile kosztuje wizyta, może to nie będzie taka astronomiczna kwota, może odlożysz żeby np. za miesiąc móc pojechać z psem.

Link to comment
Share on other sites

Zapadła decyzja i nie ma od niej odwołania.....Idziemy na szkolenie!!Znalazłam w końcu nr do Pana który szkolił psy policyjne u nas w Koszalinie i w nim pokładam całe nadzieje :) Nie możemy się tak ze sobą męczyć, spacer powinien być przyjemnością, a nie czynnością przyprawiającą mnie o ból brzucha. W poniedziałek mam zadzwonić do tego Pana, bo teraz jest za granicą. Tylko czy ktoś może mi powiedzieć ile tak mniej więcej może kosztować takie szkolenie?Żebym zawału serca nie dostała....Czy jest to koszt rzędu 500 zl, 1000 zl czy więcej??

Link to comment
Share on other sites

Mama mojej koleżanki była na szkoleniu policyjnym. I było to bardzo brutalne, np. uderzanie psa w nos. Grunt, żeby pan zauważył, że to pies problemowy z chwiejną psychiką, a nie stabilny pies, z którymi pracował większość czasu zapewne - inne, chociaż trochę nerwowe psy w ogóle nie wchodzą w krąg tych policyjnych. Wytłumacz, na czym polega problem. Zobacz, czy nie wymaga zbyt dużo od Twojego psa jak na pierwszy raz - ja bym jak najwięcej obserwowała, a najmniej działała na jego miejscu. Zaletą może być to, że facet może mieć mocną psychikę i duże opanowanie - to na pewno będzie sprzyjało psu. Nie daj się stłamsić i jeśli mówi coś, co jest nie tak - sprzeciwiaj się i dyskutuj, w końcu chodzi tu o dobro Twojego psa. Zapytaj się, jakimi metodami pracuje, by uniknąć nieporozumień, np. czy w jakikolwiek sposób karze fizycznie psa. Pociesz się, że Twój pies jest chociaż w domu kochany, ja takiego szczęścia nie miałam :) więc nie pozwól, by metody jakiegoś faceta sprawiły, że zacznie np. bać się dotyku nie tylko jego, ale i Twojego i obcych.

Co do wieku to ja wypraszam sobie by negować możliwość nauczenia czegokolwiek 6letniego psa. Mam 5 letnią spanielkę, którą od miesiąca mogę pogłaskać i która od jakiegoś tygodnia, gdy widzimy psa, spogląda na mnie. Cudów nie ma co oczekiwać po krótkim okresie pracy na własną rękę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malyszek']Jeszcze z nim nie rozmawiałam, dopiero w poniedziałek. Jeżeli nie spodoba mi się rozmowa z nim to pójdziemy na szkolenie do drugiego szkoleniowca. Ale może powiedz mi na co powinnam być wyczulona?Na co zwracać uwagę żeby nie zaszkodził mojemu Małyszkowi??[/QUOTE]
Zadzwoń do Artyra Bieryłło - on szkoli w okolicach Koszalina metodami pozytywnymi ([URL="http://www.psiaklasa.pl"]www.psiaklasa.pl[/URL]). On na pewno nie zrobi krzywdy Twojemu psu.

Link to comment
Share on other sites

Byliśmy u weterynarza, bo Malyszątko wyrwało sobie pazurka w krzakach....Przy okazji poprosiłam żeby Pan zerknął na jego jajeczka :) Bo ostatnio przez przypadek wymacałam, że jedno jajko jest mniejsze. Okazało się, że jedno jajeczko nie do końca zeszło do worka. I dobrze byłoby go wykastrować. Może to oczywiście go też uspokoić. I tu moje pytanie do was :) Czy jak będzie już po kastracji i tak się będzie szarpał i napinał na smyczy to szwy mogą mu popękać?Bo jeżeli tak to lepiej najpierw iść na szkolenie. Ale z drugiej strony jak byłby najpierw wykastrowany to może na szkoleniu byłby spokojniejszy i łatwiej by to szło. Co myślicie?

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

No i jesteśmy po spotkaniu z Panem szkoleniowcem :) I jestem bardzo pozytywnie zaskoczona :) Podczas 1,5 godzinnego spaceru Małysz nauczył się komendy "patrz na mnie" i w prawie każdej sytuacji jest to go w stanie uspokoić i skupić :) Rewelacja!! Od grudnia zaczynamy szkolenie w grupie 4-5 psów. Pan szkoleniowiec ma fajne podejście do psa, szkolenie metodami pozytywnymi, także wszystko wydaje się ok :) Udało nam się wczoraj nawet podejść do dwóch psów i Małysz nie kręcił żadnej awantury...Niestety do "ulubieńca" Małysza nie dało się podejść, bo zaczął się rzucać...Ale Pan szkoleniowiec stwierdził, że widział gorsze reakcje, więc na prawdę nie jest źle :))))

Link to comment
Share on other sites

Jesli chodzi o kastrację, to to się po pierwsze szybko goi, po drugie te szwy nie są na napiętej skórze, tylko stosunkowo luźnej, więc nic nie powinno popękać. Poza tym one są w takim miejscu, ze tam musiał by szpagat zrobić, zeby je rozerwać. No i pierwszy dzień czy dwa, kiedy jest najgorzej, to pies jest otumaniony po anestetyku. Najtrudniej jest upilnowac, zeby nie lizał, dlatego warto pomyśleć o kołnierzu na tydzień.

Bardzo fajnie, że trafiliście na sensownego człowieka. Jeśli się sprawdzi, mozesz dać namiar na niego w wątku o szkoleniowcach razem z opinią :) Na pewno przyda sie innym ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malyszek']Byliśmy u weterynarza, bo Malyszątko wyrwało sobie pazurka w krzakach....Przy okazji poprosiłam żeby Pan zerknął na jego jajeczka :) Bo ostatnio przez przypadek wymacałam, że jedno jajko jest mniejsze. Okazało się, że jedno jajeczko nie do końca zeszło do worka. I dobrze byłoby go wykastrować. Może to oczywiście go też uspokoić. I tu moje pytanie do was :) Czy jak będzie już po kastracji i tak się będzie szarpał i napinał na smyczy to szwy mogą mu popękać?Bo jeżeli tak to lepiej najpierw iść na szkolenie. Ale z drugiej strony jak byłby najpierw wykastrowany to może na szkoleniu byłby spokojniejszy i łatwiej by to szło. Co myślicie?[/QUOTE]
raczej nic mu nie popęka także spokojnie, mój Roki próbował wygryzać szwy, i założyliśmy kołnierz, cyrk zrobił jak nie wiem i walczył z tym kołnierzem jak szalony, ale nic mu nie popękało, natomiast jak poszliśmy zdejmować szwy to już nie bardzo było co zdejmować, bo sam powyciągał

Link to comment
Share on other sites

Czytam twój wątek bo coś podobnego sama przerabiam....
Nasz chłopak też ciągnie i rzuca się na inne psy:mad: - tyle że jest mniejszy niż twój więc nie fruwam za nim, jedynie biceps wyrabiam:painting:
Jak go adoptowaliśmy to był już po kastracji więc to raczej nie wpływa jakoś bardzo na uspokojenie charakterku.
Też chodzimy na szkolenie - no i na zajęciach to on jest anioł:cool3:, skupiony,pilny, pojętny, z pozostałymi uczestnikami zajęc super się dogaduje (bo ich juz zna - gorzej z psami które widzi po raz pierwszy na ulicy:diabloti:)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...