Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

moje psy na szczescie nie sa silne i raczej mnie nie wywalaja,ale...jak z nimi ide to mnie czesto "podcinaja" smyczami albo mi sie kompletnie placza (jeden chce w jedna ,drugi w druga...). To musi smiesznie wygladac :roll::lol:

  • Replies 197
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

no to najpierw jak sucz do nas przyszla byla agresywna wiec na spacery chodzila tylko w kagancu , tak wiec przed spacerem zalozylam kaganiec jej i podnosilam kurtke a ona z tej radosci ze spacerek zaczela na mnie skakac i chciala mnie polizac :mad:
oczywiscie dostalam kagancem (fizjologiczny czyt.metalowy jakby) w nos i ogolnie w twarz, krew sie polala i ze spacerku nici
nos i usta miala rozwalone i opuchniete przez kilka dni a wszyscy sie mnie pytali czy mnie w domu bija :evil_lol:

nastepna sytuacja miala miejsce w styczniu , sucz bardzo nie lubi kotow i chcialaby wszystkie zjesc , wiec snieg i lod na chodnikach ja ide z sucz na spacer , kaganiec na pysku , smycz porzadna i lecimy
tylko nie wzielam pod uwage ze jak bede szla po tym oblodzonym chodniku i sucz zobaczy kota to moze sie dla mnie zle skonczyk
i sie zle skonczylo ..zobaczyla kota wiec zaczela mnie mocno szarpac a ze sile ma spora a ja stalam na lodzie to sie wywalilam ale nie chcialam tragedi tzn nie chcialam zeby kotu cos zrobila i trzymalam mocno smycz , pociagnela mnie kawalek po tym lodzie(oczywiscie lezalam juz ) i wypuscilam smycz , na szczescie kot sobie dal rade . ale po tej akcji ja mialam cale zdarte rece az do krwi i brode od tego lodu

trzecia sytuacja miala miejsce jakos z miesiac temu
bylam z sucz na spotkanku ogolno psiowym , psow szt 7 i lataja sobie bawia sie i zawolalm moja bo szla pani z astka (moja nie lubi tego typu psow) a ta z calego rozpedu wjechala mi w nogi :roll:
przewrocilam sie a ta jeszcze po mnie zaczela skakac bo myslala ze to chyba jakas nowa zabawa :mad:
z noga musialam jechac do szpitala , na szczescie tylko zwichniecie
ale zebra mnie bolaly bardzo dlugo ( bo po nich skakal :evil_lol:)

teraz sie z tego smieje ale i tak bym jej w zyciu nie zamienila nawet na najgrzeczniejszego psa :evil_lol:

Posted

Wczoraj na szkoleniu nadepnęła mnie suka ON...mam siny palec,ale nie wiem dlaczego,skoro nie była az taka ciężka. Maksymalnie ze 40 kilo....

Siny jak przy odmrożeniu...i boli;/

Posted

No to mnie mój zaledwie 10-kilowy kundelek tak pociągnął mnie za kotem, że złapałam sznurek od smyczy automatycznej i miałam przez 2 tygodnie wszystkie palce w lewej ręce poprzecinane, a w zimę rok temu Alan ze schodów pociągnął moją babcię i złamała rękę 4 tygodnie chodzenia w gipsie, kolejna przykra sytuacja nastąpiła podczas wspólnej zabawy Alanik wbił mi pazura w brzuch i rozerwał skórę do tej pory mam bliznę, to są właśnie te cudowne momenty, kiedy psiaka kocha się jeszcze bardziej :evil_lol:;)

Posted

Tak sobie podczytuję ten sympatyczny temacik, i stwierdziłam,że to wszystko to "pryszcz" w porównianiu z tym, co od 17-stu lat robią ze mną konie....:diabloti:

Ile razy mnie zdeptały, staranowały, skopały, podgryzały....
Skórę na dłoniach miałam tyle razy usmażoną od lonży,że dziwi mnie jeszcze fakt,że mam linie papilarne....:evil_lol:
Utrzymanie rozjuszonego psiura na smyczy, to mały pikuś w porównaniu do przeprowadzania ogiera między klaczami....:razz:
Szkolenie szczeniora, to nic, w porównaniu z rozwydrzonym roczniakiem próbującym nas kopnąc, podgryźc, lub "pokryc"....:evil_lol:
Ileż to razy miałam rozbity nos, kiedy koń stanął dęba, a ja nie zdążyłam się "uchylic"....:lol:
Przeciągnięcie przez psa kilka metrów, to bułka z masłem w porównaniu z "jazdą" na brzuchu na lonży za rozpędzonym koniem... (ja durna, zamiast puścic, trzymałam....:lol:)
Ile razy zostałam nadepnięta przez zwierza o wadzie kilkuset kilogramów....raz nawet "podłożyłam się" wdzięcznie* i chodziłam przez kilkanaście dni ze śladem podkowy na brzuchu....:p

O upadkach nie wspomnę, bo i chwalic się nie ma czym....tylko jedno pęknięte żebro, skręcony nadgarstek i wstrząc mózgu....pikuś....:evil_lol:

Najwięcej "przygód" miałam w ciągu pierwszych lat,a le jest teraz co wspominac....:lol:
Teraz od jakiś 10-ciu lat zajmuję się przede wszystkim końmi skrzywdzonymi przez ludzi, o wykrzywionej psychice, więc czasem też bywa "wesoło"...:diabloti:
I niech mi ktoś powie,że "sport to zdrowie"....:evil_lol:

Moje psy niestety niczego mi nie zrobiły....:p
Ale kto wie....wszystko przede mną....:lol:
Jedynie pies kolegi zafundował mi piękną bliznę na przedramieniu...:p

Najgorsze,że miałam cichą nadzieję, iż moja córka odziedziczy hobby po tatusiu (wędkarstwo:evil_lol:), ale niestety....cała matka....:evil_lol:


Wiem,że to o psach, nie o koniach, ale ze względu na brak ze strony moich psów "ataków" poczułam się zepchnięta na margines społeczeństwa...:evil_lol:



"wdzięcznie*" - czyt. zaliczyłam kilkumetrowy lot łukiem, lądując z impetem na plecach pod końskimi kopytami....:evil_lol:

Posted

arwilla ale to jest wątek o psach :D gdybym ja musiała przetaczac ilość groźnych wypadków które miały miejsce przez całą moja wieloletnią karierę jeźdźca to by chyba forum nie starczyło hihi konie potrafią dać w kość. . . :)

Posted

Kiedyś na własne oczy widziałam jak facet spada z konia. Wyglądało strasznie,koń biegnie galopem,nagle uskakuje niewiadomo dlaczego,a jeździec i to taki oświadczony instruktor,leeeeeci siup do góry,potem na ziemię i jeszcze się sturlał ze zbocza...wygladało na to,że będzie połamany,ale on wstał,oczepał się i powiedział "jak was koń poniesie,to nie ma mocnych". A potem uczył jak spadać,zeby się nie połamać:)

Ale osobiście nie chciałabym tego przeżyć:)

Posted

[B]NatiiMar[/B] upadki z reguły tylko groźnie wyglądają...:diabloti:
W 90% przypadków nic złego się jeźdźcowi nie dzieje....:p
Gorzej mają ci, co się mieszczą w tych pozostałych 10...:evil_lol:

Poza tym zawsze znajdzie się koń "na miarę jeźdźca"...:evil_lol:
Mnie osobiście bardzo wkurzają ludzie strasznie pewni siebie...przyjdzie taki i co to on nie potrafi... W klubie takich rzeczy się nie robiło, ale tam gdzie teraz jeżdżę, czasem wyciągamy na takich naszą "specjalnośc zakładu"....:cool3: I wtedy jest jazda....:lol:


[B]Wiska[/B] - wiem, wiem, ale czułam się taka niedowartościowana....:lol:


Żeby nie był to taki zupełny OT - kiedyś pies koleżanki uwiesił się koniowi na ogonie...Myślałyśmy,że będzie po psie - lecimy do nich, a koń stoi z miną, "coś mi się do ogona przyczepiło...możecie zdjąc?":evil_lol:

Posted

Ja miałam wypadek nie tyle z psem, ile z psią klatką.:shake:

Było to zanim kupiliśmy psa.Bawiłam się z kotem, który siedział w klatce w zwiniętej karimacie, a ja mu szurałam palcem po karimacie.:shake: Rezultat:kot rzucił się na twarz, a ja się gwałtownie podniosłam głowę i... po paru minutach dotknęłam obolałej głowy i na palcu zobaczyłam strużkę krwi!:shake: Rozcięłam sobie głowę o psią klatkę!:evil_lol:(wiem co powiecie!Moja wina, było do przewidzenia, że kot skoczy itp., albo to topic o psach nie o klatkach, ale po prostu ostrzegam!)


Co do psów, to mój się wczoraj wytarzał w [I]CZYMŚ[/I] i nie wiem co to było... (w każdym razie coś rybnego)Dom śmierdzi jeszcze teraz...:shake:

Posted

Mam stosunkowo malego psa- 12,5 kg, ale niesamowicie nieuwaznego. Co mi Fiona zrobila:
1. Na łace biegla, przylozyla mi lbem w lydke (na szczescie nie przewrocilam sie). Mialam siniaka na calej lydce (w pracy sie pytali co mi sie stalo), psu sie nic nie stalo
2. ALe rekordem bylo to jak Fiona mi oko podbila az mialam siniaka i wylew na oku, ze wyladowalam u okulisty- a my sie tylko bawilysmy i ktos do drzwi zadzwonil. No i Fiona sie poderwala. W pracy to sie na mnie jak na wariata patrzyli- pracuje w biurze gdzie dosyc czesto ludzie przychodza.

Posted

podbite oko,rozwalony nos,ugryziony nos,rozwalona reka gdy spanielowi cos odwalilo:angryy:przecieta reka od flexi:evil_lol:wywrotka gdzy jamnik wejdzie nie zauwazony pod nogi:cool3: uroki posiadania malego jamnika i szalonego spaniela:lol::cool3:

Posted

[quote name='Cockermaniaczka']podbite oko,rozwalony nos,ugryziony nos,rozwalona reka gdy spanielowi cos odwalilo:angryy:przecieta reka od flexi:evil_lol:wywrotka gdzy jamnik wejdzie nie zauwazony pod nogi:cool3: uroki posiadania malego jamnika i szalonego spaniela:lol::cool3:[/quote]
No cóż... Hehe! Niby wcale nie śmieszne, ale...:errrr:Czasem to psy użądzą!

Posted

Mój kundelos tak się cieszył kiedy mnei zobaczył, że nie użył hamulców i biegnąc do mnie,a raczej na mnie upadłam na kamienną drogę i miałam całe zbite plecy.
A dziś tak mnie pies urządził na spacerze, b o wytarzał się w czymś smierdzącym i oczywiście na panią i wracając do domu- szłam cała smierdząca i brudna tak samo jak kundelos...:shake: A ludzie- gapili sie na mnie i nosy zatykali...

Posted

Kiedy rzucałam psu patyk do wody to zjechałam butami prosto do niej. Tam się już trawa udeptała, same błoto było i na tym się poślizgnęłam :lol: Już nie wspomnę, że cała z tego błota byłam :lol:

Nie dawno jak siedziałam na ziemi, na całą szerokość pokoju (niestety jest niewielka i jeszcze przez fotele i szafkę mniejsza :shake: ) to Bona przebiegła jakoś tak, że nadepnęła mi na brzuch jedną łapą. A lekka to ona nie jest, jeszcze w biegu :cool1:

Posted

Śmieszne rzeczy opisujecie :evil_lol:

Mnie mój pies chyba nigdy specjalnie nie uszkodził. Jedynie jak uczyłam go wskakiwać na ręce to miałam całe uda w siniakach i podrapaniach :evil_lol: No i raz przy tym straciłam równowagęi razem fiknęliśmy, ale na szczęście niegroźnie;)

Oprócz tego to tylko czasem sama się 'przez psa' uszkadzam na treningach agility, malowniczo wpadając na przeszkody, ale na szczęście nie często ;)

Ach no i czasem jeszcze mnie depcze w nocy jak usłyszy coś bulwersującego za oknem i musi się na nie rzucić, po drodze mnie stratując:mad:

Posted

[quote name='Boness.']Kiedy rzucałam psu patyk do wody to zjechałam butami prosto do niej. Tam się już trawa udeptała, same błoto było i na tym się poślizgnęłam :lol: Już nie wspomnę, że cała z tego błota byłam :lol:

Nie dawno jak siedziałam na ziemi, na całą szerokość pokoju (niestety jest niewielka i jeszcze przez fotele i szafkę mniejsza :shake: ) to Bona przebiegła jakoś tak, że nadepnęła mi na brzuch jedną łapą. A lekka to ona nie jest, jeszcze w biegu :cool1:[/quote]


Auuu...Współczuję!:p A pies z grzeczności powinien popłynąć po patyk!:evil_lol:

Posted

Chciałam zgłosic Hadara na wystawe europejska faxem ale było zajete z tym, ze jak sie którys guzik nacisneło to po zwolnieniu sie faxu połaczyli. Skorzystałam z tej opcji i postanowiłam sobie zrobic cos do jedzenia. Zrobiłam sobie kanapki kiedy zadzwonił telefon. Zapomniałam zamknac kuchni albo zamknełam tylko sie drzwi nie zamkneły nie wiem juz. W trakcie wysyłania zgłoszenia widziałam ogon Hadara wystajacy z kuchni krzyknełam potem wysyłałam dalej. Po wysłaniu poszłam do kuchni i okazało sie ze Hadar w miedzyczasie połowe mojej kolacji zjadł

Posted

A propos bycia przygotoweanym. Pewnego dnia po bardzo dlugiej i wesolej nocy wstalam niezbyt skora do zabaw i harcow. No ale psy nalezalo wypuscic chociaz i nakaramic... Wiec wypuscilam moje dwie bestie (teraz moich rodzicow) ktore oczywiscie rozpoczely jazde na calego. W pewnej chwili zauwazylam ze ten slodki klebuszek zlozony z foksa i kundla ONka zmierza w moim kierunku... Bojac sie najgorszego wystawilam jedna noge do przodu, jak piechota nastawiajaca wlocznie na tak konnicy i czekalam.... Tylko ze te cholery zamiast walnac w moja przygotowana noge obily sie o noge stojaca z tylu, na ktorej za duzo ciezaru nie bylo. Wyszedl z tego widowiskowy szpagat polaczony z nienajprzyjemniejsza wiazanka na temat pochodzenia moich psow, stanu ich pchiel i idiotow ktorzy takie psy trzymaja :D
Drugi raz byl oczywiscie tez efektem mojej glupoty. W tamtym czasie nie mielismy jeszcze kostki brukowej i zima rozne fajne rzeczy sie dzialy na drodze. Tego dnia bardzo ubity snieg zaczal sie zmieniac w lod, a poniewaz slonko mocno grzalo, na powierzchni byla cieniutka warstwa lodu. Niebezpieczne warunki dla pieszego, a ja wzielam mojego psa na rower... Dojezdzajac do glownej ulicy zaczelam hamowac, kola oczywiscie zaczely sie rozjezdzac (cudowna marka Wigry 3 o biezniku opon zdartym calkowicie), chcac zlapac rownowage zamaszyscie postawilam noge na ziemi. Oczywiscie noga odjechala, a ja tak gruchnelam, ze az mnie zamroczylo. A kochany Nekar stal i patrzyl na mnie.... Podczas tego spaceru wywalilam sie jeszcze z dwa razy kiedy postanowilam opuscic koleine ktora jechalam... Rower nie popieral tego pomyslu. A z typowo psich uszkodzen to oczywiscie nos, warga, policzek, czolo... Wszytsko efekt pochylenia sie w niewlasciwym momencie.

Posted

Mnie dzisiaj pies strasznie urządził, ale tak, że ciągle się z tego jak głupia śmieję sama do siebie. Bo to naprawdę przekomiczne było :lol: Pod koniec spaceru, po wszystkich zabawach, bieganiu, tarzaniu się w trawie (pies, nie ja ;p) postanowiłam zrobić sobie krótki odpoczynek i przysiadłam w lesie na takim dość dużym kamieniu. Pies najpierw połaził dookoła, potem rozwalił się pod moimi nogami, potem się dopominał o mizianie po mordzie, jak to pies. Potem zaczął chodzić dookoła mnie na ile mu smycz pozwalała, a ja sobie siedzę i odpoczywam podziwiając las. No i nagle czuję takie jakieś ciepełko na plecach... najpierw pomyślałam rozczulona "o jak się we mnie wtulił, jak mnie ogrzewa"... :D ale po chwili coś mi zaczęło nie grać, odwróciłam się tylko i zobaczyłam wymownie podniesioną łapę... :D tak mnie pies olał! zachciało się siedzieć na miejscu wymarzonym do zaznaczania terenu to mam za swoje ;)

Posted

Mi po powrocie z wyjazdu Joy czaszką przywaliła prosto w nos.
Krwi było trochę. Nie ma to jak radośc biednego, stęsknionego pieska :evil_lol:
zimą zawsze mnie ciągnie na lodzie.. najlepiej jest na sankach. raz mnie pociągnęła za kotkiem po piaszczystej ulicy i prawie się zderzyłam z samochodem, zaliczyłam glebę, wszystko mnie bolało.. :evil_lol:

nykea, :lol::lol::lol:

Posted

Hm... Mimo, że do drobnych nie nalezę, Dolasiowi zdarzy się "nie wychamować" i pierdyknąc mi w kolana. Zależnie czy uderzy od tyłu czy od przodu i pod jakim kątem -różni się mój lot.

Pare miesięcy temu bawiłam się w bieganie po parku.
Oczywiście z Dolcem.

Sprincik na ostatnim kawałku.... Niestety mój pies pomyślał, że chce przed nim uciec czy... cholera wie co on sobie tam uroił w tym czarnym łbie:shake:.
W kazdym bądź razie wybiegł przede mnie i podciął nogi, w skutek czego pierdyknełam na beton twarzą, łamiąc nos i rozcinając skórę brody o kamień:cool1:.

Do tego jak wyrżnęłam to Dolar z radości zaczął szczekać i mnie szarpać:evil_lol:.

Efekt?:
6 szwów na brodzie, krwawy odcisk zębów na łydce (teraz została tylko nie duża blizenka) nastawianie nosa i rozwalony psimi zębami dres, który kupiłam za... ho ho..:diabloti:

Posted

Birma regularnie cieszy się na mój widok.... znajomi mi już tłumaczyli, że jeśli mnie mąż bije to powinnam się przyznać, a nie go ukrywać :diabloti:... bo fakt, mam wiecznie podbite oczy, nosa nie można mi dotknąć pod karą śmierci, popękane wargi...
Normalne jest też skakanie na mnie jak wracam do domu - w efekcie mam już stałe dobicie klamki na plecach..
Jeżdżę z Birmą na rowerze.... niestety młoda uwielbia nagle się zatrzymywać na kupkę lub siusiu. Raz przy wyjątkowo widowiskowym zatrzymaniu [jechaliśmy tylko 20 km/h] poleciałam prosto na ulicę [osiedlową, w drodze do lasu]... miałam pozdzieraną szczękę, dłonie, skręconą jedną kostkę i porządnie obite kolano [oczywiście to chore :razz:] oraz.... przepiękną czarną plamę na białej bluzce... na piersiach :diabloti:. Znajomi długo się ze mnie nabijali, że przynajmniej mam prywatną amortyzację :mad:...
Za to obcy pies skoczył się na mnie, żeby się przywitać.... niestety na rowerze byłam :roll:. Efekt? Ja wydałam jakieś 1,5 tysiąca na podleczenie kolana [rzepkę mi przestawiło]... za to ile zapłaciła babka za szycie psa [byłam z Birmą, jak tylko się przewróciłam to młoda zaatakowała] do dzisiaj nie wiem, bo zostawiła mnie leżącą w środku lasu :razz:...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...