Jump to content
Dogomania

Kolczatka-za czy przeciw?


Ala_i_Bimbo

Czy zakładasz psu kolcztke???Czy zrobiłbyś to gdybyś miał wielkiego psa???  

502 members have voted

  1. 1. Czy zakładasz psu kolcztke???Czy zrobiłbyś to gdybyś miał wielkiego psa???

    • Nie-psa to boli, wystarczy odpowiednie wychowanie a nie będzie ciągnął na smyczy.
      302
    • Tak-mam nad psem lepszą kontrole.
      32
    • Zależy w jakiej sytuacji, nie na każdym spacerze.
      169


Recommended Posts

  • Replies 1.3k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Niesamowity masz tok myślenia... Prawdziwa eksplozja wielowątkowości i gracja wieloryba w łączeniu faktów i zdarzeń. Tutaj mamy Marka Fryca, ale zaraz ZkwP i "harty" w klatkach, a potem kolczatki iiii 17 tys. lat wstecz do udomowienia pierwszych psów. No no... Ktoś tu przedawkował chyba Krainę Grzybów... A myślałam, że to ja mam mocne porosty - szacun, bijesz mnie na głowę. Masz rację, w porównaniu do ciebie NIKT tu nie ma wyobraźni :bigcry:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='[email protected]']jacy tu wszyscy przemądrzali a jacy inteligentni? z tą waszą inteligencją to słoma z butów się wylewa... tyle wiecie na temat psów? to dlaczego jak człowiek udomawiał psa nie musiał go wiązać, prowadzać na smyczy itd? bo nawiązywał z nim więź, nie potrzebował kolców by się z psem porozumieć, jednak niektórzy porozumiewają się ze sobą jedynie za pomocą bólu... inaczej nie umieją, pies musi się słuchać bo jest niewolnikiem? tak to wygląda i na szczęście jest więcej zwolenników szelek, niż kolczatek... zostali tylko ludzie nie potrafiący rozmawiać nawet ze sobą i biorą sobie psa bo musi być. po to taki dodatek, bo zawsze był pies... załóżcie sobie kolczatkę i pociągnijcie ale tak porządnie pociągnijcie to zobaczycie o co chodzi.... żal... wielki żal... rety co ja tu w ogóle robię? po co tracę czas na ludzi bez wyobraźni? pfffff[/QUOTE]
Przepraszam, prowadzimy dyskusję czy poradnię zdrowia psychicznego ? Brak ci argumentów, że wypisujesz takie bzdury ? Na psach się nie znasz, o historii pojęcia nie masz. Zdajesz sobie sprawę, ze w wiekszości kultur pierwotnych z psem się nie cackano, jak ci się wydaje, tylko jak zaszła potrzeba traktowano je jak zwierzę rzeźne. Twój brak jakiejkolwiek wiedzy jest przerażający.

Link to comment
Share on other sites

Ja się wtrącę nie na temat :diabloti:
[quote name='Beatrx']w jakiej hodowli charty siedzą w klatkach w swoich odchodach?[/QUOTE]
[url]http://www.dogomania.pl/forum/threads/216484-Uwaga-na-Agnieszk%C4%99/page43[/url]
+ wydarzenie na fejsbuczku: [url]https://www.facebook.com/events/1406377016313007/?ref=51&source=1[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='[email protected]']jacy tu wszyscy przemądrzali a jacy inteligentni? z tą waszą inteligencją to słoma z butów się wylewa... tyle wiecie na temat psów? to dlaczego jak człowiek udomawiał psa nie musiał go wiązać, prowadzać na smyczy itd? bo nawiązywał z nim więź, nie potrzebował kolców by się z psem porozumieć, jednak niektórzy porozumiewają się ze sobą jedynie za pomocą bólu... inaczej nie umieją, pies musi się słuchać bo jest niewolnikiem? tak to wygląda i na szczęście jest więcej zwolenników szelek, niż kolczatek... zostali tylko ludzie nie potrafiący rozmawiać nawet ze sobą i biorą sobie psa bo musi być. po to taki dodatek, bo zawsze był pies... załóżcie sobie kolczatkę i pociągnijcie ale tak porządnie pociągnijcie to zobaczycie o co chodzi.... żal... wielki żal... rety co ja tu w ogóle robię? po co tracę czas na ludzi bez wyobraźni? pfffff[/QUOTE]
mysle ze w erze, gdy czlowiek udomawial psa to nie bylo samochodow i takiej ilosci psow. Proponuje zebys swojego psa puszczala luzem , moze go przejedzie samochod albo zaatakuje inny pies jak Twoj do niego radosnie podbiegnie

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

No dobrze, przeczytałam wątek do strony bodajże 25 plus dwie strony ostatnie. Nadal nie wiem jak to jest z tymi kolcami - mój pies nie jest agresywny, wręcz odwrotnie, nadmiernie przyjacielski w stosunku do wszystkiego co się rusza, bardzo silny, ciągnie jak traktor Ursus. Przyznam, ze w desperacji zaczęłam się zastanawiac nad użyciem kantarka lub kolczatki właśnie - pozytywne szkolenie nie daje efektów a właściwie daje efekty na krótko - do następnego dostrzeżonego psa lub człowieka. Lepiej kantar czy kolczatkę? I błagam nie piszcie, że najlepiej obrożę lub szelki bo to wiem sama.
I jeszcze jedno - jeśli kolczatkę to jaką, jak dobrac rozmiar, który będzie odpowiedni?

Link to comment
Share on other sites

Kolce to obroza szkoleniowa, a nie magiczny przyrzad sprawiajacy, ze piesek przestaje ciagnac. Kolce sa lepsze niz kantar, bo dzialaja tylko w momencie "przewinienia", a nie non stop jak to ma miejsce w przypadku kantara. Fakt, ze kantar to kawalki paseczkow wygladajace jak kantar u konika nie sprawia, ze jest to pozytywne narzedzie. Kolce maja byc zapiete tuz za uszami, na tyle ciasno, zeby psu sie nie zsuwaly i zawsze musza wystepowac razem ze zwykla obroza, bo normalnie pies ma isc na obrozy, a kolce maja dzialac tylko w momencie przewinienia.

Link to comment
Share on other sites

Ok, dzięki za konkretną informację. Wiem że to nie magiczny przyrząd, wydaje mi się również że ani kantar ani kolce nie są narzędziem 'pozytywnym'. Mam tylko nadzieję, że skutecznym, chociaż jak czytam że po zmianie na normalną obrożę pies wraca do starych nawyków to zaczynają mnie dopadać wątpliwości.

Link to comment
Share on other sites

To że razem doczytałam i rozumiem. Natomiast moja wizja nie przewiduje psa w kolczatce do końca życia. Mam konkretny problem do rozwiązania, było by fajnie, żeby pies pod wpływem kolczatki pojął o co biega a nie tylko bał się konkretnego bodźca. Czyli bodźca/kolczatki brak znaczy znowu hulaj dusza piekła nie ma.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ollis']To że razem doczytałam i rozumiem. Natomiast moja wizja nie przewiduje psa w kolczatce do końca życia. Mam konkretny problem do rozwiązania, było by fajnie, żeby pies pod wpływem kolczatki pojął o co biega a nie tylko bał się konkretnego bodźca. Czyli bodźca/kolczatki brak znaczy znowu hulaj dusza piekła nie ma.[/QUOTE]

Nic podobnego. Przy prawidłowym szkoleniu z użyciem kolczatki nie wracacie do stanu początkowego - zakładamy że w trakcie tego szkolenia nagradzasz też psa za "odpuszczanie" (czyli za samoopanowanie się, tak naprawdę).

Psy naprawdę starają się do nas dopasować. Prawidłowo użyta kolczatka to nie jest narzędzie mechanicznie ograniczające psa - ma tylko pomóc właścicielowi zastosować odpowiedni stopień awersji, której dany zwierzak akurat potrzebuje - niejako pomaga to dopukać się do psiego móżdżku - halo, kiedy tak robisz, jest nieprzyjemnie - kiedy luzujesz, dostajesz nagrodę.

Używasz tego narzędzia do NAUCZENIA psa czegoś - w tym przypadku dostosowywania tempa do idącego człowieka.
Słowem, przewidujemy modyfikacje w zachowaniu spowodowane procesem UCZENIA, a nie POWSTRZYMYWANIA (fizycznego).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ollis']No dobrze, przeczytałam wątek do strony bodajże 25 plus dwie strony ostatnie. Nadal nie wiem jak to jest z tymi kolcami - mój pies nie jest agresywny, wręcz odwrotnie, nadmiernie przyjacielski w stosunku do wszystkiego co się rusza, bardzo silny, ciągnie jak traktor Ursus. Przyznam, ze w desperacji zaczęłam się zastanawiac nad użyciem kantarka lub kolczatki właśnie - pozytywne szkolenie nie daje efektów a właściwie daje efekty na krótko - do następnego dostrzeżonego psa lub człowieka. Lepiej kantar czy kolczatkę? I błagam nie piszcie, że najlepiej obrożę lub szelki bo to wiem sama.
I jeszcze jedno - jeśli kolczatkę to jaką, jak dobrac rozmiar, który będzie odpowiedni?[/QUOTE]


Witam... Ja uważam, że kolczatkę jak już to stosuje się tylko i wyłącznie podczas szkolenia, najlepiej pod okiem DOBREGO szkoleniowca..tu wypisują, że razem z obrożą się zakłada kolczatkę... nie wiem ja tam swojego psa nauczyłam bez... i wiem od prawdziwych szkoleniowców że każdego można nauczyć bez bólu.. na każdego psa trzeba znaleźć sposób. Po pierwsze dobry kontakt z psem, bez tego nie znajdzie Pani rozwiązania... ja zawsze jak widzę już z daleka psa jakiegoś i wiem że moja albo będzie szczekać to już z daleka jej mówię, że to dobry piesek jest albo mówię że mam ciastko... na ciastka nauczyła się na jednym spacerze... wystarczyło, że dawałam jej ciastko wtedy kiedy szedł inny pies i za każde dobre zachowanie... szła cały czas obok i patrzyła na mnie ( a raczej na ciastka ;) ) proszę próbować... wierzę że dogada się Pani ze swoim psem bez kolców... proszę nie tracić cierpliwości i pracować... a tych zwolenników kolców unikać... nie chce im się pracować to używają takich metod... dodam jeszcze, że kolczatka nie daje nic... ja mam mnóstwo sąsiadów których psy ciągną mimo, że mają kolczatki... czyli spacer kojarzą tylko z bólem... większość jest agresywna... i nie dlatego nosi kolce... ale dlatego że nosi kolce... bo na początku pies nie stanie się agresywny po pierwszym założeniu kolczatki, po jakimś czasie gdy będzie sfrustrowany... w końcu nie wytrzyma i zawsze gdy będzie chciał pociągnąć by przywitać się z innym psem poczuje ból... zacznie ten ból kojarzyć z psem.. zrobi Pani jak uważa... mnie zaraz zaatakują zwolennicy kolczatek... trudno, niech atakują ja tam swoje wiem. Nauczyłam swojego psa, nauczyłam ogromnego owczarka niemieckiego... wiem że można każdego nauczyć...

Link to comment
Share on other sites

dodam jeszcze że wymaganie od psa by chodził wciąż przy nodze to dla niego duży wysiłek psychiczny... musi się cały czas skupiać na tym i nie ma radości ze spaceru... najlepsza metoda to nauka psa chodzenia na luźnej smyczy... pies sobie chodzi na długości jaką mu damy, ale przy przekroczeniu czyli ciągnięciu stajemy i nie ruszamy się dalej... pies zrozumie, że ruszymy jak wróci i poluzuje smycz... prędzej czy później to załapie. No i oczywiście ciastka ciastka ciastka :)

Link to comment
Share on other sites

Berek - dziękuję za konkretną odpowiedź.

Natalie25 - Nie wymagam od swojego psa, zeby chodził cały czas przy nodze. To głupota. Metoda drzewka działa pod warunkiem, że nie widzi w oddali ruchomego obiektu. Ciastka nie działają w ogóle - to pies niejadek. Działa suszone lub surowe mięso ale pies tak się przy nim nakręca że w ogóle jest wtedy trudno nad nim zapanowac, skacze, próbuje wymusic, wręcz wyciągnąc z kieszeni przysmaki.
Tez staram się byc czujna i wypatrywac 'zagrożeń' z daleka ale spacer powinien byc przyjemnościa dla obu stron, po długim spacerze wracam z rękami które ciągną mi się gdzieś przy kostkach. I ostatecznie nie chodzi o to, żebym unikała na spacerze z psem wszystkich i wszystkiego bo zwyczajnie w dużym mieście tak się nie da.
Inna sprawa, że częściowo jest to zasługa wszystkich mądrych ludzi, którzy koniecznie ale to koniecznie musza pogłaskac pieska bo jest taki słodki. I nie działają tłumaczenia, że próbuję psa oduczyc skakania, że proszę o nie dotykanie, zaraza, każdy napotkany człowiek wyciaga ręce. Szczerze to mam zwyczajnie dośc.
Do tego wszystkiego idzie zima, będzie ślisko, nie wyobrażam sobie wychodzenia na spacery dzisiejszym systemem. Bo to nie jest tak, że pies ciągnie stale, nie. Jak nie widzi nikogo idzie idealnie, szarpie jak zobaczy. Fajnie jak uda mi się zareagowac wczesniej, gorzej jak się zagapię i nie zauważę, gleba jak nic.

Link to comment
Share on other sites

Ollis ,faktycznie wyprowadzanie psów może być problemem.Ja teraz wyprowadzam 2 labradory oddzielnie i wzmacniam sobie ręce.Tak się składa ,że jeszcze mogę utrzymać np. labradora na szelkach.Bardzo ułatwia wyprowadzanie na zwijanych taśmach 8 m.Pies musi mieć luzu więcej i ruchu przy chodzeniu.Dla mnie najlepsze jest wyprowadzanie psa na szelkach.

Link to comment
Share on other sites

No, Ollis. Rozumiesz, rozwiązaniem na wszystko są CIASTKA :razz: A jak pies ma ciastka we d... jak moja młodsza albo znajomy DON to... no, trudno :lol:

A tak serio - ja bym się jeszcze zabrała za psią kontrolę emocji. Poczytaj sobie o ćwiczeniach na samokontrolę, poczytaj o NILIF (nothing in life is free - nie ma nic za darmo ;)). To nie może być tak, że piesek widzi coś, co go zainteresuje i hopsa hopsa hopsa a Ty Pańciu albo lecisz za mną albo rób co chcesz ;) W każdym razie chodzi o to, żeby u psa przełamać tendencję do instynktownej natychmiastowej reakcji na coś a nauczyć, że może się wstrzymać, poczekać, zrobić najpierw coś innego (np. siad) i wtedy jest suuuper - bo się opłaca ;)

Link to comment
Share on other sites

Grey - wyprowadzam psa w szelkach i albo na długiej smyczy - nie flexi bo sobie z nią nie radzę, albo na lince 10m. Ma luz, naprawdę nie mam obsesji, że ma iśc przy nodze. Nie puszczam luzem bo nie zawsze wraca na wołanie niestety. Ale ruchu ma dużo, po prostu jest tak zafiksowany na inne psy że świata poza nimi nie widzi.


Evel - CIASTKA, u mnie na szkoleniu zwane SMACZKAMI. Szlag by to trafił, wiem, że są psy, które za smaczki zrobią wszystko. Tylko że to nie mój. Też miałam taką piękną wizję, kiedyś, pozytywne szkolenie, pies wpatrzony w oczy, zielona łąka i radośnie biegniemy w dal ;). Ale jak to w życiu bywa nie sprawdziło się niestety.
Poczytam, dziękuję. Cały czas pracujemy, metodami pozytywnymi, to nie jest tak, ze zastanawiam się nad kolczatką czy kantarem bo mi się nie chce z psem pracowac. Po prostu nie widzę praktycznie żadnych efektów tej pracy.

Link to comment
Share on other sites

Hm, zwykle to pies nie wpatrzony w oczy a... w ciastka :lol: Ja tam mimo wszystko wolę, gdy pies zwraca uwagę na moją osobę a nie na to, czy coś mam w kieszeni czy akurat nie ;) Oczywiście teraz przerysowuję, ale zaskakująco wielu ludzi używa tych ciastek jako zwykłego przekupstwa a później dziwi się, że jak nie ma ciastek to nie ma pieska. Nagradzać też trzeba umieć a nie majtać smaczkiem przed nosem, a niestety tak to często widzę na ulicach - CHODŹ, MASZ! :roll:

Jak dla mnie kolce są lepsze niż kantar - dlaczego? A dlatego, że na kolcach zrobisz korektę, czyli wybijesz psa z rytmu i pokażesz mu co powinien robić. Na kantarze psa nie skorygujesz (no chyba, że chcesz mu kark skręcić), kantar zresztą działa cały czas obejmując kufę - nawet kiedy pies idzie grzecznie. Nie wszystkie psy to akceptują, większość, które znam się po prostu gasi. Nawet mój szczeniak, który jest totalnym zbójem, w kantarze na dziobie (niepodpiętym!) zachowuje się dziwnie grzecznie.

Link to comment
Share on other sites

No nie wiem, mi tam było smutno jak na nią patrzyłam - uszy po sobie, ogon nisko i autyzm. Gdzie normalnie uszy i ogon w górze, uśmiech od ucha do ucha i heja do przodu. A kantar miałyśmy ze 4 razy w komunikacji jako awaryjny kaganiec (mała wyrosła z plastiku a czekaliśmy na dostawę fizjologa). Plus - kantar niczego nie uczy. Po prostu jest.

[url]http://ciekawe.onet.pl/pies/artykuly/lepszy-niz-kolczatka,1,4954942,artykul.html[/url]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...