Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Lęk separacyjny niestety nie zależy od wieku, czy przyzwyczajenia, jest wynikiem przejść i strachu, że znowu się starci kochaną osobę. Często też występuje u psów, które jako szczeniaczki przyzwyczajane były do stałej obecności kogoś w domu. Z jamniczków, które miałam na tymczasie tylko 5 nie miało lęku separacyjnego, niestety reszta pyszczyła tak głośno, że nie nadawały się do mieszkania w bloku. Mam szczęście, że mam przemiła sąsiadkę, która wówczas niańczy takiego psiaka, gdy jesteśmy w pracy.

Rulon, gdy szykowaliśmy się do wyjścia, zwijał się w obwarzanek i szedł spać. Niestety dwóch Tysonów, Nukiego, Karata znają w okolicy z decybeli, które wytwarzają. Ale pocieszające jest, że znam już dwa przypadki gdzie poradzili sobie z lękiem i po miesiącu pisak całkowicie przestał pyszczyć....

Posted

Rulon nie szczeka i nie wyje ani kiedy wychodzimy ani kiedy wchodzimy do mieszkania. Kiedy wychodziłam, krótko popiskał pod drzwiami. Kiedy wróciłam, szczekał, gdy już weszłam do mieszkania i zadzwoniłam smyczą. Dziś, kiedy wróciliśmy, szczekał na lodówkę (w sensie daj! daj!) i na karetkę pogotowia, która przejechała na sygnale za oknem. Sąsiad indagowany, czy słyszał te odgłosy psa, zapytał, jakiego psa :) Sąsiadka, która monitorowała odgłosy Rulona podczas naszej nieobecności, jeszcze nie została odpytana, czy i co było słychać, gdy nas nie było :)
Niczego nie zniszczył, widać było, że leżał na łóżku pod naszą nieobecność, bo między poduszkami na narzucie był wyleżany podłużny dołek, którego rano nie było.
Łapa powoli lepiej, ale skubany rwie się do lizania i niestety nasza nieobecność = kołnierz. Notabene po pęknięciu ropnia między palcami najlepiej byłoby trzymać to odkryte i cały czas suszyć, więc niedzielne popołudnie spędziłam przy jego pontonie, trzymając mu rozchylone palce.
Teraz dostał gnata ze skóry wołowej i piłuje go z takim zapamiętaniem, że aż mi się jeżą włosy na głowie, bo każde chrupnięcie kojarzy mi się z pękającym zębem.
Jak wróciłam pierwsza i zabrałam go na spacer, to spacer był krótki, ale klocki dwa i to potężne, a sikanie też całkiem sprawiedliwe. Czy on w Katowicach też tyle lał? :) Gdzie mu się to mieści...

Aha, może u nas też, jak będziemy wychodzić, to zacznie się zwijać w kłębek i nas ignorować, ale jak zacznie chodzić na dłuższy spacer rano, bo teraz to robi tylko półkółko przy bloku i rwie z powrotem do domu. Jak będzie bardziej sfatygowany po spacerze, to zje i padnie, jak sądzę, a poza tym może dziś po prostu nie był jeszcze pewien, czy wrócimy. Mam nadzieję, że z każdym dniem będzie lepiej, choć dziś miałam straszne wizje, a to, że zaczepił o coś kołnierzem i nie może się wydostać, a to, że ześrutował książki z biblioteki, które sklerotycznie zostawiliśmy na podłodze przy łóżku.

Posted

Na pewno zacznie, po prostu musi wejść w rytm dnia, u nas mógł naśladować Roksię i Igunię, widział, że idą spać, to sam też się kładł obok.

Co do szybkich powrotów, to u nas bardzo rwał do mieszkania, miałam wrażenie, że w domu czuł się najlepiej, do tego stopnia, że jak nie potrafiłam znaleźć kluczy w mojej przepastnej torebce, to szczekał i mnie opieprzał: "no szybciej, szybciej", a potem przepychał się z Roksią by wejść pierwszym przez drzwi... Tak więc, na spacery wychodził bardzo chętnie, ale wracał chyba jeszcze chętniej!

Książek u nas nie "czytał" choć też są w miejscach dostępnych, za to raz rozbebeszył wiadro na śmieci, ale był zawiedziony, bo kosz był pusty. Drugi raz już tego nie zrobił...

Co do podlewania każdego interesującego miejsca, to byłam pełna podziwu, tym bardziej że pił niewiele, wystarczał mu półpłynny ryż z mięsem i warzywami...
U nas do podlewał nie tylko krzaczki, ale czuł się też w obowiązku podlać każde miejsce gdzie siusiała Roksia albo Igunia...

Posted

Dziś po południu miał sporo wigoru i dopiero pod wieczór zrobił troche śpiący ;) Swoją drogą, mam dla niego wielki szacunek za tę iście benedyktyńską cierpliwość, z którą znosi kolejne "sesje" opatrunkowe... - tak jakby sobie zdawał sprawę, że to dla dobra jego łapki :wink:
Zaliczył dziś m.in. prawie całe jabłko, które przerobił głównie podczas naszej nieobecności - troche nas to zdziwiło, bo dzień wcześniej na takie samo jabłko wyraźnie się krzywił. Mam nadzieję, że jabłko nie będzie kłopotem dla jego żoładka...

Posted

[quote name='keakea']otabene po pęknięciu ropnia między palcami najlepiej byłoby trzymać to odkryte i cały czas suszyć, więc niedzielne popołudnie spędziłam przy jego pontonie, trzymając mu rozchylone palce..[/QUOTE]Normalnie kocham Was za to jak Wy kochacie Rulonika :loveu: :loveu: :loveu:

[quote name='Mika31']mój jada kalarepe [B]winogrono[/B], a Kacper za tm jadał kapuste kiszoną papryke owoce[/QUOTE]Nie dawaj psu winogron. Są trujące. Nie trują od razu, ale powoli uszkadzają nerki i choroba pojawia się po latach.

Posted

Cudownie! Rulonik jest bezproblemowym jamniorkiem i po wygojeniu rany będzie jeszcze wspanialszym przyjacielem. Foteczki fajne ale cosik skąpo. My uwielbiamy oglądać szczęśliwe psiaki. Nakarm nasze głodne oczy....

Moje małpiszony uwielbiają marchewkę (kroję w słupki).

Posted

jabłko na pewno mu nie zaszkodzi, nawet nie wiedziałam, że lubi owoce! U mnie miał tylko ryż z mięskiem i warzywami! Trzymam kciuki za jak najszybsze wygojenie łapki.

Posted

Dziewczyna, która opatrywała Rulona w sobotę przed jego wyjazdem z Katowic, słusznie przypuszczała, że powodem stanu zapalnego między palcami lewej łapki może być jakieś "ciało obce"... :sad: Agnieszka przynajmniej dwa razy gazikiem wyciągnęła mu spomiędzy palców coś, co wyglądało na drobinki piasku. Mam nadzieję, że to już wszystko, i że teraz miejsce będzie się już szybko goić:smile:
Jeszcze aby tylko pozbył się tych szwów z brzuszka i będziemy mogli pomyśleć o umyciu go, albo i o kąpieli ;)
Swoją drogą, niezły z niego odkurzacz, jeśli chodzi o michę... :lol::D:roll:

Posted

To pasowała by nasza eskapada w środę a potem wspólne poszukiwanie nornic, nakopały się wtedy sporo, przednimi i tylnymi łapkami, albo po prostu piach na drodze...
Uwielbiam czytać co się dzieje u Rulonika, a jeszcze bardziej patrzeć na jego zdjęcia, może jakieś mu jeszcze pstrykniecie????

Posted

[IMG]http://lh6.ggpht.com/_0IDehtMPZJo/TUXUxcxH2GI/AAAAAAAABzs/GcPKy_91LMs/s512/DSC06834-2.jpg[/IMG]
Szczęśliwa morduchna

[IMG]http://lh4.ggpht.com/_0IDehtMPZJo/TUXUEGTan0I/AAAAAAAABzg/nFfHUCIikXI/s720/DSC06831-2.jpg[/IMG]
A cio tam masz?
[IMG]http://lh4.ggpht.com/_0IDehtMPZJo/TUfzqDsMtEI/AAAAAAAAB1E/F9-ZQWXNYMA/s512/%5C%5Cbetaxp%5Cusrhomexp%24%5Cburchardj%5CMoje%20dokumenty%5CSo%C5%84%5CDSC06836-2.jpg[/IMG]
Tu jest duuuuuuużo dobrego jedzonka:eviltong:
[IMG]http://lh5.ggpht.com/_0IDehtMPZJo/TUf0r7yaLRI/AAAAAAAAB1s/MkXtOut_Jlw/s720/%5C%5Cbetaxp%5Cusrhomexp%24%5Cburchardj%5CMoje%20dokumenty%5CSo%C5%84%5CDSC06841-2.jpg[/IMG]
Pogryzam sobie troszeczkę
[IMG]http://lh4.ggpht.com/_0IDehtMPZJo/TUf0sInQw4I/AAAAAAAAB1w/S1WTEE7r-C0/s720/%5C%5Cbetaxp%5Cusrhomexp%24%5Cburchardj%5CMoje%20dokumenty%5CSo%C5%84%5CDSC06847-2.jpg[/IMG]
Ale doooooooobre!

Pozwoliłam sobie wrzucić parę fotek, fajne co?:lol:

Posted

I jeszcze troszkę Rulonikowej mordki

[IMG]http://lh5.ggpht.com/_0IDehtMPZJo/TUf0sU3QELI/AAAAAAAAB10/AP8V_1iKpVw/s720/%5C%5Cbetaxp%5Cusrhomexp%24%5Cburchardj%5CMoje%20dokumenty%5CSo%C5%84%5CDSC06848-2.jpg[/IMG]

[IMG]http://lh3.ggpht.com/_0IDehtMPZJo/TUf0snsJKnI/AAAAAAAAB14/523qqtqzwyw/s720/%5C%5Cbetaxp%5Cusrhomexp%24%5Cburchardj%5CMoje%20dokumenty%5CSo%C5%84%5CDSC06849-2.jpg[/IMG]

[IMG]http://lh4.ggpht.com/_0IDehtMPZJo/TUfzqdn3TXI/AAAAAAAAB1I/zfRSIjGgedo/s720/%5C%5Cbetaxp%5Cusrhomexp%24%5Cburchardj%5CMoje%20dokumenty%5CSo%C5%84%5CDSC06837-2.jpg[/IMG]
Rulon w pełnej krasie, kombinuje jak zdobyć więcej żarełka

Posted

[URL]http://lh6.ggpht.com/_0IDehtMPZJo/TUXUxcxH2GI/AAAAAAAABzs/GcPKy_91LMs/s512/DSC06834-2.jpg[/URL]

[URL]http://lh4.ggpht.com/_0IDehtMPZJo/TUXUEGTan0I/AAAAAAAABzg/nFfHUCIikXI/s720/DSC06831-2.jpg[/URL]

Te podobają mi się najbardziej :).

Posted

niestety, jutro też wyadoptowuję jamniczka z Sosnowca, pomimo że na kwarantannie, nie znam go, nie znam jego reakcji, miałam z nim popracować w sobotę, ale jego życie wisi na włosku, jest kompletnie wychudzony, wycofany w zachowaniu.
Gdy go przyjmowano podchodził do człowieka, chciał się głaskać, teraz zamknął się w sobie, zero reakcji na człowieka.

Mam mieszane uczucia, nie znam rodziny za krótko z nimi rozmawiałam, a co będzie jak nie spełni ich oczekiwań??? On nie przeżyje następnej zmiany. Nie mówiąc o tym, że to szkielet obciągnięty skórą.

Ludzie niby mieli jamniczka, Pani nie pracuje, ale jak będzie chciał gryźć? Czy będą umieli z nim pracować???
Coś ostatnio zaroiło się od jamniczków, mam jeszcze Panią na sunię jamniczą z Sosnowca i prawdopodobnie fajny domek dla szorstkowłosego z Fundacji, oby wszystko wyszło i tak jamnisie trafiły jak Rulonik!!!

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...