Jump to content
Dogomania

Mała, delikatna dropiata - LIZA odeszła za TM [']


Murka

Recommended Posts

bela51, nie miej wyrzutów sumienia. Operacja to była jedyna szansa dla Lizy. Ona była przebadana wzdłuż i wszerz, leki miała zmieniane wiele razy, zwiększane dawki... wszystko na zasadzie eksperymentów... niektóre leki nie działały lub miały skutki uboczne... Na razie na ataki działały tabletki Relanium, ale to do czasu, bo organizm się do tego przyzwyczaja i pewnego dnia by przestały działać. P.Neurolog mówiła, że sunia jest lekooporna i choroba będzie postępować. Na zdjęciach RTG potwierdziło się, że plama z płynem się powiększa i prawdopodobnie powoduje to ból.

Można była nie robić operacji i czekać, dumać, czy ją boli, czy cierpi, czy przeżyje kolejne ataki. A gdyby w końcu nie przeżyła kolejnej serii ataków to też mielibyśmy dylemat: "a może trzeba było operować".

Nie udało się, ale próbowaliśmy, daliśmy Lizie szansę na normalne funkcjonowanie. Od początku było wiadomo, że operacja jest ryzykowna. Ale wg mnie nie było innego wyjścia. Pisałam to już wcześniej: nasz wet, który wyciągał ją z najgorszych ataków dawno optował za skróceniem suni cierpienia.

Operację należy traktować jako szansę dla suni, która się nie powiodła.

Też mi strasznie przykro i smutno... ale mimo tego co się stało uważam, że to była mądra decyzja.

Żegnaj suniu... :(

 

Co do tego co się stało, to nie doszło do wybudzenia suni. Z powodu upałów nastąpił obrzęk mózgu, spuchła suni głowa. Nastąpiła decyzja o ponownej operacji i wyciągnięciu implantu, ale jak sunię otworzono to mózg był w tak tragicznym stanie, że zapadła decyzja o etuanazji. Nastąpiły nieodwracalne zmiany :(

Dr powiedział, że gdyby nie te upały to sunia prawdopodobnie dałaby radę... :(

Link to comment
Share on other sites

 Dla mnie najważniejsze jest to,że  Lizka [*] nie była sama ,miała opiekę w hoteliku,malutką Hanię i nas. Nasze serca i myśli towarzyszyły jej w każdym dniu.Nawet nie zdawała sobie sprawy jak wielu ludziom zależało na tym aby wyzdrowiała.Miała tylu aniołów...

Żegnaj sunieczko ,będzie mi ciebie brakowało crybaby.gif

Link to comment
Share on other sites


Co do tego co się stało, to nie doszło do wybudzenia suni. Z powodu upałów nastąpił obrzęk mózgu, spuchła suni głowa. Nastąpiła decyzja o ponownej operacji i wyciągnięciu implantu, ale jak sunię otworzono to mózg był w tak tragicznym stanie, że zapadła decyzja o etuanazji. Nastąpiły nieodwracalne zmiany :(

Dr powiedział, że gdyby nie te upały to sunia prawdopodobnie dałaby radę... :(

To straszne co piszesz :(

Moge tylko miec nadzieje, ze nie cierpiała w tych ostatnich dniach, choc kto to wie :(

Link to comment
Share on other sites

Liza miała z pewnością podawane leki przeciwbólowe. Nie była świadoma tego, co się z nią dzieje. Można przypuszczać, że nie cierpiała w tych ostatnich dniach... To jedyne pocieszenie.
Ciężko jest na sercu, bo każdy z nas miał wielkie nadzieje co do tej operacji :-(

Link to comment
Share on other sites

Liza miała z pewnością podawane leki przeciwbólowe. Nie była świadoma tego, co się z nią dzieje. Można przypuszczać, że nie cierpiała w tych ostatnich dniach... To jedyne pocieszenie.
Ciężko jest na sercu, bo każdy z nas miał wielkie nadzieje co do tej operacji :-(

Eh...

Dobrze, że już nie cierpi, maleńka...

Link to comment
Share on other sites

Lizka [*]

:(

Nie wiem co napisać, czuję ból, smutek, żal :(

Czytam posty i wszyscy macie rację, wszyscy mieliśmy nadzieję, że się uda i że ta mała suczka, która ujęła tyle osób, rozpocznie nowe życie, dosłownie nowe, bo dzisiaj  dowiedziałam się, że na FB zgłosiła się pani, która chciała po operacji zabrać Lizkę do siebie...

Niestety - nie udało się i nic nie da się już zmienić :(

Jest mi tak bardzo przykro;  mam tylko nadzieję, że sunia nie cierpiała.

 

Bela - rozumiem Cię, wiem co czujesz; ja tez po  informacji o śmierci Lizy miałam takie myśli, nadal jest mi ciężko.

Ale nie obwiniaj się, wszyscy tutaj chcieliśmy dla suni jak najlepiej, nie wiemy co byłoby, gdybyśmy wybrali inną drogę, wydaje mi się, ze każda z nich prowadziłaby do operacji...

 

Chciałam Wam wszystkim bardzo podziękować za bycie tutaj z Lizą, za wsparcie, za pomoc  - tą duchową i finansową - los tej małej, delikatnej suczki z zamojskiego schroniska ujął tyle ludzi.

To dzięki Wam, ludziom z  innych zakątków Polski, Liza miała na utrzymanie, leki, diagnostykę.

Murce b. dziękuję za opiekę nad ciężko chorą suczką.

Link to comment
Share on other sites

I jeszcze koszty...

Rozmawiałam  z dr. Bryzkem - nie musimy płacić za pobyt Lizki w klinice.

Mam natomiast skontaktować się z dr Orłem i zapytać o koszt operacji.

Od wczoraj dzwonię na podany tutaj na wątku nr tel i znowu nikt nie odbiera, dzisiaj będę próbowała dzwonić do przychodni, bo dr ma dyżur.

Jak tylko poznam koszt operacji - dam znać.

 

Zostanie na pewno trochę pieniędzy.

Wczoraj rozmawiałam z Jo37, która przez parę lat  opłacała pobyt Lizki u Murki.

Tak sobie pomyślałam, ze względu na pamięć o Lizie,  żeby ze schroniskowego boksu,  w którym kiedyś przebywała, zabrać kolejną suczkę do Murki i spróbować odmienić jej los...

To co zostało po Lizce damy komuś, kto  bardzo tego potrzebuje;to byłby taki hołd oddany Lizce.

Chciałam zapytać, czy wyrażacie zgodę na takie rozwiązanie.

Link to comment
Share on other sites

"Tak sobie pomyślałam, ze względu na pamięć o Lizie,  żeby z boksu,  w którym kiedyś przebywała Liza, zabrać kolejną suczkę do Murki i spróbować odmienić jej los..."

 

na pewno byśmy z mamą  $$$ pomogły . Dzięki Lizie odmieniłby się los jakiegoś " psiego biedaka"

Link to comment
Share on other sites

"Tak sobie pomyślałam, ze względu na pamięć o Lizie,  żeby z boksu,  w którym kiedyś przebywała Liza, zabrać kolejną suczkę do Murki i spróbować odmienić jej los..."

 

na pewno byśmy z mamą  $$$ pomogły . Dzięki Lizie odmieniłby się los jakiegoś " psiego biedaka"

Bardzo dziękuję!

 

Niestety  - dr Orzeł nadal nie odbiera.

Dzwoniłam tez na nr podany w internecie (do przychodni) - bez skutku.

Zolziatko - czy możesz pomóc w skontaktowaniu się z dr w sprawie kosztów za operację?

Link to comment
Share on other sites

Udało się znajomej dodzwonić do dr Orła -  dzisiaj sekcja zwłok Lizy, jest podejrzenie,  że jej organizm odrzucił implant...

Cały zespół w Lublinie bardzo przeżywa śmierć Lizki.

Dr Orzeł prosił o kontakt jutro rano.

Co do kosztów za operację, to również z nich zrezygnował.

Bardzo dziękujemy!

Ponieważ pieniądze były zbierane na operacje Lizy to tak sobie myślę, ze być może uda się również pomóc jakiemuś choremu psu u Murki.

Link to comment
Share on other sites



Lizka [*]

:(

Nie wiem co napisać, czuję ból, smutek, żal :(

Czytam posty i wszyscy macie rację, wszyscy mieliśmy nadzieję, że się uda i że ta mała suczka, która ujęła tyle osób, rozpocznie nowe życie, dosłownie nowe, bo dzisiaj  dowiedziałam się, że na FB zgłosiła się pani, która chciała po operacji zabrać Lizkę do siebie...

Niestety - nie udało się i nic nie da się już zmienić :(

Jest mi tak bardzo przykro;  mam tylko nadzieję, że sunia nie cierpiała.

 

Bela - rozumiem Cię, wiem co czujesz; ja tez po  informacji o śmierci Lizy miałam takie myśli, nadal jest mi ciężko.

Ale nie obwiniaj się, wszyscy tutaj chcieliśmy dla suni jak najlepiej, nie wiemy co byłoby, gdybyśmy wybrali inną drogę, wydaje mi się, ze każda z nich prowadziłaby do operacji...

 

Chciałam Wam wszystkim bardzo podziękować za bycie tutaj z Lizą, za wsparcie, za pomoc  - tą duchową i finansową - los tej małej, delikatnej suczki z zamojskiego schroniska ujął tyle ludzi.

To dzięki Wam, ludziom z  innych zakątków Polski, Liza miała na utrzymanie, leki, diagnostykę.

Murce b. dziękuję za opiekę nad ciężko chorą suczką.

 

 

 

 

Tolu popłakałam się crybaby.gif Lizunia [*] miałaby kochający domek u pani o wielkim sercu ...

Link to comment
Share on other sites

Poraz kolejny czytam Wasze wpisy i nie wiem kiedy przestane ryczec  :(

Jest mi tak nieopisanie przykro i tak bardzo żal suni :(

Widze, ze lekarze tez zaangazowali sie w pomoc Lizie i jej smierc odebrali jako osobistą porazke. :(

 

Dziekuje, ze chcecie wspomoc Marka, bo jego koszty utrzymania w hotelu i leczenia  są spore.

Póki co, Marek ma pieniadze na koncie, ale jak wiecie bardzo mało  stałych deklaracji. Wszystkie znaczące wpływy, to wplaty jednorazowe.

Link to comment
Share on other sites

Oczywiście zgadzam się na pomoc Markowi, biedactwo, los go nie oszczędza.

 

Nie sądziłam, że odejście Lizki tak mnie osobiście dotknie.

Czuję żal, smutek i złość. Tylko nie wiem na co. Chyba na los za jego niesprawiedliwość.

Z mojej strony też składam podziękowania dla lekarzy zajmujących się Lizunią, za okazane serce, za troskę i gest wobec tego ostatecznego zakończenia.

Wątek podczytuję, ale nie potrafię nic sensownego napisać. 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...