Jump to content
Dogomania

Mój pies ugryzł moje dziecko!!!


Kami81

Recommended Posts

Powinien był trafić do szkoleniowca, ale nie trafił. Teraz są już trzy osoby pogryzione (z tego, co zrozumiałam). Dziecko trzeba było szyć.
Jest jak jest - mleko się rozlało. Jeśli rodzina wykrzesze w sobie chęć pracy z tym psem, to może dobrze, może źle - zależy, jak się skończy, zwłaszcza dla dziecka. Ale takich deklaracji nie było.
Jeśli nie wykrzesze, to oddanie psa w następne ręce zwyczajnie jeży mi włos na głowie.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 148
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='filodendron']Tak, tak - na jedno wychodzi. Właśnie w tym rzecz, że czytając takie wątki człowiek zaczyna się zastanawiać, czy ma gdzieś po ręką numer do hycla, bo jak zgarnie psa z klatki schodowej, to na pewno będą z tego kłopoty. A jak z tymi kłopotami pojawi się na dogomanii, to oprócz kłopotów będzie jeszcze zjeb**, bo wziął pod dach bezdomniaka, ale nie okazał się urodzoną Victorią jakąś tam/Caesarem Millanem/...... (proszę wpisać ulubionego szkoleniowca/rehabilitanta/behawiorystę/zoopsychologa/kosmonautę).

Ile razy pies musi ugryźć i jak dotkliwie, żeby można go było uznać za agresywnego? Ma komuś rozerwać gardło? Wtedy będzie OK?[/QUOTE]

ale czy psu nawet agresywnemu nie należy się szansa? od razu igła? czy określił go specjalista jako ,,agresywnego,,?
gdyby ufać każdemu kto określił psa jako agresywnego to należałoby uśpić połowę psów ze schronisk bo z taką łatką trafiają min. bo nieudanych adopcjach. w większości wypadków tak nie jest albo agresja ma podłoże i jest do ,,ogarnięcia,,
jeśli ktoś bierze psa jest za niego odpowiedzialny- za jego wychowanie też i za szkody przez niego wyrządzone. jeśli ktoś bierze zwierzę z ulicy staje się za nie odpowiedzialne / tak jest zgodnie z prawem, powiedzieli mi to w klinice jak przywiozłam kota po wypadku, że mu pomogłam to stałam się właścicielem- no i stałam się właścicielem, wyłozyłam ponad 400 zł na leczenie i zrobiłabym to znowu mimo wydanej kasy i odpowiedzialności- kot ma nowy dom, przeżył a ja dziękuję Bogu każdego dnia że wtedy tak przejeżdżałam/
może jestem głupia ale nie rozumiem jak można wychować pod własnym dachem psa, który rzuca się na właścicieli. coś musiało być zrobione nie tak--karanie, bicie..pies sam z siebie nie jest agresywny; owszem może być nieusłuchany, niszczyć, siurać w domu etc. czy nawet warknąć przy misce ale rzucać się bez powodu ---bez niczego takie zachowanie się nie bierze...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Powinien był trafić do szkoleniowca, ale nie trafił. Teraz są już trzy osoby pogryzione (z tego, co zrozumiałam). Dziecko trzeba było szyć.
Jest jak jest - mleko się rozlało. Jeśli rodzina wykrzesze w sobie chęć pracy z tym psem, to może dobrze, może źle - zależy, jak się skończy, zwłaszcza dla dziecka. Ale takich deklaracji nie było.
Jeśli nie wykrzesze, to oddanie psa w następne ręce zwyczajnie jeży mi włos na głowie.[/QUOTE]
mi też jeży dlatego pies przed wydaniem powinien być zdiagnozowany przez lekarza pod katem chorób i po konsultacji z dobrym behawiorystą- szkoleniowcem. w tym czasie powinien być od dziecka izolowany. bardzo dobrym wyjściem byłby jakiś ośrodek szkoleniowy jak np.Bogatynia ale o tym już pisałam wcześniej- kilku dniowa obserwacja i późniejsza praca z psem może zdziałać cuda i psu możnaby szukać nowego domu. właścicielka szuka wyjścia jak najprostszego : oddać psa lub uśpić i mieć kłopot z głowy a nie tędy droga.
mi tylko i wyłącznie o to chodzi- żeby ten dom dał psu szansę - czyli żeby ocenił go specjalista czy da się z nim coś zrobić czy nie. przecież nie karzę im kosztem dziecka zatrzymywać psa bez pracy nad nim .
nie znamy sytuacji w jakiej dziecko ugryzł- myślę że mógł chwycić i dziecko zahaczyło się o kła --tego na odległość nie ma tez jak ocenić. gdyby to był atak to przy tak sporym psie na 1 szwie by się nie skończyło..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marta23t']ale czy psu nawet agresywnemu nie należy się szansa? od razu igła? czy określił go specjalista jako ,,agresywnego,,?
gdyby ufać każdemu kto określił psa jako agresywnego to należałoby uśpić połowę psów ze schronisk bo z taką łatką trafiają min. bo nieudanych adopcjach. w większości wypadków tak nie jest albo agresja ma podłoże i jest do ,,ogarnięcia,,
jeśli ktoś bierze psa jest za niego odpowiedzialny- za jego wychowanie też i za szkody przez niego wyrządzone. jeśli ktoś bierze zwierzę z ulicy staje się za nie odpowiedzialne / tak jest zgodnie z prawem, powiedzieli mi to w klinice jak przywiozłam kota po wypadku, że mu pomogłam to stałam się właścicielem- no i stałam się właścicielem, wyłozyłam ponad 400 zł na leczenie i zrobiłabym to znowu mimo wydanej kasy i odpowiedzialności- kot ma nowy dom, przeżył a ja dziękuję Bogu każdego dnia że wtedy tak przejeżdżałam/
może jestem głupia ale nie rozumiem jak można wychować pod własnym dachem psa, który rzuca się na właścicieli. coś musiało być zrobione nie tak--karanie, bicie..pies sam z siebie nie jest agresywny; owszem może być nieusłuchany, niszczyć, siurać w domu etc. czy nawet warknąć przy misce ale rzucać się bez powodu ---bez niczego takie zachowanie się nie bierze...[/QUOTE]
Jest sporo racji, w tym, co piszesz, tylko że - nie zawsze się udaje. Gdyby do nowych włascicieli psów po przejściach stosować tak rygorystyczne sito, jak robi to czasem dogomania, to schroniska byłyby dwa razy bardziej pełne niż są. Ludzie przygarniają psa z odruchu serca, nie mając pojęcia o szkoleniu, o chorobach, o zagrożeniach. Zwyczajnie i po ludzku liczą, że będzie dobrze. I w wielu przypadkach tak właśnie jest - czyli dobrze - mimo, że ci ludzie nigdy nie zajrzą na dogo. Psy grzeją tyłki w całkiem fajnych domach - dostają żarcie ze stołu, szczekają jak wściekłe na listonosza i robią inne "okropne" rzeczy, bo są "niewychowane". Ale nie gryzą.
A czasem się nie udaje i wtedy trzeba brać życie takim, jakim jest. Jeśli pies pogryzł i to wielokrotnie, a właścicieli nie stać czy to finansowo, czy to emocjonalnie na dalszą pracę z psem, to lepszym wyjściem jest igła niż przekazywanie psa z rąk do rąk.

Link to comment
Share on other sites

Jeśli się nie wykrzesze chęć pracy - to moim zdaniem pozostaje igła.
Ale nie będzie to w porządku, jeśli pies przedtem nie otrzyma wreszcie jednej uczciwej szansy. Pies to nie tygrys, odizolować go od dziecka czy wsadzić w kaganiec fizjologiczny do czasu konsultacji przecież można - tylko trzeba chcieć.
A że pies był od początku problemowy, lękliwy, potem stał się agresywny i nigdy nie skonsultowano tego ze specjalistą, uważam, że właściciele mają moralny obowiązek przynajmniej spróbować uratować temu psu życie (ale nie wpychając problem komuś innemu) - to że dziecko jest ważniejsze nie usprawiedliwia dla mnie na tę chwilę w pełni uśpienia psa bez żadnej konsultacji.

Link to comment
Share on other sites

Temu psu należy się szansa. Owszem, powinien ją dostać. Jednak to, czy ją dostanie zależy tylko od właścicieli. Jeżeli nie, uśpienie go będzie mniejszym złem niż skazanie na wędrówkę z rąk do rąk, z kilkukrotnym zahaczeniem o schronisko.

[quote name='marta23t']
może jestem głupia ale nie rozumiem jak można wychować pod własnym dachem psa, który rzuca się na właścicieli. coś musiało być zrobione nie tak--karanie, bicie..pies sam z siebie nie jest agresywny; owszem może być nieusłuchany, niszczyć, siurać w domu etc. czy nawet warknąć przy misce ale rzucać się bez powodu ---bez niczego takie zachowanie się nie bierze...[/QUOTE]

Wiesz Marto, pies nie musiał być u Kami81 nie wiem jak katowany, krzywdzony, bity etc. Wystarczyło zlekceważenie pewnych symptomów, zignorowanie narastającego problemu, przeoczenie (wynikające z niewiedzy? braku doświadczenia?) i wyszło, jak wyszło. Bo niestety, kłopotliwe zachowania psa nie rozwiązują się same wraz z upływem lat. Mogą co najwyżej pogłębić się. Czasami sama wiara w to, że będzie dobrze nie wystarcza.

Link to comment
Share on other sites

właścicielka nie napisała czy chce/ może/ stać ją na jednorazową chociaż pomoc behawiorysty. tak jak pisze Martens do tego czasu można psa odizolować lub ubrać mu kaganiec fizjo. jeśli właścicielka nie chce/ nie może ze względów finansowych skonsultować psa a się na to zgodzi jestem w stanie pokryć koszta jednorazowej konsultacji behawiorysty żeby wydał opinię co dalej można z psem zrobić: czy uda się jakoś pracą nadrobić to co zostało pogrzebane, pod warunkiem że będzie to polecony szkoleniowiec z dogo i opinię wyda na piśmie żeby było czarno na białym. tyle dla tego psa jestem w stanie na odległość zrobić...pytanie czy właścicielka chce i czy rozważała taką ewentualność?
jeśli fachowiec określi psa jako agresywnego to smutne to co napiszę ale uśpienie będzie dla niego lepsze niż dożywotni schron, zmiana domów i jakaś tragedia która może się wydarzyć. tyle że jeśli decyzja ma być taka nieodwracalna i ostateczna uważam , że powinno to być tylko i wyłącznie po konsultacji z fachowcem..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']My tu gadu gadu, a może pies już dawno nie żyje.
Albo gorzej, na uśpienie nie starczyło pańciostwu odwagi, i biedak siedzi teraz przerażony i samotny w schroniskowym kojcu, i czeka na pasmo nieszczęść i strachu przed śmiercią :roll:[/QUOTE]
nawet nie chcę o tym myśleć. mam nadzieję , że właścicielka da znać co z psem..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marta23t']
jeśli fachowiec określi psa jako agresywnego to smutne to co napiszę ale uśpienie będzie dla niego lepsze niż dożywotni schron, zmiana domów i jakaś tragedia która może się wydarzyć. tyle że jeśli decyzja ma być taka nieodwracalna i ostateczna uważam , że powinno to być tylko i wyłącznie po konsultacji z fachowcem..[/QUOTE]

I ja się z tym zgadzam.

Tylko od soboty właścicielka psa się nie odzywa, a my "dzielimy skórę na niedźwiedziu".
Obstawiam, że odpowiedzi nie pasują - bo gdzież by to pracować z agresywnym psem, dziecko przecież jest, a uśpić szkoda ;)

Link to comment
Share on other sites

Jeżeli pies został uśpiony bez konsultacji lub oddany, to właścicielka zapewne nie odezwie się już więcej na wątku, bo i po co?
Los tego psiaka był już chyba przesądzony od pierwszego postu (jeśli się mylę, to szczerze przepraszam). Wątek jednak przyda się na przyszłość, może ku przestrodze, a może 'ku pokrzepieniu serc', bo ktoś kiedyś z tej naszej dyskusji wyciągnie wnioski i da swojemu psu szansę? W tym wszystkim szkoda Szatana i szkoda tego, że nie on pierwszy i nie ostatni.

Link to comment
Share on other sites

Trafiłam tu przez przypadek.... i jestem w szoku.Sprawa pierwsza - dobro dziecka i bezpieczeństwo ludzi , w tym przypadku właścicieli zawsze jest najważniejsze.Zgoda , popełnili wiele błędów, ale mieli po prostu pecha -przygarneli w dobrej wierze psa z problemami które ich po prostu przerosły.Nie każdy , nawet mając psy od zawsze poradzi sobie z każdym przypadkiem.Niestety moim zdaniem marne są już teraz szanse na to aby relacje pomiędzy psem i jego właścicielami ułożyły się na tyle poprawnie aby zwierzę nie stanowiło niebezpieczeństwa dla tych ludzi.Wytworzyło sie swego rodzaju błędne koło : pies nauczył się zastępować lęk agresją a strach właścicieli jest dla niego nagrodą i potwierdzeniem że obrał słuszną drogę.Dziecko żle go karmiło więc ugryzł ?.... a może nie karmiło dostatecznie szybko , lub ( o zgrozo!) odważyło się ostatnią czekoladkę samo zjeść , a nie dać psu! Ciekawa jestem jak pies reaguje na znajomych i osoby zupełnie dla niego obce , ale takie które psów się nie boją ? Pamiętam podobny przypadek u moich sąsiadów : suka ON ,którą mieli od szczeniaka pogryzła po kolei właścicielkę , jej dorosłą córkę ( nie raz ) respekt jako taki miała tylko przed synem, nie było mowy aby koło niej nawet przejść jeśli coś miała w misce , a moja mama ,która czasem tam zaglądała mogła jej bez problemu wyjąć kość z pyska.Saba , bo tak miała onka na imię mimo wszystko zawsze była dla właścicieli "najkochańsza"i odeszła z tego świata śmiercią naturalną ze starości. Na szczęście dzieci w tym domu nie było....Moim zdaniem jedyna szansa dla tego psa to nowy dom i ludzie którzy potrafią opanować jego lęki.....bo jeśli go nie znajdzie to wcześniej czy póżniej czeka go eutanazja.

Link to comment
Share on other sites

Tylko znalezienie odpowiedniego domu takiemu psu potrwa (o ile w ogóle się uda) - a właściciele jak wynikało z pierwszego posta, chcieli się pozbyć go natychmiast.
A tułaczka po schroniskach i/lub domach w których układanie go nie wypali, może go uczynić psem naprawdę nie do naprawienia, tak jak było z Quatro, i jeśli pies nie może zaczekać tam gdzie jest na nowy dom czy dotychczasowi właściciele nie chcą z nim popracować, to moim zdaniem lepsza igła. Tylko uśpienie bez konsultacji z fachowcem (wreszcie) uważam za cholernie nie fair wobec tego psa, biorąc pod uwagę obowiązki właścicieli i to, że do tej pory nikt się do takiej konsultacji nie pokwapił, kiedy był na to czas i dziecko było całe.

Link to comment
Share on other sites

Tak . tylko że praca ze szkoleniowcem raz na tydzień niewiele da bo pies i tak wyczuje strach i oszukać się nie da...a jeśli będzie czekał u właścicieli na nowy dom to tylko izolowany od dziecka przynajmniej , aby nie doszło do tragedii.Może klatka kennelowa na jakiś czas...i intensywne szukanie domu zanim trafi pod igłę ?

Link to comment
Share on other sites

Tak , tylko że praca ze szkoleniowcem raz na tydzień niewiele da bo pies wyczuje strach właścicieli i oszukać się nie pozwoli...a jeśli będzie czekał na nowy dom w dotyczczasowym miejscu to musi być izolowany przynajmniej od dziecka aby nie doszło do tragedii.Może wypożyczenie klatki kennelowej na jakiś czas oddaliłoby widmo igły...
Sorry cos sie dzieje , najpierw nie mogłam zapisac jednego postu ,póżniej wskoczyły obydwa , a teraz pierwszego nie mogę usunąć...

Link to comment
Share on other sites

Ale szkoleniowiec może przynajmniej ocenić, czy pies rokuje nadzieje w innych rękach. Jeśli agresja ma tło neurologiczne to można z super skutkiem działać lekami przeciwpadaczkowymi - ale nie zawsze to działa, więc w domu z dzieckiem to też kwestia dyskusyjna. Jeśli właściciele będą chcieli podjąć się pracy i będzie ona w ogóle możliwa - to też będzie do zrobienia.
Na zapewnienie dziecku bezpieczeństwa też jest trochę sposobów - osobne pomieszczenie, kaganiec, klatka... Tylko to też trzeba chcieć.

Link to comment
Share on other sites

uch,widzę ,ze wokół jednego postu zrobiła się niezła wrzawa:mad: No więc napiszę jeszcze raz-to co zrobili Ci ludzie było GŁUPIE I BEZMYŚLNE.Zrobili to pod wpływem presji, chcieli żeby dziecko miało kontakt ze zwierzakiem-czasem pod wpływem frustracji robi sie różne dziwne rzeczy, czasem głupie.Wzieli psa. Gdyby go zostawili skutki mogłyby być tragiczne. Zgadzam się, psa powinno się brać odpowiedzialnie bla,bla,bla ale w praktyce wiadomo jak to wygląda u ludzi mniej "upsionych" niż my.:diabloti:Ich decyzję jestem w stanie zrozumieć, gorzej się jednak zapatruję na oddawanie psów bo stary/chory/brzydki/nie ta rasa/nie ten wygląd/nie ten charakter.Ale jeśli waży się zdrowie psychiczne człowieka no to sorry ale to chyba jest wtedy NAJWAŻNIEJSZE.:roll:

Link to comment
Share on other sites

Balbina ale właśnie przez takie myślenie jest tyle bezdomnych psów. jeśli ktoś ma brać psa pod siebie żeby jemu było dobrze to niech nie bierze. owszem życie ludzkie jest bardzo ważne ale życie psa nie jest mniej istotne. to też żywa istota. jeśli ktoś popełnił błąd powinien spróbować go naprawić. napisałam już kilka postów wstecz, że mogę opłacić behawiorystę- niech wyda opinię. jeśli pies będzie do pracy wtedy na dogo możemy poszukać mu hotelu u jakiegoś szkoleniowca, który z psem wypracuje to czego nie zrobili właściciele. wtedy będzie możliwość poszukania mu domu. jeśli weterynarz uzna że pies ma zmiany np. neurologiczne albo szkoleniowiec jeden, drugi nie da psu na resocjalizację szans wtedy psiaka lepiej uśpić żeby mu oszczędzić wieloletniego horroru bo to młody pies i może jeszcze 10-13 lat błąkać się od domu do domu lub żyć w klatce. staramy się pomóc, nie radzimy trzymać psa za wszelką cenę ale wizyta behawiorysty za 100 zł jeszcze sfinansowana przez osobę trzecią to nie jest żaden wysiłek dla właścicielki a może psu uratować życie bo będzie podstawą do dalszych działań. jesli problem zostanie nakreślony przez specjalistę, który ma z agresją doczynienia będzie można doradzić i pomyśleć nad dt , opłaceniem np. na pół hoteliku szkoleniowego czy nad innymi działaniami. bez tego nie poradzimy nic. a ja nie napiszę nikomu przez łącza nie widząc psa , ze ma uśpić, bo nie dam na coś takiego rozgrzeszenia nie znając problemu ,,na żywo,,. już miałam tyle razy styczność ze strasznymi agresorami, które gryzły ludzi a tak naprawdę to były bardzo normalne psy: przykład biały pies w typie PONa ogłaszany przez Gonię, oddany z adopcji kilka razy bo pogryzł, łatka agresora- w hotelu u Jamora opinia: pies zero agresji, pit bull Dragon oddany z powodu agresji do dziecka- --teraz w domu z kilkuletnim dzieckiem, super pies, gruba ,,pit bullka,, Kluska oddana bo agresja do dziecka---w nowym domu....długo by wymieniać. a te psy były oddawane z powodu agresji...
i w końcu jeden z psów , który poszarpał ręce szkoleniowca-----w nowym domu, zero agresji , super pies..
ja nie nazwę psa agresywnym bez zobaczenia w jakich warunkach to się dzieje i jak to wygląda, bo owszem pies może być agresywny / i tego się trzymajmy/ ale może też być np. ,,niewygodny,, i dlatego ,,agresywny,, a ja ułatwiać sprawy podając jak oddać psa, gdzie czy jak uśpić nie będę. kropka.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sabusia']no fakt o psie cisza pewnie juz nie zyje :(([/QUOTE]
tak z pewnością właścicielka go ukatrupila i brutalnie wrzuciła do rowu po czym zatarła wszelkie ślady walki:shake:Ludzie,opanujcie się! Może pies poszedł do szkoleniowca i siedzi z właścicielka w ciepłym przytulnym domku???Ja bym sobie na miejscu założycielki wątku nie życzyła takich komentarzy- popartych tylko własnymi domyśleniami ,że zabiłam/uśpiłam/oddałam psa..To,że Właścicielka się nie odzywa co wcale nie znaczy,ze psa nie ma...A takie teksty naprawde moga kogoś zranić więc...dajcie już spokój;)

Link to comment
Share on other sites

Balbina, wierzysz w cuda?
Babka napisała na wątku, że psa chce się jak najszybciej pozbyć z domu, po licznych komentarzach nie po jej myśli umilkła, podczas gdy w sprawę zaangażowało się "parę" osób, niektórzy oferowali nawet pomoc finansową. Co Ci ludzie mają teraz myśleć/pisać? Pewnie czują się trochę zrobieni w bambuko; oczekiwano od nich pomocy, znaleźli się nawet dogomaniacy gotowi sfinansować szkoleniowca, a pani umilkła... To przecież są żywi ludzie zainteresowani sprawą, a nie automaty generujące kolejne posty.
Chyba jednak po prostu nie chodziło o pomoc w rozwiązaniu problemu, tylko o to, żeby znaleźć łosia, który cały ten problem z tej pani zdejmie i weźmie sobie na głowę, i będzie naprawiał cudze błędy... :roll:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...