Marmasza Posted December 23, 2006 Posted December 23, 2006 Ja również życzę wszystkim Dyskutantom zdrowych i wesołych Świąt. Quote
Guest Mrzewinska Posted December 23, 2006 Posted December 23, 2006 Dla mnie zdanie trenerow, ktorzy widza zachowania, maja do czynienia przez lata z pewnymi liniami psow, z ojcem, synem i wnukiem i potrafia wylapac powtarzajace sie identyczne zachowania sa wazniejsze niz teoretyczna nawet najlepsza znajomosc problemu. Teoretycznie - to wielu ludzi uznawanych jako zoopsycholodzy, behawiorysci, w swoim czasie szlo za Fisherem i jego teoria dominacji uznajac ja za jedynie sluszna. Trenerzy jakos nie za bardzo wierzyli ani w Fishera, ani w Fennelowa. Przynajmniej ci trenerzy, ktorych prace ogladalam z sympatia. U nas problem jeszcze dodatkowo jest pogrzebany w tym, ze ludzie biorac do domu wierza, ze: - kazdy pies to tylko kwestia wychowania - sami sa najlepszymi wychowawcami - wystarczy okazac milosc lub - wystarczy przechodzic pierwszemu przez drzwi i jesc przed psem i nie witac sie po powrocie. A potem jest szok, ze szczeniak ma ostre szpilki w pyszczku i sika co godzine i zadne ignorowanie na to nie pomaga. Wiec u nas szerzenie wiedzy, ze nie kazdy pies jest dla kazdego i nie w kazde warunki - jest konieczne. Ja sama zbyt wiele widzialam powtarzajacych sie podobienstw charakterow, zachowan w liniach rodzinnych abym miala bodaj cien watpliwosci. Z perspektywy 40 lat pracy z psami, wyszkoleniu wielu setek, egzaminowaniu kilku tysiecy, jestem najglebiej przekonana, ze mimo zmiennych warunkow odchowu - predyspozycje zachowan sa dziedziczne i w rasach madrze prowadzonych do okreslonego rodzaju wspolpracy z czlowiekiem - bardzo prawdopodobne do wystapienia. Zofia Quote
_dingo_ Posted December 23, 2006 Posted December 23, 2006 [quote name='Mrzewinska']Z perspektywy 40 lat pracy z psami, wyszkoleniu wielu setek, egzaminowaniu kilku tysiecy, jestem najglebiej przekonana, ze mimo zmiennych warunkow odchowu - predyspozycje zachowan sa dziedziczne i w rasach madrze prowadzonych do okreslonego rodzaju wspolpracy z czlowiekiem - bardzo prawdopodobne do wystapienia.[/quote] Brawo, święte słowa :) Chyba nikt rozsądny nie będzie polemizował z taką tezą... Oczywiście są też wahania osobnicze, w tym samym miocie może zdarzyć się wiecznie senny ciapek i szalony narwaniec, ale kwestionowanie dziedziczenia pewnych zachowań, w tym agresji, nie wydaje się mieć wg mnie sensu. Wg mnie przecenia się wypływ wychowania, mówiąc w ogólności. Nie tylko u zwierząt, ale i u ludzi. Układ genów determinuje niesamowitą wręcz ilość cech. Problem leży wg mnie w tym, że niestety można z takiej tezy wyciągnąć wniosek, że odpowiedzialność za to w jaki sposób zachowuje się pies w większym stopniu ponosi hodowca niż zwykło się to przypuszczać. Nie całą oczywiście bo byłoby to poważne nadużycie, ale dośc dużą. Ale czyż nie prościej jest stwierdzić hodowcy, że właściciel źle wychował psa, niż przyznać że skojarzenie było niewłaściwe i lepiej go nie powtarzać ? Przecież "co złego to nie my"... :D Jeśli jednak ktoś jest zdania, że tylko wychowanie determinuje zachowanie zwierzęcia, to niech wychowa wzorcowego labradora na ciętego i śmiałego psa obrończego, albo nieprzejednanego stróża posesji. Powodzenia... ;) Gdyby zachowania nie były dziedziczne to tworzenie ras użytkowych nie miałoby najmniejszego sensu. Quote
SuperGosia Posted December 24, 2006 Posted December 24, 2006 A ja sobie podykutuje ;) [quote name='_dingo_'] Jeśli jednak ktoś jest zdania, że tylko wychowanie determinuje zachowanie zwierzęcia, to niech wychowa wzorcowego labradora na ciętego i śmiałego psa obrończego, albo nieprzejednanego stróża posesji. Powodzenia... ;) [/quote] "Wzorcowego" tzn. takiego, ktory odpowiada wzorcowi FCI i zdobywa medale na wystawach?? Mysle, ze jesli wlasciciel bedzie "czubem" i od momentu zakupienia psa w wieku szczeniecym zacznie rozbudzac w nim zachowania agresywne, to wprawdzie nie do konca zrobi z niego "cietego i smialego (...)", ale bedzie w stanie skrzywic zierzeciu psychike tak, ze stanie sie niebezpieczne (widze coraz wiecej agresywnych psow tej rasy - u mnie w bloku mieszkaja takie dwie - o dziwo - rodowodowe suki, ktore atakuja wszystkie napotkane psy i z tego powodu caly czas chodza w kagancach). A ilez to owianych zla slawa terrierow typu bull pieknie bawi sie z innymi zwierzakami wbrew swej naturze... Tak sie jakos sklada, ze spotykane przeze mnie pity, ASTy i bulliki od pokolen szkolone do walk z innymi psami wzbudzaja wieksze zaufanie, niz Pikus pani Kowalskiej "po suczce znajomej" :evil_lol: Zofia napisala: "U nas problem jeszcze dodatkowo jest pogrzebany w tym, ze ludzie biorac do domu wierza, ze: - kazdy pies to [B]tylko[/B] kwestia wychowania" (...) Pod czym sie obydwiema lapkami podpisze :) i: "predyspozycje zachowan sa dziedziczne i w rasach madrze prowadzonych [B]do okreslonego rodzaju wspolpracy z czlowiekiem -[/B] [B]bardzo prawdopodobne[/B] [B]do wystapienia[/B]". Czyli cietosc, zapal do pracy, etc. W rasach madrze prowadzonych nastawionych na prace z czlowiekiem osobniki nadmernie agresywne sa/lub powinny byc eliminowane. Psy takie maja okreslone zadania do wykonania, a w wolnym czasie niekoniecznie musza biegac i szukac ofiary, na ktorej moglyby wyprobowac nabyte na szkoleniu umiejetnosci. Zupelnie z innej beczki - jesli zalozymy, ze pies agresywny (nie nadmiernie, ale bardziej, niz to pozadane) bedzie przekazywal ta ceche potomstwu... to wlasciwie na jakiej podstawie? Pies moze byc agresywny z wielu powodow, niekoniecznie dlatego, ze ma - brzydko mowiac - nierowno pod czacha. A zeby to ustalic, trzeba by przeprowadzic wywiad srodowiskowy, co jest nierealne w naszych warunkach (u nas sie nawet wnetrostwo ukrywa i kryje takimi psami:p). Zaryzykuje stwierdzenie - niech tam - szczenie z predyspozycjami dziedzicznymi, genetycznymi do zachowan agresywnych, ktore trafi w odpowiednie rece; bedzie odpowiednio socjalizowane, ukladane i traktowane - jako dorosly osobnik nie bedzie stwarzac zagrozenia [B]lub[/B] bedzie, ale w znacznie mniejszym stopniu, niz gdyby trafilo do pani Kowalskiej, ktorej wiedza konczy sie (lub nawet nie) na Fisherze. Pomijam oczywiscie ten (na moje oko) 1% zwierzat, ktore z powodu zaburzen mozna sie starac ulozyc, ale jest to niemozliwe. Reasumujac: "Jeśli jednak ktoś jest zdania, że tylko wychowanie determinuje zachowanie zwierzęcia (...)" - nie, nie tylko aczkolwiek z ASTa da sie "zrobic" kanapowca kochajacego caly swiat, a z laba agresora rzucajacego sie na dzieci i inne psy. Oczywiscie jest bardzo prawdopodobne w sytauacji, gdy ktos zagrozi wlascicielowi z kanapowca zrobi sie pies obronny, a z agresora wyjdzie asekurant, ale to juz inna para kaloszy ;) Wychowywac, czytac i radzic sie madrych ludzi... najlepszy sposob na postepowanie z psem, ktory przejawia agresje. Oczywiscie im wczesniej, tym lepiej. Wesolych Swiat zycze wszystkim dyskutantom, a w szczegolnosci Tobie Zofio :) Quote
Guest Mrzewinska Posted December 24, 2006 Posted December 24, 2006 Sa testy, ktore badaja reakcje psa w sytuacjach nowych - i takie testy daja wiele informacji o predyspozycjach charakteru. Nie o tym, czego pies sie nauczyl. Bullteriery - te "papierowe" przeszly metamorfoze niemal na calym swiecie - od pokolen byly juz wybierane do hodowli te nie przejawiajace ponadnormatywnej agresji takze do psow. U psow walczacych agresja wobec czlowieka byla niedopuszczalna w normalnych hodowlach, stad wiele rozczarowan u tych, ktorzy kupujac AST oczekuja atakow na ludzi - i kiedy sie nie doczekaja - wedruja do trenerow, z propozycja "podostrzenia na ludzi", oj, jakie to czeste. Agresja podnormatywna to jest cos, co zdarza sie rzadko = ale wystarczy jeden przypadek w miocie, aby bic na alarm. Dla mnie alarmujaca sytuacja jest, gdy pies nie respektuje gestu poddania, atakuje bez ostrzezenia czlowieka lub psa - bez prowokacji, na terenie neutralnym, majac mozliwosc wyboru zachowan (czyli wykluczam atak lancuchowca), gdy pies zdolny jest pogryzc -zabic suke lub szczeniaka, gdy atak nastepuje bez ostrzezenia na osobe doskonale znana psu. Ponadnormatywna agresje i pelen brak zdolnosci do tworzenia zwiazkow emocjonalnych z otoczeniem obserwowalam w klasycznym wrecz wydaniu raz, dawno temu. Suka z zaburzeniami zachowania zostala pokryta, jeden z jej synow, gdy dorosl, zagryzl 15-letnia corke swoich wlascicieli, drugi pogryzl twarz wlascicielce, a potem oddany o malo nie zagryzl hodowcow - wszystkie ataki bez ostrzezenia, wystapily w odstepie chyba trzech miesiecy, co mogloby sugerowac narastanie agresji na tle jednakowych zmian patologicznych u obu psow. Suka na szczescie miala tylko jeden miot, zreszta szczeniaki hodowane byly CALY CZAS w izolacji od niej, bo je probowala zabic. Suka tu nie przekazala zadnego wdruku zachowan, bo nie miala kontaktu ze szczeniakami. Szczeniaki hodowane caly czas w domu, nie w klatce, pod czula opieka czlowieka, glaskane, pieszczone, noszone na rekach powinny miec wdrukowany obraz czlowieka opiekuna nietykalnego, mozna by obawiac sie ewentualnej agresji do psow przy odchowie bez suki - a jednak. Juz w miocie jedno ze szczeniat wykazywalo - w wieku 6 tygodni - sklonnosc do furiackich atakow na reke czlowieka. Atakow, nie szczeniecych zabaw i podgryzania. W rodowodzie tych psow byl przodek, reklamowany jako niespotykanie agresywny. Czy ten przodek byl agresywny, bo zle wychowany czy nienormalny - nie wiem. Ale wniosek prosty - obojetne na jakim tle ponadnormatywna agresja wystepuje, nie nalezy zwierzecia dopuszczac do rozrodu. Konkretny osobnik nie bedzie przez to skrzywdzony. Szczeniakow nie zabraknie na pewno i tak. Korzysci podwojne - raz, uniknie sie dziedzicznej patologii. Dwa - uniknie sie rozszczuwania zwierzat do zaliczania idiotycznych w pewnych rasach testow lub dla zaspokojenia wlasnych chorych popedow. Jesli zostanie wyraznie postawiona poprzeczka - psow niesocjalnych nie rozmnazamy - wlasciciele chcacy rozmnazac wezma sie za socjalizacje, a nie wiazanie do plotu i draznienie. Co nam wszystkim wyjdzie na dobre. Dzieki za zyczenia :loveu: - ale czemu to wyroznienie akurat dla mnie??? Az strach sie bac;) Spokojnych Swiat!:lol: Zofia Quote
_dingo_ Posted December 24, 2006 Posted December 24, 2006 SuperGosia - to oczywiste, że stopień w jakim ujawni się agresja (bo o tym mówimy) będzie warunkowany przez otoczenie. Masz rację. Ale to CZY się pojawi właśnie jest uwarunkowane genetycznie ( ale oczywiście nie zawsze)... Co do laba - przypuszczam że stał by się histeryczny, nieprzewidywalny i lękliwy. Nie przeczę, że takie zwierze w napadzie paniki może ugryźć zarówno psa jak i człowieka. Ale ja miałem raczej na myśli nie psa gryzącego ze strachu, bo to można osiągnąć chyba u każdego psa (chociaż żadne to osiągnięcie :P), ale posłusznego i czujnego obrońcę i stróża. Tu byłoby gorzej, właśnie dlatego że zwierzę to winno mieć niejako z natury swojej łagodne i ufne usposobienie. Myślę że chodzi o to że dziedziczona u zwierzęcia jest struktura mózgu, ale nie wspomnienia, doświadczenia itd. Dlatego mamy dziedziczony charakter, który przy podobnych bodźcach płynących z zewnątrz da nam zwierzęta zachowujące się w zbliżony sposób. Pewnie byłoby tak, że gdyby zwierzę nawet o ogromnych skłonnościach do agresji trafiło w ręce doświadczonego tresera, który dodatkowo znałby doskonale zachowania występujące u poprzednich pokoleń - to w 99% nigdy nie wykazałoby zachowań agresywnych, ale też zależałoby to od stopnia odziedziczonych cech. Co innego rasy u których agresja pojawia się przypadkowo, a co innego te, które od lat były krzyżowane umyślnie w stronę zachowań agresywnych. Jednak nie o to przecież chodzi... Psy trafiają zwykle do przeciętnych rodzin, przeciętnych warunków. Z punktu widzenia hodowli hodowcy powinno zależeć na uzyskaniu psa, który raczej będzie "odporny na zepsucie", niż przeciwnie - skrajnie trudny w prowadzeniu. Trzeba dążyć do tego, żeby w normalnych warunkach, w naturalnych, codziennych sytuacjach zwierzęta nie dążyły same z siebie do zachowań agresywnych - nie zaś do tego aby spekulować czy ten czy inny treser dałby rade wyprowadzić zwierzę "na ludzi" :D Popatrzmy na bojowe Amerykańskie Pitbullteriery - one świetnie obrazują to co mam na myśli. Psy które są od długich pokoleń krzyżowane ze względu na "gameness" - czyli zaciekłość i agresywność wobec psów - nigdy nie będą łagodne wobec psów, choćby stanąć na głowie. To jest po prostu niezgodne z ich naturą. I teraz żeby uprzedzić - bo może nawet na forum znajdzie się ktoś kto będzie miał pita - ale spokojnego wobec psów. Zapytam więc od razu: czy ten pies pochodzi z linii bojowych ? Czy jego przodkowie przesiadywali całe dnie na łańcuchach, czy występowali w walkach, czy suka była kryta na specjalnym stojaku, albo w kagańcu i na smyczy - aby pies jej w czasie krycia nie zagryzł ? Wg mnie zdecydowana większość spośród tych APBT z "linii walczących" to przypadki zupełnie beznadziejne jeśli chodzi o agresję wobec psów - i świetnie obrazują jak bardzo dziedziczna potrafi być ta cecha. Przypuszczam też że agresję wobec ludzi również dałoby się "wychodować" w ten sposób w jaki pittmani wychodowali psa "do walki z psami"... I dzięki za dyskusję, wszak o to tu chodzi... :) Quote
ujwar Posted December 24, 2006 Posted December 24, 2006 Witam. Wiem że poruszam temat wałkowany wielokrotnie, jednak po przeczytaniu dotychczasowych postów nadal nie wiem co robć. We wrześniu tego roku adoptowałem pieska czytając to forum w dziale psy w potrzebie (o piesku jest wątek z jego historią [url]http://www.dogomania.pl/forum/showth...ighlight=luis)[/url]. W zasadzie z Luisem (obecnie ma 10 miesięcy) nie ma problemów jeżeli chodzi o kontakty z ludźmi (podszczypywanie ma miejsce lecz pies przestaje na słowo "fe") oraz psami które zna. Łatwo sie podporządkowuje starszym psom naszych znajomych, a potem zaprzyjaźnia z nimi i bawi. Problem polega jednak na tym, że wykazuje agresję wobec psów obcych. Objawia się ona szczekaniem, szarpaniem się na smyczy, próbami doskoczenia do psów (ogon jest postawiony wysoko,ma postawę dominującą). Robi tak niezależnie od wielkości i płci innego psa. Nie dopuściłem dotychczas z oczywistych powodów do konfrontacji. W tej sytuacji udałem się do trenera i Luis odbywa szkolenie podstawowe. Zaproponowaną przez trenera metodą wyelimonowania agresji jest ściąganie psa smyczą, gdy szczeka na inne psy oraz wypowiadanie słowa "fe", na które reaguje w innych sytuacjach. Niestety nawet trenerowi to nic nie daje, ponieważ Luis mimo ściągania smyczy (nawet bardzo mocnego) i zastosowanej kolczatki robi to samo. Na spacerach nawet gdy mocno ściagam smycz, aż Luis zaskomli, nadal szczeka i rwie się do innego psa. Kiedyś umówiłem się ze znajomym i jego psem labradorem na spacer (Luis nie znał go wcześniej). Luis był spuszczony ze smyczy i kiedy zobaczył labradora pokazał cały wachlarz swoich zachowań (podbiegł od razu ze szczekaniem, warczeniem, ogon w górze). Znajomy mówił "fe", ja też, pies go ignorował. Po pewnym czasie psy szły sobie razem,Luis się uspokoił.Nie wiem, co byłoby, gdyby labrador też zaczął szczekać i warczeć... Nie sądzę, żeby Luis chciał gryźć nieznajome psy (sytuacja z labradorem), ale obawiam się, że kiedyś on zostanie pogryziony. Czy w takiej sytuacji wykastrowanie psa coś da, czy będzie on łagodniejszy? Ewentualnie jakie metody tresury warto zastosować? Będę bardzo wdzięczny zawszelkie uwagi. Pozdrawiam. Wszystkiego najlepszego z okazji Świąt dla wszystkich Dogomaniaków!!!! Quote
LALUNA Posted December 24, 2006 Posted December 24, 2006 Kastracja moze pomóc aby pies był bardziej pod kontrolą. Nie zmieni jednak zachowań o ile nie bedziemy pracowac. Piszesz ze stosowaliście jedynie kary. A co z metod pozytywnych i odwracajacych uwagę psa od innych? Czy próbowaliście przerwać etap wstepny czyli mierzenie, namierzanie psa dzwiekiem a potem odwrócenie uwagi psa od przeciwnika? Czy jestes w stanie zmotywować psa do wspólnych zabaw z Toba? JAkie to są zabawy? I na koniec dlaczego puszczasz go do innych psów wiedza ze pies tylko szuka awantury? Miałaś szczęscie ze trafił na uleglego a co by było jakby tamten podjął wyzwanie? Czy przynajmniej miał na sobie kaganiec? Mimo iż nie doszło do bijatyki, dzieki temu a właściwie przez to pies umocnił się w swojej domiancji. Musisz zrozumieć ze dorosły pies nie musi sie bawić z obcymi psami, ze znajomymi. Dorosły pies ma byc pod pełna kontrolą przewodnika, i dobrze bawic sie ze swoim przewodnikiem. CZyli musisz znaleśc takie zabawy aby ukierunkowac go na sieie. Dzieki temu łatwiej Ci pójdzie odwracanie uwagi od innych psów. Inne psy pies ma ignorować. BAwic sie nie musi. To w końcu obce stado Quote
ujwar Posted December 24, 2006 Posted December 24, 2006 Wielkie podziekowania za odpowiedź. Czy próbowaliście przerwać etap wstepny czyli mierzenie, namierzanie psa dzwiekiem a potem odwrócenie uwagi psa od przeciwnika? Nie bardzo wiem o co chodzi. Czy jestes w stanie zmotywować psa do wspólnych zabaw z Toba? JAkie to są zabawy? Bawię się z psem w szukanie przedmiotów czy aportowanie, ale niestety nie wykazuje on tymi zabawami większego zainteresowania. Woli zabawy typu gonienie, wyszarpywanie sznurka. Próbowałem motywować psa nagrodami (smakołyki) gdy widział psa z większej odległości i nie szczekał. Jednak przy skróceniu dystansu taka metoda nie przynosiła rezultatu, Luis ignorował smakołyki. I na koniec dlaczego puszczasz go do innych psów wiedza ze pies tylko szuka awantury? Nigdy tego nie robię w sosunku do psów obcych. Zaznaczam, że Luis jest zaprzyjaźniony z psami kilku moich znajomych i wszystko jest ok. Również ten labrador z którym się spotkał jest pieskiem którego znam od szczeniaka, dobrze wyszkolonym i łagodnym. W mojej ocenie zagrożenia nie była, ja zaś chciałem w kontrolowanych warunkach przekonać się jak zachowa się Luis. Dorosły pies ma byc pod pełna kontrolą przewodnika, i dobrze bawic sie ze swoim przewodnikiem. CZyli musisz znaleśc takie zabawy aby ukierunkowac go na sieie. Dzieki temu łatwiej Ci pójdzie odwracanie uwagi od innych psów. Inne psy pies ma ignorować. BAwic sie nie musi. To w końcu obce stado. Rzeczywiście chyba będę musiał wiecej się z nim bawić, choc przyznaję, że Luis ma trudnosci w zaangazowaniu sie w zabawy, być może z mojej winy. Quote
Behemot Posted December 24, 2006 Posted December 24, 2006 [quote name='ujwar']Zaproponowaną przez trenera metodą wyelimonowania agresji jest ściąganie psa smyczą, gdy szczeka na inne psy[/quote] Ściąganie smyczą daje odwrotny skutek - jeszcze bardziej wzmaga agresję psa - w każdym razie tak twierdzą fachowcy... Quote
LALUNA Posted December 24, 2006 Posted December 24, 2006 [quote]Ściąganie smyczą daje odwrotny skutek - jeszcze bardziej wzmaga agresję psa - w każdym razie tak twierdzą fachowcy...[/quote] Podciągnaie tak. Ale Ujwar chyba chodziło o szarpniecie w tym momencie czyli korekte. Ujwara co z dźwiękiem? Próbowliscie? A jakie miałaś smakołyki? Własnie o takie zabawy mi chodziło. Piłeczka na sznurku, gryzaczek. Coś co by go bardzo silnie motywowało. [quote]W mojej ocenie zagrożenia nie była, ja zaś chciałem w kontrolowanych warunkach przekonać się jak zachowa się Luis. [/quote] Kontrolowane warunki polegaja na tym że w każdej chwili jesteś w stanie odciagnać, odwołac psa bez uszkodzenia drugiego. Czy w momencie kiedy zaczął pokazywac gamę zachowań do labka, byłas go w stanie odwołac? Czy pies był spuszczony na lince? Czy pies był w kagańcu? Kontrolowane warunki to takie gdzie mamy ograniczone zaufanie do psa i zabezpieczamy sie na wszelkie możliwe zachowanie. CZyli w tym przypadku gdyby pies zaatakował. Czy w tym wypadku byłabyś w stanie kontrolować także te wersję? Z jakiego jesteś miasta? Być moze tafiłaś na bardzo niedoswiadczonego instruktora który nie jest w stanie dobrać odpowiedniej i skutecznej metody do psa i właściciela. Moze Ci podpowiemy jakiegos dobrego. TAkie sprawy trudno rozwiazywac na odległosc. Ale daje Ci kilka podpowiedzi co mozna zrobic. O ile nie robił tego szkoleniowiec to znaczy ze moze przerasta go problem bo nie wszystko da sie pod sztampe. Niekiedy trzeba reagowac w odpowiedniej sekundzie czytając zachowanie psa. Zacznij też wymagać bezwglednego posłuszeństwa waruj, siad, do mnie na pozcątku w pewnej odległosci od psów. POtem coraz blizszej i to samo z zabawami. TAk aby pies był skupiony na tobie, mimo że w dali jest pies. Quote
nathaniel Posted December 24, 2006 Posted December 24, 2006 Ja w psa pakuje smakołyki jak widzę obecego psa na horyzoncie. Prosze go uprzejmie :diabloti: o siad i pakuje, pies przechodzi koniec smakoływania :evil_lol: Bo podciąganie czy nawet korekta guzik dawała. [SIZE=1]Ale są psy, które ciągle jeszcze musimy omijać, ale postepy widać. [/SIZE] Quote
Romas Posted December 25, 2006 Posted December 25, 2006 Musze powiedzic ,ze korekta w momencie kiedy nasz pies rwie sie do drugiego psa jest juz tylko podgrzewaniem do walki.Korekta powinna wyprzedzac o sekunde zachowanie a to zrobic bardzo trudno. Przekonalam sie o tym kiedy mialam DC i wlasnie chcac zapobiec szarpaniu sie do innych psow poprosilam o konsultacje znanego warszawskiego trenera. Po tej konsultacji ,na skutek korekt , kiedy na widoku pojawial sie pies ,Toro tak sie nakrecal ,ze kazdy spacer byl katorga. Dopiero to o czym pisze Laluna pomoglo ,czyli odwracanie uwagi psa,wypracowanie kontaktu wzrokowego,wypracowanie wspolnych zabaw i wypracowanie bardzo silnego odwolania. Niektore psy nie lubia sie tak bawic jak tego oczekujemy czyli w przynoszenie pilki.Moj dog wogole nie byl tym zainteresowany ,przynosil raz i koniec. W zwiazku z tym wymyslilam zabawe polegajaca na zrywaniu sie do biegu ,bo on uwielbial ruch i wysilek. Ujwar ,rady przez net nie zawsze sa trafiajace w sedno ,bo trudno cos radzic nie widzac psa.Ale przemysl sprawe pod tym katem czy nie uda sie nauczyc Twojego psa zachowania zastepczego w zamian za wyskoki do psow. Pies robi to co mu przynosi korzysc.Rzuca sie na psy ,bo to jest zachowanie samonagradzajace ,ma z tego satysfakcje.Korekta jest za slaba kara zeby go znieciecic. W zwiazku z tym zaproponuj mu jakas czynnosc ktora bedzie lesza od tego co robi teraz. U nas taka czynnoscia bylo siadanie i patrzenie mojego psa w moje oczy za co byl nagradzany nieustajaco ( az obcy pies nie znikl z widoku) specjalnie smakowitymi nagrodami. Od kiedy moj pies przekonal sie ,ze takie siedzenie jest fajniejsze niz rzucanie sie na obcego psa i dlawienie na obrozy ,z checia przyjmowal ta pozycje kiedy widzielismy inne psy. Oczywiscie to wymaga pracy i sukces nie przychodzi odrazu. Korekty na widok obcego psa moga upewniac Twojego zwierzaka ,ze obcy niesie ze soba jakies niebezpieczenstwo ,przewodnik sie denerwuje i wogole robi sie zamieszanie wiec moze trzeba energicznie przeganiac obcych zeby nie dochodzilo do klopotow w stadzie. Quote
Guest Mrzewinska Posted December 25, 2006 Posted December 25, 2006 Bylabym - niezaleznie od szkolenia - za kastracja psa. Reproduktorem nie bedzie i zdolnosci do reprodukcji na nic nie sa mu potrzebne. Kastracja nie zastapi szkolenia, uczenia zachowan, ale je ulatwi - po jakims czasie - nie od razu!!!! u najbardziej nadpobudliwego psa jakiego znalam trwalo to dwa lata - zanika chec wywolywania awantur, dązenia do konfrontacji z innymi psami. Oczywiscie pies nie zmienia sie w aniola - zaczepiony i w 8 lat po kastracji (tez przyklad z zycia) potrafi "powiedziec" co o tym mysli, ale sam juz nie prowokuje, a to duzo. Oprocz tego, co w naszych "przepsionych" miastach nie jest obojetne, pies nie bedzie pobudzony dodatkowo przy kazdej cieczce w okolicy. Jesli pies bodaj raz zaaportowal - to juz podal diablu palec, mozna chwycic za cala lape - czyli mozna stopniowo, delikatnie zwiekszac zainteresowanie zabawą w aportowanie, az da sie psa tym mocniej motywowac. Zofia Quote
nathaniel Posted December 25, 2006 Posted December 25, 2006 [SIZE=1]U nas akurat kastracja nie pomogła.... niestety Rambo ma akurat to szczęście, że ja nie mam zamiaru go oddawać, mam zamiar pracować z nim do skutku. Agresji nie da sie wyleczyć do końca, aczkolwiek można coś z tym zrobić. I robimy. Gbur nie miałby szans na powtórna adopcje, kto chciałby takiego łosia, ani to ładne (ale urocze ;) ładny jest dla całejmojej rodzinki, ale dla obcych to taka pokraka jest), delikatnie z nim trzeba sie obchodzić, żadneog szarpania , bo pies sie zamyka w sobie. Nie sądze zeby komuś chciało się z nim pracować. [/SIZE] Quote
ujwar Posted December 25, 2006 Posted December 25, 2006 Wielkie podziekowania za pomoc. Z Waszych postów wnioskuję, że poza kastracja muszę kontynuować szkolenie podstawowe. W ramach tego ostatniego powinienem doprowadzić do sytuacji kiedy mój piesek będzie skupiał uwage na mnie nie zaś na innych psach. Mozna to osiągnąć poprzez zabawę czy smakołyki i ewentualnie stosowanie kary w postaci podciągnięcia na smyczy. Powinienem też wymagać bezezględnego przychodzenia na zawołanie, szczególnie gdy w polu widzenia mojego psa jest inny (czy będzie ty pomocna długa linka?). Chciałbym jeszcze zapytać co robić gdy idę po zatłoczonej ulicy a z przeciwka ktoś idzie z psem. Czy mam mojego usadzac na siad i karmić, czy spokojnie podążać dalej podajac psu smakołyki, czy też na razie schodzić z drogi? Zastanawia mnie że "po przełamaniu pierwszych lodów" mój pies szybko zaprzyjaźnił się z psami znajomych i podporządkował im. Czy mozliwe kest, że jego agresja to tylko taka "gra na pokaz".Czy kastrację przeprowadzać teraz gdy pies ma około 10 miesięcy czy później. Jeszcze raz dzięki za wszystkie informacje :loveu: , pozdrawiam Quote
ujwar Posted December 25, 2006 Posted December 25, 2006 Zapomniałem zapytać o jeszcze jedną rzecz.Czy można stosować następującą metodę zniechęcania psa do podchodzenia do obcych psów: Umawiam się ze znajomym i jego psem, którego Luis nie zna. W momencie, kiedy Luis podbiega do psa, jego właściciel przegania Luisa przez krzyknięcie i rzucenie mu pod nogi kawałka łańcucha. Quote
nathaniel Posted December 25, 2006 Posted December 25, 2006 Ja bym schodziła z drogi, bo tak robię, chyba , że dzieli was jakaś duża odległość. Linka jak najbardziej się przyda ;) Quote
LALUNA Posted December 25, 2006 Posted December 25, 2006 [QUOTE]Umawiam się ze znajomym i jego psem, którego Luis nie zna. W momencie, kiedy Luis podbiega do psa, jego właściciel przegania Luisa przez krzyknięcie i rzucenie mu pod nogi kawałka łańcucha.[/QUOTE] To wszystko zależy czy Twój pies boi sie tych dzwieków. Jeżeli taki dzwiek przerywa akt agresji to tak. Ale dalsze postęowanie jest takie samo jak w przypadku korekty. Szarpniecie lub dzwięk i natychmiastowa matywacja na przewodnika. Dobre są tez cwiczenia wprowadzic w psa w ruch, czyli szybki marsz. No i na codzień dużo ruchu, meczacego psa. Kastracja juz moze być. Znam psy które po kastracji były bardziej kontrolowalne na bliższy dystans. Ozcywiscie awatury wybuchaja dalej ale juz wtedy gdy obcy pies jest bardzo blisko. No i bardzo duzo psów już ignoruje nawet w bezposredniej bliskości. Quote
lizka Posted December 25, 2006 Posted December 25, 2006 Ja miałam o tyle cięzej, ze Borys nie bał sie zadnych dzwieków - zaden huk nad jego uchem nie wywoływał jakiejkolwiek reakcji :roll: Ale jezeli pies zna słowo NIE, NIE WOLNO (cokolwiek w tym stylu) to powinno go pohamować - u nas obecnie sie sprawdza. Schodzenie z drogi owszem, ale na dłuzsza mete to chyba nie najlepszy pomysł. My tak schodziliśmy i schodziliśmy, ale nie rozwiązywało to problemu. Trzeba stopniowo zmniejszać dystans jaki dzieli psa od innych, metodą nagród i pozytywnego wzmacniania da sie zdziałać cuda, choc nie trwa to tydzień, bo to jednak mozolna praca ale jednak :roll: No i kastracja moze pomóc (choc niestety nie musi)-ja bym dziada wykastrowała, ale mamy milowy krok na przód plus to, ze serducho jednak nie teges i sie boje troche :oops: Quote
Romas Posted December 26, 2006 Posted December 26, 2006 Chcialabym tylko podkreslic bardzo wazna rzecz o ktorej na ogol sie zapomina .Natychmiastowo po korekcie , rzucie lancuszkiem ,po kazdym bodzcu negatywnym musi nastapic wzmocnienie pozytywne naradzajace to ,ze pies przeniosl swoja uwage np z obcego psa na nas. Bardzo czesto ludzie stosuja tylko pierwsza czesc czyli korekte a zapominaja o radosci i nagrodzie kiedy pies zrobi to co przewodnik chce. Druga sprawa ,to koniecznie Ujwar poczytaj o CS-ach czyli sygnalach uspokojenia jakie wysyla pies otoczeniu kiedy cos go przeraza czy czuje sie niekomfortowo.Schodzenie obcym psom z drogi uczy Twojego psa ,ze konflikt mozna zalagodzic stosujac Cs-y, naturalny psi jezyk.Bo wlasnie obchodzenie sie łukiem jest bardzo silnym psim sygnalem pokoju w czasie zapoznawania sie psow. To nie jest metoda ktora calkowicie ulecza zachowania psa ale moze poprawic kiedy nasz pies sie przekona ,ze nie pchamy go na sile w kierunku obcego ,kiedy przekona sie ,ze moze postepowac zgodnie z nakazem instynktu czyli obejsc łukiem obcego ktorego sie troche obawia. Na nauke przechodzenia obok obcego psa to chyba jeszcze za wczesnie. Rasumujac to co moze Wam pomoc to kastracja ( moj samiec ok. pol roku po kastracji przestal na spacerach szukac przeciwnika do sparingu) ,nauka wspolpracy , nagradzanie pozadanych zachowan,dawanie psu okazji do porzadanych zachowan ( a wiec linka jesli trzeba i odchodzenie od innych psow),podstawowe szkolenie ,oraz duzo ,duzo wyrozumialosci i cierpliwosci ,bo sukcesych nie przychodza odrazu. Quote
LALUNA Posted December 26, 2006 Posted December 26, 2006 Romans nie zapominamy;) [QUOTE]Szarpniecie lub dzwięk i natychmiastowa motywacja na przewodnika.[/QUOTE] Quote
Romas Posted December 26, 2006 Posted December 26, 2006 A nie Laluna,ja nie do Ciebie przeciez , tylko do osob ktore dopiero zaczynaja prace z psem.Zauwazylam poprostu ,ze ta czesc o natychmiastowej motywacji na przewodnika jest pomijana . Quote
ujwar Posted December 26, 2006 Posted December 26, 2006 Jeszcze raz dziękuję Wam za rady:lol: :lol: . Jak uważacie czy kastrację wykonywać teraz gdy pies ma około 10 miesiecy czy później. Druga sperawa to - CS-y czyli sygnały uspokojenia. Nie bardzo wiem o co chodzi, chociaż przegladajac forum natrafiałem na to zagadnienie. Czy jest jakaś książka, ewentualnie czy zapytać o to trenera do którego chodzę z psem na szkolenie podstawowe a może jest jakiaś dobra strona w necie. Do tej pory czytałem tylko Fischera, ale nie pamietam czy tam było coś tych sygnałach uspokojenia. Pozdrawiam Wszystkich Ps. Całe szczęście, że jest to forum i kompetentni Dogomaniacy, którzy mimo Świat znajdują czas na dobrą radę. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.