Jump to content
Dogomania

List do Cioteczek Ostrowskich. Toja MOCZÓWKA, Mimi NIEWYDOLNOŚĆ SERCA I NEREK.POMOCY


Recommended Posts

[quote name='Maupa4']A jak w ogóle jest ? Jest lepiej z Mimi ?[/QUOTE]

Nie wiem czy lepiej. Na ogół leży i śpi. Czasami tak głęboko, że nie reaguje na dotyk. Budzi się jak chce siusiu. Nie je już tyle dni, że ledwo trzyma się na nóżkach. Bywa, że nawet do siusiania nie wstanie tylko siusia na leżąco. Dzisiaj ma mieć badanie pod kątem potasu i mocznika (czy mocznik spada a potas rośnie).

[quote name='Dorothy']jestem z Wami myslami..[/QUOTE]

Miło mi, że jesteście na wątku, zaglądacie i dajecie mi wsparcie. Robię wszystko co mogę i dużo więcej, aby sunię ratować.
Dopiero teraz widzę jakie są koszty leczenia psa. Chociaż przecież leczenie Toi to też były duże wydatki no i koszt miesięczny leku duży. U Mimi nie widać końca wizyt lekarskich a przecież jak wyzdrowieje dojdą znowu leki stałe i czytałam, że drogie.
I to stado psów, trzy moje maluchy i cztery duże, które muszę nakarmić, od kleszczyć i zaszczepić przynajmniej tylko na wściekliznę. To mnie przeraża. Pewnie z dzisiejszą wizytą to już pofrunie moja emerytura.

[quote name='figa33']a gdzie będziesz , na Kijowskiej ? może trzeba Ci pomóc w transporcie ? leki jakieś przywieźć ? napisz...[/QUOTE]
Justyna jedziemy na Kijowską i przyjeżdżamy 14:55 na wschodni. Kombinuję właśnie jak zabezpieczyć sunię, żeby się nie przeziębiła i żeby torba była jak najlżejsza do dźwigania. Zaraz wychodzę po bilety żeby potem z torba tylko na peron.
Z leków ona bierze tylko kroplówkę Ringera wzbogaconą jeszcze dodatkowo potasem, antybiotyk na który źle reaguje, bo zaraz po podaniu męczą ją wymioty. ( to też ma sprawdzić u siebie p. doktór) i jeszcze jakieś dwa dożylne.
Zobaczymy co się okaże na wizycie

Link to comment
Share on other sites

Mimi wczoraj została w lecznicy na Kijowskiej. Niestety nie chciała mieć sondy w nosku i co jej p. Doktor założyła to ona prędziutko ją wydmuchała. Niepokoiła też jeszcze b. duża leukocytoza w poprzednim badaniu.
Przed chwilą miałam telefon.Wczorajsze badanie wykazało leukocytozę w normie, kreatynina w normie, potas prawie w normie jedynie mocznik jest podwyższony. Po wczorajszym jedzeniu nie było żadnych sensacji tylko dzisiaj dwie kupki na spacerku.
Jest nadzieja, że do piątku mocznik też się wyrówna. W piątek jadę po nią i wracamy do domu
W dalszym ciągu jest problem z jedzeniem i sunia jest bardzo osłabiona, prawie bez kontaktu. Jutro ma ją jeszcze zbadać neurolog jak wygląda sprawa odruchów. Dowiem się też jakie leki powinna dalej przyjmować oraz czym i jak ją karmić.
W Lecznicy dostaje jakiś pokarm Instant do rozpuszczenia w wodzie.
Trzymajmy kciuki, żeby Mimi zaczęła jeść, bo karmienie jej na siłę to makabra

Link to comment
Share on other sites

Weterynaryjne Laboratorium Diagnostyczne Nr mat. 30 02-661 Warszawa ul. Wita Stwosza 30 Nr kontr. 172
tel./fax 22 852-45-25 , Zlecenia 501-782-940
e-mail: [email][email protected][/email] [COLOR=#000080][U][URL="http://www.labwet.pl/"]www.labwet.pl[/URL][/U][/COLOR] Data: 2013-03-20


VETCARDIA Kijowska
Specjalistyczna Przychodnia Weterynaryjna
Kijowska 11
03-743 Warszawa


Nr zlecenia: 34871/13 Rasa zw.
Właściciel SZOSTAK WANDA Gatunek: PIES
Wiek zw.
Imię zw. MIMI


[B]Badanie Wynik Jedn. min max norma[/B]



Morfologia
Leukocyty 9,00 G/l 6,0 12,0 ~
Erytrocyty 7,35 T/l 5,5 8,0 ~
Hemoglobina 10,25 mmol/l 7,45 11,17 ~
Hematokryt 0,47 l/l 0,37 0,55 ~
MCV 64 fl 60 77 ~
MCH 1,39 fmol 1,18 1,49 ~
MCHC 21,9 mmol/l 19,8 22,3 ~
RDW 19 % 14 19 ~
Płytki krwi 425 G/l 200 580 ~
MPV 7 fl 6 9 ~


Obraz krwinek białych:
Pałeczkowate 8 % 0 3 H
Segmentowane 74 % 60 77 ~
Limfocyty 18 % 12 30 ~


Obraz krwinek czerwonych: [B]Bez zmian[/B]


Oznaczenia biochemiczne
Kreatynina 1,6 mg/dl 1,0 1,7 ~

[B]Mocznik 76,0[/B] mg/dl 20[B] 45 H[/B] za dużo



Fosfor 4,9 mg/dl 2,5 6,3 ~



[B]Potas 4,0 [/B]mmol/l 4,1[B] 5,4 L[/B] za mało




Chciałam pokazać jakie wyniki ma teraz Mimi, ale nie mogłam ich zapisać jako zdjęcie a jak wkleiłam z dokumentu tekstowego to wyszło tak

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dorothy']czyli jeszcze nie jest w normie, a jak czuje sie Mimi? coś je czy nadal nie, czy chodzi sama?[/QUOTE]
W normie jeszcze nie, ale zobacz Potas ma 4,0 a norma jest od 4,1 do 5,4 czyli do tej dolnej granicy ma tylko ciut ciut. Myślę, że do piątku dogoni.
Mocznik ma 76,0 a górna granica jest 45,0 Pani Doktor wczoraj w rozmowie powiedziała, że do piątku powinna już zbić kroplówkami i zmieścić się w granicach normy.
Dalej sunia nie je sama (jest karmiona tam sondą) i śpiąca bez kontaktu dlatego dzisiaj ma ją obejrzeć i przebadać neurolog.

Link to comment
Share on other sites

czyli niby lepiej , ale źle ...
kurcze , Wandziu , biedna Mimi
i jeszcze to są duże sumy , i tomografia , koszt ogromny ..
słuchajcie , Wanda nie podoła sama ,a jeśli dojdzie jeszcze tomografia , i dzienny pobyt Mimi w klinice to przecież 50 zł
a jeszcze leki , Mimi jest karmiona specjalną karmą
Wanda dopiero co wyciągnęła tyle szczeniaków ...
4 duże psy na utrzymaniu , oprócz tych ,które w domu ..
spróbujmy pomóc Wandzie
i wiem ,że sama o pomoc nie poprosi , bo jest za skromna:lol: , i ma za dobre serce :lol:

Link to comment
Share on other sites

Mimi wróciła dzisiaj do domu, ale w poniedziałek mam kontakt w sprawie dalszego postępowania. Sunia tam bez kontaktu, ale w drodze łebek i łapki z torby wysunęła i całą drogę przez okno trasę obserwowała. Kiedy doniosłam ją pod klatkę, wypuściłam z torby a sunia podreptała, siusiu zrobiła i przydreptała do klatki. Na klatce schodowej przy schodach się zatrzymała więc wiedziałam, że czeka na pomoc, aby wnieść ją na piętro. W domu rozejrzała się po kątach i za mną dreptu, dreptu aż położyła się w pokoju. Przyszykowałam jedzenie, śliniak pod brodę i było karmienie strzykawką. Właściwie bez kłopotu dałam jej kilka strzykawek 5 ml. Potem zrobiłyśmy mycie brody, bo była cała sztywna i wysuszyłyśmy suszarka a potem sunia pokazała, że chce na spacerek w potrzebie. Było siusiu i kupka jaka zobaczę jutro, bo wyszłam z nią tylko w bluzce a wygwizdów straszny. Po powrocie napiła się ( dolałam wody do filiżanki po karmie, bo do końca strzykawka nie pobrała i wlałam to do miseczki). Po tym wszystkim poszła spać. A ja teraz wyjdę z Toją i też idziemy spać.:painting:
W tym roku pewnie u mnie nie będzie świątecznie. W poniedziałek do Warszawy z Mimi a w piątek mam swoją wizytę w Warszawie. W międzyczasie muszę jeszcze załatwić jej karmę w lecznicy to na porządki i pichcenie czasu zabraknie. Ważne, że sunia lepiej się czuje i oby tak dalej. (Zapłaciłyśmy 250,00 zł) Oby tego Tomografu nie trzeba było robić:shake:

Edited by wanda szostek
Link to comment
Share on other sites

Ja też podejrzewam, że to iż ona była bez kontaktu to wynik stresu (obce miejsce i brak mnie i Toi. Noc przespała spokojnie. Rano wstała, podreptała do przedpokoju i zrobiła siusiu. Mam nadzieję, że to jej w krew nie wejdzie. Wzięłam ją jeszcze szybko przed blok a tam zrobiła kupkę. Z kupką miała problemu. Mazista czarna. Pupa wysmarowana więc po powrocie do domu było mycie pupy i ogonka. Po tych zabiegach się napiła i śpi. Zaraz przyszykuję jedzenie i będzie karmienie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dorothy']biedna Mimi :-( bardzo sie o Was martwię :-(
Trzymaj się Wanda.[/QUOTE]

Dorota wiesz jak jest miło, że ktoś się jeszcze razem z Tobą martwi, że człowiek nie jest sam a ma przy sobie przyjazne dusze.
Justyna, Dorota bardzo Wam dziękuję, że jesteście i dzielicie ze mną ten kłopot:iloveyou:

Link to comment
Share on other sites

Bardzo, bardzo jesteście dla nas ważne. Mało naświecie takich ludzi, jak Ty, więc trzeba na nie chuchac i dmuchać :-)
Ogromnie sie cieszę że lepiej z Mimi, właściwie to tak samo było z Morganą, po operacji ropomacicza ona w nocy zostawała w lecznicy sama (nie pozwolono mi zostać) ja przyjeżdżałam rano, i ona gdy mnie nie było zapadała w katatonię. Nie wstawała, nie podnosiła głowy, nie zmieniała pozycji. Jak się pojawiałam, okazywało sie że pies żyje nie jest nieprzytomny. Więc pewnie Mimi ma to samo..
Ale tak się cieszę że jest poprawa!!
uściski!!

Link to comment
Share on other sites

Wandziu, cieszę się, że Mimi czuje się ciut lepiej. Choć info o jej stanie zdrowia otrzymywałem na bieżąco, nie mogłem pisać, ponieważ 10 dni spędziłem w szpitalu.
No i właśnie ten ostatni fakt skłania mnie do wyrażenia swojej opinii odnośnie "chorego" podejścia niektórych lek. czy wet. do swoich pacjentów.
Osoby zorientowane w temacie doskonale wiedzą, że w Siedlcach nie ma naprawdę dobrego weta. Czasem my, właściciele czworonogów, metodą dedukcji i posiłkując się netem oraz sugestiami dogomaniaków, jesteśmy w stanie lepiej ocenić sytuację.
Jest to o tyle przykre i niezrozumiałe, że taki niedouczony/niezaangażowany wet, bez mrugnięcia okiem kasuje za kolejną wizytę, choć dokładnie wie, że w wyniku niewiedzy/pomyłki, jego dotychczasowe leczenie zdało się "psu na budę". Co się zaś tyczy pochopnych sugestii odnośnie eutanazji, wydaje mi się, że czasem może chodzić o zatuszowanie swojej ignorancji i błędów popełnionych w przebiegu dotychczasowego "leczenia".
Przecież jeśli Mimi uda się uratować (mocno w to wierzę), to wszyscy poprzedni weci nie będą się czuć komfortowo. Nie dość bowiem, że wzięli kupę kasy za nic, to jeszcze sugerowali eutanazję ze względu na beznadziejny stan suni.
Ale czegóż spodziewać się po wetach, skoro niektórzy lekarze mają podobny stosunek do ludzi...
Przez wiele lat kilku takich leczyło mnie bezskutecznie na tzw. ONT (oporne nadciśnienie tętnicze). Przez ten czas doszło do zmian w sercu, ponieważ od początku pracowało tak jak samochód ciągnący przyczepę. Okazało się bowiem, że mam wrodzoną wadę nerek, w postaci zdublowanego obwodu krwionośnego. Dopiero dociekliwa lekarz w szpitalu zdecydowała o kompletnej diagnostyce z kontrastową tomografią włącznie. Wyraziła się wręcz, że cyt."do diabła, musi być przecież jakaś przyczyna".
Skoro więc przez te wszystkie lata żaden z lekarzy nie wpadł na pomysł przeprowadzenia dokładnej diagnostyki, w celu ustawienia właściwego leczenia, to czego wymagać od weta - w końcu to tylko zwierzę...

Odnośnie sugestii ew. pomocy dla Wandzi, jestem zdecydowanie na TAK. Ona potrzebuje tego jak mało kto, a ile ją znam, sama, jak ktoś wcześniej napisał, nie zwróci się wprost o taką pomoc.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gallegro']Wandziu, cieszę się, że Mimi czuje się ciut lepiej. Choć info o jej stanie zdrowia otrzymywałem na bieżąco, nie mogłem pisać, ponieważ 10 dni spędziłem w szpitalu.
No i właśnie ten ostatni fakt skłania mnie do wyrażenia swojej opinii odnośnie "chorego" podejścia niektórych lek. czy wet. do swoich pacjentów.
Osoby zorientowane w temacie doskonale wiedzą, że w Siedlcach nie ma naprawdę dobrego weta. Czasem my, właściciele czworonogów, metodą dedukcji i posiłkując się netem oraz sugestiami dogomaniaków, jesteśmy w stanie lepiej ocenić sytuację.
Jest to o tyle przykre i niezrozumiałe, że taki niedouczony/niezaangażowany wet, bez mrugnięcia okiem kasuje za kolejną wizytę, choć dokładnie wie, że w wyniku niewiedzy/pomyłki, jego dotychczasowe leczenie zdało się "psu na budę". Co się zaś tyczy pochopnych sugestii odnośnie eutanazji, wydaje mi się, że czasem może chodzić o zatuszowanie swojej ignorancji i błędów popełnionych w przebiegu dotychczasowego "leczenia".
Przecież jeśli Mimi uda się uratować (mocno w to wierzę), to wszyscy poprzedni weci nie będą się czuć komfortowo. Nie dość bowiem, że wzięli kupę kasy za nic, to jeszcze sugerowali eutanazję ze względu na beznadziejny stan suni.
Ale czegóż spodziewać się po wetach, skoro niektórzy lekarze mają podobny stosunek do ludzi...
Przez wiele lat kilku takich leczyło mnie bezskutecznie na tzw. ONT (oporne nadciśnienie tętnicze). Przez ten czas doszło do zmian w sercu, ponieważ od początku pracowało tak jak samochód ciągnący przyczepę. Okazało się bowiem, że mam wrodzoną wadę nerek, w postaci zdublowanego obwodu krwionośnego. Dopiero dociekliwa lekarz w szpitalu zdecydowała o kompletnej diagnostyce z kontrastową tomografią włącznie. Wyraziła się wręcz, że cyt."do diabła, musi być przecież jakaś przyczyna".
Skoro więc przez te wszystkie lata żaden z lekarzy nie wpadł na pomysł przeprowadzenia dokładnej diagnostyki, w celu ustawienia właściwego leczenia, to czego wymagać od weta - w końcu to tylko zwierzę...

Odnośnie sugestii ew. pomocy dla Wandzi, jestem zdecydowanie na TAK. Ona potrzebuje tego jak mało kto, a ile ją znam, sama, jak ktoś wcześniej napisał, nie zwróci się wprost o taką pomoc.[/QUOTE]

Cieszę się Tomku, że już wróciłeś. Justyna Tomek pomaga mi jak może. Z każdym problemem zawracam Jemu głowę. Myślę, że często ma już tej znajomości dość;) ale co ma zrobić jak stara baba Jemu ciągle głowę truje. On jest zapsiony na maxa i nie lepiej ciągnie ode mnie. Ciągle licytujemy się kto ma więcej psów i na ogół wychodzi po równo. U mnie 9 i u Niego 9 chyba, że coś przybyło. U mnie teraz ze szczeniakami było liczbowo więcej

Link to comment
Share on other sites

Zanim Wanda wypowie się odnośnie Mimi, korzystając z okazji, pozwolę sobie rozwinąć nieco wątek karmy, ponieważ w przypadku posiadania większej ilości psów, dobranie takiej, która będzie mieć korzystny stosunek ceny do jakości, jest niezwykle istotne.
Piszę o tym również dlatego, że ostatnio właśnie z Wandzią dyskutowaliśmy na temat wyboru dobrej i niedrogiej karmy.
Niestety, jeśli ma się pod opieką 200 kg/psów (w naszym przypadku), nie można sobie pozwolić na karmę super drogą, dlatego niezwykle istotnym jest, aby ta w umiarkowanej cenie, była karmą wartościową.
Z naszego bogatego doświadczenia wynika, że żadna "ekonomiczna" wersja karmy firm uznanych/drogich nie jest dobra. Są to zwykle typowe, bezwartościowe "zbożówki", po których psie qpy są monstrualnych rozmiarów ;-).
Po wielu próbach z karmami w przystępnej cenie, ostatecznie nasz wybór padł na BRIT Premium senior (cała nasza ósemka ogonów to dorosłe towarzystwo). Jest to bowiem karma o dużej zawartości mięsa (41%), która dodatkowo posiada wiele pożądanych dodatków jak choćby olej z łososia.
Równie ważne jest to, że smakuje naszym wszystkim bez wyjątku psiakom, które są okazami zdrowia. Sierść, która jest jednym ze wskaźników jakości karmy, jest gęsta i lśniąca.
Koszt BRIT'a w wielopakach po 30 lub 36 kg, waha się w granicach 5,50 - 5,70 /kg.
Jeśli jednak ktoś miałby dobre doświadczenie z inną karmą, której cena byłaby porównywalna lub niższa, chętnie wysłuchamy opinii.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...