Jump to content
Dogomania

Skinni powrót z adopcji !!!!Komplentny brak kasy !!


AGA35

Recommended Posts

  • Replies 1.2k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[COLOR=#232323]U mnie w domu? Nie ma mowy! Haha, żartuję oczywiście. Zapraszam serdecznie:) Ale właśnie nie wiem kiedy. Tak sobie myślałam właśnie wczoraj bo szyłam posłanko dla psa, koc a na tym dwie poduchy, obszyte materiałem, jest duże i mięciutkie, w ogóle kupiłam już smycz automatyczną do 60kg dla dużych ras, kupiłam obrożę, szampon ziołowy dla psów, był też taki zestaw zasypka i spray przeciwko robakom i kleszczom to też wzięłam, co jeszcze, kupiłam dwie miseczki, szczotkę dla psów, i parę zabawek...i na razie tyle. Czytałam też o żywieniu owczarków i już kupiłam trochę mięsa, kaszy jęczmiennej, ryż włoszczyznę, trochę warzyw, tak żeby było w domu. Zawsze w lodówce jest białko a to jest podobno bardzo zdrowa opcja także jestem przygotowana. Tak właśnie myślę czy coś jeszcze ale na razie są to takie podstawowe rzeczy na początek:) Tak czy owak bo zgubiłam myśl, a mówiłam o wizycie, więc tak sobie myślałam, że skoro spotykam się z Panią Asią we wtorek rano, to zanim ktoś przyjdzie na wizytę przed adopcyjną to pewnie minie kilka dni a potem wejdzie jeszcze Wielkanoc, i tak mi szkoda jest Skinniego bo Pani Asia mówiła że on śpi na dworze w kojcu, a ja już mam przygotowane posłanko i w ogóle wszystko. Także chętnie się z którąś z Pań/Panów umówię na wizytę przed adopcyjną. Pasuje mi w zasadzie cały tydzień, bo pracuje w domu tak jak mówiłam, także mogę się na godzinkę od pracy oderwać ale po 14 gdzieś tak bo wcześniej mam plany. Tak jak mówiłam mieszkam na Białołęce, a dokładnie Tarchominie.[/COLOR]

Pozdrawiam serdecznie! :)

Link to comment
Share on other sites

Tak, tak to prawda, umówiłam się z przemiłą Panią na dzisiaj, kupiłam ciasteczka, zaparzymy sobie herbatki i porozmawiamy:) Strasznie się ciesze, byłam też dziś w zoologicznym, i kupiłam parę dodatkowych akcesoriów, mam nadzieje ze Skinni będzie ze mną na Święta Jajeczkowe :)

Pozdrawiam wszystkich

Link to comment
Share on other sites

Hej kochane! Chce dać wam znać, że wizyta przedadopcyjna poszła świetnie, Panie były takie super, pogadałyśmy sobie nie tylko o psach ale o wszystkim i o niczym zarazem :) Naprawde bardzo miło mi było Panie gościć....i wiecie co? Podpisałam umowę adopcyjną Skinniego! YAY!!! Strasznie się ciesze :) Jutro jadę odwiedzić Skinniego, i mam nadzieje że już na dniach znajdzie się u mnie w domku:) Mam już posłanko, kocyk i pare zabawek, wszystko na niego czeka :) Pozdrawiam serdecznie Panie, które u mnie były - byłyście wystrzałowe, super kontakt, same pozytywy. Życze wszystkim miłego wieczora i pozdrawiam ! :)

Link to comment
Share on other sites

nie wiem nawet od czego zacząć...sprawa adopcji i dzisiejszej wizyty Pani Joanny u Skinniego obróciła się w jakiś cyrk, komedie i nie wiemy same jak to nazwać. Wizyta wypadła bardzo ok, podpisałyśmy umowę adopcyjną z zastrzeżeniem że jeśli Pani Joanna jej mama i Skinni nie przypadną sobie do gustu do adopcji nie dojdzie. Wieczorem Pani Joanna poinformowała Yumanji o wyniku wizyty i umówiły się na dziś na odwiedziny u Yumanji i Skinniego w celu zapoznania. Rano zanim Pani Joanna wsiadła w autobus usłyszała przez telefon od Yumanji pretensje że jakim prawem fundacja podpisala umowę , jakim prawem decyduje o psie, że dzisiejsza wizyta to w sumie nie może się odbyć bo pada. Pani Joanna zadzwonila do nas z prośbą o jakąś interwencje bo w sumie teraz stoją na przystanku na wschodnim , uciekł im autobus i nie wiedzą co mają robić. Oczywiście obie wersje są różne bo Yumanji twierdzi co innego, po telefonach raz do jednej Pani raz do drugiej do wizyty w sumie nie doszło .
Pani Joanna się nie zraziła i nadal chce Skinniego poznać pomimo całego zamieszania. Mamy nadzieje że tym razem obejdzie się bez problemów.
Jesli w dalszym ciągu będą występowały problemy bierzemy pod uwagę umieszczenia Skinniego u nas w ośrodku bo wygląda na to że nie możemy się nadal dogadać i jest to tylko i wyłacznie ze szkoda dla psa

Edited by Kinia1984
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kinia1984']nie wiem nawet od czego zacząć...sprawa adopcji i dzisiejszej wizyty Pani Joanny u Skinniego obróciła się w jakiś cyrk, komedie i nie wiemy same jak to nazwać. [B]Wizyta wypadła bardzo ok, podpisałyśmy umowę adopcyjną z zastrzeżeniem że jeśli Pani Joanna jej mama i Skinni nie przypadną sobie do gustu do adopcji nie dojdzie[/B]. Wieczorem Pani Joanna poinformowała Yumanji o wyniku wizyty i umówiły się na dziś na odwiedziny u Yumanji i Skinniego w celu zapoznania. Rano zanim Pani Joanna wsiadła w autobus usłyszała przez telefon od Yumanji pretensje że jakim prawem fundacja podpisala umowę , jakim prawem decyduje o psie, że dzisiejsza wizyta to w sumie nie może się odbyć bo pada. Pani Joanna zadzwonila do nas z prośbą o jakąś interwencje bo w sumie teraz stoją na przystanku na wschodnim , uciekł im autobus i nie wiedzą co mają robić. Oczywiście obie wersje są różne bo Yumanji twierdzi co innego, po telefonach raz do jednej Pani raz do drugiej do wizyty w sumie nie doszło .
Pani Joanna się nie zraziła i nadal chce Skinniego poznać pomimo całego zamieszania. Mamy nadzieje że tym razem obejdzie się bez problemów.
Jesli w dalszym ciągu będą występowały problemy bierzemy pod uwagę umieszczenia Skinniego u nas w ośrodku bo wygląda na to że nie możemy się nadal dogadać i jest to tylko i wyłacznie ze szkoda dla psa[/QUOTE]
A czy można coś więcej wrażeń z wizyty PA? Czy dom jest przygotowany na psa z problemami? Z behawioralnymi problemami? Czy domownicy, których poznałyście, zdają sobie sprawę z tego jak Skinni się zachowuje, że wymaga doświadczonej, cierpliwej osoby? Czy zapoznałyście domowników z problemami jakich mogą się spodziewać? Nie wiem kiedy ostatnio osoby z fundacji widziały psa, ale chyba dawno... Czy nie lepiej gdyby dokumenty adopcyjne podpisywał z Waszego ramienia opiekun, który wie, co dla psa najlepsze?
Myślę sobie, że Skinni to pies, którego trzeba powoli i stopniowo wdrażać w nowe środowisko. Pośpiech może zadziałać na jego niekorzyść. Przy psach z tego typu problemami, wizyta człowieka z człowiekiem to jedno, może wypaść dobrze. Ale decydujące powinno być poznawanie psa z nowymi ludźmi w obu środowiskach, stopniowe, etap po etapie.

Czytam ten wątek od dawna, Skinniego widziałam i cała sytuacja z nowym domem wydaje mi się na tę chwilę kuriozalna. Jakkolwiek cieszy mnie entuzjazm joannaloves1 i byłabym szczęśliwa, gdyby okazał się to właściwy dom, to jednak mam wrażenie że oczekiwania miną się z rzeczywistością... Nie będę się tu rozwijać, żeby nikogo nie urazić. Pozwolę sobie tylko zauważyć, że joannaloves1 wydaje się być osobą mało cierpliwą, kupując zakupy spożywcze typu mięso i warzywa dla psa, którego nigdy nie poznała. Rozumiem, że chce dla Skinniego dobrze i pewnie ma czyste intencje, ale czy taka postawa to postawa przyszłego właściciela Skinniego, psa z problemami?

Dziwię się, że nie ma tu głosów rozsądku, sporo osób czyta wątek, napiszcie co myślicie...

Link to comment
Share on other sites

Trudno wyrazac swoje zdanie, nie znając psa,a przede wszystkim nie znając osob chcacych go adoptowac.
Czasem wydaje sie,ze dom jest rewelacyjny, a po kilku dniach dochodzi do zwrotów z adopcji ( w najlepszym wypadku).
Czasem podchodzimy sceptycznie , a ludzie okazują sie wspaniali,cierpliwi i wyrozumiali dla nowego domownika.
Niewątpliwie Yumanji powinna była miec głos decydujący, szkoda, ze ją pominieto przy wizycie.

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#232323]Już Pani rozwinęła i mnie uraziła więc chęci nic nie zmienią. I proszę mnie nie oceniać bo nic Pani o mnie nie wie. Jestem nieodpowiedzialna bo kupiłam mięso? Nie wiem czy Pani wie, ale produkty mogą być zamrożone bezterminowa, więc mogę to mięso i za pół roku ugotować, równie dobrze psu jak i sobie na obiad. A co z tego czy psa poznałam czy nie? Dokarmiam bezdomne psy i koty w okolicy od ponad roku, pomyślałam że wolę być przygotowana bo autobusem do marketu mam daleko a akurat byłam. Nie wiem dlaczego to mnie dyskredytuje? Ja umówiłam się z Paniami, że nie dostanę psa, bez poznania go, umowę przed adopcyjną określiłyśmy bardziej jako poznanie właściciela i opowiedzenie więcej o psie. Moja chęć współpracy z psem jest źle odebrana. W ogóle żałuje że pojawiłam się na forum. Widziałam wcześniejsze kłótnie i naiwnie myślałam że nie zostanę w nie wciągnięta. Ja jestem osobą bardzo pozytywną i unikam takich sytuacji, i nie potrzebuje tego typu negatywnej energii w swoim życiu, zresztą mam dużo lepsze rzeczy do roboty niż dyskutowanie z wami, jak np. faktyczne pomaganie zwierzętom. Dlatego to jest mój ostatni post. Skoro każdy tak kocha Skinniego i chce dla niego najlepiej to dlaczego nikt go nie adoptował, bo ma problemy? Tak jak mówiłam szkoda mojego czasu, nie mam zamiaru pojawiać się na forum i czytać wpisów, kasuje konto. Ale wam życzę powodzenia i więcej optymistycznego nastawienia, niezależnie czy pies jest po przejściach czy nie, bo z takim negatywnym nastawieniem nikomu nie pomożemy. [/COLOR]
[COLOR=#232323]To że rezygnuje z forum, nie znaczy że rezygnuje z psa, po prostu rezygnuje tej atmosfery. Adopcja psa będę załatwiła z fundacją osobiście a nie na forum publicznym. [/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='joannaloves1'][COLOR=#232323]Już Pani rozwinęła i mnie uraziła więc chęci nic nie zmienią. I proszę mnie nie oceniać bo nic Pani o mnie nie wie. Jestem nieodpowiedzialna bo kupiłam mięso? Nie wiem czy Pani wie, ale produkty mogą być zamrożone bezterminowa, więc mogę to mięso i za pół roku ugotować, równie dobrze psu jak i sobie na obiad. A co z tego czy psa poznałam czy nie? Dokarmiam bezdomne psy i koty w okolicy od ponad roku, pomyślałam że wolę być przygotowana bo autobusem do marketu mam daleko a akurat byłam. Nie wiem dlaczego to mnie dyskredytuje? Ja umówiłam się z Paniami, że nie dostanę psa, bez poznania go, umowę przed adopcyjną określiłyśmy bardziej jako poznanie właściciela i opowiedzenie więcej o psie. Moja chęć współpracy z psem jest źle odebrana. W ogóle żałuje że pojawiłam się na forum. Widziałam wcześniejsze kłótnie i naiwnie myślałam że nie zostanę w nie wciągnięta. Ja jestem osobą bardzo pozytywną i unikam takich sytuacji, i nie potrzebuje tego typu negatywnej energii w swoim życiu, zresztą mam dużo lepsze rzeczy do roboty niż dyskutowanie z wami, jak np. faktyczne pomaganie zwierzętom. Dlatego to jest mój ostatni post. Skoro każdy tak kocha Skinniego i chce dla niego najlepiej to dlaczego nikt go nie adoptował, bo ma problemy? Tak jak mówiłam szkoda mojego czasu, nie mam zamiaru pojawiać się na forum i czytać wpisów, kasuje konto. Ale wam życzę powodzenia i więcej optymistycznego nastawienia, niezależnie czy pies jest po przejściach czy nie, bo z takim negatywnym nastawieniem nikomu nie pomożemy. [/COLOR]
[COLOR=#232323]To że rezygnuje z forum, nie znaczy że rezygnuje z psa, po prostu rezygnuje tej atmosfery. Adopcja psa będę załatwiła z fundacją osobiście a nie na forum publicznym. [/COLOR][/QUOTE]
Kolejno: nie oceniam, nie pisałam o braku odpowiedzialności, zakupy nie dyskredytują, daleko mi również do negatywnych emocji. Rozumiem, że można było tak zrozumieć. Ja przesiąknięta tematem adopcji zwracam uwagę na inne rzeczy. Podczas gdy z Twojej strony, joannaloves1, widać dużą otwartość i entuzjazm. Swój post kierowałam w zasadzie głownie do fundacji... No, może poza brakiem cierpliwości, co potwierdza mocna reakcja na moją wypowiedź. Nagłe porzucanie forum, postawa o 180 stopni odmienna wobec dotychczasowej (w reakcji na mój doprawdy pozbawiony braku życzliwości post), jakby się zgadzało. Ale kto nie ma wad ;) Jeśli zależy Ci na psie, a nie na forumowej publiczce, to zostań. Duma i obrażanie się nie ma sensu, zwłaszcza z punktu widzenia psa. Jeśli dojdzie do adopcji, szalenie miłe jest mieć kontakt, widzieć co się u psa dzieje, jak się otwiera na świat i zaczyna wierzyć w nowego człowieka.
Tak czy inaczej, jakkolwiek opacznie byłam zrozumiana, myślę że dobrze by się stało, gdyby Skinni i joannaloves1 się poznali. Decydująca jest często relacja między psem a człowiekiem. Jedni się pokochają natychmiast, inni będą się mieli na dystans, równie bywa. Wtedy pozory nie mają znaczenia, liczy się nawiązana więź.
A propos więzi... Ja boję się dużych psów, tym bardziej wyglądających na groźne. U yumy poznałam kiedyś bullowato-astowatego jegomościa. Ja (tchórz) w życiu bym nie wlazła do boksu... Wyglądał tak, jakby chciał mnie zjeść! Ale Aśka mówiła, że ok, i zaufałam. Skoczył na mnie i mnie dosłownie obcałował! Słodycz kompletna! I tak poznałam cudownego psa, o którym dłuuuuuugo potem myślałam :lol: i Nadal myślę czasem, chociaż ma już super dom. Piszę to trochę nawiązując do tego, że 1) pozory mylą, 2) więź jest ważna - gdyby mnie nie obcałował, pewnie dalej bym się go bała ;)

Najważniejsze żeby wszyscy myśleli o interesie tego konkretnego psa, co dla niego jest najlepsze. Bo my, ludzie, możemy się nie zgadzać itd.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bric-a-brac']A czy można coś więcej wrażeń z wizyty PA? Czy dom jest przygotowany na psa z problemami? Z behawioralnymi problemami? Czy domownicy, których poznałyście, zdają sobie sprawę z tego jak Skinni się zachowuje, że wymaga doświadczonej, cierpliwej osoby? Czy zapoznałyście domowników z problemami jakich mogą się spodziewać? Nie wiem kiedy ostatnio osoby z fundacji widziały psa, ale chyba dawno... Czy nie lepiej gdyby dokumenty adopcyjne podpisywał z Waszego ramienia opiekun, który wie, co dla psa najlepsze?
Myślę sobie, że Skinni to pies, którego trzeba powoli i stopniowo wdrażać w nowe środowisko. Pośpiech może zadziałać na jego niekorzyść. Przy psach z tego typu problemami, wizyta człowieka z człowiekiem to jedno, może wypaść dobrze. Ale decydujące powinno być poznawanie psa z nowymi ludźmi w obu środowiskach, stopniowe, etap po etapie.

Czytam ten wątek od dawna, Skinniego widziałam i cała sytuacja z nowym domem wydaje mi się na tę chwilę kuriozalna. Jakkolwiek cieszy mnie entuzjazm joannaloves1 i byłabym szczęśliwa, gdyby okazał się to właściwy dom, to jednak mam wrażenie że oczekiwania miną się z rzeczywistością... Nie będę się tu rozwijać, żeby nikogo nie urazić. Pozwolę sobie tylko zauważyć, że joannaloves1 wydaje się być osobą mało cierpliwą, kupując zakupy spożywcze typu mięso i warzywa dla psa, którego nigdy nie poznała. Rozumiem, że chce dla Skinniego dobrze i pewnie ma czyste intencje, ale czy taka postawa to postawa przyszłego właściciela Skinniego, psa z problemami?

Dziwię się, że nie ma tu głosów rozsądku, sporo osób czyta wątek, napiszcie co myślicie...[/QUOTE]
Dom jest przygotowany na pracę z psem pod okiem behawiorysty, omówiłysmy wiekszośc problemów które moga się pojawić.
Dokumenty adopcyjne może podpisywać tylko osoba z zarządu fundacji (tak mamy w statucie).
Oczywiście zawsze może wydarzyć się coś czego nikt się nie spodziewa nawet ten kto zna najlepiej psa.
Zawsze tez pies może z adopcji wrócić , za nikogo nikt nie da sobie obciąć ręki. Każdy jest tylko człowiekiem, ale skoro ktoś mimo wszystko, problemów psa, atmosfery w okół tego psa itd. nadal chce pomóc, chce spróbować to chyba nie ma w tym nic złego.
Zrobiłyśmy lekko licząc kilkaset wizyt to nie jest pierwszy czy drugi raz.
Skinni mieszkałby 18 km od nas, nie 100, nie 200, nie 500.
i szczerze wcale się nie dziwie Joannie że nie bardzo już chce w tej atmosferze zostać, najpierw maglowałyśmy ją my, później nasłuchała się od yumanji o nas (co jej w ogóle nie dotyczyło) a na końcu poczytała forum

Link to comment
Share on other sites

Po pierwsze, najważniejsze - mam nadzieję, że nadal będzie dla wszystkich najważniejsze dobro Skinniego.

Z samych postów na forum joannaloves1 również mnie uderzył taki trochę za duży "huraoptymizm" i przyznam, że biłam się z myślami, czy dziewczyna da radę i czy wie, z czym jej przyjdzie się zmierzyć. Dom jednak został przez ZwP sprawdzony, wynik wizyty - podpisana umowa. Nie mam powodu kwestionować decyzji ZwP. Nasuwa mi się tylko jedno pytanie - jak, najlepiej dla Skinniego, dalej powinna potoczyć się sprawa adopcji. Pośpiech, moim zdaniem, nie jest wskazany. Uważam, że DS powinien najpierw poznać Skinniego na jego dotychczasowym gruncie, potem najlepiej z kimś, kogo zna najlepiej (yuma) pojechać do Joanny i Jej Mamy.

Wzajemne oskarżenia nic tu nie wniosą.

Skinni bardzo długo czeka na człowieka na wyłączność, nie wolno mu tej szansy odebrać, ale nic na szybko i w takich nerwach, proszę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vasco']Po pierwsze, najważniejsze - mam nadzieję, że nadal będzie dla wszystkich najważniejsze dobro Skinniego.
Uważam, że DS powinien najpierw poznać Skinniego na jego dotychczasowym gruncie, potem najlepiej z kimś, kogo zna najlepiej (yuma) pojechać do Joanny i Jej Mamy.

Wzajemne oskarżenia nic tu nie wniosą.

Skinni bardzo długo czeka na człowieka na wyłączność, nie wolno mu tej szansy odebrać, ale nic na szybko i w takich nerwach, proszę.[/QUOTE]
Myślę, że to co pisała Vasco jest rozsądne. Trzeba dać szansę i dziewczynie i Skinniemu. Wszystko można rozsądnie zgrać.

Link to comment
Share on other sites

Optymizm i entuzjazm jest wskazany przy adopcji jak najbardziej. Jednak rolą wizytatorów przedadopcyjnych jest przedstawić opiekunom najgorsze scenariusze, bo osoba adoptująca psa często po prostu nie jest w stanie przewidzieć wielu rzeczy. To w interesie nie tylko psa, ale i jego przyszłego opiekuna, jest przedstawienie na wizycie przedadopcyjnej ewentualnych problemów, z jakimi być może trzeba będzie się zmierzyć po adopcji. Że te problemy mogą pojawić się po miesiącu, dwóch. Nie wiem jak przebiegła wizyta przedadopcyjna, nie wiem czy Joanna została uprzedzona o charakterze Skinniego, jego problemach, czy przekazane było jej to, co mówił kiedyś o nim behawiorysta - że ten pies potrzebuje rytuałów, jasno określonych granic. Drzemie w nim owczarek, źle poprowadzony może sprawiać problemy, np. stać się kontrolujący. Oczywiście to nie pewnik, że tak będzie, może wszystko potoczy się łatwo i bezproblemowo, ale podejmując jakąkolwiek decyzję, nalezy zawsze brac pod uwagę czarny scenariusz - czy jesteśmy na niego gotowi. Jeżeli wszystko to zostało omówione na wizycie, a Joanna i jej mama podtrzymały chęć adopcji psa (najlepiej dać jeden dzień jeszcze na przemyślenie, bo warto to przemyśleć, "przespać się z myślami"), a potem zapewnić, że w razie problemów mogą liczyć na pomoc, radę.

Kwestia niedogadania się na linii yumanji-fundacja powinna być rozwiązana między nimi, osoba adoptująca powinna być z tego wyłączona, to nie ulega wątpliwości... Jednak warto zauważyć, że dziewczyny zawarły daleko idący kompromis - yumanji zgodziła się na ustępstwa ze względu na zły stan finansowy fundacji. Jak znam Asię, jej decyzja związana była przywiązaniem się do Skinniego i dbałości o jego los. Trudno nie oczekiwać w takiej sytuacji, że skoro przejęła na siebie część obowiązków, to przysługują jej też prawa do decydowania o adopcji. W końcu Skinni nie przebywa u niej na normalnych zasadach hotelowych. Pominięcie jej przy tym procesie jest niezrozumiałe, ale rozwiązanie tego problemu powinno nastąpić z pominięciem ewentualnego przyszłego opiekuna. Sami pod sobą kopiemy dołki, zachowując się tak względem ludzi, którzy chcą adoptować psa, a potem się dziwimy, że ktoś woli wziąć psa z ulicy, niż z adopcji, albo nie zgadza się na wizyty, podpisanie umowy. Sami sobie jesteśmy winni, zachowując się tak niepoważnie. Ja rozumiem, że "zaczęła" źle zachowywać się fundacja, ale to nie usprawiedliwia wciągania w konflikt ewentualny dom stały.

Link to comment
Share on other sites

wiecie co ja też myślałam że wzajamne oskarżenia mamy za sobą ale grubo się myliłam, omawianie problemów które były między fundacją a yumanji z postronna zupełnie osobą jest poniżej poziomu moim zdaniem...
i dużo w tym racji , że najwięcej problemów jest z ludźmi a nie z psami...jestem z natury bardzo spokojną osobą i nie cierpię konfliktów ale wczorajszy dzień wyprowadził mnie z równowagi ...moje osobiste spotrzeżenie i wyjaśnienie dlaczego tak się dzieje jak się dzieje zostawię na później...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bonsai']Optymizm i entuzjazm jest wskazany przy adopcji jak najbardziej. Jednak rolą wizytatorów przedadopcyjnych jest przedstawić opiekunom najgorsze scenariusze, bo osoba adoptująca psa często po prostu nie jest w stanie przewidzieć wielu rzeczy. To w interesie nie tylko psa, ale i jego przyszłego opiekuna, jest przedstawienie na wizycie przedadopcyjnej ewentualnych problemów, z jakimi być może trzeba będzie się zmierzyć po adopcji. Że te problemy mogą pojawić się po miesiącu, dwóch. Nie wiem jak przebiegła wizyta przedadopcyjna, nie wiem czy Joanna została uprzedzona o charakterze Skinniego, jego problemach, czy przekazane było jej to, co mówił kiedyś o nim behawiorysta - że ten pies potrzebuje rytuałów, jasno określonych granic. Drzemie w nim owczarek, źle poprowadzony może sprawiać problemy, np. stać się kontrolujący. Oczywiście to nie pewnik, że tak będzie, może wszystko potoczy się łatwo i bezproblemowo, ale podejmując jakąkolwiek decyzję, nalezy zawsze brac pod uwagę czarny scenariusz - czy jesteśmy na niego gotowi. Jeżeli wszystko to zostało omówione na wizycie, a Joanna i jej mama podtrzymały chęć adopcji psa (najlepiej dać jeden dzień jeszcze na przemyślenie, bo warto to przemyśleć, "przespać się z myślami"), a potem zapewnić, że w razie problemów mogą liczyć na pomoc, radę. [/QUOTE]
[B][COLOR=#800080]poruszyłyśmy dokładnie wszystkie te aspekty,na prawdę nie jest to nasza pierwsza wizyta...[/COLOR][/B]

[quote name='Bonsai'] Kwestia niedogadania się na linii yumanji-fundacja powinna być rozwiązana między nimi, osoba adoptująca powinna być z tego wyłączona, to nie ulega wątpliwości... Jednak warto zauważyć, że dziewczyny zawarły daleko idący kompromis - yumanji zgodziła się na ustępstwa ze względu na zły stan finansowy fundacji. Jak znam Asię, jej decyzja związana była przywiązaniem się do Skinniego i dbałości o jego los. Trudno nie oczekiwać w takiej sytuacji, że skoro przejęła na siebie część obowiązków, to przysługują jej też prawa do decydowania o adopcji. W końcu Skinni nie przebywa u niej na normalnych zasadach hotelowych. Pominięcie jej przy tym procesie jest niezrozumiałe, ale rozwiązanie tego problemu powinno nastąpić z pominięciem ewentualnego przyszłego opiekuna.
[B][COLOR=#4b0082]jakie pominięcie Bonsai[/COLOR][/B] [B][COLOR=#4b0082]?miała wczoraj poznać opiekunkę i jej mamę , pominięcie byłoby wtedy gdybyśmy podjęły decyzje o adopcji, same pojechały po Skinniego i zawiozły go do DS bo to jest częsta praktyka w wielu miejscach[/COLOR][/B]
Sami pod sobą kopiemy dołki, zachowując się tak względem ludzi, którzy chcą adoptować psa, a potem się dziwimy, że ktoś woli wziąć psa z ulicy, niż z adopcji, albo nie zgadza się na wizyty, podpisanie umowy. Sami sobie jesteśmy winni, zachowując się tak niepoważnie. Ja rozumiem, że "zaczęła" źle zachowywać się fundacja, ale to nie usprawiedliwia wciągania w konflikt ewentualny dom stały.- [B][COLOR=#4b0082]tym razem to nie my zaczęłyśmy zachowywać się źle[/COLOR][/B] [/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vasco']Po pierwsze, najważniejsze - mam nadzieję, że nadal będzie dla wszystkich najważniejsze dobro Skinniego.

Z samych postów na forum joannaloves1 również mnie uderzył taki trochę za duży "huraoptymizm" i przyznam, że biłam się z myślami, czy dziewczyna da radę i czy wie, z czym jej przyjdzie się zmierzyć. Dom jednak został przez ZwP sprawdzony, wynik wizyty - podpisana umowa. Nie mam powodu kwestionować decyzji ZwP. Nasuwa mi się tylko jedno pytanie - jak, najlepiej dla Skinniego, dalej powinna potoczyć się sprawa adopcji. Pośpiech, moim zdaniem, nie jest wskazany. Uważam, że DS powinien najpierw poznać Skinniego na jego dotychczasowym gruncie, potem najlepiej z kimś, kogo zna najlepiej (yuma) pojechać do Joanny i Jej Mamy.

Wzajemne oskarżenia nic tu nie wniosą.

Skinni bardzo długo czeka na człowieka na wyłączność, nie wolno mu tej szansy odebrać, ale nic na szybko i w takich nerwach, proszę.[/QUOTE]
Podpisuję się pod tym.

Link to comment
Share on other sites

Kinia1984, jeżeli na wizycie przedadopcyjnej została podpisana umowa adopcyjna, to z pewnością jest to podjęcie decyzji i pominięcie yumanji.

W ogóle niezrozumiałą praktyką jest podpisanie umowy adopcyjnej przed wydaniem psa przyszłym opiekunom, a tym bardziej przed tym, jak przyszli opiekunowie w ogóle psa poznają! Na wizycie jak najbardziej należy przedstawić umowę, omówić jej poszczególne punkty, ale podpisanie jej powinno nastąpić przy zostawianiu psa w nowym domu. Podpisanie umowy oznacza, że klamka zapadła. I nie będę opowiadała tu czarnych scenariuszy, ale jako prawnik zdaję sobie z konsekwencji podpisania umowy adopcyjnej w takim a nie innym momencie - a fundacja chyba nie ma tej świadomości. Nie wspomnę o tym, że wiele może się po drodze zdarzyć w sensie faktycznym, np. przyszły opiekun może zrezygnować z adopcji - w końcu nie poznał jeszcze psa. Nawet z psychologicznego punktu widzenia to nie wygląda najlepiej: można się zarzekać, że się weźmie psa, podpisać umowę, a potem gdy już pozna się psa, chcieć zrezygnować, ale jak tu się wycofać, gdy umowa jest już podpisana? I mimo tych wątpliwości ktoś może jednak wziąć psa, co skończyć może się różnie. I to nawet przy najlepszych intencjach rodziny adopcyjnej.

Link to comment
Share on other sites

Bonsai nie widziałaś formy umowy więc nie feruj wyroku....
w umowie jest też punkt że z adopcji można się wycofać i przekazać psa fundacji, umowa nie ma punktu o karze wiezienia w przypadku jej zerwania bo nie można na siłę komuś psa kazać zatrzymać, bo naprawdę różne sytuacje się przytrafiają w życiu...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...