Jump to content
Dogomania

Vasco

Members
  • Posts

    1598
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Vasco

  1. Dziś wysłałam deklarację za jeden m-c. Postaram się do końca roku dług uregulować. Niestety, jeżeli nic się w mojej pracowej sytuacji nie zmieni, od stycznia będę zmuszona zmienić deklarację lub zawiesić. Przykro mi, ciągle mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.
  2. Dla nich dużym plusem może być obserwowanie, jak bawią się z Wami sunie. Co do pobytu u Jamora, na pewno to dobra opcja.
  3. Na fb jest informacja, że pani, która znalazła Benka, zaprowadziła go do lecznicy i tam odczytali czip i zadzwonili do ds.
  4. Pani sabitri, proszę, by przestała Pani atakować obraczus. Czy i w jaki sposób możemy Rufusowi obecnie pomóc? Podpisując umowę adopcyjną, wyraziła Pani zgodę na wizyty kontrolne. Pieniądze zgromadzone na koncie skarbnika Brutusa nie należały po adopcji do Brutusa. Takie są zasady zbiórek na dogo. Decyzją darczyńców zostały podzielone na pomoc innym psom. Na szkolenie Brutusa pozostawiono 500 pln.
  5. Od siebie dodam, że na szkolenie Brutek ma zabezpieczone pieniądze. DS był o tym informowany.
  6. Przed weekendem Marta poprosiła mnie o wklejenie tego posta do wątku, niestety nie miałam możliwości tego zrobić. Wklejam dziś z aktualnym dopiskiem: ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Szanowni Państwo. Napiszę wprost. Jest mi bardzo przykro, że wszyscy zgodnie uznali bądź pomyśleli, że nie interesuję się Brutusem i Jego dalszymi losami. Poza forum dogomania istniej również inne życie. Pod Nickami użytkowników kryją się osoby, które mają naprawdę problemy uniemożliwiające im dalsze udzielanie się na forum. Nie mam zamiaru się z Wami licytować kto jakie ma problemy. Nie interesuje mnie to, tak samo jak Was nie interesują moje problemy. W sprawdzenie domu Brutusa zaangażowałam kilka osób. Niestety nie mieszkam w Poznaniu. Nie mam możliwości rzucenia wszystkiego i wszystkich, w tym mojego rocznego dziecka, i pojechania osobiście do Poznania. Poza tym jestem w ciąży i mój lekarz prowadzący nie wyraża zgody na jakiekolwiek wycieczki. Niestety nie wiem co się dzieje z Brutusem. Od długiego czasu nie jestem w stanie tego ustalić. Oczywiście do wizyty podopcyjnej doszło – wizyta była przeprowadzana przez osobę o Nicku Aki. Niestety do kolejnych wizyt już nie. Z właścicielką Brutusa próbowałam kontaktować się zarówno telefonicznie, jak i mailowo. Na maile do pewnego czasu dostawalam odpowiedź. Wynikało z nich, iż poza Aki, właścielka psa nikogo do domu nie wpuści. Proponowałam szkolenie u innego behawiorysty. Pomysł został od razu odrzucony. Prosiłam o zdjęcia, informacje o psie. Kiedy jedna z wolontariuszek zadzwoniła, aby umówić się na spotkanie podczas którego chciała porozmawiac o szkoleniu, podpowiedzieć coś, natychmiast dostałam maila, w którym zostałam poinformowana, iż kontrole są niepotrzebne i jest jedno najszybsze rozwiązanie – można psa oddać do schroniska. Więc poprosiłam o jasną informację czy DS chce oddać psa, czy nie. Do dnia dzisiejszego nie dostałam odpowiedzi. Przypomnę (bo zaraz pojawią się pytania), iż Aki miała szkolić Brutusa. W pewnym momencie kontakt z Nią się urwał. Po wielokrotnych telefonach do Aki, udało mi się w końcu z nią porozmawiać. Ustaliłam, iż Aki ma problemy osobiste, z powodu których nie jest w stanie szkolić m.in. Brutusa. Prosiłam Ją o rozmowę z DS. Brutusa. Prosiłam, wręcz błagałam. Mówiłam, że DS. zgadza się na szkolenia tylko z Nią, na wizyty tylko Jej… obiecała zadzwonić do DS. i dać mi znać. Nie dostałam do tej pory informacji zwrotnej…. Oprócz mnie kilka innych osób również kontaktowało się z Ds. psiaka. One miały więcej szczęścia, gdyż do rozmowy doszło. Niestety do spotkania nie doszło ani razu. Były próby umówienia się na spotkanie w domu DS. oraz poza nim. Były propozycje podania namiarów na szkoleniowców, na pójście na spacer razem z Brutusem. Jedna osoba jeździła i kręciła się wokół domu…. Druga dzwoniła do drzwi – nikt nie otwierał. Nie były to pojedyncze próby kontroli. Acha jedną z osób, które próbowały przekonać Ds. do spotkania itd. Była Ania z poznania. Jeśli chcecie to sprawdzić, bardzo proszę. Nie pisałam o tym, bo jeszcze czekałam na odpowiedź ze strony DS. miałam złudzenia, że uda się dowiedzieć co się dzieje z Brutusem. DS od samego początku czytał wątek, jeszcze przed adopcją. Później próbowano mi wmówić, że nie poinformowałam Ds. o problemach psiaka, o tym, że Brutus jest wycofany, strachliwy… a mówiłam.. na wątku wszystko jest napisane… zresztą to nie ja namawiałam do tak szybkiej adopcji… to DS. próbował mnie przekonać do tego, że wizyta przedadopcyjna jest niepotrzebna i próbował wymusić na mnie zgodę na wydanie psa podczas wizyty w Psanatorium. Wiele osób oferowało mi swoją pomoc (tak naprawdę to nie mnie, a Brutusowi). Natomiast jak przyszło co do czego, z pomocy nic nie wynikło. Pomóc miało Stowarzyszenie (nazwę zachowam dla siebie). Niestety w związku z ogromnym zadłużeniem w hotelach, stowarzyszenie ostatecznie nie pomogło. Kontakt się urwał. Co do szkolenia to mam dowody w mailach na to, iż dopytywałam o szkolenia, o to czy został wybrany nowy szkoleniowiec. Prosiłam nawet o to, aby DS. pozwolił mi wysłać adres mailowy do Skarbnika Brutusa w celu ustalenia w jaki sposób będą przekazywane pieniądze na szkolenia. Więc twierdzenie, że DS. został pozostawiony sam sobie z tak trudnym psem jest po prostu oczernianiem mnie i nieprawdą. Jeśli ktokolwiek z Państwa ma możliwość i chęć zajęcia się sprawą adopcji Brutusa – udostępnię umowę adopcyjną. Przykro mi bardzo, ale ja nie jestem w stanie dalej zajmować się tą sprawą. Już raz przez sprawę adopcji Brutusa wylądowałam na porodówce dużo za wcześnie, narażając dziecko i siebie. Tym razem, proszę mi wybaczyć, jestem mądrzejsza i bardziej odpowiedzialna. Na koncie Brutusa od bardzo długiego czasu są pieniądze – 500zł. Wolałabym, aby pieniądze były przekazywane bezpośrednio na konto szkoleniowca, który będzie szkolić Brutusa.. jeśli do szkolenia dojdzie, bo niestety ale DS. jasno powiedział, że zgadza się tylko na szkolenia Aki.. a Aki szkolić Brutusa nie będzie. Zawsze starałam się robić dla tych psów tyle ile mogłam, a nawet jeszcze więcej. Tyle psów oddałam do wspaniałych domów… niestety adopcja Brutusa pokazała mi, że istnieją ludzie okrutni i zakłamani. Zawiodłam tego psa i zawiodłam siebie. Na szczęście żaden pies nie będzie już cierpiał przeze mnie. EDIT: Post ten był napisany już jakiś czas temu, ale ze względu na mój zły stan zdrowia dopiero teraz zostaje wklejony. Bardzo się cieszę, że DS. psiaka znalazł czas na napisanie kilku słów o psiaku. Myslę, że teraz będzie dużo łatwiej ustalić co należy zrobić, aby pomóc Brutusowi i DS. M.
  7. Moniko, wielkie dzięki! Twoja pomoc dla J&L jest po prostu nieoceniona.
  8. Że Ci, yumanji, nie szkoda czasu i energii na kolejne sprawy sądowe, doniesienia, postępowania... Ale podobno kto mieczem wojuje, od miecza ginie.
  9. Oby psy ogłaszane nie skończyły tak jak Skinni. On miał ogłoszenia, kasę na behawiorystę, chętny dom i co?
  10. Poprawna, masz rację. Pora skończyć z niedomówieniami. Lepiej nawet dobry dt czy hotel sprawdzić dwa razy, niż potem obudzić się z ręką w nocniku. To piszę ja, ślepa deklarowiczka na Skinniego .....
  11. Na w/w wydarzeniu są zdjęcia Skinniego i wyniki jego oględzin wet. Waży 17 kg, a ważył 30 .....
  12. [quote name='gagata']Podobno ast, Szaman i jeszcze jeden wychudzony wilk siedzący pojedynczo.[/QUOTE] Oby to była prawda i chociaż te były już bezpieczne i zaopiekowane.
  13. Coraz straszniej o wszystko wygląda :( [B]Bonsai, [/B]które psy zostały zabrane?
  14. Na chwilę obecną Yumanji nie zamierza oddawać żadnych psów. Po pierwsze, bo byłoby to przyznanie się do zaniedbania, a tak nie uważa. Po drugie - psy są do niej przywiązane. Po trzecie - to by było tak, jakby oddawała w trudnej sytuacji dzieci. Prosiłam ją, by przemyślała sprawę na spokojnie, ale nie chciała ze mną dłużej rozmawiać, twierdząc, że jestem uprzedzona. Nie poznałam jej nigdy, kilka telefonów wymieniłyśmy kiedyś odnośnie Skinniego.
  15. Aga35, nie tłumacz się, proszę .. Wy miałyście problemy finansowe, a nie zaniedbane na maksa zwierzaki. Yuma powinna się teraz tłumaczyć, nie Wy!
  16. Napiszę tu, nie u Skinniego ... Nie obchodzi mnie, co doprowadziło do takiego stanu z psami. Jeżeli Yumanji miała problemy, mogła wcześniej prosić o pomoc. Chociażby o szukanie innego miejsca dla psów. Nie neguję, że kiedyś pomagała i wkładała w to dużo serca i zaangażowania. Jednak to, co widać na filmie i zdjęciach .... brak słów. A jeszcze kilka dni temu Joanna mówiła mi, że ma obawy, czy chętna na adopcję Skinniego sobie poradzi. Jakie obawy pytam??? Co ona temu psu zrobiła? Czemu nie chce go oddać? Kiedy przypominała o płatnościach, wiedziała, czyj jest Skinni? Jestem na wątku Skinniego od początku, czemu ten pies ma nadal cierpieć? A inne u niej? O niektóre, większość nawet, nie ma się kto upomnieć.
×
×
  • Create New...