Jump to content
Dogomania

Zuzu, Raven, Hunter i koty plus inne potwory. Zapraszamy


evel

Recommended Posts

  • Replies 8.4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Dziękuję ;) Wiesz, jakoś tak wyszło, w sumie powinnam sobie dobrać włochacza za jakiś rok czy dwa... ale cóż - życie :razz:

Spotkania Zu-szelciaki dwa razy nie wypaliły, bo szop zaczął się drzeć, jak tylko widział chłopaków :evil_lol: ale dzisiaj rano, w otwartym terenie się z nimi grzecznie powąchała, nawet burczeć przestała na komendę no i może jakoś to będzie ;)

Mieszka u mnie milion kleszczy, dzisiaj jednego wyciągnęłam z psa :mdleje: Dobrze, że chociaż krople działają, bo cholerstwo nawet jak się wbije to wyłazi zaraz i zdycha :roll:

No i wczoraj niechcący przepłoszyliśmy stado saren (jakieś 10 sztuk), ale szop był zbyt zajęty kopaniem za myszkami, żeby zauważyć wielkie brązowe zwierzaki z białymi tyłkami :lol: Pod las chodzimy z linką, tak na wszelki wypadek, bo Zu baaardzo daleko odbiega, jak lata luzem :roll:

Nauczyłyśmy się łapkować w obliczu całkowicie bezzasadnych posądzeń mojej matki pt: "Boże, jaki to głupi pies, nawet łapy nie umie podać!". No to już umie :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl']Dziękuję ;) Wiesz, jakoś tak wyszło, w sumie powinnam sobie dobrać włochacza za jakiś rok czy dwa... ale cóż - życie :razz:[/QUOTE]

Widać to akurat Zu była Ci przeznaczona ;)

Co do kleszczy to u nas tez jest mnóstwo, psu zakroplone, mam nadzieje, że żadna pokleszczówka nam się nie przyplącze ...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sacred PIRANHA']evl ja poprosze fty transportera bo mam chętną na niego:-P[/QUOTE]

Transporter jest u mnie w Lublinie i zajmuje mi pół domu - nie będzie Twój znajomy wracał przypadkiem, co by mu go podrzucić?

Link to comment
Share on other sites

No kuszę, kuszę, bo wizyta przedadopcyjna wykazała, że ludzie lecą na jego super wygląd, zapominając, że adopcja to nie dostarczenie sobie żywej pięknej zabaweczki... :shake: Poza tym, pani mnie spytała, czy sama bym się chciała wykastrować :diabloti: Bo to stworzenie boże, to ona kastrować nie widzi potrzeby... Toteż szukamy dalej ;)

Nie muszę chyba mówić, że ja bym go widziała najchętniej w jakimś dogomaniackim DS? :roll:

Zuzuol dzisiaj zmókł i wyglądał jak szop pracz... :evil_lol:

Tak mnie dziś wzięło na refleksję. Co ja robię źle, że każdy, absolutnie każdy pies, którego mam na DT czy teraz na DS jak wychodzę z domu wyje wniebogłosy? A przecież zna i lubi innych domowników, ja jestem kapo, bo się drę i ćwiczę i wymagam od psa różnych dziwnych rzeczy typu siad na dupsku jak pies ma ochotę akurat urwać drugiemu ryjka... No i staram się nie robić wszystkiego wokół psa, żeby kojarzył też innych pozytywnie... Siostra karmi, brat czasem wyprowadza na spacer... Ale ja jestem najlepsiejsza i już. Cieszę się oczywiście, że mój pies mnie lubi :eviltong: ale czasem to trochę upierdliwe jak siostra próbuje coś z nią ćwiczyć a ja wchodzę do pokoju i pies zamiast robić swoje rzuca mi się w ramiona :lol:

Za dwa tygodnie sterylka! :shock:

Link to comment
Share on other sites

Właśnie to robisz źle:
[QUOTE]ja jestem kapo, bo się drę i ćwiczę i wymagam od psa różnych dziwnych rzeczy typu siad na dupsku jak pies ma ochotę akurat urwać drugiemu ryjka... No i staram się nie robić wszystkiego wokół psa, żeby kojarzył też innych pozytywnie..[/QUOTE]
:evil_lol::evil_lol::evil_lol: Zacznij niuniać pieska, podsuwać mięsko i inne pyszności do pyska, przytulaj zawsze jak podejdzie, a kiedy drze mordę mów "no cicho malutka ciiichooo", a piesek będzie Cię pięknie olewał - efekt murowany, moja rodzina sprawdziła :diabloti:
Ja mam tak samo na początku z tymczasami i stałymi, każdy kundel mnie kochał nad życie :diabloti: Ale tak po 2-3 tygodniach to się uspokajało, psy zauważyły, że jak idę to wracam, a inni też mogą być źródłem rozrywki (tj jedzenia), więc jest ok ;)

Marmurki piękne i cudowne, życzę im świetnych domków :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Wątek marmurków: [url]http://www.dogomania.pl/threads/182579[/url] proszę się nie przerazić, bo ostatnie wpisy należą do pani, która odpadła po wizycie przedadopcyjnej ;) Ale - jak już mnie poinformowała - "zapewni swoim dzieciom pieska, BO JĄ NA TO STAĆ!" Ha! :grins:

Link to comment
Share on other sites

Młody musi znaleźć nowy tymczas na wczoraj... PIRANHA się wyprowadza, nie może go zabrać... W takiej samej sytuacji jest Cykor, 6-miesięczny pies... Poniżej chłopcy razem:

[IMG]http://i42.tinypic.com/11hgyv4.jpg[/IMG]

[CENTER] ***
[/CENTER]

Panna Zuzanna dostała wczoraj pół korpusu, dzisiaj drugie pół, bo z tego wszystkiego zapomniałam, że skończyła nam się karma :splat: Ładnie gryzie, nie wyrywa, nie dusi się jak Nina, więc mamy dobre podstawy do BARFowania ;) Jednak świat byłby lepszy, gdyby gdzieś dało się zakupić gotowe mieszanki owocowo-warzywne... :roll:

Gumowa piłka-pyszczek została brutalnie zdetronizowana z pozycji zabawki wszech czasów na rzecz... pomarańczowego pluszowego hipopotama :lol: którego suka z zaciętością morduje :diabloti: A jak skacze... Może to pitbull, tylko okłaczony i mini? :hmmmm:

No i Zuz został wczoraj sam w domu... Zostawiłam jej hipcia, gryzak, moją bluzkę i zamknęłam w psioodpornym pokoju ;) Jedyne "zniszczenia" to przewrócone doniczki z różami - suczydło siadło sobie dupskiem na oparciu kanapy i społerowało przez okno :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Odnoszę wrażenie, że piszę sama do siebie - trudno, czasem trzeba z kimś mądrym pokonwersować :evil_lol:

Mam nadzieję, że nie jestem osamotniona w swoich odczuciach i w życiu każdego psiarza przychodzą momenty, w których ma on ochotę swojego ukochanego psa zmielić i nakarmić nim rybki, urwać mu głowę, wypatroszyć, skórkę położyć w salonie i tym podobne. Taki dzień niespodziewanie nadszedł wczoraj :diabloti:

Zu znowu została sama, ale tym razem oprócz obślinienia okna zabrała się za kalendarz ścienny, który zmieliła... :mad: Obżarła też kawałek plakatu z Johnnym Deppem - moja siostra chciała ją zabić, wskrzesić i znów zabić, ale jakoś udało mi się zażegnać konflikt w zarodku :evil_lol:

Mało tego, wczoraj pies dostał ataku bezmózgowia i... pobiegł za sarenkami, hopsasa :multi: Szukaliśmy jej ze 20 minut, ja byłam na skraju załamania nerwowego, no i będziecie się śmiać - ale latał na d nami jakiś jastrząb czy inna cholera i modliłam się tylko, żeby nie uznał Zu za zająca jakiegoś czy inną przekąskę... Po tym, jak przetrząsnęliśmy we trójkę pół świata, pies radośnie wybiegł z lasu, z duma na pysku, obśliniony, zabłocony, z kleszczami spacerującymi w grzywie swej, z jęzorem do ziemi, rzężąc jak trzydziestoletni fiat 125p... I wtedy nadszedł ten moment, w którym myślałam, że wykroję z niej flaki etc. :diabloti: Oczywiście, posiedzieliśmy sobie chwilę w środku pola a później wracaliśmy do domu, pies chciał na ręce, ale za karę wracał na swoich odnóżach - miał siłę lecieć za sarenkami, to ma też siłę do domu wracać, nie? :razz:

Nie wiem, JAK właściciele psów uciekających, ze stoickim spokojem wytrzymują to, że pies gdzieś poleciał: "A, jak poleciał to i wróci!". Ja jestem mięczak i od razu mam jakieś straszne wizje :oops:

Z nowości innego typu: Zuz aportuje węzełek :multi: Szarpie się też, jak przystało na porządnego psa, puszcza na komendę :cool3: Niestety... piłki nie aportuje :roll: Aportuje też swojego hipopotama, którego chyba zamierza trwale oślepić, bo z pasją wyżera mu oczy...

Chyba muszę sobie zamówić koszulkę z napisem "NIE, mój pies NAPRAWDĘ nie chce się zapoznawać z twoim!" :roll:

Link to comment
Share on other sites

To ja z Tobą popiszę i zburzę Ci plan tego "mądrego" konwersowania :evil_lol:

Zu na linkę, a co. Jeszcze zwieje albo jakieś inne licho jej się stanie... Cieszę się jednak, że przeżyła złość siostry, bo jak wczoraj odczytałam smsa, to mi się słabo zrobiło przez moment i widziałam Zu w formie futerka pod nogi przy łóżku :evil_lol:

Co do podchodzenia psów, proponuję udawać psychopatkę - jak podbiega pies, to zacznij krzyczeć, albo chodzić po osiedlu i coś sobie mruczeć pod nosem - zobaczysz, wszyscy będą Cię omijać.

I ja chcę zdjęcia. :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl']Odnoszę wrażenie, że piszę sama do siebie - trudno, czasem trzeba z kimś mądrym pokonwersować :evil_lol:[/QUOTE]
Ja zawsze czytam, ale nie zawsze piszę ;)
Co z psiakami na tymczasie u PIRANHA (nie wiem jak odmienić;))? Znalazły nowy DT?
[QUOTE]
Mam nadzieję, że nie jestem osamotniona w swoich odczuciach i w życiu każdego psiarza przychodzą momenty, w których ma on ochotę swojego ukochanego psa zmielić i nakarmić nim rybki, urwać mu głowę, wypatroszyć, skórkę położyć w salonie i tym podobne. Taki dzień niespodziewanie nadszedł wczoraj :diabloti:[/QUOTE]Spoko :cool1: Ja tak mam z 3 razy na każdym spacerze. Pomnożyć razy 4-6, bo tyle spacerów odbywam dziennie :cool1:

[QUOTE]Mało tego, wczoraj pies dostał ataku bezmózgowia i... pobiegł za sarenkami, hopsasa :multi: Szukaliśmy jej ze 20 minut, ja byłam na skraju załamania nerwowego, no i będziecie się śmiać - ale latał na d nami jakiś jastrząb czy inna cholera i modliłam się tylko, żeby nie uznał Zu za zająca jakiegoś czy inną przekąskę... Po tym, jak przetrząsnęliśmy we trójkę pół świata, pies radośnie wybiegł z lasu, z duma na pysku, obśliniony, zabłocony, z kleszczami spacerującymi w grzywie swej, z jęzorem do ziemi, rzężąc jak trzydziestoletni fiat 125p... I wtedy nadszedł ten moment, w którym myślałam, że wykroję z niej flaki etc. :diabloti: Oczywiście, posiedzieliśmy sobie chwilę w środku pola a później wracaliśmy do domu, pies chciał na ręce, ale za karę wracał na swoich odnóżach - miał siłę lecieć za sarenkami, to ma też siłę do domu wracać, nie? :razz:[/QUOTE];

Znam to... Moje kundliszcza już tylko na taśmach, ale wcześniej, raz, Fro i Chibi polecieli za sarnami oboje. Myślałam, że mnie szlag trafi, zejdę na zawał itd, bo to było miejsce totalnie bez zwierzyny, a te cudowne kopytne wpadły prosto między moje psy i poleciały dalej. W sumie wtedy któreś było na smyczy puszczonej za nim, jedno chyba nawet na taśmie... Ale to było tak szybko i tak zupełnie niespodziewanie, że nie zdążyłam zareagować. Sarny poleciały w krzaki (jeżyny) i słyszałam tylko z daleka wrzaski Chibi, że mają wracać, bo ona nie umie się przedrzeć. Wierz mi, to, co miałam ochotę zrobić kundlom po powrocie, nadawałoby się na pierwsze strony gazet jako "wyjątkowo okrutne potraktowanie bezbronnych zwierząt" :cool1: Bo w pogoni za sarnami dodatkowo przeleciały przez drogę :oops: Wiele rzeczy mi się zdarzyło, ale to przelało czarę goryczy i teraz jakakolwiek próba węszenia za sarenkami jest bezwzględnie przerywana :evil_lol:

[QUOTE]Nie wiem, JAK właściciele psów uciekających, ze stoickim spokojem wytrzymują to, że pies gdzieś poleciał: "A, jak poleciał to i wróci!". Ja jestem mięczak i od razu mam jakieś straszne wizje :oops:
[/QUOTE]Ja tak miałam, teraz jak już coś się zdarzy to nie mam takich złych myśli.. Moje kundle jeśli już gdzieś polecą to wracają jednak szybciej, ale to naprawdę baaardzo rzadko się zdarza (taśmy:diabloti:). Na Frotka mam sposób - kiedyś maniakalnie kopał dziury. Wbijał się w ziemię i potrafił tak 15 minut węszyć i kopać (raz żeby go wystraszyć, zostawiłam go na tyle, wróciłam to wystawał tylko ogon). Więc za radą p. Mrzewińskiej "zbiłam" dziurę smyczą mówiąc "zła dziura"... I jak ręką odjął. Musi wiedzieć co to znaczy, uderzenie smyczą.. W każdym razie, jak Fro próbuje uciec, wystarczy krzyknąć "zła dziura!" i jest już przy mnie :evil_lol:

[QUOTE]Z nowości innego typu: Zuz aportuje węzełek :multi: Szarpie się też, jak przystało na porządnego psa, puszcza na komendę :cool3: Niestety... piłki nie aportuje :roll: Aportuje też swojego hipopotama, którego chyba zamierza trwale oślepić, bo z pasją wyżera mu oczy... [/QUOTE]Gratuluję :p

[quote]
Chyba muszę sobie zamówić koszulkę z napisem "NIE, mój pies NAPRAWDĘ nie chce się zapoznawać z twoim!" :roll:[/QUOTE]
Też by mi się przydała :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']To ja z Tobą popiszę i zburzę Ci plan tego "mądrego" konwersowania :evil_lol:[/QUOTE]

Dobre sobie, Ty to prawie jak ja, to co za różnica, nie? :evil_lol:

[quote name='ladySwallow']Zu na linkę, a co. Jeszcze zwieje albo jakieś inne licho jej się stanie... Cieszę się jednak, że przeżyła złość siostry, bo jak wczoraj odczytałam smsa, to mi się słabo zrobiło przez moment i widziałam Zu w formie futerka pod nogi przy łóżku :evil_lol:[/QUOTE]

No mamy linkę 10m, wczoraj jednak za radą młodszej (:mad:) nie wzięłam linki na spacerro... Chyba kupię 20m :roll:

[quote name='ladySwallow']Co do podchodzenia psów, proponuję udawać psychopatkę - jak podbiega pies, to zacznij krzyczeć, albo chodzić po osiedlu i coś sobie mruczeć pod nosem - zobaczysz, wszyscy będą Cię omijać.[/QUOTE]

To jest całkiem słuszny pomysł, ludzie od szczeniaka labka zaczęli nas omijać :diabloti:

[quote name='sacred PIRANHA']
ja czytam, ale nie piszę bo głupia jestem to się ne odzywam:-)[/QUOTE]

Ciotka, nie chrzań głupot ;)

[quote name='zmierzchnica']Spoko :cool1: Ja tak mam z 3 razy na każdym spacerze. Pomnożyć razy 4-6, bo tyle spacerów odbywam dziennie :cool1:[/QUOTE]

Uff, miło się dowiedzieć, że ze mną wszystko OK :lol:


[quote name='zmierzchnica']Znam to... Moje kundliszcza już tylko na taśmach, ale wcześniej, raz, Fro i Chibi polecieli za sarnami oboje. Myślałam, że mnie szlag trafi, zejdę na zawał itd, bo to było miejsce totalnie bez zwierzyny, a te cudowne kopytne wpadły prosto między moje psy i poleciały dalej. W sumie wtedy któreś było na smyczy puszczonej za nim, jedno chyba nawet na taśmie... Ale to było tak szybko i tak zupełnie niespodziewanie, że nie zdążyłam zareagować. Sarny poleciały w krzaki (jeżyny) i słyszałam tylko z daleka wrzaski Chibi, że mają wracać, bo ona nie umie się przedrzeć. Wierz mi, to, co miałam ochotę zrobić kundlom po powrocie, nadawałoby się na pierwsze strony gazet jako "wyjątkowo okrutne potraktowanie bezbronnych zwierząt" :cool1: Bo w pogoni za sarnami dodatkowo przeleciały przez drogę :oops: Wiele rzeczy mi się zdarzyło, ale to przelało czarę goryczy i teraz jakakolwiek próba węszenia za sarenkami jest bezwzględnie przerywana :evil_lol:[/QUOTE]

U mnie tych saren od cholery, wcześniej ich nie było aż tyle... Dzisiaj mi siostra zameldowała, że spotkały na spacerze lisa :shock: pod blokiem! Lis sobie popatrzył i grzecznie poszedł w swoją stronę, Zu oczywiście chciała go pożreć, bo niby jakiś pies to był, ale dziwnie pachniał, nie? :cool3:

[quote name='zmierzchnica']Ja tak miałam, teraz jak już coś się zdarzy to nie mam takich złych myśli.. Moje kundle jeśli już gdzieś polecą to wracają jednak szybciej, ale to naprawdę baaardzo rzadko się zdarza (taśmy:diabloti:). Na Frotka mam sposób - kiedyś maniakalnie kopał dziury. Wbijał się w ziemię i potrafił tak 15 minut węszyć i kopać (raz żeby go wystraszyć, zostawiłam go na tyle, wróciłam to wystawał tylko ogon). Więc za radą p. Mrzewińskiej "zbiłam" dziurę smyczą mówiąc "zła dziura"... I jak ręką odjął. Musi wiedzieć co to znaczy, uderzenie smyczą.. W każdym razie, jak Fro próbuje uciec, wystarczy krzyknąć "zła dziura!" i jest już przy mnie :evil_lol:[/QUOTE]

To też jest jakiś sposób, ale musiałabym upolować sarnę, a potem ją sprać smyczą, a to raczej średnio realne :evil_lol: Trzeba się jakoś pogodzić z tym, że wiejski burek od teraz ma dożywotnio linkę ;) Myślisz, że powinnam jej sprawić dłuższą linkę? Teraz mamy dziesiątkę...

Zdjęcia będą dziś... może :cooldevi:

Co do tymczasów - jeden w Warszawie na DT/DS u forumowej GameBoy, a drugi ma jechać do Gdyni, o ile znajdziemy transport...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...